Jak rozpoznać wiarygodny autorytet duchowy?

(fot. shutterstock.com)

W internecie znajdujemy wykluczające się słowa księży. Kogo zatem słuchać? Jak znaleźć zdrową naukę? Czy w ogóle jesteśmy w stanie wyrobić sobie sąd, czy dane nauczanie jest ortodoksyjne, czy nie?

Powszechność Internetu sprzyja łatwiejszemu dostępowi do informacji, dokształcania się w wielu dziedzinach wiedzy. Jakkolwiek zjawisko to jest generalnie pozytywne, można zauważyć również jego odcienie negatywne. O co chodzi? Otóż chyba najlepszym przykładem, by to zobrazować, będzie kwestia zdrowia. Stron poświęconych zdrowemu stylowi życia, dietom, poradom dotyczącym różnych schorzeń, aktywności fizycznej jest naprawdę niemało. I informacji na nich, różnych, czasem sprzecznych ze sobą (między poszczególnymi stronami), też nie brakuje. Co gorsza, niemałej liczbie osób wiedza internetowa (abstrahując od jej naukowej rzetelności, która czasem jest, a czasem jej nie ma) daje podstawę, by sądzić, że znają się na interesującym ich zagadnieniu tak, że niemal są w stanie pouczać lekarzy i innych specjalistów.

Gdy jednak dochodzi do pewnej konfrontacji pomiędzy poszczególnymi stanowiskami dotyczącymi tej samej kwestii, wśród spierających się o rację nie brakuje odwołania się… właśnie do autorytetu. Z jednej strony jest więc przyswajanie konkretnej wiedzy, poglądów, a z drugiej - ponieważ ta konkretna dziedzina nie jest naszą specjalnością, ostatecznie i tak opieramy się na autorytecie. Jak sprawdzamy ów autorytet? Najczęściej na zasadzie emocjonalnego przekonania, poruszenia liczbą osób, którym dana rada pomogła, albo naszego osobistego doświadczenia - spróbowaliśmy i jeśli zadziałało, uznajemy za skuteczne, słuszne, prawdziwe. Rzadziej przemawiają do nas argumenty merytoryczne, bo nieraz, by je zrozumieć, potrzebowalibyśmy trochę więcej wiedzy, podstaw, by wyrobić sobie jakiś słuszny osąd w danej kwestii.

Zjawisko opisane powyżej dobrze chyba oddaje też pewien problem, który można zauważać wśród osób szukających różnego rodzaju form pogłębienia swojej wiary, wiedzy religijnej. Szukają, słuchają, umieszczają na swoim FB, komentują i później w dyskusjach przerzucają się autorytetami… kościelnymi: "a ks. X mówi…", "a ks. Y pisze…". Co gorsza, czasem są to wypowiedzi sprzeczne, a przecież każdy z uważanych za znawcę zagadnienia jest najczęściej księdzem tudzież świeckim liderem tego samego Kościoła katolickiego. Kogo zatem słuchać? Jak znaleźć zdrową naukę? Czy w ogóle jesteśmy w stanie wyrobić sobie sąd, czy dane nauczanie jest ortodoksyjne, czy nie?

To, że pogłębienia swojej formacji duchowej, intelektualnej szukać należy, to sprawa oczywista. Niemniej, by już propagować jakiś konkretny autorytet i uważać go za punkt odniesienia, wydaje się, że bezpieczniej byłoby poszerzyć swoją wiedzę i kompetencje i nie ograniczać jej tylko do słuchania/czytania zasobów internetowych. Wiele zagadnień, które mogą interesować współczesnych dorosłych wierzących, wymaga znajomości szerszych kontekstów teologicznych, biblijnych, czasem historycznych czy filozoficznych, których w krótkich tekstach zamieszczanych w sieci albo filmikach z nauczaniem nie sposób przedstawić. By zatem wyrobić sobie zdanie, opierające się na argumentach merytorycznych, a nie tylko emocjonalnych upodobaniach, warto zainwestować w pewne systematyczne uporządkowanie sobie wiedzy.

