Lider wolnego świata

(fot. CTV)

Mamy za sobą serię spotkań wielkich tego świata. Najpierw Ameryka przyleciała na Bliski Wschód, potem odbył się szczyt NATO, nazajutrz szczyt G7 (do 2014 r. było to G8, potem przestano zapraszać Putina), a między nimi miało miejsce spotkanie prezydenta USA Trumpa i papieża Franciszka.

Zdjęcia z tego ostatniego "szczytu" oddają zapewne sporą część prawdy o tym wydarzeniu.

Papież nie jest liliputem, ale przy Trumpie wyglądał na znacznie niższego, jakoś pochylonego. Jowialny Trump, z ust którego nie schodził szeroki uśmiech, a czasem wręcz grymas, który dałoby się zinterpretować jako wyraz emocji, gdyby nie setki i tysiące innych, często wesołkowatych zdjęć nowego gospodarza Białego Domu dającego do zrozumienia, że to on właśnie rządzi światem i że jest z siebie ogromnie zadowolony.

Twarz Franciszka skupiona, ściągnięta, choć jak zawsze wyrażająca życzliwość i kurtuazję dla rozmówcy, była dla mnie przygnębiająca. Papież znał już przebieg arabskiej i zarazem izraelsko-palestyńskiej wizyty Trumpa, klimatem i przesłaniem radykalnie odbiegającej od nieodległej w czasie wizyty papieskiej w Egipcie. Nie wiedział jeszcze, jak żenujący okaże się szczyt natowski mimo starań o przedstawienie go jako "w zasadzie" udanego, wreszcie trudno było wyobrazić sobie katastrofę szczytu G7, której w żaden sposób nie dało się już wyretuszować.

Taki był kontekst rozmowy Franciszka z przywódcą supermocarstwa, o którym także przed Brukselą i Taorminą wiadome było, że nad elementarnym poczuciem solidarności dominuje u niego skupienie się na egoistycznych interesach jego samego i jego otoczenia, bardziej nawet niż na obiektywnych interesach własnego kraju. Rozmówcą miał być ktoś głoszący bez wstydu prymat interesu nad wartościami, beztrosko klasyfikujący wszystkich wyznawców islamu, wszystkich uchodźców, wszystkich słabszych jako ciężar i strapienie i traktujący środowisko naturalne jako prywatny folwark.

Zderzenie postaw musiało być więc dramatyczne. Tylko Franciszek i Trump (oraz zobligowany do stuprocentowej szczelności tłumacz watykański) byli obecni przez te 30 minut w papieskiej bibliotece. Nie wiemy i przynajmniej przez jakiś czas nie dowiemy się, jaki konkretny przebieg miała rozmowa, muszą nam na razie wystarczyć zdjęcia i to, co nam one mówią…

Franciszek ma już za sobą dziesiątki ważnych rozmów z wielkimi tego świata. Nie jest w tej kwestii nowicjuszem, a ja mam osobiste przekonanie, że kwalifikacje wykładowcy psychologii są mu pomocne w "rozgryzaniu" rozmówcy, podobnie zresztą jak nawyk słuchania go do końca i chęć dogłębnego zrozumienia argumentów drugiej strony.

Franciszek w USA: Kraj jest wielki, gdy broni wolności >>

Wielu z nas ma wciąż w pamięci sytuacje, w których Jan Paweł II spotykał światowych przywódców, zwłaszcza w momentach kryzysowych. Z czasem coraz więcej wiedzieliśmy o ich przebiegu, mnie samemu dane było kilkakrotnie słyszeć o nich z ust nieżyjącego już niestety profesora Zbigniewa Brzezińskiego. Przez lata ambasadorowania łapczywie wyłapywałem echa z rozmów papieża Franciszka z przywódcami świata - łącznie z dwukrotnym spotkaniem z Putinem (za każdym razem arogancko spóźnionym o około godzinę…). Wszystkie one prowokowały do pytania o istotę przywództwa świata, który chcielibyśmy nazywać wolnym światem.

