Ksiądz, który nikogo nie skreślał

(fot. facebook.com/groups/wDrodzedoZiemiObiecanej)

Pewien reżyser filmowy zapytał go kiedyś: "Szpaku, co jest?! Tam sobie ktoś przyćpał, tu z dziewczyną się kocha, palą papierosy, no i jak ty na to reagujesz?" A on mu opowiedział: "Jestem tu po to, żeby ich rozgrzeszać".

Nie potępiał

Ks. Andrzej Szpak "hipisowskie" pielgrzymki prowadził na Jasną Górę jeszcze za komuny. Przyciągał chrześcijan, ale nie tylko. Potrafił zainteresować wyznawców innych religii i niewierzących.

Pierwsze kontakty z hipisami nawiązał, gdy był młodym duszpasterzem. - To byli mądrzy, młodzi ludzie, których nie miał kto wysłuchać, z reguły pochodzili z rodzin skonfliktowanych, byli bardzo spragnieni uczuć, przede wszystkim miłości i wolności. Długie włosy, brody, to były przejawy ich buntu. Rozumiałem ich, bo zdaje się z natury sam jestem trochę hipisem - mówił.

DEON.PL POLECA

Jedna z jego wychowanek wspomina, że czytał Gandhiego i Augustyna, a prawdziwą szkołą byli dla niego ludzie, którzy przyszli do niego po pomoc. - Rozmawiał z satanistami, tymi od Kryszny czy świadkami Jehowy. Nikogo nie potępiał, z każdym podejmował dyskusję. Jego charyzma sprawiała, że wielu niedowiarków przechodziło z tej ciemnej na jasną stronę mocy.

Doceniał

Nie miał tendencji do krytykanctwa. Tak często w kościołach słyszymy, że dzisiejsza młodzież jest fatalna. On miał na ten temat zupełnie inne zdanie. Zamiast lamentować, wolał współpracować i się inspirować.

W jednym z wywiadów, zapytany, czy uczy się czegoś od młodych, odpowiedział:

Obecnie słychać głosy, iż młodzież jest zepsuta, generuje kłopoty, nie chce się uczyć i pracować. Ja nauczony latami doświadczeń uważam, że jest całkiem inaczej. Że to właśnie my powinniśmy czerpać od nich garściami, bo to właśnie oni - gdy po pewnym czasie udawało mi się do nich dotrzeć - nauczyli mnie wielkiej ufności w łaskę miłosierdzia i opatrzności Boskiej. Pokazali mi, jak można ciągle wspinać się i nawracać do Boga. Często zapominamy, jak ważnym jest zdobywanie cnót chrześcijańskich: sprawiedliwości, umiarkowania, męstwa, roztropności, a młodzież nigdy nie zapomina! I pomimo tego, iż w obecnych czasach grzech jest bardziej atrakcyjny i młodzi są niejako nim osaczeni, potrafią nieustannie darować i przebaczać, a także na nowo zwracać się do Pana. Jednakże najpiękniejszym, bo i najprostszym, czego udało mi się doświadczyć to ich pokojowe współistnienie i empatia.

Zawsze czekał

Ania Goc w "Tygodniku Powszechnym" pisała o tym, jak poruszające były Eucharystie, którym przewodniczył.

Msze św. Szpaku odprawia w trakcie pielgrzymki codziennie. Zwykle w którymś z kościołów po drodze. Jeśli akurat takiego nie ma, ołtarz budują z plecaków. - Jego kazania spalają ludzi na proch - mówi Roxy. - Proboszcz jednego z kościołów, w którym się zatrzymaliśmy, przepłakał pół Mszy. Później powiedział, że jeszcze nigdy nie było w nim tylu osób naraz. "Stoję tu na boku, jak by ktoś chciał mi coś powiedzieć" - mówi przed Mszą św. ks. Andrzej. Tak spowiada. Msze trwają zwykle około dwóch godzin, są dobrowolne.

