Niebo, czyściec, piekło

Niebo, czyściec, piekło Wydawnictwo WAM
Zdzisław Józef Kijas OFMConv. / Wydawnictwo WAM

Czy Bogu "uda się" zbawić wszystkich?
Czy niebo jest naszą zasługą, czy darem?
Jak długo "trwają" kary czyśćcowe?
Czy piekło płonie ogniem?

Wyobrażenia trzech stanów ostatecznych: nieba, piekła i czyśćca, przechodziły na przestrzeni wieków ewolucję. Ojciec Zdzisław Kijas bada, w jaki sposób rzeczywistości te przedstawia Biblia, święci i mistycy, pisma ojców i doktorów Kościoła oraz teologów innych wyznań chrześcijańskich i literatura piękna. Autor pisze też o wierzeniach dalekiego Wschodu, kulturze starożytnych Greków i Rzymian.

WIZJA NIEBA W TEKSTACH STAREGO TESTAMENTU

DEON.PL POLECA

Wiara w życie pozagrobowe była szeroko rozpowszechniona w całym świecie starożytnym. Ludzie tamtych czasów, o czym informują nas zachowane z tego okresu teksty, przyjmowali za rzecz normalną, że aktualna, ziemska forma egzystencji nie jest jedyną i wyłączną formą życia człowieka. Na różne sposoby wyrażali przekonanie, że fizyczna śmierć nie unicestwia życia, lecz daje mu jedynie nowy początek, nową formę, dotychczas nieznaną. W zdecydowanej większości starożytni przyjmowali, że ziemskie życie jest jedynie rodzajem preludium, swoistym początkiem znacznie dłuższej przygody, która w istocie nigdy się nie kończy, przedłużana w określoną nieskończoność, równą nieskończoności samego Dawcy życia. Liczba zwolenników trwałości życia przewyższała zdecydowanie jego przeciwników, sądzących, że śmierć w zupełności unicestwia życie.

Przeciwnicy „wieczności” sądzili, że widzialna forma życia, z jaką spotykamy się na ziemi, jest jedyną z możliwych i poza nią nie ma nic innego. Ale jak wspomnieliśmy, zwolennicy tej opinii byli w zdecydowanej mniejszości w stosunku do zwolenników ciągłości życia, którzy wierzyli niezachwianie, wyrażając swoje przekonania w tym względzie na różne sposoby, że śmierć cielesna kończyła jedynie widzialną fazę życia, po której następowała druga, niewidzialna wprawdzie dla ludzkich zmysłów, ale nie mniej realna od obecnej. Jej niewidzialność była pełna tajemnicy, rodziła w żyjących napięcia, niepewności, a nierzadko również lęki i obawy. I chociaż w opisach zaświatów nie brakowało również obrazów pozytywnych, scen pełnych szczęścia, radości, pokoju, harmonii itd., to jednak niewielu żyjących pragnęło szybkiego pożegnania się z obecnym światem i udania się w te nowe, egzotyczne strony nieznanej egzystencji. Lecz owa niechęć nie znaczyła bynajmniej, że uważali, iż nigdy nie stanie się ona ich udziałem. Była to jedynie kwestia czasu, który dla każdego był inny, ale dla wszystkich nieunikniony.

Starożytni mędrcy, pisarze, poeci, malarze i inni często powracali do tych zagadnień. Uczyli wprawdzie o pięknie i radości obecnego życia, ale przypominali jednocześnie o realności jego końca i konieczności śmierci. Wielu z nich zachęcało odbiorców swoich dzieł do życia w perspektywie śmierci, czyli do bycia gotowym na odejście z tej ziemi. Tego rodzaju gotowość miała, ich zdaniem, przekładać się na praktykę dobrego, cnotliwego życia, jako rękojmię szczęśliwego życia w przyszłości, po śmierci. Judaizm nie „wymyślił” prawdy o życiu przyszłym, która wpisana jest w naturę człowieka przez jego Stwórcę. Autorzy ksiąg Starego Testamentu nie „wymyślili” zaświatów z ich bogatą i złożoną geografią. Wiarę w życie po śmierci, czyli w życie, które raz dane nie zna końca, judaizm otrzymał „bezpośrednio” od Boga, wiecznego i wszechmocnego. Dziełem pisarzy biblijnych było wyrażenie tych przekonań w słowach, i wzbogacenie ich jednocześnie w dodatkowe elementy, zaczerpnięte z kultur ludów ościennych, pośród których przyszło Izraelitom żyć na przestrzeni swojej długiej historii. Prawda o życiu wiecznym szła więc w parze z prawdą o jego Dawcy, Bogu wszechmocnym i sprawiedliwym, który od początku działa w historii i który wynagradza czyny dobre, a karze złe. Judaizm był „zapatrzony” w swojego Boga. Podziwiał Jego wielkość, wychwalał Jego moc, rozgłaszał Jego dzieła. Wierni Żydzi niczym w zwierciadle przeglądali się w swoim Stwórcy, pytając o sens swojego życia, o jego wewnętrzną treść i długość. To właśnie w perspektywie wieczności Boga rodziła się u nich perspektywa wiecznego życia człowieka, który posiada wprawdzie początek, ale koniec jest mu nieznany. Autorzy żydowscy nie przyjmowali zatem biernie i bezkrytycznie treści oraz obrazów zaświatów obecnych w kulturach swoich sąsiadów: jedne z nich oczyszczali skrupulatnie z elementów jawiących się jako sprzeczne z prawdą o Bogu jedynym, inne zaś wzbogacali o rysy dotąd im nieznane i o szczegóły obce kulturom ościennym. Podstawowym kryterium była dla nich zawsze nauka objawiona. Słowa Boga, przekazywane przez proroków i inne osoby do tego powołane, pełniły podwójne zadanie: z jednej strony były miarą poprawności prowadzonej refleksji na temat życia w jego bogactwie, z drugiej zaś źródłem nowych inspiracji, nieznanych dotąd jego aspektów, objawiających się jednak w świetle wiary.

