Jak to jest z bezdomnością?

(fot. Franco Folini/flickr.com/CC)

Idę sobie wieczorem na różaniec w stronę bazyliki Św. Piotra po Via della Conciliazione, czyli głównej ulicy prowadzącej od Tybru do Watykanu i nagle słyszę dziwny dźwięk. Podchodzę bliżej i w podcieniach koło Sala Stampa  (biuro prasowe Watykanu), tam gdzie zazwyczaj o zmroku układają się do snu barboni, czyli rzymscy bezdomni , widzę jednego z nich nadmuchującego pompką ogromny dwuosobowy materac.

Kawałek dalej już przy samym Placu św. Piotra  akurat podjechała furgonetka włoskiego Czerwonego Krzyża. 6 pracowników sprawnie nalewa zupę i drugie danie i … odnosi je bezdomnym, kobiecie i mężczyźnie, siedzącym pod jednym z okien. Uderzyło mnie to, że bezdomni nie podeszli sami do samochodu, lecz bez większego zainteresowania siedzieli, kiedy im podawano jedzenie. Widocznie nie byli dosyć głodni.  Podzieliłem się tą obserwacją z jednym ze znajomych. Tylko się roześmiał: Tam przyjeżdża nie tylko Czerwony Krzyż, ale jeszcze kilka innych organizacji, więc czasami można wybierać to, co bardziej smakuje.

Rok temu Papież Franciszek  zaprosił na śniadanie na swoje urodziny do domu św. Marty, gdzie mieszka w Watykanie, trzech bezdomnych. Po śniadaniu wścibscy dziennikarze chcieli się dowiedzieć czegoś więcej o tych niecodziennych gościach Ojca Świętego. Jeden z bezdomnych okazał się być Polakiem. Szczerze przyznał się, że przyjechał do Rzymu ponieważ klimat jest tu bardziej sprzyjający spaniu pod chmurką, a co ważniejsze można tu się lekko wyżywić nie pracując, a w Polsce od czasu do czasu trzeba by się chwycić za jakąś robotę, żeby zdobyć kawałek chleba.

Bynajmniej nie żałuję rzymskim bezdomnym ciepłej zupy, ani też nie chcę deprecjonować pracy różnych woluntariuszy. Chodzi mi o coś innego. Może się tak zdarzyć, że kiedy pomaga się ludziom dotkniętym różnymi nieszczęściami, zapominamy o tym, że i oni odpowiadają za to, co się z nimi dzieje. Miałem wiele do czynienia z bezdomnymi w byłym ZSRR. Ogromna większość z nich to alkoholicy i narkomani i to właśnie te uzależnienia doprowadziły ich do bezdomności. Oczywiście każda historia człowieka bezdomnego jest inna. Zawsze dziwiło mnie, że wielu z nich to ludzie wykształceni lub posiadający dobrze opłacany zawód. W jakimś momencie życia zdarzyło się, że trafili na ulicę, ale zazwyczaj przyczyną tego było to, jak to życie prowadzili. Wiele lat pomagałem w domu starców w Dżalalabadzie. Warunki były tam okropne, a zapachy zapierały dech w piersiach. Z czasem zorientowałem się, że zdecydowana większość mieszkańców to alkoholicy. Wielu dawno temu porzuciło swoje rodziny i dzieci, inni ich nigdy nie mieli i kiedy przyszła starość zostali sami. Jeszcze inni pokłócili się ze swoimi rodzinami. Tak więc ich tragiczna i samotna starość była w dużej mierze owocem ich wcześniejszego życia.

Bezdomność jest tragedią człowieka i chrześcijanin jest wezwany, aby tym ludziom pomagać, jednak pomagając trzeba pamiętać, żeby nie stworzyć wrażenia, że to cały świat jest winny jego sytuacji oprócz niego samego. Niedobrze też jest gdy zbyt troskliwy system społeczny sprawia, że ludzie tracą motywację, aby wziąć odpowiedzialność za swoje życie i coś w nim zmienić.

