Czy katolicy powinni sięgać po AI, by „odtwarzać” zmarłych bliskich?
Katoliccy eksperci ostrzegają przed cyfrowym „wskrzeszaniem” zmarłych. Aplikacje wykorzystujące sztuczną inteligencję do tworzenia cyfrowych wersji zmarłych bliskich budzą coraz większe kontrowersje. Choć twórcy przekonują, że to sposób na zachowanie pamięci, katoliccy teologowie, bioetycy i duszpasterze ostrzegają przed duchowymi i psychologicznymi konsekwencjami takich technologii.
- Kontrowersje wokół aplikacji 2wai
- AI a katolickie rozumienie śmierci i żałoby
- Ryzyko duchowe i psychologiczne
- Stanowisko Kościoła i znaczenie modlitwy
- Prawdziwa nadzieja płynąca ze zmartwychwstania
Rozwój sztucznej inteligencji przynosi narzędzia, które coraz głębiej wkraczają w najbardziej wrażliwe obszary ludzkiego życia – pamięć, relacje i przeżywanie straty. Jednym z nich są aplikacje pozwalające tworzyć cyfrowe wizerunki zmarłych osób na podstawie nagrań ich głosu i obrazu. Choć dla niektórych brzmi to jak obietnica ukojenia bólu, wielu duszpasterzy i katolickich ekspertów zachęca do dużej ostrożności i duchowego rozeznania.
Kontrowersje wzbudziła niedawno aplikacja 2wai, która umożliwia tworzenie interaktywnych awatarów zmarłych bliskich. Jej twórcy przekonują, że chodzi o zachowanie wspomnień i pomoc w przekazywaniu historii rodzinnych kolejnym pokoleniom. Jednak sposób promocji aplikacji – pokazujący rodzinę wciąż „rozmawiającą” z cyfrową projekcją zmarłej matki – poruszył wielu odbiorców i wywołał pytania o granice między pamięcią a iluzją obecności.
Ojciec Michael Baggot, bioetyk, zauważa, że takie technologie mogą przypominać pewne cechy zmarłych i pomóc w zachowaniu wspomnień. Jednocześnie podkreśla, że żaden algorytm nie jest w stanie oddać pełni osoby ludzkiej – jej wolności, cielesności, relacji i tajemnicy. Istnieje też ryzyko, że cyfrowe repliki zaczną „mówić” i „działać” w imieniu zmarłych w sposób, który nigdy nie byłby przez nich chciany, zniekształcając ich dziedzictwo.
Kościół od zawsze traktował żałobę jako drogę trudną, ale głęboko ludzką i duchowo owocną. Papież Franciszek przypominał, że żal po stracie, choć bolesny, może otwierać serce na prawdę o kruchości życia i jego bezcennej wartości. Papież Leon XIV podkreślał natomiast, że w doświadczeniu straty człowiek nie jest sam – jest zaproszony, by przechodzić przez ból w bliskości z Bogiem, czerpiąc nadzieję ze zmartwychwstania.
Brett Robinson z Uniwersytetu Notre Dame zwraca uwagę, że technologia nigdy nie jest neutralna – wpływa na sposób, w jaki rozumiemy obecność, relację i tożsamość. Gdy cyfrowe narzędzia zaczynają sprawiać wrażenie „przywracania” zmarłych do życia, może dojść do niebezpiecznego pomieszania porządków: duchowego i technicznego. Rodzi się pytanie, z kim naprawdę wchodzimy w relację – z osobą, czy jedynie z jej cyfrowym cieniem.
Doświadczenie duszpasterskie potwierdza, jak delikatną przestrzenią jest żałoba. Donna MacLeod, od lat towarzysząca osobom po stracie, podkreśla, że pragnienie więzi ze zmarłymi jest naturalne i głęboko wpisane w wiarę w komunię świętych. Kościół daje jednak konkretne drogi przeżywania tej więzi: modlitwę, Eucharystię, pamięć, wspólnotę i nadzieję życia wiecznego.
MacLeod zauważa, że technologia może stać się problemem wtedy, gdy ktoś utknie w zaprzeczeniu i zamiast iść drogą żałoby, zacznie szukać substytutów obecności. Kościół jasno przestrzega przed praktykami, które próbują „przywoływać” zmarłych lub sprawiać wrażenie realnego kontaktu z nimi, ponieważ odciągają one serce od Boga – jedynego źródła życia i nadziei.
Eksperci zgodnie podkreślają: dobrze jest pamiętać o zmarłych i tęsknić za nimi. Ważne jednak, by robić to w sposób, który prowadzi ku uzdrowieniu, a nie zatrzymaniu się w bólu. Chrześcijańska nadzieja nie polega na cyfrowym przedłużaniu obecności, lecz na zaufaniu, że nasi bliscy żyją w Bogu, a my zmierzamy ku spotkaniu z Nim – nie w bazie danych, ale w wieczności.
Skomentuj artykuł