1. „Ciemność” Szeolu

Izrael należał do tej grupy ludów, które uczeni europejscy XVIII wieku, w oparciu o wykopaliska archeologiczne, skrawki odnalezionych tekstów i inne rodzaje materialnych świadectw z przeszłości, zwykli określać terminem ludów semickich. Obok Izraelitów zalicza się do niej także Asyryjczyków, Babilończyków, Kananejczyków, Fenicjan, Etiopczyków czy Arabów. Od Sumeryjczyków, Egipcjan, Hetytów czy Persów ludy semickie różniły się zarówno językiem, jak również odmienną tradycją literacką. I chociaż późniejsi pisarze żydowscy poddawali ostrej nieraz krytyce wpływ obcej kultury (także semickiej) na swoją tradycję narodową, niemniej jednak nikt ze współczesnych znawców tematu nie zamierza powątpiewać w semickie korzenie kultury Izraela i jej licznych powiązań z tymi ludami. Związki te widoczne są wyraźnie już w samej biblijnej historii początków życia na ziemi. Łatwo doszukać się ich także w opisie jego końca, jak również w rozważaniach o jego kontynuacji po śmierci cielesnej. Znawcy odkrywają bogatą siatkę powiązań między nimi, wiele zależności jednych od drugich. Oczywiście, niektóre wpływy kultur ościennych, uznane za sprzeczne z wiarą Izraela, zostały odrzucone przez późniejszych pisarzy żydowskich, inne z kolei poddano określonej modyfikacji, jednak spora ich liczba zadomowiła się na trwałe w tradycji izraelskiej. Poniżej zaznaczę te z nich, które odnoszą się do naszego tematu.

Semicka wizja kosmosu zakładała istnienie trzech różnych poziomów, z których każdy obejmował inny zakres świata widzialnego i niewidzialnego. Ziemia znajdowała się pośrodku, nad nią rozpostarte było niebo (sklepienie niebieskie), natomiast poniżej poziomu ziemi sytuował się trzeci obszar, zwany Szeolem.

Szeol był więc obszarem położonym najniżej, poniżej poziomu Ziemi i, jak uważano powszechnie, zamieszkały był przez zmarłych. Wyobrażenia o nim nie odbiegały od wyobrażeń ziemskich. Opisywano go w obrazach na wskroś materialnych, jako rodzaj zamkniętego pomieszczenia, przestrzennie wielkiego miejsca. Stąd też spotkać można w tekstach starotestamentowych wyrażenia przestrzenne: „w Szeolu”, „z Szeolu”, „do Szeolu”. Obok nich występują również inne określenia, jak: „głębokość Szeolu” (Jon 2, 18; Mdr 17, 13), czy „bramy Szeolu” (Iz 38, 10). Opisując sposób przechodzenia zmarłych do Szeolu, teksty biblijne używają określeń: „zstąpienie” lub „zejście” [do Szeolu] (Rdz 37, 35; 42, 38; Hi 7, 9). Inne z kolei mówią o „pochłonięciu” Szeolu przez ziemię (Lb 16, 33; Ps 9, 18). Niektórzy znawcy tematu sądzą jednak, że z określeń tych nie wynika jednoznacznie, że Szeol był rozumiany wyłącznie przestrzennie, jako „miejsce” o ściśle określonych granicach. Ich zdaniem wiele tekstów biblijnych, opisujących Szeol, należy traktować poetycko, przenośnie, a więc raczej symbolicznie. Spotkać można również teksty biblijne, które Szeolem nazywają zarówno miejsce przebywania zmarłych, jak i „stan śmierci”, do którego zaliczano cierpienie oraz chorobę. W tym kontekście prorok Ozeasz pytał na przykład: „Czy mam ich wyrwać z Szeolu albo od śmierci wybawić? Gdzie twa zaraza, o śmierci, gdzie twa zagłada, Szeolu?” (Oz 13, 14). Każdy zatem, kto zapadł na ciężką chorobę, mógł powiedzieć, że znalazł się nad przepaścią, wstąpił do Szeolu i że schodzi do doliny cienia śmierci (por. Ps 23, 4; Jon 2, 3-7). Lecz Szeol nie jest wyłącznie rozumiany jako miejsce czy jako stan. Można spotkać w Biblii teksty, które nadają mu rysy jakiegoś potężnego potwora, dokonując tym samym swoistej jego „animalizacji”. Z czymś takim spotykamy się na przykład u proroka Izajasza, który pisze: „Tak, Szeol rozszerzył swą gardziel, rozerwał swą paszczę nadmiernie; wpada doń tłum miasta wspaniały i wyjący z uciechy” (Iz 5, 14). On [Szeol] także „budzi umarłych” (Iz 14, 9) i jawi się jako nigdy nienasycony („Szeol i zatrata niesyte, niesyte i oczy człowieka” (Prz 27, 20; 30, 15-16).

