Krzyk i sumienie

ks. Artur Stopka

Nie ma niczego dziwnego w fakcie, że członkowie Kościoła katolickiego pragną, aby rozwiązania prawne, regulujące życie społeczności świeckiej, w jakiej żyją zgodnie ze swą wiarą, nie tylko nie były w konflikcie z ich systemem wartości, ale żeby w jak największym stopniu mu odpowiadały.

Jest oczywistością, że podejmują w tym kierunku działania. Byłoby dziwne, nielogiczne i nienaturalne, gdyby ich nie podejmowali. Nie robią przecież niczego innego niż ci, którzy przyjmując za swoją odmienną od katolickiej hierarchię wartości, chcą do niej system prawny dopasować i według niej go ukształtować.

Najprostsza, najstarsza i fundamentalna zasada demokracji polega na tym, że decyzje zapadają większością głosów. Wszelkie próby jej podważenia, okazują się niczym innym, jak kolejnymi wcieleniami narzucania całej społeczności woli mniejszości.

Komuś kierującemu się elementarnymi zasadami rozumowania wydaje się więc czymś oczywistym, że w kraju, w którym zdecydowaną większość mieszkańców stanowią członkowie Kościoła katolickiego, prawo stanowione będzie w znaczącym stopniu zbliżone do głoszonego przez tę wspólnotę wiary systemu wartości. Jak powszechnie wiadomo, nauczanie Jezusa Chrystusa nie jest ograniczone do jakichś wybranych dziedzin ludzkiej egzystencji, ale ujmuje życie człowieka całościowo, zarówno w wymiarze indywidualnym, jak i społecznym. Daje więc podstawy, aby w oparciu o nie budować system prawa stanowionego.

DEON.PL POLECA

Dlaczego więc w kraju o zdecydowanej przewadze katolików tak trudno jest kształtować prawo stanowione według tego, co głosi Kościół katolicki?

Myślę, że odpowiedzi na to pytanie powinniśmy w Kościele katolickim w Polsce szukać intensywnie i szczerze wszyscy, od samego dołu aż do samej góry. Bo wiele wskazuje na to, że problem jest w nas, katolikach mieszkających na polskiej ziemi.

Od dłuższego czasu z przykrością obserwuję funkcjonujący z zastanawiającą powtarzalnością mechanizm, a nawet szablon. Chodzi o zajmowanie stanowiska w ważkich kwestiach. Sytuacji, w których potrzebny jest głos Kościoła, spraw, w których powinien się jako duża społeczność wypowiedzieć, jest dużo. Być może przesadą będzie powiedzieć, że każdego dnia rodzą się nowe, ale szybkie tempo zmian technicznych, kulturowych, cywilizacyjnych, sprawia, że pojawiają się z naprawdę sporą częstotliwością. Prawie zawsze, zanim staną się przedmiotem toczonej przede wszystkim w mediach i w związku z nimi emocjonalnej dyskusji, długo pozostają w sferze swoistego przygotowania, dojrzewają, nabierają barw i odcieni. Po czym nagle wybuchają. Zwykle odbywa się to od razu w konkretnej, starannie opracowanej otoczce ideologicznej, z w sposób przemyślany rozłożonymi akcentami uczuciowymi, mocną, jednostronną argumentacją.

Nie rozumiem, dlaczego jako Kościół, jako wspólnota życia wiarą, przyjęliśmy i konsekwentnie realizujemy w tych sytuacjach strategię, którą nazwałbym "reaktywną". Ustawiamy się niemal zawsze jako ci drudzy, jako ci, którzy "reagują", najczęściej sprzeciwem, krzykiem, protestem.

Dawno temu doświadczony katecheta powiedział mi: "Sumień nie kształtuje się krzykiem. Sumienia kształtuje się w ciszy".

Nie trzeba szczególnej bystrości i spostrzegawczości, aby zauważyć pojawiające się sprawy, kwestie i problemy, w których głos Kościoła jest potrzebny i niezbędny. Rzecz w tym, że właściwym i pierwszym miejscem, w którym ten głos powinien się rodzić, nabierać kształtu, dojrzewać, są ludzkie sumienia. A gdy tam znajdzie mocne zakorzenienie, powinien się pojawiać publicznie, z należną siłą, przekonaniem, argumentacją, emocjami. Przede wszystkim w odpowiednim i właściwym czasie. Nie jako pospieszna reakcja na nagłośnione już odmienne stanowisko, ale jako głos pierwszy, nadający ton i atmosferę publicznej rozmowy w każdej ważnej dla społeczności zamieszkującej państwo sprawie.

Jeśli naprawdę stanowimy większość w kraju, nie ma sensu, byśmy zachowywali się jak mniejszościowa partia opozycyjna. Nie jesteśmy ugrupowaniem politycznym, lecz wspólnotą wiary wcielanej w życie. Nie ma powodów, abyśmy nie ustalali agendy publicznego dyskursu i by nasza narracja nie była w nim wiodąca.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Krzyk i sumienie
Komentarze (56)
Z
zvonimir
13 lipca 2012, 10:21
Katolik nie ma być tolerancyjny wobec bliźniego. Katolik ma kochać bliźniego. Nie psiz takich rzeczy, bo palnąłeś głupstwo, a ktoś to może złośliwie wyrywac z kontekstu. 