Kto dziś najmocniej uosabia ideał przywództwa wolnego świata? Proszę spojrzeć na zdjęcia Franciszka z Trumpem. Który z nich dwóch myśli i działa w kategoriach troski i odpowiedzialności za nasz los i za los naszej wolności? Uśmiechnięty od ucha do ucha dysponent walizki z kodami atomowymi czy ten papież bez dywizji, za to z wyjątkowo smutną miną? Magnat i twardziel czy bezbronny idealista?

Nie zapomnę wystąpienia papieża Franciszka w Kongresie Stanów Zjednoczonych niespełna 2 lata temu. W kraju tradycyjnie odwołującym się do kategorii przywództwa ("leadershipu") mówił o czterech amerykańskich przesłaniach: Abrahama Lincolna - jako symbolu wolności, Martina Luthera Kinga - jako symbolu marzenia o wolności w pluralizmie i odrzuceniu wykluczenia, Dorothy Day - orędowniczki sprawiedliwości społecznej i praw osób oraz Tomasza Mertona uosabiającego zdolność do dialogu i otwartość na Boga.

O współczesnym świecie powiedział wtedy, że "jest on coraz bardziej miejscem gwałtownych konfliktów, nienawiści i brutalnych zbrodni, popełnianych nawet w imię Boga i religii. Wiemy, że żadna religia nie jest wolna od form indywidualnych urojeń czy ekstremizmu ideologicznego. Oznacza to, że musimy być szczególnie uważni na wszelki rodzaj fundamentalizmu, czy to religijnego, czy też innego rodzaju. Konieczna jest delikatna równowaga, by zwalczać przemoc popełnianą w imię religii, ideologii lub systemu gospodarczego, chroniąc równocześnie wolność religijną, intelektualną i swobody indywidualne".

Na odchodnym z Pałacu Apostolskiego urzędujący prezydent USA rzucił papieżowi: "Powodzenia! Jeśli mogę w czymś pomóc, proszę dać znać". Nie wiemy, czy kpił, czy o drogę pytał. Papież nie zareagował. Jest naprawdę dobrze wychowany.

Memento nie dotyczy jednak tylko Trumpa i jemu podobnych, lecz w ogóle ludzi władzy. Brzeziński wydał kiedyś głośną książkę o przywództwie, dowodząc, że nie może ono polegać na dominacji. Naga siła - nawet oparta na głosach wyborców - dyskredytuje przywództwo. Receptą na prawdziwe przywództwo jest Havlowska "siła bezsilnych", a nadzieja wolnego świata odnajdzie się z pewnością raczej we Franciszku niż w Trumpie…

*  *  *

"W kręgu Franciszka" to nowy cykl felietonów autorstwa Piotra Nowiny-Konopki. Kolejne części tylko na DEON.pl

Moje 3-letnie ambasadorowanie przy Watykanie było niespodziewanym przywilejem i okazją do codziennego śledzenia niezwykłego pontyfikatu sprawowanego przez jezuitę "z drugiego końca świata". Niemal każdego dnia patrzyłem na zwierzchnika Kościoła, który postanowił pozostać "zwykłym człowiekiem", jak każdy z nas. Od 13 marca 2013 roku Franciszek zaskakuje, a nawet szokuje, wciąż przecież gromadząc wokół siebie osoby i grupy znajdujące w nim inspirację, autorytet i wzór pasterza na nowe czasy. Chcę Państwu o tym opowiadać w sposób w miarę możności regularny, odwołując się do słów Papieża i pokazując ludzi, o których można powiedzieć, że znalazły się "w kręgu Franciszka". Stąd nadtytuł mojej pisaniny.