Czym zatem był Szeol dla ludzi tamtych czasów? W pierwszym rzędzie był on „krajem ciemności i cienia śmierci, krajem, gdzie jutrzenka jest czarną nocą, gdzie cień śmierci pokrywa nieład, a światłość jest czarną nocą” (Hi 10, 21). Dlatego też bytowanie człowie­ka w Szeolu - niezależnie od jego postępowania na ziemi - uważano powszechnie za ponure i posępne (Koh 9, 2.10), z którego nie było powrotu (Hi 7, 9 n.; 10, 21). Kto się tam znalazł, musiał pozostać w nim na zawsze. Jego mieszkańcy, nazywani mētîm, tj. „zmarłymi” lub fjalm, tj. „istotami bezsilnymi”, żyli w całkowitej inercji, ponie­waż jak powiadał Hiob: „Tam niegodziwcy nie krzyczą, spokojni, zu­żyli już siły” (3, 17). W Szeolu brak więc było jakichkolwiek oznak życia, wszelka działalność była zawieszona (Koh 9, 10). Nikt nie pracował i nikt też nie zażywał żadnych przyjemności (Syr 14, 16). Dla jego mieszkańców obce było to, co dzieje się na poziomie wyższym, czyli na ziemi. Szeol był miejscem braku pamięci i całkowitego zapomnienia (Ps 88, 13). Kto wstąpił do Szeolu, już z niego nie wracał (Hi 7, 9; por. 10, 21; 14, 12).

Niektórzy pisarze biblijni, którzy tworzyli w okresie wczesnego Izraela, przypuszczali, że jedynie Henoch (Rdz 5, 24) i Eliasz (2 Krl 2, 11) uniknęli smutnego losu wszystkich pozostałych i nie znaleźli się w Szeolu. Istniało bowiem powszechne przekonanie, że Jahwe zabrałich bezpośrednio z tego świata do siebie bez przeprowadzania ich przez Szeol. Sądzono również, że podobny los mógł spotkać tajemniczego Sługę Jahwe, który po swojej śmierci nie pozostał w Szeolu, ale zmartwychwstał do życia wiecznego, jak sugeruje Księga Izajasza:

Po udrękach swej duszy,

ujrzy światło i nim się nasyci.

Zacny mój Sługa usprawiedliwi wielu,

ich nieprawości On sam dźwigać będzie (Iz 53, 9-11).

W okresie początkowym Szeol nie był tym samym, co znane nam obecnie piekło. Nie był miejscem nagrody czy kary, ale raczej powszechnym miejscem przebywania wszystkich zmarłych, niezależnie od ich etycznego życia na ziemi. Pogląd ten zaczynał jednak ulegać powolnej zmianie i Szeol zaczął przybierać barwy szare, jego wydźwięk stawał się raczej negatywny, pesymistyczny. Ostatecznie stał się miejscem pośmiertnej kary. Z takim odczytaniem Szeolu spotkamy się w Psalmach:

Niechaj występni odejdą precz do Szeolu,

wszystkie narody, co zapomniały o Bogu.

Bo ubogi nie pójdzie w zapomnienie na stałe,

ufność nieszczęśliwych nigdy ich nie zawiedzie (Ps 9, 18-19).

Także prorocy grozili bezbożnym zatraceniem w Szeolu. Słowa ostrzeżenia kierowali w stronę ludzi młodych, aby roztropnie korzystali z darów życia. Autor Księgi Przysłów ostrzega ówczesną młodzież, aby nie poddawała się zasadzkom pokusy, która może ją zaprowadzić do Szeolu, na zatracenie:

Teraz, synowie, słuchajcie mnie,

zważajcie na słowa ust moich:

niechaj twe serce w jej [pokusy – Z. K.] stronę nie zbacza,

po ścieżkach jej się nie błąkaj;

bo wielu – a wszystkich zabiła.

Dom jej drogą jest do Szeolu:

co w podwoje śmierci prowadzi (Prz 7, 24-27; 15, 24).

