Zwolennik inkulturacji, misjonarz męczennik – św. Jan de Brito SJ
Pochodził z portugalskiej arystokratycznej rodziny. W dzieciństwie był uczestnikiem zabaw książąt. Jako dziecko ciężko zachorował. Jego matka oddała go w opiekę św. Franciszka Ksawerego. Kiedy wyzdrowiał, pragnął pójść w ślady wielkiego misjonarza w Azji. Swoje pragnienie spełnił aż do męczeństwa za wiarę. 4 lutego Kościół wspomina św. Jana de Brito, jezuitę.
Urodził się w Lizbonie 1 marca 1647 roku. W 1662, mając zaledwie 15 lat, mimo sprzeciwu najbliższych, wstąpił do jezuitów z pragnieniem, by iść śladami św. Franciszka Ksawerego. Był uzdolniony i szybko się uczył.
Św. Jan de Brito SJ - żarliwy ewangelizator
W marcu 1673 wyruszył wraz z kilkunastoma współbraćmi do Indii. Dotarł tam we wrześniu. Zaczął uczyć się języka i rozpoczął pracę duszpasterską. Jan de Brito, jak wielu współbraci przed nim, był zwolennikiem tak zwanej inkulturacji. Jak tylko było możliwe, przystosowywał się do miejscowych zwyczajów, ubioru i tradycji.
Tereny misyjne, na których pracował były bardzo obszerne*. „Przemierzanie tego rozległego terytorium bez dróg i mostów, pełnego bandytów i dzikiej zwierzyny, wymagało zarówno sił, jak i odwagi. Upał, brak wody, jednostajne i dziwne pożywienie to były inne trudności… Jako kaznodzieja wędrował niezmordowanie od wioski do wioski w poszukiwaniu dusz…
Modlitwa do św. Rity w cierpieniu
Niejednokrotnie musiał gromadzić swoich katechumenów w leśnych gęstwinach, bo albo nie dysponował budynkiem, albo też zebranie się w miejscu kultu było niebezpieczne. ‘Moja misja jest tak rozległa – pisał – że gdy udaję się w jedne strony, inne są opuszczone, a gdy wołają mnie z dalekich miejscowości do jakiegoś chorego, to albo znajduję go już martwego, albo wyzdrowiałego’...
Brito prowadził niezmordowanie swój apostolat, poszerzając pole pracy,” ale musiał się ukrywać. „Spędzał całe dni w dżungli, tropiony niczym dzikie zwierzę”.
Modlitwa do św. Judy Tadeusza w ciężkim strapieniu
O. Jan został odesłany do Europy, ale chciał jak najszybciej wrócić na misje. „Nie zatrzymała go nawet miłość do jeszcze żyjącej matki. Po czterech latach był już z powrotem. Wiedział, że zmierza prostą drogą do męczeństwa, ale zachowywał wielką ostrożność… Jedną z jego ulubionych kryjówek była polana w lesie w pobliżu granicy [królestwa Maravy], ‘pod drzewem, w otoczeniu tygrysów i wężów’. Tam przychodziły do niego setki osób. ‘Odkąd tu przybyłem, ochrzciłem kilka tysięcy’ – pisał 25 marca 1692 roku…
W końcu został aresztowany. „Po otrzymaniu polecenia [kat] udał się na wskazane miejsce i zastał misjonarza modlącego się na kolanach. Stanął z boku ostrząc miecz… Brito powstał, wszedł na małe wzniesienie, gdzie miała się dokonać egzekucja, i z radością skłonił głowę, odsłaniając przed katem szyję”. Wystarczyło jedno uderzenie mieczem.
Za nic miał zaszczyty i arystokratyczne pochodzenie
Gdy wieść o tym męczeństwie dotarła do Lizbony, król Piotr II, towarzysz zabaw dziecięcych o. Jana, nakazał odprawić nabożeństwo dziękczynne.
O. Jan de Brito został beatyfikowany przez Piusa IX, a kanonizowany przez Piusa XII w 1947 roku.
* Cytaty za: Ignacio Echániz SJ, Męka i Chwała, Żywa Historia Jezuitów, Wydawnictwo WAM, Księża Jezuici, Kraków 2014.
Skomentuj artykuł