Czym jest ruch "pro-life" - rozmowa
O tym dlaczego polscy obrońcy życia popierają projekt ustawy całkowicie zakazującej aborcji, a co za tym idzie usuwający wyjątki z ustawy o planowaniu rodziny oraz o potrzebie edukacji prorodzinnej w szkołach mówi w rozmowie z KAI Ewa Kowalewska, prezesem Forum Kobiet Polskich, przedstawicielem Human Life International - Polska. Tłumaczy też na czym polega działalność pro-life.
KAI: Obecnie w Polsce powróciła dyskusja na temat ochrony życia poczętego. Czym według Pani jest działanie, zwane popularnie " pro-life"?
Ewa Kowalewska: " Pro-life" po prostu znaczy "za życiem". Każdy człowiek ma prawo do życia od poczęcia (połączenia się komórek rodzicielskich) aż do śmierci. Działanie to opiera się na pełnym miłości pochyleniu się nad samotną, porzuconą matką i jej poczętym dzieckiem, nad człowiekiem słabym i chorym, nad rodziną, która tak często potrzebuje pomocy, aby móc wypełniać swoją rolę. Tak więc może się ono wyrażać w konkretnej pomocy człowiekowi potrzebującemu, a także we wszechstronnej edukacji " pro-life" - zwłaszcza wobec ludzi młodych, którzy szukają swojej drogi.
To także starania, aby życie człowieka było zawsze prawnie chronione. Ten typ działalności w Polsce podejmują liczne organizacje pozarządowe i ruchy w Kościele katolickim. Większość z nich jest skupiona w Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia, która spełnia rolę wspólnej reprezentacji i koordynatora działań.
Polscy obrońcy życia zawsze podkreślali, że nie są "anty", ale "za" - za życiem, za tradycyjną i silną rodziną oraz za pozytywnym, racjonalnym wychowaniem prorodzinnym, które formuje postawy "za życiem".
KAI: Czy pozytywne podejście do ochrony ludzkiego życia jest podstawą działalności " pro-life"?
- Tak, gdyż jest ono fundamentem Ewangelii Życia. Nie da się wygrać z przemocą, tylko ją pokazując. W Polsce zawsze było to oczywiste, co wynika z wielkiego zaangażowania Kościoła katolickiego po stronie życia. Od 1956 roku mieliśmy aborcję na życzenie i zakaz jakiejkolwiek działalności społecznej w tym zakresie. Pierwsze ruchy " pro-life" powstawały w Kościele, a co za tym idzie świeccy liderzy mieli swoich duszpasterzy i otrzymywali dobrą katolicką formację oraz opiekę duszpasterską. W tym samym czasie w Ameryce powstały liczne organizacje antyaborcyjne, których liderzy są bardzo różnych wyznań. Dochodziło do ostrej konfrontacji: kładzenia się i przykuwania pod wejściami do klinik aborcyjnych, aresztowań, pobić, a nawet strzelaniny. Dla mnie od początku było jasne, że takie działanie nie może odnieść dalekosiężnego sukcesu. Zwracaliśmy uwagę przyjaciołom z USA, że nie tędy droga. Dzisiaj, gdy współpraca z nimi trwa już ok. 20 lat, doskonale widać, że mieliśmy rację. Wielu amerykańskich liderów przemyślało problem i zmieniło nastawienie. Wtedy zaczęli odnosić liczne sukcesy: zamykać kliniki aborcyjne i zyskiwać coraz większe poparcie społeczne. Dobrym przykładem jest książka J. C. Willke, "Aborcja, pytania i odpowiedzi", której nowa edycja już od 10. lat nosi też nowy tytuł" "Pokochaj ich oboje".
KAI: Czy jest Pani przeciwnikiem prezentowania drastycznych zdjęć czy filmów pokazujących prawdę o aborcji?
- Nie. Prawdy nie można ukrywać. Te zdjęcia pokazują fakty o zabijaniu nienarodzonych dzieci. Niemniej jednak taka "ostra" prezentacja powinna mieć swoje uzasadnienie. Powinna być częścią szerszej kampanii informacyjnej. Na pewno powinni ją zobaczyć ci wszyscy, którzy głośno twierdzą, że przerwanie ciąży to żaden problem. Zdjęcia te jednak pokazują najwyższy rodzaj przemocy i dlatego nie należy ich prezentować dzieciom i nieprzygotowanej do tego młodzieży. Chcielibyśmy, aby początki życia człowieka kojarzyły się im z bezpieczeństwem, miłością i pięknem. Młody człowiek nie powinien postrzegać początków życia przez pryzmat przemocy i śmierci. Trzeba mu pokazać piękno, miłość i życie. One go zafascynują i pociągną za sobą.
