Eutanazja nie jest samobójstwem

Elżbieta Wiater

Jurek Owsiak swoim stwierdzeniem o poparciu dla legalizacji eutanazji osiągnął zamierzony cel - rozpętał debatę. W mediach zaczęto publikować wypowiedzi na ten temat i, słuchając niektórych z nich, doszłam do wniosku, że warto doprecyzować pojęcia.

Samo określenie pochodzi z greki i oznacza dosłownie dobrą (eu) śmierć (thanatos).

Osoby, które propagują jej legalizację uciekają, jak tylko to możliwe, od bezpośredniego stwierdzenia, że jest to zabójstwo. Pojawiają się frazy: "niektórzy uważają to za zabójstwo", "jest to czyn miłosierdzia wobec osoby cierpiącej", "forma samobójstwa". Z podobnym rozmywaniem pojęć mieliśmy do czynienia przy debacie o aborcji, podczas której zabicie dziecka zaczęto nazywać "usunięciem ciąży" czy też, mówiąc językiem prasowych ogłoszeń, "wywoływaniem miesiączki". Rozmycie to służy oswojeniu opinii publicznej ze zjawiskiem i powolnemu dążeniu do uzyskania dla niego społecznej akceptacji.

Tymczasem eutanazja jest zabójstwem. Tak definiuje ją polski Kodeks karny (art. 150), mówiąc o zabójstwie z litości i odróżniając od samobójstwa wspomaganego (art. 151), którego formą była działalność kliniki "Dignitas" w Szwajcarii.

Wyróżniamy eutanazję czynną (odłączenie chorego od aparatury, podanie trucizny, czy jak podczas średniowiecznych bitew dobicie za pomocą jakiegoś narzędzia) oraz bierną (zaniechanie karmienia, pojenia, podawania leków, etc.).

O samobójstwie możemy mówić jedynie wtedy, kiedy ktoś siebie sam zabija (jak zresztą słyszymy w nazwie). Samobójstwo wspomagane polega na dostarczeniu pomocy lub namawianiu danej osoby do zabicia samej siebie.

Dla jaśniejszego pokazania różnic proponuję pokazanie ich na przykładzie, powiedzmy, że będzie nim pan Tadeusz. Po rozległym udarze mózgu znalazł się na oddziale intensywnej terapii, jest przytomny, ale jego stan jest bardzo ciężki. Popada w depresję, która prawie zawsze towarzyszy takiej sytuacji zdrowotnej.

Jeśli w tej sytuacji poprosi o podanie trucizny, osoba podająca mu tę substancję dopuści się eutanazji czynnej. Jeśli jego funkcje życiowe są podtrzymywane dzięki dożylnemu karmieniu i przestanie się mu podawać pokarm i wodę, będzie to dokonanie eutanazji biernej.

Ale jeśli w tym szpitalu jest niedobór miejsc na oddziale intensywnej opieki, aparatura, do której jest podłączony pan Tadeusz, jest potrzebna komuś innemu, czy występuje jakakolwiek sytuacja tego rodzaju - niestety bardzo częsta w Polsce - pielęgniarki i lekarze mogą sugerować choremu, że jego stan jest tak ciężki, że warto pomyśleć o "godnym odejściu". I zasugerować formę tego odejścia oraz zaoferować pomoc w jego dokonaniu. Jak pisałam wcześniej - gwałtownemu pogorszeniu stanu zdrowia, a szczególnie utracie sprawności często towarzyszy depresja, która sprzyja podatności na takie sugestie. Jeśli pan Tadeusz im ulegnie i podłączy sobie "miłosierną" kroplówkę, popełni samobójstwo, zaś personel medyczny w obecnym stanie prawnym byłby sądzony za samobójstwo wspomagane.

Eutanazja zawsze zakłada aktywny udział osoby trzeciej. Mówiąc bardziej wprost: musisz prosić kogoś, żeby został twoim katem. Najczęściej jest to ktoś z personelu medycznego lub najbliższa ci osoba, która się tobą opiekuje. To ona dopuszcza się eutanazji, nie ty. Kiedy w Polsce dyskutowano kwestię kary śmierci, pojawił się także argument mówiący, iż trudno oczekiwać, że ktoś będzie pracował jako kat. Przy okazji debaty o eutanazji jakoś o tej kwestii się zapomina.

