Dlaczego Kościół mówi: NIE

Konrad Sawicki

Czy ktoś w Polsce słyszał jakiś poważny głos wychodzący ze strony Kościoła, który domagałby się likwidacji cywilnych małżeństw i rozwodów? Nie. Dlaczego? Ponieważ Kościół akceptuje autonomię prawa państwowego i rozumie, że na terenie naszego kraju żyje sporo ludzi, które nie utożsamiają się z katolickim nauczaniem. Skąd więc tak wielka rezerwa wobec wprowadzenia pewnych prawnych udogodnień dla związków osób o tej samej płci?

Stwierdzenia mówiącego, że Kościół nie może zgodzić się na jakąkolwiek formę legalizacji związków partnerskich osób homoseksualnych, ponieważ zachowania homoseksualne są czymś złym, nie da się obronić. Wszak w myśl katolickiej nauki życie w związku cywilnym bez kościelnego ślubu lub cywilny rozwód również są na cenzurowanym. Nikt jednak nie kwestionuje tego, że polskie prawo pozwala na jedno i drugie.

Musi więc być silniejszy argument. I jest. Jakiekolwiek zalegalizowanie związków jednopłciowych będzie uderzeniem w tradycyjnie pojęte małżeństwo oraz w rodzinę. Nawet jeśli ewentualna ustawa dotyczyć będzie tylko osób i tak żyjących poza Kościołem czy też na jego obrzeżach, to symbolicznie państwo da sygnał dla większości katolików nie do zaakceptowania i mówiący, że istnieje legalna alternatywa wobec związku kobiety i mężczyzny.

Polskie państwo też woli legalne związki kobiety i mężczyzny. Im daje możliwość brania wspólnego kredytu czy też wspólnego rozliczania się z urzędem skarbowym. Ostatnio zaproponowane przez ministerstwo finansów zmiany w ulgach podatkowych również faworyzują małżeństwa, im przyznając większe ulgi na dzieci. Tu pary po ślubie górują też nad niezalegalizowanymi związkami heteroseksualnymi.

Katolik XXI wieku nie ma tu łatwego zadania. Z jednej strony jest nauka Kościoła o aktach homoseksualnych jako "obiektywnie nieuporządkowanych", z drugiej wezwanie do traktowania osób homoseksualnych "z szacunkiem, współczuciem i delikatnością" (KKK 2358). Kościół nakazuje unikania wobec gejów i lesbijek jakichkolwiek oznak niesłusznej dyskryminacji, a jednocześnie zabrania wprowadzania praw zrównujących ich związki z małżeńskimi. Tkwimy więc pomiędzy delikatnością a zakazem, jedni bliżej temu pierwszemu, inni drugiemu i staramy się pogodzić naukę naszego Kościoła - Matki z tym, jak traktujemy naszych homoseksualnych znajomych.

A ci są przecież obok nas, lubimy ich, rozmawiamy z nimi, odwiedzamy się, wzajemnie sobie "lajkujemy" na Facebooku. Czyli co? Mój szacunek, delikatność i brak dyskryminacji muszą skończyć się w miejscu, gdzie znajoma para lesbijek ze stałego związku chciałaby być w szpitalu dopuszczana do poufnych informacji? Chyba brakuje tu jakiegoś prawa.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Dlaczego Kościół mówi: NIE
Komentarze (90)
NK
nauka katolicka?
12 listopada 2012, 07:52
"....w myśl katolickiej nauki życie w związku cywilnym bez kościelnego ślubu lub cywilny rozwód również są na cenzurowanym...." Naprawdę? Trudno to zauważyć, wszak są katolickie małżeństwa niesakramentalne zawarte po rozwodzie cywilnym, które Kościół otacza miłością
S
sand
24 lipca 2012, 13:03
 @tak o jejku, a Ty ciągle z tym krzyżem, biedaku -- zapewniam, że osoby LGBT mają "krzyż", ale z takimi jak Ty, choć -- o ile mi wiadomo -- coraz lepiej sobie z Wami radzą; chrześcijanie-niekatolicy, tacy jak ja, będą im -- obiecuję -- pomagać, żeby nie musieli dźwigać już tego "krzyża" w postaci Waszej pogańskiej propagandy :)) Ludzie LGBT nie muszą "ofiarować swojego cierpienia Bogu", bo -- z wyjątkiem takich biedaków jak Dawid -- mają wyjątkowo dużo bogatego doświadczenia w walce o prawo do swojego szczęścia; aaa, chyba, że -- skoro Wy jesteście ich cierpieniem -- powinni Was ofiarować Waszemu rzymskokatolickiemu Bogu :)))   
T
tak
24 lipca 2012, 10:32
PanieStyrosie, Sama orientacja homoseksualna przecież nie jest grzechem. Nigdzie nie masz tego w Piśmie Świętym. Grzechem jest czyn, grzeszna myśl , mowa lub zaniedbanie. Człowiek odpowiada za to co podlega jego woli. Orientacja homo spowodowana biologicznie , niezależna od człowieka nie może być grzechem, lecz bywa krzyżem wówczas gdy człowiek nią dotknięty nie wikła się w stosunki seksualne, lecz z pokorą znosi swój los, ofiarując go Bogu. Znam taki przypadek. Tak jak np.: zakonnicy , czy zakonnice , czy białe małżeństwa ( np.: dzisiejsza patronka św. Kinga), tak homoseksualista może wyrzec się seksu, ale nie miłości Boga lub ukochanej osoby. Oczywiście może mu się zdarzyć upadek jak zdarza się i osobom konsekrowanym. Różnica jest jednak taka, że homo nie uznają seksu między nimi za zło, homo katolik uważa, że grzeszy. Reasumując: homo są naszymi braćmi i siostrami, zostali jak my stworzeni przez Boga. Ci, którzy godnie dźwigają swój krzyż , jak np.: Dawid, są godni podziwu, Bóg z jakiegoś powodu ich doświadczył. Mogą swoje cierpienie , jak chorzy ofiarować Bogu w różnych intencjach. Ci, którzy nie pogodzili się ze swoim krzyżem, nie chcą Jezusa naśladować, organizują krzykliwe manifestacje popularyzujące ich orientację, siejące zgorszenie grzeszą. Jak widzisz niepraktykujący homo, katolik nie ma powodów do obaw przed spowiedzią
24 lipca 2012, 10:28
@Radius – to jest już nowa religia – pseudo psychologia. Zero cierpienia, szczęście człowieka ponad wszystko.  O pracy nad sobą i nad swoimi wadami, grzechami można zapomnieć.
24 lipca 2012, 10:25
PanSatyros, nie wypisuj głupstw. Orientacja nie jest grzechem. Grzechem jest współżycie homoseksualne. @Kinga - wprowadzasz ludzi w błąd. Np samo świadome pragnienie współżycia może być już grzechem śmiertelnym. To samo - oglądanie pornografii. I nie dotyczy to tylko osób o skłonnościach homoseksualnych.
K
kd
24 lipca 2012, 10:07
List św. Pawła do Rzymian 1,21-28: "Ponieważ, choć Boga poznali, nie oddali Mu czci jako Bogu ani Mu nie dziękowali, lecz znikczemnieli w swoich myślach i zaćmione zostało bezrozumne ich serce. Podając się za mądrych stali się głupimi. I zamienili chwałę niezniszczalnego Boga na podobizny i obrazy śmiertelnego człowieka, ptaków, czworonożnych zwierząt i płazów. Dlatego wydał ich Bóg poprzez pożądania ich serc na łup nieczystości, tak iż dopuszczali się bezczeszczenia własnych ciał. Prawdę Bożą przemienili oni w kłamstwo i stworzeniu oddawali cześć, i służyli jemu, zamiast służyć Stwórcy, który jest błogosławiony na wieki. Amen. Dlatego to wydał ich Bóg na pastwę bezecnych namiętności: mianowicie kobiety ich przemieniły pożycie zgodne z naturą na przeciwne naturze.  Podobnie też i mężczyźni, porzuciwszy normalne współżycie z kobietą, zapałali nawzajem żądzą ku sobie, mężczyźni z mężczyznami uprawiając bezwstyd i na samych sobie ponosząc zapłatę należną za zboczenie. A ponieważ nie uznali za słuszne zachować prawdziwe poznanie Boga, wydał ich Bóg na pastwę na nic niezdatnego rozumu, tak że czynili to, co się nie godzi."   OTO SŁOWO BOŻE!
GW
Grzegorz Wąsik
24 lipca 2012, 10:01
Mój ostatni wpis w tej sprawie. Jeśli grzech jest w twojej naturze to zmnień naturę (kleptomanów i innych szkodników społecznych też się resocjalizuje). W życiu trzeba trochę popracować nad sobą. Tego się wymago od myślących, świadomych ludzi. Patologię homoseksualizmu można leczyć. Śmieszne tłumaczenie "taką mam naturę i się nie zmienię" radius
GW
Grzegorz Wąsik
24 lipca 2012, 10:00
Mój ostatni wpis w tej sprawie. Jeśli grzech jest w twojej naturze to zmnień naturę (kleptomanów i innych szkodników społecznych też się resocjalizuje). W życiu trzeba trochę popracować nad sobą. Tego się wymago od myślących, świadomych ludzi. Patologię homoseksualizmu można leczyć. Śmieszne tłumaczenie "taką mam naturę i się nie zmienię" radius
P
PanSatyros
24 lipca 2012, 09:55
PanSatyros, nie wypisuj głupstw. Orientacja nie jest grzechem. Grzechem jest współżycie homoseksualne. oczywiście - ale, jedno wynika z drugiego. Nie o to chyba chodzi, aby całe życie dochowywać mimowolnego celibatu. A tym bardziej nie o to chodzi aby na siłę przekonywać się, że to sie da wyleczyć bo może i w polowie przypadków mogłoby się jakoś udać, ale w drugiej połowie się nie uda. I co? Taka osoba poślubi kobietę a za kilka lat oświadczy jej, że niestety.... to nie to. Tu jest problem.