*  *  *

Piotr Nowina-Konopka - działacz katolicki, w latach 1980-1989 w opozycji demokratycznej, w latach 1991-2001 poseł, kilkukrotny minister, negocjator członkostwa RP w UE, przewodniczący Polskiej Fundacji im. Roberta Schumana, były ambasador RP przy Stolicy Apostolskiej, obecnie na emeryturze.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Lider wolnego świata
Komentarze (15)
AZ
Andrzej Zduńczyk
1 czerwca 2017, 16:56
Analiza PNK dobra i sensowna. Chyba każdy rozsądnie myślący winien zgodzić się ,że wybór Trumpa, który kwestionuje zasady działania NATO, to dla Polski fatalna wiadomość,no chyba,że sami pchamy się w ręce Putina. Ten dobry człek nienawidzi pederastów( inaczej gejów),uchodzców itd.O gejach można dyskutować, o uchodzcach mówił np kard. Nycz ,ale to nie podstawowe problemy .Wymiksowanie się z Europy,bo to "giejropa" byłoby głupotą.Akurat jestem przeciwny ruchom tzw lgbt, ale to margines naprzeciwko bezpieczeństwa Polski.
JH
J H
31 maja 2017, 22:46
Dzisiaj są pierwsze doniesienia o tym, że Trump wycofa się z porozumienia klimatycznego. W kontekście podarowania mu przez papieża egzemplarzy swojej ekologicznej encykliki "Laudato si" jest to szczególnie przykre. Dopełnia to w jakimś sensie różne wątki poruszane przez pana redaktora w tym artykule. Dla mnie bardzo interesujące. 
S
Szymon
1 czerwca 2017, 08:50
Utożsamianie wiary, że regulując poziom CO2 możemy sobie w sposób przewidywalny sterować klimatem z ochroną przyrody i szacunkiem do niej to nieporozumienie.
R
rzymianin1
30 maja 2017, 21:58
W moim odczuciu artykuł niegodny klasy, którą powinien reprezetnować pan Ambasador. Wstyd mi, jako Polakowi. Tak pisze zwykły karierowicz, gryzipiórek, który chce zaistnieć medialnie. "Dowalić" Trumpowi, taki powinien być tytuł artykułu i byłoby jasne. Putin "cacy", no trochę się spóźnił, ale "gość w porządku", prawda? Merkel, choć rządzi Europą i rozdaje karty, bez pardonu dla innych, szczególnie dla Polski, Węgier, itp., w porządku, prawda? Nowy prezydent Francji, "chłopczyk" z III ligii, wystawiony przez .... można się domyślać, też w porządku "facet", a że będzie walczył z rodziną w ujęciu Biblii, popierał homozwiązki i inne wynaturzenia, że islamizuje Francję (czytaj: dechrystianizuje), nic to, prawda? Fajnie się z nim będzie rozmawiać papieżowi Franciszkowi. Na szczycie na Sycylii, wszyscy dobrzy, zatroskani o wspólne dobro Europy, prawda? Tylko ten Trump, prawda? Gdyby była "lewaczka" i narkomanka Clinton, byloby "niebusio", prawda? No szkoda słow. Obiektywizm w najwyższym stopniu i klasa wypowiedzi! Wstyd. 
JH
J H
31 maja 2017, 22:48
Po co ta piana na ustach i same epitety ?
ZZ
z z
30 maja 2017, 20:44
"Wall Street Jurnal" w grudniu 2016 r. określił Bergoglio mianem "lidera światowej lewicy" (kto nie wierzy niech wpisze w google "How Pope Francis Became the Leader of the Global Left"). W tym kontekściu brakowi uśmiechów trudno się dziwić.
WDR .
30 maja 2017, 18:10
