Czy chrześcijanin może praktykować Zen?

(fot. Mitchell Joyce / flickr.com)

Czy chrześcijanin może praktykować Zen? Czytamy u św. Pawła, że "wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia" (Flp 4,13).

Zen jest praktyką medytacji wywodzącą się i osadzoną w buddyzmie, rozwiniętą na przestrzeni wieków, szczególnie w Chinach i Japonii. Podstawową formą medytacji stanowi tzw. Zazen, czyli siedząca medytacja skoncentrowana na oddechu lub na rozwiązywaniu tzw. koanu, czyli jakieś nielogicznej zagadki, na którą nie można racjonalnie udzielić odpowiedzi. Staję się to tylko poprzez doświadczenie wewnętrznego zrozumienia koanu.

Najbardziej znanym koanem jest Mu. Pewien mnich zapytał mistrza Joshu: Pies ma naturę Buddy, czy nie? Joshu odpowiedział: Mu. Wszystko to służy podstawowej czynności Zazen, którą jest bycie uważnym, skoncentrowanym na życiu, które objawia się w teraźniejszości. Ogólnie, w przypadku Zen, można powiedzieć, że z jednej strony, mamy do czynienia z odłamem buddyjskiej religii, a z drugiej, w wyniku jej przeniknięcia do Europy, z pewną filozofią życia wolną od religijnego kontekstu.

Czy chrześcijanin może praktykować Zen? Czytamy u św. Pawła, że "wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia" (Flp 4,13). W chrześcijańskim sposobie życia najważniejsze jest naśladowanie Jezusa, które jest jednocześnie poszukiwaniem prawdy, bo przecież On sam siebie nazwał prawdą. Jeżeli jakaś praktyka nie jest bałwochwalstwem, a więcej, w ogóle nie porusza tematu istnienia-nieistnienia Boga, czy jeśli zostanie użyta do szukania prawdy, może być użyteczna dla chrześcijanina? Czy może stać się ubogaceniem naszych wysiłków w poszukiwaniu Boga? Myślę, że temat jest otwarty.

DEON.PL POLECA


Chociaż, jak przestrzega Kongregacja Nauki Wiary w przypadku medytacji Wschodu "muszą być one stale poddawane weryfikacji, w której dokładnie będzie się rozróżniać metodę od treści (List do Biskupów Kościoła Katolickiego o niektórych aspektach medytacji chrześcijańskiej, 12, KNW, 15.10.89.). W Zen nie ma żadnej treści, oprócz skupienia się nad rzeczywistością, w której teraz żyję. Nie jest to modlitwa, ale coś, co może modlitwie pomóc.

Dla chrześcijanina praktyka Zen jest również ważna w kontekście dialogu międzyreligijnego, który rodzi się z dostrzeżenia i uszanowania prostego faktu, że w innych kulturach i miejscach świata ludzie nieustannie dążą do prawdy. Ich pragnienia są prawdziwe.

Czy należy je odrzucić, po prostu zignorować? Uznać za nie warte uwagi, za coś fałszywego? W podjęciu tego wyzwania, jest coś oczyszczającego naszą osobistą wiarę. Dla wielu chrześcijan na świecie spotkanie z Zen umocniło ich relację z Chrystusem. Ja takich ludzi spotkałem.

__________

Tekst Mateusza Janygi SJ jest polemiką do materiału Marzeny Nykiel "Jezuici promują łączenie Zen z chrześcijaństwem" (wpolityce.pl).

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Czy chrześcijanin może praktykować Zen?
Komentarze (140)
L
lila
20 grudnia 2014, 12:12
Jeszcze jeden przykład żonglowania cytatem ze Św. Pawła. "Wszystko mogę w tym..." tak, ale nie wszystko mogę robić, tylko raczej wszystko zniosę, dalej jest mowa o głodzie i innych przeciwnościach
A
Asia
20 grudnia 2014, 09:42
Zen opiera się na praktyce i doświadczeniu - nie na wierze i dogmatach. Każdy może spróbować tej Drogi, ale jeśli traktujesz swoje życie poważnie - nie da się jej połączyć z Drogą Wiary (np. chrześcijaństwem).
T
tomi
22 października 2014, 13:32
czytam i oczom nie wierzę - jak ksiądz katolicki może wypisywać takie rzeczy - a gdzie Jezus Chrystus, gdzie nauka Kościoła, czy człowiek żyje dla teraz ??????  ludzie dążą do prawdy to prawda ale jedyna prawda jest w Jezusie Chrystusie i to tym ludziom trzeba pokazać a nie czerpać od błądzących i szukających wskazówek do życia!!!! tak należy go odrzucić ,nie zignorować, odrzucić !!!!!!! proszę poszukać świadect ludzi odnośnie technik medytacyjnych wschodu, jogi i podobnych wynalazków do czego może to prowadzić
E
etyk
16 października 2014, 15:06
To może w ramach dyskusji i ja podeprę sie atorytetem św. Pawła? „Unikajcie wszystkiego, co ma choćby pozór zła” 1Tes 5,22 - Ja natomiast spotkałem ludzi, których kontakt z duchowością wschodu oddalił od Chrystusa, bo np. zaczęli traktować Go jako bezosobową energię kosmiczną, którą można w siebie "wsysnąć" za pomocą dłoni ułoźonych przy głowie na kształt ufoludkowej antenki... - Wygląda to pociesznie, ale po gruntowniejszej releksji uświadamiam sobie, że ta farsa w rzeczywistości jest tragi-farsą...
C
Chacha
15 października 2014, 17:15
Uważam, że to jest bałwochwalstwo
JK
Jan Koprowski
15 października 2014, 13:25
Bycie tu i teraz to również życiowe motto wielu osób kończących psychoterapię. Wiem z doświadczenia. Ta metoda, dobrze stosowana i rozwinięta potrafi przynieść niewyobrażalne efekty. Zmiany w życiu. Największym zagrożeniem jakie mnie dotknęło było przypisanie sobie zasług. Zacząłem za bardzo polegać na sobie, a za mało polegać na Bogu.
LW
lustro wody
15 października 2014, 19:08
Dzięki za świadectwo. A może dzieki tak podjetemu ryzyku właśnie to "przypisanie zasług" mogłeś zidentyfikować i osądzić? Gorzej, że zdarza się, że ludzie wolą nie mieć powodu do radości ani "zasług" , bo wtedy nie mają kłopotu, żeby dziękowac Bogu i poczuć w końcu zależność. Coś, jak z zasypanymi talentami. Moje doświadczenie, że jak jest ciemno, to różnego rodzaju, powiedzmy "myszy" nie widać i człowiek czuje się ok, a jak zapali światło, to widać, bo uciekają. W kwestii ryzyka przypomina mi się ostrzeżenie babci do wnuka-lotnika "Tylko bądź ostrożny: lataj nisko i powoli!"
LW
lustro wody
15 października 2014, 22:09
To ostatnie to oczywiście nie o Tobie. Zresztą w tej kwestii każdy musi rozeznać indywidualnie, jakie ma motywacje i intencje.
LW
lustro wody
15 października 2014, 06:56
Pustynia nie jest Bogiem, ale w tradycji judeochrześcijańskiej jest oczyszczającą drogą do Niego . Masa przykładów od Abrahama do Karola de Foucault. Nadzieja zesłania Syna a potem nadzieja zmartwychwstania były zawsze w człowieku a nie w piasku. Czym się różni Pustynia Błędowska od Pustyni Gobi? Na tej pierwszej nie ma kiełbasy śląskiej a na drugiej nie ma herbaty Yunan. Odwrotnie zresztą też.
LW
lustro wody
15 października 2014, 06:06
Czy postawa „Spotkasz Zen czy nie; wiesz, co to, lub nie - zlikwiduj go“ jest ideologią czy religią?
S
Szymon
14 października 2014, 18:28
Nistety nie zgadzam się z autorem. W religiach wschodu nie ma oddzielenia sfery duchowej od fizycznej. Praktykowanie jakiejkolwiek formy pociąfga za sobą wymiar duchiowy. Te dwie sfery są ze sobą połączone. Dlatego tak jak i joga, Zen nie jest dobrą praktyką dla chrześćjanina. Oddzielenie sfery duchowej od fizycznej występuje tylko w cywilizacji europejskiej. 
LW
lustro wody
15 października 2014, 05:27
Możliwe, że tylko w Europie. M.in. dlatego św. Paweł miał w Grecji problemy z przyjęciem prawdy o zmartwychwstaniu.
L
leszek
14 października 2014, 10:52
Ja tu raczej widzę próbę stworzenie nowej, uniwersalnej religii. Weźmy trochę fajnych rzeczy z chrześcijaństwa, medytujmy na wzór Zen, kodeks moralny z buddyzmu, obrzędowość z kościołów Zielonoświątkowych, może wiarę w Boga łaskawego i wybaczającego z islamu i zbudujmy nową, wspaniałą, szklaną świątynię, gdzie każdy jest zaproszony i w każdym kącie każdy znajdzie ołtarz olbo obraz dla siebie.  I owszem, będzie fajnie i radośnie. Pytanie tylko, czy ten "kościół" zaprowadzi nas do zbawienia.
