Golgota Picnic, czyli banał bluźnierstwa

(fot. PAP/Maciej Kulczyński)

Bluźnierstwo w sztuce staje się coraz bardziej obsceniczne, płaskie i... nudne. Staje się, by nawiązać do znanego sformułowania Hannah Arendt o złu, coraz bardziej banale i głupkowate.

Spektakl "Golgota Picnic" rozpala emocje. Wolność słowa i artystycznej ekspresji to nowe sacrum współczesnej kultury. Nawet część katolików uważa, że niepotrzebne są protesty wokół tego przedsięwzięcia: im większy rozgłos, tym większa darmowa reklama. Pytanie jednak, czy świecka sztuka korzystająca z religijnych punktów odniesienia może sobie pozwolić na wszystko. A mocniej: czy artyści mogą pasożytować na religijnych świętościach?

Prosta odpowiedź brzmi: skoro to robią, szczególnie w odniesieniu do chrześcijaństwa, to widać mogą. Ale kwestia jest o wiele głębsza: czy można zadawać wierze i chrześcijaństwu trudne pytania, nie osuwając się poza granicę coraz większej głupoty, nudy i epatowania choćby połączeniem tak modnych we współczesnej sztuce wątków seksualnych z religijnymi?

W przypadku takich wydarzeń artystycznych jak "Golgota Picnic" mam wrażenie, że ich twórcom dość mocno dolega hipokryzja. Z jednej strony, z całą premedytacją bardzo mocno odwołują się do największych religijnych świętości. Dopuszczają się religijnej prowokacji, a ta z definicji wywołuje reakcje oburzenia, niesmaku, głośno okazywanej niechęci. Ale mocno ich dziwią stosunkowo łagodne konsekwencje obrazoburczych poczynań. Toż to prawdziwe pluszowe, świeckie męczeństwo! A przecież jeśli chcesz być prowokatorem, to miej świadomość, że to kosztuje. Jeśli zaczniesz komuś nożem dźgać dywan, to nie dziw się, że ryzykujesz wyproszeniem. A przestrzeń publiczna, która równocześnie jest przestrzenią kultury (i odwrotnie) jest takim dywanem. Nie jest tylko własnością, przynajmniej w naszych realiach, walczących ateistów czy obojętnych agnostyków.

Katolicy mają pełne prawo do współdecydowania, choćby na ulicy, za pomocą gwizdków, transparentów i okrzyków, co się dzieje w tej przestrzeni publicznej. I dziwią mnie wierzący, w tym duchowni, którzy napominają: zachowujmy się trochę ciszej, to nie wypada. Ależ nie tylko wypada! Jako szczery demokrata powiem: skoro już mamy tę przestrzeń wspólną, w której wolno nam uczestniczyć, korzystajmy z tego - głośno, z różańcem w jednej ręce, z gwizdkiem w drugiej, nawet jeśli śmieszy to i irytuje naszych antagonistów. Niektórzy mówią, że to ciemnogród... Nieprawda. To oni niewiele już nie rozumieją z uniwersalnego, także humanistycznego dziedzictwa chrześcijaństwa i jedyne, co potrafią, to pożenić prowokację z banałem - przepraszam - gołej dupy.

We współczesnym bluźnierstwie, czy przekroczeniu religijnych tabu nie ma już właściwie żadnej treści, stały się wizualizacją tego, co dobrze sprzedaje się w komercyjnej kulturze masowej. I to także wiele mówi o coraz większym problemie z sensem w świecie kultury, który musi żerować na chrześcijaństwie, by chociaż próbować udawać, że może powiedzieć coś istotnego. Niestety, nie mówi zbyt wiele, zadowala się efektem. I to efekciarstwo też jest dla mnie, tak czysto po ludzku, mocno przygnębiające. 

