Humor a chamstwo

(fot. depositphotos.com)

"Humor nigdy nie był poprawny politycznie. Dlatego (paradoksalnie) jest tak skuteczny w wyśmiewaniu tych, którzy w imię walki z poprawnością polityczną używają przemocy słownej".

Musieli grać. Ale zagrali tak, by nie brać udziału w spektaklu nienawiści. Mówię o piłkarzach Bayernu Monachium i Hoffenheim. Utarli nosa tym, którzy chcieli zmusić ich do bycia częścią ataku na człowieka i ostatnie 13 minut meczu po prostu podawali sobie piłkę z przeciwną drużyną. Było to niespotykane i przez to wymowne. Aby pokazać, że nie dadzą się zastraszyć, po meczu piłkarze Bayernu nie podeszli do trybun ze swoimi kibicami, lecz do kibiców Hoffenheim i im dziękowali.

Grali w piłkę cały mecz, ale tak zagrali końcówkę, by pokazać, co myślą o tym spektaklu. To trochę jak strajk włoski. Wykonuję swoje obowiązki, ale tak „literalnie”, że wszyscy odbierają to jako protest.

Najciekawsze w tej sytuacji było to, że piłkarze nie protestowali przeciw działaniom pracodawcy, lecz przeciw widzom, niektórym widzom. Nie domagali się większych płac czy lepszych warunków pracy. Jedynie nie chcieli być wykorzystywani do mowy nienawiści. Nie chcieli, by ich obecność „legitymizowała” hejt stadionowy. Przypominają mi się sławne spacery podczas nadawania Dziennika Telewizyjnego o 19.30. Ludzie nie chcieli brać udziału (biernego udziału) w tej propagandowej nagonce. Podobnie było z pajacykami czy krasnalami. Wrocławskie krasnale wzięły się też z protestu wyrażonego nietuzinkowo. W dawnych, dawnych czasach, przedfejsbukowych, gdy obywatele na murach malowali, co myślą o władzy, władza owa zamalowywała ten głos ludu. Lud potem przechodził koło „zamalowań”. Gdyby nic nie robił, mogłoby to być interpretowane przez propagandę jako zgoda na takie kneblowanie. Stąd pojawiły się krasnale na zamalowaniach. Niby nie były to hasła antyrządowe malowane przez „elementy wywrotowe”, a jednak, choć sympatyczne i wręcz humorystyczne, budziły panikę we władzy. Bo jak zamalowywać krasnale? Jakoś niezręcznie. Choć wszyscy wiedzieli, co one mówią o zamalowywujących.

I w tym jest siła. Przecież atak na kabaret ośmiesza napastnika. A władza ośmieszona traci grunt pod nogami. Podobnie hejter, kibol i każdy innych „cham”, który chce nasze milczenie wykorzystać jako ciche przyzwolenie.

Kobuszewski mówił do Gołasa (z całą mocą paradoksu): „Chamstwu w życiu należy się przeciwstawiać siłom i godnościom osobistom”. Kultura osobista to także odwaga potrzebna do zwrócenia „chamowi” uwagi. Ale bez humorystycznych pomysłów może nie wystarczyć.

Humor nigdy nie był poprawny politycznie. Dlatego (paradoksalnie) jest tak skuteczny w wyśmiewaniu tych, którzy w imię walki z poprawnością polityczną używają przemocy słownej. A jednocześnie weryfikuje hejterów, bo chamski rechot nie wytrzymuje konkurencji z dobrym humorem.

 

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Humor a chamstwo
Komentarze (3)
no_name (PiotreN)
8 marca 2020, 17:53
Kolejny z serii rozpolitykowanych felietonów. Co wspólnego ma Ewangelia z polityką? Raczej niewiele. Nauczanie Jezusa Chrystusa nie nawiązywało do, ani nie wikłało się w ówczesną politykę. Dlaczego niektórzy jezuici ewangelizację zastępują politykowaniem? Ktoś potrafi odpowiedzieć na to pytanie?
KP
Krzysztof P
9 marca 2020, 18:06
Ale... Ewangelie są bardzo mocno polityczne. Np. taki ewangelista Łukasz przedstawia Jezusa w kontrze do Oktawiana Augusta. Nie wspominając już o tym, że Jezusa zabili za politykę.
no_name (PiotreN)
9 marca 2020, 23:24
"... ewangelista Łukasz przedstawia Jezusa w kontrze do Oktawiana Augusta" - jeżeli nawiązuje Pan do jakiegoś fragmentu Ewangelii to warto doprecyzować o czym pisze. Jezus w swoim nauczaniu w ogóle nie nawiązywał do polityki. Przeciwnie. Uczniowie faryzeuszów podpuszczali Go zadając mu pytanie:"Czy wolno płacić podatek Cezarowi, czy nie?" Jezus przejrzał ich przewrotność i odpowiedział: "Czemu Mnie wystawiacie na próbę, obłudnicy? (...) Oddajcie Cezarowi to, co należy do Cezara, a Bogu to, co należy do Boga". Skazanie Chrystusa na śmierć to już dłuższy wywód. Uzasadnienie wyroku śmierci (tak przez Sanhedryn, jak i Piłata) mówiąc najoględniej było spreparowane pod przyjętą tezę. Piłat co prawda skazał Jezusa za winę, jaką Mu przypisano – to, że był, i uważał, że jest Królem Żydowskim, ale jednocześnie umył ręce, bo wiedział, że Jezus nie był buntownikiem, ani powstańcem. Gdyby w to wierzył, musiałby wyłapać i prześladować wszystkich uczniów Jezusa, tak się jednak nie stało.