Dobrowolne bezrobocie według św. Pawła

Jacek Gniadek SVD

W swojej homilii z okazji wspomnienia św. Józefa Rzemieślnika Papież Franciszek powiedział, że "dziś nie można już powiedzieć za św. Pawłem: 'Kto nie chce pracować, niech też nie je', ale trzeba powiedzieć: 'Kto nie pracuje, utracił godność!', ponieważ "nie znalazł możliwości pracy". Wręcz owe społeczeństwo ogołociło ową osobę z godności."

Kościół uważa bezrobocie za "prawdziwą klęskę społeczną". Niesie ono poważne moralne skutki dla życia społecznego i uderza równocześnie w godność osobową człowieka. Tak o zjawisku współczesnego bezrobocia mówi Katechizm Kościoła Katolickiego (2436).

Poza katechizmem Papież nie ma innego punktu odniesienia. W dokumentach kościelnych nie ma dogłębnej analizy pojęcia bezrobocia. Na ogół rozróżnia się kilka rodzajów bezrobocia: koniunkturalne, strukturalne, sezonowe, funkcjonalne lub regionalne. Jest to jednak stwierdzenie istniejącego faktu, a nie głębsza analiza ekonomiczna zjawiska i jego przyczyny.

Nigdzie we współczesnych dokumentach Kościoła nie przeczytamy o bezrobociu dobrowolnym. A czy nie o tym mówi św. Paweł w cytowanym przez papieża Franciszka liście (2 Tes 3,10)? Nikt nikogo nie zmusza do pracy, ale jeżeli ktoś nie chce pracować, to niech ponosi konsekwencje swoich wyborów.

Bezrobocie dobrowolne istnieje tylko w gospodarce wolnorynkowej, gdzie człowiek pozostaje z różnych powodów bez pracy z własnego wyboru. Dlaczego? Ponieważ woli w tym momencie bezczynność, ma prawdopodobnie nagromadzone środki potrzebne do przeżycia albo wybiera samozatrudnienie. Ludwig von Mises (+1973), austriacki ekonomista i filozof, twierdzi, że bezrobocie pojawia się więc wtedy, gdy jednostka ceni wyżej marginalną użyteczność samozatrud­nienia lub przyjemność z bezczynności niż wynagrodzenie, które od­zwierciedla marginalną produkcyjność świadczonej przez nią pracy.

DEON.PL POLECA


Sam doświadczam tego zjawiska na nieskrępowanym rynku w Lindzie, ubogiej dzielnicy stolicy Zambii, Lusace. Poszukiwałem w ubiegłym miesiącu stolarza do zrobienia sufitu w powstającym przedszkolu dla przyszłych przedsiębiorców. Zajęło mi to kilka tygodni. Znalazłem w końcu jednego, który zgodził się wykonać tą pracę na moich warunkach. Czy pozostali stolarze byli zajęci? Nie. Wyraźnie woleli poczekać. Cenili sobie bardziej przyjemność z bezczynności niż moje za niskie według nich wynagrodzenie. I taki jest człowiek bez względu na szerokość geograficzną.

Czasami na spotkaniach z misjonarzem pada pytanie: "Jaki jest wskaźnik bezrobocia w Zambii?" Nie wiem i nikt tego w Zambii nie wie. Nie ma zasiłków dla bezrobotnych, więc nie ma punktu odniesienia do takich pomiarów. Nie ma rejestrowanej stopy bezrobocia. Czy wszyscy ludzie mają pracę? Nie wiem, ale nikt w Lindzie nie umiera z głodu na ulicy.

Kościół, mówiąc o bezrobociu, tak jak to zrobił papież Franciszek w swojej homilii 1-go maja br., ma na myśli bezrobocie wymuszone, kiedy działania gospodarki zostają gruntownie naruszone. Państwo dzisiaj interweniuje w gospodarkę przede wszystkim poprzez politykę fiskalną. Główną przyczyną bezrobocia są wysokie podatki. Jest także inna, bardzo niewinnie na pierwszy rzut oka wyglądającą przyczyna - płaca minimalna, czyli narzucenie przez rząd lub związki zawodowe stawek wynagrodzeń wyższych od marginalnej produktywności pracy w danym zawodzie. Potencjalny pracownik staje się przymusowym bezrobotnym, a potencjalny pracodawca musi przenieść komplementarne czynniki produkcji z zastosowań służących produkcji wyższej wartości do produkcji niższej wartości.

Szkoda, że we współczesnej katolickiej nauce społecznej (KNS) nie zauważa się związku przyczynowego między jednym a drugim zjawiskiem. Święty Jan XXIII w encyklice "Mater et magistra" wprowadził do KNS-u prostą metodę uprawiania tej dziedziny nauki, którą można opisać przy pomocy trzech słów: widzieć, oceniać i działać (MM, 236). Św. Jan Paweł II wiele lat później przypominał w encyklice "Sollicitudo rei socialis", jak należy dokonywać takiej analizy. KNS należy do dziedziny teologii, a zwłaszcza teologii moralnej. KNS jest nauką teologiczną i "jej podstawowym celem jest wyjaśnianie tej rzeczywistości poprzez badanie jej zgodności czy niezgodności z nauką Ewangelii o człowieku i jego powołaniu doczesnym, a zarazem transcendentnym" (SRS, 41). Dzisiaj KNS poddany jest procesowi ideologizacji i dlatego brakuje pogłębionej analizy ludzkiego zachowania w sferze społecznej. Jedną z przyczyn było przeniesienie KNS-u na uniwersytetach katolickich na wydziały nauk społecznych, nad czym ubolewał św. Jan Paweł II w swojej drugiej encyklice społecznej, a później przypomniał w encyklice "Centesimus annus" (55).

Zgadzam się z papieżem, że współczesne bezrobocie jest problemem. Ale mówimy o bezrobociu, które jest produktem państwowego interwencjonizmu i które nigdy nie zaistniałoby w gospodarce wolnorynkowej. Czy można ten problem rozwiązać zwiększeniem ingerencji państwa w ekonomię? Z pewnością nie. Nie można problemu rozwiązać problemem.

Jakie pozostaje rozwiązanie? Konsekwentne nauczanie i przybliżanie wolnej ekonomii, której zwolennikiem był św. Jan Paweł II. Dlaczego? Ponieważ z teologicznego punktu widzenia każda praca wymaga przestrzeni wolności, gdyż jest ona ludzkim czynem podjętym w sposób wolny i świadomy. Tylko wtedy będzie ona twórcza i będzie odpowiadać ludzkiej godności. Wtedy bezrobocie nie będzie godzić w godność człowieka, gdyż taki czy będzie posiadał wszystkie znamiona decyzji wolnej od zewnętrznego przymusu i będzie konsekwencją wolnych wyborów.

Praca nie jest celem człowieka. Praca wiąże się z trudem. Ludzie podejmują pracę, gdyż chcą poprawić swoją sytuację życiową. Życie ludzkie jest ciągłym zmaganiem się z ograniczeniami, które nakłada na nas natura. Pierwotna rzadkość jest na stałe wpisana w życie człowieka na ziemi. Taki jest świat. Czy to znaczy, że Stwórca ogołocił nas z godności? Nie. Obdarzył człowieka wolnością. Według najbardziej klasycznej formuły sprawiedliwość polega na uznaniu drugiego jako osoby obdarzonej rozumem, odpowiedzialnej za swoje decyzje i zdolnej do realizacji planów, które nadają jej życiu sens zarówno na płaszczyźnie indywidualnej, jak i społecznej. Szkoda, że dzisiaj sprawiedliwość kojarzy się nam najczęściej ze sprawiedliwością społeczną, a ta stała się w rzeczywistości odpowiednikiem sprawiedliwości dystrybutywnej.

