Brazylijska szkoła wiary

Po lewej: David Luiz po triumfie w finale Ligi Mistrzów; Po prawej: David Luiz po dotkliwej porażce z Niemcami na MŚ w Brazylii (fot. rayand - RA1_6511 / Wikimedia Commons / EPA/SHAWN THEW)

Co ma wspólnego piłkarz reprezentacji Brazylii David Luiz ze św. Piotrem i dlaczego porażka gospodarzy Mundialu może być jedną z najpiękniejszych lekcji dla chrześcijan na całym świecie?

Jakie wydarzenie najbardziej zapamiętam z wtorkowego piłkarskiego wieczoru, który dla milionów kibiców stał się traumą? Wcale nie będzie to masakryczna dominacja Niemców nad Brazylijczykami. Najmocniejszym momentem była dla mnie chwila po ostatnim gwizdku sędziego.

David Luiz - brazylijski piłkarz występujący na pozycji obrońcy i defensywnego pomocnika w narodowej reprezentacji oraz we francuskim klubie Paris Saint-Germain - jest znany z tego, że modli się publicznie, prosi Boga o pomoc przed meczem i dziękuje po. 8 lipca - mimo ogromnych i bardzo trudnych emocji - zrobił dokładnie to samo. Zamiast uciekać zawstydzony przed kibicami ze stadionu, uklęknął na środku murawy, podniósł ręce do góry i zwrócił się w jedyną właściwą stronę. Niezależnie od sytuacji. Takie chwile i obrazy naprawdę są budujące, a wielu z nas mogą nawet zawstydzić. Mówiąc krótko: pełen szacunek.

- Wiara w Jezusa daje mi siłę, by wychodzić wciąż na boisko i dawać z siebie wszystko. Chcę jednak również inspirować innych. Do tego zachęca mnie Bóg. Dla mnie prawdziwe życie jest w relacji z Jezusem Chrystusem. Wierzę, że wszystko w życiu należy do Boga. On ma jasny plan dla nas, jeśli za Nim idziemy - mówi Luiz.

DEON.PL POLECA

Jego słowa i zachowanie są doskonałym pokazaniem w praktyce, jak każdy z nas może w codziennym życiu dzielić się swoją wiarą i w ten sposób chociaż trochę zbliżyć się do postawy św. Piotra, o której mówił bp Grzegorz Ryś w Nowym Targu podczas spotkania ewangelizacyjnego "Jezus na lodowisku": "Zastanawiałem się co Piotr mógł mówić tym dwóm strażnikom? Pilnują goście człowieka, który jest skończony, złapany, za chwilę pójdzie na krzyż, zabito już jego całą rodzinę, za chwile wybiją mu cały ten 'jego Kościół', skuty jest łańcuchem do kolumny, która do dziś w tym więzieniu jest. Słuchajcie, o czym on do nich mówił, że oni zapragnęli być tacy jak on? Że oni zrozumieli, że on nie jest żadnym przegranym, że on jest tym, który wygrał. On nie jest nieszczęśliwy, on jest tym, który zwycięża. O czym on do nich mówił? O Jezusie Chrystusie. I o tym, że w Nim się spełniają wszystkie obietnice dane przez Boga i że jak jesteś związany z Nim to masz w sobie taką wolność, której ci nic nie zabierze, i masz w sobie doświadczenie takiego szczęścia i takiego zwycięstwa, którego ci nikt nie jest w stanie odebrać i zakwestionować: nikt, nic".

Do znudzenia będę powtarzać, że w Kościele najwięcej energii powinniśmy wkładać w rzeczy podstawowe: dawanie świadectwa, głoszenie kerygmatu i zachęcanie do otwarcia się na doświadczenie działania Ducha Świętego. Najpierw trzeba pomóc ludziom spotkać Boga. Na wszystko inne przyjdzie czas później.

David Luiz po prostu uklęknął i się pomodlił. Niby niewiele, ale równocześnie bardzo dużo. Krótka chwila, ale dobrze przeżyta i wykorzystana, by ogłosić światu, kto jest jego jedynym Panem. Okazuje się, że piłkarz może nam zrobić całkiem konkretną szkołę wiary.

Piotr Żyłka - członek redakcji i publicysta DEON.pl, twórca Projektu faceBóg i papieskiego profilu Franciszek. Jego projekty można znaleźć na blogu autorskim