Poza tym teologia w przeciwieństwie do innych dziedzin wiedzy potrzebuje środowiska… w tym konkretnym przypadku Kościoła, wspólnoty, ludzi, którzy wierzą. Nie da się rozumieć wiary "na sucho", bez odniesienia do wspólnoty, bo sama teologia nie powstała za biurkiem, a właśnie z doświadczenia życia z Jezusem, którym to dzielili się Apostołowie i tak gromadzili pierwszą wspólnotę. Jakiekolwiek więc zgłębianie "wiedzy o Bogu" potrzebuje równocześnie świadków, środowiska, które pokazuje nie tylko, jak wiedzieć, ale też jak żyć po chrześcijańsku, w którym jest możliwość nawiązania relacji, pewnej bliskości fizycznej drugiego człowieka, dającej okazję do tworzenia się więzi.

Do rozpoznania wiarygodnego autorytetu w sprawach wiary nie wystarczy tylko coś wiedzieć, być przekonanym emocjonalnie, mieć jakieś swoje odczucie. Potrzebne jest jednocześnie zrozumienie, czym Kościół jest, jak żyje jako wspólnota. Z drugiej strony chyba trochę cierpimy na brak reakcji (ze strony pasterzy i teologów) na błędy, które nieraz zdarzają się różnym nauczającym (duchownym, świeckim). Zdarzały się zawsze w historii Kościoła i zdarzać się będą, jednak niezauważanie ich i niereagowanie na nie niestety sprawia, że poszukujący w Internecie narażeni są na samodzielne dokonywanie wyborów, na podstawie swoich - w różny sposób ukształtowanych - przekonań.

Magdalena Jóźwik - doktor teologii dogmatycznej, od ponad roku pracuje w Archidiecezjalnym Centrum Formacji Pastoralnej oraz współtworzy Szkołę Katechetów Parafialnych w Katowicach. Wcześniej przez 5 lat pracowała w sekretariacie II Synodu Archidiecezji Katowickiej

