Jak to zmienić?

ks. Adam Błyszcz CR

Nie ma dnia, żeby media przekazywały informacji o Kościele. Najczęściej negatywnych. Dominują dwa wątki: pedofilia (lub też nadużycia w sferze seksualnej) oraz zachłanność (lub chciwość). I tak każdego dnia.

Od krytyki pod adresem Kościoła nie uciekniemy. Wydaje się jednak, że należy zauważyć, że ma ona dwa źródła. Pierwsze wynika z niewierności Kościoła wobec Jezusa i Ewangelii. Ta niewierność wywołuje oburzenie i zgorszenie. Drugie bierze się stąd, że Kościół nie przylega do logiki świata, co uwiera sam świat i wywołuje jego wrogą reakcję. W jednym i drugim przypadku Kościół powinien okazać wdzięczność swoim nieprzyjaciołom. Wtedy bowiem kiedy wytykają nam grzechy i błędy mobilizują nas do nawrócenia, do oczyszczenia. Paradoksalnie, ich krytyka służyć może uwiarygodnieniu orędzia wspólnoty. A wtedy kiedy krytykowani jesteśmy, że nie przylegamy do oczekiwań świata, współczesnego społeczeństwa (jak chociażby w przypadku toczącej się dyskusji wokół dyscypliny sakramentu małżeństwa, sprzeciwu wobec aborcji czy eutanazji) też powinniśmy być wdzięczni, bo się okazuje, że pomimo wszystkich naszych ułomności udaje nam się (czasami) dochować wierność Jezusowi.

Oczywiście ten dosyć prosty schemat posiada jeden punkt newralgiczny, który wymaga pogłębionej analizy. Na ile nasza wierność dotyczy nauki Jezusa (i tego, co nazwać należy Tradycją Kościoła), a na ile dotyczy naszych schematów myślowych, które (czasami w sposób nieuzasadniony a czasami w sposób ahistoryczny zostały przez nas przypisane Tradycji) nazwać trzeba byłoby raczej tradycjami (z małej t!) i które nie stanowią de facto depozytu wiary. Być może na pewnym etapie rozwoju Kościoła te tradycje depozyt wiary wyrażały, ale dzisiaj trzeba szukać nowych form.

To poszukiwanie ma swoje dwa miejsca uprzywilejowane: aula uniwersytecka wydziałów teologicznych i parafia. Czy pomiędzy tymi przestrzeniami istnieje jakaś komunikacja? To mankament współczesnego duszpasterstwa, gdyż odnoszę wrażenie, że aula uniwersytecka oderwana jest od praktyki życia duszpasterskiego. Wystarczy przyjrzeć się programom katechezy wypracowywanym przez nasze uniwersytety i kurie biskupie. Nawet wtedy, kiedy w naszych diecezjach próbuje się kreować jakieś formy współpracy między wydziałem teologicznym (a zatem takim zapleczem intelektualnym chrześcijaństwa), a parafiami to dominuje przekonanie, że parafia w takiej współpracy jest jedynie odbiorcą. Jak to zmienić?       

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Jak to zmienić?
