Cud w Opus Dei

W natłoku ostatnich wydarzeń uwadze mediów umknęła trochę informacja, że 5 lipca br. Stolica Apostolska zatwierdziła cud dokonany za wstawiennictwem bpa Álvaro del Portillo (1914-1994). Papież Jan Paweł II erygował Opus Dei jako Prałaturę Personalną - nadając mu ostateczny kształt prawny (1982), beatyfikował (1992) i kanonizował (2002) założyciela, ks. Josemarię Escrivę de Balaquera.

Teraz papież Franciszek otworzył drzwi do kanonizacji pierwszego w historii Papieża Polaka, a także beatyfikacji pierwszego w historii ordynariusza powołanej przez niego Prałatury.

DEON.PL POLECA

Opus Dei (Dzieło Boże) powstało 2 października 1928 r., gdy ks. Josemaria Escrivá doznał objawienia. Jak mówił: "Pan sprawił, że ujrzałem Dzieło." Musiało być niezwykłe - wizja nowej drogi długo przebijała się przez okowy kościelnej tradycji. Do tego dnia uprzewilejowaną drogą do świętości było kapłaństwo lub konsekracja tj. sutanna lub habit. Św. Escrivá upomniał się o "świętych w krawatach i dżinsach".

Z początku nie planował w OD miejsca dla kobiet, kierując się wpływami kultury. Trudno się temu dziwić uwzględniając ówczesne nauczanie Kościoła o kobiecie i jej pozycję w Hiszpanii. Po kilku latach przyjął to za wolę Boga, wyprzedzając - po raz kolejny - swój czas.

Najważniejszy wkład Opus Dei w życie Kościoła polega na: zniesieniu podziału na "powołania pierwszej i drugiej kategorii"; odkryciu pełnoprawnej drogi do świętości w życiu codziennym, wśród zwyczajnych zajęć, zwłaszcza w pracy zawodowej; postawieniu na jedność życia chrześcijańskiego - kontemplację w działaniu; stworzeniu międzynarodowego ruchu apostołów żyjących w świecie lecz nie z tego świata (jak rzekłby klasyk socjologii Max Weber, nadał nowy sens tzw. "ascezie wewnętrzświatowej").

Bp Álvaro del Portillo (absolwent inżynierii cywilnej, filozofii i prawa kanonicznego w stopniu doktora) to jeden z trzech pierwszych członków OD, którzy przyjęli święcenia kapłańskie. Przez czterdzieści lat najbliższy współpracownik św. Josemarii Escrivy, a potem jego następca. Maryjny, bardzo prorodzinny, jest jednym z pionierów w Dziele.

O komentarz do dekretu Franciszka poprosiłam ks. Stefana Moszoro-Dąbrowskiego, wikariusza regionalnego Prałatury Personalnej Opus Dei w Polsce.

"Dla Opus Dei jest to bardzo ważne wydarzenie, gdyż był on pierwszym następcą św. Josemarii Escrivy. Beatyfikacja pokazuje ciągłość Dzieła, gdyż czas instytucji mierzy się nie czasem jednej osoby, ale pokoleniami. Bp Álvaro del Portillo uzupełnił to, co przygotował założyciel, m. in. za jego czasów Opus Dei zostało ustanowione prałaturą personalną. W Polsce Opus Dei pojawiło się w 1989 r., gdy był prałatem - znał pierwszych członków z naszego kraju. Przyjechał tu w 1979 r. - spotkał się wtedy z prymasem Stefanem Wyszyńskim. Gdy był w kwietniu 1991 r., to już w Polsce były ośrodki Opus Dei. W sierpniu tego samego roku był na Światowych Dniach Młodzieży w Częstochowie, potem w roku 1993, kilka miesięcy przed śmiercią. Miał osobisty wkład w rozwój Dzieła w Polsce, gdy stawiało tu pierwsze kroki." - mówi ks. Moszoro - Dobrąwski. Dodaje: "Obecnie prowadzonych jest 16 procesów beatyfikacyjnych członków Opus Dei, wśród nich dwie pary małżeńskie". Jest więc szansa na zwiększanie ilości świętych świeckich. To dobra nowina, bo wśród ogółu wyniesionych na ołtarze stanowią kilkanaście procent...

