Grekokatolicki Arcybiskup krytycznie o in vitro
- Kto dał człowiekowi prawo ustalać kiedy zaczyna się życie? Przecież nikt rozsądny nie powie, że dzień przed urodzeniem to jeszcze nie jest człowiek – mówi w rozmowie z KAI abp Jan Martyniak, zwierzchnik Kościoła greckokatolickiego w Polsce. Metropolita przemysko-warszawski podkreśla, że głos biskupów jest przypomnieniem niezmiennej nauki, której powinni strzec wszyscy chrześcijanie.
Oto pełna treść rozmowy z abp. Janem Martyniakiem:
KAI: Przed kilkoma dniami najważniejsi politycy w Polsce otrzymali list podpisany przez arcybiskupów Józefa Michalika i Henryka Hosera oraz biskupa Kazimierza Górnego, w którym przestrzegają, że in vitro jest nie do pogodzenia z Dekalogiem. W tej sytuacji, jak i wielu innych, gdy biskupi zabierają głos w sprawach społecznych słyszymy opinie, że wypowiedzi przedstawicieli Kościoła za bardzo ingerują w życie polityczne.
- To jest sztuczna nagonka. Każdy ma obowiązek stanąć i powiedzieć: człowieku nie rób tego, bo to jest niemoralne, nie zabijaj. Trzeba tę sprawę jasno przedstawić. Uderza się w Kościół, a Kościołem jesteśmy wszyscy. Uderza się w biskupów, że się wtrącają, decydują. A biskupi nie decydują, biskupi się nie wtrącają, tylko przypominają niezmienną naukę, przypominają Boże przykazania, naukę moralności, godności człowieka i życia ludzkiego. To jest przypomnienie. A katolicy? Niech będą konsekwentni, inaczej będzie moralna schizofrenia – jestem katolikiem, a żyję i postępuję tak jak mi odpowiada. Świeccy należą do tego samego grona katolików co biskupi i kapłani.
Stanowisko Kościoła jest znane. Nie jest to z resztą tylko stanowisko Kościoła, ale przecież jest to prawo naturalne, prawo Boże. Od tysięcy lat istnieje przykazanie „Nie zabijaj”. Ono jest fundamentem wszystkich praw i prawa stanowione nie powinny się w żadnej mierze sprzeciwiać Dekalogowi.
KAI: Zwolennicy zapłodnienia pozaustrojowego argumentują, że jest to szansa dla małżeństw, które nie mogą mieć dzieci, że jest to leczenie niepłodności.
- Nie, tego nie można tak ujmować. Wszystkie dokumenty Kościoła, ale i biomedyczne mówią, że to nie jest leczenie. To jest fabryka nowego życia. Człowiek wchodzi w kompetencje Pana Boga i zastępuje go w prokreacji. To jest niegodne.
To jest rzecz w tej dyskusji niepokojąca. Mówi się o tragedii matek, o chęci posiadania dziecka, o radości. To się podkreśla w wielu dyskusjach. Całkiem słusznie, ale unika się mówienia o tej drugiej, ciemnej stronie. Jedno życie się pielęgnuje, przyjmuje, a następne niszczy. I o tym się milczy. Podkreśla się, że to jest dobre, że jest potrzebne. A nie widzi się tej sprawy jaką jest niszczenie życia od samego początku. Z resztą kto komu dał prawo ustalać kiedy zaczyna się życie? Przecież nikt rozsądny nie powie, że dzień przed urodzeniem to jeszcze nie jest człowiek. Cofajmy się do samego początku – kto ma to ustalić? Sąd? Czy to 12 tygodni czy pół roku? To absurd. Absurd nie tylko biologiczny, ale absurd ludzkiego myślenia.
KAI: Czy zdaniem Ekscelencji obecne prace parlamentarne przyczynią się do uporządkowania prawa i spornych kwestii w sprawie in vitro? Dzień, w którym odbyły się pierwsze czytania projektów ustaw zaznaczył się niską frekwencją w Sejmie.
- No właśnie. A później jak będzie głosowanie przyjdą i zagłosują, teraz ich nie ma, bo ich to nie interesuje. Podobnie było z ustawą o aborcji. Też posłów nie było, a potem zagłosowali tak jak zagłosowali. I to powinno dziwić - wielu mówi, że są katolikami, a popierali aborcję. Wahają się, żeby się nie narazić ludzkim względom, a trzeba uważać i zawsze myśleć co Pan Bóg powie.
KAI: Posłowie są podzieleni nawet wewnątrz klubów, PO przygotowało dwa różne projekty uchwał. Partie zapowiadają, że nie będzie dyscypliny wewnętrznej podczas głosowania.
- Kto się czuje katolikiem powinien znać naukę Kościoła katolickiego. Przede wszystkim katechizm ze szkoły. Ale podstawą jest rodzina. A rodzina jest dzisiaj w kryzysie, to widzimy i owoce tego zbieramy.
KAI: Czy adopcja jest w tej sytuacji alternatywą?
- Wiele dzieci czeka na miłość, na rodziny. To są dzieci ludzkości, dzieci całego społeczeństwa i trzeba patrzeć na nie z większą miłością i dać im tę miłość, dać szansę rozwoju. Czy trzeba więc naruszać zasady etyczne i biologiczne?
Dziwi mnie jedna rzecz: są prawa, które karzą za przyczynienie się do poronienia u zwierząt lub zniszczenia gniazda piskląt. Ujmują zatem, że to jest życie zwierzęcia, a unika się w dyskusji mówienia, że człowiekiem też się jest od początku. To jest jakieś pomieszanie.
Skomentuj artykuł