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Jak rozpoznać wiarygodny autorytet duchowy?
Komentarze (11)
SK
Sofia Kowalik
10 listopada 2018, 18:10
To proste - jak popiera torun to trzeba szuka dalej
Andrzej Ak
10 listopada 2018, 13:57
W dzisiejszym świecie, bardzo trudnym świecie nie ma już autorytetów i musimy to zaakceptować (poza wyjątkami jak brat Elia Cataldo). Jedynym Autorytetem był, jest i powinien dla nas być tylko Pan Jezus. Potrzeba wiele czasu i chęci, aby zapoznać się wstępnie z wszystkimi zapisanymi Słowami/Naukami Pana Jezusa.  Potrzeba jeszcze więcej czasu, aby zacząć rozumieć kontekst tamtych wypowiedzi w obecnej nas otaczającej rzeczywistości. Potrzeba w końcu Darów Ducha Świętego, które zrodzą w naszej duszy Ducha (1 Tes, 5 12-22) zjednoczonego z Duchem Świętym, Panem Jezusem i Bogiem Ojcem w cudowny i niewytłumaczalny dla nas sposób. Dopiero poprzez te Dary zaczniemy rozważać Prawdy Wiary i dostrzegać wyraźnie różnice pomiędzy złem, a dobrem w naszym życiu. Bóg każdego z nas zaprasza do imtymnej relacji z Nim. Jest to długa droga i wymagająca naszych dobrych wyborów/uczynków (uczynków miłości i miłosierdzia w pokorze i pokoju). Kiedyś po śmierci naszego ciała ta intymna relacja z Bogiem wielekrotnie zaprocentuje, bo On sam po nas przyjdzie i dalej nas będzie prowadził w wymiarze dusz. W Pismach Świętych jest to zapisane jako droga życia wiecznego, do której zostaliśmy powołani od chwili naszego poczęcia na ziemi.
MP
Marek Pawłowski
10 listopada 2018, 14:06
No dobra, a skad Pan wie, że to co Pan słyszy w duszy pochodzi od Boga? Łatwo tu o nadużycia. Po to jest urząd papieża aby kierował Kosciołem, nasłuchiwał co mówi Duch do niego. W innym wypadku każdy mógłby sie ogłosić dysponentewm prawdy i większy byłby chaos niż poprzednio.
MR
Maciej Roszkowski
10 listopada 2018, 16:56
Autorytety są, tylko czy wiedząc lepiej chcemy ich słuchać?
Andrzej Ak
10 listopada 2018, 18:33
cz II Wiem iż kiedyś przed otrzymaniem Ducha Świętego w taką rzeczywistość nie mógłbym uwierzyć. Jednak teraz dołączyłem do innych którzy żyją Mocą Boga i znają Go osobiście, a nie tylko z Pism Świętych. Być może nie jest to droga dla wszystkich, być może jest to droga dla wybranych przez Boga, bo to On wybiera, a my co najwyżej możemy się ociągać w nieskończoność. Wiem natomiast, iż wielu którzy służą Bogu w naszym pojęciu, tak naprawdę nie czyni tego z serca lecz dla zaspokajania swoich różnych potrzeb. Ci ludzie w wielu własnych opiniach czasem strasznie błądzą. Skutkiem tego jest iż w wielu Kościołach istnieje deficyt Ducha Świętego. To rzutuje na wyludnianie się Świątyń, co widać wyraźnie w perspektywie dekad. Ludzie się starzeją, to prawda, jednak wielu młodych odchodzi nie nie odnajduje w Świątyniach żywego Boga. Wielu to widzi i nikt nic z tym nic nie robi. Dlaczego? Kiedyś i ja się tym zainteresowałem i jedną z przestrzeni odpowiedzialnych za ten stan rzeczy byli słudzy i zakładnicy upadłych żyjący i działający wewnątrz Kościołów. Bóg nie che ingerować w tą chorą naszą rzeczywistość, bo już objaśnił nam Mądrość dotyczącą oddzielania chwastów od pszenicy. Kiedyś przyjdzie ten dzień, w którym Prawda ujrzy światło dzienne. Nie będzie to dzień z naszej woli, lecz Woli samego Ojca, naszego Boga.
Andrzej Ak
10 listopada 2018, 18:33
