Kato-folklor

(fpt. Daniele Margaroli / flickr.com / CC BY-NC-ND 2.0)

Rok 2014 był rokiem Oskara Kolberga. W radiowej Dwójce i TVP Kultura królował folklor, wracano do korzeni i starano się o nie nie potknąć. Bo to cenne korzenie są, mówiono.

Gromnica - zimy połowica

2 lutego spacerując wieczorem z moim chłopakiem minęliśmy starszą panią z lampionem. W pierwszej chwili pomyślałam, że pani pewnie coś się pomyliło i myśli, że mamy grudzień. Mój chłopak wyprowadził mnie z błędu - dziś Matki Bożej Gromnicznej. Słyszałam coś gdzieś kiedyś o takim święcie, ale nie miałam pojęcia, że jest jakiś zwyczaj przynoszenia świec do kościoła. Wyszedł ze mnie mieszczuch, bo okazuje się, że na wsiach "Gromnica" od wieków jest ważnym dniem.

Nie dość, że tego dnia święci się świece, to ponoć jest też zwyczaj palenia świec w obliczu różnych życiowych trudności - od burzy począwszy. A wszystko na pamiątkę słów Symeona, który biorąc małego Pana Jezusa na ręce, powiedział: "Światłość na oświecenie pogan i na chwałę ludu Izraela" (Łk 2,32).

DEON.PL POLECA

Święto pełne Maryi, świec i Maryi, wieczorów i Maryi, gromnic, Pana Jezusa i Maryi oczarowało mnie do reszty. Ile jeszcze tradycji kryje przede mną mój Kościół?

Folklor?

W zeszłym roku w związku z obchodami Roku Kolberga bardzo dużo działo się w świecie etnologii. Odbywały się liczne debaty, spotkania, produkowano programy telewizyjne i radiowe, organizowano koncerty. Ludzie, którzy zdają sobie sprawę jak wielka wartość tkwi w ludowości ("ludzie w ludowości" - na pierwszy rzut ucha oczywiste, a przecież tak dziś zadziwiające), wreszcie dostali prawo głosu i zdawali się krzyczeć: wieś to życie! je suis folklore!

Obserwując Rok Kolberga nie dało się nie zauważyć, że nasza tradycja jest tradycją chrześcijańską. To oczywiście banalny wniosek i nie trzeba było doń żadnych wyjątkowych źródeł, jednak ilu z nas na słowo "folklor" nie obrusza się z niesmakiem, wyobrażając sobie brud, bidę i pole ziemniaków?

Chyba podobnie jest ze spojrzeniem na Kościół. Z zewnątrz wydaje się on czasem właśnie takim prymitywizmem. I my czasem jesteśmy Papuszami*, które żyją na marginesie, nieświadome wartości swojej poezji. Bo niby fajne te majówki, ale w sumie to przecież nie są bardzo ważne. Niby do spowiedzi trzeba iść, ale mus to mus, nie dorabiajmy filozofii. Trzeba klęknąć na mszy? Kucnę sobie, nie będę się wygłupiać. A tu już nie mówimy o samym folklorze ale o czymś więcej - o tradycji katolickiej.

Jak jednak katolicyzm miesza się z folklorem, jak folklor z katolicyzmem? Zestawienie ludowych tradycji z wiarą katolicką może być przedmiotem doktoratów i innych habilitacji, jest to ogromnie obszerne pytanie o wiarę, jej wyrażanie i przeżywanie, a także o akcenty. I one zdają się być kluczem do ocen. Idealna wydaje się sytuacja, gdy członek Kościoła wierzy, ufa i oddaje się Bogu z całego serca, a do tego wychwala go tradycją (i tą katolicką i folklorem), świadomy jej symboliki i głębi. Niestety częściej łapiemy się na odbębnianiu tradycji dla Świętego Spokoju (o, przepraszam, z małych liter miało być) i na bezrefleksyjnym powieszeniu świętego obrazka w kuchni.

Jak i czy, i wnioski.

Częstą przyczyną takiego stanu rzeczy nie są tylko niechęć czy lenistwo ale też niewiedza, choć summa summarum jest ona ich wypadkową. Czy nas w ogóle interesuje ta nasza wiara? Ten Kościół? Święta, nabożeństwa? Wiemy, że warto je przecierpieć, ale czy interesuje nas ich sens, znaczenie, uzasadnienie? Jak siebie samego tym zainteresować? Jak zafascynować się czymś, co nam ciąży i żmudne jest okrutnie, bo się powtarza i trzeba pamiętać, a już nie daj Boże trzeba się skupić?

Chyba warto podobnie jak etnolodzy zacząć zastanawiać się nad sobą, swoją rodziną, korzeniami i tym, czego my właściwie chcemy. Wnioski mogą zaskakiwać, ale warto uczciwie je sobie przedstawić. Bo całkiem możliwe, że chcemy miłości, szczęścia, bezpieczeństwa, uczciwości, ale wcale nie chcemy Boga. A wtedy cała ta tradycja jest kompletnie niepotrzebna, no, chyba że w postaci ludowego zespołu pieśni i tańca, który zajmie rozrabiające dzieci.

Jeżeli jednak ktoś dojdzie do wniosku, że chce Boga, że chce w Nim, z Nim, przy Nim i do Niego, wtedy tradycja może go zainteresować. Zacznie wnikać w nią jak w Niego. Pomoże mu ona wydobywać Jego prawdziwe oblicze z lukru, cementu i innych warstw życiowej cebuli.

Odbębnianie wiary trochę podbudowuje argumentację tezy "kościół to ciemnota", ale w zasadzie, każdy trochę tej ciemnoty w sobie ma. Pytanie, jak ciemnotę wyklarować na szafir. Bo myślę, że się da, małymi kroczkami. Przykładowo, wystarczy trochę poczytać i już się wie, że 2 lutego mamy Święto Ofiarowania Pańskiego - Matki Bożej Gromnicznej.