Jadwiga Krywult
13 lipca 2012, 10:13
1. Najlepiej jeśli Kościól jest prześladowany, a jego wyznawcy giną... Prześladowania zawsze będą, Jezus to zapowiedział. 2. Prawo nie powinno w żaden sposób odzwierciedlać poglądów katolików Jeżeli nie odzwierciedla, to nie ma problemu.
13 lipca 2012, 09:25
I tradycyjna u Kingi wizja Kościoła: 1. Najlepiej jeśli Kościól jest prześladowany, a jego wyznawcy giną... 2. Prawo nie powinno w żaden sposób odzwierciedlać poglądów katolików ----- Katolik powinien tolerowac ludzi, ale nie zabijanie ludzi... W związku z tym regulacja zakazująca zabijania osób chorych ma zasadniczne znaczenie. Tolerancja nie zwalnie też z obowiązku ewangelizacji.
Jadwiga Krywult
13 lipca 2012, 07:58
I drugi problem to demon zwany tolerancją. Masz na myśli wypaczenia (albo złe rozumienie) tolerancji. Katolik nie ma być tolerancyjny wobec bliźniego. Katolik ma kochać bliźniego. Ma być tolerancyjny. Bliźniego, który nie przyjmuje głoszonej nauki Kościoła ma tolerować, a nie siłą przymuszać.
Jadwiga Krywult
13 lipca 2012, 07:54
1. Oczywiście, że ma znaczenie czy prawo czegoś zakazuje czy nie. I to na wielu płaszczyznach... Jeżeli ma znaczenie, to tylko dlatego, że katolicy są marnej jakości. 2. W stosunku do jakiego okresu wzrosła ilość (odsetek) katolików co spowodowało pogorszenie się jakości... :-) Pogorszenie jakości chrześcijan spowodował cesarz Konstantyn.
M
Mariusz
12 lipca 2012, 14:02
"Jeśli naprawdę stanowimy większość w kraju .." - to zdanie jest kluczem do odpowiedzi na pytanie "Dlaczego więc w kraju o zdecydownej przewadze katolików tak trudno jest kształtować prawo stanowione według tego, co głosi Kościół katolicki?". Odpowiedź: nie stanowimy większości.
12 lipca 2012, 12:19
Jeżeli ktoś faktycznie wierzy, iż wypełnianie nauki Kościoła przynosi dobro, powinien w imię miłości do bliźniego tę naukę publicznie w sposób jednoznaczny prezentować. Problem, na ile katolicy wierzą. I drugi problem to demon zwany tolerancją. Katolik nie ma być tolerancyjny wobec bliźniego. Katolik ma kochać bliźniego.
12 lipca 2012, 10:16
Nie powinno mieć znaczenia, czy prawo czegoś zakazuje i w naprawdę trudnych czasach nie miało, ale wiadomo, że jakość katolików pogorszyła się kosztem ilości. Córko kłamstawa, jedno zdania dwa kłamstwa :-) 1. Oczywiście, że ma znaczenie czy prawo czegoś zakazuje czy nie. I to na wielu płaszczyznach... 2. W stosunku do jakiego okresu wzrosła ilość (odsetek) katolików co spowodowało pogorszenie się jakości... :-)
C
cytaty
12 lipca 2012, 10:02
Te cytaty z piotrskarga.pl to są księdza Adama Martyny.  Całość jest w ARCHIWUM.
Jadwiga Krywult
12 lipca 2012, 08:43
Nie powinno mieć znaczenia, czy prawo czegoś zakazuje i w naprawdę trudnych czasach nie miało, ale wiadomo, że jakość katolików pogorszyła się kosztem ilości.
12 lipca 2012, 08:36
Nie jest prawdą, że nie ma znaczenia, czy prawo czegoś zakazuje czy nie. I to powinni księża wbijać 'prawdziwym katolikom' do głów, ale widocznie sami w to nie wierzą i dlatego tyle uwagi poświęcają naciskom na prawodawców. Przed komentowaniem najlepiej jest zrozumieć treść, niektóre języki maja trudna gramatykę. Niestety jak wskazuje dlasza część wypowiedzi, której nie zacytuje, nienawiśc zaślepia.
Jadwiga Krywult
12 lipca 2012, 07:18
Nie jest prawdą, że nie ma znaczenia, czy prawo czegoś zakazuje czy nie. I to powinni księża wbijać 'prawdziwym katolikom' do głów, ale widocznie sami w to nie wierzą i dlatego tyle uwagi poświęcają naciskom na prawodawców. W świadomości ludzkiej istnieje przekonanie, że jeżeli coś jest zakazane przez prawo, to jest to niewątpliwie złe. Natomiast jeżeli prawo państwowe na coś się zgadza, obywatele zaczynają także to akceptować, nawet jeżeli dany czyn jest wbrew prawu Bożemu i nauce Kościoła. Jako przykład może nam posłużyć sprawa dopuszczalności rozwodów… Za rozwody Kościół niespecjalnie potępia, a nawet urządza duszpasterstwa tzw. niesakramentalnych.
