Czy istnieje wojna sprawiedliwa?

(fot. Moyan Brenn / flickr.com / CC BY-ND 2.0)
KAI / pk

O tym, czy wojna może być sprawiedliwa, jaką postawę w obliczu konfliktu zbrojnego powinien reprezentować chrześcijanin i czy wszystkie sytuacje w czasie wojny można jednoznacznie ocenić w kontekście Magisterium Kościoła i norm moralnych - dyskutowali uczestnicy debaty inaugurującej nowy cykl spotkań pt. "Poznańskie Debaty Społeczne". − Współczesne środki rażenia, broń nuklearna i terroryzm naruszają warunki wojny sprawiedliwej − zaznaczył o. Tomasz Dostatni OP.

Pierwsze z cyklu spotkanie odbyło się wieczorem 1 grudnia w Pałacu Działyńskich na poznańskim Starym Rynku.

W czasie dyskusji dominikanin przywołał słowa św. Jana Pawła II, że każda wojna jest porażką ludzkości. − Nie ma wojny sprawiedliwej, bo w czasie każdej wojny, rozwiązania siłowego, zawsze będą przypadki niesprawiedliwości − dodał o. Dostatni OP.

Z kolei ppłk Rafał Miernik przypomniał, że Wojsko Polskie od 1953 r. uczestniczyło w ok. 70 misjach zagranicznych. − Za każdym razem były to szczególne sytuacje, realizowane w imieniu polskiej racji stanu − zaznaczył dowódca 7. Batalionu Strzelców Konnych Wielkopolskich 17. Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej.

DEON.PL POLECA

Ppłk Miernik dowodził kompanią bojową w bazie Echo Ad Diwaniyah w Iraku, był też dowódcą Zgrupowania Bojowego Alfa oraz dowódcą bazy FOB Ghazni w Afganistanie. − Ta druga misja była zdecydowanie trudniejsza dla mnie i dla moich żołnierzy − przyznał.

Odpowiadając na pytanie prowadzącego debatę Łukasza Ferchmina o motywację Polaków biorących udział w tych zagranicznych misjach, wymienił powody ekonomiczne, chęć przeżycia przygody i braterstwo broni. Przyznał, że każdy młody żołnierz mający kontakt z wojną szybko zmienia się w dojrzałego mężczyznę. − To typowe dla psychologii wojny, każdy młody chłopak szybko zmienia się w odpowiedzialnego za siebie i innych mężczyznę na misji, a motywacja ekonomiczna schodzi na dalszy plan − stwierdził ppłk Miernik.

O rozterkach żołnierzy, którzy musieli użyć broni w czasie misji w Iraku, opowiadał ks. ppłk Mariusz Stolarczyk, kapelan II Skrzydła Lotnictwa Taktycznego w Poznaniu, który był kapelanem żołnierzy polskich w tym kraju podczas jednej z misji. Wspominał, jak jeden z żołnierzy pytał go, dlaczego podczas konwoju wpadli w zasadzkę i do nich strzelano, przecież on i jego koledzy nie są agresorami. Aby się bronić, musiał zastrzelić atakującego. − Powiedziałem mu: przyjechałeś tu nie zabijać, ale pomóc tym ludziom, przyjechałeś czynić dobro, ten napastnik ponosi odpowiedzialność za swoją śmierć, bo was zaatakował − mówił proboszcz parafii garnizonowej w Poznaniu.

Dodał, że polski żołnierz jest inaczej szkolony, kiedy ma użyć broń niż żołnierz amerykański. − Każde państwo ma różne zasady użycia broni, a prawo amerykańskie jest bardziej liberalne niż polskie − przyznał ppłk Miernik.

Głos w dyskusji zabrał też płk Juliusz Tym z Warszawy. − Dziś większość misji to misje pokojowe, stabilizacyjne. Zmienił się paradygmat zwycięstwa: żołnierz nie ma zabijać, ale jest kimś, kto niesie pomoc, ratownikiem, często występuje w roli policjanta − stwierdził. Podkreślił, że skutki udziału w misjach wojennych ponoszą nie tylko żołnierze, ale i ich rodziny. − To wszystko, co zostaje w głowach nas, żołnierzy, którzy byli na misjach, jest całkowicie niemierzalne. Ofiarami misji są też nasze rodziny. To, co siedzi w człowieku, w sposób zupełnie niezamierzony przenosi się na jego bliskich, a on tego nie kontroluje i rodzą się ogromne dramaty − zaznaczył szef Katedry Historii Wojskowości Akademii Obrony Narodowej.