________________
*Papusza (właść. Bronisława Wajs) - poetka cygańska, której wierszami zachwycał się m.in. Julian Tuwim. Wyklęta przez cyganów za wychodzenie ze swoją twórczością poza ich społeczność.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Kato-folklor
Komentarze (80)
19 lutego 2015, 09:44
Porusza Pani ważny problem. Ma Pani rację, że  trzeba jednego i drugiego- tradycji, obrzędów, formy i przeżycia, treści. Właściwa treść, znaczenie słów jest podtrzymywane przez właściwą formę. Tak się składa, że jużod jakiegoś czasu o tej ludowej kulturze religijnej piszę i przedstawiam propozycje na niej oparte. Na czym ona polega? Jaka jest jej istota? Nie są nią wzorki kolorki i festiwale folklorystyczne. Bo jak coś jest na scenie i w skansenie to zapewne już jest martwe. A kultura to styl życia, a nie śmierci. W kulturze ludowej chodzi o czynienie znaków wiary ze wszystkiego- a przede wszystkim ze zwykłych spraw- z tego co podstawowe- z domu, chleba powszedniego, ubioru, pracy, relacji z ludźmi. Kultura ludowa jest sprzeczna z autonomizacyjnymi rozdziałami religii od polityki, z autonomią sztuki, itd... Nie jest ją tak łatwo zrozumieć komuś, kto wychował się we współczesnym świecie. Ktoś pomyśli, że jest to podobne do performance'u. Nie, luktura ludowa to jego przeciwieństwo. Jestem ze wsi, a nawet z dzikich obrzeży wsi, i pamiętam że jako dziecko przetwarzałem rzeczywistość inaczej- wszystko się ze sobą wiązało, wszystko było jakieś takie mistyczne- słońce, pioruny, później opowieści i bajki z telewizji... Nie do końca umiem to opisać, ale poznając różne opisy wierzeń, rytuałów różnych ludów dostrzegłem, że szerokie połacie Ewangelii w kontekście nowoczesno-miejsko-inteligenckim są rozumiane nieprawidłowo, są tłumaczone  sztucznie i zawile, a zrozumiałe stają sie w kontekście myślenia "ludowego", "mitologicznego", nastawionego  na jakiś początek -Wieczność- do których dostęp mamy przez Tradycję przodków, a nie na postęp, zmianę, dostosowanie do ducha czasu. O tym starałem się pisać choćby tu: [url]http://misjakultura.blogspot.com/2014/10/zrob-to-zostan-zwyczajnym-katolikiem.html[/url]
S
Słaba
5 lutego 2015, 23:38
Jak byłam dzieckiem, to na naszej "domowej "gromnicy był taki obrazek: na tle zaśnieżonej chaty - Maka Boża trzymająca świecę, a przed Nią ze trzy wilki, wpatrzone i przysiadające na śniegu. Lubiłam patrzeć na ten obrazek. Maryja zawsze niesie Chrystusa - Światło, "które oświeca każdego człowieka". I zło cichnie przed tym Światłem, jak te "spokojne" wilki na obrazku. Grom - nic. Trudno nie zauważyć (w każdym razie w Polsce) ludzi ze świecami w ten dzień w kościele. :-) W Warszawie jest też zwyczaj (jeszcze ciągle widoczny), że ludzie starają się donieść zapaloną świecę z kościoła do mieszkania. Więc "pani z lampionem" na ulicy nie dziwi. Sztuką jest donieść płomień "bez lampionu", zwłaszcza jeśli mocno dmucha między blokami. :-))) Hmm... Zdarza się młodym nieść świecę do kościoła w rękawie kurtki (bo obciach), a wracać z kościoła z zapaloną (bez obciachu?). ;-)
A
Ant
5 lutego 2015, 09:39
Pani Jolanta nabroiła poprzednimi tekstami, i teraz każdy następny jest przez wnikliwych, dysponujących pokaźnymi zasobami wolnego czasu internautów rozbierany na części pierwsze. Cóż, cena popularności.
:E
:) ech
5 lutego 2015, 10:11
Pani Jolanta nie nabroiła. Ma kontrowersyjny wręcz prowokujący styl pisania. Teksty pani Jolanty nie są ani tak trudne, ani zawiłe by był potrzebny ogrom wolnego czasu do wnikliwego analizowania ich. Ale co trzeba przyznać zmuszaja do opowiedzenia się po jednej ze stron. Raczej nie są letnie.
F
fk94
4 lutego 2015, 21:42
Ludzie o co Wam chodzi? Kłócicie się między sobą i ujadacie. Jedni drugi oceniają jakby mieli wogóle do tego jakiekolwiek prawo. Po co to wszystko? Jak zawsze treść komentarzu ucieka od całego sensu artykułu. Artykuł jak artykuł, deon stara się przybliżyć młodym i znudzonym KK wiarę w taki sposób, aby się nie nudzili. Myślę, że czasem nasi koledzy redaktorzy za daleko się posuwają. To nie folklor tylko piękny czas, który można ofiarować Bogu i nie ważne czy idziesz tam z tradycji czy z wiary, ważne abyś był, Bóg da się odszukać jak będziesz go szukał. I naprawdę nie jest istotne kto jest lepszy od drugiego i mówię tu o wszystkich którzy krytykują autorkę i Ci stoją po jej stronie to nie do Was to rzecz należy, aby jedni drugich oceniać. "Niech nic cie nie niepokoi, niech nic cie nie trwoży, wszystko przeminie Bóg pozostanie, On wystarcza" Błogosławionego tygodnia sesji ;)