Ks. Jacek Gniadek SVD - misjonarz ze Zgromadzenia Słowa Bożego, doktor teologii moralnej, obecnie ewangelizuje w Zambii. Publikuje na stronie www.jacekgniadek.com

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Dobrowolne bezrobocie według św. Pawła
Komentarze (118)
D
Dagmara
24 kwietnia 2017, 14:01
Cięgle tylko bezrobocie i bezrobocie. A w takim razie co z dostępnymi ofertami [url]http://www.gowork.pl/praca/zabrze;l[/url] ? Przecież są, więc wygląda na to, że ludziom nie chce się pracować.
C
cukrownik
8 maja 2014, 12:54
Nie trzeba chyba nikomu tłumaczyć do czego doprowadziła neoliberalna polityka gospodarcza w Polsce. W latach 90-tych przedsiębiorstwa w myśl liberalizmu były przejmowane za pół darmo, bo modna wówczas teoria głosiła, że przedsiębiorstwo jest warte tyle, ile zechce zapłacić nabywca. Prywatyzowano więc po tzw. rynkowych zasadach, wysprzedając za przysłowiową złotówkę majątek narodowy obcemu kapitałowi.
C
cukrownik
8 maja 2014, 12:56
korekta- na rynkowych zasadach
K
Krzysiek
19 maja 2014, 01:30
Doczego doprowadzła neoliberalna polityka ?porównaj Poskę i Ukrainę zobaczysz subtelne różniece.Przejmowani za bescen to  konsekwencja ukłodów zawrtych przed 1989r a nie wolnego rynku.W polsce symbolem wolnego rynku jest ustawa wilczka która już w 1996 została powarznie ograniczona a w 2001r całkowicie znieśona.Teraz to mamy "państwo dobrobytu"
C
cukrownik
1 czerwca 2014, 15:22
Tak, tak coś słyszałam o biznesach Wilczka i basenach wypełnionych króliczymi skórkami. To właśnie jest symbol. Krewni i znajomi krolika, wilczka robili wielkie biznesy, inny stali  z łóżkami polowymi na ulicy. Na ukrainie ten proceder jest rozwinięty na szerszą skalę, liberlani oligarchowie, którzy uwłaszczyli się na majątku narodowym maja wszystko, pozostali nic. Wolny rynek jest fikcją. Nie ma kraju, w którym funcjonowałby czysty wolny rynek. Kwestia kłód rzucanych pod nogi drobnym przedsiębiorcom  i nadmiernej regulacji to inna inszość.
WD
Wujek Dobra Rada, Mistrz Ciętej
6 maja 2014, 18:20
Zacznijmy od punktu wyjścia: nikt nie chce wolnego rynku, bo wszyscy gracze dążą do maksymalizacji zysków i minimalizacji kosztów.
6 maja 2014, 21:50
Ja chcę wolnego rynku bo to oznacza maksymalizację korzyści dla *wszystkich*.
WM
WDR, MC
6 maja 2014, 22:41
Ja chce, Pan chce i ta pani chce, ale nie pisałem o pionkach tylko graczach.
V
verita
6 maja 2014, 18:12
Szkoda, że ks. Gniadek podejmując temat pracy i odwołując się do nauki Św. Jana Pawła II nie odniósł się do jego podstawowej encykliki, jaką jest LABOREM EXERCENS. Artykuł ks. Gniadka przesiąknięty jest myślą neolibaralizmu, który de facto zbankrutował kilka lat temu między innymi wskutek liberalnej spekulacji i gry na derywatach wielkich banków, które były "zbyt duże by upaść", i który paradoksalnie funkcjonuje nadal tylko dzięki dodacjom państwa liczonym w bilionach dolarów - drukowaniu pieniędzy znanego pod nazwą "quantitative easing" - dla prywatnych banków.
6 maja 2014, 18:53
> Artykuł ks. Gniadka przesiąknięty jest myślą neolibaralizmu, który de facto zbankrutował kilka lat temu między innymi wskutek liberalnej spekulacji i gry na derywatach wielkich banków, które były "zbyt duże by upaść" Myśl noliberalna zbankrutowała z powodu patologii interwencjonizmu państwowego?
V
verita
6 maja 2014, 19:30
"który de facto zbankrutował" - a nie którA zbankrutowałA, czyli ten neoliberalizm. Proszę czytać ze zrozumieniem. Nie ma się juz czego czepić?
6 maja 2014, 21:40
A to ciekawe, bo o ile mi wiadomo dodruk pieniądza to nie jest wymysł wolnościowców. W poprzednim art. ks. Gniadek to krytykował, wykazywał że jedynie pieniądz oparty o kruszec jest sprawiedliwy i został zakrzyczany przez keynesistów pokroju DG. Więc się łaskawie zdecydujcie czy gnoicie go za chęć dodruku czy za chęć oparcia o kruszec. A teraz do "bankructwa systemu neoliberalnego" - to co padło to jedynie kolejne bańki pompowane przez pustego $. Oczywiście banksterka dogadała się z rządami by metodą "too big to fall" ograbić ludzi tak by kosztów upadku nie ponieśli banksterzy. Aczkolwiek przetestowano też metodę bankructwa systemu bankowego - na Cyprze. Tam nie ucierpiała banksterka a wyczesano ruskich. Oczywiście wszystko to ma niewiele wspólnego z wolnym rynkiem. Banki i rządy uprawiają interwencjonizm zapędzając gospodarkę światową na skraj przepaści. A jak to już wszystko padnie to jestem pewien, że... najbardziej po d... dostaniemy my a banksterka się obroni.
6 maja 2014, 21:49
Liberalizm rozumiany po "europejsku" a nie "amerykańsku" czyli opcja wolnorynkowa nie ma nic wspólnego ani z pieniądzem fiducjarnym ani z intrumentami pochodnymi. Zatem to nie liberalizm zbankrutował. Pytanie do przedpiścy który "wielki" ekonomista był zwolennikiem rezerwy cząstkowej?
6 maja 2014, 21:51
To nie był liberalizm. Reszta może być.
6 maja 2014, 22:31
Obarczenie patologiami interwencjonizmu 'neoliberalizmu', a 'myśli neoliberalnej' to jakaś zmieniająca sens różnica?
M
magazynier
8 maja 2014, 12:35
Proszę wskazać państwo, w którym funcjonuje pieniądz oparty o dobra materialne, np. złoto.
M
magazynier
8 maja 2014, 12:42
Co wspólnego z CDS-ami mieli Merkel i Sarkozy? Proszę samodzielnie poszukać informacji i wiedzy, bo ja nie mam czasu na udzielanie darmowych korypetycji z ekonomii.
M
mateusz
6 maja 2014, 15:27
"Ale mówimy o bezrobociu, które jest produktem państwowego interwencjonizmu i które nigdy nie zaistniałoby w gospodarce wolnorynkowej" Co takiego? Można prosić o przykład? Bardzo słaby, spekulatywny artykuł.
6 maja 2014, 21:52
To sytuacja w której płace nie są w stanie szybko dostować się do zmiany podaży i popytu. Przykład: większość krajów UE.
G-
grzegorz - nG
6 maja 2014, 07:01
Dla ludzi wiary trudność jest ogromna : jak pogodzić przywiązanie do tradycji z koniecznością postępu? Niekiedy zaskorupienie w dogmatyzmach, teologizmach i liturgizmach sprawia, iż humanizmy, socjalizmy i  liberalizmy  zieją grozą. A przecież wypada wierzyć Panu Bogu Wszechmogącemu! Stwórca obdarza nas wszystkim co konieczne. Wie przecież czego  nam potrzeba. A my starajmy się  przyjmować  to wszystko z wdzięcznością i pamiętajmy by tych darów nie  przerabiać na jakieś przebrzydłe monstra.
6 maja 2014, 08:36
Nie można uciekać od tych problemów. Już św. Paweł musiał napominać Tesaloniczan: "Kto nie chce pracować, niech też nie je!"
V
verita
6 maja 2014, 15:34
Rewelacyjny wykład praktyka - przedsiębiorcy, który odniósł sukces. Polecam wszystkim. http://warto.to/zrozumiec/bogaci-tworza-miejsca-pracy-amerykanski-miliarder-uwaza-bzdura/
V
verita
6 maja 2014, 18:40
"Jeden drugiego brzemiona noście i tak wypełniajcie prawo Chrystusowe." św. Paweł do Galatów (6, 2)
6 maja 2014, 21:53
Tak. Dobrowolnie.
6 maja 2014, 22:32
Dla niektórych nie ma różnicy pomiędzy apelem o pomaganie, a zachęcaniem do grabienia zagrabionego. Jedni drugich brzemiona noście, a jedni drugim na plecy nakładajcie brzemiona trzecich - eee tam - niewarta drążenia różnica.
C
cd
5 maja 2014, 23:42
Wstrząsające jest dla mnie, że ksiądz nie napisał nawet, co św. Jan Paweł II pisał o płacy godziwej - owszem, o podmiotowości pracownika. I że powinien on otrzymać odpowiednią płacę za to, że jest, a nie tylko za to, co wyprodukował. Trudne? Owszem, ale chciałbym, żeby ksiądz, powołując się na świętego, zmierzył się z tym nauczaniem. Przepraszam za suchy ton, ale albo kompletnie nie rozumiem ojca wywodu, albo jest on straszliwie błędny. Dla zainteresowanych: http://www.wtl.us.edu.pl/stih/1,1/STiH_01,1%282011%29186-207.pdf