@Piotr Nowina-Konopka: "Zdjęcia z tego ostatniego "szczytu" oddają zapewne sporą część prawdy o tym wydarzeniu." Serio? Panie Ambasadorze, mam dla Pana ciekawą informację. Red.Karol Wilczyński (deon) uważa, że osoby, które tak mówią dokonują manipulacji. Dowód? Proszę bardzo: www.deon.pl/co-naprawde-wydarzylo-sie-podczas-spotkania-papieza-z-trumpem-wyjasniamy Karol Wilczyński: "Nie ma jednak wątpliwości, że taka interpretacja jest daleko idącą manipulacją. Wystarczy obejrzeć film z wizyty, aby zobaczyć, że atmosfera na spotkaniu była bardzo dobra."
WDR .
30 maja 2017, 18:40
<a href="https://www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/komentarze/art,2868,co-naprawde-wydarzylo-sie-podczas-spotkania-papieza-z-trumpem-wyjasniamy.html">https://www.deon.pl/co-naprawde-wydarzylo-sie-podczas-spotkania-papieza-z-trumpem-wyjasniamy</a>
30 maja 2017, 14:04
Żyd Moric z "Ziemi Obiecanej" mówił: "Papież to jest firma" A dziś...  
30 maja 2017, 23:43
Każdy Papież był i jest szarlatanem. 
S
Szymon
30 maja 2017, 11:19
Panie Konopka, patrz pan na zdjęcie papieża Franciszka i premiera Kanady. Co pan widzisz?
abraham akeda
30 maja 2017, 11:14
Pan Konopka jak zwykle duraczy czytelników portalu deon.pl swoimi wyssanymi z brudnego palca elukubracjami, nie ma w tym ani uncji rzetelnej analizy tylko, jak zresztą widać z teksu - wściekły atak małego, śmiesznego człowieczka na prawdziwego potentata, przywódcę jedynego supermocarstwa na naszej planecie. Panie Konopka troche trzeźwiej perspektywy by się przydało.
P
Piotr ~
30 maja 2017, 13:15
Panie abraham troche miłości by się przydało.
abraham akeda
30 maja 2017, 14:12
Polityka jest pragmatyczna. Miłość nie ma tu nic do rzeczy. Osoby pokroju pana Konopki od kilku dziesięcioleci duraczą polski naród międzynarodówką europejską, zachodnią cywilizacją, że wszyscy ludzie będą braćmi i tego typu bzdetami. Nie ma żadnej zachodniej cywilizacji ani Zachodu rozumianego jako monolit. USA w Jałcie po II wojnie światowej dogadały się z ZSRR co do podziału świata i pierwszym krokiem jaki zrobiły było rozbicie imperiów kolonialnych, angielskiego i francuskiego, następie zdyscyplinowanie pokonanych "sojuszników" za pomocą multilateralnych porozumień politycznych i wojskowych w ramach palnu marshala i NATO. Po 1989 roku USA stały się jedynym na planecie supermocarstwem z przystawkami typu Niemcy czy Francja ale po saudyskiej prowokacji 11 września 2001(15 z 19 zamachowców było pochodzenia saudyskiego), po zrobieniu ze środkowego wschodu poligonu amerykańskiego a następnie nieudanych dwóch kadencjach prezydenta Obamy pozycja Stanów Zjednoczonych znacznie osłabła ukazując wschodzącą potęgę Chin. Polityka Trumpa, jego gesty i sposób zachowania mają pokazać że USA nadal są supermocarstwem i nie zrezygnują z dyscyplinowania mniejszych graczy tylko dlatego że Franciszek tak powiedział. Kto tego nie rozumie(jak pan Konopka) i strofuje światowego lidera za to, że jak pan Konopka nie jest popychadłem, nie kuca przed kim trzeba i nie skacze na komende z gałęzi na gałaź dodatkowo argumentując swoje ujadania jakimiś konfesyjnymi sloganami jest człowiekiem najkrócej mówią podejrzanym.
P
Piotr ~
30 maja 2017, 16:27
To jak Panu jedno z drugim się gryzie, to już Pan sam sobie  odpowiedz co Pan woli "uprawiać" na tej ziemi: politykę czy miłość.