H
hi
5 lutego 2015, 13:30
hi hi
OT
O tempora o mores
4 lutego 2015, 19:39
Jezuicka "blondynka", ale kto publikuje teksty osoby która z Kościołem poza pisaniem na DEONIE nie ma nic wspólnego. I do tego beznadziejnie głupia, bo tylko taka osoba może pisać bez żadnej refleksji gdzie pisze i dla kogo. Przecież ten jej chłopak poinformował ją, a ona nic i tak pisze banialuki. W mojej głowie się to nie mieści. Czy tego wszystkiego co się tu ukazuje nikt krytycznie z Jezuitów nie czyta. A może ktoś za nią stoi więc może publikować cokolwiek bez konsekwencji.Czy to jeszcze jest portal katolicki ?
R
rafi
4 lutego 2015, 20:06
A zobacz 1Kor 1,27
BN
Borys Nowak
4 lutego 2015, 21:06
A kim Ty jesteś, skoro tak dobrze znasz dorobek p. red. Jolanty Szymańskiej? Nie sądzisz, że o niebo łatwiej komentując chować się za wiele nicków nie ponosząc z tego powodu żadnych konsekwencji, aniżeli tak jak Pani redaktor napisać to, co się mysli, ale z "otwartą przyłbicą"?
K
klara
4 lutego 2015, 22:36
Pani redaktor pisze "z otwartą przyłbicą" bo bierze za to kasę. A każdy kto się publikuje w sieci, z założenia oczekuje oceny i komentarzy anonimowych czytelników. Dlatego nie uciekaj się do najbardziej żałosnej argumentacji w postaci przeciwstawiania odważnej Joli tchórzliwym komentatorom. Bo jesteś śmieszny.
R
rafi
4 lutego 2015, 23:08
Może ja jestem staromodny, ale dla mnie ważne jest słowo szacunek, i należy się on każdemu Warto się zastanowić, czy słowa które padają w mojej wypowiedzi, skierowałbym także do swojego przyjaciela/swojej matki/swojego dziecka, a jeśli nie - to dlaczego? Bo może dlatego że są one w ogóle niestosowne w rozmowie z drugim człowiekiem?
K
klara
5 lutego 2015, 07:51
Może ja jestem staromodny, ale dla mnie ważne jest słowo szacunek, i należy się on każdemu Każdemu? W takim razie nie jesteś staromodny, bo kiedyś szacunek należał się tylko szacownym. To jest dzisiejsza moda żeby chylić czoło przed każdą kanalią.
R
rafi
5 lutego 2015, 09:46
A jednak... Nawet największa "kanalia" został stworzony przez Boga, jest odbiciem Jego chwały. Choćby najgłębiej upadł. Ja się nie pytam czy ktoś zasługuje na mój szacunek. Ja kocham w nim Jezusa. Jeśli się o coś pytam, to dlaczego on jeszcze nie przyszedł do Boga? Może jeszcze nie poznał ogromu miłości Boga, może nie doświadczył jej w stopniu, w jakim ja doświadczyłem? Może to wcale nie jest staromodne, może po prostu Bóg mnie tego nauczył, że warto. Bo On jest taki wobec mnie, chociaż ja na nic nie zasługuję.
K
klara
5 lutego 2015, 09:58
 Nawet największa "kanalia" został stworzony przez Boga, jest odbiciem Jego chwały. Szatan też został stworzony przez Boga. Darzysz go szacunkiem z tego powodu?
R
rafi
5 lutego 2015, 11:15
Przed diabłem Bóg każe mi się strzec. Tylko tyle. Ewangelia jest skierowana do nas, ludzi, bo Bóg pragnie zbawić nas, ludzi. Nic nie ma o zbawianiu szatana. Jego mamy się wystrzegać, a ludziom głosić Ewangelię.
Janusz Brodowski
5 lutego 2015, 12:50
"Jezuicka "blondynka" ... beznadziejnie głupia". Jaka rzeczowa krytyka przebija z tego komentarza. Brak zawiści, sympatia, chrześcijańska postawa - to wszystko jest zawarte w tej opinii. Prawda? Oczywiście  to sarkazm. Najbardziej dziwi mnie jednak, że są obrońcy takiego wpisu.
K
klara
5 lutego 2015, 13:10
Jego mamy się wystrzegać, a ludziom głosić Ewangelię I na tym ma polegać głoszenie Ewangelii, że nie ma żadnej różnicy między cnotą a występkiem? Szacunek dla każdego po równo? Kiedyś na szacunek trzeba było zapracować godnym życiem. A jak się podmoczyło, trzeba było się zrehabilitować. Jacek Soplica, Kmicic - nie domagali się szacunku za darmochę. Ale dziś różni mąciciele bardzo się starają o pomieszanie pojęć - grzech to tylko choroba, Bóg nikogo nie potępia, a Bestii należy się pokłon, bo też podlega pod prawo powszechnego szacunku. :(
R
rafi
5 lutego 2015, 13:51
Jest kolosalna różnica. Ale ja nie chcę by ktoś czynił dobrze dlatego, żeby zasłużyć na szacunek. Ja mogę przeboleć to, że ludzie mnie nie szanują. To ich wybór, ich sprawa. Jednak bardzo pragnę, by czynili dobro. A jeszcze bardziej, by ich najgłębszą motywacją czynienia dobra była ich miłość do Jezusa. Miłość jest bezinteresowna - daje, bo pragnie dawać.
5 lutego 2015, 14:25
Mnie dziwiło tak z 2 lata temu jak natknąłem się na ten portal. Teraz już mnie to nie dziwi (niestety).
K
klara
5 lutego 2015, 15:33