Nie jeden wierzący poślizgnął się na autorytetach, którzy po jakimś czasie okazali się czarnymi owcami. Oczywi ście nie mówię o Siostrze Faustynie, o Bracie Pio ,o naszym Karolu Wotyle i wielu innych. Mówię i piszę o tych co się sami pozycjonują na świętych wykorzystując ludzkie systemy hierarchii i władzy. Takich czarnych owiec i w KK mamy wielu. Do dziś dla wielu wierzących oni wciąż są autorytetami, jednak ich czyny w kuluarach nawet Katedr są znane. Słudzy upadłych posługujący w purpurach to wcale nie żadki widok. Dla mnie człowieka obudzonego Duchem Bożym ten wymiar i tamten stał się jednym. Widzę tak samo Aniołów Bożych jak i upadłych kroczących za konkretnymi ludźmi. Nie zawsze towarzyszą mi te widzenia lecz zwykle w momentach kiedy całą swoją uwagę oddaję Bogu. Wówczas powstaje niewytłumaczalna Jedność z Bogiem w której mogę spojrzeć na otaczający mnie świat tak jakby z perspektywy samego Boga. W wielu dzinnikach Świętych jest opisany ten stan; polecam poczytać. Większość z nas nawet nie wie, iż wraz z narodzinami otrzymali dar opieki Anioła Bożego, jednak piekło nie pozostaje "dłużne" i posyła ku człowiekowi swojego posłańca. I tak idziemy przez życie mając pomocnika ze strony Boga oraz "przyjaciela" ze strony piekła. To nie jest temat na Deon lecz rozprawę duchową w postaci pozycji książkowej, którą być może kiedyś napiszę. Powracając jednak do Autorytetów. Kilku autorytetów prześwietliłem Mocą Boga i widziałem naocznie co się  w środku z tymi ludźmi działo jak zło w nich cierpiało poczuwszy Bożą Miłość. Boża Miłość dla nas jest Radością, a dla upadłych kryjących się w ciałach swoich sług (tu na ziemi) jest niewyobrażalą dla ludzi torturą. Dlatego każdy autorytet poddaję testom i nie wierzę ze względu na innych słowa lecz dowód/dowody pochodzące od Boga.
Andrzej Ak
10 listopada 2018, 18:55
Kiedyś też żyłem na codzień taką wiarą. Wolałem całą odpowiedzialność za własną wiarę zrzucić na kapłana. To było strasznie wygodne, a co gorsze wydawało mnie się naturalne. W tej mojej starej wierze brakowało Woli samego Boga, nie dawałem Mu możliwości wytłumaczenia mi co jest dobrem, a co złem; nie potrafiłem słuchać. Niestety czyniłem wiele zła będąc przekonany po stokrotność, iż czynię dobro, które Bóg pochwala zasłaniając się fragmentami Pism Świętych. Jakie to było c onajmniej głupie, to widzę dopiero dzisiaj. W dawnym życiu Bóg mnie parokrotnie zapraszał abym się do Niego zbliżył, jednak ja uparcie szukałem odpowiedzi na moje własne pytania zupełnie gdzie indziej. Szukałem pośród wyznawców różnych nurtów oświeceniowych, wyznawców innych religii i wielu takich. Ostatecznie zostałem posłany na pustynie życia na której zrozumiałem iż żyję w wymiarze marności nad marnościami i szukam tutaj szczęścia pośród wielu różnych słabości ludzkich, które są "pokarmem" dla niektórych upadłych którzy żyją pośród nas. Ostatecznie zrozumiałem iż tylko Bóg jest jedyną wolnością człowieka i przyszłośćią w tym i tamtym wymiarze.   I w takim momencie przyszło zaproszenie do mimj.pl które Pan Jezus potwierdził po trzykroć. Już w tym momencie byłem na głębi modlitewnej, która otwarła przede mną drogę komunikacji z Bogiem. Doświadczenie było tak silne i intensywne iż nawet nie śmiałem się oprzeć zaproszeniu na spotkanie otwarte ze wspólnotą charyzmatyczną. To co się działo później było wejściem w rzeczywistość Ducha, rzeczywistość życia Ducha Świętego w naszym życiu. To stąd pochodzą moje rozważania prowadzące do Prawd. Ja sam nie jestem aż tak mądry, oczytany w Pismach Świętych wyedukowany w naukach teologicznych i wielu innych. Ja tego nie otrzymałem bo zapragnąłem innym wyznaczać ścieżki albo coś takiego. Jednak to co otrzymałem mnie zoobowiązuje do składania świadectw Prawd Bożych. Nie łatwo jest mówić prawdę komuś w cztery oczy, a czasami tak trzeba.
MP
Marek Pawłowski
10 listopada 2018, 20:13