Do tego rozmywa się samo pojęcie eutanazji, bo stara się zaszpachlować okrągłymi słówkami prawdziwą naturę tego czynu. Jest to zabicie człowieka, świadome i dobrowolne. Piękne słowa tego nie zmienią.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Eutanazja nie jest samobójstwem
Komentarze (21)
ZW
zabijanie w białych rękawiczka
16 lutego 2013, 10:45
Eutanazja jest już w Polsce od dawna dostępna. Słowo 'dostępna' jest nieodpowiednie. Powinno być "przymusowa" dla niektórych (szybko rozrastających) się kręgów społecznych. bo czym jak nie 'przymusową etanazją' nazwać fakt, że część polskich emerytów żyje poniżej minimum socjalnego??? Jeśli emeryta nie stać na podstawowe produkty spożywcze (mając w perspektywie eksmisję za zaleganie z opłatami), to tym bardziej nie będzie go stać na wykup leków (jeśli założymy, że uda mu się doczekać w wielomiesięcznych kolejkach do wizyty u lekarza w państwowej placówce medycznej). Jeśli do tego dołożymy fakt, że ZUS jest bankrutem, a emerytury przyszłych emerytów będą co najwyżej 1/3 ostatniej pensji to można przestać dywagować, czy eutanazja w Polsce powinna być zakazana, czy dozwolona..... ONA JUŻ JEST! I w dodatku wcale nie jest 'dobrowolna'.... ... Tak. To jest zabijanie starych w białych rękawiczkach...
!
!
16 lutego 2013, 10:42
 Bóg mi świadkiem jeśli kiedyś miałabym tak cierpieć i patrzeć jak cierpią moi bliscy którzy nie mogą nic więcej zrobić aby mi pomóc, to chciałabym aby przeprowadzono eutanazję na mojej osobie. ... Powołujesz się "Bóg mi świadkiem", a więc to co piszesz jest diabelskie, głupie!! Nie pisz głupot!! Będziesz stara, to zmienisz zdanie, więc nie pisz idiotyzmów! Będziesz chciała zyć, ale nikt Cie nie zrozumie, dostaniesz taki dar, że będziesz prosić o życie, o ktoś Cię zabije, bo Cię nie zrozumie, tak jak Ty nie rozumiesz, że eutanazja jest zabójstwem! A nie nawet jakimś samobójstwem. Samobójstwo to odrębny temat zresztą! Twoje słowa wypowiedz do nas ponownie z Domu Starców, z Domu Opieki - wtedy bedą brzmieć prawdziwie, a nie teraz - poddajesz się diabłu! Mówisz coś, co jest abstrakcją, kłamstwem i brzmi jak... szkoda slów! 
K
Krzysztof
16 lutego 2013, 10:32
Irytuje mnie zdrobnienie w imieniu Owsiaka,Skąd ta miłość do tego kontrowersyjnego osobnika?
R
racjonalista
16 lutego 2013, 10:01
Eutanazja jest już w Polsce od dawna dostępna. Słowo 'dostępna' jest nieodpowiednie. Powinno być "przymusowa" dla niektórych (szybko rozrastających) się kręgów społecznych. bo czym jak nie 'przymusową etanazją' nazwać fakt, że część polskich emerytów żyje poniżej minimum socjalnego??? Jeśli emeryta nie stać na podstawowe produkty spożywcze (mając w perspektywie eksmisję za zaleganie z opłatami), to tym bardziej nie będzie go stać na wykup leków (jeśli założymy, że uda mu się doczekać w wielomiesięcznych kolejkach do wizyty u lekarza w państwowej placówce medycznej).  Jeśli do tego dołożymy fakt, że ZUS jest bankrutem, a emerytury przyszłych emerytów będą co najwyżej 1/3 ostatniej pensji to można przestać dywagować, czy eutanazja w Polsce powinna być zakazana, czy dozwolona..... ONA JUŻ JEST! I w dodatku wcale nie jest 'dobrowolna'....