Współczesne lewactwo wydaję się być przekonanym, że człowiek jest marionetką rzucaną na wszystkie strony przez uwarunkowania społeczne i kulturowe. Przeniknęło to już zresztą do prawa karnego, gdzie jakże lekko usprawiedliwia się wszelakie przestępstwa czy zbrodnie. Zabił, no cóż był pod wpływem silnych emocji, które były silniejsze od niego, ukradł, bo był głodny, zgwałcił dziecko … jak wiadomo popęd seksualny jest silniejszy od człowieka. Pracując w Kirgizji w więzieniach z ludźmi uzależnionymi zwróciłem uwagę na pewną prawidłowość: ci którzy nieustannie skarżyli się na swoje trudne życie, ciężkie dzieciństwo itp. nie wychodzili z uzależniania. Ci zaś nieliczni, którzy zgadzali się z tym, że nawet jeśli do szkoły mieli pod górkę, to to bynajmniej nie usprawiedliwia tego, że później kradli i zabijali, wchodzili na drogę uzdrowienia z nałogów.  Czasami organizacje pomagające np. bezdomnym wydają się zapominać, że w Europie bardzo często przyczyną biedy i bezdomności nie jest krwiożerczy kapitalizm, lecz problemy duchowe mające  swoje źródło np. w rozbitych rodzinach czy braku jakiekolwiek osobistej moralności.  Nasze problemy są najpierw duchowe, a dopiero potem materialne. Dlatego też pomagając trzeba zawsze pamiętać o duszy i jej problemach, bo właśnie poprzez uzdrowienie duchowe można wyciągnąć człowieka z nędzy materialnej.

Czasami opowiadałem więźniom w Dżalalabadzie jak wyglądają więzienia w Europie. Nie mogli w to uwierzyć, ponieważ te luksusy nie miały dla nich sensu. Według samych więźniów życie w więzieniu powinno być ciężkie, tak żeby nie chciało się do niego wracać. Nawet mieli takie przysłowie: W więzieniu chleba się nie chwali, nawet jeśli jest smaczny.  Inaczej mówiąc konsekwencją złych czynów powinno być ciężkie życie, tak żeby ta zasada odstręczała od czynienia zła. Dlatego też cały Stary Testament przesiąknięty jest ideą odpowiedzialności człowieka za swoje czyny.

Wolność dana nam przez Boga jest wielką tajemnicą. Czasami może się wydawać, że człowiek nie jest wolny jak np. w przypadku uzależnień.  Jednak jak by człowiek nie był zniewolony jest jeszcze ta maleńka szczelina, gdzie jego wolność ma jeszcze jakieś pole manewru.  Prośba o miłosierdzie jest jedną z tych rzeczy, które zawsze możemy zrobić niezależnie od naszej sytuacji. Jezus rozgrzeszał tylko tych, którzy wyznawali swoje grzechy, a wszystkich grzeszników hurtem.

