Dlatego adhortacja daje nadzieję wielu ludziom
Papież w Amoris Laetitia stwierdza, że będą "różne drogi interpretacji niektórych aspektów nauczania Kościoła i wyciągania z tego konkretnych konsekwencji". Jak to rozumieć?
"Istnieje niebezpieczeństwo w spoglądaniu na Boga wyłącznie jako na Tego, który działał w przeszłości lub zacznie dopiero działać w przyszłości. Oczywiście Bóg obecny był w przeszłości, możemy przecież dostrzec Jego «odciski stóp». Będzie również w tym, co nadejdzie, przecież nam to obiecał. Jednak ten «konkretny» Bóg jest w codzienności".
Te słowa padły z ust papieża Franciszka podczas wywiadu, którego udzielił Antoniowi Spadarowi SJ reprezentującemu włoskie czasopismo "La Civiltà Cattolica" oraz magazyn "America". Rozmowę śmiało można uznać za przełomową.
"Bóg ujawnia swoją obecność w dziejowych wydarzeniach. Czas inicjuje procesy, przestrzeń natomiast doprowadza je do krystalizacji. Bóg jest w historii, jest również w procesie", dodaje Franciszek. W konsekwencji "nie możemy skupić się wyłącznie na przebywaniu w danej przestrzeni, gdzie działa siła, ale winniśmy skoncentrować się na rozpoczęciu długotrwałego historycznego procesu.
Musimy raczej zainicjować proces, aniżeli zajmować przestrzeń. Bóg manifestuje siebie w czasie, jest również obecny w procesie dziejowym. Prawda ta daje pierwszeństwo działaniu, które rodzi nowy historyczny dynamizm".
Wywiad przeprowadzony został w sierpniu 2013 r. Papież Franciszek kończył wówczas pisanie swojego pierwszego dokumentu, Evangelii gaudium, który poruszał kwestię przepowiadania Ewangelii we współczesnym świecie. Tekst, będący dokumentem programowym nowego papieża, podkreślał potrzebę "uprzywilejowywania działań rodzących w społeczeństwie nowe dynamizmy i angażujących nowe osoby, które je będą rozwijać, aż wydadzą owoc w postaci ważnych wydarzeń historycznych. Bez niepokoju, lecz z jasnymi i mocnymi przekonaniami".
Kryteria, o których mowa, stosowane są również w działalności ewangelizacyjnej, "która wymaga, by brać pod uwagę horyzont, zastosować możliwe procesy i podjąć długą drogę", stwierdza Franciszek.
Przywołuję to wszystko po to, by wskazać, jak ważnym dokumentem jest opublikowana niedawno adhortacja Amoris Laetitia. Stanowi ona prawdziwy kamień milowy w historycznym procesie rozpoczętym w 2013 r. decyzją papieską o zapoczątkowaniu szerokiej dyskusji oraz dwóch Synodów Biskupów poświęconych tematowi rodziny.
Papieski dokument nie kończy tego procesu. Wręcz przeciwnie, otwiera drzwi czemuś znacznie głębszemu i dalekosiężnemu w kwestii katolickiego nauczania o małżeństwie i rodzinie. Dokument stwierdza, że będą "różne drogi interpretacji niektórych aspektów nauczania Kościoła i wyciągania z tego konkretnych konsekwencji", dodając również: "każde państwo lub region mogą szukać rozwiązania, które lepiej będzie odpowiadało ich kulturze, wrażliwości na tradycję oraz lokalnym potrzebom".
Papież Franciszek dokonał już decentralizacji procesu decyzyjnego odnoszącego się do stwierdzania nieważności małżeństwa, przekazując znaczące kompetencje w ręce lokalnych kościołów, teraz idzie o krok dalej, podejmując kwestie inkulturacji.
Reakcja na Amoris Laetitia z pewnością da się odczuć biskupom oraz księżom, jak to zaznaczył kard. Christoph Schönborn podczas prezentacji papieskiego dokumentu w Watykanie. Wymagać się będzie od nich wzmożonej pracy w związku z "towarzyszeniem, rozeznawaniem oraz integrowaniem" trudnych doświadczeń wiernych oraz formowania ich sumienia.
Biskupi zobowiązani zostaną do upewnienia się, czy podlegli im kapłani wyposażeni są w odpowiednie narzędzia do pracy z tak delikatną materią.
W adhortacji Franciszek zaapelował również do wykładowców teologii moralnej, prosząc ich, by przyswoili sobie rozważania Amoris Laetitia, włączając je do swoich programów nauczania. Zaznaczył równocześnie, że "o ile prawdą jest, że musimy dbać o integralność nauczania moralnego Kościoła, to zawsze należy przykładać szczególną uwagę, aby ukazać i zachęcić do najwznioślejszych i centralnych wartości Ewangelii, szczególnie prymatu miłości, jako odpowiedzi na bezinteresowną inicjatywę miłości Boga".
Franciszek stwierdził także, że "trudne jest czynienie miejsca dla bezinteresownej miłości Boga pośrodku naszych duszpasterskich aktywności. Stawiamy bardzo wiele przeszkód i warunków Bożemu miłosierdziu, czyniąc z niego pusty koncept, pozbawiając je realnego znaczenia". Jak dodaje dalej Papież, "to jest najgorsza forma rozcieńczania Ewangelii".
Raz jeszcze Franciszek tłumaczy, że "miłosierdzie nie wyklucza sprawiedliwości i prawdy, ale trzeba przede wszystkim powiedzieć, że miłosierdzie jest pełnią sprawiedliwości i najjaśniejszą manifestacją prawdy Bożej". Dlatego właśnie, kontynuuje Papież, "należy zawsze uznać za nieadekwatną jakąkolwiek koncepcję teologiczną, która ostatecznie kwestionuje wszechmoc Boga, a w szczególności Jego miłosierdzie".
Papież Franciszek, zwracając się do duszpasterzy, zaznaczył: "To właśnie ten sposób myślenia winien zwyciężyć w Kościele, prowadząc nas do otwarcia naszych serc na tych żyjących na obrzeżach społeczeństwa".
Ojciec Święty rozpoczął proces, który daje nadzieję wielu ludziom i który w perspektywie czasu może odnowić oblicze Kościoła.
Gerard O’Connell - watykanista, mieszka w Rzymie, korespondent jezuickiego tygodnika America Magazine; Tekst pierwotnie ukazał się pod tytułem "A Milestone on the Road". Tłumaczenie Jarosław Mikuczewski SJ
Skomentuj artykuł