Kłopoty z symetryzmem

(fot. depositphotos.com)

Stojącym pośrodku najbardziej się obrywa. Są bezbronni, bo nie mogą się schować za podwójną gardą wyzwisk i złośliwości.

To bardzo szlachetnie stawać pośrodku zwaśnionych stron i próbować zrozumieć obie. Tłumaczyć racje przeciwników, mediować, wygaszać spór… – czyż to nie jest zadanie dla obdarzonych nieprzeciętnym charakterem? Ludzie i organizacje są gotowe zapłacić niemałe pieniądze za doprowadzenie do pojednania.

DEON.PL POLECA

A z drugiej strony stojącym pośrodku często najbardziej się obrywa. Są niejako bezbronni, bo nie mogą się schować za podwójną gardą wyzwisk, złośliwości, oskarżeń ani odmawiania wszelkiego kontaktu i dialogu. Muszą z definicji szukać okazji do rozmowy, być uprzejmi, cierpliwi, nie odpłacać pięknym za nadobne. Do tego są postrzegani jako przedstawiciele tej drugiej strony (schowanej za brakiem bezpośredniego kontaktu) i dlatego sypie się na nich to wszystko, co zarzuca się tym, których poniekąd reprezentują.

Pierwsza tura wyborów pokazała, że szukanie trzeciej drogi ciągle nie jest zbyt popularne. Dlaczego? Może trąci naiwnością. Niewielu wierzy, że to możliwe. Zresztą kampanie wyborcze raczej starają się rozbujać emocje, a „posługa jednania” wymaga trzymania ich na wodzy.

Do tego obie skrajne strony patrzą na to trochę tak, jakby patrzyło się na kogoś, kto chce pojednać gangsterów i policjantów. Można przytaczać różne racje gangsterów, pokazywać, jak cierpieli w dzieciństwie, w jakiej biedzie się wychowali i wśród jakiej przemocy ulicznej, jak rodzice ich bili. Można pokazać dysfunkcyjność państwa, że zbyt duże podatki, że nie można uczciwie zarobić, że aż się prosi o gangsterkę. Do tego dochodzą nadużycia prawa za strony policji (i wymiaru sprawiedliwości), korupcja wśród urzędników, uprzedzenia rasowe, społeczne... Przytacza się ożywienie gospodarcze, nowe miejsca pracy, ruch w interesie, przypływ pieniądza na rynek wewnętrzny dzięki „zorganizowanym”.

Można mówić prawdę. I co z tego? I tak będziesz postrzegany jak obrońca przestępców, a więc praktycznie przestępca. Symetryści dla obu stron są przestępcami. Ewentualnie tylko pożytecznymi idiotami, o ile tłumaczą „naszą” stronę. Uważa się ich za ludzi, których (delikatnie mówiąc) wykorzystano.

Nie lubi się ich, bo nawet jeśli po naszej stronie jest jakaś wina, to jest ona niewspółmierna z winą drugiej strony. A symetryści dają jakąś taką nieznośną sugestię, że obie winy są jednako ważne.

Na wojnie symetryści są gorsi od wroga. Nazywa się ich zdrajcami. A oni (choć wybierają jak każdy inny) chcą tylko zwrócić uwagę: „Druga strona też ma swoje racje. Przekonujcie się, a nie skaczcie sobie do gardeł”.