Ostatnio spotkałam się z twierdzeniem, że "prawdziwym działaniem" w obronie życia są tylko kontrowersyjne i agresywne antyaborcyjne happeningi, pomija się natomiast wieloletnią, ofiarną, zakrojoną na szeroką skalę i bardzo owocną pracę polskich ruchów pro-life. To jest swoisty absurd, bardzo szkodliwy dla promocji postawy za życiem.
KAI: Czy uważa Pani, że wychowanie prorodzinne w szkole jest potrzebne?
-Bardzo potrzebne, wręcz konieczne. Oczywiście w pełnej współpracy z rodzicami, którzy są pierwszymi wychowawcami dziecka. Nazywam to "szeroką edukacją społeczną za życiem". W 1993 roku, gdy rozpoczynaliśmy kampanię " pro-life", wiedza na temat prenatalnego rozwoju dziecka była prawie żadna. Mówiło się, że w łonie matki rozwija się jakiś "zlepek komórek". Społeczeństwo przez wiele lat było wprowadzane w błąd. Powstały więc liczne organizacje społeczne, które podjęły to zadanie. Organizowaliśmy wystawy, prezentowaliśmy filmy, przygotowaliśmy modele "Małego Jasia", 10-tygodniowego dziecka wielkości naturalnej. Rozdaliśmy miliony ulotek, gazet i broszur. Odbyło się bardzo wiele szkoleń, również dla liderów.
Zadbaliśmy też o prawidłowe informacje w podręcznikach szkolnych. Wielkim sukcesem jest wprowadzenie do polskich szkół przedmiotu "Wychowanie do życia w rodzinie", w ramach którego młodzi ludzie mają możliwość zapoznać się z prawdą o początkach ludzkiego życia i zrozumieć czym jest odpowiedzialność za poczęcie dziecka i za rodzinę. Zwolennicy aborcji ciągle atakują ten przedmiot, gdyż znakomicie zdają sobie sprawę, że stałe poparcie Polaków, zwłaszcza młodych, dla życia, opiera się na wiedzy, którą otrzymują głownie w szkole.
Nie mogę zgodzić się z poglądem, że wszystko co jest cielesne i związane z płciowością człowieka jest złe, a co najmniej podejrzane, w związku z czym lepiej, aby ten przedmiot nie istniał. To czysty manicheizm. I warto przypomnieć, że Kościół katolicki już w pierwszych wiekach chrześcijaństwa odciął się od takich poglądów. W naturze nie ma pustki - jeśli usuniemy wychowanie prorodzinne ze szkół, bardzo szybko trafi tam demoralizująca edukacja seksualna, bardzo szkodliwa dla naszych dzieci i wroga ochronie życia.
Bł. Jan Paweł II odnosi się bezpośrednio do tego zagadnienia w encyklice "Evangelium vitae": Należy zwłaszcza wpajać szacunek dla wartości życia i to poczynając od samych jego korzeni. Złudne jest przekonanie, że można budować prawdziwą kulturę ludzkiego życia, nie pomagając młodym w pojmowaniu i przeżywaniu płciowości, miłości i życia zgodnie z ich prawdziwym znaczeniem i w ich ścisłej współzależności. Płciowość jest bogactwem całego człowieka, "ujawniającym swe głębokie znaczenie w doprowadzeniu osoby do złożenia daru z siebie w miłości’. Banalizacja płciowości jest jednym z głównych czynników, które stoją u początków pogardy dla rodzącego się życia: tylko prawdziwa miłość umie strzec życia. Nie można zatem uchylać się od obowiązku zapewnienia — przede wszystkim młodszej i starszej młodzieży — autentycznego wychowania do płciowości i miłości, formacji zawierającej wychowanie do czystości jako cnoty, która sprzyja osiągnięciu osobowej dojrzałości i uzdalnia do poszanowania "oblubieńczego" znaczenia ciała. (Encyklika Evangelium vitae 97)
KAI: Przewodniczy Pani Forum Kobiet Polskich, które jest federacją katolickich organizacji kobiecych. Powiedziała Pani, że należy pomagać kobietom w ciąży kryzysowej. Czy ta pomoc jest realizowana i czy dzisiaj jest wystarczająca?
