Życiowy przegrany – mistyk i święty – brat Alfons Rodriguez SJ
Mimo wielu niepowodzeń, dzięki świadectwu swojego życia i swoim pismom, stał się wielkim mistrzem duchowym. Nie wiodło mu się w interesach, został wdowcem, zmarły mu dzieci. Można by powiedzieć, że w takiej sytuacji to tylko uciec od świata i zamknąć się w klasztorze. Nasz patron tak zrobił i w tym odniósł spektakularne zwycięstwo. 31 października przyglądamy się postaci i dokonaniom św. Alfonsa Rodrigueza, jezuity, brata zakonnego, mistyka i wielkiego mistrza duchowego*.
Urodził się w 1531 roku w Segowii, w Hiszpanii jako drugi syn z jedenaściorga rodzeństwa. Jego ojciec był tkaczem i powodziło im się nie najgorzej, choć tylko do czasu, kiedy ojciec nie umarł. Alfons musiał przerwać wtedy naukę, aby pomóc matce w prowadzeniu przedsiębiorstwa i w opiece nad młodszym rodzeństwem.
Kto dziś obchodzi imieniny? - zobacz
Sprawy szły jednak w złym kierunku. Alfons nie miał talentu do interesów, nie był człowiekiem przedsiębiorczym, miał bujną wyobraźnię i był niezwykle uczuciowy, a to zły materiał na kupca. Matka postarała się, aby go ożenić z bogatą kobietą. Alfons miał wtedy 27 lat. Wkrótce potem mieli z żoną trójkę dzieci. Sprawy jednak dodatkowo się skomplikowały. Interesy szły źle, umarła mu córeczka, potem syn, a następnie żona. Alfons zrezygnował z prowadzenia handlu i wrócił do matki. Niedługo potem jednak umiera ostatni syn a także jego matka. Nie ma już nic, co by go wiązało ze światem.
Modlitwy za bliskich zmarłych
Wtedy pojawia się myśl, aby wstąpić do Towarzystwa Jezusowego. Alfons znał jezuitów od dawna, bo ponoć gościli w domu samego św. Piotra Fabera, jednego z ojców założycieli zakonu. Kiedy jednak wyjawił swą wolę wstąpienia do zakonu wielu miało wątpliwości, co do prawdziwości powołania. Wtedy ówczesny prowincjał o. Antoni Cordeses, po rozmowie z kandydatem, powiedział prorocze słowa: „Ojcowie, rozmawiałem z Alfonsem. Powinienem go przyjąć, bo jestem pewien, że odda wielkie usługi Towarzystwu i ozdobi je swoim przykładem i cnotami”. I tak się zaiste stało.
Brat Alfons rozpoczął nowicjat w Walencji mając 30 lat. Po kilku miesiącach wysłano go do kolegium w Palmie na Majorce. Na początku spełniał tam różne posługi, a od roku 1580 powierzono mu zajęcie portiera, które będzie spełniał wiernie przez 37 lat, aż do śmierci.
Ówczesny prowincjał o. Antoni Cordeses, po rozmowie z kandydatem, powiedział prorocze słowa: „Ojcowie, rozmawiałem z Alfonsem. Powinienem go przyjąć, bo jestem pewien, że odda wielkie usługi Towarzystwu i ozdobi je swoim przykładem i cnotami”. I tak się zaiste stało.
Przez pierwsze lata w zakonie doświadcza wielkich pokus, zwłaszcza przeciw czystości. Przeżywa też stany uniesienia, które uczą go, że zjednoczenie z Bogiem osiąga się dzięki utrapieniom, bo wtedy jest poddane próbie i oczyszczone.
Modlitwa ojca do św. Józefa o nawrócenie swoich dzieci
Miał wiele przeżyć, które możemy traktować jako nadzwyczajne, a nawet mistyczne. Alfons Rodriguez był mistrzem duchowym dla młodszych współbraci, w szczególności dla Piotra Klawera. Zobaczył w nim duszę wybraną do podjęcia wielkich dzieł na chwałę Bożą i zachęcał go do wyjazdu na misje do nowego świata. „Pewnego dnia, Alfons mówił do Piotra: ‘Iluż próżnujących w Europie mogłoby być apostołami w Ameryce!’” I to tam, w Kolumbii, Piotr Klawer stał się ‘Bożym niewolnikiem’ – ‘świętym niewolnikiem niewolników’.
Alfons Rodriguez zmarł 31 października 1617 roku ze słowem ‘Jezus’ na ustach. Kanonizował go w 1888 roku Leon XIII.
* Na podstawie: Ignacio Echániz SJ, Męka i Chwała, Żywa Historia Jezuitów, Wydawnictwo WAM, Księża Jezuici, Kraków 2014.
Skomentuj artykuł