Co począć z krytyką Kościoła?

ks. Artur Stopka

Chyba mamy problem. - Nie wiem, co się dzieje. Krytyka Kościoła zaczyna w Polsce przyjmować takie rozmiary, że to już jest nie do wytrzymania. To zaczyna wyglądać na zmasowany atak, w dodatku prowadzony także od wewnątrz - powiedział mi niedawno zaangażowany katolik, któremu zazwyczaj bliżej do ks. Bonieckiego niż do zwolenników koncepcji "oblężonej twierdzy".

Coś jest na rzeczy. Zjawisko od pewnego czasu systematycznie się nasila. I wcale nie w ostatnich tygodniach. Już w styczniu 2009 roku Miłada Jędrysik napisała w "Gazecie Wyborczej": "Znika niewypowiedziane tabu, które nie pozwalało Kościoła krytykować głośno". Tabu jest łamane coraz skuteczniej. W październiku ubiegłego roku Kazimiera Szczuka w wywiadzie dla "Wprost" ogłaszała coś w rodzaju zwycięstwa: "Teraz ta krytyka przestała brzmieć jak bicie piany, jak temat zastępczy, jak "ujadanie piesków", jak to kiedyś powiedział prymas Glemp, jak jakaś niestosowna mowa po nic. Teraz te głosy zaczęły być chciwie słuchane. Ludzie są tego ciekawi".

"Kościół, który poddaje radykalnej krytyce ten świat, z natury rzeczy prowokuje krytykę" - napisał w roku 1992 ks. Józef Tischner.

Wynika z tego, że krytyka Kościoła nie jest niczym nowym, nadzwyczajnym ani niespodziewanym. Rzec można, jest wręcz naturalną reakcją na to, że Kościół - kontynuując sprecyzowaną już przez Symeona pozycję Jezusa Chrystusa w świecie, swego założyciela - jest znakiem sprzeciwu wobec świata. Kościół, krytykując różne rzeczy na tym świecie, musi się liczyć z faktem, że podejmując się recenzowania innych, sam również ocenie i krytyce podlegać będzie. Nie tylko na zasadzie odpowiedzi. Na zasadzie równego traktowania. Na zasadzie pytania o podstawy prawa do krytycznego traktowania świata. Na tej zasadzie, którą usłyszeli od Jezusa ci, którzy zamierzali ukamienować jawnogrzesznicę: "Kto jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci kamień". Wtedy nikt kamieniem nie rzucił. Wszyscy chyłkiem się rozeszli.

DEON.PL POLECA

Istnieje również spore prawdopodobieństwo, że siła krytyki kierowanej z zewnątrz pod adresem Kościoła jest w dość ścisły sposób zależna od siły, z jaką Kościół krytykuje świat. Im bardziej Kościół wytyka światu różne błędy i ciemne sprawki, tym mocniej świat wskazuje Kościołowi jego własne niedociągnięcia, błędy, zaniedbania, grzechy. Niejednokrotnie, dla większego efektu, je wyolbrzymi lub podkoloruje. Na prowokację usiłuje odpowiedzieć prowokacją.

Moim zdaniem, prawdziwy problem zacznie się wtedy, gdy Kościół katolicki w Polsce zacznie sobie z tą krytyką nie radzić. Gdy, wpadając w panikę, zacznie się stawiać w pozycji bezradnego chłopca do bicia lub całkowicie się na nią zamknie. Gdy dopuści do tego, aby za krytykę zaczęto uważać również zwykłe krytykanctwo, pozbawione merytorycznych podstaw. A z drugiej strony, gdy realną, rzetelną, merytoryczną krytykę, pocznie automatycznie traktować jak atak na siebie.

Kard. Stanisław Dziwisz w tegorocznym liście na Wielki Post zadał pytania tym, którzy systematycznie krytykują Kościół, zwłaszcza w mediach: "O co często chodzi w krytyce Kościoła? Czy zawsze chodzi o prawdę i dobro? Czy u podstaw krytyki leży nasza niewierność Ewangelii i jej wymaganiom?"

Ks. Tischner pisał, że "bywają puste i bywają sensowne krytyki Kościoła. Sensowna krytyka Kościoła to taka krytyka, która wcześniej czy później musi stać się afirmacją Kościoła - musi przerodzić się w jego obronę. Bronić Kościoła znaczy: pokazywać, czym on naprawdę jest".