Komentarze (17)
A
azzurra
19 listopada 2013, 22:32
 Sono io Wprawdzie wpis nie był skierowany do mnie ale dwie uwagi. Czy chodziło o krytykę czy krytykanctwo w naszym polskim społeczeństwie w którym jest go za dużo ( kwestia percepcji) może pozostawmy samemu Autorowi? Wszak on jeden tylko wie z jaką intencją pisał ten tekst i co chciał przekazać. Zastanawia wprawdzie fragment gdzie Autor pisze, że "paradoksalnie, ich krytyka służyć może uwiarygodnieniu orędzia wspólnoty." Nie bardzo rozumiem dlaczego paradoksalnie? Gdy przyjmuje się szczerze i z otwartym sercem krytykę to nie ma miejsca na paradoksy. Gdy zaś jednak traktuje się ją jako atak na duchowieństwo, który trzeba odepszeć, to i owszem. Wtedy można powiedzieć, że paradoksalnie może ona służyć zacieśnieniu więzi we wspólnocie. Ale sądzę, że najprościej byłoby zapytać samego Autora co miał na myśli? Nie oczekujmy również, żeby wszyscy znali konstytucję Zgromadzenia Zmartwychwstańców. Myślę, że - krytyce chodziło po prostu o strój duchowny z czym trudno się nie zgodzić. Oczywiście "habit nie czyni mnichem" ale na takim portalu byłby wskazany bo jest swego rodzaju znakiem, a dodam więcej, powinien być swego rodzaju wyróżnikiem. Oczywiście ani Jezus, ani Apostołowie ani duchowieństwo przez dziesiątki a wręcz setki lat stroju duchownego jako takiego nie nosili ale teraz noszą. W zależności od okoliczności różny. To jest również kwestia identyfikacji. I tu moim zdaniem byłby wskazany. Poza tym takie miejsca z założenia są od tego aby wyrażac swoje opinie, do czego każdy ma prawo. Gdyby Autor nie oczekiwał na nie, to z pewnością nie publikowałby swoich artykułów  tutaj, tylko pisał do szuflady. No chyba, że ta działalność to taki "imperatyw pisarski". Również pozdrawiam ks. Adama
SI
Sono io
18 listopada 2013, 00:47
no i bardzo dobrze, że ludzie krytykują, to znaczy, że myślą i mają swoje zdanie. Każdy ma prawo do krytyki jeśli coś mu się nie podoba, Średniowiecze już DAWNO  się skończyło. Poza tym uważam, że ksiądz zakonny powinien zamieścić swoje zdjęcie w habicie.  .Kilka spraw: 1) nie chodzi o zdrową, konstruktywną krytykę, a o krytykanctwo, którego w Waszym polskim społeczeństwie jest za dużo, poza tym sądzę, że Autorowi chodziło o krytykanctwo (nie zdrową - konstruktywną krytykę, którą prezentuje np. papież Franciszek względem kleru) medialne. 2) Twoje zdanie drogi Autorze tego komentarza ma się nijak do konstytucji Zgromadzenia Zmartwychwstańców (najpierw polecam zapoznać się z nimi!) które jasno mówi, iż strój Zmartwychwstańców to nie "habit", a sutanna, która niczym nie powinna różnić się od sutanny księży diecezjalnych! Poza tym jest takie piękne łacińskie powiedzenie: Cuculla (względnie cucullus) non facit monachum ("habit nie czyni mnichem") Jezus habitu nie nosił :)  3) ja tylko skrytykowałbym brak pewnej konsekwencji, albo inaczej nie trzymanie się przez ks. Adama tematu tego felietonu :) Temat dotyczył 2 informacji przekazywanych przez media, a w końcu Autor zatrzymał się - nie wiedzieć czemu - na raporcie między uniwersytetami (kurią) a parafią. Pozdrawiam serdecznie ks. Adama i Współbraci spoza granic Ojczyzny :)
K
krytyka
17 listopada 2013, 16:04
no i bardzo dobrze, że ludzie krytykują, to znaczy, że myślą i mają swoje zdanie. Każdy ma prawo do krytyki jeśli coś mu się nie podoba, Średniowiecze już DAWNO  się skończyło. Poza tym uważam, że ksiądz zakonny powinien zamieścić swoje zdjęcie w habicie. 