Niektórzy przypuszczają, że ostrzeżenia tego rodzaju posiadały podwójne znaczenie. Pierwsze mogło sugerować, że przedwczesna śmierć jest Bożą karą, która spotyka złych ludzi, drugie z kolei mówiło o realnej możliwości kary po śmierci.


Żyjący na ziemi, według wierzeń ludów semickich, mogli zwracać się o pomoc do mieszkańców sfery górnej i dolnej. Poszerzał się w ten sposób znacznie obszar ich życia i działania. Intensywny kontakt z tymi dwoma poziomami, czyli z bogami niebios (czy z Bogiem niebios) i zmarłymi w Szeolu, miał doniosłe znaczenie dla jakości ich ziemskiego życia, i to niezależnie od miejsca, jakie zajmowali w hierarchii społecznej. Bowiem oprócz dobrych czynów, modlitwy, troski o świątynię i kapłanów, zapewniały im błogosławieństwo i przychylność dobre relacje z bogami [Bogiem] niebios oraz ze zmarłymi. Owa bliskość Boga i życzliwość zmarłych konkretyzowała się najpełniej obfitością plonów, tłustą trzodą, zwycięstwami w wojnie i wielu innymi dobrodziejstwami. Tymczasem bez zjednania sobie bogów nieba i bogów podziemia dobra te byłyby trudne, wręcz niemożliwe do osiągnięcia. Istotną zatem sprawą było ułożenie przyjaznych stosunków z bogami.

Błogosławieństwo, jako jakaś niewidzialna nić, łączyło w ścisłą jedność owe trzy poziomy kosmosu: ziemię, niebiosa i Szeol. Jego obecność lub brak były wyraźnie odczuwane i przeżywane przez człowieka w formie nagrody lub kary, szczęścia lub nieszczęścia. Mnożyła się więc liczba różnego rodzaju obrzędów i ofiar, mających zjednać przychylność Boga [bogów] i oddalić nieszczęścia. Składając je, rolnicy prosili o odpowiednią ilość deszczu i słońca, gwarantujących obfity urodzaj. Naród z kolei prosił o błogosławieństwo, o oddalenie czyhających nieszczęść i potrzebne siły do pokonania swoich nieprzyjaciół. Z prośbą, którą wyrażano w formie różnych obrzędów mniej lub bardziej prywatnych, zwracano się również do zmarłych przodków i krewnych. Ich także proszono o pomyślność dla siebie i dla swojego domu, dla rodziny i znajomych.

Obrzędy publiczne i prywatne nie były wyłącznie dowolną sprawą poszczególnych osób, lecz ich stałym obowiązkiem, a zlekceważenie go mogło prowadzić do zemsty zmarłych. Przejawiała się ona w postaci różnego rodzaju nieszczęść, które dotykały ich osobistego życia, albo posiadanych przez nich dóbr. Tym między innymi tłumaczyć należy wielką troskę żyjących o swoich zmarłych, których przychylność starano się pozyskać poprzez składane ofiary, nierzadko bardzo obfite i bogate. Proszono ich nie tylko o nieszkodzenie, ale przede wszystkim o pomoc w trudnych momentach życia. Zwracano się do nich z prośbą, aby życie doczesne było rzeczywiście przygotowaniem do przyszłego, które nagrodzi aktualne trudności lub doznane krzywdy.

Izrael, żyjący pośród obcych sobie ludów, przejmował niektóre elementy ich wierzeń. Nie było jednak zgodnego podejścia w tej sprawie, stąd też jedni z wyrozumiałością i przychylnością przejmowali ryty obcych ludów, podczas gdy inni odrzucali je, krytykując wszelkie pozytywne do nich nastawienie. Ta dwuznaczność zachowań znalazła wyraz w oficjalnym prawodawstwie Izraela (Kpł 19, 27-28.31; 20, 6.27; Pwt 14, 1-2; 18, 11). Pojawia się także w nauczaniu proroków (np. Iz 8, 19-20), którzy przypominali ludowi, że zmarli nie mają możliwości wpływania na los ludzi żyjących na ziemi, ponieważ nie są „obdarzeni wiedzą dotyczącą tego, co się dzieje na ziemi”, ani też nie znają tajemnic przyszłości. Byli jednak tacy, którzy głosili opinię przeciwną. Powołując się na przepis Księgi Powtórzonego Prawa (21, 33), zakazujący pozostawiania zwłok powieszonego człowieka przez noc, oraz na Drugą Księgę Samuela (21, 1), uczyli, że zmarli mają władzę szkodzenia lub pomagania żyjącym. Autor Księgi Samuela wyjaśnia bowiem, że głód, który nawiedził Izrael za panowania Dawida, był w istocie zemstą wymordowanych Gibeonitów. To właśnie zdają się sugerować słowa starożytnego pisarza:

W czasach Dawida nastał głód, trwający przez trzy lata z rzędu. Dawid więc radził się Pana. A Pan dał mu taką odpowiedź: „Krew pozostaje na Saulu i jego domu: bo wymordował on Gibeonitów” (2 Sm 21, 1).