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Brazylijska szkoła wiary
Komentarze (26)
K
kibic
13 lipca 2014, 08:37
taaak, zdecydowanie łatwiej jest dziękować w świetle reflektorów za zwycięstwo niż za klęskę...
A
AP
11 lipca 2014, 19:10
Polacy nie są gorsi i swojego Tytonia mają !!! Najlepszą rekomendacją jest paszkwil z Newsweeka: "Boisko to nie kaplica, a bramka to nie ołtarz przed którym należy się modlić na klęczkach przed obroną karnego. Lepiej wykonać parę przysiadów na rozgrzewkę dla rozluźnienia mięśni. Oburzają mnie, całkiem na serio wypowiedziane słowa Tytonia, że to dzięki Panu Bogu udało mu się obronić Polskę przed kompromitującą porażką. Ja bym wolał żeby wyniki sportowe zależały wyłącznie od umiejętności ludzkich a nie kaprysu niebios. Tymi słowami Tytoń uczciwie zasłużył sobie na czerwoną kartkę do końca Euro"
K
Kiomitero:-)
11 lipca 2014, 19:41
Gdzie Bóg jest na pierwszym miejscu tam wszystko jest na swoim miejscu. Kazdy z nas otrzymuje dary- wierze -że od Boga( ktos powie geny!) geny takze są dziełem Boga.Wszystko co mamy  iotrzymalismy i nawet to w jakim miejscu i czasie sie urodzilismy jest darem Boga. Więc słusznie ten człowiek rzekł ze dzieki Bogu.Umiejętności i pan Bóg daje i błogosławi. Czasem jednakże człowiek szuka czegos szybszego niz to co daje Bóg i w to m iejsce wchodzi Zabójca- popularnie zwany Szatanem i daje człowiekowi to co proponował Jezusowi. Jakie to ma potem skutki?
A
AP
11 lipca 2014, 20:01
Na mnie modlitwa Tytonia w bramcę zaraz przed obroną rzutu karnego zrobiła olbrzymie wrażenie. Może dlatego, że się tego nie spodziewałem? Może dlatego, że zrobił to z klasą? A może z jakiegoś innego powodu, którego nie potrafię opisać słowami. Adrian
A
Ania
11 lipca 2014, 17:37
Kochani ludzie! Zobaczmy to, co dobre. Pozdrawiam
jazmig jazmig
11 lipca 2014, 16:23
Do kogo on ssię modli? W jakiej religii modli się z palcami wskazującymi skierowanymi ku górze?
O
Ocelotic
11 lipca 2014, 16:17
David Luiz jest protestantem ewangelicznym i nie uprawia kultu bałwochwalstwa tak jak katolicy. Macie rację bierzcie z Niego przykład. 
jazmig jazmig
11 lipca 2014, 16:24
Czzy ewangelicy modlą się z palcami wskazującymi skierowanymi ku górze?
O
Ocelotic
11 lipca 2014, 16:30
A dlaczego nie? David jest ewangelikalny, a nie ewangelicki. Czas się nauczyć odróżniać dwa nurty protestantyzmu. 
T
tomtom
11 lipca 2014, 14:25
Mt 6, 1–6. 16–18 "Jezus powiedział do uczniów „Strzeżcie się, żebyście uczynków pobożnych nie wykonywali przed ludźmi po to, aby was widzieli; inaczej nie będziecie mieli nagrody u Ojca waszego, który jest w niebie... ...Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie."
A
amargue
11 lipca 2014, 14:45
Kto się bowiem Mnie i słów moich zawstydzi przed tym pokoleniem wiarołomnym i grzesznym, tego Syn Człowieczy wstydzić się będzie, gdy przyjdzie w chwale Ojca swojego razem z aniołami świętymi (Mk 8) Ilu z tych, którzy modlą się w ukryciu ew. w kościele miałoby odwage uczynić to w miejscu innym niż świątynia np. na ulicy? Właściwie to w kościele tez nie powinno się modlić, bo to tez może być wykonywanie uczynkow pobożnych przed innymi np. o proszę ja idę do komunii a sąsiadka nie osobiście lubię Davida Luiza tak jak i całą ekipę Brazylii
T
tomtom
11 lipca 2014, 16:00
Cytowane przeze mnie słowa Pana Jezusa dotyczą modlitwy i pobożności. Pan Jezus mówi jasno i nie ma potrzeby tłumaczyć dlatego ja powstrzymam się od komentarza "stadionowej modlitwy" piłkarza bo go nie znam a piłką nożną się kompletnie nie interesuję. Jeśli natomiast habit czy Krzyż staje się środkiem do osiągnięcia ziemskich sukcesów, "światowych dobrodziejstw", sławy to czy taka postawa nie przestaje wówczas być tą o której mówi Pan Jezus w cytowanym przez Ciebie fragmencie który dotyczy odrzucenia "światowości" i pójścia za Jezusem niosącym Krzyż...? Granica w rozróżnieniu jest wąska ale istnieje... dlatego tak trudno jest naśladować Chrystusa... Pozdrawiam serdecznie
G
Gosia
11 lipca 2014, 18:35
"Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni" (Mt 7,1) Tylko Bóg wie co kryje się w sercu Davida Luiza i to ON osądzi czy jego modlitwa była na pokaz czy wypłynęła z potrzeby serca. "Z serca bowiem pochodzą złe mysli, (...). To własnie czyni człowieka nieczystym." (Mt 15,19-20) "Obłudniku, usuń najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka swego brata." (Mt 7, 5)