S
Stella
14 stycznia 2013, 17:08
Moja mama w ubiegłym roku bardzo poważnie zachorowała. Ponieważ była w bardzo ciężkim stanie i dosłownie nie potrafiliśmy i niebylismy gotowi na to aby zająć się nią odpowiednio umieściliśmy na okres przejściowy mamę w ośrodku opiekuńczym gdzie fachowo się nią zajęli. Byłam u mamy prawia codziennie i bardzo się napatrzyłam na starość, cierpienie, samotność, bezradność. To jest nie do opisania osobom które się z tym nigdy nie spotkały. Moja mama jest już w domu. Dzięki Bogu jej stan się poprawił i sami się nią zajmujemy. Ale widok innych pensjonariuszy ośrodka mam cały czas przed oczami i jestem pewna że 90% z nich chciałoby umrzeć. Bóg mi świadkiem jeśli kiedyś miałabym tak cierpieć i patrzeć jak cierpią moi bliscy którzy nie mogą nic więcej zrobić aby mi pomóc, to chciałabym aby przeprowadzono eutanazję na mojej osobie.
T
Tomek
13 stycznia 2013, 21:27
Pani Elżbieto, prosze nie uzywać dużych liter i grubego druku. To razi i przeszkadza w czytaniu. Nie musi Pani w ten sposób wykrzykiwać wszystkich swoich żali, które w Pani drzemią.
E
ELŻBIETA
13 stycznia 2013, 21:03
EUTANAZJA TAK JAK KAŻDA ZBRODNIA JEST TYLKO TAM GDZIE MIESZKA GRZECCH. CZŁOWIEK ŻYJĄCY W GRZECHU "KOCHA" GRZECH A NIE CZŁOWIEKA, NIE CZYNI MIŁOŚCI. CZŁOWIEK, KTÓRY DOPUSZCZA SIĘ TAKIEGO CZYNU DAJE ŚWIADECTWO O SOBIE KIM JEST. LICZY NA NIEUJAWNIENIE PRAWDY, NA NIELEGALNĄ ŁATWĄ KORZYŚĆ. STAN CZŁOWIEKA WSKAZUJE NA JEGO ZYCIE KIM BYŁ. ALE DOKTORNIE CHCE SŁUŻYĆ DOBRU, BO DROGO, BO WYLECZY ZA TAKIE PIENIĄDZEE MILIONERA, KTÓRY MOŻE BĘDZIE CHOĆBY NA KRÓTKO TYLKO PRZYJACIELEM. KORUPCJA SIĘGA ZENITU. WIELE LUDZI BYŁO PRZEŚLADOWANYCH DO GRANI WYTRZYMAŁOŚCI LUDZKIEJ WŁAZILI W ZIEMIĘ, SZAMBA, KOŚCIOŁY GDZIE POPADŁO ABY NIE ŻYĆ W UPADŁOŚCI MORALNEJ, WIELU NIE UJRZAŁO ŚWIATŁA DZIENNEGO DO DZIŚ, NIKT JEDNAK ZA TO NIE ODPOWIEDZIAŁ. LUDZIE CHETNIE CHCA BYĆ CZY TO W SCHRONISKACH, SZPITALACH, HOSPICJACH, DOMU STARCÓW, WIĘZIENIU BYLE NIE UCZYĆ SIĘ NIE PRACOWAĆ NA SWOJE UTRZYMANIE, ŚMIEJĄ SIĘ, ŻE BLUZECZKI MOGĄ SPRZEDAWAĆ ZAWSZE. EDUKACJA, ZAKLADY PRACY SĄ NA NISKIM POZIOMIE. SKLEPY DOBRZE ZAOPATRZONE W DUŻYCH MIASTACH. RESTAURACJE I INNE PUBLICZNE MIEJSCA NIEBEZPIECZNE, PEŁNE ZŁODZEI. BIEDOTA I SLAMSY W SKUTEK NADZEI NA ZŁO, KRADZIEŻ, PROSTYTUCJA. PIENIĄDZE SĄ W NADUŻYCIU I PROWADZĄ DO NADUŻYĆ KONSUMPCYJNYCH. BRAK WIARY.