Brzmi rozsądnie? Jednak u nas w wyborach ciągle aktualne jest przysłowie „Gdzie dwóch się bije, tam… dwóch korzysta”.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Kłopoty z symetryzmem
Komentarze (10)
MK
Maria Kielawa
8 lipca 2020, 09:20
A nie lepiej przeczekać ten klincz, dać sobie wzajemnie czas, emocje opadną, dojdzie do głosu rozsądek, wiara......? W walce mnożą się ofiary, a zwycięstwo nie zawsze satysfakcjonuje. Mediatorzy są jak przyjaciele Hioba, niczego nie wskórają i nie wezmą na siebie jego bólu. Rozstrzygnięcie należy do Boga.
JR
~John Rambo
5 lipca 2020, 15:51
Stanie po środku w obecnej sytuacji dla katolika to jak nic nie robienie w obliczu nadchodzącej katastrofy. Trzeba być ciepłym albo zimnym, mówić tak tak, albo nie nie. Co nadto jest od złego pochodzi. Dobrze, że stojący na środku obrywają, bo im się należy. Jak są katolikami to powinni stawać z katolikami. Chyba, że tylko tak mówią, a rzeczywiście nie są...
AB
~A B
5 lipca 2020, 20:46
No popatrz, a ja myślałam, że mediacja między zwaśnionymi stronami, czyli zastąpienie nienawiści przez wzajemne zrozumienie (co nie oznacza zgody na poglądy tej drugiej strony, a po prostu uznanie, że nie muszą one wynikać ze złej woli) to jest to co powinien robić katolik. W końcu napisane jest, że "Ci, którzy wprowadzają pokój, nazwani będą synami Bożymi.", ale widać John Rambo stwierdził, że to bzdura, a ten który wypowiedział to zdanie nie byłby godny nazywać się katolikiem ...
John Rambo
6 lipca 2020, 13:23
Pisałem wyraźnie w pewnym kontekście("Stanie po środku w obecnej sytuacji"), czyli z na nasze o pójściu na wybory. Tutaj katolik jest tym "zwaśnionym", a nie mediatorem. Mediatora mamy wybrać i będzie to znany z legend "prezydent wszystkich Polaków". Dlatego katolik ma obowiązek głosować w interesie katolików, na mediatora, który te interesy popiera. Zwaśnienie nie wynika z braku zrozumienia poglądów, wręcz przeciwnie - strony doskonale je rozumieją, tylko się nie zgadzają. A do tego katolik, w sprawach najważniejszych nie może pójść na kompromis.
AB
~A B
6 lipca 2020, 17:17
Mediator, który popiera tylko jedną stronę nie jest mediatorem. Na wybór "prezydenta wszystkich Polaków" była szansa w pierwszej turze wyborów, ale ponieważ większość głosowała na takiego "mediatora", który będzie popierał ich interesy, to teraz mamy do wyboru "reprezentantów" dwóch zwaśnionych stron. Jakie sprawy dla katolika są najważniejsze? Czy jest to ludzkie życie (czyli przykazanie miłości bliźniego)? Jeśli tak to dlaczego PiS wycofał się z próby ograniczenie prawa do aborcji po czarnych marszach, dlaczego nie zgodził się przyjąć uchodźców, których życie jest zagrożone przez wojnę i związany z nią głód, brak lekarzy, śmierć z zimna jeśli nie mają domów, itp. (w obozach dla uchodźców też grozi im śmierć ze względu na fatalne warunki)? Co do twierdzenia, że część to tak naprawdę imigranci ekonomiczni, to PiS przyjął rekordową liczbę imigrantów ekonomicznych. A może chodzi o seks pozamałżeński, który to jest strasznym grzechem wśród świeckich, ale w przypadku księży już jakby nie?
RF
~Robert Forysiak
5 lipca 2020, 15:00
Co za banały...
KA
~Kapitan Arianator
5 lipca 2020, 13:41
Piękny tekst. Sam jestem tzw. symetrysta. Zawsze uważałem, że nie ma żadnego człowieka na ziemi, który we wszystkim może mieć rację. Każda organizacja, partia polityczna cokolwiek się myli i dlatego w 100% nie popieram żadnej ze stron, ani prawicy, ani lewicy. Przykro mi było czytać jak jedna i druga strona obrazala p. Hołownie. Jak powiedział, że zagłosuje w II turze przeciw Dudzie, to jedni byli oburzeni, że nie powiedział, że na Trzaskowskiego i nie poparł to w 100% i jeszcze wypominali, że chodzi do Kościoła. Drudzy próbowali zrobić z niego agenta PO. Nie wiem jak miałby się zachować, by nikt na niego nie krzyczał. Też osobiście w jednych sprawach zgadzam się z prawicą, a w innych z lewicą. Na przykład jestem przeciw aborcji i uważam, że powinna być zakazana, ale nie widzę nic złego w związkach partnerskich. Jak mówię o swoich poglądach, to jedna i druga strona jest oburzona. Mam nadzieję, że ten podział na prawicę i lewicę w końcu zniknie, bo mnie on dotyka osobiście
MN
~Maciej Nowak
5 lipca 2020, 10:25
Podobno Kościół nie powinien się mieszać do polityki?
LL
Luki Luck
5 lipca 2020, 18:43
Pod warunkiem że się nie miesza.... Jeżeli rydzykowe radio ma finansowy interes w dzialaniu na rzecz Pisu to dlaczego inna część kościoła nie może bronic postaw niezależności? W tym wypadku nie można się zgodzić że Duda broni kościoła. Osobiscie bedac zaangażowany duchowo uważam przeciwnie, że kościół rozwala, niszczy wspolnotę i jedność. Nie mówiąc juz o budowaniu postawy pogardy wobec słabszych. Zupełnie antychrześcijańskie tezy....
RD
~Robertus Dianthus
5 lipca 2020, 21:49
Gdy poucza ciemny lud i niesie kaganek postępu, to może, wręcz musi. Wówczas wykorzystanie faktu bycia kapłanem do tego celu nie jest nawet klerykalizmem.