Katolicki ksiądz mocno o tych, którzy krytykują piłkarzy. "Potrafimy być naprawdę podli jako kibice"

Ks. Łukasz Kachnowicz na swoim Facebooku skomentował ostre reakcje kibiców na porażkę biało-czerwonych w Mundialu.

Na początku odniósł się do krytyki Roberta Lewandowskiego:

"Zarzucają Lewemu, ze w Bayernie strzela bramki, a w reprezentacji nie. Tylko, ze Bayern to funkcjonująca maszyneria, w której wszystko i wszyscy pracują na te bramki. One nie biorą się tak o same z siebie. Są wynikiem gry całego zespołu, który funkcjonuje. U nas na tym mundialu maszyneria nie funkcjonuje. I to nie jest wina Lewego. I dopiero co ubóstwiali Lewego, a teraz nagle mówią, ze nie gra, bo gra tylko tam, gdzie jest kasa. A może gra tam, gdzie gra drużyna".

Później opisał zachowanie kibiców:

"Ale powiem Wam szczerze, ze nie chciałbym grać w polskiej reprezentacji. Dlaczego? Ze względu na polskich kibiców. Dziś cię kochają i ogłaszają bohaterem narodowym, a jutro mieszają cię z błotem. I nie chodzi o słuszną krytykę gry, czy żartobliwe komentarze, ale o mieszanie z błotem. Potrafimy być naprawdę podli jako kibice i podli dla siebie samych. Ale to nie tylko w piłce nożnej. My w ogóle mamy jakaś taka polską tendencje do szybkiego stawiania ludzi na cokołach i równie szybkiego zrzucania z nich. Jakbyśmy zapominali, ze to tez są ludzie. Jesteśmy jakimś bardzo niezrównoważonym emocjonalnie narodem".

Skomentował także pomysł bojkotu firm, w których reklamach grają polscy piłkarze:

"Właśnie ktoś ogłosił bojkot firm, w których reklamach występują nasi piłkarze jako reakcję na wczorajszy mecz. Jakby nie wiadomo co wspólnego miały one z wczorajszym meczem. Na te reakcje bardziej przykro patrzeć niż na grę naszej reprezentacji na mundialu".

Podzielił się również szerszą refleksją na temat komentowania w internecie:

"I jestem ciekawy, kto z internetowych wylewaczy pomyj powiedziałbym to w twarz naszym piłkarzom. Kto się zastanawia, że czytają to ich rodziny, że przeczytają to oni. No przecież przez internet to można, tak? Przypomina mi się serial Westworld, w którym ludzie wchodzą do sztucznego świata zamieszkałego przez hosty, które we wszystkim przypominają ludzi, ale nimi nie są. Ludzie w tym sztucznym świecie pozwalają sobie na największe świństwa, bo przecież to tylko hosty, a nie ludzie. Wracają do domu i są porządnymi ojcami, mężami, pracownikami. A jednak to, co robią w sztucznym świecie nie jest bez znaczenia. To pokazuje prawdę o gościach tego świata. Patrzę na internet i widzę, że Westworld jest o nas. Wchodzimy tu, ukryci za ekranami swoich laptopów czy smartfonów, wydaje się, że w świat wirtualny i pozwalamy sobie na to, żeby pisać, komentować tak, żeby wstydzilibyśmy się to zrobić na żywo. Ale tu, nie mamy z tym problemu. Tylko, że ktoś to w końcu przeczyta, kogoś to zrani. Ale my przyjęliśmy to już za jakieś nasze prawo, że możemy tu napisać wszystko, bo przecież po to jest fejs, żeby wyrażać swoje zdanie. No przecież to tak już jest. Ta przestrzeń ujawnia nasze bardzo ciemne strony. Bo to, na co pozwalamy sobie tutaj, wcale nie jest wirtualne, to jest w nas bardzo prawdziwe. Wystarczyło dać nam przestrzeń, w której czujemy, że możemy być chamscy, agresywni, bezwzględni i bardzo chętnie z niej korzystamy. Jakby logując się na fejsa jednocześnie wylogować się z człowieczeństwa".