Proces beatyfikacyjny posuwa się dość szybko. Zapytałam o to. Ks. Moszoro - Dąbrowski:

"Sądzę że 19 lat to jest dobry czas. Wiele osób w Rzymie pamięta bpa del Portillo, ponieważ z nim pracowały i mogły zaświadczyć o jego świętości. Był znany z wierności i spokoju, z jakim podejmował i wykonywał trudne zadania w służbie Kościoła. Dla mnie jest przykładem "operatywnej wierności", czyli wierności w czynach, realizacji w codzienności wielkich ideałów. Gdy kierował Opus Dei, bardzo się ono rozwinęło (1975-1994)."

Rzeczywiście: bp del Portillo (desygnowany na ten urząd przez Jana Pawła II w 1990 r.) pełnił różne funkcje: był konsultorem Kongregacji Doktryny Wiary, Kongregacji ds. Duchowieństwa a nawet... Kongregacji ds. Kanonizacyjnych; członkiem Papieskiej Rady ds. Środków Społecznego Przekazu itd.. Ks. Flavio Capucci, postulator procesu beatyfikacyjnego twierdzi, że otrzymał aż 12 tys. opisów łask za jego wstawiennictwem. Dekret zatwierdził jedną z nich.

José Ignacio Ureta Wilson z Chile wkrótce po urodzeniu, doznał ponad półgodzinnego zatrzymania akcji serca i rozległego krwotoku wewnętrznego. Lekarze nie dawali mu szans na przeżycie, a rodzice i znajomi modlili się intensywnie za wstawiennictwem bpa del Portillo. Medycyna nie potrafi wyjaśnić tego uzdrowienie. (sierpień 2003 r.) José Ignacio jest zdrowym, radosnym dzieckiem.

Ks. Moszoro - Dąbrowski:

"Nic nie wiemy na temat daty beatyfikacji. Chciałbym, żeby była związana z Rokiem Wiary i rocznicami Soboru Watykańskiego II, przy którym pracował bp Álvaro del Portillo. Opus Dei stara się realizować powszechne wezwanie do świętości ogłoszone podczas Soboru."

Członkowie Dzieła prowadzą zwyczajne życie, podpisują dwustronne umowy cywilne z prałaturą. Nie składają ślubów. Są wśród nich osoby żonate/zamężne (supernumerariusze) i stanu wolnego (numerariusze lub tzw. przyłączeni). Jest ich ok. 90 tys., z czego tylko ok. 2 tys. to księża. W Polsce jest kilkuset wiernych. Zakładają organizacje pozarządowe i dzięki temu - jako osoby prywatne lub grupy - prowadzą akademiki, szkoły, przedszkola itd..

Cenią zasadę dyskrecji ale nie są tak tajemniczy, jak głosi medialna plotka. Wiele można się dowiedzieć choćby z portali: www.opusdei.pl lub www.ostatniaszuflada.pl (strona ks. Stefana Moszoro-Dąbrowskiego).

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Cud w Opus Dei
Komentarze (9)
TZ
Tomek Z
9 lipca 2013, 12:07
Cud w Opus Dei? Nawrócili się?? Już mnie mdli na taką "inteligencję" na forach ... Nie wiem co ci ludzie z tego czerpią.
G
góral
9 lipca 2013, 11:33
Z czego się mieli nawracać? Z katolicyzmu? :D
W
Wiesław
8 lipca 2013, 21:43
Cud w Opus Dei? Nawrócili się??
G
góral
8 lipca 2013, 21:02
Polecam formację w Opus Dei, choć do niego nie należę, ale z formacji korzystam.
T
tak
8 lipca 2013, 20:17
si, oczytałeś się Kodu da Vinci i mylisz powieść z historią. W powieści autor pisze co chce, treść nie musi być zgodna z faktami. Jest i science fiction i political fiction. Historyk ma pisać prawdę jako wynik starannych badań. Taka jest różnica między pisarzem, dziennikarzem a uczciwym uczonym. Tamci piszą co im w duszy gra, naukowiec  ma pisać prawdę jako wynik jego najuczciwiej przeprowadzonych badań.
K
kora
8 lipca 2013, 18:55
A jezuici uprzedzeń nie mają ;-)
S
si
8 lipca 2013, 18:40
Myślę, że są uzasadnione, tylko przez delikatność niewypowiedziane
T
tak
8 lipca 2013, 18:36
si, grunt to mieć nieuzasadnione uprzedzenia. Jakie to katolickie!
S
si
8 lipca 2013, 17:44
Laurka dla Opus Dei na portalu Jezuitów? Eeeeeeeeeeeee