A
azzurra
17 listopada 2013, 11:23
co do koloratki to święte słowa.....zaczynajmy od siebie Od krytyki nigdy się nie ucieknie bo krytyka jest wpisana w życie. I nie tylko w życie Kościoła. Proszę zatem nie robić z tego wielkiego problemu bo każdy jej doświadcza. Ale czy ksiądz rzeczywiście uważa, że wdzięczność jest wystarcającą reakcją? I na ile jest ona prawdziwa i szczera? Czy pod tą wdzięcznością nie kryje się czasami pycha i buta, że z "nieprzyjaciółmi" nie ma sensu dyskutować? Bo już sam fakt, że adwersarzy traktuje się jako nieprzyjaciół świadczy, że ta wdzięczność pobrzmiewa fałszywą nutą. A moze by tak więcej polemiki i konkretów? A nie rozmydlać i tak już wymydlonego mydła. W życiu trzeba walczyć. Cieszy, że mobilizuje ona do nawrócenia ale czy zawsze? Proszę również nie zapominać, że Kościół jest dla świata i jeżeli ksiądz stwierdza, że nie przylega on do niego to moze trzeba włożyć więcej wysiłku aby przylegał? Co wcale nie znaczy, że trzeba iśc na daleko idące ustępstwa w kwestiach, które ksiądz przytoczył jak aborcja czy eutanazja bo tu się akurat z księdzem zgadzam. Są kwestie gdzie absolutnie nie należy iść na jakikolwiek kompromis. Ale jest cała masa innych przejawów nieprzylegania do świata, które można zmienić. Tylko trzeba chcieć. I tu jest pole do refleksji nad schematami myślowymi i komunikacją międzyludzką....
NG
Niezły gość
16 listopada 2013, 18:56
Jak to zmienić? Neleży zacząć od założenia koloratki, a najlepiej sutanny. Trudno się nie zgodzić...
W
wierny
16 listopada 2013, 08:36
Jak to zmienić? Neleży zacząć od założenia koloratki, a najlepiej sutanny.
jazmig jazmig
16 listopada 2013, 07:23
[url]http://wiadomosci.wp.pl/kat,1356,ti<x>tle,Watykan-usunal-z-internetu-wywiad-papieza-Franciszka,wid,16175553,wiadomosc.html[/url]
15 listopada 2013, 22:05
"To poszukiwanie ma swoje dwa miejsca uprzywilejowane: aula uniwersytecka wydziałów teologicznych i parafia. Czy pomiędzy tymi przestrzeniami istnieje jakaś komunikacja? To mankament współczesnego duszpasterstwa, gdyż odnoszę wrażenie, że aula uniwersytecka oderwana jest od praktyki życia duszpasterskiego. Wystarczy przyjrzeć się programom katechezy wypracowywanym przez nasze uniwersytety i kurie biskupie." @ks. Adam - to jest uniwersalny problem, który widać być może nie ominął również Kościoła? A dlaczego miałby w sumie ominąć... Teoretycy (góra?) powinni ogarniać całość, spajać, wyciagać wnioski, mądrze zawiadywać, inspirować do rozwoju. Lecz gdy zaczyna się nadmierne teoretyzowanie, podejmowanie decyzji zza biurka, w oderwaniu od realiów, to z całą pewnośćią nie będzie to dynamit rozwoju Kościoła, a raczej gaśnica.
A
azzurra
15 listopada 2013, 18:26
to smutne, że autor tego tekstu uważa, że każdy kto patrzy krytycznym okiem na Kościół i jego pasterzy uważa za nieprzyjaciół. Bardzo smutne. Co się zaś tyczy przylegania czy nieprzylegania do logiki świata to pragnę zauważyć, że Kościół to również ( jeżeli nie przede wszystkim) miliony wiernych a nie jedynie duchowieństwo. To tak gwoli przypomnienia. Gdyby autor zapomniał. A szukanie miejsc uprzywilejowanych jak aule uniwersyteckie wydziałów teologicznych jest dosć chybionym pomysłem. I też w dalszym ciągu jedynie dla wybrańców. No chyba że pierwotna formacja jest niewystarczająca. Wystarczy po prostu pochylić się nad człowiekiem. Z miłością...... i tego życzę
S
Sonia
15 listopada 2013, 14:28
"To, że parafia traktowana jest jak odbiorca, wynika prawdopodobnie z tego, że coraz większa rzesza parafian próbuje narzucić swoje poglądy nawet w odniesieniu do dogmatów wiary." Parafianie nie próbują narzucić swoich poglądów w sprawie dogmatów bo zdecydowana większość parafian nie zastanawia się nawet przez minutę nad nimi. A jak już się zastanowi i zacznie pytać o szczegóły, przyczynę takich a nie innych prawd wskazywanych przez Kościół to dostanie odpowiedź,że tak już jest od wieków i ma tak wierzyć a jak się nie podoba może założyć swój kościół.
