Ewangeliczny tryumf

Zygmunt Kwiatkowski SJ

Dzieje Apostolskie mówią o cudownych wydarzeniach związanych z pierwszym okresem historii Kościoła. Wspominają na przykład o cudzie uwolnienia Apostołów z więzienia. Znaleźli się tam - jak to jest wprost powiedziane - z powodu zazdrości, że ludzie prości tak łatwo zdobywają sobie wpływy i uznanie rzesz Izraelitów.

Do zazdrości jednak na ogół nikt się nie spieszy przyznawać, a szczególnie ludzie wyrafinowani, mający status pobożnych, religijnych, prawych, dostojnych. Postępując w ten sposób, oczywiście nie rozwiązują żadnego problemu, a tylko go jeszcze bardziej komplikują. Zwykle zmuszeni są wówczas do szukania jakichś "przekonujących" argumentów i jeżeli trudno jest im o krytykę meritum, to atakują zazwyczaj formę, wytykając gniewnie, że czegoś jest za dużo albo czegoś brakuje, a w każdym razie nie jest tak, jak być powinno i dlatego treść jest całkowicie do niczego. Zwykle można zauważyć prawidłowość: im większa jest zazdrość, tym argumenty są bardziej sztuczne i aby ukryć tę sztuczność, trzeba się posłużyć kamuflażem, a czasem perfidią.

Miało to miejsce w przytoczonej historii wrogości wobec Apostołów. Zostali oni wtrąceni do więzienia publicznego, o co postarali się starsi ludu, wielcy kapłani, autorytety, dysponenci pieniędzy i dzierżący w ręku stery władzy, którzy byli powiązani ze sobą wzajemnymi interesami, jak to zwykle bywa. Niespodzianie jednak pojawił się nowy element, którego się nie spodziewali. Tak ich on zaskoczył, że na początku nie wiedzieli, jak zareagować. COŚ dziwnego stało się z Apostołami. Straże przed więzieniem, do którego zostali wtrąceni, stały wprawdzie, jak być powinno, na warcie, drzwi do więzienia były starannie opieczętowane, ale w środku… nie było uwięzionych. Zniknęli w niewiadomy sposób! A raczej wiadomy, bo przecież ten cud stanowi wyraźną replikę zmartwychwstania Jezusa z grobu, którego również strzegły straże.

DEON.PL POLECA

Musiało to być ewidentne dla tych, którzy ich wtrącili do więzienia, tym bardziej że były to te same osoby, które przyprawiły o śmierć Jezusa. Zaprzeczyli faktowi Jego zmartwychwstania, wymyślając opowiastkę o wykradzeniu Jego zwłok przez uczniów, a teraz stoją przed nowym problemem. Tym bardziej, że Apostołowie wcale się nie kryli, ale udali się do świątyni, aby głosić Dobrą Nowinę o Jezusie jako zapowiadanym przez proroków Mesjaszu. Nie mogli ich nie prześladować, bo gdyby się zgodzili na ich działalność, musieliby zrewidować swój stosunek do mistrza z Nazaretu, a na to w żadnym wypadku nie mieli ochoty. Woleli brnąć dalej w swoim oporze względem prawdy Bożej. Elity bowiem zwykle nie są gotowe do przeprowadzenia autokrytyki. Miejscowi notable i tak zwane autorytety moralne, ci którzy należeli do śmietanki towarzyskiej, cała ta nobliwa mafia wołała w imię Boga, ferując wyroki przeciwko Bogu - trzeba przyznać, że większej przewrotności być nie może.

Dlaczego jednak Bóg nie kontynuował swoich cudów? Dlaczego nie pokonał przeciwników i nie ośmieszył ich, dając wyraźne zwycięstwo Apostołom? Dlatego, że Bóg ma swoje drogi, które nie są naszymi, i swoje metody działania różne od tych, których my oczekujemy. Bóg nie chce niszczyć przeciwnika. Można powiedzieć, że On nie ma wrogów, bo Bóg nikogo nie nienawidzi. To ci, którzy się Jemu sprzeciwiają, czynią samych siebie Jego przeciwnikami i ponoszą tego żałosne konsekwencje.

Apostołowie natomiast, mimo sprzeciwu i prześladowań, nie przerwali swojej działalności i Kościół systematycznie się rozwijał i to, paradoksalnie, tym bardziej dynamicznie, im bardziej był prześladowany. Miłość i dobro nie zawodzą, a wiara pewną drogą prowadzi człowieka do Zbawienia. Na tym właśnie polega ewangeliczny tryumf.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Ewangeliczny tryumf
Komentarze (4)
K
Krzysztof
19 kwietnia 2013, 09:11
Mój proboszcz tępi wszelkie objawy tworzenia się wspólnot. Nazywa je "sektami". Krytykuje też w sposób jw.  Efekt taki, że sporo parafian działa w innych parafiach. Uczerstnictwo we mszach spadło o 30% mimo, że parafia młoda bo 25 letnia. CO ROBIĆ ?
M
Marek
18 kwietnia 2013, 22:37
Trudno mowić o tym ewangelicznym triumfie dzisiaj zwłaszcza w wykonaniu Kościoła, który nie idzie tak jak apostołowie do ludzi , co najwyżej czeka w kościołach. Podobnie jest z tym co głosi. Ewangelia to dobra nowina nie tylko o Jezusie bo jak czytamy w ewngeliach Jezus głosił o królestwie Bożym. Mam wrażenie, że Kościół wycofał się z tej nauki, sam nie do końca rozumiejąc czym jest to królestwo, które ma przyjść a jeszcze nie przyszło. Nie było go także za czasów Jezusa bo przecież Jezus nie kazałby się modlić o jego przyjście. Niby prosta nauka a jakże trudno ją Kościołowi zrozumieć. Dlaczego? Na tej samej zasadzie na której uczonym w Pismie trudno było uznać Jezusa. Jak się raz odeszło od nauk biblijnych to potem trudno jest się skorygować.  
18 kwietnia 2013, 15:59
Dorzucam dwa linki, nie przeciwko, ale w zamian za ten poniżej: http://www.katechizm.opoka.org.pl/ http://biblia.deon.pl/
K
katolik
18 kwietnia 2013, 12:21
Z objawienia św. Faustyny: Napisz to: nim przyjdę jako Sędzia sprawiedliwy, przychodzę wpierw jako Król miłosierdzia. Nim nadejdzie dzień sprawiedliwy, będzie dany ludziom znak na niebie taki: Zgaśnie wszelkie światło na niebie i będzie wielka ciemność po całej ziemi. Wtenczas ukaże się znak Krzyża na niebie, a z otworów gdzie były ręce i nogi przebite Zbawiciela, będą wychodziły wielkie światła, które jakiś czas będą oświecać ziemię. Będzie to na krótki czas przed dniem ostatecznym. (Dz 83) Czy wiesz po co żyjesz? http://tradycja-2007.blog.onet.pl/