Jadwiga Krywult
24 lipca 2012, 09:50
PanSatyros, nie wypisuj głupstw. Orientacja nie jest grzechem. Grzechem jest współżycie homoseksualne.
P
PanSatyros
24 lipca 2012, 09:47
Nie potrafię zająć stanowiska wobec homoseksualizmu. Z jednej strony jest to coś po prostu... hmmm... no nienaturalnego. Ale - znam osobiście kilku (około 6 ) homoseksualistów. O kilku, że nimi są, dowiedziałem się dopiero po kilku latach znajomości. I co? No i nic. Ani nie sprawiają żadnych oznak osoby z jakimkolwiek obciążeniem psychicznym, ani nie sa jakimiś aktywistami bojującymi w tej dziedzinie. 3 z nich nawet, jest praktykującymi katolikami. I tu pojawia się problem. Bo przy rozmowie z jednym z nich na ten temat powiedział mi coś co sprasznie mnie.... nie wiem.... chyba skłoniło nawet trszkę do wspólczucia. Bo jesli gość mówi, że jest wychowywany w tradycji katolickiej, jest praktykujący a tym samym chce akceptować siebie - to jak ma życ. Jak może mowić podczas sakramentu spowiedzi, że żałuje swojej orientacji? PRzecież ta spowiedź byłaby aksurdanie nieszczera. A tym samym ma poniekad do wyboru - albo brak akceptacji własnej osoby - i wiemy wszyscy do czego to prowadzi, albo akceptacje swojej osoby i tym samym życie niezgodne z jakimkolwiek stanowiskiem kościoła. Tutaj jest problem, którego kościół katolicki na razie nie rozwiązuje. Bo trzeba pamiętać jeszcze o jednym - oficjalna nauka KK to jedno, a drugie to to, że w tej jakże delikatnej kwestii jak orientacja dochodzi niestety kwestia prywatnych uprzedzen księży. I tak - można chodzić i szukać księdza który wreszcie da rozgrzeszenie... ale czy to ma cokolwiek spólnego z prawdziwym rozgrzeszniem, czy uzyska się spokoj sumienia?
GW
Grzegorz Wąsik
24 lipca 2012, 09:30
Dyskusja z Sandem ( i jemu podobnymi) to niestety rzucanie pereł przed wieprze. Każdą świętość splugawi i zanieczyści (kto nie wierzy niech prześledzi historię wpisów). Nie ma sensu dyskutować radius
S
sand
24 lipca 2012, 01:34
 @normal no nie -- następny rozgorączkowany fundamentalista, a już myslałem, że Was na chwilę wywiało :)) Zapisz sobie w główce, że na świecie jest wiele "świętych ksiąg" i "świętych zasad", a Twoje zaprawdę niczym specjalnym się nie wyróżniają; mógłbyś użyć nawet arabskich cytatów z Koranu albo sanskryckich z Wed, serio, nie zrobiłoby to na mnie żadnego wrażenia :) Bóg stwierdza również w cytowanej wcześniej przeze mnie Księdze Kapłańskiej 11, że "obrzydliwe jest" wszystko w wodzie, co nie ma płetw i łusek, orzeł, sęp, wszystkie kruki, bocian, mewy, sowy, strusie i wszystkie czworonożne owady, natomiast nie są obrzydliwością te owady, które mają tylne nogi do skakania - z tym zdaniem Boga też nie dyskutujesz? :)) Zbierz się do kupy, mędrcze katolicki, i nie rób tu innym katolikom wstydu...  
N
normal
24 lipca 2012, 01:26
wmawiasz ludziom że homoseksualistów jest wielu i że są dyskryminowani BZDURY!! nie wolno przyzwalać na seks pozamałżeński- staroświeckie? ale zgodne z przykazaniami z Bogiem się nie dyskutuje 1-NIE BEDZIESZ MIAŁ BOGÓW CUDZYCH PRZEDEMNĄ
N
normal
24 lipca 2012, 01:26
wmawiasz ludziom że homoseksualistów jest wielu i że są dyskryminowani BZDURY!! nie wolno przyzwalać na seks pozamałżeński- staroświeckie? ale zgodne z przykazaniami z Bogiem się nie dyskutuje 1-NIE BEDZIESZ MIAŁ BOGÓW CUDZYCH PRZEDEMNĄ
A
adm
23 lipca 2012, 22:29
 Katolicy o orientacji homoseksualnej mają "pod górkę"! Z jednej strony lobby homoseksualne utożsamia miłość z seksem, a seks z zupełną swobodą moralną i dlatego z tej strony komunikat idzie do spoełćzeństwa, że homoseksualiści są ludźmi wyzutymi z jakichkolwiek zasad; z drugiej strony w środowiskach katolickich już samo rozmawianie o homoseksualizmie źle się kojarzy i wywołuje jedynie obraźliwe komentarze. Dlatego w pierwszym rzedzie tym ludziom nalezy się szacunek, o czym przypomina KK
S
sand
23 lipca 2012, 22:21
 @tak Z tymi kobietami to mnie ubawiłeś ponownie, mój "historyku": wiem, że Bernard z Clairvaux sławił alabastrowe piersi Maryi Panienki, do której wznosił swe mnisze oczęta, ale zarazem wszystkie inne kobiety z krwi i kości zbluzgał jako "naczynia diabła" i "zwodzicielki", i tak w kółko. Historia chrześcijaństwa to jednak wielka epopeja mizoginii, seksizmu i teologii "wyższości mężczyzny" -- napisano całe tomy na ten temat, nie mam czasu teraz Cię dokształcać. Ogarnij się i do książek! Jeśli studiujesz, masz bazy akademickie z tysiącami pozycji z historii chrześcijaństwa i gender studies do czytania. Wy, katolicy, jesteście zadziaiwiającymi ignorantami w swojej własnej historii i teologii, co jest smutne: naprawde wierzycie, że jak "ukochany papa" Wojtyła napisał ciepłe słowa o kobietach, to on jest "kontynuatorem tradycji Kościoła"; nic dziwnego, że jak zaczniecie czytać, co Ojcowie Kościoła nawypisywali o kobietach, przeżywacie przykre rozczarowanie. Czyli: douczać się!  
S
sand
23 lipca 2012, 22:12
 @tak ja tam nic o orgazmach nie pisałem -- ale wiem, że Wam, "zdrowym katolickim" facetom to się głównie z "gender" i LGBT kojarzy, nie wiem, co tu komentować mógłbym troche pożartować, ale się zlituję :) Dawidowi możesz wierzyć z całego serca Twego, "szczęść Boże", ale tak jak on nie rozumiesz, że tu w ogóle nie chodzi o uczucia, bo prawo nie zajmuje się ani budowaniem czyjejś tożsamości ani rozstrzyganiem, kto kocha naprawdę, a kto "nie naprawdę". Prawo reguluje konsekwencje niektórych ludzkich deycyzji, takich jak zawarcie rozpoznawanego publicznie partnerstwa z jego obowiązkami i przywilejami -- dokładnie to ma regulować ustawa o związkach partnerskich, a w przyszłości małżeństwach jednopłciowych. Wcześniej czy później :)   Pozwolisz, że Twych rozmyślań etycznych nie skomentuję litościwie -- wiem, że tak uczą na "papieskich akademiach", jak jeszcze w średniowieczu, ale jednak zalecałbym kurs etyki i historii moralności na uniwersytecie, który nie ma "chrześcijański" ani "papieski" w nazwie :))) Logika matematyczna też by Ci przydała, bystrzacho: dowiedziałbyś się, że jest w niej więcej dowolności, niż Ci się śni z tym "4+4", srsly.   
T
tak
23 lipca 2012, 21:47
Sand , twierdzić, że kobieta nie jest w KK doceniona jest dowodem nieuctwa. Kościół wyniósł kobiety na ołtarze. Przed nimi klękali i klękają miliony mężczyźn pokornie prosząc o wstawiennictwo. Pokaż mi inną ideologię w której kobieta byłaby tak doceniona. Napewno nie w Twoich chorych ideologiach gdzie człowiek: nie tylko kobieta ale też i mężczyzna są zredukowani do maszynki dającej orgazm. Ale w żadnym wypadku dzieci. Wycierasz sobie usta słowem miłość podczas gdy przez nie rozumiesz tylko seks. Sam seks nigdy nie był i nie będzie miłością. On może być jedynie jej potwierdzeniem i uzupełnieniem. Dlatego wierzę w miłość Dawida. On inaczej o tym pisze. On jest delikatny, ludzki. Tobie chyba jednak bym nie uwierzył.