K
K4
14 października 2014, 12:04
Ogolnie to modlitwa jest rodzajem medytacji tylko nikt naprawde nie przywiązuje do tego należytej uwagi i skupienia. Odklepanie pacieża standardowego lub różańca dla wiekszości załatwia wszystko. Medytacje chrześcijańskie są przy parafiach i działają, ale jak tu wytłumaczyć jak każdy najmądrzejszy i najlepiej zna drogę prawdziwego chrześcijanina stąd ta krytyka (belki wytyka się każdemu!!)
L
leszek
14 października 2014, 13:07
Modlitwa to nie to samo co "medytacja". Zaś co do "oklepania" różańca, to zalecam jak najwięcej tego "odklepywania". Przyniesie więcej pożytku niż najbardziej wysublimowane rozważanie swego wnętrza poprzez Zen.
LW
lustro wody
15 października 2014, 06:10
ani rozważanie ani wysublimowane - nie przyniesie wiele pożytku
JK
Jan Koprowski
15 października 2014, 15:48
Moim zdaniem mamy tutaj proste zjawisko: Ludzi w różnych częściach świata, z różnym światopoglądem wierzący w różne rzeczy doszli dotych samych wniosków. Koniec problemu. Zen w ujęciu autora nie oferuje żadnej rewolucji. Wszystkie te elementy są zawarte w w Ignacjańskim Rachunku Sumienia. Jeżeli nie jest się chrześcijaninem odkryjesz podobne elementy w psychoterapii (np. Gestalt). Chris Lowney stara się w swoich książkach pisać o metodach ignacjańskiego rachunku sumienia abstrachując od religii. Wyciąga wnioski i proponuje metody mogące usprawnić życie każdego człowieka bez względu na wyznanie czy światopogląd.
Jarosław Sławek
14 października 2014, 09:39
Samo zen, jak to rozumiem, służy do odkrycia prawdy. Niestety, jedynie na tyle, na ile pozwalają ludzkie możliwości. A prawda wynika z wszechmocy Boga. Nie mamy do niej dostępu w pełni. Jednak wszystko możemy w Łasce. Inaczej pisząc, uważam, że więcej możemy osiągnąć jadąc pociągiem, siedząc niewygodnie i w nie najwyższym komforcie, czytając Ewangelię.
14 października 2014, 07:56
W nidzielę do koscioła, w poniedziałek do wróżki, we wtorek na zen, w środę joga, w  czwartek tarot, w piątek akupresura, w sobote aromaterapia. Sa jeszcze inne możliwosci, tygodnia nie starcza. Nowoczesny człowiek zachodu. 
JW
jeden worek?
15 października 2014, 19:23
Jak wcześniej nie zmienisz planów na poniedziałek i czwartek, to wieczorem radzę rachunek sumienia i do spowiedzi. Jak wrócisz stamtąd, to pogadamy o sobocie. Aromaterapia- się nie przyłączę, bo wtedy mam w planie sport albo na piwo lub dobry film. Piwo to nie magia i nie znam nikogo, kto się do niego modli albo wróży z piany.
LW
lustro wody
14 października 2014, 07:23
To nie jest religia. Shunryu Suzukl ( sam niechrześcijanin) mówi np. o "umyśle początkującego". Od czegoś trzeba zacząć. Nieustannie zaczynać. Także po to, żeby uwierzyć ciągle na nowo.
K
Krystyna
14 października 2014, 00:05
wszystko mogę w Tym  ,który mnie  umacnia .....  rozumiem  jako  dodanie sił duchowych   , a nie  "  mogę "   w  sensie   wyboru  dowolnego  działania .  chociaż być może medytacja Zen  może być pomocna  ,ale   ryzykowna
S
Szczupak
13 października 2014, 23:37
Tam gdzie kończy się Zen tam zaczyna się kontemplacja. Może na Deonie zajmą się dziełami św. Jana od Krzyża a nie naukami wschodu. A tych typþw w USA to już zupełnie pogięło. To chyba była parafia pod wezwaniem parafian.
ZU
z USA
13 października 2014, 23:56
Nie znasz realiów Kosciola w Stanach. Tam każda parafia jest pod wezwaniem parafian. Tu parafianie decydują o wszystkim. Kosciol to tu jest jak każdy inny business. Nie przynosi dochodu, tzn ludzie odchodzą, bo niezadowoleni z księdza, to oczywiście zmienia sie księdza. Niezadowolony człowiek pójdzie do innego kosciola i gdzie indziej będzie dawał na tace. Prosta sprawa.
C
Chicago
14 października 2014, 00:10
No właśnie, w Stanach każde kazanie rozpoczyna sie od opowiedzenia dowcipu. Bo inaczej to ksiądz - smutas, i kto takiego lubi. W każdym urzędzie czy sklepie ludzie musza szczerzyc zeby, ksiądz nie może byc wyjątkiem, bo inaczej towaru nie sprzeda.
A
Anka
14 października 2014, 09:35
Za tym "szczerzeniem zębów" zazwyczaj stoi otwartość, pogoda ducha i życzliwość. Łatwiej i przyjemniej żyje w takim społeczeństwie. Powinniśmy się tego od nich uczyć.
H
hehe
14 października 2014, 10:21
Raczej fałsz, bo Stany przodują w liczbie osób z depresjami, zaburzeniami i innymi podobnymi, a tłumy musza korzystac z pomocy psychologa. Ot zyczliwe, otwarte społeczeństwo...
S
Szczupak
14 października 2014, 10:24
Wiesz. Ja cieszę się że nie znam kościoła w USA z autopsji. Kojarzy mi się on z takim Mc donaldem gdzie podają strawę duchową dostosowaną do potrzeb wiernych. Z tego co piszesz to nawet oni sami mogą sobie skonstruować menu a ksiądz to taki Ronald Mc donald. W ameryce to w ogóle wszystko widzą specyficznie. Najgorsze jest to że to rzutuje przez media na resztę świata. Porównaj sobie chociażby amerykańską wizję egzorcyzmu  z tą pokazaną np. w filmie "Wyspa" (Ostrow).
P
Paweł
13 października 2014, 21:49
Praktyki medytacyjne wschodu bardzo często są czymś więcej niż ćwiczeniami. Przypominam, że ćwiczenia np. taoistyczne są pomyślane tak, aby ich wykonanie było równoznaczne z wykonaniem RYTUAŁU. Jakiego? Żaden Europejczyk niestety się nie dowie, bo nie zna tych systemów dogłębnie. Uprawianie jogi, bo jest dobra na kręgosłup jest uprawianiem rytuałów, które wg wschodnich szamańskich tradycji CZEMUŚ MAJĄ SŁUŻYĆ, a kręgosłup to rzecz poboczna. Wg Mircei Eliade taoizm jest najbardziej zakorzeniony w pierwotnych rytuałach. Czemu służą te ruchy? Na jakie niebezpieczeństwa nas narażają? Na CO lub na KOGO nas otwierają? Jak zgłębicie religie wschodu to będziecie wiedzieć. NIE WIDZIAŁEM MNICHA BUDDYJSKIEGO ODMAWIAJĄCEGO RÓŻANIEC, A JUŻ NA PEWNO NIE PROPAGUJĄ RÓŻAŃCA w SWOICH KLASZTORACH. Dlaczego? BO WIEDZĄ ŻE PRAKTYKI DUCHOWE MAJĄ ZWIĄZEK Z .... ŚWIATEM DUCHOWYM, a nie z ćwiczeniami na kręgosłup, bo to tylko bajeczka dla grzecznych dzieci.  
H
Henry
14 października 2014, 01:40
Bardzo dobrze Pawle piszesz. Jako że sam powchodziłem w tp tfu... gówno. Tak się pootwierałem że musiałem kożystać z modlitwy u kapłana. To jest niebezpieczne duchowo.
K
K4
13 października 2014, 21:39
Czy potraficie na 5min wyciszyć umysł żeby zadna myśl nie przebiegła po głowie?! Większa część ludzi myśli cały czas :| Pamietacie o czym myśleliście w środę wieczorem? Kilkaset lat temu za niektóre słowa palono na stosie albo w inne sposoby nawracano niewiernych. Może i za kilkaset lat też coś się zmieni. Jednak patrząc na Św. Tomasz z Akwinu i jego osiągnięcia mozna śmialo powiedzieć, ze zmiany późniejsze były raczej na gorsze :)
AD
Agata Dąbrowska
13 października 2014, 21:07
Ja to jednak myślę, że trzeba by się do greki trochę przyłożyć... http://www.agimadab.pisz.pl/search?updated-max=2014-09-03T07%3A15%3A00-07%3A00&max-results=4#PageNo=2
ZU
Z USA
13 października 2014, 19:04
Biedny Deonie, do kogo ty kierujesz taki artykuł? Do ludzi, którzy prześcigają sie w pluciu na wszystko co nie chrzesciajanskie. Dobrze by to było odebrane w USA, gdzie dużo katolików spokojnie uprawia na co dzień jogę a i w zen medytacji nikt nie doszukuje sie niczego złego. Znam księdza z Korei, który przyjechał do Stanów i objął tu parafie, po czym dowiedziawszy sie, ze jego parafianie ( jest to duże miasto) chodzą na jogę, Tai Chi i inne wschodnie rzeczy, zaczął ich w swoich kazaniach za to strofował. No i.... Juz nie jest proboszczem. Parafianie go przepędzili, siedzi teraz w diecezjalnych biurze. To taka ciekawostka.