6 maja 2014, 08:43
Myślę, że raczej nie zrozumial Pan wywodu ojca, który starał się wskazać na rzeczywiste przyczyny bezrobocia. W dużym skrócie problem sprowadza się do elastyczności płac - i tu panuje zgoda wśród ekonomistów. Różnica dotyczy tylko oceny tej elastyczności. Im bardziej na lewo tym wskazuje się na wyższą elastyczność. Nastomiast prawa część ekonomistów twierdzi, że m.in. regulacje, układy zbiorowe, itd. nie pozwalają na natychmiastową reakcję rynku pracy.
PW
Profesor Wilczur
6 maja 2014, 14:44
Zbyt mętne aby cokolwiek prostować. Wystarczy powiedzieć, że spór o rolę elastyczności cen i płac modny był w latach 50 - tych i 60 - tych, powrócił w latach osiemdziesiątych na fali "nowego keynesizmu". Większe powodzenie miały jednak teorie płacy wydajnościowej. Ostatnio uznaje się istotność teorii poszukiwań. Są i zwolennicy "realnego cyklu koniunkturalnego", z ich międzyokresową substytucją pracy. Zgodnie z ich teorią istota wielkiego kryzysu na tym polegała, że robotnicy wzięli sobie wolne bo im się nie chciało pracować (nie było Great Depression tylko Great Vacation). Każdemu wolno fantazjować, co jednak w tym gronie robi duchowny katolicki?
6 maja 2014, 15:09
O elastyczności nadal można poczytać w większości podręczników ekonomii. Prawa strona uważa, że w warunkach swobodnego kształtowania umów płaca dostosowuje się natychmiast do popytu na pracę i jej podaży. Nic się w tej materii nie zdezaktualizowało. Nie rozumiem ostatniego pytania. Moralność odnosi się nie do czegoś abstrakcyjnego ale do konkretnych obszarów aktywności człowieka w tym zasad kształtowania ładu ekonomicznego.
K
Komi
6 maja 2014, 15:36
Oczywiście, że (o ile nie dojdzie do dalszych patologii) pracodawcy dostosują się do wymagań poszukiwanych pracowników. Problem w tym, że nie mówimy o specjalistach (których brakuje w Polsce, Niemczech czy Wielkiej Brytanii), tylko o osobach, które nie posiadają kwalifikacji wyjątkowych (tylko np. zawodowe, ale nie "wyjątkowo niezbędne", jak ostatnio specjaliści od budownictwa) a muszą zarabiać na chleb. Zresztą, rzeczywistość zadaje klina tym teoriom. Brak rąk do pracy w pracach niskoprestiżowych i ciężkich (sprzątacze, robotnicy rolni) w krajach zamożnych nie spowodował zwyżki płac... bo przybyli emigranci, gotowi te prace wykonywać. A niedługo być może zastąpią ich maszyny. W każdym razie, możliwe, że brak rąk do pracy stworzyłby godne pensje, tylko najpierw trzeba by taką sytuację wskazać na świecie. I to nie z poprawą na chwilę, ale dającą podstawy trwałego spokoju i rozwoju ekonomicznego.
6 maja 2014, 21:55
Heh. Przykład z zeszłego tygodnia. Fachowiec znający się na dachach. Stawka 120/godz. Dlaczego? Bo większość z nich jest na emigracji.
K
Komi
5 maja 2014, 23:42
Nawet nie wiem od czego zacząć :) Gdyby ksiądz nie był księdzem, byłoby łatwiej, bo nie trzeba by reagować (w necie pełno jest różnorakich treści). Po pierwsze denerwuje mnie niesamowicie stawianie przez księdza niemal równoważnika między jedną z teorii ekonomicznych a Ewangelią. Takie uproszczenie jest moim zdaniem niedopuszczalne, bo równie dobrze możemy wrócić do komunizmu ("Albowiem wszystko mieli wspólne"). Jeżeli się nie mylę, ogólnie Zambia jest krajem biednym. Niestety, nie znam rzeczywistości wszystkich państw, więc opieram się na Wikipedii. Jest tam coś o niemal 70% mieszkańców poniżej uznanej w kraju granicy biedy (hm), ze średnią życia 41 lat i 830 zgonami dzieci podczas porodu. Być może nikt nie umiera z głodu na ulicy, ale chciałbym zapytać, czy taką rzeczywistość chcemy zaproponować polskim i europejskim bezrobotnym? Śmiem twierdzić, że wybiorą tą "nędzę" w której się znajdują. Niepojęte jest dla mnie, że ksiądz-autor pomija całkowicie kwestię płacy godziwej. Doświadczenie lat pokazuje, że dziki kapitalizm (tak, taka nazwa) przyniósł rozwój ekonomiczny, nędzę robotników i degenerację człowieczeństwa. A potem rewolucje światowe, czego stkutki nasz kraj do dziś odczuwa. Jeżeli jednak już św. Tomasz mówi o godziwej płacy, to ja chciałbym usłyszeć chociaż kontrargument - inaczej wydają mi się one oderwane od rzeczywistości. Teoria, że płaca winna być taka, by pracownikowi się "chciało", jest z zasady bł ędna. Odpowiedzialny człowiek będzie zawsze próbował związać koniec z końcem, poświęcając cały możliwy czas na pracę. A pamiętając, że nie żyjemy w raju, to pracodawca raczej da pensję minimalną (jeżeli tylko będzie miał odpowiednią ilość wykwalifikowanej siły roboczej żądnej choćby marnej pensji). Owszem, po jakimś czasie ktoś być może dojdzie do wniosku, że dobrze opłacony i szczęśliwy pracownik (niewolnik?) daje lepszy zysk, ale chyba nie chcemy wracać do etapu, w którym ludzie musieliby do takich rzeczy dopiero dochodzić. cd
K
Krzysiek
19 maja 2014, 02:02
Nie rzebym się całkowicue zgadzał z artykułem ale zdanie  "Owszem, po jakimś czasie ktoś być może dojdzie do wniosku, że dobrze opłacony i szczęśliwy pracownik (niewolnik?) daje lepszy zysk(...)" jest troche wynikiem braku zrozumienia taka sytuacja miłą miejsce prawie do końca XIXw.(swoją drogą cikawe że pźniej zaczeły się historie typu "czarne czwartki") Natomiast teraz autor zakłada że to nie pracodawca(posiadacz?) łaskawie zadecyduje lub dojdzie downisku że warto zapłacić więcej tylko zmusi go do tego konkręcja do której mugł by przejść pracownik .
H
H
5 maja 2014, 22:20
Czytam wypowiedzi Jazminga et consortem i nachodzi mnie smutna refleksja. Niektórzy zastąpili ideologię komunistyczną ideologią neoliberalną. Wydawało im się pewnie, że przeciwieństwo będzie lekarstwem, a okazało się taką samą niedorzecznością. Niestety wielu jest jeszcze takich zaczadzonych tą nową, ale już zdezaktualizowana ideologia. Są to ludzie w wieku raczej już zaawansowanym, ale czym skorupka za młodu nasiągnie, tym ... Ale zdarzają się otrzeźwienia, nawet na stare lata.
A
Anglia
5 maja 2014, 22:44
> że przeciwieństwo będzie lekarstwem Jak to mowia w UK - get your facts straight. W Polsce NIE MA i NIE BYLO zadnego przeciwienstwa komunizmu. Socjalizm siermiezny (moskiewski) zostal zastapiony socjalizmem europejskim (brukselskim). Inwigilacja wzrosla, wolnosc wypowiedzi nadal nie istnieje, wolnosc zgromadzen tylko iluzoryczna, pieniadze drukuje sie w najlepsze, obrazanie chrzescijan nadal prowadzi do awansu, panstwo wciaz reguluje wszystko od zapalek az po banki, dalej rzadza te same sitwy (sprawdz nazwiska) i wciaz wszyscy przymusowo placa na ZUS (ktore to pieniadze potem jeszcze sie im rabuje). Wiec nic sie nie zdezaktualizowalo poza Twoim postrzeganiem swiata - kupiles i zyjesz klamstwem ze polska ochlokracja to rzekome przeciwienstwo gierkowszczyzny.
6 maja 2014, 09:03
Zatem w konkretnym polskim przypadku nie ma powodu, by poumieszczane w kluczowych miejscach stalinięta nazywać kapitalistami.
6 maja 2014, 09:05
Generalnie zgoda. Nie nazywałbym jednak panującego systemu mianem socjalizmu u podstaw którego leżała idea współwłasności środków produkcji. To co mamy obecnie jest bardziej "szatańskie" w swej perfidii. Udaje dobro - np. socjal uciekając się do rozwiązań rozbójniczych - zabieranie innym pod przymusem (a przecież w KKK możemy przeczytać, że cel nie uświęca środków). Powoduje straszne spustoszenie w sercach i umysłach. Ludzie wyzbywają się wolności i odpowiedzialności w tym za innych nawet o tym nie wiedząc. Wielu naiwnie wierzy, że ten system zapewnia opiekę najsłabszym i to pomimo, że widzą jak działa system opieki zdrowotnej, szkolnictwo, tzw. państwowej inwestycje i wiele wiele innych przykładów. Prawdopodobnie będą to tłumaczyć "wypaczeniami" - skądś to znamy. Aż się prosi by wyrywając z kontekstu zacytować św. Mateusza: "...otwartymi oczami nie widzą i otwartymi uszami nie słyszą ani nie rozumieją".
