Bez obstawiania

ks. Artur Stopka

Niemal natychmiast po ogłoszeniu bezprecedensowej decyzji Benedykta XVI, która moim zdaniem zasługuje na miano heroicznej, pokazującej wielkość Papieża, jego odwagę i miłość do Kościoła, dla którego gotów jest na wszystko, pojawiły się w mediach spekulacje na temat jego następcy.

Zaczęto wymieniać nazwiska "papabile", oceniać szanse poszczególnych domniemanych kandydatów, niczym koni na wyścigach. Od zawsze zwalczam tego typu podejście do wszelkich nominacji w Kościele, ponieważ, mimo wszelkich pozorów, nie jest on tylko ziemską instytucją i korporacyjne reguły oraz metody nie wystarczają, aby mógł sprawnie i jak najskuteczniej pełnić swoją misję ewangelizacyjną.

Nie znaczy to jednak, że odrzucając pokusę "obstawiania" poszczególnych kandydatur, nie należy się zastanowić nad pewnymi oczekiwaniami, jakie zarówno wierni tworzący Kościół katolicki, jak cały świat, mają prawo mieć wobec następcy Benedykta XVI. A w konsekwencji jakich predyspozycji z jego strony zapewne wielu się spodziewa.

Znalazłem się w związku z tym tematem w sytuacji specyficznej, ponieważ niespełna dwie godziny przed pojawieniem się w mediach enuncjacji, że Ojciec Święty chce złożyć rezygnację, w poważnej rozmowie o teraźniejszości i przyszłości katolickiej wspólnoty wierzących zarówno w Polsce, jak i w wymiarze globalnym, w emocjach wygłosiłem zdanie: "Kościół potrzebuje młodego papieża, który sprawi, że przestanie on być postrzegany przede wszystkim jako obrońca tego, co dotychczas osiągnął, ale doprowadzi do tego, że Kościół znów będzie awangardą, zarówno kulturową, jak i cywilizacyjną". Tym zdaniem wyraziłem nie tylko swoje obserwacje czy refleksje, ale zawarłem w nim również głosy, które w ostatnich latach słyszałem dość często zarówno od duchownych, jak i świeckich, w tym również od ludzi, którzy z Kościołem nie czują się związani.

DEON.PL POLECA

Niezależnie od tego, jak buńczucznie tego typu stwierdzenia brzmią w ustach szeregowego księdza, myślę, że mogą one być pewnym wskazaniem nie tylko i nie przede wszystkim co do liczby przeżytych przez przyszłego Papieża wiosen, ale zwłaszcza co do jego cech i zalet, koniecznych do podjęcia, na przykład w powyższy sposób streszczonego, "zadania".

Myślę, że na pożądane predyspozycje następcy zdecydowanie wskazał sam Benedykt XVI w swoim oświadczeniu. Stwierdził w nim m. in.: "Jestem w pełni świadom, że ta posługa, w jej duchowej istocie powinna być spełniana nie tylko przez czyny i słowa, ale w nie mniejszym stopniu także przez cierpienie i modlitwę. Tym niemniej, aby kierować łodzią św. Piotra i głosić Ewangelię w dzisiejszym świecie, podlegającym szybkim przemianom i wzburzanym przez kwestie o wielkim znaczeniu dla życia wiary, niezbędna jest siła zarówno ciała, jak i ducha, która w ostatnich miesiącach osłabła we mnie na tyle, że muszę uznać moją niezdolność do dobrego wykonywania powierzonej mi posługi".

Tych słów nie można odczytywać w oderwaniu od wygłoszonego dzień wcześniej przez Papieża przypomnienia: "Doświadczenie Piotra, z pewnością szczególne, jest także reprezentatywne dla powołania każdego apostoła Ewangelii, który nigdy nie powinien się zniechęcać, by głosić Chrystusa wszystkim ludziom, aż po krańce świata (...) Niech to Słowo Boże ożywi także w nas i w naszych wspólnotach chrześcijańskich odwagę, ufność i gorliwość w głoszeniu i dawaniu świadectwa Ewangelii. Niepowodzenia i trudności niech nas nie zniechęcają: my mamy zarzucać sieci z wiarą, Pan dokonuje reszty".