Na znajomość przez zmarłych spraw przeszłych, teraźniejszych i przyszłych zdaje się wskazywać również Pierwsza Księga Samuela (28, 3-25). Mówi się tam o królu Saulu, który prosi wróżkę z Endor, aby wywołała ducha zmarłego proroka Samuela, którego chciał zapy­tać, jak postąpić w trudnej dla siebie sytuacji. Sugerował tym samym, że Samuel, chociaż już nie żyje, orientuje się jednak doskonale w sy­tuacji, jaka zaistniała między nim a Jahwe i że jest w stanie przepo­wiedzieć końcowy wynik bitwy z Filistynami. Autor Pierwszej Księgi Samuela relacjonuje słowa kobiety: „«Widzę istotę pozaziemską, wyła­niającą się z ziemi». [Saul] zapytał się: «Jak wygląda?» Odpowiedziała: «Wychodzi starzec, a jest on okryty płaszczem». Saul poznał, że to Sa­muel, i upadł przed nim twarzą na ziemię, i oddał mu pokłon. Samuel rzekł do Saula: «Dlaczego nie dajesz mi spokoju i wywołujesz mnie?». Saul odrzekł: «Znajduję się w wielkim ucisku, bo Filistyni walczą ze mną, a Bóg mię opuścił i nie daje mi odpowiedzi ani przez proroków, ani przez sen; dlatego ciebie wezwałem, abyś mi wskazał, jak mam postąpić»” (1 Sm 28, 13-15). Zapytany o radę Samuel przepowiada Saulowi śmierć, która rzeczywiście niebawem przychodzi na niego i na jego syna Jonatana.

Bibliści zwracają uwagę, że Samuel jawi się przed Saulem jako 'elóhtm, tj. jako „istota pozaziemska” (por. Rdz 3, 5; Ps 8, 6), nie zaś jako istota bezsilna, określana terminem ffalm. Niezależnie jednak od opinii egzegetów, historia Saula zdaje się sugerować, że starożytni interesowali się losem zmarłych, podejmując próbę wniknięcia w tajemnicę życia pośmiertnego. Z ich poszukiwań wynikało, że ci, którzy odeszli z tego świata, chociaż pozbawieni substancji materialnej, nie utracili całkiem swojej osobowości. Nadal cieszą się charakterystyczną dla siebie formą, posiadaną w życiu ziemskim. Dlatego też Saul od razu rozpoznał jawiącego mu się Samuela i „upadł przed nim twarzą na ziemię i oddał mu pokłon”. Zmarli ponadto nie tylko zachowywali ziemski wygląd, ale co ważniejsze, świadomi byli własnej tożsamości. Tak więc Samuel wiedział doskonale, kim jest i co ma do przekazania Saulowi. Przytoczony powyżej tekst biblijny sugeruje jednoznacznie, że cieszyli się również dobrą znajomością rzeczy przyszłych, które zakryte były przed żywymi. Wszystko to sprawiało, że zmarli mogli zarówno przychodzić z określoną pomocą żyjącym, jak również działać na ich szkodę, powodując różne nieszczęścia, niepowodzenia, klęski. Aby jednak temu przeciwdziałać, należało zaskarbić sobie ich przychylność, zjednać ich dla siebie, składając różne ofiary czy dokonując pewnych obrzędów.

Zmarli cieszyli się określoną mocą, nieznaną do końca dla żyjących, która rodziła u nich respekt, szacunek i trwogę. To z kolei pozwalało prosić ich o opiekę dla siebie i bliskich, o życzliwość i przychylność, a także o dobre miejsce w zaświatach dla osób już zmarłych. Należy bowiem pamiętać, że Szeol, podobnie jak ziemia, nie był bynajmniej „miejscem” jednorodnym dla wszystkich zmarłych. Również w nim istniały określone stopnie, gradacje, rozróżnienia. Inny więc był dla zwykłych rzezimieszków, inny zaś dla tych, którzy oddali swoje życie w obronie ojczyzny. Lecz ostateczna lokalizacja zależała także od samego pochówku. Tak więc ciała zmarłych czy ciała ofiar poległych w boju, które nie zostały pochowane, ale porzucone na otwartej przestrzeni, mogły zajmować niższe pokłady Szeolu od ciał tych, którzy zostali złożeni do grobów. Istniała zatem pewna niewiadoma co do miejsca zajmowanego w zaświatach przez zmarłych.