6 maja 2014, 09:07
Nie ma takiego powodu. To nie jest kapitalizm. To jest klasyczny interwencjonizm z bardzo mocno rozbudowaną funkcją redystrybutywną (czyt. kradzieżą).
5 maja 2014, 22:09
Ok. Widzę socjalistyczny jazgot na forum trwa w najlepsze i osądza się wszystkich którzy walczą o ludzką wolność. Ok. W takim razie powiedzcie mi koledzy i koleżanki socjaliści jaka wg. Was jest sprawiedliwa i jedynie słuszna płaca? Wiecie, taka, że nie bedzie bezrobocia, będzie jedna wielka godność ludzka a Polska rozkwitnie od morza do morza. Taka, że dzieci nie będą głodować (no chyba że dzieci kapitalistów - to wtedy tak! to mogą!), że kapitaliści zdechną i że nastąpi wieczna równość, wolność, braterstwo, sprawiedliwość i równość. I oczywiście wszystkie "społeczne". I oczywiście równość. Fraternite, liberte i ganz egalite.
A
Anglia
5 maja 2014, 22:06
Swietny artykul - brawo Ksieze Jacku - swietna robota. Oczywiscie wlozyl Ksiadz kij w mrowisko bo Polacy przyzwyczajeni do panstwowego socjalistycznego cycka nie potrafia myslec inaczej niz "niech ktos za nas wszystko zrobi, niech panstwo nam da". Wyniki wyborow dobitnie to pokazuja.
D
DG
5 maja 2014, 21:52
Dla leseferystów opowieść prawdziwa. Robert Owen był za młodu menadżerem fabryki swego teścia w New Lanark. Pracowały w niej dzieci zatrudnione na "dobrowolnych" kontraktach, państwo się nie wtrącało. Owen skrócił czas pracy, zniósł oszukańczy sklep fabryczny, założył dla dzieci szkółkę niedzielną. Wskutek tych działań produktywność pracowników i zyski właściciela znacznie wzrosły. Inni przemysłowcy odwiedzali fabrykę Owena, ale nie wzorowali się na nim. Albowiem najmodniejszy wtedy ekonomista David Ricardo udowodnił czarno na białym, że robotnik zawsze musi zarabiać tylko tyle ile wynoszą koszta jego wyżywienia. Kapitaliści woleli wierzyć czystej teorii niż temu co widzieli na własne oczy. Mają oni dziś licznych następców.
5 maja 2014, 22:08
To co klasyczna ekonomia przyjęla z Ricarda to teoria kosztów komparatywnych a nie teoria płacy.
A
Anglia
5 maja 2014, 22:48
Najmodniejszy ekonomista obecnie to niejaki Keynes i skutki widac. Obecna sitwa wraz z popierajacym ja motlochem jest najwyrazniej tak samo tepa i nieskora do nauki jak prymitywni koledzy Owena (o ile Twoja opowiesc jest prawdziwa bo poprzedni komentarz rzuca pewien cien na Twoja ideologiczna neutralnosc).
D
DG
5 maja 2014, 22:57
Ekonomia klasyczna to teorie Smitha, Ricarda, obu Millów, Saya etd., współczesna teoria to co innego. W czasach Owena ninimalizację płacy uzasadniały pisma Ricarda, Seniora, McCullocha. J.S. Mill trochę się łamał, ale znalazł się Bastiat, następnie Mises, później Rothbard. teorie były różne, wnioski podobne.
6 maja 2014, 08:16
Nigdy nie słyszałem ani nigdzie nie czytałem aby współczesna ekonomia odrzucała teorię kosztów komparatywnych, prawo rynków Saya czy prawo popytu i podaży. Nawet keynsiści w teorii pieniądza fiducjarnego sięgają do pojęcia popytu i podaży. Proszę zatem o przykłady tych teorii - chętnie się dowiem czegoś nowegol
D
DG
6 maja 2014, 08:40
Wymienione teorie są niefalsyfikowalne, nie da się ich ani potwierdzić, ani im zaprzeczyć. Jeśli rzeczywiście rozumie Pan na czym polega teoria przewag komparatywnych, to zapewne zna Pan także dyskusję wokół paradoksu Leontieva i późniejszy rozwój teorii handlu zagranicznego. Jedno jest pewne teoria Heckschera - Ohlina zbudowana na paradygmacie ricardiańskim NIE została potwierdzona przez badania empiryczne. Obecnie większość handlu światowego ma charakter wewnątrzgałęziowy. Czy można to jakoś uzgodnić z teorią przewag komparatywnych? Być może, wszelako za cenę teoretycznej ekwilibrystyki, co jest działaniem poznawczo bezpłodnym. Udowadnianie, że teorie dawnych ekonomistów są "prawami", jest równie mądre jak opinia pewnego sowieckiego uczonego, że komputery działają wedle engelsowskich "praw dialektyki". Może to i prawda, ale nie pomaga konstruować komputerów.
D
DG
6 maja 2014, 08:45
Odsyłam do książek, owocnej lektury!
6 maja 2014, 08:53
Nieprawda. Teorie są sprawdzalne oraz wykazane empirycznie. Teoria kosztów komparatywnych jest tylko fragmentem teorii handlu zagranicznego która w obliczu pieniądza fiducjarnego musi zajmować się również bzdurami typu bilans i to na dwu poziomach. Jest Pan ekonomistą? Byłby Pan jedynym mi znanym odrzucającym teorię Ricarda. Co Pan proponuje: autarkię, merkantylizm? Co do Leontieva to proszę napisać jak już się wyjaśni rola ceł - tak tak kolejna interwencja państwa.
6 maja 2014, 09:29
Pańska historia ma pewien logiczny defekt. Mianowicie równoczesne utrzymywanie płacy robotników na poziomie wyżywieniowym oraz wzrost produkcji musiałoby mieć skutek taki, iż produkcja powinna mieć wyłącznie charakter luksusowy, bo jedynie garstkę bogaczy stać by było na kupienie czegokolwiek poza jedzeniem. Jak to pogodzić z empirycznie obserwowanym wzrostem produkcji masowej dla szerokich rzesz konsumentów, a nie wyłącznie garstki bogaczy?
6 maja 2014, 10:18
Rozumiem,  że argumentum ad ignorantiam to wszystko na co Pana stać...
D
DG
6 maja 2014, 12:58
Drogi Panie to Ricardo twierdził, że płaca robocza musi się utrzymywać na poziomie wyżywieniowym. Rzecz jasna nie miał racji, podobnie jak nie mają racji misesiści -, rothbardyści i hayekowcy. Skądinąd gospodarka w której cały przyrost produkcji następuje w sektorze produktów i usług luksusowych jest możliwa i jakoś dziwnie przypomina gospodarkę USA.
D
DG
6 maja 2014, 13:03
Nie zasługuje Pan na swój pseudonim, nie wie Pan nawet co to znaczy handel wewnątrzgałęziowy. 
6 maja 2014, 13:16
> nie mają racji misesiści -, rothbardyści i hayekowcy. I tyle? Bez żadnego uzasadnienia? > gospodarka w której cały przyrost produkcji następuje w sektorze produktów i usług luksusowych jest możliwa i jakoś dziwnie przypomina gospodarkę USA Znaczy kosztujące niebotyczne sumy pojedyncze egzemplarze ajFonów są dostępne jedynie dla celebrytów, a normalsom pozostają aparaty z tarczą?
6 maja 2014, 13:25
Czyl lecimy teraz ad personam. To chyba kończy dyskusję, prawda?
D
DG
6 maja 2014, 13:30
Przypisując mi poglądy Ricarda wykazał się Pan nieumiejętnością zrozumienia tekstu na poziomie elementarnym. Nie jestem zainteresowany dyskusją z Panem.
6 maja 2014, 15:34
Przypisuję Panu poglądy, jakie Pan jasno wyłożył w komentarzu 'Dla leseferystów opowieść prawdziwa.' Dotąd nie poradził Pan sobie z wykazaniem niepoprawności paradoksu, jaki na podstawie umieszczonych tam bajań Panu wskazałem, zamiast czego robi Pan sobie wycieczki w wygłaszanie opinii ex cathedra niemaniu racji przez wolnorynkowców, co oczywiście dyskusją w żaden sposób nie jest.
D
DG
6 maja 2014, 23:15
Poglądy które Pan krytykuje to poglądy Davida Ricardo, zmarł on w 1823 r., nie może więc Panu odpowiedzieć. Błędna doktryna ekonomiczna Ricarda i jeo kolegów przyczyniła się walnie do tego, że nie przyjęto do wiadomości oczywistych faktów, jakie miały niejsce w New Lanark. O Heglu powiadają, że widząc zyrafę oświadczył: takie zwierzę nie istnieje. Podobna była reakcja brytyjskich kapitalistów na eksperyment Owena.