Jezus nie stawiał sobie za cel nakarmienie wszystkich głodnych chlebem, ani uzdrowienie wszystkich chorych. Przede wszystkim chciał zbawić człowieka, a to znaczy na pierwszym miejscu uzdrowić jego duszę. I tym powinna różnić  się działalność charytatywna Kościoła od pomocy państwa inspirowanej ideologią lewicową  -  nie zapominać, że człowiek to nie tylko ciała, lecz istota posiadająca duszę obdarzoną wolną wolą.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Jak to jest z bezdomnością?
Komentarze (37)
MC
może coś drgnie...
9 października 2014, 06:55
@ br. Damian Wojciechowski ks.Małkowski na Uniwersytecie Opolskim 04.10.2014r. [url]http://www.youtube.com/watch?v=EIYAGCKx494[/url]
M
Maria
8 października 2014, 17:30
Dziękuję za ten artykuł. Rozwiewa mit niewinnego bezdomnego, któremu jeśli nie dasz czegoś w rękę, to jesteś świnia. Tak, bezdomny również jest odpowiedzialny za własne życie. Problem bezdomności dotyczy mojej rodziny, ponieważ moja mama jest obecnie osobą bezdomną. Przyczyn jest wiele, i takich, za które ona ponosi odpowiedzialność (odejście ode mnie i taty, fiasko układania sobie życia z kolejnymi kochankami, niechęć do pozostawania dłużej w 1 miejscu), i takich którym nie jest winna (choroba psychiczna po 40-stce). Myślę, że warto patrzeć na bezdomnych realistycznie jako mających wpływ na swoje życie, a nie na niezdolnych do jakiegokolwiek wysiłku. Trochę jak z dzieckiem - należy je wyręczać tylko w tym, w czym samo sobie nie poradzi, a nie we wszystkim.
K
klara
8 października 2014, 08:37
Chłe, chłe... Wśród bezdomych trochę kulawo spełniają się słowa Pisma: "przyjmowali posiłek z radością i prostotą serca" Dz.2.46. [url]http://www.sfora.pl/swiat/Imigranci-odrzucili-darmowe-jedzenie-Za-malo-przypraw-a72794?utm_source=o2_SG&utm_medium=HotNewsy&utm_campaign=o2[/url]
S
szechter
6 października 2014, 23:57
Ulice wasze, kamienice nasze polaczki
J
Jms
6 października 2014, 22:14
Bardzo ciekawe spostrzeżenia. Tym ciekawsze, że oparte na pracy z bezdomnymi. Podobnie bywa z bezrobotnymi, oczywiście nie wszystkimi. Czasem jest to choroba duszy, taki rodzaj mentalnej niesprawności i uzależnienia. Człowiek w coś takiego wpada, jak w uzależnienie. Początkiem może być nawet trudność obiektywna, np. grupowe zwolnienie. Potem pojawia się przyzwyczajenie. A później się już po prostu nie chce, za to pojawia się litania wymówek, dlaczego nie podejmuję nowej pracy.
FK
Ferdek Kiepski
7 października 2014, 09:37
Halinka ci na mnie nagadała?
P
Polak
6 października 2014, 21:56
To dość cyniczne pisanie. Bezdomność i skrajna bieda wynikają przede wszystkim z braku nadziei i celowości działania, a tej w kapłanach Kościoła nie powinno brakować. Szczególnie w Polsce, gdzie najwięcej jest w całej UE najniższych zarobków niewystarczających na opłatę samego tylko dachu nad głową. To gdzie ma powstać i utrzymać się rodzina, gdzie się ukryją dzieci przed łapanką urzędników. Ludzie często wybierając między beznadziejnym niewolnictwem, brakiem jakichkolwiek perspektyw, oficjalnym złodziejstwem i kłamstwem -  a bezdomnością, wybierają, albo są do tego przymuszeni, to drugie. Nie każdy wpadł na pomysł wybrania kapłaństwa albo miał tyle szczęścia co piszący tutaj mądrale.
K
Krzystzof
6 października 2014, 18:43
Dobry tekst.
N
NON
6 października 2014, 19:17
~conrado 12:36:17 | 2014-10-06 Wojciechowski zajął by się bezdomnymi w Polsce a nie wychwalał się gdzie to nie bywał. Pewnie najlepiej było mu w Moskwie? To kolejny wyłapany dla deonowych celów i do pouczania? Lepiej by było chyba posłuchać  prawdy na ten temat bezdomnych w Watykanie i Rzymie od np. jałmużnika papieskiego abp Konrada Krajewskiego a nie kolejnych popisów br. Wojciechowskiego. TEN KOMENTARZ CONRADO JEST ZA TO PRWADZIWY
K
klara
6 października 2014, 18:37