Jednak bardzo pragnę, by czynili dobro. A jeszcze bardziej, by ich najgłębszą motywacją czynienia dobra była ich miłość do Jezusa. Ja też tego bardzo pragnę. I jeśli to czynią darzę ich szacunkiem. Jeśli natomiast czynią zło, bo się na Bogą wypięli, wtedy mogą liczyć co najwyżej na litość. Szacunek zostawmy dla tych pierwszych.
BN
Borys Nowak
5 lutego 2015, 17:26
Uderz w stół, a nożyce się odezwą. Raz jesteś "klarą", innym razem "O tempora o mores", i zapewne wieloma jeszcze innymi. Może doucz się, doczytaj jeszcze, jest szansa, ze i Ty będziesz mógł/mogła napisać coś kiedyś "biorąc za to kasę". W przeciwnym razie przypadnie Ci tylko jak dotąd- obrażać innych, mścić, czy im zazdrościć. Oczywiście zamiast tego ja wolałbym z uwagą przeczytać przez Ciebie napisany artykuł. 
K
klara
5 lutego 2015, 19:53
Uderz w stół, a nożyce się odezwą. Raz jesteś "klarą", innym razem "O tempora o mores", i zapewne wieloma jeszcze innymi Pudło!
R
rafi
5 lutego 2015, 22:52
Daj jej spokój... proszę...
BN
Borys Nowak
6 lutego 2015, 20:33
Jestem Rafale ostatnim, któremu mozna zarzucać jakieś zaślepienie, czy arbitralność w ocenie. Ale proszę mi wybaczyć "trafia mnie", jak widzę takie komentarze. One w żaden sposób nie są merytoryczne ( im nie chodzi o artykuł) tylko próbują "dobrać się do Autorki tekstu". Można sprawdzić nawet w nieodległym archiwum, iż sam niezwykle rzadko podzielałem zdanie p. red. Jolanty Szymańskiej ( być moze było to wynikiem różnicy wieku pomiędzy nami), ale zawsze miałem duży szacunek do niej i jej wypowiedzi. I nie wynikało to podejście bynajmniej wyłącznie z jakże mądrej oświeceniowej (ponoc mylnie ;) zasady: " Nie zgadzam się z tym co mówisz, ale oddam życie, abyś miał/a prawo to powiedzieć.", co ogólnie z szacunku do drugiego człowieka. Może jeszcze dodam, sam obecnie inaczej odbieram teksty p. Jolanty. Są one dla mnie bardziej znakiem czasu, zmianami młodego pokolenia. Ale ufam jej własnie jako kobiecie-redaktorowi, iz jej publicystyka nie ma nic wspólnego z wszechobecnym dziś merkantylizmem.
JC
Jezus Chrystus
4 lutego 2015, 14:47
Cokolwiek by nie napisali młodzi mędrcy zawsze dyskusja pod tekstem polega na tym, że jedni katolicy zarzucają drugim, że nie są dobrymi katolikami, a ci im odpowiadają, że jednak oni są lepsi. Wygląda na to, że głównym celem katolika jest przypieprzyć drugiemu katolikowi możliwie boleśnie. Oj, nie o to chodziło w tym kółku rybackim, cotośmy je z chłopakami z Kafarnaum zakładali. 
J
joker
4 lutego 2015, 15:35
Wprawdzie jacyś tam Ewangeliści napisali, że dość boleśnie przypieprzyłeś faryzeuszom, ale to przecie trzeba między bajki włożyć... Tak naprawdę kazałeś dać buzi faryzeuszom, a fałszywych proroków to już do serca przytulić.
W
Wojciech
4 lutego 2015, 14:16
Purifications Beatae Mariae Virginis - to ceremonia związana z obrzędem ofiarowania. W ogóle jej  Pani nie wyjasnia a dodatkowo sprowadza całosc do roli folkloru ? To obraźliwe. "Święto pełne Maryi, swiec i Maryi, wieczorów i Maryi, gromnic, Pana Jezusa i Maryi" - jednym słowem folklor.  No i Pani podjęła by się skromnie tego trudu "wyklarowania tej ciemnoty na szafir" ? Chyba kanapa na której Wy tam siedzicie z całym tym "Tygodnikowym"  Kosciołem otwartym - strasznie pije w pewną częsć ciała. I wcale nie musi to być częsć zwyczajowo przeznaczona do siedzenia...
M
Mijana
4 lutego 2015, 12:59
Warto znać takie pojęcia. Tym bardziej, gdy jest się katolikiem.
4 lutego 2015, 13:14
Warto. Autorka nie wiedziała i poznała. Dlatego nie rozumiem zbytnio problemu.
O
olle
4 lutego 2015, 13:31
Jest problem, bo Autorka to nie przeciętna katoliczka, ale dosyć często tu pisząca dziennikarka. Dziwne, ze deon zatrudnia osoby, nie znające podstawowych świąt w Kościele.
4 lutego 2015, 13:57
Jak to zmierza do kolejnego komentarza w stylu "kolejna manipulacja deonowych jezuitów", to nie mam nic do dodania. Jeśli nie, to chciałbym zaznaczyć, że jak dla mnie ten artykuł jest pewnym spojrzeniem autorki. W dodatku potrafi się przyznać otwarcie, że czegoś nie wie i najprawdopodobniej licząc się z kolejnymi domniemaniami o jej słabej wierze i licznym napominaniu o nawrócenie (o sztucznym podłożu). Jeśli do pisania czegokolwiek na jakiś temat (zwłaszcza w formie komentarza) konieczna byłaby wiedza we wszystkim i zawsze, to nikt nie miałby prawa czegoś napisać.
G
Gladiator
4 lutego 2015, 14:12
Jesteś niekonsekwentny, wyłapujesz nieścisłości w anonimowych komentarzach. A łagodnym okiem spoglądasz na powyższy tekst autorki, który tekst jak słusznie ktoś już zauważył „próbą zdegradowania tradycji Kościoła do rangi wiejskiego folkloru".