Miły Panie. Ja nie piszę o niepogłębianiu wiary i zrzucania czegokolwiek na karby kapłana. Czy śledzenie encyklik papieża to lenistwo? Czy czytanie wartosciowych ksiażek to nie pogłębianie relacji z Bogiem. Św. Ireneusz rzekł, że nieznajomość Pisma to nieznajmosć Chrystusa. Ja piszę o skrajnosciach jakie są dosć częste na tym forum, że osoby pełniace funkcje w Kosciele są obrzucane błotem i zniesławiane. Taką postacią jest np. papież Franciszek, choć widziałem różne "kwiatki" dotyczące Jana Pawła. Najnowsżą ofiarą takich "mędrków" jest Marcin Zieliński, młody meżczyzna, bozy człowiek którego słuchałem przy wielu okazjach i który jest bardzo zaangażowany. Polegać na autorytecie to wiedzieć, że są mądrzejszy ode mnie, że nie spijam słów bezposrednio od Boga, że wszelkie natchnienia konfrontuje np w ramach wspólnoty.
Andrzej Ak
11 listopada 2018, 21:58
cz II Nasze szczęście jest w Bogu i tylko On wie co dla nas jest dobre. Najważniejsze jest wejść w bezpośredni kontakt z Bogiem i wraz z Nim podążać przez życie. A co do Franciszka sam mam ogromne zastrzeżenia. Uważam, iż być może tylko bezmyślnie realizuje plany destabilizacji świata przez globalistów, którzy są wrogami Pana Jezusa. Pan Jezus polecił Apostołowi Janowi, aby spisał co będzie przed ponownym przyjściem Pana Jezusa, no i teraz to się wypełnia. Nie ma się go gorszyć na zróżnicowane opinie na Deonie, lecz uczyć się poznawać Prawdę. Do tego potrzeba bezpośredniej relacji z Bogiem inaczej ten świat i iluzje upadłych (które są sidłami dla wielu poszukujących) może zniweczyć nasze wysiłki na rzecz osiągnięcia naszego Zbawienia.
Andrzej Ak
11 listopada 2018, 22:00
"Polegać na autorytecie.." Też kiedyś się nad tym zastanawiałem i po rozważaniach dostrzegłem iż Bóg nie powołuje nas zwykle do samotnych misji, ale aby współdziałać we wspólnotach dla dobra ogółu. W takich wspólnotach wedle Boga wszyscy jesteśmy równi. Nawet Dary Ducha Świętego zrównują wszystkich ze wszystkimi, tak aby żaden nie myślał o innych, że jest od nich większy. Jeśli ktoś zacznie tak myśleć to będzie popadał w sidła pychy, tym samym Dary Boga mogą zostać mu zatrzymane. Jest wielu, którzy Coś otrzymali, a po czasie musieli już tylko improwizować, bo albo dostali do jakiegoś zadania na określony czas, albo postanowili na tym pozarabiać. No niestety u Boga wszystko jest istotne, nawet te najmniejsze nasze decyzje nie pozostają bez uwagi. Nie neguję potrzeby komuniikacji, uczenia się, rozwijania się, szukania bliższych dróg do Boga. Jednak obieranie sobie człowieka żyjącego w "świetle jupiterów" za wzrór doskonałości i wzorowanie się na nim, uważam za ogromnie niebezpieczne. Tak rozumiem poszukiwanie autorytetów w obecnym świecie. Być może wielu młodym osobom brak jest tych autentycznych autorytetów i oni będą ich szukać. Ja natomiast zalecałbym ogromną ostrożność, bo nie wiadomo co się kryje w głębi serca danego człowieka. Osobiście komuś kto szuka mogę polecić ks Piotra Glasa, Brata Daniela  z mimj.pl, ks. Piotra Pawlukiewicza i zapewne wielu innych. Jednak obok tych wielu jest jeszcze więcej tych co niestety czasami błądzą lub wogole na drogach swojego życia zgubili gdzieś Pana Jezusa. Tak więc polecam uczenie się od tych co więcej doświadczyli, lecz odradzam podążanie ich ścieżkami, bo Bóg ma dla nas zwykle inne ścieżki na "naszą miarę".
MP
Marek Pawłowski
11 listopada 2018, 22:27
Myślę, że Pańskie myślenie mozę prowadzić do schizmy. Papież Franciszek został "legalnie" wybrany przez konklawe i uznany prze papieża-seniora Benedykta. Czy był to spisek "żydowsko-masoński" (czy mozę reptilianński) to nie wiem. Z mojego podwórka znam takie osoby co tak mocno kwestionowały obecne przywódctwo w Kosciele, że po prostu z niego odeszły. I wcale nie obyło sie bez zgorszenia.