T
tak
23 lipca 2012, 20:58
sand Nie zgrywaj mędrca , bo Ci to nie wychodzi. Trzeba być kiepsko wyuczonym aby nie zauważyć, że są pewne reguły stałe niezmienne od tysiącleci: nie zbijaj, nie kłam, nie oszukuj, nie kradnij, nie zdradzaj żony, przyjaciół itd. Zmienia, to sie moda, ubrania , ale 4+4 zawsze było i jest i będzie 8, reguły wynikania logicznego równiez. Zawsze po poniedziałku następuje wtorek. Zawsze była jest i będzie w odpowiednim czasie godz.12, zawsze będzie po zimie wiosna itd. Reguły moralne moga sie najwyżej u Ciebie zmieniać. Co mnie niespecjalnie zdziwi. POuczający "niekatoliku"
S
sand
23 lipca 2012, 19:20
 @radius a gdzież tam paradoks od razu :) Wielkim paradoksem naszych czasów, XXI wieku, jest zaiste to, że ludzie którzy powołują się na każde słowo ksiąg sprzed 2-3 tysięcy lat nadal chcą decydować o tym, co jest "moralne" a co nie; to tak, jakby nasze prawo opierać na Kodeksie Hammurabiego. To samo robiliście od wieków, na przykład argumentując, że kobiety nie mogą mieć prawa wyborczego, ponieważ powinny uznać za "Tradycją" "autorytet głowy", czyli mężczyzny (św. Paweł). Czy Ty w istocie nie widzisz jakie to godne pożałowania? Zaiste, to są prawdziwe obscena "pouczających katolików". Ogarnij się, biedaku, i zacznij myśleć.      
GW
Grzegorz Wąsik
23 lipca 2012, 19:10
Paradoks naszych czasów polega na tym, że obrońca homoseksualizmu nazywa Tradycję Kościoła "obsceniczną fantazją" (poniżej). Paradoks i tragizm. radius
S
sand
23 lipca 2012, 16:21
 @radius no co Ty powiesz, "tradycja" i "Tradycja"? Gdzieś Ty "ulągł" te mądrości, a słyszałeś o hermeneutyce? Takie rozróżnienie nie ma żadnego sensu poza ideologicznym, aby móc oddzielić, to, z czego z czasem trzeba rezygnować pod naciskiem zewnętrznym (np. prawa kobiet, dawne pierdoły, jakie teologowie wypisywali o "niższych rasach" etc.) od tego, co na bieżąco służy do celów ideologicznych (np. antropologia katolicka w obecnym sformułowaniu, służąca do formułowania obelg pod adresem osób LGBT). Jest po prostu "tradycja" jako historyczno-społeczny zespół narracji, od różnych katechzimów przez to, co mówi się w kazaniach aż po obrazki wiszące w kościołach w danym momencie historycznym. Cechą wszystkich fundamentalistów jest obsceniczna fantazja, że coś z tego "jest ponad historią". Możesz sobie w to wierzyć, ale narażasz się na śmieszność -- jakbyś wierzył w "książkę ponad czasem" albo "ponadczasową babę jagę". Dla mnie, jako chrześcijanina-niekatolika, to Twoje pierdoły o "grzechu homoseksualizmu" są grzechem -- to tak, jakbyś głosił rasizm, bo "tak jest w Twojej świętej księdze". Ogarnij się.    
GW
Grzegorz Wąsik
23 lipca 2012, 09:10
W Kościele obowiązują nakazy związane z Tradycją i tradycją. Pisane z małej litery ewoluują w historii według mądrości Kościoła. Tradycja przez duże T to kanon zapisany w Księdze, którego człowiek zmienić nie może. Homoseksualizm to grzech zwyrodnienia zapisany w Przymierzu. Jedynie łaska miłosiernego Boga może człowiekowi pomóc. Propagowanie tego grzechu to dodatkowe ciężkie grzechy idolatrii (lekceważenie praw nakazanych przez Boga i przez to Jego negacja) i gorszenia społeczeństwa. Tu może tylko pomóc żarliwa modlitwa i łaska miłosiernego Boga. Otwórzcie serca i umysły - przemódlcie i przemyślcie to panie i panowie Sand'owie. radius
L
Leo
22 lipca 2012, 23:51
Chodzi o dzieci. Pary homoseksualne będą sobie żyły pod jednym dachem co by Kościół nie powiedział, bo się owymi wypowiedziami zwyczajnie nie interesują. Ale przyznanie owym parom statutu rodziny, automatycznie daje prawo adopcji dzieci i na to Kościół nie chce się zgodzić.
D
Dawid
20 lipca 2012, 19:43
 @sand, znałem kiedyś wielebnego Technitesa. Znasz go i jego historię od szamana po problemy z matkami małoletnich? :)
S
sand
20 lipca 2012, 19:37
 @Dawid "ZNASZ MNIE"? Dobre sobie, nie pochlebiaj sobie, "natchniony Bogiem" mądralo... :) Żal zostaw dla siebie, może Ci się przyda, jak ochłoniesz ze swojej religijnej pasji (o ile). To tyle :))  
D
Dawid
20 lipca 2012, 19:36
 @sand, to ty nic nie rozumiesz, szczególnie używając terminu "kochasz". Nie będę ci tego tłumaczył, bo sam wszystko wiesz. ZNAM CIEBIE, jeśli rozumiesz co mam na myśli. Idź stąd. To tyle.
D
Dawid
20 lipca 2012, 19:33
 @sand, to ty nic nie rozumiesz, szczególnie używając terminu "kochasz". Nie będę ci tego tłumaczył, bo wierz mi, ja ZNAM CIEBIE i żal mi cie, jeśli rozumiesz co mam na myśli. To tyle.
S
sand
20 lipca 2012, 19:32
 @Dawid błagam, tylko nie Księga Kapłańska, bo zaraz zrobi się jak w Monty Pythonie. Pan mówi, że "homoseksualiści są obrzydliwością" (???), a także są nią: wszystko w wodzie, co nie ma płetw i łusek, orzeł, sęp, wszystkie kruki, bocian, mewy, sowy, strusie i wszystkie czworonożne owady, natomiast nie są obrzydliwością te owady, które mają tylne nogi do skakania (Kpł 11), Bóg ma zaiste ekscentryczne gusta w kwestii obrzydliwości i nieobrzydliwości -- nie bądź żałosny... smutno mi się robi, jak czytam te Twoje biblijne przypowiastki. A Ty mi tu coś o "naturze", dobre... :)) 
S
sand
20 lipca 2012, 19:23
 @Dawid Niestety dzisiaj muszę jeszcze popracować -- weekendowy wyjazd jutro rano.  Na forum jestem dla chwilowej frajdy, zwykle jestem - jak łatwo się domyślić - na forach niekatolickich; tutaj zaglądam na chwilę tylko wtedy, gdy ktoś zalinkuje Was na Facebooku, jak w tym przypadku. De facto w konstytucji już w art. 32 jest zakaz dyskryminacji z jakiejkolwiek przyczyny, a art. 47 mówi o ochronie życia rodzinnego i osobistego -- chodzi tylko o usunięcie wskazań na "rodzinę" i "małżeństwo" jako różnopłciową, i tyle. Wszystkie zapisy o zakazie dyskryminacji i regulacje karne dot. przestępstw z nienawiści i mowy nienawiści powinny już regulować ustawy w zwykłym trybie. Tobie jako gejowi powinno na tym zależeć -- gdybyś Ty albo kochany przez Ciebie mężczyzna padł ofiarą takiej przemocy albo pogróżek na tle homofobicznym. Zapisy prawne nie są po to, żebyś coś "czuł" albo żeby wytworzyć w Tobie jakąś tożsamość, nie rozumiesz sensu prawa i stąd te nonsensy. Prawa nie interesuje, co czujesz albo w co wierzysz - chodzi tylko o ochronę prawną mniejszości i np. stworzenie możliwości zawarcia małżeństwa cywilnego (nie mieszaj z religijnym), tak jak nasza konstytucja chroni mniejszości etniczne czy religijne. Z tą "naturą" to tutaj nie przesadzaj, naczytałeś się za dużo katolickich książeczek.    
D
Dawid
20 lipca 2012, 19:21
Znany sposób lobby homoseksualnego, to podpinać się pod inne mniejszości, które budzą uzasadnione uczucia wsparcia, przyczepiać się do nich nawet wbrew woli tych mniejszości jak to ma miejsce z niepełnosprawnymi - teraz parada rowności idzie w obronie niepełnosprawnych - dobre sobie. Co do emigrantów należy im się w pełni wspracie, w końcu w Księdze Kapłańskiej, w tej samej, gdzie Pan potępia czyny homoseksualne, czytamy, że obcego pośród was będziesz traktował jako bliźniego, będziesz go miłował jak siebie samego, bo i ty byłeś przybyszem w ziemi egipskiej (Kpł 19,34).
T
tak
20 lipca 2012, 19:06
Nie zrównuj emiagrantów z gejami a równości wobec prawa z terrorem prawnym, który chcą wprowadzić podobni Tobie geje. Albo nie rozumiesz co piszę ( co nie jest takie znów niemożliwe chociaż piszę przystępnie) albo celowo manipulujesz, a wówczas nie po to piszesz aby dyskutować tylko aby siać propagandę. Wtedy rzeczywiście lepiej iśc na piwo. Skończyłem. Oszukuj się sam.