7 maja 2014, 09:02
Obserwacja działania owego kapitalizmu prowadzi do wniosku, że owo niedowierzanie nie skutkowało utrzymywaniem płac na poziomie wyżywieniowym. Ja Panu nie przypisuję podzielania poglądów Ricarda, tylko rezonowanie karykaturalnymi wyobrażeniami ówczesnego kapitalizmu, które to wyobrażenia stoją w sprzeczności z podstawową wiedzą o efektach działania ówczesnego kapitalizmu, który gdyby był powszechnie przesiąknięty mentalnością utrzymywania płac na poziomie wyżywieniowym nie mógłby osiągnąć charakteru produkcji dla szerokich rzesz konsumentów, ponieważ owe rzesze nie mogłoby sobie na nic poza wyżywieniem pozwolić. Pisząc o logicznym defekcie nie odnosiłem się do poglądów Ricarda, a do sprzeczności karykaturalnego obrazu ówczesnego kapitalizmu z jego obrazem rzeczywistym.
K
Krzysiek
19 maja 2014, 02:20
Doktryne ekonomiczne upadają  bardzo szybko na ich miejsce powstają nowe Pan polemizuje  Davida Ricardo jak sam Pan zwrócił uwagę że  zmarł w 1823r.Ja polecam poczytać Miltona Fridmana ma zupełnie inne podejście(ale dochodzi do podobnych wnisków co austryjacy) zmarł w 2006r przewidzał kryzys z 2008r i dostał nagrode nobla w dziedzinie ekonomi w 1976r
jazmig jazmig
5 maja 2014, 17:32
Autor ma rację, ale wielu dyskutantów nie wyobraża sobie takiego zjawiska, żeby państwo nie ingerowało w rynek oraz w umowy między pracodawcami i pracownikami. Jak długo państwo się tym nie zajmowało, nie istniało bezrobocie.
L
leszek
5 maja 2014, 18:30
Dyskutanci mówią o świecie realnym, tym co jest za oknem, natomiast zacny kolega wraz z Autotem felietonu mówicie o świecie bajkowym, którego nie ma. W telewizji czy na YouTube często się produkuje taki jegomość - Janusz Korwin-Mikke - on także się lubuje w opowiadaniu bajek i legend na temat ekonomii. O ile wiem, ten bajkopisarz czy bajkopowiadacz ma nawet spore grono wielbicieli. Ja osobiście preferuję świat realny, chociaż przyjmuję do wiadomości, że są tacy co lubią uciekać do świata bajek.
jazmig jazmig
5 maja 2014, 19:18
Leszku, ja żyłem w PRL i też widziałem za oknem to, co się tam działo, a nie widziałem, co się w tym samym czasie dzieje na tzw. zachodzie. Fakt, że widzisz jakąś rzeczywistość wcale nie oznacza, że nie jest inaczej w innej części świata. Nie oznacza również, że oglądasz normalność. Lwy, urodzone w zoo są lwami, ale na wolności mogły by mieć problemy, czy to ma oznaczać, iż zoo jest lwią normalnością? Podobnie jest jak chodzi o pracę i płace. Z faktu, że żyjemy w głębokim socjalizmie wcale nie wynika, iż żyjemy w normalności. Żyjemy bowiem w sztucznym środowisku, w którym narzuca się ludziom wiele różnych norm, nakazów, zakazów i w efekcie, ludzie przestają być samodzielni. Ale utrzymanie tego środowiska kosztuje, a płacą za to ci bardziej pracowici, pomysłowi, zdolni i inteligentni. Dlatego prędzej lub później emigrują tam, gdzie się ich mniej okrada z owoców ich pracy. W efekcie kraje takie jak Polska wyludniają się, a pozostają w nich osoby mało kreatywne. Czy tego pragniesz dla Polski?
M
Marek
5 maja 2014, 19:52
Panie Jazmig, ci naprawdę zaradni i tak wyemigrują lub się ustawią w życiu. Co z tymi "niezaradnymi" czy niepełnosprawnymi? Wg mojego ostatniego pracodawcy to zatrudniony ma się cieszyć, że w ogóle pracuje a nie pytać o szkolenia czy inwestycje. Pomijam milczeniem moje obowiązki, które zminiały się jak w kalejdoskopie. Owszem chciałbym więcej zarabiać co postulują min. republikanie, ale podczas jednej rozmowy z pewnym panem, ów jegomość, stwierdził, że nie będzie bezrobocia, gdy średnia krajowa będzie niższa niz obecnie. Obawiam się, że Polska wg Korwina to taki zimny Bantustan ( a może gorzej bo w Afryce otrzymalibyśmy liście bananowca i krowie łajno na budowę lepianek).
M
mądrala
5 maja 2014, 20:56
2 miliony ludzi wyemigrowało z Polski, bo poziom płac nie pozwalał im na godne życie w kraju. W Niemczech czy w Anglii za tę samą pracę otrzymują 4-krotnie wyższe wynagrodzenie niż w Polsce. Mała siła nabywcza pieniądza w Polsce nie pozwla na kreowanie popytu wewnętrznego oraz rozwój małej i sredniej przedsiębiorczości. No bo kto ma być odbiorcą usług i produktów, skoro ludzi stać tylko na przysłowiowy wikt i opierunek. Spadek liczby ludności tylko pogłębia ten stan. Poza tym dyskusję o wolnym rynku należałoby zacżąć od kreacji pieniądza.  Wolny rynek jest mitem. Bo przecież ktoś ustala stopy procentowe w NBP i ktoś ustala kurs walutowy i nie robią tego siły rynkowe według prawa popytu i podaży. Od dostępności pieniądza na rynku zależy bardzo dużo. W Polsce pracy jest bardzo dużo. Wiele osób chciałoby  np. wyremontować swoje mieszkanie czy wybudować dom, nauczyć się nowej umiejętności itp. itd., ale nie mają pieniędzy na te cele. W Polsce za pensję minimalną ludzie nie są w stanie samodzielnie się utrzymać, tj. np wynająć mieszkania w większym mieście i kupić jedzenia na cały miesiąc. Przez to kraje Europy zachodniej drenują nasz rynek pracy z kreatywnych, pomysłowych, zdolnych, inteligentnych ludzi.  I 25 lat kapitalizmu w Polsce nie uczyniło z naszego kraju krainy mlekiem i miodem płynacej.  Nawet liberalny kodeks pracy nie pomógł. Jesteśmy chyba jedynym krajem w Europie, gdzie supermarkety pracują pełną parą w niedzielę do późnych godzin, mimo że ponoć kościół ma wpływ na prawodawstwo i mienimy się  być krajem katolickim. Zakaz handlu w niedzielę obowiązuje w Niemczech i wszystkich niemieckojęzycznych krajach, duże ograniczenia są również we Francji, a Wielkiej Brytanii centra handlowe otwarte są do godz 5. Dobry interwencjonizm panstwowy, tam gdzie sektor prywatny jest niewydolny nie jest zły, jak to miało miejsce w przypadku rynku nieruchomości w Singapurze  Prościej się już nie da tego wyjaśnić, (tak w skrócie).
L
leszek
5 maja 2014, 21:19
Wyjeżdząją z Polski tam, gdzie dostają lepszą pensję. I nie rozumiem, co ma być w tym złego, jak uważam to za bardzo zdrowe zjawisko. Problemem jest wyłącznie to, że wyjeżdząją młodzi, a zostają starzy, więc liczba osób wyciągających z garnka jest taka sama lub się zwiększa, a liczba osób wkładających do garnka się zmniejsza.  Zaś jeśli kolega wierzy w to, że np. w Wielkiej Brytanii podatki są mniejsze, nie ma prawa pracy czy ubezpieczeń społecznych nie mówiąc o takiej zgrozie jak publiczna służna zdrowia to sam nie wiem, czy się śmiać czy płakać.  Oczywiście, nie wykluczam, że gdzieś może jest taki kraj, gdzie się nie płaci podatków, emerytury rosną jak liście na drzewach, pracodawcy płacą uczciwie pensje i nie potrzebują żadnego prawa pracy, lekarze leczą za darmo, nauczyciele uczą tez za darmo, złodziei nie ma, więc policja nie jest potrzebna. Ale to jest trochę jak z Królewną Śnieżką. Generalnie nie podważam, że Królewna może istnieć. Ale ja jej nie widziałem ani nie znam żadnej godnej zaufania osoby która by ją widziała czy spotkała.
5 maja 2014, 21:28
Jazmig, wolny rynek to jest utopia. Wszyscy musieliby być uczciwi, dotyczy bardziej przedsiębiorców, czy ogólnie pracodawców (w przypadku odchyłu w stronę socjalizmu dotyczy to bardziej pracowników). Pójście na łatwiznej w stronę żadnej ze skrajności nie rozwiąże jednym ruchem więc tych złożonych problemów. Ale też uważam, że nie ma jednego dobrego systemu jakoś tam pośredniego dla wszystkich. Chodzi nie tylko o uczciwość (słyszałeś zapewne o krajach, w których jak zostawisz walizkę na ulicy, to nikt Ci jej nie ukradnie...), mentalność, kulturę osobistą, dojrzałość cywilizacyjną, podejście do samej pracy - po co cały świat, wystarczy porównać Polaków do Niemców, a następnie do Rosjan. A to tylko bliskie sąsiedztwo.