Myślę, że postawione przez kard. Dziwisza pytania trzeba sobie zadawać również wtedy, gdy jest się adresatem krytyki. Trzeba badać jej motywy. Po to, aby nie przeoczyć i nie potraktować jak bezpodstawnego ataku krytyki sensownej, ale także po to, aby nie marnować czasu i sił na odpieranie krytyki bezsensownej.

Benedykt XVI w Orędziu na tegoroczny Wielki Post przypomniał m. in. wartość napomnienia braterskiego. Krytyka Kościoła, zarówno ta zewnętrzna jak i wewnętrzna, może takim niezbędnym napomnieniem się okazać. Warto to wziąć pod uwagę, nie zapominając jednak, że nawet ta wewnętrzna może być po prostu wynikiem chęci dokopania komuś w Kościele w następstwie rozczarowania lub zawiedzionych ambicji.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Co począć z krytyką Kościoła?
Komentarze (30)
J
JAM
8 kwietnia 2013, 14:42
Kritikos po gr. znaczy "umiejący rozróżniać". Trudno powiedzieć czemu słowo te jest opacznie rozumiane.
K
Konio
3 października 2012, 00:50
Co zrobić z krytyką KK? Dobre pytanie. Kiedyś, w dawnych, dobrych czasach można by spalić  parę osób na stosie jak to miewał w zwyczaju KK i byloby po problemie. Niestety dziś się już tak nie da. Radziłbym więc rżnąć głupa, tak jak w przypadku skandali pedofilskich i udawać że nic się nie wydarzyło. Po prostu jak ktoś krytykuje KK to trzeba więcej i głośniej mówić o Jezusie.
E
ee
8 sierpnia 2012, 11:29
Na portalu Wiara ukazała się niedawno opinia jednego z dziennikarzy, w której stwierdził, że podczas Mszy św. nie powinno się zastępować homilii czytaniem listów biskupów. Była to w pewnym sensie krytyka takich praktyk w Kościele, które są naglminne. I co? WSZYSCY internauci poparli dziennikarza. Uzasadniali to nie tylko przepisami kościelnymi, które mówią wyraźnie, że homilia ma być poświęcona wyjaśnianiu Ewangelii na dany dzień, ale również szczerze pisali, że nie lubią słuchać nudnych listów. Niedawno  biskupi wydali kolejny list na temat alkoholizmu.( jak co roku taki sam na miesiąc sierpień). Nie wiem czy przez przypadek, czy świadomie w moim kościele nie czytano tego listu tylko było świetne kazanie. Być może więc księża wsłuchują się w głos wiernych, a więc potrzebna jest konstruktywna krytyka.
R
Rafal
8 sierpnia 2012, 09:41
Przede wszystkim - krytyka jest czymś normalnym. Kościół jako jedna z najważniejszych instytucji musi być na nią przygotowana w demokratycznym społeczeństwie. Krytyka to nie atak. Przypomnę, że Krk posiada bardzo wiele narzędzi wpływania na życie wszystkich obywateli, także spoza wiernych (choćby konkordat), dziwne, by obywatel w demokratycznym państwie nie mógł choć pomarudzić (bo realnie kościół praktycznie żadnego przyczółku nie traci, traci wiernych - a to już jego problem) Po ente - wewnętrzna krytyka wynika m.in. z tradycyjnego już olewania laikatu przez kler (pisał o tym m.in. ks Obirek). Wierny nie ma praktycznie wpływu na kształt Kościoła! Ta tendencja - i to ze strony raczej konserwatywnych, lecz świadomych wiernych - będzie się pewnie nasilać.
T
Troll
15 lipca 2012, 12:22
Nie przesadziłeś trochę Troll z tym stwierdzeniem że "....nikt ich nie kocha." ? Nie przesadziłem,może ty się obracałaś z takimi księżmi i zakonnicami że,wiele dobrego dawali niż biadolili jacy oni są męczennikami w tym kościele zatruwając innym ludziom życie.Ich powołaniem jest szerzenie Ewangelii a nie mantykowanie,jeśli nie umieją człowieka zachwycić życiem Jezusa,jego nauką to lepiej byłoby dla nich rzucić sutannę czy habit.Pierwsi Ewangeliści byłi upojeni nauką Chrystusa a nie sprawami doczesnymi,czytając NT,przesłanie które niesie,to samo życie a interpretacja przesłań Jezusa zależy od każdego z nas jak my to pojmujemy.Jezus był i jest nie tylko Bogiem lecz najlepszym terapeutą duszy i ciała.