ZP
za piotrskarga.pl
12 lipca 2012, 06:19
Chyba każdy z nas zgodzi się z tym, że inaczej oceniamy grzech „szarego człowieka”, a inaczej kogoś, kto jest traktowany jak autorytet. Inaczej patrzymy na grzech dziecka, inaczej na grzech rodzica. Łatwiej nam zrozumieć słabość wiernego niż na przykład taką samą słabość własnego proboszcza. Oczywiście, jest rzeczą zrozumiałą, że osoby będące na tzw. świeczniku oceniane są surowiej niż zwykli obywatele. Do ludzi, którzy mają obowiązek być autorytetami, zaliczymy m.in. polityków. Naturalnie, politycy mają różne światopoglądy, nie tylko katolicki. Są też ludzie, którym te inne światopoglądy odpowiadają. Nas jednak interesuje postawa polityków–katolików. Po czym możemy poznać, że ich deklaracje na temat wiary są szczere? Wiemy przecież, że w naszym kraju, gdzie większość wyborców stanowią katolicy, wiara bywa często kartą przetargową w rywalizacji, a nawet w walce o władzę. Jak pamiętamy z katechizmu, jednym z grzechów cudzych jest zezwalanie na grzech. Nie jest prawdą, że nie ma znaczenia, czy prawo czegoś zakazuje czy nie. To są liberalne „chwyty propagandowe”. W świadomości ludzkiej istnieje przekonanie, że jeżeli coś jest zakazane przez prawo, to jest to niewątpliwie złe. Natomiast jeżeli prawo państwowe na coś się zgadza, obywatele zaczynają także to akceptować, nawet jeżeli dany czyn jest wbrew prawu Bożemu i nauce Kościoła. Jako przykład może nam posłużyć sprawa dopuszczalności rozwodów… Polityk, który deklaruje się katolikiem, ale dopuszcza w swoim programie politycznym legalizację grzechów śmiertelnych, jak np. aborcja czy zapłodnienie in vitro, nie może być traktowany jako polityk–katolik, ponieważ katolik nie może wybierać z nauczania Kościoła tego, co mu odpowiada, a reszty odrzucić. Katolik nie może popierać takiego kandydata na członka rządu czy jakikolwiek autorytet sprawujący władzę.
ZP
za piotrskarga.pl
12 lipca 2012, 06:16
Do grzechów cudzych należy także milcząca akceptacja zła. Żadna władza i zaszczyty nie są godne tego, by zgodzić się na „sprzedaż” własnego sumienia i przywieść do grzechu wielu innych ludzi. Drodzy w Chrystusie! Wiem, że dziś znów modne są hasła głoszące zamknięcie ust wszystkim księżom. Dzieje się to pod pozorem „rozdziału Kościoła od państwa” i postulowanego powszechnie „niemieszania się księży do polityki”. Co do tego ostatniego, to jestem „za” pod tym względem, że nigdy bym się nie odważył wskazywać wiernym z ambony, na kogo mają głosować w jakichkolwiek wyborach. To sprawa sumienia poszczególnego człowieka. Ale zdaję sobie sprawę z tego, że jako ksiądz mam obowiązek wyjaśnić wiernym, jakie kryteria obowiązują katolików przy wyborze władzy. Polityka to nie próżnia, tutaj też panuje albo dobro, albo zło… Mówi się też, że dziś nie ma już polityków katolickich. Są politycy zdolni lub nie. Skuteczni lub nieudacznicy. To prawda. Ale poza tym, że działają oni na obszarze polityki, są bardzo często także wiernymi. Może nie ma polityków katolickich, ale na pewno są politycy, którzy są katolikami i tacy, którzy katolików tylko udają. Dlatego zawsze miejmy oczy szeroko otwarte. Wszystko jedno co kto robi przed wyborami, to mało ważne. Obserwujmy życie kandydata na urząd taki czy inny. Dowiedzmy się, jak głosuje w parlamencie w sprawach, które dotyczą katolickiego sumienia. I dopiero wtedy, po dokładnym sprawdzeniu, zaufajmy mu. Sprawa angażowania się w politykę, to sprawa sumienia, to nasz święty obowiązek jako obywateli. Pamiętajmy, że zło zwycięża tam, gdzie dobro jest bierne.