W dotychczasowym opisie Szeolu i przebywających w nim zmarłych zetknęliśmy się z pewnym dualizmem. Jedni z pisarzy biblijnych nie przypisują Szeolowi większego znaczenia, sugerując, że zmarli nie posiadają żadnego wpływu na żyjących, podczas gdy inni wyrażają opinie przeciwne. Czym wytłumaczyć ów „dualizm”? Niektórzy przypuszczają, że zrodził się on pod wpływem roszczeń jahwizmu do władzy Boga Jahwe nad żywymi i umarłymi. Zwolennicy wyjątkowości i wszechmocy Jahwe (stąd jahwizm), zaczęli przedstawiać Szeol jako miejsce bez możliwości powrotu, a przebywających w nim jako bezsilnych, zapomnianych przez Boga, pozostawionych samych sobie. Nic więc ich nie cieszy, z niczego się nie radują, ponieważ smutni spędzają dni wieczności w ciemnościach. Nie mogą wpływać na żyjących, ani im pomagać, gdyż władzę taką posiada wyłącznie Jahwe. Jest to, oczywiście, tylko jedna z hipotez, tłumaczących pojawiający się „dualizm” w opisie Szeolu, niemniej jednak zdaje się ona wiele wyjaśniać.


Zdzisław Józef Kijas OFMConv. Niebo, czyściec, piekło. W domu Ojca, dla kogo, w oddaleniu, Wydawnictwo WAM 2009