A czy dałoby się inaczej? Spójrzmy na "Mistrza i Małgorzatę" Michaiła Bułhakowa. To dzieło świeckiej, humanistycznej kultury, w której nauczanie, męka i śmierć  Jeszuy Ha-Nocri (postać wzorowana na Jezusie) ukazane są w formie zupełnie nieortodoksyjnej z punktu widzenia chrześcijaństwa. A jednak kolejne pokolenia czytelników (a dzięki adaptacjom filmowym także widzów), także wierzących, mogą wiele czerpać z tej książki. Literackie przetworzenia rozmów Piłata i Jeszuy, męki i śmierci nie tylko nie rażą obscenicznością i banałem - są piękną opowieścią o ludzkiej kondycji. Powieściowy Jeszua nie jest Bogiem i człowiekiem, jest wędrownym mędrcem, żydowskim stoikiem. I przyznam, gdy przed laty po raz pierwszy czytałem "Mistrza i Małgorzatę", sceny odsyłające do dziedzictwa chrześcijaństwa pozwoliły mi lepiej pojąć właśnie człowieczeństwo Chrystusa, mniej sztampowo spojrzeć na jego ludzką egzystencję, zachwycić się tym: przez kontrast, przez nieoczywistość skojarzeń.

Niestety, we współczesnej sztuce, starającej się podejmować wątki religijne, jest jakaś smutna ordynarność. I banał prowokacji dla samej prowokacji. Żeby to były jeszcze utwory o takiej randze artystycznej jak "Ostatnie kuszenie Chrystusa" Martina Scorsese, czy słynny manifest pokolenia hippisów, musical "Jesus Christ Superstar", który swoimi drogami przedostał się nawet do piosenek religijnych posoborowego katolicyzmu (melodia do "Wszystkie moje troski..." oparta jest na jednym z songów z tego musicalu). Tak jakby ze współczesnej sztuki erodowała wyobraźnia i nawet ciężar czysto ludzkich treści i zmagań z człowieczeństwem zastąpiła banalna lekkość prowokacji. A publika, oklaskująca tego typu spektakle, woła w zachwycie: "ach, świetnie! Przyłożyli katolickiemu ciemnogrodowi! Ale głupi i nietolerancyjni ci katole! O, jacy są śmieszni i fanatyczni z tymi różańcami w ręku na ulicy...". Ale poza tym, drodzy wojujący sztuką agnostycy i ateiści: co właściwie mają mi przekazać wasze spektakle i prowokacje? Co mam zrozumieć dzięki misz-maszom krzyża, Męki Pańskiej i gołej d...?

Nie pytam, na jakie wrażenia programują mnie i innych widzów "dzieła", których bronicie, ale co właściwie, sami z siebie, macie mi do powiedzenia i zaoferowania swoją kulturą? Co właściwie, na poziomie "przekazu sensu" ma mi do zaoferowania ta wersja wolności słowa, którą tak adorujecie? Co bym zyskał dzięki obejrzeniu "Golgota Picnic"? Sądząc z treści udostępnionych w sieci: po odcedzeniu prowokacji zostaje paplanina. Jeśli nic, to pozwólcie, że wrócę do "Mistrza i Małgorzaty". Taką, arcyludzką kulturę szanuję i podziwiam, nawet jeśli się z nią nie zgadzam.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Golgota Picnic, czyli banał bluźnierstwa
Komentarze (40)
A
Anna
8 lipca 2014, 13:10
Panie Krzysztofie, dziękuję za ten tekst. Popieram Pana opinię w 100 %. Patrząc na zdjęcia z przedstawienia czuję po prostu niesmak. Jeśli ktoś nie ma talentu, użyje bluźnierstwa, skandalu, który zawsze się sprzeda. Najlepiej wytaplać cudzą świętość w szambie. Ciekawe tylko, dlaczego nie próbują tego z innymi religiami... ale na to pytanie odpowiedź znamy. "Jak mnie prześladowali, tak i was będą prześladować". To nie jest wezwanie do bezczynności. Historia ciągle trwa i chrześcijaństwo było, jest i będzie atakowane, aż do Paruzji. Lecz "ducha nie gaście". Chrześcijanie powinni protestować przeciwko takim przedsięwzięciom - to nie podlega dyskusji (wbrew współczesnej modzie "tumiwisizmu"). Chrześcijanie nie mogą być "letni"... Pozdrawiam ;)
W
ww
1 lipca 2014, 21:39
Gzrechy Kościoła bolą mnie po stokroć bardziej od tej sztuki. Inna sprawa, że dotyka wielu z nich, obżarstwa, pychy, ucieczki w konsumpcję. I tego jak Kościół utracił Wiarę, w wielu kościołach w Polsce pozostał pusty rytuał. Nie obrażają was ubrani w pełne przepychu szaty duchowni, którzy molestowali kleryków przy ołtarzach? A biskup za którego przyzwoleniem mordowalo ludzi? To jest w porządku? Sztuka pod prowokacyjnym tytułem nie? Ciekawe co na to Jezus?