E
ewelina
15 lipca 2012, 11:36
Nie przesadziłeś trochę Troll z tym stwierdzeniem że "....nikt ich nie kocha." ?
T
Troll
15 lipca 2012, 11:04
Eryk Lipiński nieżyjący karykaturzysta powiedział "prawdziwa cnota krytyk się nie boi".Niech sobie kościoł katolicki weźmie to pod rozwagę a nie biadoli że,nikt ich nie kocha.Nie ma takiego przymusu.
CP
co począć z krytyką
25 lutego 2012, 14:09
Wymyślić kłamstwa, pomówienia i oszczerstwa na krytykujących i rzucać pełnymi garściami. Co nas obchodzi VIII przykazanie.
VC
vox clamantis
24 lutego 2012, 16:33
Wydaje mi się, że szukasz ideału, który na tym świecie nigdy nie zaistnieje. Kościół to zawsze będzie wspólnota grzesznych ludzi. Przynajmniej do czasu ponownego przyjścia Chrystusa. Ale na Boga, nie można sie tym usprawiedliwiać i dalej grzeszyć! Tym bardziej jesli się jest kapłanem i zamiast dawac dobry przykład, sprowadza się powierzonych Wam wiernych na złą drogę. W tym wszystkim widać ogromny brak samokrytyki właśnie, skłonność do usprawiedliwiania się pod byle jakim pretekstem, zupełną beztroskę moralną. Nic dziwnego, że ludzie sumienia są smutni i zatroskani o Kościół tak reprezentowany.
DC
do chyba jednak księdza izaBeli
24 lutego 2012, 16:02
to może ja odpowiem zamiast księdza izaBeli ;) Wesołość to nie radość, choć może być jej przejawem. Każdy grzech zasmuca, a najbardziej własny. Ale mimo tej naszej grzesznej natury Bóg kocha człowieka i mu to nieustannie okazuje. Czy to niewystarczający powód do radości? Tak, ale człowiek, w tym również duchowny, nie ma prawa grzeszyć, zuchwale licząc na miłość i wyrozumiałość Bożą. Głupkowate okazywanie radości gdy tyle jest przypadków np. pedofilii nie może być przez nikogo praktykowane. Sam papież, odprawiając nabożeństwo za ofiary tego grzechu, okazuje powagę i smutek. Mamy mądrego Papieża, dlatego wzorujmy się na nim i nie twórzmy z Kościoła towarzystwa wzajemnej adoracji gdzie ręka rękę myje. Co zresztą zdarza się coraz rzadziej. A że komuś jest dobrze, beztrosko, dostatnio i wesoło, no cóż. Niektórym tak jest przez całe życie, choć nie zasłuzyli. Inni cierpią przez całe życie choć nie zasłużyli.
CK
co Kosciół ma począć z kryty
24 lutego 2012, 15:52
Przyjąć i nawrócić się. "Jeśli mówimy, że nie mamy grzechu, to samych siebie oszukujemy i nie ma w nas prawdy."
DK
do księdza izaBeli
24 lutego 2012, 15:31
Katolik jak najbardziej może być smutny, zwłaszcza gdy widzi grzech tam skąd najmniej się go spodziewa, czyli ze strony swoich pasterzy (niektórych) i gdy jest to grzech cięzki, a  niekiedy wołający o pomstę do nieba. W takich wypadkach wesoły czy wesołkowaty katolik byłby zwykłym głupcem, ciesząc się i nie reagując, nawet werbalnie, na zło.
SK
smutny katolik
24 lutego 2012, 12:01
Izabelo: gdy należałem do wspólnoty byłem rzeczywiście częscią kościoła, ale później..  