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Niebo, czyściec, piekło
Komentarze (8)
DP
Duchowe pogotowie
22 sierpnia 2021, 23:24
Czyściec to katolicka herezja, nie mająca nic wspólnego z Pismem Świętym. Zresztą jak większość nauk i dogmatów! Ludzie obudźcie się po przyjście Pana jest bliskie. Czytajcie Biblię! Tylko w niej jest prawda. To co głosicie to inna ewangelia, o której ostrzegał Apostoł Paweł! https://www.duchowepogotowie.pl/2021/08/czysciec-okup-za-dusze.html
ZL
z l
9 września 2016, 12:01
W przypowieści o owcach i kozłach Jezus powiedział o kozłach: I pójdą ci na mękę wieczną (Mt 25.46). Co Pan Jezus Chrystus miał na myśli, mówiąc te słowa? Czy miał na myśli, na przykład, że przeznaczeniem bezbożnych są wieczne i doświadczane w pełnej świadomości męczarnie w  płonącym piekle, w co wierzy wielu? Wiele razy Wam pisałem, że sam fakt tłumaczeń może wprowadzać brak dokładnego rozumienia słów Pana Jezusa Chrystusa.  A celowe zmiany , bo i takie się znajdują nawet w słowach Ewangelii Chrystusa prowadzą do fałszu. Najpierw przyjrzymy się kontekstowi wypowiedzianych przez Pana Jezusa Chrystusa słów; następnie poddamy analizie same te słowa, ich znaczenie w oryginalnym języku Nowego Testamentu, a na  w koniec przyjrzymy się im w świetle pozostałej nauki zawartej w Biblii.
ZL
z l
9 września 2016, 12:00
W 25. rozdziale Ewangelii Mateusza widzimy, że Pan Jezus Chrystus mówi o swym powrocie na ziemię w chwale . Jezus mówi, że oddzieli niektóre (owce) od innych (kozłów). Do owiec – czyli do sprawiedliwych – powie: Pójdźcie, błogosławieni Ojca mojego, weźcie w posiadanie królestwo, przygotowane wam od założenia świata! (w. 34), zaś do kozłów – bezbożnych – powie: Idźcie precz ode Mnie, przeklęci, w ogień wieczny, przygotowany diabłu i jego aniołom! (w. 41). Pisałem Wam także , że ani Ojciec, ani Syn nie będą sądzić i ponad wszelką wątpliwość wykazałem to Wam słowami Ewangelii Chrystusa czy NT. Wyjaśniłem to tutaj: http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/zycie-i-wiara/art,2645,biskup-rys-o-adhortacji-amoris-laetitia.html Dla przypomnienia : ''24 Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto słucha słowa mego i wierzy w Tego, który Mnie posłał, ma życie wieczne i nie idzie na sąd, lecz ze śmierci przeszedł do życia.'' Nie mniej ważne są słowa Pana Jezusa Chrystusa : ''I pójdą ci na mękę wieczną, sprawiedliwi zaś do życia wiecznego (w.46).'' Co znaczą słowa Pana Jezusa Chrystusa o męce wiecznej? Słowa '' męka wieczna'' pojawia się tylko raz w polskich tłumaczeniach Biblii. Należy przeanalizować te dwa słowa każde z osobna.
ZL
z l
9 września 2016, 11:59
W greckim, języku oryginalnym Nowego Testamentu, słowo wieczna (everlasting) brzmi aionos, a W. E. Vine w swym leksykonie pokazuje, że wyraz ten znaczy wieczna (eternal). Greckie słowo aionos jest użyte dwukrotnie w wersecie 46 i jest tłumaczone w wersji angielskiej najpierw jako wiecznotrwałe, a potem jako wieczne. (W polskich przekładach tłumaczy się je tak samo) Rozważymy teraz słowo męka (kara w tłum. ang.). W greckim oryginale w Nowym Testamencie jest to słowo kolazo i podstawowe jego znaczenie brzmi: zmniejszyć, skrócić. The Emphatic Dialogg podaje znaczenie: odcięcie – w takim znaczeniu, jak odcięcie gałęzi drzewa. Sprawiedliwi będą żyć z Jezusem na zawsze, lecz bezbożni będą odcięci od Jezusa i od życia wiecznego – co oznacza wieczną śmierć. Pan Jezus Chrystus użył podobnej figury stylistycznej, wykorzystując analogię w obrazie  krzewu winnego. Rzekł do swych uczniów: Ja jestem krzewem winnym, wy - latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić. Ten, kto we Mnie nie trwa, zostanie wyrzucony jak winna latorośl i uschnie. I zbiera się ją, i wrzuca do ognia, i płonie (J 15.5-6). Innymi słowy, ci, którzy nie trwają w Chrystusie, będą odcięci od niego i całkowicie unicestwieni. Stary Testament opisuje przeznaczenie bezbożnych w podobny sposób: Złoczyńcy bowiem wyginą (w ang. cut off), a ufający Panu posiądą ziemię (Ps 37.9). Uważamy, że idea wiecznych mąk w piekle wywodzi się z błędnego rozumienia natury duszy. Wielu chrześcijan wierzy, że posiadają nieśmiertelną duszę i że w chwili śmierci dusza sprawiedliwych idzie do nieba, aby cieszyć się wiecznym szczęściem, natomiast dusza bezbożnych zstępuje do piekieł, by cierpieć wieczne męki w płomieniach.
ZL
z l
9 września 2016, 11:58
Ale BEZSPRZECZNYM FAKTEM  jest, że nigdzie w Biblii nie znajdziemy słów „nieśmiertelna” czy „nigdy nieumierająca” dusza. Biblia jasno stwierdza, że umrze tylko ta osoba („dusza”), która zgrzeszyła (Ez 18.4). Dusza zatem nie jest nieśmiertelna. Pismo Święte pokazuje, jak Bóg stworzył człowieka z prochu ziemi i tchnął w niego tchnienie życia i człowiek stał się istotą żywą (w hebr. „duszą żyjącą”) (Rdz 2.7). Zauważmy, że nie mówi się „żyjącą wiecznie duszą” czy „nieśmiertelną duszą”, lecz po prostu „duszą żywą”. Śmierć zatem jest karą za grzech i dlatego nie może być przejściem do szczęśliwszego i wiecznego życia w niebie. Jeśli tak by było, to kłamstwo węża, skierowane do Ewy: Na pewno nie umrzecie! (Rdz 3.4), jest prawdą!             Poza tym, dlaczego Bóg wypędził Adama i Ewę z raju i stworzył barierę, by zapobiec zerwaniu przez nich owocu z drzewa życia, jeżeli, po ich śmierci, ich dusze i tak by nadal żyły? (Rdz 3.23-24) Nowy Testament mówi nam, że zapłatą za grzech jest śmierć (Rz 6.23) Naga prawda jest taka, że wszyscy ludzie podlegają śmierci z powodu grzechu.    ''ELEMENTEM ŚMIERCI NIE JEST ŚWIADOME ISTNIENIE'' Mamy jednoznacznie powiedziane w Biblii, że elementem śmierci nie jest świadome istnienie. Mędrzec Salomon napisał: ponieważ żyjący wiedzą, że umrą, a zmarli niczego zgoła nie wiedzą, zapłaty też więcej już żadnej nie mają, bo pamięć o nich idzie w zapomnienie. Każdego dzieła, które twa ręka napotka, podejmij się według twych sił! Bo nie ma żadnej czynności ni rozumienia, ani poznania, ani mądrości w Szeolu, do którego ty zdążasz (Koh 9.5,10).