K
klara
2 lipca 2014, 08:39
 Twierdzisz, że skoro Kosciół grzeszy, to rzeczą słuszną jest przyłożyć Panu Bogu bluźnierczym widowiskiem? Paradna "logika"! Zresztą czego można się spodziewać po człowieku, który tę cuchnącą kloakę nazywa szumnym mianem "sztuki pod prowokacyjnycm tytułem" :)))))) Ciekawe co na to Jezus?
F
fuc.!
2 lipca 2014, 09:58
"Grzechy Kościoła bolą mnie po stokroć bardziej od tej sztuki." Nic cię nie boli! Zacierasz brudne łapy z uciechy. Nawet grzechów istniejących ci mało i ponosi cię chora wyobraźnia np. wizja "biskupów molestujących kleryków przy ołtarzach"
MR
Maciej Roszkowski
2 lipca 2014, 17:05
Oraz "biskup, za którego przyzwoleniem mordowano ludzi"
A
Agnieszka
1 lipca 2014, 20:00
Autor felietonu nie powołuje się na Gazetę Wyborczą i nic nie pisze, co by się konkretnie odnosiło do  tekstu przedstawienia. Sam tekst można znaleźć tutaj. [url]http://wyborcza.pl/magazyn/1,139186,16232855,Co_mowi_Chrystus_w__Golgota_Picnic___Przeczytaj__zanim.html[/url] Autor z góry coś założyl i na tej podstawie snuje jakieś dywagacje o lichej kondycji współczesnych teatralnych obrazoburców nostalgicznie wspominając, jak to drzewiej bywało. Autor tekstu napisał: "Sądząc z treści udostępnionych w sieci: po odcedzeniu prowokacji zostaje paplanina". Moim zdaniem oznacza to, że zapoznał się, przynajmniej pobieżnie, z tekstem. Trudno, żeby pisał odnosząc się konkretnie do treści, bo 1. nie jest to recenzja, 2. trudno się do czegoś w tym tekście konkretnie odnieść. Założenie, że "autor z góry coś założył", jest li tylko założeniem przedpiścy, który przypisuje autorowi założone przez siebie poglądy. Prawdą jest, niestety, że wiele obecnie sztuk zakłada epatowanie golizną, dewiacjami, bluzgami, itp. - tak, jakby "twórcom" zabrakło ogólnie rzecz biorąc pomysłu na coś oryginalnego i próbowali się wypromować na postawie anty i szokowaniu. Gdyby to jeszcze robili w zaciszu domów własnych, za własne pieniądze...
K
klara
1 lipca 2014, 16:59
Golgota Picnic, czyli banał bluźnierstwa Bluźnierstwo w sztuce staje się coraz bardziej obsceniczne, płaskie i... nudne. Panie Krzysztofie, może i tak jest z punktu widzenia człowieka niewierzącego. Ale wątpię, żeby  bluźniestwo mogło  kiedykolwiek zbanalizować się ludziom wierzącym. I setne, i tysięczne, boli tak samo. Może nawet bardziej, bo dotyka dawnych ran.
K
KRis
1 lipca 2014, 12:53
Golgota Picnic Aushwitz Picnic Polskie Obozy Koncentracyjne - taka nowomowa
D
Dziunka
1 lipca 2014, 10:17
Historyjka jaką zamieścił na Facebooku znajomy ksiądz: Piknik Na biurku mojego przyjaciela, nieżyjącego już profesora sztuki, rzeźbiarza i artysty malarza, od lat stała bezkształtna, brązowawa bryła szkliwa. Odwiedzający go ludzie świata sztuki, jego dawniejsi studenci, nierzadko podziwiali ów przedmiot, zachwycali się jego niecodziennym kształtem, kolorem i tajemniczością. „Piękne, zachwycające, niecodzienne, prawdziwe dzieło sztuki współczesnej, to powinno ujrzeć światło dzienne!” – to najczęstsze określenia, który wymykały się z ust odwiedzających przedstawicieli „świata sztuki”. Kiedyś spytałem przyjaciela:, „co to właściwie jest?” „Podnieś to i przeczytaj” – odparł. Delikatnie, z namaszczeniem podniosłem ów przedmiot odwróciłem do góry dnem i przeczytałem szokujące zdanie: „To jest ….” Ostanie słowo, raczej wulgarnie, określało dokładnie końcowy produkt procesu trawiennego ludzkiego organizmu. Wybuchłem spazmem śmiechu. A profesor spokojnie dodał: „widziałeś tych idiotów. Każdy z nich piastuje wysokie stanowisko w świecie kultury i sztuki. I tak zwodzą samych siebie i swoją publikę. Nie potrafią rozróżnić pomiędzy g…., a dziełem prawdziwego artysty!” Zdarzenie to przeszło mi na myśl, kiedy wsłuchuję się w aktualną debatę, ba kłotnę, na temat pewnej teatralnej parodii sztuki.