ZP
za piotrskarga.pl
12 lipca 2012, 06:13
Jeżeli tzw. prywatny człowiek nie zgadza się z nauką Kościoła, popełnia grzech ciężki, ale zawsze jest nadzieja, że będzie za niego żałował, pojedna się z Bogiem i Kościołem, a w końcu przez zmianę życia naprawi popełnione zło. W przypadku osób sprawujących władzę sprawa nie jest taka prosta. Grzech, który ukazują jako czyn dobry, a przynajmniej dopuszczalny, zatruje dusze milionów ludzi. Ludzie zezwalający na uchwałę praw państwowych, godzących w ustanowiony przez Boga porządek moralny, już od dawna mogą nie chodzić po tej ziemi, a prawo pozwalające na popełnianie grzechów śmiertelnych przy poparciu państwa będzie im ciężarem na całą wieczność, bo łatwiej pozwolić na zło, niż je wykorzenić. Nie można tu przymykać oczu i tłumaczyć, że pan X co prawda dopuszcza np. powszechną dostępność aborcji, ale z drugiej strony tak często bywa w kościele i pokazuje się w otoczeniu księży. Przypomnijmy sobie słowa Pana Jezusa: „Po uczynkach poznacie ich”. Polityk, który jest katolikiem, nie może iść na żaden kompromis w sprawach sumienia, bo wówczas przyczynia się także do propagowania stylu życia niezgodnego z chrześcijańskim sumieniem.
A
abba
11 lipca 2012, 23:36
 od kiedy 40 proc. to "zdecydowana przewaga"?
Janusz Brodowski
11 lipca 2012, 21:46
"Nie ma niczego dziwnego w fakcie, że członkowie Kościoła katolickiego pragną, aby rozwiązania prawne, regulujące życie społeczności świeckiej, w jakiej żyją zgodnie ze swą wiarą, nie tylko nie były w konflikcie z ich systemem wartości, ale żeby w jak największym stopniu mu odpowiadały." Ale jaki jest system wartości wspólnoty wiernych? Na przykład na pytanie "Czy wierzę w istnienie Trójcy Świętej?" lub "Czy wierzę w zmartwychstanie Jezusa?" odpowie twierdząco prawie 100% katolików. Ale już na pytania w rodzaju "Czy zgadzasz się z Nauką Kościoła w sprawach antykoncepcji?", "Czy zgadzasz się z Nauką Kościoła w sprawie seksu przedmałżeńskiego?", "Czy zgadzasz się z Nauką Koscioła w sprawach seksu małżeńskiego?" wątpię, żeby wynik z odpowiedzią twierdzącą był wyższy niż 30%. Swoje zwątpienie opieram na dostepnych statystykach dotyczących wieku inicjacji seksualnej, częstotliwości uzywania różnych środków antykoncepcyjnych itd. Uważam, że wspólnota katolicka w Polsce może ustalić jednoznaczną wypowiedź dotyczącą głównych prawd wiary, nie widzę natomiast możliwości znalezienia wspólnego głosu w innych sprawach.
K
klawa
11 lipca 2012, 19:16
 Uwaga tylko, żeby inni nie odwrzasnęli.  A jaki będzie krzyk, że Kościół wymaga by rodzice byli praktykujący :-) Najlepszy dowód, że nie katolików w Polsce mamy, tylko ludzi zapisanych do Kościoła Katolickiego.
S
starykiemlicz
11 lipca 2012, 18:01
Ale w większości wypadków nie chodzi o normy czy prawo " katolickie," ale o prawo naturalne, największe emocje budzi prawo do życia. Od kształtowania sumienia są duchowni, a od sprzeciwu my wszyscy. Czasem trzeba wrzasnąć, żeby obudzić sumienia.
X
x
11 lipca 2012, 15:30
"Nie trzeba szczególnej bystrości i spostrzegawczości, aby zauważyć pojawiające się sprawy, kwestie i problemy, w których głos Kościoła jest potrzebny i niezbędny. Rzecz w tym, że właściwym i pierwszym miejscem, w którym ten głos powinien się rodzić, nabierać kształtu, dojrzewać, są ludzkie sumienia". Kto jednak ma te sumienia kształtować ? Trzeba nam Pasterzy (!) dających swym życiem świadectwo PRAWDZIE, a nie bezdusznych technokratów piszących kolejne prace doktorskie o nowej ewangelizacji, a w wolnych chwilach dobijający targów i układających się z panami tego świata... Bo to nazywa się obłuda. dokładnie jak napisał Jan: "Kłamliwy artykuł !  Palikot zapewne też ma jakieś sumienie w którym coś mu się tam rodzi i nabiera kształtu oraz dojrzewa...". Czy tak może pisać uformowany nauką Chrystusa i KK kapłan czyli duszpasterz ?
K
klawa
11 lipca 2012, 12:46
Bo praktykujący powinni być nie rodzice, ale sam chrzczony. Wtedy by nie było nieporozumień. 
11 lipca 2012, 12:24
Sytuację rozwiązałoby odejście od bezmyślnego i nieświadomego chrztu niemowląt w rodzinach obojętnych religijnie, A jaki będzie krzyk, że Kościół wymaga by rodzice byli praktykujący :-)
11 lipca 2012, 12:20
  Czy obecność w Polsce 90% wyznawców judaizmu stanowiłaby moralną podstawę, by karać więzieniem za pracę w szabas?  Nie. Bo praktyka jest taka, że ktoś musi im wtedy pomagac za drobnym wynagrodzeniem. Natomiast obowiazuje zakaz ruchu kołowego w niektórych dzielnicach...