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
14 listopada 2013, 23:38
A jak wierni mają się czuć związani ze swoim Kościołem i bronić Go gdy: - Pan Jezus zamknięty w Tabernakulum, żeby nie patrzył na ręce i nie przeszkadzał, - kościoły pozamykane na cztery spusty, a wstęp tylko w czasie mszy i nabożeństw, - adoracja Najświętszego Sakramentu raz w miesiącu, z nakazanego obowiązku, - rekolekcje tylko z okazji świąt, formacja duchowa totalnie zaniedbana, - przy braku formacji, zaniedbywanie i degradacja sakramentów. To tylko te grubsze przyczyny. Gdyby im zaradzić to, i księza mieliby mniej czasu na inne sprawy, i krytykujących świeckich byłoby mniej.
V
Velasquez
14 listopada 2013, 21:36
@jazmig Masz rację - to jest wojna. Niestety większość katolików łącznie z ich duchowymi przywódcami pragnie jedynie przetrwać. Najlepiej bez szwanku. Stąd ta kolaboracja schowana pod płaszczykiem tzw. otwartości. Ale, ale na wojnie za kolaborację wyrok jest jeden... Wyrażam się oczywiście w przenośni - żeby nie było, że "mowa nienawiści" i takie tam ulubione powiedzonka.
M
Marcus
14 listopada 2013, 18:32
Czytając ten artykuł wyobraziłem sobie szkołę, w której na lekcję fizyki wchodzi profesor i pyta się uczniów jak chcieliby, żeby wyglądała teoria względności skoro nikt nie rozumie tego zjawiska.... To, że parafia traktowana jest jak odbiorca, wynika prawdopodobnie z tego, że coraz większa rzesza parafian próbuje narzucić swoje poglądy nawet w odniesieniu do dogmatów wiary. A na takie rzeczy Kościół nie może pozwolić. Wynika to z tego, że na codzień 90% (jak nie więcej) parafian w wieku produkcyjnym nie czyta codziennie ewangelii i nie karmi się ciałem Bożym. Słuchają natomiast codziennie świeckich mediów, w których dominuje pełna swoboda i wolność. Przykład pozornie niegroźny: Jedzenie mięsa i imprezowanie w piątki. Zniesiono imprezowanie, bo uznano że jest to od kilku lat martwy przepis. Niektórzy nawet cytowali ewangelię "żeby nie dawać ciężarów nie do udźwignięcia" itd. Było wielkie larum. A ja się pytam. Jaki to jest ciężar jeżeli z miłości do Boga powstrzymam się w dniu Jego męki od przyjemności? To jest jedno z minimum jakie można ofiarować Bogu. A w tym roku w Wielki Piątek ekipa z pracy, po pracy zrobiła sobie pijacką imprezę pt. "Zajączek i jajeczko". Ale skąd mieli mieć jakiekolwiek hamulce skoro tradycja przez małe "t" już dawno u nich umarła.