A
Agnieszka
1 lipca 2014, 01:48
Zadziwiająca głębia refleksji na sztuką, której się nie czytało ani nie oglądało. Co do "Mistrza i Małgorzaty" to parafrazując klasyka można wyłącznie powiedzieć "Najbardziej podobają mi się książki, które znam". Przecież autor napisał, że czytał treść znalezioną w sieci - nieoceniona GW udostępniła. Pewnie można też znaleźć na YouTube nagrania (a na pewno zdjęcia). Oczywiście rozumiem, że aktorskie wykonanie może co nieco do tego tekstu wnieść, ale nie łudźmy się - to jest na poziomie gimnazjalisty, takiego zniechęconego do świata dookoła. W tym sensie należy autorowi współczuć  - ale z drugiej strony jeżeli ktoś na tej podstawie mieni się "twórcą" i uważa, że jego "dzieło" należy prezentować publicznie, to jest to jakieś nieporozumienie. Co nie zmienia faktu, że dzisiaj tzw. sztuka często staje się jakimś nieporozumieniem.
L
leszek
1 lipca 2014, 10:03
Autor felietonu nie powołuje się na Gazetę Wyborczą i nic nie pisze, co by się konkretnie odnosiło do  tekstu przedstawienia. Sam tekst można znaleźć tutaj. [url]http://wyborcza.pl/magazyn/1,139186,16232855,Co_mowi_Chrystus_w__Golgota_Picnic___Przeczytaj__zanim.html[/url] Autor z góry coś założyl i na tej podstawie snuje jakieś dywagacje o lichej kondycji współczesnych teatralnych obrazoburców nostalgicznie wspominając, jak to drzewiej bywało.
D
Dziunka
1 lipca 2014, 10:20
Założę się, że wielu 'obrońców' tej sztuki i wolności artystycznej także nie widziało spektaklu :) 
PS
Paulina Suszka
1 lipca 2014, 21:00
Zapewne, bo grożono im pobiciem, gdyby spróbowali. Rzecz nie jest w tym, czy widzieli czy nie, tylko w tym, że odebrano im wolność wyboru. Arbitralnie - co jest wbrew boskim zamiarom - wszak sam Bóg wyposażył nas w wolną wolę, a skoro to zrobił to znaczy  ze chcial, byśmy z niej korzystali. I to On będzie nas rozliczał z tego, jak z niej korzystamy. Wyręczanie Go w tym jest bezczelną uzurpacją i to jest prawdziwym bluźnierstwem. 
.
...
30 czerwca 2014, 23:25
Gdy w Polsce "nasze" POlszewickie władze dwoją się i troją by zaszczepić tu cywilizację śmierci to tymczasem we Francji, o dziwo, udaje się czerwoną zarazę hamować: "Pod wpływem masowych protestów francuskie władzy wycofały się z planu wprowadzenia do szkół programu "ABCD równości", promującego gender i dewiacje seksualne." [url]http://niezalezna.pl/56895-porazka-gender-we-francji[/url]
K
KRis
1 lipca 2014, 12:49
i uniewiiniły lekrza , który przeprowadził 7 eutanazji
.
...
1 lipca 2014, 17:11
Nikt nie twierdzi, że nie rządzi tam taka sama czerwona hołota jak u nas. Widać za to, że jednak nawet tam powstaje skuteczny opór.
L
leszek
30 czerwca 2014, 21:30
Zadziwiająca głębia refleksji na sztuką, której się nie czytało ani nie oglądało. Co do "Mistrza i Małgorzaty" to parafrazując klasyka można wyłącznie powiedzieć "Najbardziej podobają mi się książki, które znam".
