Wszyscy Święci

Słowa Apokalipsy (7, 9-11) o tłumie, którego nikt nie mógł policzyć, złożonym z dusz obmytych we Krwi Baranka, a także inne teksty z ksiąg Nowego Testamentu, zawsze przywodziły na myśl i komentowane były w znaczeniu rzeszy świętych królujących w niebie. Ożywiały one wiarę w wielką wspólnotę, zespoloną z Chrystusem, który jest koroną wszystkich świętych. Ci, którzy razem z Nim królują w niebie, znają nasz los, a dostąpiwszy nagrody, nie zapominają o nas, gotowi są nieść nam pomoc, wspierają nas przykładem i wstawiennictwem, nadal zatroskani o całość wspólnoty zjednoczonej przez Zbawiciela. Z Niego spłynęła wszelka łaska świętości, a ci, którzy już do niej doszli, osiągnęli ją dzięki temu, że przy Chrystusowej pomocy urzeczywistniali pozostawiony przez Niego i przekazany w Ewangelii program. Streszcza się on w błogosławieństwach, zapisanych u św. Mateusza (5, 1-12). Mówiąc o wielkiej liczbie świętych, mówimy zarazem o tych, którzy życiem swym zilustrowali tę ewangeliczną kartę. Jak w wielobarwnej tęczy, dostrzec można w nich to jeden, to znów inny rys wielkiego obrazu świętości, przedłożonego jako wielka karta chrześcijaństwa. Taki - mówiąc zwięźle - jest też sens uroczystości, która przybierała kształt w ciągu stuleci. Z braku źródeł trudno dokładnie określić, jakie były początki i pierwsze obchody upamiętniające wszystkich świętych. Samo święto zrodziło się z potrzeby wspólnego uczczenia tych, którzy dla wzrastającej, a potem zgoła nieogarnionej liczby musieliby pójść w zapomnienie. Przez analogię przypomina to ideę, która w czasach nowożytnych przyświecała wznoszeniu grobów nieznanego żołnierza. W chrześcijańskiej starożytności podobna myśl znalazła swe odbicie w niektórych homiliach Ojców, ale przede wszystkim tkwiła w przeświadczeniu, że sami męczennicy są już nie do zliczenia - na przykład za panowania Dioklecjana było ich bardzo dużo i nieraz nie zdołano pozapisywać ich imion - a pośród nich znajdują się też tacy, którzy niewątpliwie byli wielkimi bohaterami wiary i dlatego zasługują na naszą cześć, ale o których równocześnie poza tym niemal nic nie wiemy. Pierwsze ślady święta pojmowanego w tym duchu odnajdujemy w Antiochii. Obchodzono je w pierwszą niedzielę po Zesłaniu Ducha Świętego. Posiadamy homilię Jana Chryzostoma, wygłoszoną przy tej okazji. Wspomniany termin ustalił się potem na czas dłuższy w społecznościach chrześcijańskiego Wschodu. Tu i ówdzie przyjmowano go też na Zachodzie. Tam - ogólnie biorąc - dzieje święta potoczyły się jednak innymi torami. Określiły je zwyczaje rzymskie, związane z inicjatywą Bonifacego IV. Papież otrzymał od cesarza Fokasa zamkniętą już i nieużywaną świątynię pogańską zwaną Panteonem. Pochodziła z czasów Augusta, a wyposażona była w liczne nisze, do których ten ostatni kazał powstawiać posągi przypominające rozmaitych bogów. Papież polecił tę świątynię odnowić. W dniu 13 maja 609 lub 610 r. poświęcił ją ku czci Najśw. Marii Panny oraz wszystkich męczenników. Ideę, którą w ten sposób zaszczepił w sercach Rzymian i pielgrzymów, rozszerzył potem Grzegorz III (731- -741). Konsekrując u Św. Piotra nowe oratorium, dedykował je -Zbawicielowi, Jego Przenajśw. Matce, wszystkim apostołom, męczennikom, wyznawcom oraz wszystkim sprawiedliwym, którzy doszli do doskonałości i którzy zasnęli gdziekolwiek na okręgu ziemskim-. Majowy termin wspomnienia mógł jednak spowodować trudności z aprowizacją w mieście, do którego napływali pielgrzymi, i dlatego Grzegorz IV (827-844) przeniósł święto na 1 listopada. Mimo to zwyczaj obchodzenia go w maju przetrwał aż po czasy Grzegorza VII. Natomiast na rozciągnięcie święta na Kościoły zachodnie wpłynęła inicjatywa Ludwika Pobożnego. W całej tej ewolucji nie można także wykluczać wpływów iroszkockich, ale przebadane one dotąd nie zostały. Dla podkreślenia ważności święta Sykstus IV (1471-1484) wyposażył je w oktawę. W czasie reformy dokonanej na życzenie Vaticanum II tę ostatnią zniesiono. Wprowadzono natomiast nowe, lepiej dobrane czytania oraz osobną uroczystą prefację.

Wszyscy Święci
 obchodzi imieniny