A
Anglia
5 maja 2014, 21:33
Gdzie Ty w Polsce widziales kapitalizm albo liberalny rynek pracy? Ludzie nie wyjezdzaja z powodu wiekszej "kreacji pieniadza" (w latach 80-tych kreacja pieniadza w PRL byla taka ze prasy drukarskie sie przegrzewaly - widziales zeby to cos pomoglo?). Ludzie wyjezdzaja poniewaz w UK czy DE jest po prostu wiecej kapitalizmu. Kompletnie mylisz skutek z przyczyna.
5 maja 2014, 22:10
Wolny rynek nie jest utopią. Sprawdzone przecież empirycznie. To o czym piszesz to praworządność. Oczywiście idzie w parze z wolnym rynkiem.
6 maja 2014, 01:25
Kwota wolna od podatku w Polsce: 3000 PLN, w UK - 10 000 GBP. Problemem nie jest istnienie podatków, a ich uciążliwość. http://www.pit.pl/kwota-wolna-od-podatku/ http://www.anglia4u.pl/informacje/praca-w-wilekiej-brytanii/prawa-pracownicze/686-progi-podatkowe-w-wielkiej-brytanii-2013-2014
6 maja 2014, 09:55
A czy doczekamy się jakiejś argumentacji czy musimy się oprzeć na samym Pana autorytecie?
6 maja 2014, 09:59
Praworządność na tyle idzie w parze z wolnym rynkiem, że zadbanie o to, aby trafiający się pazerni, nieuczciwi, idący po trupach przedsiębiorcy, zabezpieczenie godziwych warunków pracy swoich pracowników (finansowych, organizacyjnych) nazwali już właśnie interwencją w wolny rynek. Duża mądrość potrzebna, bo jak się znów rozpędzić w socjalistycznych aspektach to tworzy się system: czy się stoi, czy się leży, dwa tysiące się należy. Wzrost roszczeniowości. Ale puścić samopas - rządzą prawa dżungli, w których wcale nie wygrywają najlepsi w sensie pożytecznym dla całego społeczeństwa. Prawa dżungli lepiej działają w świecie zwierząt i tylko tam się sprawdza całkowicie "wolny rynek". Istoty ludzkie potrafią być zbyt przewrotne i w świetle prawa można zgnoić ludzi, wykończyć ich, ułatwić popadnięcie w różne nałogi, w pernamentną skrajną biedę uwłaczającą godności, rozbijanie rodzin, zepchnąć pod most, czy doprowadzić, że z rozpaczy, bezsilności zakładają sobie w ostateczności sznur na szyję.
6 maja 2014, 10:09
Praworządność<>prawo dżungli. Rozumiem, że przez prawo dżungli ma Pan na myśli jedno prawo: prawo silniejszego, prawo przemocy. Oczywistym jest, że musi istnieć prawo stanowione ale oparte na prawie naturalnym w tym na prawie własności i z zachowaniem wolności wyboru którą pozostawił nam Stwórca. Problem polega na tym, że dzisiaj poprzez rozwiązania prawne ingeruje się w te obszary. Próbuje się "uszczęśliwić" ludzi na siłę. Widzę tu analogię do siłowego narzucania chrześcijaństwa w przeszłości również w imię dobra ludzkości i tym podobnych wyższych celów.
6 maja 2014, 10:15
Dokładnie tak. A przecież podatek dochodowy to niejedyny narzut, do tego dochodzi narzut ZUS, FP, FGŚP, cła, akcyza, VAT, podatek od zysków kapitałowych, abonament RTV. Łącznie ok. 75-85% przychodu. Oczywiście w takiej sytuacji ludzie kombinują do czego mają mz moralne prawo gdyż mamy tu do czynienia z prawem niesprawiedliwym - i dochodzą do 50% - 60%. Dzień wolności podatkowej w Polsce wypada w lipcu, w Galicji w XIX w. dzień wolności podatkowej chłopa wypadał w lutym. Kto tu zatem jest prawdziwym niewolnikiem?
L
leszek
6 maja 2014, 11:16
Bardzo się ciesze, że udało nam się uzgodnić, że w Wielkiej Brytanii jednak istnieją podatki. Nawet publiczna służba zdrowia tam istnieje.
L
leszek
6 maja 2014, 11:19
Zapewniam, że galicyjski chłop bardzo chętnie by się z kolegą zamienił.  Nawet jakby zrozumiał o co chodzi z tym "dniem wolności podatkowej", to bardzo chętnie by zamienił swoją kurną chatę na mieszkanie czy dom z lodówką jaki zacny kolega posiada. 
6 maja 2014, 11:33
Leszku, zwróć uwagę jeszcze, że przy tych wszystkich dywagacjach nikt tu nie uwzględnił też, że Wielka Brytania historycznie jest bardziej nasyconym krajem, miała bardzo dużo czasu, żeby nagromadzić bogactwo, a więc żeby jej obywatele mogli dosyć powszechnie odcinać teraz kupony. Można brać wzory z innych krajów, ale nie można tego robić beznamiętnie.
6 maja 2014, 12:03
W państwie minimum również by istniały podatki.
6 maja 2014, 12:32
Ale co to ma do rzeczy? Czy Medyceusze byli biedni bo nie mieil telewizora i komórki?
M
mądrala
6 maja 2014, 13:35
A mnie wydawało się, że w Wielkiej Brytanii i Niemczech jest więcej "socjalu" i wyższe płace...  No paczpan! Nie mam teraz czasu, żeby odnieść do reszty..., bo praca wzywa.
L
leszek
6 maja 2014, 17:39
Drogi Rafale. Wielka Brytanie wyszła z wojny zrujnowana, także ekonomicznie. "1984" Orwella raczej opisuje brytyjską, powojenną rzeczywistość, a nie sowiecką. Jednym z obiekcji przeciwko przyznaniu Polsce ziem poniemieckich były obawy, że Polska nie będzie w stanie tych ziem zagospodarować ekonomiczne i tym samym te ziemi ważne dla Europy z punktu widzenia żywnościowego nie będa pełnić swojej roli. W czerwcu 1947 Wielka Brytania podpisała bardzo korzystny układ handlowy, na mocy którego Polska miała dostarczać tam żwyność. Ale z drugiej strony paradoksalnie poziom zdrowotny brytyjskiego społeczeńśtwa się podniósł. Sprzyjała tam bardziej sprawiedliwa dystrybucja dochodów. To społeczeństwo klasowe w stopniu dla na niepojętym. Żołnierze na froncie - pochodzący z warstw niższych - dostawali regulenie dobre jedzenie i byli otoczeni dobrą opieką lekarską. To samo dotyczyły cywilnego społeczeństwa. Poszli do rozum do głowy i na czas wojny zawiesili na kołku klasowe uprzedzenia. Dzisiaj wszyscy mają pełnie lodówki, ale jeszcze nie tak dawno temu, także w Wielkie Brytanii najeść się do syta to było marzenie większości. Te wszyskie konstatacje były podstawą do utworzenia NHS i systemu opieki socjalnej, a przede wszystkim dostępnej dla wszystkich dystrybucji dochodów.  Tylko aby to rozumieć, trzeba znać historię XX wieku, a nie ugrzeznąć w XIX wieku.
6 maja 2014, 21:59
Wcale nie wyszla taka zrujnowana. 1984 wynika z doświadczeń wojny domowej w Hiszpanii 1936 r. a nie sytuacji i to w dodatku gospodarczej Wielkiej Brytanii. Wzrost gospodarczy jest wynikiem liberalizmu lat przede wszystkim 60-tych - podobnie w Niemczech.
L
leszek
6 maja 2014, 22:45
[url]http://en.wikipedia.org/wiki/Nineteen_Eighty-Four#Background[/url] -------------- Nineteen Eighty-Four uses themes from life in the Soviet Union and wartime life in Great Britain as sources for many of its motifs. ------------- O wojnie w Hiszpanii napisał "Homage to Catalonia" - sugeruję po prostu przeczytać i stwierdzić, że ma to luźny związek ze światem "1984". Zdecydowanie zalecam więcej czytać, a nie zmyślać czy powtarzać. 
R
rafi
5 maja 2014, 17:05
W Polsce ta "płaca minimalna" jest właściwie fikcją. Więcej na ten temat można znaleźć wpisując w google "umowa śmieciowa". Ciekaw jestem czy ksiądz jest zadowolony z pracy wykonanej przez tego stolarza. Bo w Polsce znajdują się tacy co oferują wykonanie pracy za przystępną cenę, tylko potem płakać się chce... Problem rynku pracy to nie tylko problem odpowiedniej ceny, ale też odpowiednich kwalifikacji, solidności. Wysoko wykwalifikowany i solidny pracownik jest na wagę złota. Tacy są wciąż poszukiwani, wystarczy przejrzeć oferty pracy. Z drugiej strony, ofert pracy która nie wymaga specjalnych kwalifikacji jest jak na lekarstwo. Podobnie jest z towarem. Tani chleb jest paprany jakimiś dodatkami typu "mączka chleba świętojańskiego", "gumą guar", mąką kukurydzianą - widać jest tańsza niż zwykła mąka? Żeby to wszystko nie pleśniało, taki chleb ma jeszcze kilka konserwantów (E-cośtam). Z resztą, wszystko co tanie ma jakieś zagęszczacze, żeby nie dało się od razu poznać że większość produktu to woda. Tania szynka też jest nasączona wodą, z jakimiś środkami chemicznymi które sprawiają że ta woda z szynki nie wypływa. Dzięki temu z kilograma mięsa można zrobić 1.5 kg szynki. Przykłady można mnożyć. Te wszystkie "rozwiązania" wymusiła konkurencja i wolny rynek. Tak w praktyce działa "niewidzialna ręka rynku".