O
observator
14 października 2014, 00:22
USA wzorem do naśladowania... koń by się uśmiał
Jan Maria
13 października 2014, 17:21
Polecam czytać: http://www.apologetyka.katolik.pl/inne-polemiki/new-age/188/800-klucz-do-zrozumienia-nowej-ery
W
Wojtek
13 października 2014, 17:08
Szkoda, że to właśnie jezuita napisał ten tekst, bo jest bardzo kontrowersyjny, w kilku miejscach odważyłbym sie powiedzieć, że błędny, choćby samo przywołanie tutaj fragmentu z Listu do Filipian świadczy o pewnej ignoracji autora, ponieważ znaczenie cytowanego zdania jest zupełnie inne, wystarczy zajrzeć do kontekstu...
M
Mario
13 października 2014, 17:00
Wszystko bierze się z niezrozumienia i nadinterpretacji. Czym jest joga ? Ćwiczeniem fizycznym polegającym na rościąganiu. Ale również polega na ćwiczeniach oddechowcyh i medytacji. Póki nie grzebiemy w energiach i nie zapadamy się w kosmicznej medytacji - co się może zdarzyć ? Po prostu ćwiczę. Wykonuję ćwiczenia fizyczne. Wielu księży nie ma zdania na temat jogi, wielu nie widzi przeszkód. Tylu samo uważa to za źródło zła. A moja historia jest taka: uprawiałem aikido przez 10 lat. Potem się nawróciłem po 20 latach błądzenia (a czytając te teksty - nie powinienem). Mało tego. Uprawiam jogę czy jak to zwiecie. Bo m.in. dobrze działa na schorzenia kręgosłupa. W czasie medytacji odmawiam Zdrowaśki. Moja wiara jest mocniejsza niż kiedykolwiek. Nie można potępiać jogi w czambuł. Trzeba rozróżnić, co jest w niej zagrożeniem. Bo w ten sposób zaraz powiemy, że bieganie jest też złe. Albo ćwiczenia na sali gimnastycznej. Nie róbmy z siebie - chrześcijan - kompletnych kołtunów. Jeśli usiądę w zazen i będę odmawiał różaniec, to wykorzystam technikę medytacji z Zen (który też przerobiłem w swojej karierze) do medytacji w modlitwie. Da się.
M
Mario
13 października 2014, 17:01
Sorry za ew. błędy ortograficzne, które wytkną mi językowi puryści. Pisałem w pośpiechu.
ZU
z USA
13 października 2014, 19:25
Dla mnie to jest przerażajace to podejście polskiego katolika do medytacji, akupunktury, aromaterapii,  jogi. Byle tylko czegoś innego sie nie dowiedzieć. Byle tylko tkwić w starym i zaplesnialym. Czysty Islam.To juz nawet nie jest katolickie podejście. To jest podejście ZWYKŁEGO NIEUKA. 
T
tomi
14 października 2014, 12:33
Mario, cwiczyc na sali to sobie mozesz i nogi i rece i kregoslup, malo tego jak nie jest za glosno i ktos do ciebie nie krzyczy w tym czasie to mozesz odmawiac sobie rozaniec. Możesz sobie biegac po parku, jezdzic na wrotkach, na rowerze czy sie rozciagac i modlic sie w tym czasie i odmawiac rozaniec. Zadna joga, zen ani inne filozofie wschodu nie sa ci do niczego potrzebne. Czemu tak usilnie promujesz cos co nie pochodzi z naszej szerokosci geograficznej, jest balwochwalstwem dla katolika, a ty chcesz robic z tego misz-masz czyli okraszac to Panem Bogem, ktory jest Pelnia, Wszystkim, a nie posypka dla jakims tam wschodnich wierzen.    
N
Nieuk
14 października 2014, 22:29
Proponuję dowiedzieć się jakie potencjały elektryczne generuje tkanka mózgowa podczas prawdziwych medytacji, co dzieje się wtedy z nami i z szeroko pojętą podatnością. Następnie historia rozwoju akupunktury, jej podstawy, cele i badania porównawcze z chińskich medycznych journali naukowych z wykorzystaniem zachodnich metod laboratoryjnych i obrazowych obecnych w medycynie. Dobrze byłoby również zasięgnąć języka o rytuały wykorzystywane podczas aromaterapii oraz jej zastosowanie w oddziaływaniu na umysł, zachowanie, i funkcjonowanie organizmu, ze szczególnym zwróceniem uwagi na wykorzystywanie zapachów w psychologii i manipulacji. Nastepnie joga i cele do jakich została stworzona, a nie jakie im przypisujesz. Dużo. Z pozdrowieniami od NIEUKA.
Z
zetka
16 października 2014, 13:03
Niestety, znam osobę, która ostro przejechała się na jodze uprawianej "niby tylko dla rozciągania kręgosłupa". Skończyło sie to u niej depresją i rozpadem małżeństwa (mąż cwiczył jogę razem z nią i zamiast Jezusa i ciepełka domowego wybrał kochankę i sektę hinduską na drugim końcu Polski). Do tego trenerzy jogi, na którą uczęszczali, po cichaczu przemycali treści "duchowe" i namawiali do głębszego wchodzenia w hinduską duchowość. Dlatego, Mario, z troski o Ciebie i Twoje zbawienie, radzę, zebyś zgłębił temat i dotarł do świadectw osób, które po takiej zeno-jogo-terapii trafiły do egzorcysty...
KS
Kasia Smardzesia
13 października 2014, 16:29
Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia -> czyli, że mogę wszystko osiągnąć, a nie że wszystko mi wolno robić.
W
Wojtek
13 października 2014, 17:05
Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia -> czyli, że mogę żyć w wolności i w niewoli, w szczęściu i nieszczęściu, w obfitości i głodzie, a nie że wszystko mogę osiągnąć. Zanim sie zacznie cokolwiek interpretować, trzeba zajrzeć do kontekstu... nie tylko Flp 4,13, ale Flp 4,10-20 należy czytać jako całość, żeby zrozumieć, co ten tekst znaczy naprawdę...
W
Wojciech
13 października 2014, 15:57
Oczywiscie że chrzescijanin może praktykowac zen. Musi tylko porzucić chrzescijaństwo. Chrzescijanin może praktykować każdy rodzaj bałwochwalstwa/idolatrii oraz otwierać się na wszystkie prawdy krążące wokół jego głowy.  Ci naprawdę zdecydowani nie mają w tej kwestii wątpliowsci. Tym posiadającym wyrzuty sumienia służy spora częsć armii, ba legion jezuitów.
DE
Desert Eagle
13 października 2014, 15:29
Istnieje bogata tradycja medytacji chrześcijańskiej. Po co zatem sięgać do Zen?
P
piw
13 października 2014, 15:17
Czy wyście już kompletnie na łeb poupadali? Jestescie banda p o j e b a n y c h przebierańców a nie duchownymi. Prowadzicie dusze prosto na potepienie. Mateusz Janyga - kim jesteś człowieku? Weź do reki różaniec. Może jeszcze uda się Ciebie uratować. Takie teksty to dowód na upadek Kościoła.
P
piw
13 października 2014, 15:24
Janyga, jestes gówniarzem i nic nie wiesz o życiu i o świecie. Poczytaj o. prof. Posackeigo, posłuchaj siostry Michaeli Pawlik, która kilkanaście lat spedziła w Indiach. To nie jest polemika z Mrzeną Nykiel, ale z uznanymi osobami konsekrowanymi które znają temat znacznie lepiej niż wyświęcony rok temu ksiądz będący aktualnie w najbardziej zateizowanym kraju w Europie.
N
null
13 października 2014, 15:01
"Czy chrześcijanin może praktykować Zen? Czytamy u św. Pawła, że "wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia" (Flp 4,13)." Toż to absurd i demagogia tak przewrotnie używać Słowa. 1Kor10,23 Wszystko wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść. Wszystko wolno, ale nie wszystko buduje.  Ga 5,1  Ku wolności wyswobodził nas Chrystus. A zatem trwajcie w niej i nie poddawajcie się na nowo pod jarzmo niewoli!
W
WOJIO
13 października 2014, 14:56
Jakie brednie!! Szanuje Ignacego i starą dobrą szkołę jezicką, ale niestety jak słysze te dyrdymały to  aż mnie skręca.... żallll
K
Krzysiek
13 października 2014, 14:52
Alleluja!!! U nas w Chrześcijaństwie jest wiele praktyk, do pogłębiania relacji z Bogiem. Polecam namiot spotkania(nazwa wywodzi się od modlitwy Boga z Mojżeszem twarzą w twarz). http://www.kielce.oaza.org.pl/index.php/forma/namiot-spotkania/namiot-spotkania-krok-po-kroku  Polecam
J
ja
13 października 2014, 14:42
To co z ta joga? To tez nie jest modlitwa...