nasi kapłani (wielu nie wszyscy) szczególnie ci w parafiach zapomnieli że kościół nie dzieli się na kowbojów i bydło. Przecież inną odpowiedzialność za państwo ma premier a inną wyborca jego partii. Gdyby świecki miał chociaż realny wpły na funkcjonowanie swojej parafi możnaby mówić o konkretnej odpowiedzialności a tak pozostaje mu krytyka podszyta albo wrogością człowieka wykorzystywanego i lekceważonego mającego do tego minimalną wiarę  lub podszyta smutkiem gdy widzi że jego ukochany i jedyny Kościół się degeneruje. Ja mówię o konieczności podjęcia takich kroków przez "starszych kościła" by można było realnie zmieniać sytuację, o takie działania jak podjął np kardynał Listiger w Paryżu (rok wcześniej do seminarium by pogłębić wiarę, ćwiczenia ignacjańskie ...). Moje gadanie o miłości Boga jest jak ponury żart do tych wszystkich zgorszeń o których mówią luidzie wokół mnie i to z różnych parafi. Św Ignacy mówił "rób tak jakby wszystko zależało od ciebie i módl się tak jakby wszystko zależało od Boga". Więc róbmy coś tymbardziej im kto jest bardziej za stan kościoła odpowiedzialny, a nie mówmy że to świat nas atakuje niesprawiedliwie, dalej trzymając rece w kieszeni i mówiąc że przecież statystyki mamu dobre. Sądzeni będziemy za Miłość i Wiarę, a nie za chodzenie do kościoła. Sakrament zawsze jest ważny, nawet jeżeli szafasz nie jest prawy, ale mam za mało czasu by słuchać źle (nie)przygotowanego kazania czy wręcz bzdur więc jak zabieram rodzinę w niedzielę do kościoła to chcę żeby tam wrazstali, a nie wychodzili po mszy jak z gabinetu dentystycznego z wrazem na twarzy "wreszcie"
PP
Prawdziwe problemy
24 lutego 2012, 07:57
co robić z krytyką KK ? Uderzyć się w piersi i zrobić rachunek sumienia i może okaże się, że krytyka jest uzasadniona? Na przykład dlaczego KK nie zajmuje się istotnymi  sprawami dotyczącymi zwykłych wiernych? Kto z nas żyje problemem masonów, libertynów czy ateistów, o których mówi biskup Michalik? Albo ile osób dotyka problem aborcji czy in vitro? A biskupi tylko w kółko o tych sprawach - temat od lat ciągle aktualny w ich listach. Zwykli śmiertelnicy mają inne problemy, np. rozpadające się małżeństwa, ubóstwo, brak pracy... Biskupi tego nie widzą, a jeśli widzą to ich działanie ogranicza się do krytyki patologii i tyle. Albo jeszcze gorzej, bo zaczynają akceptować jawne naruszanie przykazań, jak to jest w przypadku konkubinatów czyli faktycznie współczesnej odmiany poligamii.
S
Smardz
23 lutego 2012, 19:57
Co robić? Olać, i Alleluja i do przodu. PS Nikt łaski nie robi. Kto pragnie zbawienia trafi do Koscioła. Kto chce się załapać na dyskotekę, psychoterapię, rejs dookoła Kanarów czyi towarzystwo wzajemnej adoracji - nie trafi.
SK
smutny katolik
23 lutego 2012, 14:41
Mamy kryzys i jest ku temu kilka powodów: nagłośnienie i nawarstwienie skandali pedofilskich z wielu krajów przłamało pewien rubikon, media rozwinęły wspóną świadomość że koścół nie jest nieskalany - do tej pory było to częściej uważane za przypadki odosobnione teraz jest inaczej. Popatrzmy też na kryzys kapłaństwa w Europie Zachodniej, donosy w kurii rzymskiej, komisja majątkowa w Polsce, itd... Patrzę też ze swojegu punktu widzenia i widzę świętych kapłanów w tych kilku wspólnotach w których byłem i o których słyszałem, ale od jakiegoś czasu widzę wokół siebie coraz mniej świętych kapłanów w parafiach, zaczynam jeździć po okolicznych kościołach (żeby trafić na normalną celebrację eucharystii połączoną z jakimś bożym przepowiadaniem na kazaniu) i widzę coraz gorszy poziom nie tylko duchowy ale wręcz moralny. I co się dzieje: dla ludzi którzy mają osobiasty kontakt z Bogiem zło widoczne w kościele hierarchicznym jest (tylko) bolesne, dla wszystkichh innych katolików niedzielno-świątecznych, dla których Bóg jest kimś odległym a namacalny jest tylko Kościół jest to już powód zgorszenia i traktowania religii wiary (dla niektórych jest to tożsame) coraz mniej poważnie. Niech Kosciół będzie święty a wtedy niech psy sobie szczekają nikt kto wierzy nie będzie się przejmował. A księżą, zamiast wziąć swoich błądzących współbraci w kapłaństwie za fraki i powiedzieć po chrześcijańsku "Bracie nawróć się" - (jedź na rekolekcje, idź się leczyć) wolą mówić że świat nas niesprawiedliwie atakuje, i taką tematykę nawet na tym forum poruszają prawie wyłącznie księża. I żeby była jasność: o tych sprawach mówię tylko na forum portalu katolickiego a nie na forum moich trochę wierzących kolegów z pracy czy znajomych, nie po to by dowalić komuś ale żeby Ci co są "Starszymi" w Moim Kościele chociaż o drobinę się zastanowili co robią