K
klawa
11 lipca 2012, 12:11
 2. Większość nie jest podstawą do narzucania innym swojego sumienia. Ilu z was zgodziłoby się przestrzegać zakazu jedzenia wołowiny, gdyby w Polsce było 90% buddystów? Czy obecność w Polsce 90% wyznawców judaizmu stanowiłaby moralną podstawę, by karać więzieniem za pracę w szabas? Dlaczego nie można przeforsować katolickiego prawodawstwa? Bo nadal jesteśmy krajem świeckim, mamy prawo oparte na standardach wspólnych dla wszystkich obywateli, a nie tylko dla niektórych, choćby byli większością. I bardzo dobrze, bo gdyby nagle do Polski zaczęli się sprowadzać masowo muzułmanie i za 50 lat nagle stanowiliby ponad połowę obywateli (znany ich przyrost naturalny i nasz), tylko prawo zachowujące prawa do życia w państwie świeckim ochroniłoby nas od obowiązku dopasowania się do szariatu, który przecież mógłby zostać wtedy - w sposób naturalny i logiczny, jak pisze ks. Stopka - przegłosowany. Czy przyjęlibyśmy ten szariat jako naturalny, logiczny i słuszny, bo wokół nas akurat by mieszkali tacy, a nie inni ludzie?
K
klawa
11 lipca 2012, 12:10
Fajny felieton, który dotyka sedna problemu. 1. Większość w kraju stanowią członkowie Kościoła Katolickiego - nie wyznawcy religii katolickiej. Znakomita większość nawet nie udaje wiary, pozostając martwymi duszami w spisach parafialnych. A potem zdziwienie, że ochrzczonych jest 90%, a w kościołach 40%, z czego część to ci "niewierzący praktykujący", zawleczeni tam przez żonę, męża, rodziców lub hipokryzję. Jest zatem, jak ksiądz sam zauważył, głęboko logiczne zrozumiałe, że te 60-70% członków KK, którzy nie życzą sobie mieć nic wspólnego z religią, znajduje odbicie w życiu publicznym, że ta grupa głosuje przeciwko realizowaniu chrześcijańskich zakazów w prawie stanowionym. Sytuację rozwiązałoby odejście od bezmyślnego i nieświadomego chrztu niemowląt w rodzinach obojętnych religijnie, ewentualnie wypisywanie z Kościoła tych obojętnych - wtedy przynajmniej mielibyśmy jasny obraz, a każdy musiałby się sam przed sobą i ludźmi określić, zamiast żyć w błogiej ignorancji a la "jestem katolikiem, ale...". Niestety, jak pobrzmiewa z publicystyki samych księży, uczciwe postawienie sprawy to zło najgorsze - Kościół woli, gdy ludzie udają katolików. Tylko potem czemu zdziwienie, że ci udawani katolicy wybierają tak, a nie inaczej? 
11 lipca 2012, 12:00
@Piotr Kłys Tak z ciekawości: Jaki to katalog?
Piotr Klys
11 lipca 2012, 11:49
Pytania czy ma prawo występować z obronie praw naturalnych oób trzecich? Oczywiście tak!  Nie tylko prawo, ale i moralny obowiązek, wiążący w sumieniu i wynikający z przykazania miłości owych "osób trzecich" jak siebie samego. Z zastrzeżeniem, że mówimy o prawach ponadpozytywnych, których katalog jest dość krótki...
11 lipca 2012, 11:41
(...) Chrześcijanie mając obowiązek aktywnego uczestniczenia w życiu społecznym mogą domagać się zagwarantowania poszanowania dla swoich wyborów, nie mogą jednak domagać się wprowadzenia rozwiązań prawnych ograniczających niezbywalne - naturalne, przyrodzone prawa człowieka - do życia, do wyznania, do poglądów politycznych, do własności. Nikogo nie można zmusić ani do przyjęcia chrześcijaństwa ani do jego odrzucenia - przerabialiśmy takie próby w historiii z dramatycznymi skutkami. (...) Pytania czy ma prawo występować z obronie praw naturalnych oób trzecich?
Jadwiga Krywult
11 lipca 2012, 11:28
Czy katolik ma prawo gosować za ustawa zakazującą przeprowadzania in vitro? Ma prawo, ale nie ma takiego obowiązku.