MJ
Miś Jogi(n)
13 października 2014, 14:32
A ja mam znajomego, którego do Jezusa Chrystusa doprowadziło oglądanie pornografii. Oglądał porno dzień w dzień latami, po 3 godziny dziennie. Masturbował się przy tym dzień w dzień po kilka razy, aż pewnego dnia nie wytrzymał, pobiegł do spowiedzi i z dnia na dzień zaczął prowadzić święte życie. Odrzucił inne uzależnienia, ma teraz wspaniałą żonę i dziecko. Wniosek więc taki - oglądajcie pornoli ile się da, masturbujcie się przed ekranem, a najlepiej przed telefonem w miejscach publicznych. To idealna ścieżka, by odnaleźć Boga. Autor tematu jest zagubiony, a do podtrzymania swoich chorych poglądów wykorzystuje zmanipulowaną interpretację Słowa Bożego i fałszywe (wręcz debilne) argumenty. Ps. jakby ktoś nie zrozumiał to wniosek, który napisałem jest ironią
M
Michał
13 października 2014, 14:22
Szatański bełkot. Nie słuchajcie tego człowieka, bo nie wie co pisze! Oczywiście, że chrześcijanin NIE MOŻE praktykować zen, tak samo jak nie może praktykować jogi. Ludzie, całkiem już upadliście na głowę?
MJ
Miś Jogi(n)
13 października 2014, 14:37
Jaki dialog międzyreligijny? Zen wspierający ekumenizm? To może od razu zlikwidujmy symbol Krzyża i tak jak buddyjscy mnisi dążmy do przejęcia władzy nad demonami. Wtedy będzie pełen ekumenizm i wspólna nie tyle medytacja, co lewitacja. Panie Boże dziękujemy Ci, że w Swoim Miłosierdziu dajesz żyć nawet takim ludziom jak autor tego artykułu, a także nam biednym, którzy czytamy te bzdury.
T
takitamzDro
13 października 2014, 14:10
Jako chrześcijanie mamy swoją chrześcijańską medytację. Pamiętajmy, że (oczywiście nikt o tym nie mówi) zamykanie się w świecie duchowym jest niedobre tak samo jak i odrzucenie duchowości. W nurtach filozofii wschodu ciało nadal uważane jest często za nieczyste. Stąd też medytacje, które mają pozwolić na osiągnięcie Nirvany i wyrwania się z przebywania w różnych ciałach. Wszystkie powyższe wskazują, iż Zen do Zbawienia konieczne ani nawet potrzebne nie jest. Jak powiedział jeden z Papieży (parafrazuję oczuwiście): " Kościoł katolicki (Powszechny) ma w sobie wszystko co do zbawienia jest potrzebne". Rozwijajmy naszą chrześcijańską medytację nad Słowem, nad poszukiwaniem Bożego natchnienia.
J
jaras
13 października 2014, 14:01
Oczywiście że nie!!!
N
NO
13 października 2014, 13:41
https://www.youtube.com/watch?v=9yxxQM3KbR8
LW
lustro wody
13 października 2014, 06:57
Czy zna ktoś może Autora prelekcji „Reaktywność antysamarytanizmu a oryginalność Studni Jakuba“? Oczywiście założenia ideologiczno-programowe prądu wspomnianego w pierwszej części nie są istotne dla mojego życia. Po prostu chętnie bym się z Autorem ze względu na drugą część. Choćby i przy szklance wody. Może być koszerna albo made in Samaria. Ta pierwsza ma zdrowe minerały, za to ta druga niegazowana i ma dobre rekomendacje. Zieloną herbatą też nie pogardzę, a jej brakiem tym bardziej. Byle siąść przy Nim.
.
...
12 października 2014, 23:37
"Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przez Mnie" (J 14,6) Wszystko jasne, komuś jednak chyba bardzo zależy na mąceniu.
J
Jan
12 października 2014, 18:38
Lepie jusiąśc w zazen niż pić piwo jedno po drugim lub stać w czasie mszy i mysleć o zielonych migdałach.
M
mf
12 października 2014, 18:38
Jezuicie wolno wszystko. Wolno być kapłanem katolickim a jednocześnie przeczyć boskości Chrystusa i Trójcy Świętej. Gośc o którym piszę nie został suspendowany, jedynie zakazano mu nauczania teologii z czego zresztą się nie wywiązał bo nauczanie na uczelni jezuickiej zamienił nna nauczanie w szkole prywatnej. [url]http://tygodnik.onet.pl/wiara/chrystus-wiara-i-postmodernizm/qert9[/url]
S
Staszek
12 października 2014, 17:29
Dziwny tekst. Poza tym na błędną interpretcję słów św. Pawała naprowadza osadzenie w takim a nie innym kontekście wersetu z Listu do Filipian (4,17). Pojawia się tam czasownik "ischyo" - "mam siłę", "jestem silny" - dlatego mogę (mam zasoby, jestem mocen), a nie w znaczeniu "wolno mi".
S
Staszek
12 października 2014, 18:05
Chodzi o Flp 4, 13
SE
s.Michaela ekspertem
12 października 2014, 13:40
W 1973 r. w Bombaju, kiedy starałam się w urzędzie konsularnym o przedłużenie paszportu na pięć lat. Maurycy Frydman, który pełnił wówczas funkcję urzędnika ds. wyznań w MSW, zaproponował mi dobrze opłacaną współpracę. Byłam wtedy młodą kobietą, miałam 35 lat, więc na początku rozmowy dokładnie mnie wypytał, dla jakiej to sprawy tak się poświęcam. Ja argumentowa łam, że mój zawód mnie do tego skłania. A on wtedy zaczął mnie przekonywać, żebym się przyłączyła do działań na rzecz szerzenia w Polscewschodnich religii, "aby Polacy nie byli skazani na chrześcijaństwo" – argumentował. Bardzo mnie zaskoczyło to, co usłyszałam. Przecież z taką żarliwością komuniści wtłaczali nam pogląd, że każda religia to opium… A tu raptem urzędnik ds. wyznań, który aby należeć do partii i zajmować takie stanowisko, musiał się zdeklarować jako ateista, teraz chce szerzyć w Polsce różne religie! Odpowiedziałam mu, że Polacy nie są skazani na chrześcijaństwo, tylko na ateizm. A on na to: „Ateizm jest dobry dla ludzi, którym wystarczy miska i łóżko… A człowiek myślący zastana wia się, skąd się wziął, dokąd zmierza, jaki jest sens życia itp.… A na te tematy odpowiedź dają różne religie - nie muszą być chrześcijańskie, więc niech Polak ma możność wyboru!”. Partia komunistyczna finansowa ła szerzenie w Polsce różnych religii…? Okazało się, że za tymi działania mi stoi organizacja Ordo Templi Orientis (OTO) - Zakon Świątyni Wschodu. Stawiają sobie oni właśnie za cel rozpowszechnianie dawnych religii. Ordo Templi Orientis zobowiązało się finansować utrzymanie w aśramach dla tych, którzy podejmą się nauczać tych religii w Polsce. .... s.Michaela Pawlik
K
Kleofas
12 października 2014, 18:44
Nie wiem dlaczego wtedy siostra nie poszła na wspólpracę. Wszak współpracowali i wyżsi rangą (przykładowo jeden z Płocka, drugi z Lublina). Najbardziej jednak podobało mi się szczere wyznanie jednego ksiedza z Czech. Kiedy z ust prymasa padło zachęcenie do rozliczenia się z przeszłością i wyznania, że się wspólpracowało, zgłosił sie jeden proboszcz z prowincji czeskiej. A potem już nikt. Probozcz ten później oświadczył, że gdyby wiedział o tym, nigdy by się nie ujawnił.
PG
~Piotr Godula
22 maja 2021, 18:43
Nie poszła na współpracę, bo warunki były nie do przyjęcia. Ja też bym nie zaakceptował takich warunków.
12 października 2014, 11:40
Nawet, gdyby udało się wykluczyć z zen buddyjskie aspekty, to czy pod pozorem enigmatycznego tu poszukiwania prawdy nie jest to jednak jakaś forma kontemplowania siebie, skupiania się na sobie? Takiego typowego dla dalekowschodnich praktyk samodoskonalenia, w sensie uzyskiwania mocy do przenoszenia własnymi siłami niemalże gór? A może ktoś dobrze obeznany potrafi lepiej wytłumaczyć, czy ten cały zen bez buddyzmu jest jednak czymś innym jeszcze, czego w tej chwili nie dostrzegam(y) na tym forum? Póki co, bezpiecznie się czuję, uklęknąwszy przed Najświętszym Sakramentem, żeby kontemplować Jezusa Chrystusa i Jego Prawdę. Oddawać Jemu moją słabość, żeby to Jego Mocą działo się to i owo:)
12 października 2014, 17:36
(y)
13 października 2014, 17:44
*****
S
SJ
12 października 2014, 11:21
Apostołowie posłani przez Chrystusa, szli w świat, głosili Słowo, uzdrawiali, oddawali życie za wiarę... a teraz siedzą i szukają tematów do pisania. Masakra. Zen u Jezuitów, zen u benedyktynów... co nas czeka jeszcze ?
