Duchowny też człowiek
Miałem cichutką nadzieję, że wywiad, jakiego udzielił bp Piotr Jarecki po powrocie do obowiązków warszawskiego biskupa pomocniczego, odbije się większym echem, a może nawet wywoła poważną dyskusję. Pojawiło się w nim przecież kilka wątków rzadko spotykanych w medialnych materiałach dotyczących Kościoła katolickiego. Według mnie jednym z ważniejszych jest wątek dotyczący traktowania biskupów przez "ludzi" oraz kierowanych wobec nich oczekiwań. Myślę, że problem dotyczy nie tylko następców Apostołów, ale duchownych wszystkich szczebli. A nawet alumnów, przygotowujących się do kapłaństwa w seminariach duchownych.
Odpowiadając na pytanie o funkcjonujący w powszechnym obiegu wyidealizowany obraz hierarchy, bp Jarecki stwierdza, że wina za taki stan rzeczy leży po dwóch stronach. Z jednej strony jako ludzie tęsknimy za ziemskim ideałem. Z drugiej strony człowiek, wobec którego te oczekiwania są kierowane, nie robi nic, żeby mających nadmierne oczekiwania wyprowadzić z błędu. "To według mnie spory problem - podejrzewam, że szczególnie w Polsce. Myślę, że większym skandalem jest uważanie człowieka, który jest biskupem, za ideał porównywalny z Bogiem niż odkrycie w jego życiu mniejszego czy większego braku. Bo niezależnie od tego, czy ktoś jest człowiekiem świeckim, biskupem, czy papieżem - błądzi" - wyznaje biskup, zarzekając się, że nigdy nie był "z obłoków".
Jako dowód, że wina leży po obydwu stronach, świeckich i duchownych, przywołuje przemowy kierowane do biskupa przed bierzmowaniem albo podczas wizytacji. "Śmiejemy się z tego, ale tego nie korygujemy i tak to trwa z pokolenia na pokolenie" - konstatuje gorzko. Jak na zawołanie pojawił się przykład.
Medialnym hitem ostatnich dni stał się "Scenariusz powitania księdza biskupa w przedszkolu". Wisi on w internecie nie na jakiejś katolickiej czy kościelnej witrynie. Można go znaleźć w całkowicie świeckim portalu edukacyjnym, w którym m. in. nauczyciele dzielą się materiałami pomagającymi im w pracy.
Bp Jarecki, odwołując się do swoich doświadczeń, mówi szczerze o wyobcowaniu biskupa i przeciwstawia biskupią egzystencję życiu proboszcza. "Ten pierwszy nie ma swojej wspólnoty, w której zna ludzi po imieniu" - zwraca uwagę z wyraźnym żalem i dodaje, że wędrując z parafii do parafii, patrzy na praktycznie obcych ludzi, "na obcą trzodę, nazywając się jej pasterzem". Pojawia się pytanie, czy biskup nie idealizuje w tym miejscu życia księży. Nie tylko wśród proboszczów, ale również wśród wikarych nietrudno znaleźć przykłady całkowitego wyalienowania, sytuowania się obok albo powyżej wspólnoty, połączonych z tym samym problemem, z jakim zmaga się bp Jarecki - kłopotami z dorównaniem wyidealizowanemu wizerunkowi i ogromnym oczekiwaniom ze strony świeckich, nie tylko tych mocno związanych z Kościołem. A także z odrzuceniem pokusy ustawienia się w pozycji kogoś lepszego, komu należą się hołdy i przywileje. Dotyka ona - często za sprawą ludzi pełnych jak najlepszych intencji - także kleryków.
Taka pokusa nie jest w życiu Kościoła niczym nowym. Dzieje Apostolskie opowiadają, co się stało w Listrze po uzdrowieniu człowieka o bezwładnych nogach. "Tłumy zaczęły wołać po likaońsku: «Bogowie przybrali postać ludzi i zstąpili do nas!» Barnabę nazywali Zeusem, a Pawła Hermesem". Mieszkańcy miasta chcieli Apostołom składać ofiary. Paweł i Barnaba nie dali się zwieść. Zaczęli protestować. Krzyczeli: "Ludzie, dlaczego to robicie! My także jesteśmy ludźmi, podobnie jak wy podlegamy cierpieniom".
Żyjemy w świecie, w którym sensacją na miarę globalną jest fakt, że papież własnoręcznie niesie teczkę po schodkach do samolotu. I w świecie, w którym jego krytyczne uwagi pod adresem duchownych u jednych budzą pełną złej satysfakcji radochę (bo trudno to nazwać prawdziwą radością), a u innych frustrację, zniechęcenie i poczucie braku wsparcia. Żyjemy też w świecie, w którym Następca św. Piotra klęka do spowiedzi, jak wszyscy inni wierni, jasno pokazując, że jest grzesznym człowiekiem.
Myślę, że coraz bardziej dojrzewamy do rozmowy nie tylko o kondycji duchowieństwa, ale również o usytuowaniu duchownych w Kościele i w społeczeństwie. Tej rozmowy potrzebują zarówno ci, którzy przyjęli święcenia i są duszpasterzami, jak i ci, którzy ich duchowemu przewodnictwu się powierzają.
Skomentuj artykuł