Uśmiech na koniec

Pogrzeb, na który zjechali się jego wychowankowie z całej Polski to było coś niespotykanego. Pierwszy raz widziałem, żeby chwilę po śmierci kogoś bliskiego ludzie byli tak radośni.

Poszedłem w nocy na czuwanie przed pogrzebem. Było jakoś koło północy. Wszedłem do kościoła na krakowskich Dębnikach i zobaczyłem tętniącą życiem wspólnotę. Ludzie śpiewali, uśmiechali się, z wdzięcznością wspominali swojego duszpasterza. Gdzieś na środku tańczyła starsza, siwa kobieta w czerwonej sukni, przy ambonie stała pacyfka, w tle grały bębny i gitary.

W tych dniach Wojciech Żmudziński napisał: - Odszedł pasterz, który niczego nie narzucał, nie stawiał warunków, nie zamykał przed nikim drzwi. Człowiek Bożego miłosierdzia. Andrzeju! Zaciskałeś zęby i pięści, gdy walczyłeś ze sobą i z chorobą, która nie dała Ci szans. Poza tym miałeś zawsze dłonie otwarte, by wielbić Boga i dzielić się sobą z innymi. Byłeś jak dziecko dające każdemu kredyt zaufania.

Wychowankowie

Kilka dni temu spotkałem się przy jego grobie ze znajomym franciszkaninem. Kordian jest jednym z księży-wychowanków Szpaka. Chodził z nim na pielgrzymki, nasiąknął jego otwartością na szalone działania. Ale nie on jedyny.

- Dreptałem przy nim jak młody szczeniak przy dużym psie. Miał duży wpływ na młodych, kształtujących się duchownych. Nigdy nie chciał być naszym wychowawcą, ale nauczył nas tego, jak w prosty i niebanalny sposób głosić Ewangelię - mówi o nim Wojciech Jędrzejewski OP.

Poznałem kilku duchownych, którzy wyrośli w jego szkole. Każdy z nich podejmuje się nieszablonowych działań duszpasterskich, stara się wychodzić poza granice kościelnych schematów. Wiedzą, że świat się zmienia i nie ma co czekać i mieć nadzieję, że ludzie sami przyjdą do kościoła. Nie są efektownymi gwiazdorami, ale potrafią swoją postawą słuchania i gotowością do pomocy prowadzić ludzi do spotkania z Bogiem. Potrzebujemy jak najwięcej takich księży, żeby kościoły nie zaczęły pustoszeć.

Piotr Żyłka - redaktor naczelny DEON.pl, współautor "Życia na pełnej petardzie". W tym roku ukazała się jego najnowsza książka "Łobuzy. Grzesznicy mile widziani". Jeden z inicjatorów ruchu społecznego Zupa na Plantach. Jego działania można obserwować na Instagramie i Facebooku.

* * *

W ostatnim czasie pojawiło się sporo złych wiadomości o katolikach i Kościele. Media tak mają, że skupiają się na złu i sensacji. Chcemy jednak dawać prawdziwy obraz, pokazać dobro, które płynie z Kościoła. Czy znasz jakieś dobre historie? Znasz fajnego księdza lub robicie coś fajnego przy parafii lub ze wspólnotą? A może przeżyłeś coś takiego, co zmieniło twoje życie? Napisz do nas (kliknij tutaj lub w baner) >>

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Ksiądz, który nikogo nie skreślał
Komentarze (2)
ZZ
Zyg zyk
2 listopada 2018, 15:25
Skreślanie komentarza pod tekstem nawykowych praktyków skreślania  potępiającym skreślanie - tak pięknie zaorać to się jedynie lewactwo potrafi.
M
Mieszko
2 listopada 2018, 14:43
Kuźwa !  Co za pierdoły. Wniosek z powyższego artykułu ? Jak sie dostać do nieba ? Więcej grzeszyć, kopulować i ćpać.