Pamiętam złośliwe ataki, gdy w 1991 roku rozpoczęliśmy w Sejmie starania o ustawową ochronę życia. Naszym parlamentarzystom zarzucano, że ideologizując krzywdzą kobietę, pozostawiając ją samą sobie. Mogliśmy już wtedy dostarczyć wiele przykładów pracy pomocowej, którą prowadziły polskie ruchy " pro-life". Pierwsze polskie organizacje za życiem, jak "Troska o Życie", "Gaudium vitae", "SOS Poczętego Życia", miały przede wszystkim charakter pomocowy. To była podstawowa potrzeba społeczna, głęboko odczuwana przez ludzi o wrażliwym sercu: pomoc kobiecie w ciąży, aby mogła bezpiecznie urodzić swoje dziecko. Osobiście redagowałam raport, który te działania sumował. Dzisiaj takich programów jest o wiele więcej. Mamy kilkadziesiąt domów samotnej matki. Podejmujemy również pomoc materialną. Niemniej jest to ciągle kropla w morzu potrzeb. Powinna być ona wspierana przez państwo, o co stale się upominamy. Matka, która dowiaduje się, że jej dziecko jest prenatalnie chore, powinna mieć pewność, że po porodzie otrzyma tak potrzebną pomoc materialną. Koszty utrzymania dziecka specjalnej troski są olbrzymie, często przekraczające możliwości rodziny, co zwiększa lęk o przyszłość. Obowiązkiem państwa jest udzielenie jej pomocy i o to także będziemy zabiegać.
Pomoc dla matek to zawsze wielki argument po stronie życia. Właśnie dlatego w ustawie z 1993 roku wprowadzono zapisy pomocowe. Specjalną opieką otoczono brzemienne uczennice i kobiety w ciąży w najtrudniejszej sytuacji życiowej. Niestety obecnie pojawia się tendencja do rozdzielania pomocy dla kobiet w ciąży od ochrony życia dziecka poczętego. To bardzo niebezpieczne. Kobieta jest zawsze drugą ofiarą aborcji. Jeśli nie pomożemy matce, stracimy szansę na uratowanie jej dziecka. Feministki usiłują antagonizować matkę i dziecko, twierdząc, że my chcemy chronić życie dziecka kosztem matki. To nie jest prawda! Zawsze pochylamy się z miłością nad obojgiem: i matką, i dzieckiem.
KAI: Czy Pani popiera usunięcie tzw. wyjątków z ustawy o planowaniu rodziny?
- Każdy człowiek ma prawo do życia. W pełni to popieramy. O tym mówi Konstytucja RP. Każdy, to znaczy również dziecko w łonie matki. To szokujące i niezwykle dramatyczne, że w Polsce wolno zabić dziecko prenatalnie chore. To czysta eugenika. Potępiamy nazistów, a sami to robimy naszym dzieciom! Wolno też zabić dziecko poczęte na skutek czynu zabronionego. Dlaczego mamy pozwalać na dodatkowe okaleczenie aborcją kobiety, która poczęła dziecko na skutek przemocy? Dlaczego pozwalamy na zabicie niewinnego dziecka za przestępstwo jego ojca? Dziecko nieletniej, np. 13-letniej matki może być zabite pod przymusem, ponieważ decyzję za nią podejmują jej opiekunowie. Zbyt wczesne macierzyństwo zawsze jest dramatem, ale młodociana matka też powinna mieć prawo do ochrony swego dziecka. Ono także ma prawo do życia.
Nie powinniśmy dopuszczać pokrętnych argumentów, że każda ciąża zagraża zdrowiu i życiu matki. To są prowokacje, mające na celu rozszerzenie tzw. wyjątków. Przy obecnym stanie medycyny sytuacje, gdy na skutek ciąży zagrożone jest życie matki, są niezwykle rzadkie. Zawsze jednak należy pochylić się z miłością i nad matką, i jej dzieckiem. Pacjentów jest dwóch, ale jeśli nie uratujemy życia matki, nie ocalimy i dziecka. Zawsze z miłością i troską, jak uczy nas bł. Jan Paweł II w encyklice Evangelium vitae.
Skomentuj artykuł