D
Dawid
20 lipca 2012, 18:57
 @sand Skoro już wszystko takie postanowione, takie pewne, że Polska będzie zmuszona uznać, to idź na piwo, weekend się zaczął, po co tu walczysz wpisując się w dumny poczet twoich przodków w wierze. Po co to? Być może Pan Bóg dopuści na nas taką karę o jakiej piszesz. Należy nam się. Zawsze sobie myślę - jeśli mnie zbawisz, Boże, będę Cię chwalił jako miłosiernego, jeśli potępisz - jako sprawiedliwego. W każdym razie, to nie ma najmniejszego znaczenia, bo choćby prawo gloryfikowało takie zachowania, to w sobie i tak ty i tobie podobni będzie czuli to samo co dziś. Natury nie oszukasz. Ale wracając do twoich zapewnień o konstytucyjnym zakazie krytyki zachowań homoseksulanych - jak to sformułujecie, że nie będę mógł powiedzieć o sobie, że uważam swoje skłonności homoseksualne za zboczenie a ich realizowanie za grzech? :)
S
sand
20 lipca 2012, 18:36
 "Ty wolisz , aby rządziła ,mniejszość np: gejowska, mało uważaqsz, że ma do tego prawo pomimo , że jest w mniejszości..." buahahaha Taka sama uwaga, jak do Kingi -- doucz się, nie rozumiesz elementarnych rzeczy dot. świeckiej demokracji i filozofii polityki. Nigdy nie spotkałem się z żądaniem, by "większością rządziła mniejszość gejowska" - to jest tak niedorzeczne, że aż śmieszne :))) Myślicie religijnymi kliszami i "na chłopski rozum", prezentując to dumnie jako argumenty. Pomyśl chociaż chwilę, nie boli. Czy odmawiamy emigrantom, mniejszościom etnicznym albo religijnym (np. muzułmańskim) praw obywatelskich i politycznych, ponieważ inaczej "by nami rządzili" i to "zniszczyłoby naszą demokrację"? Nawet konstytucja na to nie pozwala. Ogarnij się.        
S
sand
20 lipca 2012, 18:17
 Drogi taku, prawda niepodważalna nigdzie się nie znajduje -- z reguły obscenicznie fantazjują o niej i wycierają sobie nią gębę religijni fundamentaliści tacy jak Ty, także, ekhm, ten tego, nie wyrywałbym się na Twoim miejscu z "moralnymi połajankami" pod adresem demokracji. Trzeba też być bezmyślnym katolikiem, żeby doktrynę praw człowieka kojarzyć z Miczurinem - jest to dość żałosne, ale jednak typowe: na KULu robią nawet konferencje o "totalitaryzmie demokracji", bo im się nieukom równe prawa dla osób LGBT kojarzą z totalitaryzmem, jak Tobie - żenada :)) Dwa stulecia temu Wam, katolikom, prawa wyborcze kobiet kojkarzyły się z łamaniem "Bożej woli", więc, ekhm, ten tego, na Twoim miejscu spuściłbym z moralizatorskiego tonu. Wszystko się zmienia, nawet teologie - te pobożne "teorejki" - się zmieniają, i "tradycje", to jest oczywiście banał, więc nie popisuj się tu swoimi "refleksjami" - co z tego niby ma wynikać, poza tym, że kultura się zmienia? Jak dotąd, bełkotliwe są wszystkie katolickie argumenty dot. homoseksualności - opowiadacie jak dzieci biblijne bajki  sprzed 3 tysięcy lat o Adamie i Ewie albo o "świętej rodzinie", i będziecie pouczać innych o naukowości i "prawdzie"? Dobre sobie. Każdy student filozofii politycznej wie, że demokracja ma wiele możliwych form i że doktryna praw człowieka ewoluuje i dokładnie to jest istota sprawy: ciągle uczymy się wyciągać wnioski moralne z niechlubnej przeszłości i poszerzać nasze rozumienie tych praw. Najśmieszniejsze jest to, że wzburza się @tak -- reprezentujący organizację wyznaniową, która nie ma nic wspólnego ani z jednym, ani z drugim, a kilka stuleci temu paliła na stosach wolnomyślicieli i heretyków :)) Piękny chichot historii, moje Ty "zbożne dzięcię" Ewangelii :))     
S
sand
20 lipca 2012, 18:16
 Drogi taku, prawda niepodważalna nigdzie się nie znajduje -- z reguły obscenicznie fantazjują o niej religijni fundamentaliści tacy jak Ty, także, ekhm, ten tego, nie wyrywałbym się na Twoim miejscu z "moralnymi połajankami" pod adresem demokracji. Trzeba też być bezmyślnym katolikiem, żeby doktrynę praw człowieka kojarzyć z Miczurinem - jest to dość żałosne, ale jednak typowe: na KULu robią nawet konferencje o "totalitaryzmie demokracji", bo im się nieukom równe prawa dla osób LGBT kojarzą z totalitaryzmem, jak Tobie - żenada :)) Dwa stulecia temu Wam, katolikom, prawa wyborcze kobiet kojkarzyły się z łamaniem "Bożej woli", więc, ekhm, ten tego, na Twoim miejscu spuściłbym z moralizatorskiego tonu. Wszystko się zmienia, nawet teologie - te pobożne "teorejki" - się zmieniają, i "tradycje", to jest oczywiście banał, więc nie popisuj się tu swoimi "refleksjami" - co z tego niby ma wynikać, poza tym, że kultura się zmienia? Jak dotąd, bełkotliwe są wszystkie katolickie argumenty dot. homoseksualności - opowiadacie jak dzieci biblijne bajki  sprzed 3 tysięcy lat o Adamie i Ewie albo o "świętej rodzinie", i będziecie pouczać innych o naukowości i "prawdzie"? Dobre sobie. Każdy student filozofii politycznej wie, że demokracja ma wiele możliwych form i że doktryna praw człowieka ewoluuje i dokładnie to jest istota sprawy: ciągle uczymy się wyciągać wnioski moralne z niechlubnej przeszłości i poszerzać nasze rozumienie tych praw. Najśmieszniejsze jest to, że wzburza się @tak -- reprezentujący organizację wyznaniową, która nie ma nic wspólnego ani z jednym, ani z drugim, a kilka stuleci temu paliła na stosach wolnomyślicieli i heretyków :)) Piękny chichot historii, moje Ty "zbożne dzięcię" Ewangelii :))     
T
tak
20 lipca 2012, 18:00
Praw człowieka nie dała żadna siła nadludzka, tylko faceci, którzy postanowili ustawić ludziom zycie według swojego pomysłu. Zauważ, że o prawach człowieka głośno mówiono podczas rewolucji francukiej gilotynując jednocześnie tych, którzy nie odnosili się dostatecznie entuzjastycznie w stosunku do niej.  Milczałbyś o prawach człowieka gdyby nie były zgodne z Twoimi poglądami.
T
tak
20 lipca 2012, 17:53
Drogi sandzie,  nie próbuj nam wmawiać, że w prawie europejskim, w filozofii politycznej, czy teorii praw człowieka lub demokracji znajduje się ostateczna i niepodważalna prawda i dyrektywa jak żyć. Po pierwsze, te teorie wymyślali ludzie, niekiedy mądrzy innym  razem głupsi, ale popularyzowani , żz wzgledów politycznych jak np: Miczurin za czasów Stalina, który z doskonałej i smacznej jabłoni i takowej gruszy wychodował wspaniałe drzewo owocowe dające owoce nawet przy temperaturze  minus 30 , z tym , że kompletnie niejadalne. Także skrzyżował jabłonkę z psem i powstała samopodlewająca się jabłonka. Po drugie, taki erudyta jak Ty powinien wiedzieć, że w naukach społecznych i humanistycznych teorii jest bez liku. Co uczony to przedstawi swoją teorię im bardziej nieprawdopodobną tym lepiej. Przykład ? Proszę bardzo: dawniej za demokrację uważało się decydowanie przez większość a teraz? Ty wolisz , aby rządziła ,mniejszość np: gejowska, mało uważaqsz, że ma do tego prawo pomimo , że jest w mniejszości.  Wielu "uczonych" jak na zamówienie znajdzie w bełkotliwych wywodach uzasadnienia. Po trzecie, jak widzisz te teoryjki ciągle się zmieniają, zależą od waruków kulturowych , politycznych ( teoryjki wspierające interesy polityczne środowisk wpływowych) ekonomicznych ( kto da więcej szmalu tego racja) itd. A Ty biedaku przedstawiasz te zmienne i często kiepskie teoryjki jako niezmienialne dogmaty naukowe. Rzeczwyście warto poczytać książki z historii nauki, ale zamiast innym to radzić, zacznij od siebie a więcej będziesz rozumiał.
S
sand
20 lipca 2012, 15:01
 aaa, sorry, o "bajkach z Watykanu" :)))
S
sand
20 lipca 2012, 14:58
 eee, osobiście nie mam pojęcia jak tam kierunki genderowe, bo ich nie znam, ale wiem, że prawo (zwł. europejskie) jest oblegane -- to pewnie nie za dobra wieść dla Was, co wierzycie w "roztropne napomnienia" jakiejś tam Kongregacji i w "argumenty z filharmonii", nie za dobrze to wróży, bo tam za dużo o Karcie Praw Podstawowych mówią, a nic o instrukcjach Watykanu... :)) 
Jadwiga Krywult
20 lipca 2012, 14:51
Co to ? Za mało studentów na kierunku genderowych bajek macie, że tak reklamujesz usilnie ?
S
sand
20 lipca 2012, 14:48
noo noo, jasne, a dwie "babki" tak się mają do filharmonii, jak dwóch "facetów" do małżeństwa głuchych, buahaha :) domorosła "katolicka filozofka" naciera :))) gdzie tego uczą, na "Wydziale Prawa" w jakiejś "Papieskiej Akademii"? :))) Mówię Pani, warto się kształcić :)  
Jadwiga Krywult
20 lipca 2012, 14:39
Dwóch facetów albo dwie babki do małżeństwa tak się nadają jak głuchy do filharmonii, zaiste.