EW
E. Wiater
13 stycznia 2013, 20:25
@ AP Jak już zaczęła Pani ciekawą serię o eutanazji to proponuje kolejny wpis o różnicy między eutanazją i uporczywą terapią. Warto, żeby takie artykuły wyskakiwały w wyszukiwarkach internetowych jak ktoś szuka informacji na powyższy temat. Ponieważ wiele wskazuje na to, że ktoś wymyślił rozpocząć debatę na ten temat w Polsce więc się bardzo przyda. Pozdrawiam. ... Mogę napisać, ale wydaje mi się, że tekst na ten temat jest na deon.pl, proszę sprawdzić w tematach tekstów pokrewnych w panelu pod zdjęciem.
EW
E. Wiater
13 stycznia 2013, 20:23
@jazmig Jeżeli cytowany przez panią p. Tadeusz jest w głębokiej śpiączce, a współczesna medycyna nie zna sposobu jego wybudzenia, to podtrzymywanie jego życia aparaturą wydaje się wątpliwe moralnie, a jej odłączenie, nie będzie eutanazją. Proszę przeczytać jeszcze raz i na spokojnie następujący fragment mojego tekstu: "Dla jaśniejszego pokazania różnic proponuję pokazanie ich na przykładzie, powiedzmy, że będzie nim pan Tadeusz. Po rozległym udarze mózgu znalazł się na oddziale intensywnej terapii, jest przytomny, ale jego stan jest bardzo ciężki." Szczególnie ostatnie zdanie tego fragmentu. Odłączenie przytomnego pacjenta od aparatury na jego życzenie, bądź pod wpływem jego nalegań jest kwalifikowane jako eutanazja. Kluczem tutaj jest wola pacjenta i motywacja osoby odłaczającej (litość, współczucie). Chociaż trzeba przyznać, że Kodeks karny nie mówi o woli pacjenta a jedynie o motywacji dokonującego zabójstwa.
A
AP
13 stycznia 2013, 19:52
Jak już zaczęła Pani ciekawą serię o eutanazji to proponuje kolejny wpis o różnicy między eutanazją i uporczywą terapią. Warto, żeby takie artykuły wyskakiwały w wyszukiwarkach internetowych jak ktoś szuka informacji na powyższy temat. Ponieważ wiele wskazuje na to, że ktoś wymyślił rozpocząć debatę na ten temat w Polsce więc się bardzo przyda. Pozdrawiam.
jazmig jazmig
13 stycznia 2013, 19:46
Eutanazja jest morderstwem, ale odłączenie od aparatury podtrzymującej życie, już niekoniecznie. Jeżeli cytowany przez panią p. Tadeusz jest w głębokiej śpiączce, a współczesna medycyna nie zna sposobu jego wybudzenia, to podtrzymywanie jego życia aparaturą wydaje się wątpliwe moralnie, a jej odłączenie, nie będzie eutanazją. Odłączenie takiej aparatury od pacjenta przytomnego, byłoby pospolitym morderstwem, które trudno jest nazwać eutanazją.