ZL
z l
9 września 2016, 11:58
Jak może grzesznik znosić popularną koncepcję piekła jako miejsca wiecznych mąk w ogniu? Ale niektórzy z Was mogą powiedzieć  ''zaraz , zaraz ''rzecież Pan Jezus Chrystus powiedział : Jeśli twoja ręka jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją; lepiej jest dla ciebie ułomnym wejść do życia wiecznego, niż z dwiema rękami pójść do piekła w ogień nieugaszony. I jeśli twoja noga jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją; lepiej jest dla ciebie chromym wejść do życia, niż z dwiema nogami być wrzuconym do piekła (Mk 9.43-44). Bezsprzecznym faktem jest, że Pan Jezus Chrystus posługiwał się językiem zrozumiałym nawet w przenośniach dla ówczesnych ludzi. Użyte tu w oryginale greckie słowo tłumaczone jako piekło to gehenna. Gehenna to nazwa miejsca w pobliżu starożytnej Jerozolimy. Była to dolina tuż za murami miasta, używana do palenia miejskich śmieci. Odpady z miasta były wyrzucane przez mury do wąwozu poniżej i były palone, by ograniczać smród i zapobiegać szerzeniu się chorób. Ponieważ wyrzucanie odpadów z miasta nie miało końca, ogień płonął bez przerwy. Tak samo, jak miejskie śmieci, do doliny Gehenny były wyrzucane przez mur ciała przestępców, podzielając ich los w stale płonącym ogniu. Tak więc Gehenna, albo „piekło”, jak tłumaczy się w polskim przekładzie, jest symbolem całkowitej zagłady i niczym więcej.
ZL
z l
9 września 2016, 11:56
Czasami podnoszone jest również zastrzeżenie – A co z opowieścią o bogaczu i Łazarzu? (Łk 16.19-31) Jest to oczywiście jedna z przypowieści Jezusa i opowieść ta nie miała być brana dosłownie. Poucza ona nas, że życie nie zostało nam dane przez Boga po to, by z niego korzystać bez umiaru, lecz by służyć Jemu i sobie nawzajem. Czyż mamy naprawdę wierzyć, że istnieje łączność pomiędzy nieśmiertelnymi duszami w niebie a tymi w piekle? I czy rzeczywiście wszyscy sprawiedliwi zmieszczą się na łonie Abrahama? I jaki pożytek byłby z koniuszka palca zanurzonego w wodzie w piekielnym, buchającym ogniu? Co więcej, Abraham, ojciec wiernych, nie wstąpił do nieba, lecz spoczywa w grobie, nadal oczekując wypełnienia danych mu obietnic. Czytamy w Liście do Hebrajczyków: W wierze pomarli oni wszyscy, nie osiągnąwszy tego, co im przyrzeczono, lecz patrzyli na to z daleka i pozdrawiali... (Hebr 11.13). Jezus powiedział także: I nikt nie wstąpił do nieba (J 3.13). W przypowieści Łazarz nie mógł dosłownie znaleźć się na łonie Abrahama ani też bogacz nie mógł być po śmierci literalnie świadomy w męczarniach w ogniu.  Słowa Pana Jezusa Chrystusa stanowią obrazowy język, oparty na żydowskich wierzeniach w życie po śmierci, pochodzących z greckich wyobrażeń na temat życia pozagrobowego. Miały one skupiać się na fakcie, że nawet coś tak nieprawdopodobnego, jak ukazane zostało tutaj  – ktoś znajdujący się w niebie, kontaktujący się z inną osobą, będącą w piekle, i łagodzący jego cierpienia kroplą wody – nawet to nie nawróciłoby rodziny bogacza, jeśli nie wierzyliby Pismom.
ZL
z l
9 września 2016, 11:54
Dlatego Bóg Ojciec Pana Jezusa Chrystusa posłał Swego umiłowanego Syna, Jezusa Chrystusa, tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne (J 3.16). ''NIE ZGINĄŁ'' Ważne jest abyście zrozumieli raz na zawsze, że ani OJCIEC Zbawiciela  ani SYN JEZUS CHRYSTUS NIE BĘDĄ SĄDZIĆ             ''''24 Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto słucha słowa mego i wierzy w Tego, który Mnie posłał, ma życie wieczne i nie idzie na sąd, lecz ze śmierci przeszedł do życia.'' Sędzią na sądzie apokaliptycznym będzie Słowo- Moc. Apostoł Piotr napisał: wie Pan, jak pobożnych wyrwać z doświadczenia, niesprawiedliwych zaś jak zachować na ukaranie w dzień sądu (2 P 2.9). Zwróćmy uwagę na słowo zachować. Nie może być zatem prawdą, że bezbożne dusze idą po śmierci do piekła. Piotr mówi, że ich przeznaczeniem jest bycie zachowanym na dzień sądu. Kiedy ten dzień w końcu nadejdzie, wszyscy bezbożnicy otrzymają swoją zapłatę – wieczną śmierć, by nigdy już nie powstać z grobu powtórnie. Nie mnie jest dochodzić co jes gorsze ''wieczne męki '' czy faktyczna śmierć duszy. Ale w tym jedno jest bezsprzeczne, że ŻYCIE JEST BEZCENNE. Zatem jeśli pragniesz żyć wiecznie to powiedz Panie Jezu Chryste jestem Twój ( Twoja) na zawsze i wydaj przez siebie OWOCE DUCHA SWIĘTEGO ( GAL 5 ). 14 A Śmierć i Otchłań wrzucono do jeziora ognia12. To jest śmierć druga - jezioro ognia. 15 Jeśli się ktoś nie znalazł zapisany w księdze życia, został wrzucony do jeziora ognia. Natomiast co czeka władcę tego świata, który został uznany za Ojca Pana Jezusa Chrystusa ''10 A diabła, który ich zwodzi, wrzucono do jeziora ognia i siarki, tam gdzie są Bestia i Fałszywy Prorok. I będą cierpieć katusze we dnie i w nocy na wieki wieków10.'' to zupełnie inny temat. Króluj nam Panie Jezu Chryste