jazmig jazmig
5 maja 2014, 17:43
Autor ma rację, ale wielu dyskutantów nie wyobraża sobie takiego zjawiska, żeby państwo nie ingerowało w rynek oraz w umowy między pracodawcami i pracownikami. Jak długo państwo się tym nie zajmowało, nie istniało bezrobocie.
6 maja 2014, 10:10
> Wysoko wykwalifikowany i solidny pracownik jest na wagę złota. Tacy są wciąż poszukiwani, wystarczy przejrzeć oferty pracy. (...) Tak w praktyce działa "niewidzialna ręka rynku".
S
Słaba
5 maja 2014, 16:16
Płaca minimalna służy zabezpieczenia godności pracownika i możliwości bardzo skromnego przeżycia,, w przypadkach bogatych i prymitywnych pracodawców, którzy dążą do zysku za wszelką cenę. To, że takie zabezpieczenie jest konieczne jest przykre... Nie ma to jednak większego wpływu na bezrobocie. Ten, kto jest za biedny, żeby zapłacić uczciwemu i kompetentnemu pracownikowi minimalną godziwą płacę, nie powinien się brać za zatrudnianie ludzi.
jazmig jazmig
5 maja 2014, 17:45
Godność pracownika nie zależy od płacy, lecz od jego rzetelności w pracy. Obibok i porządny pracownik, otrzymując taką samą płacę, nie są traktowani uczciwie. Ten drugi bowiem, de facto, pracuje na tego pierwszego.
M
mądrala
5 maja 2014, 18:10
De facto jest właśnie na odrót
S
Słaba
5 maja 2014, 21:28
A co to ma wspólnego z tym, co napisałam?
L
leszek
5 maja 2014, 15:06
Stwierdzenie, że przyczyną  bezrobocia są "wysokie podatki" czy "þlaca minimalna" to czyste bajki. Nie ma prostej przyczyny bezrobocia ani jednej uniwersalnej receptury jak dać ludziom zatrudnienie, ale to wcale nie oznacza, że trzeba sobie ten problem wyjaśniać bajkami i legendami.
5 maja 2014, 15:24
Oczywiście, że przyczyna bezrobocia jest prosta i znana: Potencjalny pracodawca i potencjalny pracobiorca nie są w stanie uzgodnić satysfakcjonującej obie strony ceny. Tylko tyle i aż tyle! Obie strony moga mieć stomilionów subiektywnych przyczyn, powodów i motywów. Socjaliści oczywiście rzucają się na potencjalnych pracodawców i nakazują im pewne rzeczy, narzucają minima itd. Dlaczego akurat na pracodawców? Bo pracobiorców jest więcej więc łatwiej zbić poparcie polityczne... Co z tego wynika? Ano niewiele dobrego... socjalizm jak nie działał tak nie działa.
L
leszek
5 maja 2014, 15:36
Daruj sobie te dyrdymały i banialuki. Przedsiębiorca szukający pracowników to nie jest rybak, który rzuca sieć w morze i ile złowi tyle wyciągnie w zależności od wielkości oczek w siecie. Ma określoną liczbę etatów do obsadzenia i szuka ludzi do tych etatów, szukanie pracowników to nie jest szukanie tego, co zaśpiewa niższą pensję. Oczywiście, mam na myśli prawdziwe biznesy, a "byznesy".  Zdecydowanie sugeruję obracanie się w realnym świecie, a nie  w świecie bajdurzenia i zmyślania.
5 maja 2014, 15:46
Płaca to cena pracy i podlega normalnym prawom popytu i podaży czy się to komuś podoba czy nie. W lewackich - obecnie obowiązujących systemach - system jest sztywny co oznacza, ze cena pracy nie może elastycznie się kształtować. Efektem jest bezrobocie. Innym tematem jest wpływ socjalu na decyzje pracować/nie pracować, polityka fiskalna i jej wpływ na tzw. szarą strefę i *drastyczne* podrożenie pracy poprzez koszmarne narzuty typu zus, fp, fgśp i całe to lewackie wariactwo.
5 maja 2014, 15:48
Każda ze stron może mieć stomilionów subiektywnych powodów ale muszą się zejść w jednym punkcie - ceny - tylko tyle i aż tyle. W tym się wszystko zawiera - mnie nie interesują powody obu stron i ich motywacje. A cena o której mówimy nie musi być najniższa z możliwych. Ale tego pan nie zrozumiesz, prawda? Z pana odpowiedzi nie wynika NIC SENSOWNEGO.
L
leszek
5 maja 2014, 16:30
 ZUS służy do wypłaty emerytur i rent. Zaś w świecie gospodarki rynkowej - nie wiem czy kolega zna takie pojęcie - nie ma darmowych zup. Jeśli trzeba komuś wypłacić 1000 zł. emerytury z ZUS, to ktoś musi ten 1000 złotych do ZUS wpłacić, zaś prezes ZUS nie ma w gabinecie maszynki do drukowania pieniędzy. W gospodarce rynkowej pieniądze nie rosną na drzewach. Zdecydowanie sugeruję zapoznanie się z jakimiś rudymentami ekonomii, to ogromnie pomaga obracanie sie we współczesnym świecie. Analogicznie aby komuś wypłacić 800 złotych zasiłku dla bezrobotnych, ktoś musi te 800 złotych wpłacić.
jazmig jazmig
5 maja 2014, 17:49
Nikt nie musi płacić do ZUS na obecnych emerytów, bo oni swoje pieniądze dawno wpłacili, pomijam tu anomalie typu gónicy, sędziowie itp. Jeżeli rządzący te pieniądze wydali na bzdury, to nie jest wina obecnie pracujących ludzi.
5 maja 2014, 22:13
ZUS to zwykły system argentyński. Emeryturą powinny być oszczędności + odsetki - dobrowolne.
6 maja 2014, 01:11
> w świecie gospodarki rynkowej - nie wiem czy kolega zna takie pojęcie - nie ma darmowych zup Darmowych zup nie ma w świecie żadnej gospodarki, nie tylko rynkowej.
H
H
5 maja 2014, 13:45
"Główną przyczyną bezrobocia są wysokie podatki." Tak, to jest dogmat neoliberałów. Ale, ale, gdzież oni się ostatnio podziali? Jakoś nie widać i niespychanie tych mądrali, choć kiedyś tak chętnie byli zapraszani do studiów telewizyjnych. A tu nie ma ich. A ci, co się tak nazywali, do swoich poglądów nie chcą się już przyznawać, bo życie je zweryfikowało i to negatywnie. "Jest także inna, bardzo niewinnie na pierwszy rzut oka wyglądającą przyczyna - płaca minimalna, ..." I znowu dogmat neoliberalny, którego życie nie potwierdza. W wielu krajach płace minimalne wprowadzono, dzięki Bogu, i nie spowodowało to wzrostu bezrobocia. Zresztą wysokie płace napędzają koniunkturę. Dobrym przykładem na nieprawdziwość obu tez są kraje skandynawskie. No tak, ale w ideologię należy wierzyć, a nie ją weryfikować.
5 maja 2014, 14:24
> Jakoś nie widać i niespychanie tych mądrali, choć kiedyś tak chętnie byli zapraszani do studiów telewizyjnych. A tu nie ma ich. http://www.blog.gwiazdowski.pl/
M
mądrala
5 maja 2014, 14:34
O ile dobrze pamiętam, to w PRL-u z zaimplementowanym ustrójem socjalistycznym każdy obywatel miał zarówno obowiązek jak i prawo pracy, a tzw. "niebieskim ptakom", czyli uchylającym się od pracy żaden "socjal" nie przysługiwał. :)
5 maja 2014, 14:38
I co w związku z tym?
jazmig jazmig
5 maja 2014, 17:50
Niebieskie ptaki były zatrudnione i obijały się w pracy - różne bumelki, lewe chorobowe itp. I socjal jak najbardziej dostawali.
M
Mądrala
5 maja 2014, 18:18
Mylą się Panu pojęcia. Proszę więcej poczytać o "niebieskich ptakach" w PRL-u.
M
mądrala
5 maja 2014, 18:45
Ano to, jedna jaskółka wiosny nie czyni, a przypadki opisane w artykule przytoczonym przez Pana są sporadyczne. I czasami warto wyjść poza pewne schematy w myśleniu o ekonomii. 
6 maja 2014, 01:07
Czy Pan słyszał kiedyś o posługiwaniu się kwantyfikacjami?
5 maja 2014, 13:44