S
sand
20 lipca 2012, 14:37
 Fajni jesteście, teoretycy gender i praw człowieka opowiadają "bajki", a Wasze "niepokalane poczęcie" i "Wniebowzięcie" to "prawdy". Ale ubaw, Wy moi "katoliccy uczeni"! :))) 
S
sand
20 lipca 2012, 14:32
Jak równość to równość, wszyscy są równi, głusi, ślepi, niscy, wysocy, wszyscy mają do wszystkiego prawo. :))) ojojoj, "wszyscy do wszystkiego", serio?, no to sporo musisz się douczyć -- mówiłem, "chłopski rozum" ani domorosłe "katolickie filozofowanie" to tu nie wystarczy. Jak się douczysz -- to będziesz wiedziała, czemu to co piszesz jest niedorzeczne, zaiste. Nic dziwnego, że jak nie kumacie podstawych rzeczy, to piszecie tu takie bzdury.     Co do tego kolegi -- spoko, nie będę szukał po Waszych forach, mam inne rzeczy do roboty.  
Jadwiga Krywult
20 lipca 2012, 14:17
@Kinga a ciekawe, a gdzie on był - chodzi o kogoś z tego wątku? Taki jesteś wielce uczony, a sam nie potrafisz znaleźć ? "Mądrości" te nie są takie znowu "genderowe" Ten Twój koleś okazał się wykładowcą genderowych bajek, stąd skojarzenie.
Jadwiga Krywult
20 lipca 2012, 14:12
Przykłady z filharmonią są bardzo dobre. Jak równość to równość, wszyscy są równi, głusi, ślepi, niscy, wysocy, wszyscy mają do wszystkiego prawo.
S
sand
20 lipca 2012, 13:56
@Kinga a ciekawe, a gdzie on był - chodzi o kogoś z tego wątku?   "Mądrości" te nie są takie znowu "genderowe", Wam to się wszystko co niekatolickie od razu z "gender" i "postmodernizmem" kojarzy, jak Waszym biskupom-nieukom :))) Nie musi Pani żadnych feministek-teoretyczek czytać, wystarczą zwykłe, standardowe podręczniki filozofii i historii nowożytnych praw człowieka - prawa kobiet i osób LGBT to tylko kilka (ważnych) spośród nich. Jak Pani się zapozna z tematem, to wtedy sama Pani od razu załapie, dlaczego te przykłady z "filharmonią" są filozoficzno-prawnie niedorzeczne. Mogłaby wtedy Pani też wyjaśnić to swoim znajomym-katolikom, żeby nie wypisywali tu bzdur i postarali się o dopracowane argumenty - to byłby jakiś postęp.     
Jadwiga Krywult
20 lipca 2012, 13:36
Był tu już Twój koleś (albo Ty pod innym nickiem), zadzierał nosa i polecał czytanie genderowych mądrości. Słowa 'ogarnąć' też używał.
S
sand
20 lipca 2012, 13:33
uuu, Pani Kinga jeszcze nic nie złapała, ula la, nie jest Pani taka lotna jak myślałem :( Douczyć się podstaw filozofii praw człowieka (po polsku jest kilka dobrych prac -- nie nie: nie zerkać do Katechizmu! --  albo zerknąć sobie niżej nt. koncepcji równości, i przede wszystkim się ogarnąć troszeczkę: przykłady "na chłopski rozum" nie działają :)        
Jadwiga Krywult
20 lipca 2012, 12:54
Jasne, jedynie słuszne jest prawo głuchych do lżenia tych, którzy ich do grania w filharmonii nie dopuszczają.
S
sand
20 lipca 2012, 12:35
 Jasne, jedynie słuszne jest prawo antyrasistów do lżenia biednych rasistów, a kobiet do lżenia nękanych seksistów buahaha :))
Jadwiga Krywult
20 lipca 2012, 12:33
czytając jak katolicy płaczą, że nie mogą lżyć ludzi Jasne, jedynie słuszne jest prawo gejów do lżenia katolików.
S
sand
20 lipca 2012, 12:31
No jasne, że mielibyście poważne problemy z wypisywaniem tych "rozsądnych" obelg -- dokładnie tak jak monitorowane przez odpowiednie służby są fora nacjonalistyczne, rasistowskie, radykalnie prawicowe i radykalnie lewicowe. Bawię się niepomiernie, czytając jak katolicy płaczą, że nie mogą lżyć ludzi -- to jak "biedni" rasiści, którzy płaczą, bo już nie mają "demokratycznego" prawa mówić do innych "czarnuch", a seksiści, bo nie mogą rzucić "demokratycznie" i publicznie "suka" bez przegranej rozprawy w sądzie. Tak trzymać, zbożne dziecię Ewangelii :))   
Jadwiga Krywult
20 lipca 2012, 12:31
Nazywanie homoseksualności grzechem może podpadać pod inny paragraf, o ile są odpowiednie zapisy np. w konstytucji gwarantującej, iż dyskryminacja ze względu na orientację seksualną jest zakazana. Tak czy siak wiadomo co kombinujecie i do czego dążycie, więc nie udawajcie, że o coś tam w szpitalach i o sprawy spadkowe chodzi. Jasne, nazwanie grzechu grzechem to jest dyskryminacja ze względu na orientację seksualną. Pewnie, że jest, dokładnie tak samo jak dyskryminacją jest niedopuszczenie Kaczyńskiego do gry w NBA.
S
sand
20 lipca 2012, 12:30
No jasne, że mielibyście poważne problemy z wypisywaniem tych "rozsądnych" obelg -- dokładnie tak jak monitorowane przez odpowiednie służby są fora nacjonalistyczne, rasistowskie, radykalnie prawicowe i radykalnie lewicowe. Bawię się niepomiernie, czytając jak katolicy płaczą, że nie mogą lżyć ludzi -- to jak "biedni" rasiści, którzy płaczą, bo już nie mają prawa mówić do innych "czarnuch", a seksiści, bo nie mogą rzucić publicznie "suka" bez przegranej rozprawy w sądzie. Tak trzymać, zbożne dziecię Ewangelii :))  
S
sand
20 lipca 2012, 12:30
No jasne, że mielibyście poważne problemy z wypisywaniem tych "rozsądnych" obelg -- dokładnie tak jak monitorowane przez odpowiednie służby są fora nacjonalistyczne, rasistowskie, radykalnie prawicowe i radykalnie lewicowe. Bawię się niepomiernie, czytając jak katolicy płaczą, że nie mogą lżyć ludzi -- to jak "biedni" rasiści, którzy płaczą, bo już nie mają prawa mówić do innych "czarnuch", a seksiści, bo nie mogą rzucić publicznie "suka" bez przegranej rozprawy w sądzie. Tak trzymać, zbożne dziecię Ewangelii :)) 
T
tak
20 lipca 2012, 12:23
Gdyby wprowadzono prawo o którym pisze sand wszyscy uczestnicy tego forum  siedzieliby w więzieniu. Sand dużo pisze o demokracji, a popiera wprowadzenie prawa, które ogranicza podstawową zasadę demokracji tzn. wolność słowa. Ot,  taki z niego demokrata, a jaki filozof polityki. Czapki z głów ha, ha, ha ha.
S
sand
20 lipca 2012, 12:22
 @Kinga Nie, samo nazywanie nie -- z reguły, w rozwiązaniach prawnych na Zachodzie, pod paragraf KK podpadają publiczne pogróżki, zapowiedź stosowania osobistej przemocy albo nawoływanie/zachęcanie do niej skierowane do innych. Nazywanie homoseksualności grzechem może podpadać pod inny paragraf, o ile są odpowiednie zapisy np. w konstytucji gwarantującej, iż dyskryminacja ze względu na orientację seksualną jest zakazana. Być może w przyszłości poprawka taka zostanie wpisana także do konstytucji polskiej -- o co oczywiście będziemy zabiegać -- ale już teraz są takie zapisy w dokumentach międzynarodowych, zwł. w Karcie Praw Podstawowych, i jest tylko kwestią czasu, by Polska była zmuszona ich przestrzegać. Wtedy rzeczywiście obelgi motywowane nawet "wiarą religijną" (co jest samo w sobie żałosne) będą traktowane tak samo jak inne np. obelgi rasistowskie albo seksistowskie. W takiej sytuacji zasłanianie się "tradycją" nic Wam nie pomoże, jak nie pomogło dawnym chrześcijańskim rasistom ani mizoginom -- odwołanie do "wiary" i "wolności wyznania" po prostu nie stanowi przesłanki prawnej do ochrony przed odpowiedzialnością karną (np. za rasistowskie albo homofobiczne bluzgi) :))    
Jadwiga Krywult
20 lipca 2012, 12:04
Tak, jasne, nazwanie praktyk homoseksualnych grzechem to wg lobby gejowskiego mowa nienawiści i wzywanie do przemocy.