Ppłk Miernik zwrócił uwagę na zagrożenia dla żołnierzy, które rodzą się w wyniku niespójnych decyzji polityków w kraju. − Łatwo jest wysłać żołnierzy na misję, ale trudno oszacować koszty społeczne, jakie zostaną poniesione w wyniku takich decyzji. Jeśli żołnierze są wysyłani w rejony zagrożone, to trzeba być niestety gotowym, że będą ofiary − zaznaczył dowódca. − Nie ma takich sytuacji, kiedy polski żołnierz miałby użyć broni w sposób nieuzasadniony, by nie wykorzystał jej w swojej obronie, obronie innych żołnierzy czy by zażegnać niebezpieczeństwo, ale on sam też może stracić życie − podkreślił.

Z kolei proboszcz parafii garnizonowej w Poznaniu zauważył, że każdy żołnierz biorący udział w misji zagranicznej zasługuje na szacunek. − Względy ekonomiczne na pewno przez niektórych przemawiają, ale później, gdy ktoś z kim rozmawiałeś 2-3 godziny wcześniej ginie, liczy się to, by przeżyć, by przeżyli też koledzy i by wrócić szczęśliwie do ojczyzny − zaznaczył. − Internetowe wpisy o "najemnikach" są wysoce niesprawiedliwie − stwierdził kapelan 31. Bazy Lotnictwa Taktycznego w Krzesinach.

Spotkanie w Pałacu Działyńskich poprzedziła Msza św. pod przewodnictwem ks. Stolarczyka w pobliskim kościele oo. Franciszkanów na Wzgórzu Przemysła w intencji poległych na misjach żołnierzy i pokoju na świecie.

"Poznańskie Debaty Społeczne" to kontynuacja organizowanych przez Akcję Katolicką wcześniejszych "Spotkań osób zaangażowanych w życie publiczne" oraz "Debat Poznańskich". Celem inicjatywy jest stworzenie przestrzeni do debaty na ważne i aktualne tematy dotyczące Polski, naszego regionu - Poznania i Wielkopolski - oraz Kościoła.

Organizatorem spotkania są: Diecezjalny Instytut Akcji Katolickiej Archidiecezji Poznańskiej wraz z Klubem Inteligencji Katolickiej, Katolickim Stowarzyszeniem Młodzieży Archidiecezji Poznańskiej oraz Korporacją Akademicką Magna Polonia.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Czy istnieje wojna sprawiedliwa?
Komentarze (4)
W
Wittenberczyk
2 grudnia 2014, 11:54
Każde przykazanie dekalogu można omawiać tak długo, aż Słowo Boże pokryje gruba warstwa interpreacji. I światowe mniemania będzie można dostosować do czego dusza zapragnie, w tym do każdego skinienia książąt tego świata.  Życzę interesujących sie "wojną sprawiedliwą", aby zainteresowali się nie tylko własną wykładnią woli Boga względem człowieka i świata, lecz również tym, co czynić, by realizować pierwsze przykazanie takim, jakim jest prosto i wyraźnie podanym przez Jezusa. Bo nie jest ważne jak zmieniać Biblię dostosowując ją do siebie, tylko jak nią żyć, nawet gdyby to wiele kosztowało. Nie jest ważne jakie usprawiedliwienia wymyślimy sobie dla rzezi, tylko co zrobimy aby jej zapobiec. Dołączanie do wojny nie jest jej zwalczaniem tylko, niestety, jej współtworzeniem.
G
glonojad
2 grudnia 2014, 12:36
no tak szli do Ziemi Obiecanej, ktora im Pan dal.  
MR
Maciej Roszkowski
2 grudnia 2014, 15:03
Co zatem należało zrobić w 1939 roku, co ma zrobić dziś Ukraina?
MF
Michał Faflik
3 grudnia 2014, 08:34
Nie jest ważne jakie uduchowione prawdy wypisywałeś po forach internetowych, kiedy kolbami będą walić ruskie sołdaty, albo muzułmańscy mudżahedini do Twoich drzwi. Ważne będzie co przeczytasz wtedy w spojrzeniu Twojej żony i córek...