P
Piotr
12 października 2014, 00:44
"Unikajcie wszystkiego, co ma choćby pozór zła." 1 Tes 5,22. Tyle w temacie Zen. Jest masa świadectw pokazujących prostą drogę od wschodnich medytacji do opętania, że aż szkoda komentować wywody ojca Janygi. Chociaż po tym, jak dowiedziałem się o ojcu Robercie Kennedy SJ, praktykującym buddyście, który uzyskał tytuł roshi, nic mnie już nie zdziwi u jezuitów. 
WD
Wojtek Duda
12 października 2014, 11:38
dla chcącego udowodnić dowolną teorię, wszystko może mieć pozór zła - nawet nóż kuchenny - tyle w pierwszym temacie.  jest też wiele  świadectw (o.Kennedy jest jednym z nim), mówiących zgoła co innego. Chcąc opierać swoją wiedzę o świecie na podstawie czyiś świadectw (co dla mnie osobiście jest stąpaniem po grząskim gruncie)  trzeba wziąść pod uwagę całe spektrum. Tyle wymaga elementarna uczciwość - a ta winna być cechą chrześcijaninia - czyż nie ? tyle w drugim temacie 
P
Piotr
12 października 2014, 12:42
Twoja logika zawędrowała w takie dziwne rejony, że nawet nie wiem jak to ugryźć. Wiem, nadinterpetując słowa św. Pawła, można dojść do absurdalnych wniosków, ale mam nadzieję, że nie boisz się kuchennych noży.  Piszesz, że jest wiele świadectw negujących moją tezę, a następnie stwierdzasz, że nie powinniśmy opierać się na świadectwach innych ludzi. Przepraszam, ja wymiękam. W końcu świadectwa są ważne czy nie? 
A
Anglia
12 października 2014, 13:33
Choc nie zgadzam z pktem widzenia Wojtasa to jednak jego logice jego postu nie mozna nic zarzucic. 1. Logicznie z falszu mozna rzeczywiscie wywiesc co sie chce. Dlatego wazne jest zeby startowac od prawdziwych przeslanek (i tu raczej lezy problem, natomiast przyklad z nozem jest zupelnie dobry). 2. Wojtas nie mowi ze on sie opiera na swiadectwach innych ludzi tylko ze jesli chcesz patrzec na swiadectwa (Twoje slowa) to musisz wziac pod uwage takze swiadectwa ktore nie popieraja Twojej tezy zeby wysnuwac wnioski na podstawie calego spektrum. IMHO jest to dobry argument Wojtasa. Rzeczywiscie w rzetelnej analizie nalezaloby wziac pod uwage wszystkie swiadectwa. W logice jednak zeby obalic jakas teze (tutaj o tym ze Zen jest dobry) wystarczy podac jeden argument przeciw (tzn. jedno swiadectwo prowadzace od Zen do opetania) co Ty starales sie zrobic choc bez konkretow. Pytanie czy w sprawach wiary, a zatem bardzo subiektywnych mozna stosowac takie stricte logiczne podejscie (jest szansa ze swiadectwo swiadectwo obalajace teze pochodzi z drugiej reki, zostalo blednie przetlumaczone, zawiera spora doze subiektywizmu, istnialy inne czynniki w zyciu osoby itp., stad nalezy przyjrzec sie wiekszemu spektrum co wydaje sie jest praktyka Kosciola). Problem w tytule jest jednak wydumany, chrzescijanin nie moze stosowac Zen i tyle.
WD
Wojtek Duda
12 października 2014, 22:23
Piotrze,  Nie napisałeś żadnego konkretu o tym  rzekomym 'pozorze zła' tkwiącym w ZEN,   ale za to cytujesz Pismo Św. - tak jak Ci napisałem wcześniej - tak można sobie każdą teorię wyjaśnić. Domyślam się tylko, że Twoja obawa wynika z powiązania  ZEN z buddzyzmem, no ale to się tylko domyślam....   Ja nie jestem zwolennikiem wyrabiania sobie zdania na temat różnych zjawisk na podstawie świadect. Jeśli Ty chcesz to robić - Twoja sprawa - bylebyś był w tym uczciwy - tzn. brał wszystkie świadectwa pod uwagę.  Ty natomiast bierzesz po uwagę tylko te, które są zgodne  z Twoją opinią - i to jest nieuczciwość, o której mówiłem.   
P
Piotr
12 października 2014, 23:37
Zarzucanie mi nieuczciwości czy fałszu jest dla mnie niezrozumiałe, ale szanuję Waszą opinię. Co do szkodliwości wschodnich medytacji, odsyłam do tekstów s. Michaeli Pawlik OP i pana Roberta Tekielego. Kilka komentarzy niżej ktoś wrzucił wypowiedzi ks. Orzeszko, które także polecam. Pozwolę sobie zacytować fragment tekstu p. Tekielego: "Nie da się wyjąć z konkretnej duchowo-światopoglądowej całości jakiegoś elementu i dołączyć go bezkonfliktowo w praktykę religijną wyrastającą z zupełnie innej, często również wielotysiącletniej tradycji. Ceną bowiem jest synkretyzm." Argumenty, że sama medytacja zen nie ma nic wspólnego z buddyzmem są dla mnie niedorzeczne. Zawsze będzie naznaczona ich tradycją i duchowością skupioną na człowieku, samorealizacji, negującą istnienie Boga.  Co do przykładów (być może Wojtasie uznasz to za kolejny fałsz, Twoja sprawa), mój przyjaciel przez parę lat medytował, oddalił się od Boga, stał się wrogiem Kościoła, na koniec popadł w ciężką depresję. Pomogły mu dopiero egzoryzmy i leczenie. Dzisiaj jest klerykiem pierwszego roku seminarium. Mam prawo uważać, że techniki medytacji zaczerpnięte z wschodnich religii są groźne. Poza tym Święty Kościół Katolicki daje nam tyle narzędzi, które pomagają nam kroczyć do zbawienia, że przenoszenie na nasz grunt niepewnych pod względem duchowym medytacji jest całkowicie zbędne. Nadal nie rozumiem jak przyjmowanie określonych pozycji podczas medytacji, kontrolowanie oddechów i myśli, samooświecenie etc. mają mnie przybliżyć do Boga. Może i przyczyniają się do jakiegoś tam rozwoju duchowego, ale na pewno nie katolickiego. Ludzie poszukują nowinek, żeby ich życie duchowe nie było nudne. Jedynie tak tłumaczę sobie coraz większą popularność zen wśród świeckich i zakonników. Pozostaje się jedynie za nich modlić. Wojtasie, rozumiem, że odrzucasz świadectwa. Na podstawie czego wyrobiłeś sobie opinie na temat zen?
WD
Wojtek Duda
13 października 2014, 21:27
a więc faktem jest, że mamy różne zdania na temat medytacji - ludzie przytoczeni przez Ciebie i np. jezuita o którym jest artykuł. Dlaczego wg. Ciebie jezuita nie ma racji, a np. p.Tekieli ma rację? Na marginiesie: ten cytat, który przytoczyłeś, to jest jego prywatne zdanie i z całym szacunkiem, to nie jest prawda objawiona, ba, poszedłbym dalej, nie do końca jest to zgdone z wytycznymi KK wobec religii niechrześcijańskich (np. konstytucja nostra aetae). Co do świadectwa -  W jaki sposób zostało dowiedzione, że to medytacja była źródłem problemów kolegi  ? Czy to była właśnie medytacja ZEN? Medytacja (nie wiem czy zen czy nie zen), ale wyciszanie umysłu jest stosowane pomocniczo w terapii, są rzetelne  badania medyczne, które mówią wręcz wskazują na pozytywny wpływ na depresję - http://natemat.pl/93441,medytacja-sposobem-na-depresje, a tutaj masz źródło naukowe, niestety, tylko po angielsku: http://archinte.jamanetwork.com/article.aspx?articleid=1809754 i trzecia sprawa: mnie nie dziwi, że pewne pozycja ciała sprzyjają koncentracji na modlitwie... Duch nie może się wyciszyć, pomijając sprawy ciała. Nie można też zburzyć muru dzielącego ducha i ciało bez wewnętrznego wyciszenia i modlitwy. (św. Marek Eremita) last but not least: nie praktykuje ZEN - przeczytałem artykuł z zaciekawieniem , coż to wzbudza takie emocje- czytam komentarze -próbuję znaleźć merytorykę adwersarzy ZEN, ale nie trudne to ;)
S
SJ
11 października 2014, 23:01
Raz jeszcze do mądrego SJ. Mate se kup pod dupe i poskupiaj się nad rzeczywistością w której żyjesz. 
P
plus
11 października 2014, 23:52
... dlaczego jestes taki wulgarny i prostacki?