K
Kasia
4 lutego 2015, 11:42
Moja kochana hipsterko, proszę, nie przejmuj się poniższymi komentarzami. Jestem pewna, że twoja mama przekazała Ci najważniejsze wartości w życiu, którymi powinno się kierować, więc nikt nie powinien jej obrażać. Twój artykuł wiele wnosi o naszej rodzimej kulturze, której czasem nie jesteśmy świadomi lub po prostu jej nie znamy, bo dziadkowie nie zdążyli przekazać. Jako młodzi ludzie chciejmy ją odkrywać na nowo! :D
M
Mijana
4 lutego 2015, 13:02
Brawo! Dokładnie! :-)
4 lutego 2015, 10:20
Widzę, że opinie zmierzają znowu w jedną "słuszną" stronę, tzn. wiesz kiedy jest Święto Matki Bożej Gromnicznej=jesteś prawdziwym katolikiem. Oczywiście w odwrotną stronę: nie wiesz, zapomniałeś, nie chodzisz wtedy ze świecą do Kościoła=jesteś niewychowanym ignorantem daleko od Boga i musisz się nawrócić. Tak to działa według was?
4 lutego 2015, 10:28
Dziwi oderwanie od realiów życia - nawet tego w mieście...
4 lutego 2015, 10:40
Dziwi? Naprawdę dziwne jest to, że młody człowiek w dzisiejszych czasach nie wie nawet o takim Święcie? Mnie tam bardziej dziwi i zaskakuje bezmyślna i nic nie wnosząca w życie człowieka pobożność (lub raczej jej pozór). Mam krzyżyk, świeczkę i idę z nią do kościółka=jestem katolik. Jak nie, to na banicję.
K
klara
4 lutego 2015, 10:51
Dziwi? Naprawdę dziwne jest to, że młody człowiek w dzisiejszych czasach nie wie nawet o takim Święcie? No jeśli tak się zdarzyło, że młody człowiek nie jest praktykującym katolikiem, a na dodatek przez ćwierć wieku nigdy nie przechodził koło kościoła w dniu 2 lutego - no to nie dziwi. Ale musisz przyznać, że może dziwić ztrudnienie takiej osoby u jezuitów w charakterze "młodej katoliczki".
M
madzia
4 lutego 2015, 11:46
ha, ha, ha,
T
Tak
4 lutego 2015, 11:50
Racja
C
chmurka
4 lutego 2015, 11:51
ha, ha, ha, dziwne, ze tak malo odpowiedzi nie faryzejskich, czyzby wszyscy byli tu faryzeuszami? A gdzie zrozumienie i milosierdzie, nie widac jakos, a szkoda, bo problemu nie ma, a zle osady sa, dziwne, a przeciez w kosciele jestesmy, albo moze tak mi sie wydaje, moze nie wszyscy jednak
4 lutego 2015, 11:53
W tym dumnie brzmiącym ćwierćwieczu w najlepszym razie miała szansę 25 razy przechodzić w ten dzień koło kościoła, czyli statystycznie rzecz biorąc za dużych szans też nie miała. Teraz to zobaczyła, dowiedziała się, zrozumiała tyle ile zrozumiała i fajnie. Oczywiście już jest gorsza od tych, którzy od 40 lat znają tą tradycję? Mnie tylko ciekawi ile z obecnych tu, zgorszonych postawą autorki komentatorów, zastanawia się i rozważa faktycznie to święto, a ile bezmyślnie chodzi "bo tak trzeba". Najbardziej mnie rozbawił komentarz jak to w Warszawie chodzą "wszyscy" 2 lutego z gromnicami do Kościoła. Brakuje tylko do pełni bezsensu tego zdania słowa "zawsze" albo "nigdy".
K
klara
4 lutego 2015, 12:11
W tym dumnie brzmiącym ćwierćwieczu w najlepszym razie miała szansę 25 razy przechodzić w ten dzień koło kościoła, W minionym ćwierćwieczu 2 lutego trzy razy wypadał w niedzielę.  Ostatnio w 2014 roku. A nawet w tych latach, kiedy Gromnicznej wypadało w dzień powszedni, w poprzedzjącą niedzielę było o tym mówione w ogłoszeniach (z przypomnieniem o przyniesieniu świec). Czyżby nasza "młoda katoliczka" nie bywała na niedzielnych Mszach Świętych?
T
Tem
4 lutego 2015, 12:22
Niestety to nie pierwszy taki wybór. Widać koncesjonowani "młodzi katolicy", "katoliccy dziennikarze", redaktorzy "katolickich wydawnictw" itp. muszą mieć odpowiedni profil: krytyczni i krytykanccy, zdystansowani do Magisterium i podejrzliwi wobec Kościoła, "postępowi", widzący świat okularami GW i Newsweeka, ... Nawet, jeśli ich poglądy i nastawienie jest jakimś marginesem wśród wierzących, to są "większością", dokładniej są lansowani na większość w mediach lewicowo-liberalnych i niektórych "katolickich".
T
Tem
4 lutego 2015, 12:26
<... bezmyślnie chodzi "bo tak trzeba"> Proponuję stanąć przed wejściem do najbliższego kościoła i egzaminować próbujących wejść do środka. A jak nie będą odpowiadać Pańskim kryteriom, to nie wpuszczać.
4 lutego 2015, 12:28
Mistrzowsko dochodzisz od możliwości pominięcia trzech niedziel w życiu do ogólnego podejrzenia o brak uczestnictwa we Mszy Świętej w niedzielę. Oczywiście domyślam się, że tutaj słowa z ewangelii o nieosądzaniu też nie mają zastosowania, bo jeszcze nie słyszałem żeby kiedykolwiek miały. Tak się Panu Jezusowi wyrwało chyba niewiadomo do kogo.
K