Ktoś w Internecie zwrócił uwagę na zdumiewającą wymowę, jakiej w kontekście papieskiej decyzji nabierają trzy ostatnie minuty budzącego kontrowersje filmu "Habemus papam", który wyreżyserował Nanni Moretti. Główny bohater, wróciwszy po swej ucieczce do Watykanu, składa rezygnację i uzasadnia ją słowami: "Obecnie Kościół potrzebuje pasterza, który miałby siłę dokonać wielkich zmian, który wychodziłby na spotkanie wszystkich, który obdarzyłby wszystkich miłością i umiał ich zrozumieć". Dalej jest mowa o prowadzeniu, o byciu przewodnikiem. Mam wrażenie, że Moretti wyraził w tych sformułowaniach oczekiwania, tęsknoty, pragnienia kierowane pod adresem Następcy św. Piotra zarówno bardzo licznych członków Kościoła katolickiego, jak i całego świata, który coraz bardziej się szamocze w zagubieniu.

Benedykt XVI przez osiem lat całym sobą starał się odpowiadać na to zapotrzebowanie. Jako człowiek wielkiej miłości do Boga i Kościoła, przenikliwej mądrości, odwagi i odpowiedzialności, a także pokory i mocno trzymający się realiów, ocenił, że jego siły nie są już wystarczające, aby nadal był w stanie sprostać obowiązkom i wyzwaniom. Pokazał, że Kościół nadąża za znakami czasu, że nie zamierza zostawać w tyle, choć tempo życia na ziemskim globie w ostatnim czasie gwałtownie przyspieszyło. Tego nadążania, a nawet wyprzedzania pędzącej rzeczywistości można, moim zdaniem, oczekiwać od następnego Papieża. Chodzi o to, co kard. Kazimierz Nycz określił jako "kontynuację kreatywną".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Bez obstawiania
Komentarze (13)
P
pg
13 lutego 2013, 14:07
Widzę,że niektórzy maja już gotowy program naprawczy dla KK. Dawno się tak nie ubawiłem. ~Jozjasz na papieża ! 
O
Obcy.
13 lutego 2013, 13:06
A po co komu łacina,chyba że,tylko na medycynie,prawie i w kościele katolickim.Łacina mogłaby być językiem międzynarodowym a nie angielski,francuski czy niemiecki.Ludzie na całym świecie mogli by posługiwać się łaciną i nie byłoby takiego kontrastu językowego.
J
Jozjasz
13 lutego 2013, 12:54
Co jeszcze? W kwestii zjednoczenia chrześcijan. Moim zdaniem nie buduje się czegoś poważnego, poprzez zamiecenie historii pod dywan. KK o ile pamiętam przyznał się do błędów i przeprosił. Nie widzę tego samego gestu np ze strony protestantów. Reformacja to przecież efekt zachłanności i chęci łatwego wzbogacenia się przez konfiskatę majątków kościelnych, albo (co gorsza) w wypadku anglikanizmu efekt buty Henryka VIII i siłowego narzucenia nowej religii. Nie rozumiem też dlaczego łacinę usunięto z Kościoła prawie całkowicie. Który dokument V2 mówi o rezygnacji z łaciny? Żaden. Powinna w każdym kościele przynajmniej kilka razy do roku (albo co miesiąc) odbywać się Eucharystia po łacinie. Nie wiem czy koś zauważył, ale (sic!) kiedy BXVI czytał na konsystorzy swoje oświadczenie po łacinie, tylko nieliczni kardynałowie zrozumieli chyba o co chodzi. Potrzeba było odczytać jeszcze raz po włosku. Czy to nie śmieszne? I tak naprawdę nie potrzeba żadnego soboru na lata. Trzeba tylko właściwie wprowadzić reformy V2. Bo póki co, tradycjonaliści się rzucają i mają rację. Choć głównie obrywa sobór, a powinni oberwać Ci, którzy wprowadzili pochopnie wszystkie reformy na raz.