K
kpiarz_omijać
23 lutego 2012, 12:14
Drobna sugestia co do kwestii: co robić z kpiarzami (kpiarz to ktoś całkiem inny niż osoba zatroskana o dobro, np. Kościoła czy innej instytucji, służącej dobru osób,człowieka). Warto pewną radę i tu "przekleić", zwłaszcza, że jeden kpiarz wybija się na Deonie od dłuższego czasu i przy wielu tematach: Kpiarzy omijać szerokim łukiem. ...  Trzeba ich omijać szerokim łukiem, gdy idzie o dyskusję. Nie dawać im satysfakcji wdawania się w bijatykę. Im o to chodzi, żeby była bijatyka, a nie rozmowa i poszukiwanie prawdy, rozwiązań... Kpiarz tylko udaje,że tego właśnie szuka.(Oczywiście należy zachować nastawienia chrześcijańskie wobec samej osoby, odróżniając ją samą od jej nagannych działań). Gdy źle wychowany ateista podejmuje tematy religijne (Bóg, Kościół), to jest trochę tak jakby antytalent muzyczny chciał na równych prawach dyskutować np. z Mozartem, robiąc temu ostatniemu wstręty, że "gryzmoli" jakieś dziwne znaki, które nie mają najmniejszego sensu; że jedynie bałamuci ludzi..., odrywa ich od spraw ziemi do jakichś ... nieistniejących światów dźwięku... - Kto zdaniem "antytalencia" ma rację"? Oczywiście, antytalencie! I szkoda mu tłumaczyć.... Przykro, ale tak trzeba powiedzieć, że etatowych (czy choćby i wolontariuszy) kpiarzy, ignorantów religijnych (w tym sensie, że bezczelnie dezawuują przedmiotowość aktu wiary) należy ignorować, bo oni sami na to się skazują. A jeśli zaczepiają, to po co? Za komuny wiedzieliśmy po co! Teraz być może mocodawcy nieco się zmienili; może są ulokowani po przeciwnej stronie RP.
W
WY13Sa
23 lutego 2012, 11:03
 A ja myślałem, że trolling to wrzucanie spamu, w dodatku nie na temat, ale jako adpersonam. Tak, jak to robi o. Demkowicz.
E
Ewa
23 lutego 2012, 10:25
 Co począc z krytyka Kościoła? Sądzę, ze to samo co z jakakolwiek krytyką. Przemyślec. Zastanowic się czy jest bezpodstawna, czy tez podstawy są. Jezeli tak to cos z nimi zrobić. Tylko nie bic piany artykułami "co zrobic z krytyką".
WS
W S
23 lutego 2012, 09:54
 @ mendoza2ktoś obrzucił jajkami wejście do mojego parafialnego kościoła bez komentarza.Pewnie proboszcz, żeby was zjednoczyć w nienawiści. A może to niemy bunt bezsilnego gwałconego przez katechetę dziecka? Właśnie przerażająca jest skłonność do niby unikania komentarza kiedy wygłaszasz komentarz pełen insynuacji, nienawiści, wypływający z Twoich emocji i adresowany do równie podłych emocji takich jak Ty i na tym dennym poziomie chwytacie swoje emocje w lot na zasadzie: "co pan wisz, a ja rozumie". A gdybyś miał jednak przemyśleć i skomentować sprawę jajka na wejściu do kościoła to co byś powiedział?
M
mendoza2
23 lutego 2012, 08:59
ktoś obrzucił jajkami wejście do mojego parafialnego kościoła bez komentarza.
U
udana
23 lutego 2012, 08:27