klara
4 lutego 2015, 12:36
A ty z bardzo miernym mistrzostwem usiłujesz manipulować moją wypowiedzią:( Ignorancja "młodej katoliczki" musi nasuwać wniosek o jej nieobecności w Kościele nie tylko w te trzy niedziele, ale też wszystkie poprzedzające MBGromnicznej, kiedy w ogłoszeniach było mówione o przyjściu do kościoła ze świecami. Zatem zastosuj swoje pouczenia o nieosądzaniu do siebie.
4 lutego 2015, 12:55
Akurat jestem daleki od wyciągania wniosków kto może, a kto nie może wejść do kościoła. To nie ja wychodzę z teorią, że autorka jest gorsza bo nie wiedziała o niedawnym święcie (co gorsza...może nie była nawet 3 razy w życiu na Mszy Św. w niedzielę). Więc z jakiej racji w moją stronę te sugestie?
4 lutego 2015, 13:12
Czyżby nasza "młoda katoliczka" nie bywała na niedzielnych Mszach Świętych? Czyli to pytanie, to nie jest podejżenie o brak uczestnictwa w niedzielnych Mszach Świętych? W którym miejscu Cie osądziłem? "Ignorancja "młodej katoliczki" musi nasuwać wniosek (...)" Dla przykładu w moim kościele o świecach coś tam ksiądz bąknął pod nosem w stylu "Można przynieść świece". Wystarczyło się zamyśleć na 2 sekundy albo kichnąć żeby o tym nie wiedzieć. Ale oczywiście wnioski już masz, a to ja kogokolwiek osądzam. Ciekawe.
K
klara
4 lutego 2015, 13:25
To nie ja wychodzę z teorią, że autorka jest gorsza bo nie wiedziała o niedawnym święcie Drogi @ames, naprawdę sądzisz, że kogoś obchodzi czy oburza wiedza autorki o katolickich świętach i uroczystościach? Dobrze wiemy, że nie o to chodzi, bo tak naprawdę nikt w to nie wierzy, że pani Jola urwała się z choinki i dopiero z pomocą kolegi dowiedziała się z Wikipedii  o MBGromnicznej. Podejmujemy tę grę, ale przecież minki pierwszej naiwnej nikogo  nie zwiodą. Kto ma oczy ten widzi, że artykuł jest paskudną próbą zdegradowania czcigodnej tradycji Kościoła do rangi wiejskiego folkloru, wegetującego jeszcze w miastach za sprawą nielicznych "starszych pań", ale już zupełnie nieznanego "młodym, wykształconym, z wielkich miast". Zatem swoje ironiczne łatki przypnij  koniowi.
4 lutego 2015, 13:42
No faktycznie nikogo nie oburza wiedza autorki o katolickich świętach. Oprócz co drugiego komentarza. Mi się nie wydaje wcale, że "dobrze wiem". Jedyne co wiem, to że nie podpiszę się pod żadną z tych wytłuszczonych hipotez wyssanych z palca.
W
WDR
4 lutego 2015, 05:17
"Słyszałam coś gdzieś kiedyś o takim święcie, ale nie miałam pojęcia, że jest jakiś zwyczaj przynoszenia świec do kościoła. Wyszedł ze mnie mieszczuch..." Gdzieś tam mam nadzieje, że to taka intelektualna prowokacja z Pani strony, ale ponieważ pewności nie mam to... wzorem Pani protestu względem Gościa Niedzielnego, jako mieszczuch muszę zaprotestować przeciwko takiemu jednostronnemu stawianiu sprawy. Pani artykuł zawiera kilka uniwersalnych pytań, ale jednak kierowany jest do określonego odbiorcy i życzę Pani, żeby do niego trafił.
E
etnolog
3 lutego 2015, 22:31
Ja jestem z największej wsi w Polsce, to jest ze wsi Warszawa. U nas na wsi wszyscy do kościoła chodzą 2 lutego z „lampionem”.
T
Tak
4 lutego 2015, 11:43
Prawda. Ale pewnie autorka nie wysiliła się na odwiedzenie koscioła w to święto. Stąd zaskoczenie. A może mieszka ...? Hmm, gdzie własciwie może mieszkać, że nie wiedziała?
4 lutego 2015, 12:03
Dużo musi być kościołów dla wszystkich mieszkańców w ten dzień.
BZ
Babka ze wsi
4 lutego 2015, 12:14
Łoj duzo duzo, jak tam pojechala do medyka to widziala. Łoj to takie pikne duze kościoły ze nas probosc pękł by z zadrości.
U
urzędnik
4 lutego 2015, 12:22
Myślę, że autorka mieszka w Unii Europejskiej.
MR
Maciej Roszkowski
3 lutego 2015, 22:15
PS "Z zewnątrz wydaje się on czasem właśnie takim prymitywizmem" Jak na badacza to ciekawy punkt obserwacji
MR
Maciej Roszkowski
3 lutego 2015, 22:13
" Słyszałam coś gdzieś kiedyś o takim święcie, ale nie miałam pojęcia, że jest jakiś zwyczaj (podkreślenie moje - MR) przynoszenia świec do kościoła. " -" Przykładowo, wystarczy trochę poczytać i już się wie, że 2 lutego mamy Święto Ofiarowania Pańskiego - Matki Bożej Gromnicznej." Proszę zacząć od siebie. W mojej parafii Św. Andrzeja Boboli przez cały dzień ludzie wychodzą po Mszy ze świecami. I tak jak pamiętam juz 42 lata. Gdzie oni to przeczytali i kiedy?  
N
nitka
3 lutego 2015, 22:03
Jakby tu skomentować....ale obciachowy tekst... Dobra rada - raczej proszę wiecej nie dzielić się publicznie swoimi mieszczańskimi obserwacjami. Historycznie ujmując - wstydu waści oszczęść
K
Kmicic