Piotr Klys
11 lipca 2012, 11:25
 ~Dariusz Kowalczyk SJ Problemem w Polsce sa katolicy, ktorzy z jakichs powodow uznaja, ze podazanie za Jezusem oznacza wycofywanie katolickiego punktu widzenia z debaty spoleczno-polityczno-prawnej. Dochodzimy do absurdow, ze gejowski punkt widzenia moze i powinien byc obecny w polityce i w stanowieniu prawa, a katolicki nie.  I tu ma Ojciec rację - nie do końca w formie, bo nie wyłącznie o homoseksualistów tu chodzi, ale w meritum. Każdy punkt widzenia powinien być obecny w debacie społeczno-polityczno-prawnej. W polskich realiach głos chrześcijan musi być w debacie zauważony, ponieważ to chrześcijaństwo w głownej mierze ukonstytuowało naszą tożsamość kulturową i społeczną. W debacie, ale niekoniecznie już w konkretnych rozwiązaniach prawnych.  Granicą - ale i celem - wszelkich praw jest dobro wspólne uwzględniające naturalną godność każdego człowieka. Nie każde prawo obowiązujące w danym systemie prawnym jest prawem godziwym, zatem - nie każde ma moc obowiązującą w sumieniu ukształtowanym wg przyjętego systemu wartości. Dochodzimy więc do punktu wyjścia - kształtowania sumienia. Chrześcijanie mając obowiązek aktywnego uczestniczenia w życiu społecznym mogą domagać się zagwarantowania poszanowania dla swoich wyborów, nie mogą jednak domagać się wprowadzenia rozwiązań prawnych ograniczających niezbywalne - naturalne, przyrodzone prawa człowieka - do życia, do wyznania, do poglądów politycznych, do własności. Nikogo nie można zmusić ani do przyjęcia chrześcijaństwa ani do jego odrzucenia - przerabialiśmy takie próby w historiii z dramatycznymi skutkami.  Mamy pocarską tendencję do oplatania wszelkich dziedzin życia szczegółowymi rozwiązaniami prawnymi, w gąszczu których gubi się duch prawa. Im więc mniej owych szczegółowych regulacji tym większa przestrzeń dla sumienia.
11 lipca 2012, 11:23
Czy katolik ma prawo gosować za ustawa zakazującą przeprowadzania in vitro?
Jadwiga Krywult
11 lipca 2012, 11:12
Zgodnie z V przykazaniem: - nie zabijaj Kaina - nie zabijaj zarodków. Taliban: - karaj za każde in vitro - karaj za antykoncepcję.
11 lipca 2012, 11:04
To będzie dobrze czy taliban? Warto to przemyśleć zanim zacznie się krytykować: - Kościół - biskupów - wszystkich księży winnych całemu złu świata ;-)
Jadwiga Krywult
11 lipca 2012, 10:43
A jeśli uwage Jahwe co do Kaina - przeniesiemy do prawa państwowego to co? To bardzo dobrze. Zgodnie z V przykazaniem.
11 lipca 2012, 10:36
Nie słyszałam, ale ty pisałeś o zwolennikach PO, a nie członkach PO. W wolnej chwili poszukam wypowiedzi posła N. ale nie wydaje mi się aby mogła ona jakoś gwałtownie zmienić sposób myslenia nie tylko zwolenników PO jak i jej członków :-). @~. racja poseł N. nie mówił o wszystkich, posłach i zwolennikach PO. Powiedział tylko o ich większości i ich woli załatwienia sprawy...  Ta większośc jest jeszcze większa wsór posłów i zwolenników SLD i RP jeśli chcesz szukac większego zła :-)
11 lipca 2012, 10:30
Z artykułu wynika, że autor to właśnie postuluje. Dlatego konskwentnie powinien zacząć domagać się kary śmierci dla wszystkich ateistów i wyznających innego Boga. @~. Napisałaś jak powyżej. A co powiesz o rozboju i zabraniu sukni - jeśli rady Jezusa dotyczące taj sytuacji przeniesiemy do prawa państwowego to co wtedy? A jeśli uwage Jahwe co do Kaina  - przeniesiemy do prawa państwowego to co? A może wprowadzimy kary w postaci litanii do odmówienia zamiast więzienia (wiem to nie kara w Kościele dla ataistów tak wygląda)... Twoje uwagi o talibanie na tym tle...
.
.
11 lipca 2012, 10:28
Nie słyszałam, ale ty pisałeś o zwolennikach PO, a nie członkach PO. W wolnej chwili poszukam wypowiedzi posła N. ale nie wydaje mi się aby mogła ona jakoś gwałtownie zmienić sposób myslenia nie tylko zwolenników PO jak i jej członków :-).
11 lipca 2012, 10:24
No to nie rzucaj fałszywych oskarżen, np pod adresem zwolenników PO, bo są to rózni ludzie, i każdy znich myśli inaczej. @~. To nie sa fałszywe oskarżenia, to przkazanie podstawowej myśli dzisiejszej (a może wczorajszej tylko puszczonej dziś rano) wypowiedzi posła N. z PO w sprawie jaka bedzie procedura prac w klubie PO nad projektami ustaw do tyczacych in vitro. Słyszałaś tę wypowiedź?
.
.
11 lipca 2012, 10:20
@T7HRR Czy oprócz postulatów karania za in Vitro bycie chrześcijaninem jeszcze do czegoś Cię zobowiązuje ? @~. A czy wobrażasz sobie, że jest całkiem odwrotnie :-) Bycie chrześcijaninem zobowiązuje do całej masy rzeczy... Gdzieś tam w dlaszej kolejności zobowiązuje do występowanie przeciwko in vitro... Wynkiem logiki prawa państwowego jest sankcja karna w przypadku łamania tego prawa. Twoje pytanie potraktowałem jako zwykłą złośliwość, więc je zignorowałem, nie sądzę abys tak podstawowych rzeczy nie wiedział .... No to nie rzucaj fałszywych oskarżen, np pod adresem zwolenników PO, bo są to rózni ludzie, i każdy znich myśli inaczej. Twoja uwaga o braku styczności mojego życia z Nowym czy też Starym testamentem była z tego samego gatunku.