EW
E. Wiater
13 stycznia 2013, 19:23
@ kate Problem zaczyna się wtedy, gdy musimy podtrzymywać funkcje życiowe osoby, która jest nieprzytomna i nie zostawiła żadnego dokumentu pozwalającego określić, jak należy w jej przypadku postąpić. Jeżeli robimy to lata, to następuje naturalne zmęczenie materiału - postęp medycyny, tak naprawdę nam te dylematy wzmacnia, bo pozwala sztucznie, pod aparatami utrzymywać lata ludzi, którzy by w normalnych warunkach nie mieli szans na życie. Co wtedy robić - człowiek nie umarł, ale de facto nie funkcjonuje, jest zdany na pomoc medycznego personelu, na pieniądze rodziny (o ile ona je ma) i pieniadze podatników, którzy mogą naturalnie powiedzieć dość. Czy mamy prawo odłączyć aparaturę i kiedy? (...) Boję się, że nie będzie mi to dane, że będę musiała patrzeć na starość jak wszyscy będą się głowić, jak mi pomóc, aby samemu z torbami nie pójść. Boję się tego obciążenia sumienia, że za długo będę żyła i będę przez to stanowiła kłopot dla państwa i rodziny. ... Poruszyła pani dwie ważne kwestie. Jeśli chodzi o pierwszą, to polskie prawo przewiduje sytację,w  której odłączenie aparatury w takim przypadku, jak pani opisała, jest możliwe. I nie jest to forma eutanazji. Drugi cytat z pani wypowiedzi sugeruje, że dała pani sobie wmówić, że jedyne wartościowe życie to takie, które jest produktywne. A nie pomyślała pani, że obecnie wypracowuje pani sobie kapitał, zarówno materialny, emocjonalny (sieć relacji), jak społeczny, który pani gwarantuje spokojną starość? Czemu uważa pani siebie za kogoś tak mało wartego miłości, że na starość, kiedy nie będzie juz pani prduktywna, jako jedyne wyjście widzi pani swoją śmierć? Skąd to przekonanie, że pani odejście nie spowoduje niczyjego cierpienia? I że fundusze, które pani obecnie wypracowuje, nie powinny dać pani możliwości opłacenia sobie dobrej opieki? Ma pani prawo, nawet jako stary, schorowany człowiek do bycia kochanym i otoczonym dobrą opieką, tyle, że nam się wmawia, że mamy tylko obowiązki a nie mamy praw.
MR
Maciej Roszkowski
13 stycznia 2013, 18:40
Podróżniku, Nie wątpię, że są i dobre wiadomośći. dziękuję.
:
:)
13 stycznia 2013, 15:02
Zabjstwo z litości też coś! Zabójstwo, to zabójstwo. Rolą służby zdrowia jest leczyć nie zabijać, a raczej dobijać. Jeżeli ktoś chce popełnić samobujstwo, a jest tchórzem, to nie będzie szukał pomocy, tam gdzie powinien tylko osby, o skłonnościach zabójcy. I jest rozgrzeszony. To na nią w końcu spadnie odpowiedzialność. Ja się nie zabiłem, to mnie zabili. Miał wolną wolę, mógł odmówić. Podwójne zakłamanie i tchórzostwo. Katów jest więcej niż możemy sobie wyobrazić. Dodać do tego jeszcze zgodę na dobijanie pięknie nazwane eutanazją. No i mamy tym razem na wielką skalę bezkarnych (wspomnianych przez autorkę) łowców skórek. A wszystkie te zabójsywa, czy morderstwa będą się działy w imię prawa.  I kto będzie bronił bezbronnych gdy np rodzina zeche być w żałobie, bo wszystko można będzie podciągnąć pod litośći skrócenie cierpień.
C
Czarek
13 stycznia 2013, 14:59
Zarówno pomaganie w samobójstwie jaki i zabójstwo jest czynem zabronionym (w Polsce nie jest karany jedynie samobójca, nawet wtedy, gdy samobóstwo jest nieudolne, a więc zakończy się niepowodzniem). Samobójstwo jest takim samym złem jak zabójstwo, jednak ustawodawca niepenalizując samobójstwa uwzględnił okoliczność, że do samobójstwa bardzo czesto skłania człowieka okoliczność zewnętrzna (presja innych osób) lub wewnętrzna (np. choroba psychiczna - zob. depresja, załamanie nerwowe), która uniemożliwia samobójcy kierowanie swoją wolą. Wydaje mi się, że dyskusję na tematy moralne powinien "rozpętywać" Kościół, a nie osoby, które mają światpogląd sprzeczny z wartościami, które promuje i chroni Kościół. Tak samo było z in vitro - dyskusja rozgorzała, gdy SLD zaproponowało redundację tej procedury. Kościół w osobach hierarchów jest bierny. Teraz jest bardzo wiele homilii sugerujących, że władzę w kraju sprawują ludzie, którzy mają poglądy sprzeczne z wartościami chrześcijańskimi... tylko, że zakres ochrony życia jest obecnie taki sam, jak wówczas, gdy władzę sprawowały osoby bliskie Kościołowi... wtedy chyba kapłani (w szczególnośći biskupi) nie żądali tak stanowczo od rządu i prezydenta wprowadzenia zakazu in vitro i nowelizacji ustawy "antyaborcyjnej". Wydaje mi się Kościół jako duża zbiorowość jest tak dalece bierny i spolityzowany w działaniach, że jesteśmy zmuszani do obrony pola, które w debacie publicznej już zostało zajęte przez przeciwników watości, które powinniśmy promować.