3 lutego 2015, 22:13
Popieram
K
kwiatek
4 lutego 2015, 11:41
A mnie sie podoba artykul; szczery, ujmujacy, pelen unizenia i poboznosci, bez zbytniego wyolbrzymiania, ktore na nic sie nie przyda, jesli wiary nie ma, a tu wiara jest, czuje sie ja. Takze, zycze powodzenia w kontynuacji blogu dla blogerki, a tak nawiasem mowiac to jaki to obciach, ze sie ktos przyznal do niewiedzy i w dodatku ja sprostowal zaraz? Jesli uwazamy, ze wszystko wiemy o wierze, o wszystkich swietach, praktykach? No to prosta droga do faryzeuszy, bo oni byli w tym specjalistami. Nie uwazam, zeby to w czyms czegokolwiek ujmowalo katolikowi, ze o czyms nie wie, najwazniejsze jest szukac i znajdowac.
J
Joanna
4 lutego 2015, 11:44
Dokładnie, dobrze napisane.
3 lutego 2015, 21:49
Ludzie litości... Pozwalanie niektórym osobom na pisanie tekstów na forum publicznym jest, dla nich przede wszystkim, szkodliwe. Przepraszam. Ale jak mama Panią wychowywała (a podobno dobrze), że przez całe dotychczasow życie nie trafiła Pani w Święto Ofiarowania  Pańskiego do kościoła?
Grzegorz Kramer SJ
4 lutego 2015, 10:34
Czy Ty możesz dać już ludziom spokój? Czepiasz się wszystkiego. Teraz, po miesiącach widzę już skąd było Twoje pytanie z początków o to dlaczego ktoś Cię źle potraktował.  Nie szanujesz ludzi ich historii, to zbierasz owoce swojego działania. 
4 lutego 2015, 12:16
I tu bym się nie zgodził. Ja szanuję lujdzi i ich historie. Stąd uważam, że nie wszystkie osoby powinny publicznie, na forum internetowwym, mówić o swoim życiu. To Redakcja decyduje się na wyciągnięcie ich jako cenne i opublikowania artykułów danej osoby . Jeśli ktoś daje świadectwo co do wychowania w rodzinie, pochwalając niejako życie w związku niesakramentalnym a nastęnie de facto przyznaje, że to całe wychowanie rozminęło ją z Kościołem to mnie to nie dziwi. Ja nie dziwię się, owocom, w postaci ataku na mnie. To znaczy, że pojawiają się wulgarne (pełne wulgaryzów) komentarze - mnie dziwiło to, że Redakcja ich nie kasuje.
D
dlaczego??
4 lutego 2015, 12:29
Dokładnie, dlaczego kasuje się komentarze z linkami do Frondy. A wulgaryzmy uderzające np. w Matkę Bożą nie?
4 lutego 2015, 13:02
Pani Jolanto, Ja Panią przepraszam. Ale musi Pani zrozumieć, że inne są realia osoby dającej świadectwo na spotkaniu zamkniętej grupy - a inne publicystki, która korzytsa z przykładów z życia by popierać czy kreować pewne tezy. W pierwszym przypadku nie spotkała by się Pani z moim komentarzem. W drugim nie moge natomiast milczeć...
E
ech:)
4 lutego 2015, 17:20
Do kościoła trafiła, tylko że nie trafiła na mszę z gromnicami. Pewnie w tamtym kościele, być może kapłan jest już bardzo współczesny i wie, ze bieganie z gromnica przez miasto może bć upokarzające i przynosić na myśl ciemnogród. a swoją drogą, czy po święcie Bożego Ciała otrzymamy artykuł o zaskoczeniu po ujrzeniu procesji i sypania kwiatów? Już nie moge sie doczekać. Sory za złośliwość, ale czytając (wprawdzie tylko 1/4) artykuł odniosłam wrazenie, że pani Jolanta wychowywała sie wjednym z poprawnych krajów zachodniej Europy gdzie ze względu na obrazanie uczuć innych zaniechano  bądź zakazano wszelkich takich "pokazówk" jak procesje, gromnice, czy wilkanocne palenie ognia.
E
ech:)
4 lutego 2015, 17:22
Przepraszam to miało być do T7HRR nie do Ojca
:
:(
3 lutego 2015, 20:06
Co za tytuł:(
K
klara
3 lutego 2015, 19:57
Wyszedł ze mnie mieszczuch, bo okazuje się, że na wsiach "Gromnica" od wieków jest ważnym dniem. Nie wiem co z Pani wyszło, ale bynajmniej nie mieszczuch. Raczej żenujący ignorant. Bo po pierwsze - ważnym dniem nie jest "Gromnica" a "Gromnicznej". Po drugie nie tylko na wsiach, ale we wszystkich dużych miastach w Polsce można spotkać rzesze ludzi wychodzących z kościołów z zapalonymi gromnicami. Czynią to wszyscy, którzy uważają się za praktykujących katolików, nie tylko jakaś zabłąkana z rzekomego folkloru "starsza pani". Nie wiem jakie jeszcze "odkrycia młodych" przynosi dalszy ciąg artykułu, ale po przeczytaniu pierwszych akapitów straciłam ochotę na resztę "(
A
Alek
3 lutego 2015, 21:02
Zgadzam się, pocieszające że nie wszyscy "młodzi" tak myślą.
E
ech:)
3 lutego 2015, 21:40
[color=#464545]"Nie wiem jakie jeszcze "odkrycia młodych" przynosi dalszy ciąg artykułu, ale po przeczytaniu pierwszych akapitów straciłam ochotę na resztę "( "[/color] Ja też. Niestety.
4 lutego 2015, 12:15
No to wypadałoby doczytać przynajmniej do końca, żeby wiedzieć co się komentuje.
K
kate
3 lutego 2015, 17:39
