Dominikanin-psychiatra: nie spotkałem żadnego duchownego, który jest psychiatrą

"Myślę, że jestem księdzem i zakonnikiem, który jest lekarzem. Księdzem jestem zawsze i wszędzie, a lekarzem tylko w określonych sytuacjach" - tak mówi o swoim powołaniu Artur Hącia OP.

Na samym początku rozmowy dominikanin podkreśla, że psychiatrzy i teologowie muszą nauczyć się słuchać i rozmawiać. "Jestem przekonany, że współpraca na tym polu jest możliwa i w wielu przypadkach już się dokonuje" - przyznaje Artur Hącia OP.

>> TUTAJ przeczytasz pełną treść wywiadu

Jako podstawowe problemy na styku teologii i psychiatrii wyróżnia narosłe mity wokół opętań i transów oraz rozróżnianie, co jest problemem duchowym a co psychicznym. 

"Myślę, że jestem księdzem i zakonnikiem, który jest lekarzem" - mówi o sobie. Początkowo interesował się chirurgią, dopiero potem wybrał psychiatrię. Przyznaje, że jeszcze do niedawna taka sytuacja nie była możliwa, ponieważ był zakaz łączenia zawodu lekarza z kapłaństwem. Zmieniło się to wraz z nowym Kodeksem Prawa Kanonicznego w 1983 roku. 

W rozmowie powołuje się na badania, które mówią o tym, że ludzie wierzący rzadziej zapadają na choroby psychiczne, krócej chorują i szybciej się rehabilitują. Jak się okazuje, "sport działa pozytywnie, ale krótkoterminowo, natomiast religijność wpływa pozytywnie w sposób długofalowy". Wspomina także o negatywnym wpływie religijności, który zazwyczaj wynika z fałszywych obrazów Boga lub apokaliptyczno-fundamentalistycznego podejścia do wiary. 

"Społeczeństwo stygmatyzuje zarówno chorych psychicznie pacjentów jak i lekarzy psychiatrów. To poważny problem, tak dla jednych i drugich" - podkreśla.

Zaznacza, że w Polsce jest dużo księży psychologów i psychoterapeutów, ale nie spotkał żadnego, który jest psychiatrą. Podkreśla, że Kościół nigdy wprost nie wystąpił przeciwko chorym psychicznie. "Z pewnością było wielu ludzi Kościoła, którzy przyczynili się do jakichś prześladowań osób chorych psychicznie, uznając je za opętane" - przyznaje.