K
klara
1 lipca 2014, 09:14
Nie pogniewasz się @Józefie, że w odpowiedzi wkleję twój wpis? :) ~Józef ~Paweł 19:40:12 | 2014-06-30 Nie wiem jak Pan, Panie Pawle, ale ja nie muszę do końca oglądać filmu, aby zakwalifikować go jako hard porno. Wyłączam go na początku. Dlaczego nie mam cierpliwości dopatrywania go do końca w poszukiwaniu ukrytego, być może, w zalewie obsceniczności, głębszego przesłania? Dlatego, że mądrość ludowa głosi: mądrej głowie dość dwie słowie.  Nic dodać, niec ująć.
L
leszek
1 lipca 2014, 09:56
Droga klaro. Przecież to jakies pomieszanie z poplątaniem. Zupełnie czym innym są czyjeś gusta, a zupełnie co innego narzucać swoje gusta innym. Ja tam osobiście na spektakl Golgota Picnic się nie wybieram, ale to nie oznacza, że mam zatrzaskiwać drzwi teatru przed innymi widzami.
K
klara
1 lipca 2014, 10:07
Drogi leszku. Właśnie widzę to pomieszanie z poplątaniem  w twoim wpisie. Bo sprowadzasz całą sprawę do "gustów estetycznych". Ciekawe czy gdybym przy tobie lżyła drogą ci osobę, bo "mam taki gust", to uznałbyś, że mam do tego prawo.
L
leszek
1 lipca 2014, 10:16
To nie ja sprowadzam sprawę do gustów, tylko robi to autor felietonu. Zdaniem autora spektakl jest płaski, lichy i jedyne co utrzymuje go na powierzchni to goły facet grający Haydna na pianinie. Owszem, kiedyś tez byli obrazoburcy, ale przynajmniej mieli klasę. Tyle tylko, że autor wypowiada się w ten sposób o speklaklu którego nie oglądał ani nie czytał. Zaś podoba mu się, to co sam zna i sam czytał. Sam prowadzę bloga na którym piszę moje wraźenia ze spektakli, ale zawsze piszę o tym co sam widziałem i słyszałem, a nie o tym, co zasłyszałem od innych osób i głęboko uwierzyłem, że mają rację.
K
klara
1 lipca 2014, 10:33
To nie ja sprowadzam sprawę do gustów, tylko robi to autor felietonu. Prawda. Już w pierwszym wpisie zarzuciłam autorowi, ze nic"nie kuma" skoro rozpatruje to coś w kategoriach sztuki. Ale ty uciekasz w odpowiedzią - czy lżenie osoby ci drogiej rozważałbyś w kategoriach estetycznych czy kryminalnych?  Bo z poprzedniego wpisu można by sądzić, że wprawdzie ty nie lżysz, ale jak ktoś ma taki "gust" to mu nie zabraniasz...
L
leszek
1 lipca 2014, 10:46
Mówimy o teatrze, o konwencji teatralnej, gdzie rządzą trochę inne reguły niż w życiu codziennym.  To tak jakby ktoś wydziwiał na portrety namalowane przez Picassa, że przecież ludzie tak nie wyglądają. Tyle tylko, że intencją Picassa nie było konkurowanie z zakładem fotograficznym.
K
klara
1 lipca 2014, 10:58
Czyli jak - na ulicy nie mogę ci zelżyć matki, ale jak wejdę na scenę i odegram obraźliwy skecz - to już mogę?
1 lipca 2014, 11:24
> pomieszanie z poplątaniem. Zupełnie czym innym są czyjeś gusta, a zupełnie co innego narzucać swoje gusta innym. Czym jest penalizacja tzw. Kłamstwa Oświęcimskiego?
L
leszek
1 lipca 2014, 11:30
Kolega zacny uważa, że za dezaprobatą dla "Kłamstwa Oświęcimskiego" stoją względy estetyczne ?
1 lipca 2014, 11:46
Nie, nie uważam. Uważam, iż analogicznie jak w przypadku GP stoją względy polityczne. Sterroryzowanie i wytresowanie świadomości konkretnie. Ale nie o względach piszę, a o 'narzucaniu' i staram się ustalić, czy/kiedy narzucanie jest niedopuszczalne, a kiedy dopuszczalne.