S
sand
20 lipca 2012, 12:01
 @Kinga  "Dobrze wiadomo, dlaczego lobby homoseksualne domaga się ustawy..." Oczywiście, że dobrze wiadomo -- chodzi o pełną regulację prawną i równouprawnienie związków jednopłciowych, a w przyszłości małżeństw, to żadna wielka tajemnica :)) A propos, wpisanie do kodeksu karnego "przestępstw z nienawiści" (np. zabójstw, pobić lub zastraszania na tle dyskryminacji dot. orientacji płciowej) oraz "mowy nienawiści" (publicznego nawoływania do przemocy) to zupełnie oddzielna sprawa -- dot. właśnie kodeksu karnego, jak już pisałem. @Radius "Nie wyobrażam sobie innego stanowiska Kościoła..." Bidacy -- tak to jest, jak całe wyobrażenie o chrześcijaństwie i etyce chrześcijańskiej krąży wokół własnego rzymskokatolickiego pępka. Tu masz na przykład ostatnią wypowiedź arcybiskupa Tutu (tak, tak, tego, który walczył z apartheidem) do osób LGBT -- smutne, ale obelgi Waszej Kongregacji wypadają przy tym jak rzymsko-pogański bluzg :)) http://www.pinknews.co.uk/2012/07/20/desmond-tutu-anti-gay-laws-as-wrong-as-apartheid/  
GW
Grzegorz Wąsik
20 lipca 2012, 09:09
Nie wyobrażam sobie innego stanowiska Kościoła w stosunku do wszelkiego typu dewiacji seksualnych od tego jak dotychczas (jak za pontyfikatu ostatnich papieży). Jeśli ktoś jest grzesznikiem to uprawia swój grzech na własny rachunek i sam się z nim boryka. Jeśli grzech ten jest dozwolony i akceptowany w majestacie prawa to dochodzi do demoralizacji społeczeństwa, bo następuje umniejszenie rangi grzechu i zagłuszenie sumienia. Jeśli Kościół "poluzuje" swoje stanowisko będzie miał swój udział w tym procesie (demoralizacji) jak zresztą każdy inny podmiot czy osoba która się do tego przyczynia. radius
GW
Grzegorz Wąsik
20 lipca 2012, 09:08
Nie wyobrażam sobie innego stanowiska Kościoła w stosunku do wszelkiego typu dewiacji seksualnych od tego jak dotychczas (jak za pontyfikatu ostatnich papieży). Jeśli ktoś jest grzesznikiem to uprawia swój grzech na własny rachunek i sam się z nim boryka. Jeśli grzech ten jest dozwolony i akceptowany w majestacie prawa to dochodzi do demoralizacji społeczeństwa, bo następuje umniejszenie rangi grzechu i zagłuszenie sumienia. Jeśli Kościół "poluzuje" swoje stanowisko będzie miał swój udział w tym procesie (demoralizacji) jak zresztą każdy inny podmiot czy osoba która się do tego przyczynia. radius
Jadwiga Krywult
20 lipca 2012, 07:32
Dobrze wiadomo, dlaczego lobby homoseksualne domaga się ustawy, bynajmniej nie dlatego, że coś tam w szpitalu albo ze sprawami spadkowymi, ale dlatego, żeby zabraniać krytyki praktyk homoseksualnych (no bo przecież prawo zrównało, więc krytykujący rzekomo łamie prawo).
L
leszek
19 lipca 2012, 22:28
 Zdecydowanie sugeruję trola nie karmić.
S
sand
19 lipca 2012, 22:20
Zakłada Pan/i, że jestem gejem, bo bronię małżeństw jednopłciowych? Zabawni jesteście - w głowie się pewnie nie mieści, że można bronić praw osób LGBT, bo jest się chrześcijaninem. Biedaczysko - przyjmij do wiadomości, że bronię m.in. praw i godności osób LGBT, tak jak moi przodkowie w wierze bronili osób czarnoskórych i emigrantów, praw kobiet, walczyli z niewolnictwem przeciw takim religijnym oszołomom jak Ty, wycierającym sobie dumnie gębę "Jezusem", "Ewangelią" i "prawem naturalnym". To by było na tyle :))) Z tym małżeństwem to się proszę tak nie podniecać -- prokreacja nie ma tu żadnego znaczenia z perspektywy chrześcijańskiej, to jest pogańska ideologia jeszcze z Rzymu i świata barbarzyńskiego, gdzie podstwą jest przedłużanie rodu i "wydanie potomka". Co ładnie demonstruje, że katolicy z reguły mają po prostu świadomość pogańską, jak Pan/i. Pan/i nie rozumie w ogóle pojęcia dyskryminacji opartej na nowożytnej (prawnej) idei pełnej równości obywateli, myląc to z metafizyczną doktryną równości opartej na możliwościach/zdolnościach (np. wynikających z posiadania macicy albo nie). Jak się nie zna podstaw filozofii politycznej to pisze się takie niedorzeczności -- do książek (byle nie katolickich) i douczać się! Wszystkie obowiązujące na Zachodzie ustawy o związkach/małżeństwach jednopłciowych zawierają zapisy również o obowiązkach - proszę nie opowiadać bzdur. Oczywiście wszędzie trzeba wnieść jakieś opłaty urzędowe, ale istotą sprawy jest, by było dokładnie takie same dla wszystkich par (podobnie w przypadku podatkowego progu spadkowego). Pan/i nie podał/a żadnej różnicy "natury" między związkami różno/jednopłciowymi - jak ktoś ma mentalność średniowieczną, to uwierzy w te "role w społeczeństwie", to jest dopiero ideologia. Dzieci nie są "hodowane" przez pary LGBT - w każdym razie nie bardziej niż przez "zbożne pary katolickie", "jak Pan Bóg przykazał" itd. :)      
L
leszek
19 lipca 2012, 21:33
Ciekawi mnie zawsze to bajka o "poufnej informacji w szpitalu". W myśl polskiego prawa informacja o stanie zdrowie jest dobrem osobistym pacjenta (jeśli jest osoba dorosłą) i może być ujawniana tylko osobom wskazanym przez pacjenta. Żadną miarą ani mąż ani żona nie mają tutaj żadnych szczególnych praw. Oczywiście, to tylko teoria, w praktyce to zależy od dobrej woli lekarza, w końcu poza jakimiś szczególnymi sytucjami trudno sobie wyobrazic aby np. żona miała zabronić lekarzowi udzielania informacji swojemu mężowi, ale trzymając się ściśle litery prawa lekarz ma prawo i nawet obowiązek odmówić. Problem jest taki, że lobby homeksualne wytwarza i puszcza w obieg różnego typu mity i legendy aby mieć większa siłę przebicia ze swomi żądaniami. 
M
mark
19 lipca 2012, 20:33
w porządku jestes , oby Bóg zawsze był z Tobą i osobą ci bliską , pozdrawiam i życzę powodzenia
jazmig jazmig
19 lipca 2012, 20:21
sandBrak regulacji prawnych j e s t tutaj dyskryminacją -- pojedynczy akt prawny powinien umożliwiać parom ludzi prawną regulację ich życia w związku bez ponoszenia kosztów notarialnych,... Aby zawrzeć związek małżeński, trzeba spełniać pewne kryteria i opłacić stosowną opłatę urzędową. Dlaczego zatem homopary mają być zwolnione z opłat? Stosując pańską argumentację, dyskryminacją jest niezatrudnianie niewidomych jako sprawozdawców sportowych, głuchych jako krytyków muzycznych itp. Małżeństwa mają pewne przywileje, bo to wynika z ich roli w społeczeństwie: prokreacja i wychowanie potomstwa, zapewnienie opieki dorastającemu potomstwo oraz starzejącemuy się współmałżonkowi. Potomstwo z kolei zapewnia opiekę swoim rodzicom w ich starości. To wszystko wynika z ustawy Prawo Rodzinne i Opiekuńcze. Dzięki temu państwo nie musi się zajmować tą grupą ludzi w ich starości i ma młodych ludzi do pracy i zapewnienia opieki dla takich jak pan, panie sand. Para homoseksualna nie ma takiej możliwości. Dziecka w sposób naturalny nie może posiadać, więc musi kombinować, a potem męczyć to dziecko swoim sposobem funkcjonowania: Synku, co robi mamusia? - goli się! To ma być wedle pana wzorzec kobiecosći dla dorastającego chłopaka? Najgorszą cechą wykazywaną przez takich jak pan, to kompletny brak uczucia wobec małych dzieci. Rozumiem, że macie inklinacje seksualne, jakie macie - mówi się trudno. Ale czy z tego powodu musicie jeszcze katować dzieci??? Mało wam tolerancji, wy żądacie akceptacji i przywilejów bez obowiązków. To jest po prostu bezczelność!!!
jazmig jazmig
19 lipca 2012, 20:10
To nieprawda. Analogia jest bardzo trafna: Po co się pan upiera?, nie ma pan racji. Stosuje pan stary chwyt Urbana - fałszywą analogię. Podałem wyraźnie różnicę między małżeństwem i parą homo (to jest poprawna nazwa, krótsza niż jednopłciowa, więc wygodniejsza) Co do losów dzieci hodowanych przez pary homo, to napisałem prawdę, bo badania na ten temat były robione wielokrotnie. Pan tu stosuje homopropagandę, czyli zakłamanie, bo boli pana i takich jak pan szczera prawda. Para homo to nie małżeństwo i nigdy małżeństwem nie będzie. Pary homo nie są w stanie dobrze wychować dzieci i nie jest to ich wina, to jest po prostu niemożliwe. Propagandowe wrzaski nie czynią na mnie żadnego wrażenia, więc niech jest pan sobie daruje.
D
Dawid
19 lipca 2012, 20:02
 @sand No właśnie nie wiem co miałeś na myśli w sprawie Kongregacji. Ale abstrahując. Wiesz o tylu rzeczach, znasz reguły świeckiej demokracji a najprostszej rzeczy na świecie nie wiesz czyli tego co jest najważniejsze w życiu? Wie to każdy chrześcijanin. Najważniejsze w życiu jest miłować Boga z całego serca, z całej duszy i ze wszystkich sił. A miłować Boga, to znaczy zachowywać Jego przykazania. Jeśli dziś bym się urodził w takim kraju jak Holandia poddałbym się tym skłonnościom. Ci, którzy w jakikolwiek sposób przyczynią się do legitymizowania takich związków będą winni przed Bogiem bardziej niż Ci co później tym skłonnością ulegną, bo "niepodobna, żeby nie przyszły zgorszenia; lecz biada temu, przez którego przychodzą. Byłoby lepiej dla niego, gdyby kamień młyński zawieszono mu u szyi i wrzucono go w morze, niż żeby miał być powodem grzechu jednego z tych małych. Uważajcie na siebie!"