J
Jozjasz
13 lutego 2013, 12:53
Musi to być ktoś spoza 'zepsutej' Europy. Trzeba rozwiązać raz na zawsze niedopowiedzenia powstałe po V2, czyli kwestie homoseksualistów, celibatu, antykoncepcji, aborcji i eutanazji. Co do pierwszego, nalezy jasno powiedzieć, że stosunki cielesne homoseksualistów to grzech śmiertelny. Że małżeństwem być nie mogą, ani nie mogą adoptować dzieci, bo to domena rodziny M+K. Trzeba ich zaprosić do uczestnictwa w KK i może to jakoś pomoże, rozmawiać, próbować (przede wszystkim ukazać piękno płci przeciwnej, bo jest wielu homoseksualistów poprostu skrzywdzonych kiedyś. Z tym się nikt nie rodzi przecież) Co do drugiego, trzeba (moim zdaniem) wykluczyć możliwość zawierania małżeństwa przez księży. Należy natomiast przypomnieć, że możliwe jest kapłaństwo po odbytym małżeństwie i wychowaniu dzieci. Przecież to jak nic kalka ewangeliczna. Wydaje się też, że trzeba zmniejszyć restrykcje co do antykoncepcji w krajach 3-ego świata. A przede wszystkim podchodzić do sprawy indywidualnie i intymnie. Promocja wierności wcale nie musi zaprzeczać stosowaniu antykoncepcji w związkach trwałych, gdzie jeden partner jest zakażony. Wszak tu chodzi o życie, a właśnie w Afryce, Azji i Ameryce Łacińskiej upatrywałbym przyszłości Kościoła. Oczywiście niedopuszczalne jest aby prezerwatywy były używane w taki sam sposób jak w Europie, czyli jako środka ochronnego przed ewentualnym zajściem w ciążę. Wypadałoby też wstawić się za nienarodzonymi i otwarcie ex cathedra wypowiedzieć się, że popieranie rozwiązań aborcyjnych i eutanazyjnych to grzech i zastanowiłbym się poważnie nad ekskomuniką osób popierających takie rozwiązania i ustawy.
K
Kudłaty
13 lutego 2013, 04:39
Kudłaty już idzie po jazmiga.
LS
le sz
12 lutego 2013, 14:27
@jazmig, a może byś tak sam się odczepił od KK i poszedł sobie choćby do lefebrystów? ... Leszku, ja jestem u siebie. To wy idźcie stąd, skoro się wam tutaj nie podoba. --- @jazmig, naprawdę jesteś u siebie? Jesteś u siebie w tym "bałaganie, wywołanym przez Vaticanum II i Pawła VI"? Jesteś u siebie gdy "kardynałowie i arcybuskupi w Polsce to przy wspomnianych wyżej - miernoty - zero charakteru i zero charyzmy." ? To TY tak pisałeś, nie ja! I Ty mi teraz po tym całym swoim pluciu na Kościół i jego duszpasterzy, będziesz mówił, że to Ty jesteś u siebie, a to ja mam stąd iść?!? Skoro wg Ciebie w Kościele jest bałagan wywołany przez Vaticanum II i Pawła VI, a kardynałowie i arcybiskupi w Polsce to miernoty mające zero charakteru i zero charyzmy, to powtarzam: odczep się od tego bałaganu i miernot bez charakteru i charyzmy, i idź sobie choćby do lefebrystów, skoro tak bardzo Ci się tam podoba. Przynajmniej nie będziesz miał bałaganu i będziesz miał do czynienia z tytanami intelektu przepełnionymi charakterem i charyzmą.
jazmig jazmig
12 lutego 2013, 12:35
@jazmig, a może byś tak sam się odczepił od KK i poszedł sobie choćby do lefebrystów? ... Leszku, ja jestem u siebie. To wy idźcie stąd, skoro się wam tutaj nie podoba.
P
pg
12 lutego 2013, 12:27