jazmig jazmig
14 listopada 2013, 17:18
[url]http://www.rp.pl/artykul/107684,1064241-Sad-nad--Adoracja--i-Zieniem.html[/url] Jeżeli autor takich teologów uważa za autorytety, które mają nas pouczać, to proszę sobie darować, bo ja takich autorytetów słuchać nie zamierzam. Toczy się w tej chwili wojna, bo już nie walka, o rząd dusz. Istnieją wpływowe gremia, które dążą za wszelką cenę do tego, aby Polska przyjęła te wszystkie zboczenia, jakie przyjęły Niemcy, Francja, Wielka Brytania, a przyjmują USA, Irlandia i inne kraje. Jedyną instytucją, zdolną przeciwstawić się tym zamiarom jest Kościół Katolicki. Ostatnie ataki na polski KK nie są przypadkiem, bo z kilku przypadków podejrzeń o pedofilię księży i jednego czy dwój rzeczywistej pedofilii, propagandowo robi się pedofilię jako trwałą cechę KK. Tutaj nie ma się z czego cieszyć szanowny autorze! Tu trzeba walczyć!!! Czy autor i jemu podobni chcą oddać społeczeństwo polskie pod wpływy wyuzdanych zboczeńców bez słowa sprzeciwu, z radością bo jak to fajnie, jak na obrażają???
G
gość
14 listopada 2013, 15:41
Panie redaktorze. Z pańskiego tekstu wynika, że ten kto krytykuje kościół jest jego nieprzyjacielem. Nie zgadzam się. Jeżeli widzę że kapłan nie postępuje według ewangelii, ba, wierni też są Kościołem, to upominając ich, czyli krytykując złe zachowanie, nie staje się nieprzyjacielem kościoła. 
14 listopada 2013, 15:37
Potrzeba Kościoła Walczącego a nie pielgrzymującego. Bo codzienne życie tu na ziemi to jest walka. Nie takiego który nadskakuje politykom, massmediom, strasznym braciom, heretykom, ateistom, buddystom, muslimom, grzesznikom. Nie takiego który sam siebie rozmywa prezentując bezjajeczność większą niż makaron z biedronki. Konkretyzować, konkretyzować i jeszcze raz konkretyzować. Cywile żyją tu i teraz i mają realne problemy i realne pytania dotyczące podstawowych spraw. Chcą poznać odpowiedź na codzienne dylematy moralne i chcą umieć rozeznać moralność/niemoralność codziennych zachowań. Nie są zainteresowani ogólnikami, bo nie potrafią przełożyć tego na codzienne życie. Chcą usłyszeć (i utwierdzić się tym samym w dobrym postępowaniu), że zdrada małżeńska jest zła, że konkubinat jest zły, że pijaństwo jest złe i powoduje ludzkie dramaty. Itd. itp. Chcą, żeby Kościół jasno i OSTRO stanął po stronie życia (aborcja i eutanazja) - stanął nawet w opozycji do całego świata, stanął nawet pod groźbą utraty życia. I nie próbował pajacować w sprawach wątpliwego humanitaryzmu czyli np. za zakazem kary śmierci. Raz, że to detal, dwa, że stanowisko KRK było jasne, klarowne, logiczne i "koszerne". Po co to rozmywać? Potrzeba by KRK byl czymś na kształt "elitarnego klubu" z wysokim progiem wejścia, żeby ludziom zależało. Oczywiście tak naprawdę "wysokość progu" jest tylko pozorna, bo dotyczy spraw tego świata. Wszystko to oczywiście ma przywrócić właściwą hierarchię i właściwe proporcje w relacji człowiek - Bóg. Wszystko to ma służyć wzbudzaniu właściwej postawy chrześcijanina - postawy prawdziwej pokory i postawienia Boga na pierwszym miejscu. PS. Nie potrzeba nam takich kardynałów jak Marx z Niemiec. ;)
TP
taka prawda
14 listopada 2013, 14:24
Współczuję wszystkim, bo: "Wszyscy bowiem musimy stanąć przed trybunałem Chrystusa, aby każdy otrzymał zapłatę za uczynki dokonane w ciele, złe lub dobre." 2Kor 5: 10