S
sand
19 lipca 2012, 19:39
 Jesteś dość typowy w swoich reakcjach. Skoro jesteś katolikiem, to chyba dobrze znasz historię tej swojej "roztropnej" Kongregacji, co Ci tam będę referował -- powoływanie się na jej "moralne napomnienia" to raczej smutny chichot historii i nie świadczy dobrze o moralności tych, którzy to robią. Demokracja nie jest "po prostu" hasłem (może tylko dla Ciebie), tylko czymś, o co trzeba się ciągle starać i to pielęgnować -- na przykład, żeby ktoś taki jak Ty, nie występował z jakąś tam "kongregacją" albo "Księgą Mormonów", domagając się, żeby legitymizująco regulowały one życie społeczne, np. kto może zawrzeć małżeństwo "z woli Bożej", a kto nie, co jest zgodne z jakimś urojonym "boskim prawem naturalnym", a co nie (choć może trudno Ci w to uwierzyć, skoro masz swojego "niewidzialnego Przyjaciela"). Twoje ostatnie pytanie jest nawet zabawne -- rozumiem, że Ty wiesz. No to bingo, kto tu ma "mądrości"? To nadal ładnie ilustruje, że z reguły macie dość duże problemy ze zrozumieniem elementarnych reguł świeckiej demokracji, zupełnie jak małe dzieci: problem jest społeczno-polityczny i dotyczy sprawiedliwości społecznej, a Ty mi tu z "Przyjacielem" i Kongregacją... :)))     
D
Dawid
19 lipca 2012, 19:20
 @sand, nie wiem jakie to okropne rzeczy pisała w przeszłości Kongregacja Nauki Wiary ale z góry je wszystkie przyjmuję, choć pewnie wydam ci się jeszcze bardziej niesamodzielny w swoim myśleniu. Niestety jeśli masz zamiar bazować na mojej próżności, to słabo trafiłeś. Widzę, że rzucasz tu wiele haseł :o demokracji, o tym co się powinno a co nie powinno. Dużo chyba wiesz i dużo myślisz samodzielnie. A weź mi powiedz, czy w całej tej swojej mądrości wiesz co jest najważniejsze w życiu? :)
S
sand
19 lipca 2012, 19:08
 ~Dawid Oczywiście, że nie jestem katolikiem. Trzeba za to być katolikiem, żeby spokojnie przepisywać te niedorzeczności Kongregacji i w nie bezkrytycznie wierzyć; po pierwsze, znając te okropne rzeczy, które pisała i robiła Kongregacja w przeszłości (może chcociaż poudawaj, że jesteś choć trochę tym zaniepokojony i minimalnie samodzielny w myśleniu... :)), po drugie, Kongregacja, sama całkowicie niedemokratyczna, nie uznaje podstaw świeckiej, pluralistycznej demokracji, więc jej zalecenia są po prostu szkodliwe społecznie, psują świadomość społeczno-obywatelską ludzi żyjących w tych demokracjach. To przecież oczywiste, że nie respektujemy argumentów religijnych, opartych na jakichś świętych księgach albo dokumentach takich czy siakich "kongregacji" przy stanowieniu prawa, gdyż oznaczałoby to uruchomienie mechanizmu państwa wyznaniowego (kościelnego). Od tego rozsądnie p. Sawicki zaczął swój felieton -- potem pobłądził i zaplątał się w sprzeczność. Niepotrzebnie "Ci głupio" -- dzięki Bogu, mimo że to forum katolickie, niektórzy tu potrafią myśleć samodzielnie.     
S
sand
19 lipca 2012, 19:07
 ~Dawid Oczywiście, że nie jestem katolikiem. Trzeba za to być katolikiem, żeby spokojnie przepisywać te niedorzeczności Kongregacji i w nie bezkrytycznie wierzyć; po pierwsze, znając te okropne rzeczy, które pisała i robiła Kongregacja w przeszłości (może chcociaż poudawaj, że jesteś choć trochę tym zaniepokojony i minimalnie samodzielny w myśleniu... :)), po drugie, Kongregacja, sama całkowicie niedemokratyczna, nie uznaje podstaw świeckiej, pluralistycznej demokracji, więc jej zalecenia są po prostu szkodliwe społecznie, psują świadomość społeczno-obywatelską ludzi żyjących w tych demokracjach. To przecież oczywiste, że nie respektujemy argumentów religijnych, opartych na jakichś świętych księgach albo dokumentach takich czy siakich "kongregacji" przy stanowieniu prawa, gdyż oznaczałoby to uruchomienie mechanizmu państwa wyznaniowego (kościelnego). Od tego rozsądnie p. Sawicki zaczął swój felieton -- potem pobłądził i zaplątał się w sprzeczność.    
D
Dawid
19 lipca 2012, 18:41
Troche mi głupio, że to ja muszę o tym przypominać ale w tej kwestii wypowiedziała się Kongregacja Nauki Wiary: 'Kongregacja przypomina również, że *politycy katoliccy mają "szczególny obowiązek moralny", aby wobec projektów ustaw sprzyjających związkom homoseksualnym wyrazić jasno i publicznie swój sprzeciw* oraz głosować przeciwko przyjęciu takiego projektu. Jeśli natomiast parlamentarzysta katolicki ma do czynienia z już ustanowionym w tej kwestii prawem, musi on *dążyć do uchylenia tego typu zapisów*.'. Każdy na tym portalu powinien wiedzieć też czym jest grzech cudzy. @sand, nie, nie wiem o czym mówisz - a tak na marginesie, jesteś katolikiem?
19 lipca 2012, 18:07
@jazmig Podążając twoim tokiem rozumowania, to większość par nie powinna wychowywać dzieci. Z tego co widzę wokół siebie i wiem z doświadczenia, to ojcowie (choć idzie ku lepszemu) żadnym tam wzorcem czy niezbędnym elementem w wychowaniu dziecka nie byli. Nie brakuje dzieci wychowywanych niemal całkowicie przez kobiety (matkę, z pomocą ciotek, babć, i kogo tam jeszcze), dla których męskimi wzorcami byli np. chrzestny czy wujek, dziadek. To że teraz nastała moda, na to żeby ojciec także się dzieckiem zainteresował to chwała Bogu. A co z rodzinami niepełnymi, w których nie ma jednego z rodziców?
S
sand
19 lipca 2012, 17:41
Brak regulacji prawnych j e s t tutaj dyskryminacją -- pojedynczy akt prawny powinien umożliwiać parom ludzi prawną regulację ich życia w związku bez ponoszenia kosztów notarialnych, kosztów spadkowych (co jest tutaj jawną dyskryminacją ekonomiczną tych par traktowanych jako obce sobie osoby), zawierać regulacje dot. przysposobienia dzieci partnera oraz adopcji itd. Optymalnie -- i to jest punkt docelowy -- małżeństwo nie powinno różnicować płci osób wstępujących w związek. ~Dawid jakie to smutne -- homoseksualista mówiący o "lobby homoseksualnym" i "mitycznych problemach". Ciekawe, gdzie Ty żyjesz, szczęściarzu. Aa, no tak, na planecie "Przyjaciela". To wszystko tłumaczy... Mam w takim razie dla Ciebie życzenie: żebyś nigdy nie został skonfrontowany z przykrą rzeczywistością. (Na marginesie: to się nazywa "pełna internalizacja", jeśli wiesz, o czym mówię.)   
S
sand
19 lipca 2012, 17:33
To nieprawda. Analogia jest bardzo trafna: zarówno w przypadku małżeństw mieszanych rasowo, jak i praw kobiet (oraz kilku innych rozwiązań) stosowano dokładnie te same argumenty, które przywoływane są w przypadku małżeństw jednopłciowych: od "prawa naturalnego" (czego miłosiernie nie skomentuję...) przez zgorszenie i sprzeczność z konstytucją po "nieuzsadnione przywileje" i "psucie zdrowej tkanki społeczeństwa". Chrześcijańscy konserwatyści i prawica stosują dokładnie te same triki retoryczne od dwóch stuleci -- wszystkie są godnymi pożałowania sofizmatami albo wprost obelgami i zostały odrzucone przez nowożytne społeczeństwa, dlatego właśnie kobiety stają przy urnach, nie ma gett ławkowych ani osobnych miejsc w autobusach dla czarnoskórych, a pary o różnych kolorach skóry (z reguły) nie są już opluwane na ulicach, poza rasistami i religijnymi fundamentalistami. Obecnie środowisko LGBT w Polsce walczy słusznie o wpisanie "przestępstw z nienawiści" oraz "mowy nienawiści" (nawoływania do przemocy) do kodeksu karnego oraz dyskryminacji ze względu na orientację seksualną, jak w większości państw Zachodu. Jako chrześcijanin w pełni popieram te regulacje.  Pary jednopłciowe (nie żadne "pary homo", proszę się ogarnąć) wychowują dzieci, będą je wychowywać i  m o g ą  je wychowywać -- te nonsensy o "problemach emocjonalnych" proszę sobie schować do kieszeni. Dopóki tacy jak Pan/i będą opowiadać podobne pierdoły (a la "czarnoskórzy są mniej inteligentni", "kobiety z natury są bardziej histeryczne", "homo z natury mają skłonnośc do depresji i częściej się zabijają" etc.), w istocie osoby LGBT będą cierpieć na społecznie indukowane problemy psychologiczne. Proszę się ogarnąć i zamiast wypisywania pierdół, nauczyć się myśleć socjologicznie.  