Nakaz nakarmienia głodnych odnosi się do ludzi, którym nie starcza na chleb pomimo usilnych starań utrzymania rodziny. Do nierobów odnosi się inna nauka: Gdy byliśmy u was, nakazywaliśmy wam tak: Kto nie chce pracować, niech też nie je!” (2 Tes 3, 10) Tym przeto nakazujemy i napominamy ich w Panu Jezusie Chrystusie, aby pracując ze spokojem, własny chleb jedli” (3, 11–12) Catering powinien być dostarczany do ich porzuconych rodzin. A dla obiboków skuteczna może być ta sama kuracja, która odmieniła serce syna marnotrawnego - pusty żołądek.
T
tomi
6 października 2014, 17:32
Z bezdomnymi jest trudno, bo czesto nie wiadomo jak im pomoc, dasz na chleb, przepije, dasz chleb, wzruszy ramionami i odlozy sobie na bok, porozmawiasz, uda ze slucha ale nie jest zainteresowany. Wielu z nich nie da sie pomoc, jednak nie mniej  jesli uda sie wyciagnac chocby jednego to i tak jest to sukces. Sami sobie winni, tak to prawda. Ale czy my jestesmy lepsi? Po nas moze nie widac tego, ale jestesmy umorusani w szambie grzechu jak oni. Nalog, a ilu ma inne nalogi? Alkohol, seks, hazard, praca. A ile tego co zarobiles w tym miesiacu nie jest twoje, przyznaj sie uczciwie sam przed soba? Ile bylo z krzywda drugiego czlowieka? Ile bylo zarobione na grzechu?  Wszyscy, bez wyjatku jestesmy jak oni. Ich grzech tam sprowadzil, nas jeszcze nie. Pacz dopoki stoisz, zebys nie upadl. A jak nie masz nic na sumieniu, tu rzucaj dopiero w nich. A co do serwowania posilkow bezdomnym z donosem, nie powinni tak robic. Jak nie chca podejsc to trudno.
jazmig jazmig
6 października 2014, 17:31
Br. Damian ma o wiele więcej racji, niż się to wydaje komentatorom. Pomoc ubogim może przyjąć dwie formy: dajemy papu i papa, albo dając papu, pragniemy pomóc ubogiemu w zmianie jego sytuacji. W przypadku bezdomnych problem jest doskonale znany pracownikom noclegowni. Bezdomni nie chcą tam nocować, ponieważ nie można tam spożywać alkoholu i dlatego wolą nocować w swoich różnych dziurach, altanach itp. Taki jest ich wybór i ja go uznaję, ale w tym momencie nie widzę powodu, aby przykładać ręki do powiększania uzależnienia alkoholowego tych ludzi. Jeżeli mam pomóc tonącemu, to muszą mu pomóc wyjść z rzeki, a nie podkarmiać go, zanim utonie ostatecznie. Wyjście z biedy, z różnych uzależnień, wymaga dużej i ciężkiej pracy. Pomoc w tej pracy jest o wiele bardziej skomplikowana, niż proste podanie ciepłej strawy. Ale to jest ta pomoc, o której mówi Jezus: byłem głodny, a daliście mi jeść.
A
amen
6 października 2014, 15:09
Jaki obraz Kościoła i wniosek po tym artykule ? No mogli ci bezdomni zostać braćmi albo kapłanami. I cały problem z głowy. I jeszcze parę takich tekstów więcej by pewnie powstało... z wojaży po świecie. To ludzi b. przychylnie do Kościoła nastraja.
A
andao
6 października 2014, 13:37
Podobno współczucie, empatia jest związana z obecnością neuronów lustrzanych w mózgu, co już zostało zreszta potwierdzone stosownymi badaniami. Niektórzy ludzie mają z kolei tych neuronów za mało, lub nie mają ich wcale. Wtedy logika zastępuje odruch serca. A jak mówił R.Tagore umysł bez serca jest jak nóż bez trzonka - skrwawia dłoń która chce się nim posłużyć.
M
mop
6 października 2014, 13:47
Tyle, że w tym artykule nie ma także logiki. Jest za to prymitywne generalizowanie
A
asdf
6 października 2014, 17:34
coz moge ci chlopie powiedziec. Pracuje z bezdomnymi juz 10 lat, i wszystko co jest napisane w tym artykule to prawda. Co nie oznacza ze nie trzeba pomagac. Trzeba. To nasz obowiazek. ALe trzeba  to robic z glowa. Inaczej niz sie ludziom,  nie majacym  o sprawie bladeo pojecia,  wydaje.
A
a
6 października 2014, 13:21
Obyś br. Damianie nigdy nie znalazł się w takiej sytuacji. A jeśli sądzisz, że to niemożliwe albo, że to zależy tylko od Ciebie, to jesteś głupcem. A od głupoty do niegodziwości tylko krok.
A
asdf
6 października 2014, 17:34
Po prostu nie masz zielonego pojecia o sprawie bezdomnosci. Jakbys mial, to wiedzialbys ze ojczulek ma sporo racji.
M
mix
6 października 2014, 12:46