S
SJ
12 października 2014, 11:16
Zenowcy używają mat pod  Du pę (z fr. tyłeczek), a jak wynika z tekstu powyżej, w zen nie ma żadnej treści oprócz skupienia się na rzeczywistości w której teraz żyję. A że artykuł napisał mądry jezuita dlatego wstęp do wpisu. Ja tu nie widzę nic prostackiego i wulgarnego. Natomiast widzę pogubionego jezuitę, który szuka szczęścia w nicości.
11 października 2014, 22:58
Taaaa Chrzescijanin może praktykować zen. Tylko co ma zrobić gdy osiągnie już stan Buddy?
12 października 2014, 17:49
Powinny gdzieś powstać 'najlepsze zaorałki na Deonie' :)
A
Ania
11 października 2014, 22:14
i jeszcze dodam. Zen jest narzędziem wschodniej duchowości i do tamtej duchowości prowadzi.  My nie musimy go stosować. Mamy nasze chrześcijańskie narzędzia: rózaniec, medytacje i kontemplację ignacjańską, lectio divina i wiele innych. Uwagi na tu i teraz uczy choćby ignacjański rachunek sumienia. Przynajmniej ja tego doświadczam. Nie potrzebuję Zen.
S
SJ
11 października 2014, 23:08
Ania, bo w Kościele mamy wszystko co potrzeba, żeby nawiązać relację osobową z Chrystusem. Jak ktoś tego nie widzi, to jest jego bida i zaczyna szukać wentylów dla zaspokojenia sumienia, że coś się robi, żeby było lepiej. Proponuję mądremu SJ aby na spowiedzi czy rozmowie ze swoim kierownikiem duchowym porozmawiał o tym czy zen będzie mu przydatny do bliższego poznania Zbawiciela. 
M
Magdalena
11 października 2014, 22:10
Jeśli wszystko wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść, to tym bardziej wolno wszystko, co przynosi korzyść…np. ćwiczenia duchowne Św. Ignacego …
A
Ania
11 października 2014, 22:07
Z całym szacunkiem Ojcze, ale chrześcijanin ma ciekawsze teksty do medytacji niż koany, np. ten przytoczony przez Ojca. My mamy do medytacji całe Pismo Św. i myślę, że to przyniesie nam więcej pożytku niż Zen. Warto też sobie uświadomić, że w myśl buddyzmu wszystko jest złudzeniem i należy dążyć do nirwany. Praktykowanie Zen ma własnie w tym pomóc. Jako chrześcijanioe wierzymy w to, że świat jest dziełam Boga, a więc z natury jest dobry, tylko skażony grzechem. My nie dążymy do pustki, tylko do zjednoczenia z OSOBOWYM Bogiem.
A
Anglia
11 października 2014, 22:07
Chrzescijanin nie moze praktykowac Zen. Koniec tematu. Nastepny artykul.
Ś
świadectwo
11 października 2014, 21:37
Ks. Sergiusz Orzeszko - czym jest zło gdy go nie widać: wspaniałe świadectwo drogi  - od opętania, uwikłania pogańskimi medytacjami do kapłaństwa: [url]http://www.youtube.com/watch?v=joO83SoHzAs[/url] [url]http://www.youtube.com/watch?v=vI3J8_KTgt8[/url] [url]http://www.youtube.com/watch?v=QFRpjTKP53U[/url] [url]http://www.youtube.com/watch?v=_VmlIeHr5b8[/url] [url]http://www.youtube.com/watch?v=4JYhhHm38nQ[/url] [url]http://www.youtube.com/watch?v=4EHbkEJjPjc[/url] [url]http://www.youtube.com/watch?v=9K7JDPrVWdM[/url]
L
leszek
11 października 2014, 20:41
Pytanie jest raczej, czy można praktykować Zen nie będąc buddystą, czy da się wyłuskać Zen od buddyzmu. Autor twierdzi, że się da, że Zen to jakaś forma buddyzmu która  zakorzeniła się kiedyś w świecie zachodnim i tym samym strząsnęła z siebie buddyjskie liście, że Zen to wyłącznie metoda medytacji, innego sposobu przeżywania i i odkrywania rzeczywistości. Ale to są stwierdzenie bardzo wątpliwe, nie wiadomo na czym oparte.  Zen to może inny sposób wyrażaniu buddyzmu, buddyzm bez historycznego kontekstu i konieczności zapalania świeczek przed figurą Buddy. Poza tym, to autor przedstawia jakąś fałszywą dychotomię. Między praktykowaniem Zen (czyli buddyzmu) a potępianiem ze wstrętem jest przecież cała przestrzeń którą można określić jako : dialog, tolerancja, zrozumienie, wzajemny szacunek. Dlaczego nie iść tą drogą ?
S
strada
11 października 2014, 20:01
Mam prośbę: podajcie tytuły jakiś naprawdę dobrych powieśći. Grypa mnie wieczorem do łóżka wrzuciła i pewnie tam trochę poleżę. A te dyskusje o tym cały ZEN....trochę szkoda czasu.  Za pomoc- dziękuję. 
B
Bernadeta
11 października 2014, 21:45
Proponuje Liao Yiwu Bóg jest czerwony. Wyd. Czarne, opowieść o tym, jak chrześcijaństwo przetrwało i rozkwitło w komunistycznych Chinach Pozdrawiam. Szybkiego powrotu do zdrowia.
S
strada
11 października 2014, 22:14
Dzięki
X
xxx
11 października 2014, 19:23
ks. Divo Barsotti (1914-2006): "Wielu jednak zwraca się do koncepcji i technik, które pochodzą ze Wschodu i które nie dają się pogodzić, mimo pewnych pozorów, z autentyczną modlitwą chrześcijańską. Jest ona zawsze doświadczeniem dramatycznym, ponieważ jest stosunkiem osób do Boga Trójjedynego, do Boga Osób. Tymczasem współczesna myśl zachodnia i wiele religijności wschodnich proponują człowieka jako kres ostateczny, jako Boga dla siebie samego. Wiele modlitw, które pochodzą ze Wschodu, pozwala człowiekowi opanować siebie samego, ale bez przekroczenia siebie: niejako usiłowanie [bycia jak bogowie]."
J
Jonasz
11 października 2014, 19:03
Skąd w was, nazywających siebie chrześcijanami, tyle nienawiści, szyderstwa, pychy, zarozumialstwa, pewności siebie, wywyższania się? Zrobiliście z pieknej wiary ideologię. I to totalitarną. Żadnej niepewności, żadnego zachwiania? Chociaż sam Jezus na krzyżu zawołał do Boga z rozpaczą, ale dla was to nic nie znaczy. Wy, pobożni wiecie wszystko lepiej. Ale to pobożni wołali do Pilata - Ukrzyżuj Go!. Macie umysły totalitarne
B
Busik
11 października 2014, 19:05
Oh oh oh! Do kogo ta mowa? Z Ciebie to jad aż wycieka strumieniami. Uważaj, zebyś się nie utopił.
11 października 2014, 19:08
Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie!  Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego, co jest w wodach pod ziemią! Nie będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył, ponieważ Ja Pan, twój Bóg, jestem Bogiem zazdrosnym, który karze występek ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia względem tych, którzy Mnie nienawidzą. 6 Okazuję zaś łaskę aż do tysiącznego pokolenia tym, którzy Mnie miłują i przestrzegają moich przykazań.  Więc nie będziesz oddawał pokłonu buddzie. Nawet poprzez "niewinne" ćwieczenia
J
Jonasz
11 października 2014, 22:18
"Uważaj, żebyś się nie utopił" - to oczywiście miłość bliźniego, piękna realizacja miłości Chrystusowej. Uważaj, abyś się taką miłością nie zakrztusił.
B
Bernadeta
11 października 2014, 17:27
Mnie praktykowanie Zen odwróciło 180 st. od Chrystusa. Moje doświadczenie powrotu do Koscioła dopiero pokazało mi jak zgubna to była praktyka. Jest ciężko. Zen czyli chińskie Chan powstał w Chinach- to połączenie buddyzmu z chińską rodzimą religią taoizmem. Z taoizmu wziął szczególny sposób pracy nad świadomością. Zen jest odbiciem chińskiej kultury- w tym sensie że w ich mysleniu nie ma innej rzeczywistości poza tym światem (Boga tez), dużo w nim niedopowiedzeń, różnie interpretowanych, oraz oczywiście paradoksów. Te same wątki znajdzie się w całej chińskiej klasycznej literaturze i sztuce. Gdyby przyszedł o. Matteo Ricci i usyszał co głoszą niektórzy wspólczesni zbłąkani jezuici złapałby się za głowe (patrz: Jan Konior SJ Matteo Ricci, str.86). Najgorsze jest to, że straciłam zaufanie do jezuitów, i jak czytam deona to sprawdzam gdzie indziej tą samą informacje. Wystraszyli mnie.