Myslę, że krytyczne oko jest  bardzo dobre- prowadzi do rozwoju- pod warunkiem, że nie jest atakiem i absurdalnym krytykanctwem...a bronić się można wiarą dojrzałą, podniesioną głową w przypadku kiedy wie się ,że bycie chrześcijaninem to łaska, wyróżnienie i zaszczyt! Wczoraj przeczytałam świetny tekst też Jezuity, że jeśli traktujemy Kościół jak Matke to  jeśli ktoś atakuje, to  trzeba Jej bronić! Bo nie można patrzeć jak nam matkę gwałacą i poniewierają i stać z złożonymi rękami! Jezus też powiedział kiedy go bili DLACZEGO MNIE BIJESZ? My też odważnie pytajmy tych, którzy nas atakują dlaczego to robisz? Jakie masz motywy? Czy zależy Ci na moim rozwoju czy tylko chcesz pluć na mnie?
F
fan
23 lutego 2012, 02:25
Zakazać pod karą ekskomuniki.
Ulka
22 lutego 2012, 20:55
Krytyka a krytykanctwo. Dobre rozróżnienie.
LK
ludzie krytykują
22 lutego 2012, 17:37
kiedy coś jest sprzeczne z ich systemem wartosci. Należy sie cieszyć, że takowy istnieje, a nie obrażać się i zamiatać swoje grzechy pod dywan. Kościół zresztą sukcesywnie zrywa z postawą przemilczania swoich win i CHWAŁA ZA TO BOGU, ostatnim 2 Papieżom i wielu innym mądrym i odważnym duchownym.
DP
drogą, PRAWDĄ i życiem
22 lutego 2012, 16:55
Kościół sam składa samokrytykę, przyznaje sie do swoich grzechów i prosi o przebaczenie, więc o co chodzi?
F
franek
22 lutego 2012, 11:44
Co zrobić z krytyką Kościoła? Oczywiście zastanowić się czy coś prawdziwego, dobrego może dla mnie z niej wynikać. Nie bać się! Dobro w końcu wyjdzie na jaw, zło kiedyś przegra. Wygrana na siłę, na krótko, jest małą wartością, jutro bez smaku,... Prawdy, krzyża, wartości,.. się nie broni!. Daje się ludziom. jak chleb. Co oni z tym zrobią to ich sprawa, ich odpowiedź,....  
L
Lukanus
22 lutego 2012, 11:24
Polecam zainteresowanym Orędzia Pana Jezusa Chrystusa do Kapłanów http://www.duchprawdy.com/ks_don_ottavio_michelini_oredzia_I-III.htm niezwykle aktualne orędzie sprzed 30 lat, podane wszystkie przyczyny dramatu Kościoła przez samego Pana Jezusa- modernizm i zle pojęty Sobór Watykański II. Kapłani wstydzą się Jezusa i Jego mocy, którą mają w sobie, o czym nawet nie wiedzą, wstydzą się sutanny. Pragniemy abyście byli święci pobożni i rozmodleni, abyście mieli nieustanny kontakt z Bogiem i sprowadzali Go do dusz ludzkich żyjących w ciemnościach. Abyście leczyli.A dzisiejsze czytania wzywają kapłanów aby w przedsionku Pańskim błagali Boga o zmilowanie. Zacznijcie się modlić wraz ludzmi, niech w każdym Kościele w Polsce codziennie odmawia się wspólna Koronka do Bożego Miłosierdzia. Mamy wołać i błagać Boga o zmiłowanie. Przestańcie się bać Słudzy Pańscy, przestańcie się bać mówić o Mszy Świętej i zyciu ludzkim jako ofierze z miłości dla Boga. Każdy chce tylko wygody, świętego spokoju. Posłuchajcie tez kazania waszego brata z ostatniej soboty. Czemu nie ma w całej Polsce, w każdym mieście takich kapłanów, takich modlitw, zapełnionych kościołów jak ten w Częstochowie...ludzi uzdrawianych i uwalnianych, z których zle duchy wychodzą z krzykiem. Co zrobililście ze swoimi darami. http://czatachowa.pl/nagrania-spotkania-otwartego-18-02-2012/
F
FA817
22 lutego 2012, 10:23
Co począć z krytyką Kościoła? Przyjąć. Szczególnie taką, jaką zapodał astrotaurus. 
WS
W S
22 lutego 2012, 09:56
 Rozsądne, refleksyjne słowa by to były gdyby nie zwyczajowe zawoalowane sugestie nieczystej gry krytyków. I to o podkolorowaniu,  i to o powątpiewaniu Dziwisza w intencje krytyków, i to sugerowanie osobistych powodów do zemsty... I to stwierdzenie, że trzeba badać motywy krytyki bez wzmianki o konieczności badania treści. A takie postawy sa juz i tak u was wystarczajaco zakonerzenione, także na tym portalu - zamiast rzeczowej rozmowy, odpowiedzi na argumenty ferowane są werdykty z psychoanalizą dla ubiogich na czele.