Bardzo dobry artykuł! Bezrobocie nie odbiera człodności. Ludziom godność odbiera socjalizm który traktuje ich jak bezrozumne bydło za które trzeba myśleć, planować, decydować, wypasać i chronić. Socjalizm = zamach na Wolną Wolę = zamach na największy DAR BOŻY odróżniający ludzi od zwierząt = odczłowieczenie. Przykładem zakorzenionego głęboko i strukturalnie braku godności jest obecny w kraju powszechny syndrom Homo Sovieticus ze wszyatkimi jego implikacjami.
D
DG
5 maja 2014, 13:31
Ktoś, to słabo zna teorię ekonomiczną może uwierzyć w teorie ojca Gniadka. Płaca wyższa od swej marginalnej produktywności przyczyną bezrobocia? Logiczne i jasne, wniosek: obniżyć płace do poziomu krańcowego produktu pracy. Jakie to proste! Rzeczywiście proste, ale tylko w starych podręcznikach ekonomii. W rzeczywistości każda praca wymaga zastosowania pewnych środków materialnych, nazywanych zwykle kapitałem. Nie da się empirycznie oddzielić produktywności pracy od produktywności kapitału, stąd też nikt nie zna rzeczywistej produktywności pracy. Teza, że zwyżka płac ponad krańcową produktywność pracy jest przyczyną bezrobocia pozostaje twierdzeniem z zakresu czystej teorii, bez cienia dowodu. Bardziej rozsądnie brzmi teza, że obiżki płac, zmniejszając popyt globalny, są istotną przyczyną bezrobocia. Ekonomiczne teorie Misesa są czystym rezonowaniem, Mises nigdy nie splamił się badaniam empirycznymi. A wszystko wiedział lepiej. Zadanie dla dociekliwych: porównać stopy bezrobocia w Niemczech i USA a następnie stopy udziału wydaktów państwa w produkcie krajowym w tych krajach.
5 maja 2014, 13:41
Panu (?) chyba uciekło, że głównym zagadnieniem jest istnienie lub nieistnienie bezrobocia dobrowolnego, wobec (tu zgadzam się całkowicie z o. Gniadkiem, że fałszywego) redukowania każdego bezrobocia do wymuszonego. Ponadto w Pana wypowiedzi widać błąd nadmiernej generalizacji przypisywaina o. Gniadkowi tezy, iż za wszelkie bezrobocie wymuszone jest winna zawsze i jedynie 'płaca wyższa od swej marginalnej produktywności'. Z faktu, że istnieją przypadki bezrobocia spowodowanego X nie wynika, że wszelkie przypadki bezrobocia są spowodowane X. Błędne wnioskowanie.
D
DG
5 maja 2014, 14:03
Pokazałem na czym polegają błędy w jednej z teorii głoszonych przez ojca Gniadka. Nie mam czasu na krytykę wszystkicj jego mniemań. Dodam tylko, że pojęcie bezrobocia dobrowolnego jest względne. Raczej odmówiłbym, gdyby oferowano mi za pracę 2 złote dziennie, a Pan?
5 maja 2014, 14:22
Ale jest Pan świadomy istnienia takich patologicznych zjawisk, jak celowe życie z zasiłków i benefitów? http://www.rmf24.pl/fakty/swiat/news-obcial-sobie-pila-stope-zeby-nie-pracowac,nId,594647
M
mądrala
5 maja 2014, 14:44
W krajach III świata nie ma płacy minimalnej ani specjalnych regulacji na rynku pracy, dzieki temu dzieci mogą pracować na swoje pół miski ryżu na pensje prezesów, dyrektorów, akcjonariuszy wielkich międzynarodowych korporacji.
5 maja 2014, 15:52
Bzdura,  w dodatku wyrządzająca krzywdę tym ludziom którzy tej prace potrzebują. Podobnie rzecz się miala w XIX w. o którym się krzyczy, że wyzysk, że zdzierstwo, że ten obrzydły kapitalizm. Nikt jednak nie zwraca uwagi na to, że przed tą epoką czyli na przełomie XVIII i XIX w. ogromne rzesze ludzi znalazło się poza rolnictwem i nie miało czego do garnka włożyć. Warto poczytać sobie historie jak to pod wpływem takich opinii niektóre firmy wycofały się z tamtego rynku. Efekt - ludzie głodują. Warto by zapytać wpierw samych zainteresowanych co o tym sądzą, zanim zacznie się uszczęśliwiać ludzkość na siłę.
jazmig jazmig
5 maja 2014, 17:30
wniosek: obniżyć płace do poziomu krańcowego produktu pracy. Kto niby ma obniżać płace? Jeżeli płaca wynika ze swobodnej umowy pracownik-pracodawca, to obaj ustalają płacę, która ich zadowala. Gdy państwo zaczyna regulować płace i pracę, to zaczyna się bezrobocie przymusowe, ponieważ pracodawca jest zmuszany do płacenia za pracę więcej, niż ona jest naprawdę warta. W takim przypadku unika zatrudnienia pracownika i pojawiają się różne rodzaje zatrudnień chwilowych, które nazywacie umowami śmieciowymi.
M
mądrala
5 maja 2014, 17:52
Kapitalista kieruje się w prowadzeniu swojej działalności chęcią zysku. Chciwość w ustroju kapitalistycznym urasta co rangi cnoty. "Greed is good" - to hasło które przyświeca grubym rybom  i nie tylko na giełdzie. Zresztą to przekonanie pokutuje też w świadomości wielu akademickich wykładowców. Na szczęście nie wszystkich. To hasło realizuje też większość pracodawców. Nie ważne jakim kosztem, byleby inwestor, właściciel miał jak najwiekszy zwrot z zainwestowanego kapitału. Często jest to sprzeczne z nauką Jana Pawła II, kóry jednoznacznie wyznaczył miejsce kapitałowi i pracy mówiąc, że to kapitał ma służyć pracy a nie odwrotnie. Wystarczy pochylić się nad jego encyklikami. Kapitał przemieszcza  tam gdzie może realizować większe zyski, a nie pod wpływem opinii, bo te ma w głębokim "poważaniu", tak jak i siłę roboczą, którą traktuje przedmiotowo. Literatura będąca zwierciadłem przechadzającym się podziedzińcu dostarcza wielu przykłądów obrzydliwego wyzysku. „Cóż za zwierzęce pędzicie życie, chłopy silne i zdrowe! Jedni mają jadła tyle, że z niego urządzili kult, obrzęd, nałóg, obyczaj i jakąś świętość, a drudzy po to tylko żyją, żeby nie zdychać z głodu! Zbuntujcież się, chłopy potężne, przeciwko swojemu sobaczemu losowi!” itp itd. Ks Gniadek jest błędzie nie tylko w kwestii płacy minimalnej, która jest trampoliną dla poziomu wszyskich płac w danym kraju, a co za tym idzie poziomu życia i większego popytu wewnętrznego, ale i w kwestii interwencjonizmu panstwowego, który w niektórych przypadkach może postawić na nogi całą gospodarkę, jak to naprzykład miało miejsce w Singapurze. Reindustrializacja  i podwyżka płac realnych są w Polsce bardzo  potrzebne.
6 maja 2014, 08:23
Co do potępienia chciwości - pełna zgoda. Ale czy aby na pewno jest ona charakterystyczna dla kapitalizmu. Czy obecnie kiedy mamy panujący keynsizm + socjal nie obserwujemy chciwości wśród decydentów? Zatem trzeba odróżnić moralność od systemu. Ta pierwsza jest rzeczywiście istotna i bez niej żaden system "nie zadziała". Ale nie da się jej zadekretować na poziomie ustaw. Drugim tematem jest system. Najefektywniejszym jest kapitalizm - ale w pełni tego słowa znaczeniu a więc w powiązaniu z wolnością i odpowiedzialnością - czego dzisiaj nie ma w Polsce. Zysk nie musi być oceniany negatywnie. Pełni on rolę informacyjną pozwalającą na optymalną alokację ograniczonych zasobów. To m.in. z pojawieniem się kapitalizmu wiążemy taki przyrost ludzkości (rozwój medycyny nastąpil później, np. penicylina to XX w.). Przypominam również, że Marks zysk oceniał negatywnie upatrując w nim element wyzysku. Do czego to doprowadzilo chyba nie muszę tłumaczyć...
5 maja 2014, 12:47
Takie głosy normalności dają nadzieję, że nie wszystko stracone w chrześcijańskich umysłach. ... a wystarczy pozostawać w prawdzie, a nie wyidealizowanym słudziuteńkim, śmierdzącym lewicowymi fałszami wizeruneczku człowieka co to zawsze jest dobry i chce dobrze, tylko okoliczności mu w tym przeszkadzają. Dziękuję
5 maja 2014, 12:15
Godność człowieka nie pochodzi ani z wykonywania pracy, ani z możliwości jej wykonywania. Bezrobocie (dobrowolne czy generowane przez państwo)  nie pozbawia człowieka godności - wynikającej przecież ze stworzenia na obraz i podobieństwo Boga. Człowiek może natomiast tracić poczucie własnej godności lub szacunek innych ludzi. Społeczeństwo może natomiast odnosić się do człowieka bez szacunku.