.
.
11 lipca 2012, 10:15
Oj, obawiam się że większym problemem są bezmyśnli księża, którzy nauczanie Kościoła przekazują w wypaczony i nieudolny sposób, przysparzając Kościołowi coraz więcej krytyki i wrogów. Są oni (owi duszpastrze) z reguły niezdolni do przyjmowania jakiejkolwiek krytyki i mają wielu, podobnie jak oni myślących, klerykalnych zwolenników. W ten sposób wytykanie autorowi artkułu podstawowych błędów w sposobie argumentowania, jest odbierane jako działanie niegodne chrześcijanina, zaś osoba krytykująca automatycznie klasyfikowana jako przeciwnik Kościoła. Na marginesie zaznaczam jestem przeciwniczką in vitro, homoseksualizmu oraz aborcji.
11 lipca 2012, 10:08
@T7HRR Czy oprócz postulatów karania za in Vitro bycie chrześcijaninem jeszcze do czegoś Cię zobowiązuje ? @~. A czy wobrażasz sobie, że jest całkiem odwrotnie :-) Bycie chrześcijaninem zobowiązuje do całej masy rzeczy... Gdzieś tam w dlaszej kolejności zobowiązuje do występowanie przeciwko in vitro... Wynkiem logiki prawa państwowego jest sankcja karna w przypadku łamania tego prawa. Twoje pytanie potraktowałem jako zwykłą złośliwość, więc je zignorowałem, nie sądzę abys tak podstawowych rzeczy nie wiedział ....
DK
Dariusz Kowalczyk SJ
11 lipca 2012, 10:04
Problemem w Polsce sa katolicy, ktorzy z jakichs powodow uznaja, ze podazanie za Jezusem oznacza wycofywanie katolickiego punktu widzenia z debaty spoleczno-polityczno-prawnej. Dochodzimy do absurdow, ze gejowski punkt widzenia moze i powinien byc obecny w polityce i w stanowieniu prawa, a katolicki nie. Ci katolicy maja - niestety - swoich ksiezy, ktorzy zawsze sa gotowi wypowiedziec sie na zasdzie "tak, ale" i wspomoc sprzeczna z katolicyzmem ideologie.
.
.
11 lipca 2012, 09:55
1. Czy przeczytałeś tekst księdza Stopki? Tak 2. Czy widzisz jakiekolwiek różnice pomiędzy karaniem a kszatałtowaniem norm prawnych? Kształtowanie norm prawnych bez ich egzekwowania mija się w celem. Prawo tworzy się po to aby go przestrzegać. 3. Czy czytałeś kiedykolwiek Księgę Rodzaju? Oczywiście. A teraz proszę o odpowiedż na moje pytanie.
11 lipca 2012, 09:48
@~. 1. Czy przeczytałeś tekst księdza Stopki? 2. Czy widzisz jakiekolwiek różnice pomiędzy karaniem a kszatałtowaniem norm prawnych? 3. Czy czytałeś kiedykolwiek Księgę Rodzaju?
.
.
11 lipca 2012, 09:28
@T7HRR Czy oprócz postulatów karania za in Vitro bycie chrześcijaninem jeszcze do czegoś Cię zobowiązuje ?
11 lipca 2012, 08:35
Komentarze Kingi i ~. do stwierdzenie głoszącego:  "kształtować prawo stanowione według tego, co głosi Kościół katolicki" wiadczą głównie o jednym braku styczności życia z Nowym Testamentem a i Starym też. "Większośc" to zwolennicy PO ochrzczeni domagający sie in vitro z zamrażaniem dodatkowych embrionów rónież dla związków partnerskich. Liczy się głównie głośna antykościelna propaganda... 
.
.
11 lipca 2012, 08:19
"Będziesz miłował Pana Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem a bliźniego swego jak siebie samego." Egzekwowanie prawa ustanowionego wg tych przykazań doprowadziłoby do talibanu i policji religijnej znanych z Iranu oraz do totalitaryzmu znanego z ustroju słusznie minionego. Z artykułu wynika, że autor to właśnie postuluje. Dlatego konskwentnie powinien zacząć domagać się kary śmierci dla wszystkich ateistów i wyznających innego Boga.
Jadwiga Krywult
11 lipca 2012, 08:12
"że w kraju, w którym zdecydowaną większość mieszkańców stanowią członkowie Kościoła katolickiego" KIEDY WRESZCIE SKOŃCZYMY PISAĆ TAKIE BZDURY?!? To nie jest bzdura, ale prawda. Większość stanowią członkowie KK, ale to nie znaczy, że większość stanowią wierzący katolicy.