35 Bo byłem głodny, i daliście mi jeść; byłem spragniony, i daliście mi pić; przybyszem byłem, a przygarnęliście mnie; 36 nagi - a odzialiście mnie; zachorowałem, i odwiedziliście mnie; znalazłem się w więzieniu, a przyszliście do mnie". 37 Odezwą się wtedy do Niego, mówiąc: "Panie, kiedy widzieliśmy Ciebie głodnego i nakarmiliśmy Cię; albo spragnionego i daliśmy pić? 38 A kiedy widzieliśmy Ciebie jako przybysza i przygarnęliśmy, albo nagiego i odzialiśmy? 39 Kiedy widzieliśmy Ciebie chorego albo w więzieniu i przyszliśmy do Ciebie?" 40 Na to Król im odpowie: "Oświadczam wam, że ile razy robiliście [coś] dla jednego z tych moich najlichszych braci, dla mnie robiliście".
Jadwiga Krywult
6 października 2014, 12:49
Cytat nie na temat. Trzeba odróżniać miłość od frajerstwa.
M
mop
6 października 2014, 13:40
Kinga frajerem nie jest i dlatego jest tym faktem przymuszona twórczo rozwijać definicję chrześcijańskiej miłości i miłosierdzia. Zależnie od nastroju - spadaj na drzewo
S
strada
6 października 2014, 14:36
Nie pomyliłeś portali?
B
batonik
6 października 2014, 15:29
Nie, Kinga nie jest frajerem, frajerem był Cieśla z Nazaretu, ale to już wiedzieli Arcykapłani i Uczeni w Piśmie
A
asdf
6 października 2014, 17:36
moze Kinga ma pojecie o czym pisze w przeciwienstwie do ciebie? Moze miala z chlopakami bezdomnymi troche do czynienia? W przeciwienstwie do Ciebie.
J
Janusz
6 października 2014, 12:40
A gdyby tak zmówić różaniec z bezdomnymi....  Że smierdzi i nie umieją? A potem przytulic po ojcowsku, bo zakonników ojcami nazywają...
S
strada
6 października 2014, 14:35
Dobrze radzisz, więc spróbuj i TY....tak po przyacielsku.
A
asdf
6 października 2014, 17:36
Dobry pomysl, ale to nie takie proste.
C
conrado
6 października 2014, 12:36
Wojciechowski zajął by się bezdomnymi w Polsce a nie wychwalał się gdzie to nie bywał. Pewnie najlepiej było mu w Moskwie? To kolejny wyłapany dla deonowych celów i do pouczania? Lepiej by było chyba posłuchać  prawdy na ten temat bezdomnych w Watykanie i Rzymie od np. jałmużnika papieskiego abp Konrada Krajewskiego a nie kolejnych popisów br. Wojciechowskiego.
A
asdf
6 października 2014, 17:38
Jezuici tak maja, ze sporo podrozuja. To tak od 400 lat. Dla nich to naturalne. Kosciol jest uniwersalistyczny, wiec jego agenci musza jezdzic. A prawde o bezdomnych ojczulek akkurat dosc dobrze oddal.
V
vice
6 października 2014, 19:15
Ten Damian to może zna sie na rosyjskim filmie a poza tym pisze to co podoba się deonowym jezuitom - jak podróżuje to potrzebuje kasy?
M
mix
6 października 2014, 12:18
Żal mi bardzo br. Damiana Wojciechowskiego. Jak to łatwo strzepnąć ten kurz z nogawki i rozkoszować się samozadowoleniem. Konieczna pilna edukacja u bezdomnych (!), a nie komentowanie na okrągło i pospiesznie obrazków.
D
dsada
6 października 2014, 17:39
łatwo? Pewnie ze latwo. A ty co zrobiles dla bezdomnych?
T
Teresa
6 października 2014, 11:34
Proszę skontaktować się z siostrami Matki Teresy, tuż z prawej strony Bazyliki( bedzie miał ksiądz blisko z różańca) i pobyc jako duchowny z tymi leniami z ulicy, albo z Communita di san Egidio. To brak miłości i brak zainteresowania ze strony ludzi wpedza bezdomnych w wyuczoną bezradność. Bo sama zupa tu nic nie zmieni. Potrzebny człowiek, który wysłucha, spedzi czas, pomoże w szukaniu pracy, itp. pozdrawiam rzymianka
Jadwiga Krywult
6 października 2014, 12:49
"Szczerze przyznał się, że przyjechał do Rzymu ponieważ klimat jest tu bardziej sprzyjający spaniu pod chmurką, a co ważniejsze można tu się lekko wyżywić nie pracując, a w Polsce od czasu do czasu trzeba by się chwycić za jakąś robotę, żeby zdobyć kawałek chleba." Temu też trzeba rozmów i głaskania po główce ? Bzdura.
M
mop
6 października 2014, 13:43
A to br. Damian Wojciechowski wyznał szczerze o WSZYSTKICH bezdomnych 
Jadwiga Krywult
6 października 2014, 14:20
O większości, a nie o wszystkich. 
A
asdf
6 października 2014, 17:42
nie... kochana. W wyuczona bezradnosc wpedza ich alkohol. Uzaleznienie. Tragiczna smiertelna choroba. Wiekszosc z nich ma na poczatku ma wsparcie rodziny, na pozniejszym etapie wsparcie panstwa, organizacji 3 sektora, Kosciola. Ale alko jest silniejszy. To nie znaczy ze mozna na nich machnac reka. trzeba dzialac, ale sensownie, a nie wozic kolejne kateringi na ulice, zeby sobie mogli zakasic pod drinka