A
A-Z
10 lipca 2014, 20:16
Dlatego, że taka jest psychika człowieka. To są uczucia, na których powstanie nie mamy wpływu. Tak jak na zakochanie (chociaż czasami byśmy nie chcieli).A chociażby i po to aby nie było za łatwo, aby się wykazać. Czym więcej mamy różnorodnych uczuć tym bardziej bogatsza nasza psychika. I jeśli umiemy się z nimi uporać tym bardziej jesteśmy szlachetni i bogatsi.
GN
grzegorz nG
10 lipca 2014, 20:39
Złość i gniew to emocje - chwilowo można nie mieć  na to wpływu. Z nienawiścią to już całkiem inna sprawa tu potrzeba zgody nienawistnika więc odradzam. "Gniewajcie się lecz niech słońce nie zachodzi nad waszym gniewem."
A
A-Z
10 lipca 2014, 15:18
Złość, nienawiść i inne uczucia to są sprawy, na które nie mamy wplywu-występują i już.One kształtują nasz rozwój.One sa w nas. Ważne co z nimi zrobimy. Czy wykorzystamy je dla dobra czy zła.
A
Ania
10 lipca 2014, 16:25
Dokładnie.
J
Justyna
10 lipca 2014, 19:52
Złość i gniew, jako chwilowe emocje, może i tak, ale nienawiść? Nie mam pojęcia czemu twierdzisz, że nie mamy na nią wpływu i co ważniejsze, niby jak nienawiść ma kształtować rozwój?
A
Ania
10 lipca 2014, 14:54
W sumie zaraz po gwizdku kończącym ten mecz wyłączyłam telewizor. Na drugi dzień natknęłam się na powtórkę i obejrzałam końcówkę. Widziałam ten obrazek, który jest zamieszczony w tekście. Dla mnie jest to niesamowite świadectwo tego człowieka. Cieszę się, że miał odwagę. Nie wstydził się. Co więcej, po porażce zwrócił się do Boga. To jest przyjaźń na dobre i na złe. A autorowi tego tekstu dziękuję, że stara się być na bieżąco, potrafi rozpowszechnić i podzielić się fajnymi ludźmi wiary, którzy są znani, ale nie zapominają kim są, jacy są i co jest dla nich najważniejsze. Dzięki!
T
Tomasz
10 lipca 2014, 14:47
Byłbym bardzo ostrożny w kwestii zachwytu nad religijnością latynoską, a szczególnie w wersji "celebryckiej", np. u piłkarzy, aktorów czy piosenkarzy. Doceniam co prawda publiczne wyznanie swojej wiary w formie świadectwa, ale w wydaniu medialnym niekoniecznie. Oczywiście nie my oceniamy czyjąś wiarę i postawę moralną, ale dużo więcej można by się dowiedzieć obserwując codzienne wybory i czyny człowieka niż spektakularne gesty w świetle reflektorów.
L
leszek
10 lipca 2014, 15:14
Zgadza się. Może się zdarzyć, że będzie jak w przypadku znanej tenisitki z której zrobiono niemal ikonę katolickiej pobożności, a potem się wszyscy musieli wstydzić, gdy wystawiła goły tyłek w jakiejś sesji zdjęciowej. Oczywiście błąd nie tkwi w tenisistce, które w końcu ma prawo robi co się jej podoba, ale raczej w tych, co kreują takie fałszywe bożki kultury masowej.
T
tomi
11 lipca 2014, 14:04
Kolego, kolego.... a czemu ty chcesz oceniac codzienne wybory i czyny czlowieka?  Czlowiek dzis swiadczy o Bogu a jutro sie odwraca, bo jest grzesznikiem, tak ma kazdy, prawie kazdy.  Ale nie kazdego stac na to zeby przed setkami milionow albo nawet miliardem ludzi ukleknac na srodku boiska i sie modlic. Malo tego nie robi tego pierwszy raz, zdaje sie od conajmniej kilku lat. To jest swiadoma ewangelizacja sportowcow, slabych ludzi, ale dociera do milionow, prezentuje postawe, uczy przykladem, zastanawia. Do tego zeby wlasna osoba ewangelizowac miliony trzeba dorosnac. Ja naprawde jestem bardzo wdzieczny takim ludziom i nie mam zamiaru badac ich postaw i zachowan, bo jestem grzesznikiem. Chece wielbic za nich Boga.
E
Ewelina
10 lipca 2014, 14:45
Z 1 Listu do Tesaloniczan "Nieustannie się módlcie, w każdym położeniu dziękujcie...":)
P
pietka
10 lipca 2014, 14:42
David po meczu płakał i powiedział, że kiedyś się odpłaci. Jednak sportowa złość nie zniknęła. Mam nadzieję, że sportowa. 
A
Ania
10 lipca 2014, 14:48
Nie słyszałam, żeby tak mówił... Na drugi dzień widziałam tylko fragment, jak płakał i mówił, że przeprasza brazylijskich kibiców, bo on lubi grać tak, żeby inni się uśmiechali.
P
pietka
10 lipca 2014, 14:59
Albo się mylę i powiedział, ze odpłaci się kibicom brazylisjkim co zmienia postać rzeczy.