Pani Jolanto, nim Pani coś napisze proszę się dokształcić i nie mieszać pojęć: kultura ludowa to nie to samo co kultura religijna. Gromnica i inne sakramentalia są elementami kultury religijnej, a nie ludowej: spotka się z tym Pani zarówno na wsi, jak i w mieście. Uznaje to Pani za element tradycji, a przecież to dominat obrzędowy - tradycja nie ma z tym nic wspólnego. To, że pewne elementy folkloru ludowego podlegają sakralizacji, to nie znaczy, że folklor jest elementem kultury religijnej. Odsyłam do literatury, choćby prace ks. Daniela Olszewskiego.
3 lutego 2015, 17:47
Nie czepiajmy się, terminologia jest subiektywna i zależy od umowy środowiska danej dyscypliny, pn. Antropologii kulturowej i od pewnej Tradycji z której nauka sięwywodzi czyli do tradycji Europejskiej szeroko rozumianej... Terminologia dot. ku;ltury ludowej, religijnośći itd. jest przedmiotem sporów, dyskusji. JA przyjmuję, że ludowość, to nie chłopskość. Że ludowość może być i miejska.  Ludowość to jest to, co pierwotnie ludzkie, co uprzedza podziały na stany społeczne i co zachowuje się np. w stanie chłopskim. Ludowość to pewna wizja świata pewien sposób przetwarzania rzeczywistości- czynienie z wszystkiego spójnego komunikatu, patrzenie na świat jak na księgęjak na wypowiedź Osób- boga, czy duchów. I w rzeczy samej daka definicja ludowości zazębia sięz definicją religijności.
WR
Wojtek Rych
3 lutego 2015, 17:39
Tak folklor to często wystepy dla "publiki".  Dość często powiazane ze wspólnym przeżywaniem radości. Podobnie i z innymi, a tak się złożyło; że ostatnio napotkałem wypowiedź jednego z wybitnych twórców poezji śpiewanej w formie wielkich widowisk.  Opowiadał, że najważniejsze dla niego jako twórcy jest: aby w pewnym momencie przedstawienia (najlepiej w początkowej fazie) pomiedzy wykonawcami a  widownią "przeskoczyła iskra". Od tego momentu nastaje pełne zrozumienie estrady przez obserwatorów; a widowisko można uznać za udane bo wszyscy stają się uczestnikami w jednym duchu. Tak myślę sobie; co do tych nabożeństw ale i szerzej każdej Mszy św. Twórcy..... chyba najbardziej zależy na tym przeskoczeniu Iskry....
3 lutego 2015, 17:27
Porusza Pani ważny problem. Ma Pani rację, że  trezba jednego i drugiego- tradycji, obrzędów, formy i przeżycia, treści. Właściwa treść, znaczenie słów jest podtrzymywane przez właściwą formę. Tak się składa, że jużod jakiegośczasu o tej ludowej kulturze religijnej piszę i przedstawiam propozycje na niej oparte. Na czym ona polega? Jaka jest jej istota? Nie są nią wzorki kolorki i festiwale folklorystyczne. Bo jak coś jest na scenie i w skansenie to zapewne już jest martwe. A kultura to styl życia, a nie śmierci. W kulturze ludowej chodzi o czynienie znaków wiary ze wszystkiego- a przede wszystkim ze zwykłych spraw- z tego co podstawowe- z domu, chleba powszedniego, ubioru, pracy, relacji z ludźmi. Kultura ludowa jest sprzeczna z autonomizacyjnymi rozdziałami religii od polityki, z autonomią sztuki, itd... Nie jest ją tak łatwo zrozumiećkomuś, kto wychował się we współczesnym świecie. Ktoś pomyśli, że jest to podobne do performance'u. Nie, luktura ludowa to jego przeciwieństwo. Jestem ze wsi, a nawet z dzikich obrzeży wsi, i pamiętam żę jako dziecko przetwarzałem rzeczywistośćinaczej- wszystko sieze sobąwiązało, wszystko było jakieś takie mistyczne- słońce, pioruny, później opowieści i bajki z telewizji... Nie do końca umiem to opisać, ale poznając różne opisy wierzeń, rytuałów różnych ludów dostrzegłem, że szerokie połacie Ewangelii w kontekśćie miejsko inteligenckim sąrozumiane nieprawidłowo, sątłumaczone  sztucznie i zawile, a zrozumiałe stają sie w kontekście myślenia "ludowego", "mitologicznego", nastawionego  na jakiś początek -Wieczność- do których dostęp mamy przez Tradycję przodków, a nie na postęp, zmianę, dostosowanie do ducha czasu. O tym starałem się pisać choćby tu: [url]http://misjakultura.blogspot.com/2014/10/zrob-to-zostan-zwyczajnym-katolikiem.html[/url]
D
DG
3 lutego 2015, 16:40
W bardzo niejasny sposób napisała Pani o ważdnej kwestii. Otóż sublimowanie religii nie jest złym pomysłem, O tyle jest jednak dwuznaczne, że prowadzi do odrzucenia różnych folklorów. Stąd nie palimy już heretyków i czarownic, nie burzymy protestanckich domów modlitwy, nie bijemy Żydów (rychło w czas...) etc. Co jednak zostanie jak w sublimacji dotrzemy do najwyższych poziomów, może tylko niejasne przypuszczenie, że zapewne jest jakiś Bóg. Dużo o tym pisał Koniński, może Pani słyszała?