A
AP
30 czerwca 2014, 17:35
Ja przeczytałem Golgotę Picnic i to jest dramat. Autor, który niewątpliwie bluźni (i nie ma tu żadnych wątpliwości) jest produktem (jego pustka i rozpacz) typów typu Palikot, Grodzki itd. wymieniać mi się nie chce, ale całego tego niszczącego chrześcijaństwo i zdrowy rozsądek towarzystwa (u niego to są oczywiście inne nazwiska). Tymczasem, zamiast ich obwiniać za piekło jakie mu stworzyli na ziemi... bluźni Chrystusowi.
PP
Pola Patriota
30 czerwca 2014, 23:20
Całe szcęscie że nie śmierdzieli typu Kaczyński, Macierewicz czy Pawłowicz bo to by bylo dopiero buznierstwo
QS
quick step
1 lipca 2014, 10:28
Pola jak Ci mamusia da następnym razem papu, to niech Ci dokładniej buźkę wytrze...
A
AP
1 lipca 2014, 22:00
Śmierdzieli? Proszę tonować swój język, nie jesteśmy w restaurtacji podczas obiadu opłacanego na koszt podatników.
P
Paweł
30 czerwca 2014, 16:56
Czy autor widział tę sztukę? To jest pytanie podstawowe, bo chodzi o wiarygodność. 
J
Józef
30 czerwca 2014, 19:40
Nie wiem jak Pan, Panie Pawle, ale ja nie muszę do końca oglądać filmu, aby zakwalifikować go jako hard porno. Wyłączam go na początku. Dlaczego nie mam cierpliwości dopatrywania go do końca w poszukiwaniu ukrytego, być może, w zalewie obsceniczności, głębszego przesłania? Dlatego, że mądrość ludowa głosi: mądrej głowie dość dwie słowie. 
MR
Maciej Roszkowski
1 lipca 2014, 20:47
O tym, że szambo śmierdzi wiemy po dość pobieżnym z nim kontakcie. Nie musimy się w nim zanurzać.
MR
Maciej Roszkowski
30 czerwca 2014, 15:24
Przeczytałem ( z trudem) teksty  z GP w GW. To bełkot analfabety w kwestiach wiary
D
danka
30 czerwca 2014, 14:01
Moim zdaniem jest to prowokacja,aby trochę zakpić z katolików.Samtytuł tego pożal się Boże artystycznego dzieła jest nie do przyjęcia dla manie jako katolika.Nazywanie nas katolików cemnogrodem jest również ubliżające.Jest demokracja ,tym niby artstom wolno to pokazywać a nam katolokom wolno protestować.Dla mnie kultura jest czymś nadzwyczajnm a ten artystczny pokaz,kłóci się z kulturą.
B
bogusia
30 czerwca 2014, 14:00
Ani to nie są artyści ani to nie jest sztuka. Wszystko sie dzieje na polecenie tuska nagonka na kościół, obrażanie katolików.
G
g
30 czerwca 2014, 13:28
Oglądałem wczoraj dość smutną dyskusję w TVN 24 o 1.00 w nocy kilku "artystów" panów i jednej "artystki" pani, którzy to starsznie ubolewali nad tym, że katiolicy protestują przeciwko "golgota picnic" i to jak nietolernacyjni są ci katolicy. Z całem paplaniny osób, które nic nie rozumienją wynikało, że uważają oni, że mają prawo obrażać katolików i chrześcijan w ogóle w imię sztuki i wolności wyrażania się, bo przecież prostety są związane - wg ich rozumiwania - z tą mniejszością, co to żadnych wyborów nie wygrała ostatnio i szuka sobie miejsca więc protestuje. Ciekawe czy np.: zrobili by sobie ci odważni dyskutanci jaja z Mahometa lub chociażby ośmieszajac żydów  - czy byliby taki odważni - czekam na ich odwagę w zasadzie i zobaczymy co się bedzie działo  czy tak samo będą odważnie występować w tvn 24.
T
TAZ
30 czerwca 2014, 12:54
Co mamy robić z tym zjawiskiem bluznierczym ?
K
klara
30 czerwca 2014, 11:44
W przypadku takich wydarzeń artystycznych jak "Golgota Picnic" To nie jest żadne "wydarzenie artystyczne"! Jest to kolejny epizod brutalnej ofensywy antykościoła. Jest zupełnym nieporozumieniem mówienie o tym w kategoriach "współczesnej sztuki, starającej się podejmować wątki religijne". Organizatorzy i wykonawcy to żadni artyści. To komando do zadań specjalnych w trakcie zmasowanego desantu na Polskę.