K
kate
13 stycznia 2013, 14:54
Pani Elżbieto, gdyby problem eutanazji dotyczyl tak prostych przypadków, jak Pani podała (udar mózgu), to nie byłoby problemu etycznego. Problem zaczyna się wtedy, gdy musimy podtrzymywać funkcje życiowe osoby, która jest nieprzytomna i nie zostawiła żadnego dokumentu pozwalającego określić, jak należy w jej przypadku postąpić. Jeżeli robimy to lata, to następuje naturalne zmęczenie materiału - postęp medycyny, tak naprawdę nam te dylematy wzmacnia, bo pozwala sztucznie, pod aparatami utrzymywać lata ludzi, którzy by w normalnych warunkach nie mieli szans na życie. Co wtedy robić - człowiek nie umarł, ale de facto nie funkcjonuje, jest zdany na pomoc medycznego personelu, na pieniądze rodziny (o ile ona je ma) i pieniadze podatników, którzy mogą naturalnie powiedzieć dość. Czy mamy prawo odłączyć aparaturę i kiedy? Trzeba dużo determinacji, wsparcia ze wszystkich stron - materialnego i realnego poprzez odciążenie osób zajmujacych się bezpośrednio chorym (nie pustych frazesów bez pokrycia), aby nie popełnić eutanazji. A mówiąc o starości sytych społeczeństw - ona jest bardzo kosztowna (im bardziej dbające o siebie społeczeństwo, im zdrowsi ludzie, tym koszty utrzymania osób w podeszłym wieku są wyższe) i trzeba zapytać, kto i jakim kosztem będzie naszą starość utrzymywał. Nie popieram eutanazji, ale codziennie się modlę, żeby odejść z tego świata w sile wieku, najlepiej nagle, żeby nie być obciążeniem finansowym i realnym dla rodziny (dość ma ona swoich problemów). Boję się, że nie będzie mi to dane, że będę musiała patrzeć na starość jak wszyscy będą się głowić, jak mi pomóc, aby samemu z torbami nie pójść. Boję się tego obciążenia sumienia, że za długo będę żyła i będę przez to stanowiła kłopot dla państwa i rodziny.
EW
E. Wiater
13 stycznia 2013, 14:09
wątpię, że było by standartem w polsce eutanazyjnej. Raz - lekarze i siostry to nie świnie, na jakie autorka chce je wykreować, 2- można temu zapobiec przez precyzyjne napisanie ustawy (powolanie komisji, badanie psychologa,decyzja sądu,  inne). Eutanazja jest uczynkiem miłosierdzia - zabójstwem z litości.  ... Nie miałam zamiaru kreować lekarzy i pielęgniarek na "świnie", jak pan twierdzi. Miałam szczęście doświadczyć opieki ze strony cudownego personelu medycznego i nie był to szpital prywatny. Ale nie mam też złudzeń, że we wszystkich szpitalach jest tak samo. Bardzo dużo zależy od formacji etycznej persnonelu i znam takie rejony w Polsce, gdzie bez dania łapówki nie ma co liczyć na nawet podstawową opiekę. Ponadto cały czas mam przed oczami słynną przed kilku laty aferę z łódzkimi "łowcami skór". Jeśli eutanazja byłaby zalegalizowana, ten proces wcale tak szybko i łatwo by się nie skończył. Zresztą ten casus pokazuje też jak szybko możliwość dodatkowego dochodu niszczy zdolność empatii. I że nie wszyscy lekarze i pielęgniarki są etycznymi ideałami. Co do skuteczności regulacji prawnych, to polecam dane dotyczące wykonywania eutanazji w Holandii i Danii, gdzie regulacje są,tyle, że coraz bardziej się je ignoruje i rocznie odnotowywanych jest kilkaset przypadków kryptanazji, czyli pacjent jest zabijany, mimo, że nie wyraził wyraźnie woli śmierci, ani tej woli nie wyraziła jego rodzina. Czym innym są akademickie dywagacje na temat tego, czy ktoś kierując się litością może mnie zabić, a czym innym to, jakie to formy przybiera w rzeczywistości. Zwłaszcza, żę sytuacja demograficzna wskazuje, że za kilkadziesiąt lat będziemy narodem staruszków i wtedy prawo do euatanzji może w rękach rządu zamienić sie w jej obowiązek. 