D
Dawid
19 lipca 2012, 17:27
 @sand Ja nie miałem zamiaru namawiać tu kogokolwiek do takiego stylu życia. Natomiast chciałem powiedzieć, że lobby homoseksualne wymyśla mityczne problemy z jakimi spotykają się takie pary, bo ja takich problemów nie zauważyłem pomimo życia z kimś kilkanaście lat. @tak Dzięki za miłe słowo ale nie ma za co nas podziwiać a Przyjaciela to z tego powodu mamy, i owszem, Jednego ale jakiego! :)
jazmig jazmig
19 lipca 2012, 17:06
sand:Zaprezentowany przez p. Sawickiego argument nie tylko nim nie jest, ale jest to wręcz rozumowanie kuriozalne. Po pierwsze, czy danie w XX w. praw wyborczych kobietom było "uderzeniem w słuszne prawa mężczyzn"? Używa pan fałszywych analogii. Małżeństwo to nie tylko zapokojenie potrzeb seksualnych, bo w dzisiejszych czasach nie jest to potrzebne niewierzącym. Małżeństwo to para, która może mieć potomstwo i to potomstwo wychować. Od razu odrzucam sugestię, że para homo może też wychować dzicie, bo nie może. Od dziesiątek lat wiadomo, że dziecko potrzebuje wzorca mężczyzny i kobiety, aby poprawnie się rozwijać zarówno emocjonalnie, jak fizycznie oraz seksualnie. To są banały dla psychologów do dziesiątek, a nawet ponad 100 lat. Para homo nie może właściciwie wychować dziecka, a bierze się za tę rolę jedynie po to, żeby udowadniać swoją rzekomą możliwość w tym względzie. Dzieci wychowywane przez pary homo mają problemy emocjonalne, są bardziej nieśmiałe, niepewne siebie. Nie ma potrzeby dawania specjalnych praw parom homo, ponieważ one tego nie potrzebują, o czym pisze tutaj homoseksualista. Tę sprawę załatwia jeden dokument sporządzony przez notariusza, a którym udziela się partnerowi/partnerce, pełnomocnictwa dotyczących dysponowania majątkiem, otrzymywania wszelkich informacji o swoim partenrze, w tym zdrowotnych. Homoseksualiści chcą przywilejów, a nie równości. Mają takie same prawa, jak inne konkubinaty i to im musi wystarczyć.
Martino
19 lipca 2012, 17:03
Musi więc być silniejszy argument. I jest. Jakiekolwiek zalegalizowanie związków jednopłciowych będzie uderzeniem w tradycyjnie pojęte małżeństwo oraz w rodzinę. Użycie słowa "uderzenie" byłoby zasadne tylko w tej sytuacji, gdyby "zalegalizowanie" (rozumiem, że jest to skrót myślowy - związki jednopłciowe w Polsce nie są nielegalne) związków jednopłciowych wiązałoby się z pogorszeniem sytuacji prawnej małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny, czego jednak Autor nie tylko nie wykazał, ale nawet się na to nie powoływał.  Uznanie przez państwo istnienia jakiegoś fragmentu rzeczywistości społecznej, które wyraża się poprzez powiązanie z nim jakichś skutków prawnych nie oznacza, że tym samym państwo "wypowiada wojnę", "uderza" czy cokolwiek w tym stylu w cokolwiek, co uznawało do tej pory.  
T
tak
19 lipca 2012, 16:25
Brawo Dawid i Jego partner. To się nazywa .prawdziwa wiara! Swoim wspaniałym świadectwem przysporzyliście sobie wrogów nie tylko wśród homo , ale także hetero. Jednakże mam nadzieję, że  jeszcze więcej prazyjaciół i ludzi, którzy Was podziwiają Pozdrawiam,
S
sand
19 lipca 2012, 16:23
Zaprezentowany przez p. Sawickiego argument nie tylko nim nie jest, ale jest to wręcz rozumowanie kuriozalne. Po pierwsze, czy danie w XX w. praw wyborczych kobietom było "uderzeniem w słuszne prawa mężczyzn"? Czy dopuszczenie małżeństw mieszanych rasowo było "uderzeniem w godność białego małżeństwa" etc.? Ta figura retoryczna "uderzania" to sofizmat często stosowany przez konserwatystów. Skoro ma Pan znajomych gejów i lesbijki, to czy zastanowił się Pan na pewno, jak brzmi dla nich Pana rozumowanie? "Jesteści mili, fajni, lubię was, ale wasz związek nie jest równy mojemu i nigdy nie może być, bo ja mam penisa, a moja wybranka ma macicę -- u was tak nie ma, więc wasza miłość zawsze będzie gorsza". To jest jakieś kuriozum samo w sobie. Zdanie: "symbolicznie państwo da sygnał dla większości katolików nie do zaakceptowania i mówiący, że istnieje legalna alternatywa" sprawia, że opadają ręce. Świeckie, pluralistyczne państwo nie jest od tego, żeby zadowalać katolików czy jakąkolwiek grupę religijną -- może im dawać pewne przywileje, dobrze uzasadnione ułatwienia, ale nie może regulować życia wszystkich obywateli na podstawie jakichś wierzeń tych partykularnych grup. Sam Pan od tego zaczyna artykuł, więc Pański "silniejszy argument" opiera się na wewnętrznej sprzeczności. To pokazuje, że polscy katolicy nadal mają poważne kłopoty z rozumieniem mechanizmów świeckiej demokracji. Ostatecznie widać dość klarownie, że grupy religijne nie mają żadnego istotnego argumentu przeciw związkom i małżeństwom jednopłciowym.  @Dawid -- bardzo ładnie, że Twoja religijna tożsamość doprowadziła do takiego wyboru stylu życia. Przyjmij jednak do wiadomości, że dla większości gejów i lesbijek taki styl życia nie tylko jest nie do zaakceptowania, ale jest po prostu upokarzający -- należysz po prostu do mikroskopijnej mniejszości w mniejszości (jak. np. geje w radykalnej prawicy).   .  
D
Dorota
19 lipca 2012, 15:59
 Jeśli chodzi o szpital, to osoba chora podaje dane osoby, której mają być udzielane poufne informacje. Nie widzę więc problemu w tej kwestii. Brawo Dawid:)! pozdrawiam
D
Dawid
19 lipca 2012, 14:04
 Jestem osobą homoseksualną, jestem też katolikiem. Zanim posypią się na mnie gromy wyjaśnię, że uznaję nauczanie Kościoła w sprawie aktów homoseksualnych, co więcej sumienie mówi mi to samo. Nie mam do nikogo o nic pretensji, choć co prawda sam tego nie wybrałem i nie jest mi łatwo z tym żyć. Modlę się o to żeby Pan Jezus dał mi szansę na normalne życie, na rodzinę, choć i tak kończę tą modlitwę słowami "ale bądź wola nie moja tylko Twoja". Od kilkunastu lat pozostaję w "związku" ale ponownie - zanim posypią się gromy - po prostu żyję pod jednym dachem z kimś podobnym do mnie jak z bratem, proszę mi wierzyć, że między nami nie ma nawet pociągu seksualnego. Po prostu stwierdziliśmy kiedyś, że tak nam będzie razem łatwiej, bo faktycznie trudniej iść przez życie samotnie. Piszę to po to żeby jasno stwierdzić, że jako dwóch facetów prowadzących wspólne gospodarstwo domowe przez te lata nie spotkaliśmy się absolutnie z jakimkolwiek problemem, który wymagałby specjalnego unormowania w prawie naszej sytuacji. Mamy wspólne mieszkanie (formalnie należy ono do jednego z nas), oczywiście spisaliśmy testament na wypadek śmierci, prowadzimy wspólny budżet, nie mamy zamiaru decydować o swoim odłączeniu od aparatury gdybyśmy ulegli wypadkowi. Jak sądzę poza "tymi" sprawami prowadzimy życie takie jak w normalnym związku. Wszystko oparliśmy na wzajemnym zaufaniu (no i oczywiście na wierze, o tyle pewnie nam jest łatwiej). Dlatego, mając doświadczenie kilkunastu lat funkcjonowania w takim "związku" mogę twierdzić, że żadne rozwiązania prawne nie są potrzebne a stanowią pierwszy krok do wymuszenia dalszych ustępstw. Z Panem Bogiem.
T
tak
19 lipca 2012, 13:33
Z dziedziczeniem nie ma problemu. Wystarczy testament, który nie jest za granicą , zwłaszcza w USA większym problemem. U nas boimy się pisać testamenyty tak jakby to był natychmiastowy wyrok śmierci. Zresztą to samo jest z sakramentem chorych.
T
tomek
19 lipca 2012, 12:56
to jest problem kiepskiego prawa - nie pozwalającego obywatelowi decydować o tym, czy do poufnych informacjach w szpitalu ma być dopuszczony małżonek, wujek, ciotka, czy znajomy z pracy. Jeśli zależy mi na tym, żeby dziedziczył po mnie kumpel, albo zakon ojców Jezuitów a nie żona, to dlaczego prawo ma mi tego zabraniać? Łączenie tego prawa z orientacją płciową jest moim zdaniem przejawem jakiegoś niezbyt zdrowego zafiksowania się na sferze seksualnej. Ulgi podatkowe - owszem powinny być przyznawane małżeństwom, potencjalnie dostarczającym państwu nowych obywateli, ale kwestie wszelakich danych wrażliwych, czy dziedziczenia powinny być zależne od decyzji obywatela (chyba, że jest on np. prawnie ubezwłasnowolniony) 
R
Raf
19 lipca 2012, 12:26
Daje do myślenia...