P
Paulus
11 października 2014, 16:50
Myślę, że znacznie bardziej pasują tutaj słowa z 1 K6, 12 - 13: Wszystko mi wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść. Wszystko mi wolno, ale ja niczemu nie oddam się w niewolę. Niby taka mała różnica w znaczeniu słów mogę, na wolno mi, ale chodzi o coś zupełnie innego. To o słowo wolno tak naprawdę w artykule chodzi. Mogę, znaczy św. Pawła tyle, że do wszystkiego, nawet najtrudniejszych spraw, uzdalnia mnie Bóg. A tutaj chodzi o to, czy mi coś wolno zrobić. Odpowiedź jest pozytywna, ale ... W sumie mało przekonywająca i słaba merytorycznie ta polemika z panią Nikiel. Choć zdawałoby się, że to jezuita tutaj dokona skrupulatnej i rzeczowej analizy, i to on będzie bronił Kk, a nie jakaś dziennikarka. W końcu do tego zostali powołani jezuici. Co zaś się tyczy samego zen, to jest to pewna praktyka związana ściśle z buddyzmem, czyli określoną religią. Bardzo ciekawie na ten temat pisał pewien nawrócony praktyk tej duchowości. Zwrócił uwagę na to, że buddyzm ze swoimi praktykami jest zaprzeczeniem chrześcijaństwa. Chrześcijaństwo otwiera na drugiego człowieka i przede wszystkim na samego Boga rozumianego jak najbardziej osobowo. Buddyzm zamyka na drugiego człowieka, a "bogiem" jest nirwana. Adept próbuje się uwolnić z tego świata poprzez zobojętnienie i rozpłynięcie się w nirwanie, czyli rodzaju niebytu. Wskazał on na bardzo ciekawą i charakterystyczną różnicę w śmierci Chrystusa i śmierci Buddy. Chrystus nie ucieka od cierpienia. Nirwana jest stanem uwolnienie od niego. Chrystus umarł rozpostarty na krzyżu z miłości do ludzi, żeby ich odkupić. Budda rozpłynął się w nirwanie zobojętniały na wszystko w pozycji skulonej, wręcz embrionalnej. Także zen, zamykający człowieka na Osoby, jest przeciwieństwem medytacji chrześcijańskiej, która otwiera człowieka na Osoby, na dialog i komunię z nimi. Szatan jest też w pewnym sensie niebytem, jako zaprzeczenie Tego, który Jest. Tak samo zło jest tylko brakiem dobra.
K
KJabłoński
11 października 2014, 15:58
Może jednak księżom takim jak ten przydałoby się, żeby mieli rodziny. Wtedy zajęliby się konkretną ciężką codzienną pracą, walką i zmaganiami.  A tak siedzi mysliciel, wymyśla bzdurne teksty i jeszcze podpiera to kłamstwem, wypaczając sens słów Apostoła. Dobrze, że nie napisał na koniec: "Jezus powiedział: idź, i ty czyń podobnie".
11 października 2014, 15:37
A może inne pytanie: Czy Chrześcijanin może spożytkować swój czas lepiej, niż na spędzanie go na praktykach Zen? Również w Kościele zapanowała moda na samorealizację, która jest fundamentalnie rozbieżna z naturą Chrześcijaństwa, kierującego jednostkę ku wspólnocie i ku wyrzekaniu się samej siebie. Dlaczegóż zamiast praktykować Zen nie udać się z wizytą do najbliższego domu starców, czy siericińca i nie poświęcić swojego własnego czasu nie dla siebie, a dla innych? Dziwne - kiedy walutą są pieniądze nie ma potrzeby wyjaśniać, że trzeba w wydawaniu ich myśleć nie tylko o własnych zachciankach (a może już trzeba, tylko ja jestem z epoki, kiedy nie trzeba było?), ale gdy walutą ma być czas - no on się całkowicie jednostce przynależy i każde wymaganie jakiegoś podzielenia się tą  konkretną walutą jest chyba wymaganiem heroizmu co najmniej.
S
strada
11 października 2014, 19:56
No właśnie. Człowiek, który nie koncentruje się na sobie, lecz otwiera się na innych, odnajduje najszybciej prawdę i o sobie i o całej rzeczywistości. To taki...."skutek uboczny" :)
11 października 2014, 21:23
Zapomniał Pan o jednym istotnym fakcie - jako ludzie jesteśmy różni i do różnych zadań i działań zostaliśmy posłani. Mamy różne temperamenty i różne charyzmaty, którymi możemy i powinniśmy się dzielić. Równie dobrze z Pana wypowiedzi możemy wyczytać aluzję do zakonów kontemplacyjnych (Kartuzów, Kamedułów i wielu wielu podobnych). Przecież zamiast kontemplować mogą lepiej spożytkować swój czas. Choćby w sposób podany przez Pana poniżej. Czyżby dla Pana kontemplacja (bo również do praktyki ZEN to się tyczy) była mniej wartościowa w Kościele aniżeli posługa w sierocińcu czy szpitalu? Choć może na fali aktualnych skandali, kontemplacja jest bezpieczniejsza dla Kościoła, bo w sierocińcach pojawiają się kolejne afery pedofilskie jak choćby w Irlandii (tak na marginesie całego wywodu). Różni jesteśmy, różne charyzmaty posiadamy i do różnych zadań zostaliśmy posłani.
11 października 2014, 22:54
Macieju - kamdula praktukuje zen? Od kiedy?
11 października 2014, 23:16
Czy ja napisałem gdzieś, że Kameduła praktykuje zen? Napisałem o kontemplacji, a to trochę szersze znaczenie niż tylko zen
11 października 2014, 23:29
Ok, to co ma kontenplacja katolicka wspólnego z zenem, czy szerzej z kontenplacją buddyjską? Oczywiscie pomijajac wspólne słowo "kontenplacja". Dla ułatwnienia pierwszego - Paulus powyżej dosyć prosto opisał podstawowe róznice. I dla ułatwnienia drugiegu - monastycyzm jest bardzo ważnym elementem duchowości chrześcijańskiej i nikt temu nie zaprzecza.
11 października 2014, 23:40
Czy Ty ogarniasz wogóle temat? Czasami warto najpierw pomyśleć potem pisać. Aby nie nadwyrężać Twoich szarych komórek napiszę wprost:  Piotr Słowiński zarzucił, ze zamiast zajmować się praktykami Zen lepiej spożytkować ten czas na inne zajęcia i nawet podał które. W mojej odpowiedzi nawiązałem do kontemplacji (szeroko rozumianej) z zapytaniem czy również to uważa za stratę czasu - i ludzi zaangażowani w taką formę duchowości powinni zmienić swój charyzmat i zacząć działać w szpitalach i ochronkach. To odpowiedź w formie aluzji. Mam nadzieję, że teraz jest jasne.
12 października 2014, 17:40
Aby uniknąć nieporozumień o których Pan pisze rozwinąłem opis elementu, który mi najbardziej nieodpowiada - to samodoskonalenie. Celem członków zakonu kontemplacyjnego nie jest doskonalenie siebie.
12 października 2014, 17:44
Zgadzam się, ale nie można zapominać, że i to 'otwieranie się' nie jest odporne na wypaczenia. NB ja wogóle jestem mocno nieufny wobec rozwiązań 'cudownych' - w sensie zadziałania: któe maja zadziałać jak cudowna dieta, albo jak cudowna maść na porost włosów. Czy to nagłe odkrycie 'mocy uwielbiania', czy 'egzorcyzmów', czy 'miłośći'. Bez pracy nie ma kołaczy.
11 października 2014, 15:32
Czy chrześcijanin może być wyznawcą buddyzmu? Czy chrześcijanin może stawiać buddę obok Boga? Zen jest formą buddyzmu, choć wielu współczesnych tzw. światłych Europejczyków będzie opowiadało, iż są to tylko ćwiczenia. Szczególnie, jak najważniejsze miejsce w domu zajmuje posążek buddy, a mieszkanie urządzane jest z zasadami feng shui. Każdemu szukającemu katolickiej drogi medytacji polecać warto Różaniec. Naprawdę wystarczy.
11 października 2014, 20:03
Muszę przyznać, że Twoje komentarze są dla mnie zawsze największym wyzwaniem mojego niedoskonałego chrześcijaństwa. Czy Ty jesteś omnibusem? Czy masz zdanie na każdy poruszany temat? Że też papież zapomniał zaprosić Cię na synod.. Pamiętam jak niedawno zarzucałeś mi, że piszę "kościół" a nie "Kościół". A więc nieprzemakalny tomaszul - nie "budda" a "Budda". Z szacunku dla inaczej myślących i wierzących niż ty. I dlaczego "Różaniec" a nie "różaniec"? Wiesz z jakiego powodu wybuchają wojny? Głównie z nienawiści. Ekstremiści islamscy nienawidzą niewierzących - ty jestes na dobrej drodze, aby im dorównać.
11 października 2014, 22:53
A temacie artykułu szanowny Maciek ma coś do powiedzenia? Czy wyłącznie argumentum ad personam?
11 października 2014, 23:19
To było wyłącznie ad personam. Na marginesie, widzę również miejsce w Kościele na medytację i nie uważam, aby była to strata czasu. Ale Tomaszu, przymiotnik "nieprzemakalny" oznacza, że i tak nie będziesz w stanie wydobyć z siebie jakiejkolwiek kreatywności aby podyskutować merytorycznie i jak zawsze będziesz uciekał do swoich sloganów, którymi często dzielisz się na forum. Nie będę więc strzępił języka.