To, że" Kościół znów będzie awangardą, zarówno kulturową, jak i cywilizacyjną" jest marzeniem b. trudnym do spełnienia.  Młody,silny papież jest potrzebny po to aby zrobić porządek w Kościele, kontynuując jednak działalność swoich wielkich poprzedników. A jest zadanie niesamowicie trudne, nie udało się przecież tym właśnie wielkim poprzednikom.  Natomiast słowa z filmu Morettiego "Obecnie Kościół potrzebuje pasterza, który miałby siłę dokonać wielkich zmian, który wychodziłby na spotkanie wszystkich, który obdarzyłby wszystkich miłością i umiał ich zrozumieć" jest w sposób oczywisty mrzonką i utopią.
LS
le sz
11 lutego 2013, 21:53
[...] Niektózy domagają się kolejnego soboru, bo za mało im zmian po V II. Niech oni idą do któregoś z protestanckich odłamów chrześcijaństwa i niech się odczepią od KK. --- @jazmig, a może byś tak sam się odczepił od KK i poszedł sobie choćby do lefebrystów?
jazmig jazmig
11 lutego 2013, 19:06
Pytanie brzmi następująco: czy istnieje kandydat zdolny do uporządkowania KK po bałaganie, wywołanym przez Vaticanum II i Pawła VI? Niektózy domagają się kolejnego soboru, bo za mało im zmian po V II. Niech oni idą do któregoś z protestanckich odłamów chrześcijaństwa i niech się odczepią od KK. Istnieje pilna potrzeba zrobienia porządku po V II, której owocem jest gwałtowna dechrystianizacja zachodniej Europy. Potrzeba pasterzy z autorytetem, którzy będą umieli pokierować lokalnymi Kościołami, jak kard. Wyszyński. Nie chcę ujmować niczego naszym pasterzom, ale daleko im do kard. Wyszyńśkiego, Gulbinowicza, czy zmarłego niedawno abp Tokarczyka, a nawet kard. Glempa. Obecni kardynałowie i arcybuskupi w Polsce to przy wspomnianych wyżej - miernoty - zero charakteru i zero charyzmy. Potrzeba nam nowych pasterzy, nieuwikłanych we współpracę z SB, ludzi światłych, nie ulegających bezczelnej propagandzie lewicy, odważnych, zdolnych do polemiki z przedstawicielami zła. Taka potrzeba dotyczy wielu innych krajów, a szczególnie papieża, skoro Benedykt XVI zrezygnował. Ten nowy papież musi dokonać niezbędnych zmian w KK, bo inaczej jego następca może już działać w podziemiu, tak jak pierwsi papieże.
J
jaro
11 lutego 2013, 18:32
Zmiany, zmiany, zmiany... Zmiany mogą iść w różnym kierunku, także tym najgorszym. I największa niewiadoma nie wynika z tego kto zostanie papieżem, ale czy nowy papież da się namówić na sobór. A jeśli tak, gdzie to nas zaprowadzi...
J
JOLA
11 lutego 2013, 17:40
Znalazłam sie w kłopotliwej sytuacji, bo dopiero co napisałam kilka komantarzy tu i ówdzie(na Tezeuszu i na fb) w odpowiedi na dziecinny wręcz żal i urazę młodych ludzi, że papa nas opusza. A temten był do końca. Przyjemnie jest czytać , że tak powiem , własne zrgumenty zgrabnij ujete, głebiej zaargumentowane i poparte cytatami. Zgadzam się niejaku uprzednio, przed przeczytaniem.
A
Anna
11 lutego 2013, 17:35
Znacznie lepiej posłuchac co po rezygnacji powiedział rzeczywiście ks. Kardynał niż czytać "medialnie zatytułowany" artykuł redaktora .... a potem księdza .... czy zwykłego jak napisał o sobie... raczej "dziwnego" sądząc po wypowiedziach znanych z internetu