Franciszek powinien przestać rozmawiać z dziennikarzami?
Po niedawnym spotkaniu Papieża Franciszka z dziennikarzami na pokładzie samolotu wracającego z Meksyku do Rzymu wielu komentatorów sugerowało, by Ojciec Święty zaprzestał tej praktyki.
Wskazywano, że słowa papieskie kierowane w takich okolicznościach są dla wiernych co najmniej "dezorientujące".
Podawano przykład rozmowy o stosowaniu antykoncepcji w obliczu zagrożenia wirusem Zika, zaznaczając, że błędem jest "wykorzystywanie wywiadów do prowadzenia misji nauczania przez Papieża". Dla innych dużym błędem były słowa Franciszka o kandydacie republikanów na prezydenta USA Donaldzie Trumpie.
Krytycy papieskiej otwartości pomijają fakt, że dzięki takiej praktyce Franciszek dociera do bardzo szerokiego grona odbiorców, nie tylko katolików, co jest ewenementem w historii papiestwa. Dokonuje tego w sposób całkowicie spontaniczny i autentyczny, stając w kontrze do powszechnie przyjętego, poprawnego politycznie, sposobu przemawiania.
Pokazuje się jako pokorny, zwyczajny człowiek, który swoją postawą jedna ludzi wszystkich wyznań oraz niewierzących.
Odpowiadając na pytania w sposób "niepoprawny politycznie", Papież inicjuje dyskusję wokół ważnych zagadnień. Wszyscy chyba pamiętamy słowa Franciszka "A kim ja jestem, żebym oceniał?" będące komentarzem do kwestii osób homoseksualnych, jakie padły podczas powrotnego lotu z Rio do Rzymu.
Warto przywołać wypowiedź ze spotkania z dziennikarzami podczas trasy z Kolumbii do Manili, tuż po atakach terrorystycznych w Paryżu. Ojciec Święty wyraził wówczas przekonanie, że swoboda wypowiedzi nie upoważnia nikogo do wyszydzania lub obrażania przekonań religijnych innych osób.
Ważnym głosem była również niedawna wypowiedź, podczas lotu z Juarez do Rzymu, na temat planowanej przez Donalda Trumpa budowy muru na granicy meksykańskiej i deportacji blisko 11 milinów nielegalnych imigrantów ze Stanów. Bez wymieniania z imienia Franciszek wskazał, że "osoba, która myśli wyłącznie o budowaniu murów, nie pragnąc stawiania mostów, nie jest chrześcijaninem. Taka postawa nie jest ewangeliczna".
Warto zaznaczyć, że Papież nie zna pytań, które zostaną mu zadane podczas spotkania z dziennikarzami na pokładzie samolotu. Osobą, która kontroluje całość, jest o. Federico Lombardi SJ, rzecznik prasowy Watykanu. To on dba o kolejność poruszanych tematów i ogólny porządek rozmowy.
Do jego zadań należy również ewentualne doprecyzowanie słów Papieża, które mogą być błędnie zrozumiane przez media. Jest to jednak stosunkowo niewielki koszt, jaki ponosi Stolica Apostolska, biorąc pod uwagę, do jak szerokiego grona odbiorców trafia ewangeliczny przekaz i nauczanie Kościoła.
Praktyka udzielania wywiadów na pokładzie samolotu zapoczątkowana została dość przypadkowo. Miało to miejsce za pontyfikatu Jana Pawła II, który podczas powrotu ze swojej pierwszej zagranicznej pielgrzymki do Meksyku w 1979 r. zapytany został przez jednego z dziennikarzy o ewentualne plany wizyty w Ameryce.
Pytanie dało początek kolejnym i tak praktyka rozmów z dziennikarzami zaczęła być kontynuowana. Podobnie jak Franciszek, Jan Paweł II również nie znał wcześniej treści zadawanych pytań, nie przeszkadzało mu to jednak w swobodnym udzielaniu odpowiedzi.
Jeśli zaś chodzi o Benedykta XVI, to nigdy nie czuł się on swobodnie w takiej formie kontaktu z dziennikarzami. Potwierdza to sytuacja z 2007 r., kiedy to podczas lotu do Brazylii poprosił o wcześniejsze podanie pytań. Dodatkowo, jak niektórzy zauważają, błędem było rozmawianie z dziennikarzami na samym początku pielgrzymki do danego kraju. Treści, które dostawały się wówczas do mediów, przysłaniały ważne słowa kierowane podczas pierwszych dni wizyty.
Prawdopodobnie największa różnica w podejściu do mediów, jaką obserwujemy u Franciszka i dwóch jego poprzedników, to fakt, że obecny Papież nie powiela "utartych odpowiedzi". Czuje się wolny w proponowaniu nowego spojrzenia na sprawy, które z prawnego punktu widzenia oraz dyscypliny kościelnej wydają się niezmienne, tak jak podkreślali to jego poprzednicy.
Oczywiście takie podejście Ojca Świętego wzbudza niepokój wśród osób, które uważają, że pewne sprawy, chociażby te dotyczące ludzkiej seksualności, zostały już raz na zawsze rozwiązane i nic więcej nie da się powiedzieć.
Wolność Papieża Franciszka wypływ z jeszcze jednego faktu, o którym wspomniał w adhortacji "Evangelii Gaudium", pisząc: "Nie uważam także, że należy oczekiwać od papieskiego nauczania definitywnego lub wyczerpującego słowa na temat wszystkich spraw dotyczących Kościoła i świata.
Nie jest stosowne, żeby Papież zastępował lokalne episkopaty w rozeznaniu wszystkich problemów wyłaniających się na ich terytoriach. W tym sensie dostrzegam potrzebę przyjęcia zbawiennej decentralizacji" [nr 16].
Co więcej, we wspomnianym dokumencie Franciszek mówi: "wolę raczej Kościół poturbowany, poraniony i brudny, bo wyszedł na ulice, niż Kościół chory z powodu zamknięcia się i wygody kurczowego przywiązania do własnego bezpieczeństwa" [nr 49].
Uważam, że "samolotowe" konferencje prasowe są czytelnym obrazem nowego sposobu myślenia Papieża Franciszka.
Gerard O’Connell - watykanista, mieszka w Rzymie, korespondent jezuickiego tygodnika America Magazine; Tekst pierwotnie ukazał się pod tytułem "What Will Francis Say". Tłumaczenie Jarosław Mikuczewski SJ
Skomentuj artykuł