Jadwiga Krywult
11 lipca 2012, 08:10
"Będziesz miłował Pana Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem a bliźniego swego jak siebie samego." Egzekwowanie prawa ustanowionego wg tych przykazań doprowadziłoby do talibanu i policji religijnej znanych z Iranu oraz do totalitaryzmu znanego z ustroju słusznie minionego.
.
.
11 lipca 2012, 05:52
Dlaczego więc w kraju o zdecydowanej przewadze katolików tak trudno jest kształtować prawo stanowione według tego, co głosi Kościół katolicki? Moze dlatego, że tak naprawdę, nikt nawet nie próbuje tego robić. Z dziesięciu przykazań karalne są tylko dwa, i to na dodatek dopiero piąte i siódme w kolejności.
NJ
nieprawdą jest
11 lipca 2012, 00:50
"że w kraju, w którym zdecydowaną większość mieszkańców stanowią członkowie Kościoła katolickiego" KIEDY WRESZCIE SKOŃCZYMY PISAĆ TAKIE BZDURY?!?
W
wiki
10 lipca 2012, 22:15
"Nie trzeba szczególnej bystrości i spostrzegawczości, aby zauważyć pojawiające się sprawy, kwestie i problemy, w których głos Kościoła jest potrzebny i niezbędny. Rzecz w tym, że właściwym i pierwszym miejscem, w którym ten głos powinien się rodzić, nabierać kształtu, dojrzewać, są ludzkie sumienia". Kto jednak ma te sumienia kształtować ? Trzeba nam Pasterzy (!) dających swym życiem świadectwo PRAWDZIE, a nie bezdusznych technokratów piszących kolejne prace doktorskie o nowej ewangelizacji, a w wolnych chwilach dobijający targów i układających się z panami tego świata... Bo to nazywa się obłuda.
R
Rysia
10 lipca 2012, 21:38
Argumentowanie za wprowadzeniem jakiegoś prawa odwołujące się do woli większości jest dość ryzykowne. Po pierwsze, wiadomo nie od dziś, że w większości współczesnych demokracji pośrednich wcale nie decyduje naród, ale ich przedstawiciele, którzy często uchwalają prawo z wolą większości obywateli mające niewiele wspólnego. Po drugie, również nie od dziś wiadomo, że większości się zmieniają. Można sobie zupełnie łatwo wyobrazić, że dzisiejsza katolicka większość za 50 lat będzie mniejszością w laickim państwie. Myślę, że nie chcielibyśmy wtedy, aby argumentowano: "Wolą większości obywateli naszego laickiego państwa jest, aby aborcji można było poddać się w dowolnym miesiącu ciąży na żądanie". Argument z większości działa obosiecznie.
P
Parson
10 lipca 2012, 21:07
 "Sumień nie kształtuje się krzykiem. Sumienia kształtuje się w ciszy" Naprawdę? A myślałem że na demonstracji pod Sejmem albo Pałacem Prezydenckim... A na serio - dziękuję, dobry tekst. Dziękuję też p. Kłysowi za jego wpis - podzielam pogląd, że życzeniowe myślenie o polskim katolicyźmie znacznej części hierarchów doprowadziło nas do zmiany jakościowej:  zamiast pokolenia JP2 mamy pokolenie JP (Janusza Palikota)
T
tak
10 lipca 2012, 20:08
Świetny artykuł! A sądząc po średniej ocen (3,5) trafił w "10". O jak boli! Więcej takich głosów. A z Panem Strzelczykiem dajmy sobie spokój. I tak nikt nie chce z nim dyskutować. Gdzie indziej ma swoich fanów.
Piotr Klys
10 lipca 2012, 19:45
Kilkanaście lat temu, po pielgrzymce papieskiej z czerwca 1991r., postawiłem przed pewnym Przewielebnym gronem tezę, że problemem dla Kościoła w Polsce będzie powiększająca się grupa "praktykujących niewierzących". Zostałem natychmiast skorygowany, że chodzi mi zapewne o "wierzących niepraktykujących". Podtrzymanie tezy o analfabetyźmie religijnym - wtórnym bądź pierwotnym - większości praktykujących spotkało się z lekceważącym powątpiewaniem. Jednak sądzę, że miałem rację. Nie wiem według jakich mierników przyjmuje się, że Polska jest krajem w większości katolickim, skoro nawet publikowane przez ISKK wskaźniki "dominicantes" i "communicantes" wskazują, że jest inaczej... A ilu wśród nas zliczonych stara się naprawdę i na co dzień wcielać zasady określone w Ewangelii św. Mateusza, r. 5,6,7? Stanowiący prawo są statystycznym odbiciem całej populacji. Nie powinniśmy się więc dziwić, ale zastanowić nad polskim katolicyzmem. Kształtowanie sumień w ciszy jest pracą na pokolenia. Może pora by zsiąść z tromtadrackiego konika "Polska światu Papieża dała" i "Przedmurza Chrześcijaństwa". Może pora zastanowić się, czy nie jesteśmy aby krajem misyjnym...  Pozdrawiam Księdza bardzo serdecznie i dziękuję za przytoczone słowa doświadczonego katechety. PK