P
podróżnik
13 stycznia 2013, 13:08
@MR Pierwsza część ok. Zgadzam się Natomiast, jeśli chodzi o PS, to dwadzieścia kilka lat po soborze :) na sobotniej Mszy św. w okolicach Bischofshofen (Austria), chyba w Grossarl, kościół był pełny. W Monachium (wiadomo, gdzie) podobnie, chociaż wnętrze bardzo zniszczone. Pod Monachium, w okolicach Fussen, również msza sobotnia - kościół pełny. Nie mówiąc już o Włoszech, Słowacji, Czechach, Chorwacji, Hiszpanii, czy Francji (gdzie podobno kościoły bywają puste, ale ja w niedzielę zawsze miałem szczęście trafić do pełnego), czy też poza Europą. Nie jest wcale tak źle i nie jesteśmy ostatnim katolickim narodem, a sobór nic nie popsuł w tej kwestii.
MR
Maciej Roszkowski
13 stycznia 2013, 11:44
       Gdy pytać zwolenników eutanazji o motywy ich postawy to słyszymy o "uldze w cierpieniach", "pomocy", "prawie do decydowania o swoim zyciu i smierci" etc. Ile w tym empatii, a ile zwykłego wyrachowania. Stary, chory człowiek jest kłopotliwy i kosztowny w utrzymaniu, często nieznośny. Jeśli doprowadzić go do depresji, rezygnacji sam poprosi o "dobrą śmierć". Czy w dobrych hospicjach ktoś o to prosi?       W Holandii, liderce w tej dziedzinie więzy rodzinne rozpadaja się prędko, a ostatnio orzeczono, że depresja nie jest przeciwskazaniem do etutanazji. Proste? PS. Pamiętam, że  gdy kończył się Sobór  stawiano nam na wzór "postępowy" episkopat H. z kard. Alfrinkiem na czele. Dwadzieścia kilka lat później na głównej mszy w głównym kościele we Franeker (o. 50 0000 mieszkańców) było 12 osób, w tym mój kuzyyn i ja.
J
jakub
13 stycznia 2013, 11:24
Wątpię, że nie znalazło by się w polsce dostateczna ilość katów. Medycznych i więziennych. Eutanazja byćmoże zakłada aktywny udział osoby trzeciej, ale jest ściśle powiązana z wolą osoby pierwszej. We wspomnianej sugestii personelu jest to naruszenie etyki, które pownno być karane i z eutanazją nie ma nic wspólnego. wątpię, że było by standartem w polsce eutanazyjnej. Raz - lekarze i siostry to nie świnie, na jakie autorka chce je wykreować, 2- można temu zapobiec przez precyzyjne napisanie ustawy (powolanie komisji, badanie psychologa,decyzja sądu,  inne). Eutanazja jest uczynkiem miłosierdzia - zabójstwem z litości. I to nie powinno być karane, tak jak zabójstwo w stanie zagrożenia zdrowia i życia własnego przy napaści, na wojnie itp. Jeśli prosi, jest sprawdzone, że tego chce i że tak lepiej dla niego, to czemu nie? każdemu człowiekowi bóg dał życie i każdy człowiek przed Bogiem z tego życia odpowie. Jakim prawem zatem osoby nie trzecie, a już czwarte, mają prawo mówić innym, co mają ze swym życiem zrobić? a skoro już nie mogę żyć na tyle, żeby sie samemu zabić, to czemu nie miałbym poprosić i zyskać od proszonego tak samo, jak w przypadku pożyczenia cukru albo samochodu.
P
psz.
12 stycznia 2013, 22:43
Protestując dziś - walczymy o życie jutro