11 października 2014, 23:24
I znowu ad personam Cóż ja Tobie zrobiłem, iż musisz za każdym razem to ad personam wypisywać?
11 października 2014, 23:35
Jesteś moim krzyżem którym Pan doświadcza moje życie i nakazuje mi kierować się miłością i miłosierdziem. Nie zawsze daję radę i upadam, ale nasz Pan też wpadł w szał i wygonił kupców ze świątyni. Więc i dla mnie ma trochę przymrużone oko, kiedy wpadam w gniew. Teraz Twoja kolej - jakie plany względem Ciebie ma nasz Pan, ze zetknął nas na tym portalu? Może to, że mam nauczyć Ciebie myśleć samodzielnie? Może masz w końcu rozruszać szare komórki, aby całkiem nie wymarły? Zastanów się nad tym..
S
strada
11 października 2014, 15:26
Co do koncentracja na rzeczywsitości...... Dziś jest piękna słoneczna sobota. Wolałabym wygrzewać się na słońcu i gapić na kolorwe spadające liście, a tymczasem sprzątam, gotuję, prasuję, myję okna, robie zakupy na cały tydzień... Nikt tego za mnie dziś nie zrobi, tym służę rodzinie (każdy dziś ma jakiś przydział czynności). I to jest koncentracja na rzeczywistości. Jestem matką, żoną, przyjacielem.... NO właśnie, zadzwonię do przyjaciół z pozdrowieniami.... Gdzieś tam w trakcie różnych czynności odmówię różaniec, podziękuję Bogu za zdrowie, za bliskich....za to, że Bóg jest ze mną. Wpiszę te czynności w biblijne psalmy.... To, rzeczywistość, na której się koncentruję. 
P
Paulus
11 października 2014, 17:25
Naprawdę odezwał się w Pani geniusz kobiecy. To wszystko jest praktycznym przeciwieństwem zen i nirwany. Komunia i służba innym: mężowi, dzieciom, przyjaciółce, ..., a nie zamknięcie się w jakimś spa, ucieczka od rodziny, zablokowanie numeru przyjaciółce itp. Mam tu skojarzenia, że tak powiem, ewangeliczne,bo wszystko to jest konkretem, jak np. nawiedzenie św. Elżbiety.
M
Marianna
11 października 2014, 15:13
Jakby nie było medytacji katolickiej. Polecam zapoznać się z opinią s. Michaeli Pawlik odnośnie wschodnich technik medytacyjnych.
T
Tommy
11 października 2014, 15:09
To jest chyvba jakieś opętanie, zyż nie, proszę księdza? Ta cała przemądrzała pisanina. Zen... ho ho, a czy ksiądz już wszystkim biednym sąsiadom dachy połatal, że wykłada nam tutaj prostaczkom celebrystykę? Ksiądz powie, że to tylko publicystyka. Ja odpowiem: nie, to próżność.
E
ewa
11 października 2014, 15:08
Mam wrażenie,  że słowa z Flp 4,13 w kontekście tytułowego pytania to - przepraszam - manipulacja. Równie dobrze można by powiedzieć: "Czy chrześcijanin może dokonać aborcji/eutanazji/zabić itd? Pewnie. Przeciez wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia... Przegięcie.
X
xxx
11 października 2014, 15:06
„Nie można by zadać Kościołowi bardziej wewnętrznej i śmiertelnej rany, niż gdyby zakony opuściły eksponowane miejsce swojej chrześcijańskiej medytacji, którą sprawują zastępczo dla całego Kościoła i świata, aby wycofać się za parawan medytacji niechrześcijańskiej […] Nie można by nazwać tego inaczej, jak zdradą ukrzyżowanej miłości Bożej..." kard. Hans Urs von Balthasar
S
strada
11 października 2014, 15:20
Tak jest! Bo cóż to takiego jest koncentracja na oddechu.... Na pewno nie medytacja. Bardziej skupienie na sobie. 
S
strada
11 października 2014, 15:28
Jeszcze raz brawo za Balthasara. Lubię jego trudne dzieła.
Paweł Tatrocki
11 października 2014, 15:06
Skoro pies ma naturę Buddy, a wiemy, że pies nie ma duszy nieśmiertelnej to i Budda jej nie ma jeśliby patrzeć na tę zagadkę po Katolicku. Chyba, że buddyści uznają, że pies też ma nieśmiertelną duszę, wbrew Katolickiemu stanowisku. Tak czy inaczej rozważania zen są jałowe z naszego punktu widzenia, do niczego zbawczego nie prowadzą. Lepiej wykonywać ćwiczenia koncentracjii oddechu w/g Ojców Pustyni, które to ćwiczenia są całkowicie różne od zen, bo treścią ćwiczeń oddechowych Ojców jest Chrystus i Jego miłosierdzie wobec nas. Albo zamiast oddechu to można zwyczajnie przeprowadzić medytację lub kontemplację któregoś z Tygodni Ćwiczeń św. Ignacego. Jest to bardzo duży zysk. A najlepiej zamiast medytacji zen przeprowadzać codzienny rachunek sumienia w/g św. Ignacego. Wtedy szatan będzie się trzymał od nas z daleka lub przynajmniej będzie on łatwo rozpoznawalny. Zachęcam gorąco wszystkich, którzy mogą do odprawienia ćwiczeń ignacjańskich zamiast praktykowania zen, która to praktyka jest daleka od naśladowania Chrystusa w Jego życiu, męce, zmartwychwstaniu i uwielbieniu.
X
xxx
11 października 2014, 15:05
„Za każdym razem, gdy słabnie świadomość chrześcijańska, gdy Kościół zostaje zanegowany (...)wierni szukają instynktownie jakiegoś substytutu, by zapełnić pustkę. Stąd na przykład ów miraż Indii, który tyle ofiar zebrał wśród młodzieży; stąd zalew najróżniejszych religii wschodnich,(...) stąd pleniące się sekty, niekiedy ściśle zamknięte (...);stąd sięgające nawet klasztorów (pragnę wierzyć, że są to rzadkie przypadki), i to pomimo tylu nie całkiem bezowocnych wysiłków, pewne zapomnienie naszej jakże płodnej Tradycji duchowej, tak Zachodu jak i Wschodu (chrześcijańskiego), niekontrolowany zwrot ku psychoanalizie lub też innym metodom, z których najpoważniejsze nie są w żaden sposób zgodne z przeżytą wiarą.” kard. Henri de Lubac SJ
P
Paulus
11 października 2014, 16:19
Bardzo mądre słowa i to właśnie jezuity. Jakże to Towarzystwo zmieniło się w przeciągu paru dekad. Myślę, że potrzebna jest dogłębna odnowa Zgromadzenia, żeby znowu zaczęło pełnić swoją rolę, jak przed kasatą.
A
Afia
11 października 2014, 19:08
Jezuici to zakon, a nie zgromadzenie.
X
xxx
11 października 2014, 15:02
Wypada chyba przestrzec chrześcijan, którzy z entuzjazmem otwierają się na rozmaite propozycje pochodzące z tradycji religijnych Dalekiego Wschodu, a dotyczących na przykład technik i metod medytacji oraz ascezy. W pewnych środowiskach stało się to wręcz rodzajem mody, którą przejmuje się dość bezkrytycznie. Trzeba, ażeby najpierw dobrze poznali własne duchowe dziedzictwo, żeby także za stanowili się, czy mogą się tego dziedzictwa ze spokojnym sumieniem wyrzekać"  św. Jan Paweł II "Przekroczyć próg nadziei"  
S
strada
11 października 2014, 14:11
Może i można... Tylko po co mam się "koncentrować nad rozwiązaniem nielogicznej zagadki, na którą nie mozna racjonalnie udzielic odpowiedzi". Strata czasu. 
11 października 2014, 16:12
Ode mnie - szóstka z plusem.
Z
zw
11 października 2014, 13:55
Ja znam osoby, które po takich praktykach, szczególnie związanych z medytacją skoncentrowaną na oddechu, musiały się leczyć psychiatrycznie.
T
Totja
11 października 2014, 14:12
Myślisz o Ojcach Pustyni albo o św. Ignacym Loyoli?
Z
zw
11 października 2014, 14:13
Nie o mojej koleżance..
T
Totja
11 października 2014, 14:15
Czyli po prostu potrzebował pomocy psychologicznej, niezależnie od medytacji skoncentrowanej na oddechu.
Z
zw
11 października 2014, 14:20
Nie koleżanka potrzebował  :) pomocy psychiatrycznej po medytacji skoncentrowanej na oddechu
S
SJ
11 października 2014, 13:48
Mate se kup pod dupe i skup się na rzeczywistości. Masakra. Takia rozpiętość możliwości w Kościele Katolickim i jeszcze w zenie szukają szczęścia. 
T
totja
11 października 2014, 14:13
Raczej dzięki zenowi - w Jezusie.
S
strada
11 października 2014, 14:13
:)
11 października 2014, 13:08
Nie bardzo rozumiem, po co po pierwszym zdaniu, które zamiata całą sprawę, dodawać jeszcze pozostałe?