Małżeństwo w pierwszych wiekach

(fot. Catholic Church England and Wales / flickr.com)

Dyskusja synodalna zainicjowana przez papieża Franciszka skłania do przypomnienia sobie jak podchodzono do małżeństwa (a więc i rozwodów) w pierwszych wiekach chrześcijaństwa.

Mimo wyraźnego na początku chrześcijaństwa zafascynowania dziewictwem, co spowodowane było przede wszystkim eschatologicznymi nadziejami wspólnoty wierzących, spodziewających się powtórnego przyjścia Mesjasza w najbliższym czasie, jest oczywiste, że większość członków Kościoła żyła w rodzinach wychowując dzieci, bez względu na to, ilu świętych kaznodziejów zachęcałoby do życia w czystości. Małżeństwo więc było rzeczywistością, której nie można było pomijać w refleksji teologicznej. Zachęty do dziewictwa i czystości rzutują jednak na wypowiedzi dotyczące małżeństwa i stąd w kontekście zachwalania dziewictwa jawi się ono jako doskonałość w najlepszym wypadku drugorzędna, gdy zaś mowa tylko o nim, przedstawia się je jako dar Boży i drogę zbawienia. W dużej mierze jest to kwestia retoryki, a więc lektura poszczególnych tekstów Tradycji musi na ten retoryczny kontekst zwracać uwagę.

Od samego początku da się wyróżnić dwa podejścia do małżeństwa, mianowicie prawne i eschatologiczne. Nie ulegało wątpliwości, że jest ono rzeczywistością pobłogosławioną przez Boga i zgodną z Jego wolą, nie łudzono się też jednak co do praktycznych trudności z życiem małżeńskim, które czasem prowadziły do rozwodu. Wiadomo, że rozwody dopuszczało rzymskie prawo cywilne, a i prawo Mojżeszowe je przewidywało, co dla czytelników Biblii było normatywne.

Podkreślenie przez Jezusa Chrystusa jedności małżeństwa przez odwołanie się do Rdz 1, 27 ("stworzył ich jako mężczyznę i kobietę") i 2, 24 ("mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się ze swoją żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem") kazało zastanawiać się nie tylko nad prawomocnością rozwodu, ale także drugiego małżeństwa po śmierci współmałżonka. Czyż bowiem można być "jednym ciałem" coraz to z kimś innym? Bo jeśli tak, to czemu nie równocześnie?

Święty Paweł traktował małżeństwo prawniczo i interpretował naukę Chrystusa w taki sposób, że dopuszczał możliwość zawarcia nowego związku po śmierci współmałżonka (Rz 7, 1-4). Wnosi o tym na podstawie swego ogólnego nastawienia do Prawa: ma ono władzę nad ludźmi na tym świecie, jeśli więc jeden współmałżonek umrze, Prawo przestaje się stosować.

Przy nastawieniu eschatologicznym, w którym chodzi o zbawienie, a nie o zachowywanie prawa, to znaczy przy akcentowaniu duchowego obrazu małżeństwa jako założonego przez Boga od początku, obrazu miłości Chrystusa do Kościoła, nie tylko rozwód i drugie małżeństwo po nim, ale także bigamia sukcesywna, czyli małżeństwo wdowców, była widziana jako przeciwna świętości małżeństwa. Wszak Chrystus kocha swój Kościół miłością jedną i stałą. Tak więc założenie, że czasy ostateczne, czyli mesjańskie, rozpoczynają się dla chrześcijanina już wraz ze chrztem, każe zwolennikom eschatologicznej wizji małżeństwa głosić jego jedyność w sensie ścisłym.

Do czwartego wieku nie mówiono o sakramentalności małżeństwa w znaczeniu później ustalonym dogmatycznie. Zdawano sobie sprawę, że jest to dar Boży, zasadniczo wyżej jednak ceniono dziewictwo. Pierwszym zwiastunem koncepcji sakramentalności zdaje się być św. Augustyn z Hippony. To on właśnie napisał - jako pierwszy w Kościele - specjalne dziełko "O wartości małżeństwa" (De bono coniugali). Zwraca w nim uwagę na trzy podstawowe dobra takiego związku. Jest to posiadanie potomstwa, wierność i "jakby-sakramentalność".

Rodzenie dzieci uznaje za powszechnie przyjmowane przez wszystkie ludy i nie wymagające dodatkowej argumentacji. Małżeństwo zostało przez Boga ustanowione od początku, tak jak i podział płci, i rodzenie dzieci było w Bożych planach bez względu na grzech Adama i Ewy. Przeczenie temu uważa za niedorzeczność.

Drugie dobro małżeństwa według Augustyna, to znaczy wierność, wypływa z charakteru przyjaźni. To ona leży u podstaw małżeństwa i jest koniecznym gwarantem jego trwałości. Przyjaźń zaś wyklucza sama przez się tymczasowość związku: albo wchodzi się w nią z zamiarem trwania przez całe życie, albo przyjaźni nie ma.

Sakramentalność małżeństwa w ujęciu Augustyna stwarza więcej dylematów, jest bowiem nieprecyzyjnie opisana. Polega na tym, że małżeństwo religijnie i społecznie jest uporządkowane, i że jest obrazem miłości Chrystusa do Kościoła i jako takie jest niezmienne i niezrywalne:

"... miłość małżeńska powinna baczyć na to, aby jeden współmałżonek, szukając większej czci, nie wystawił drugiego na potępienie. Związek małżeński jest do tego stopnia rzeczywistością pewnego (quiddam) sakramentu, że nie unieważnia go nawet separacja" (AUGUSTYN, O wartości małżeństwa 7).

Augustyn pojmuje zatem małżeństwo zgodnie z tradycją prawną, biorącą początek od św. Pawła, jak widzieliśmy to na początku. Sakrament ten, jakkolwiek byłby pojęty, trwa tylko do śmierci jednego z współmałżonków i nic nie staje na przeszkodzie następnemu związkowi. Tylko od wyższych duchownych, to jest diakonów, prezbiterów i biskupów wymagano, by byli "mężami jednej żony", zgodnie z zapisem z 1 Tm 3, 2. Było tak jednakowo na Wschodzie i na Zachodzie, aż do czasu, gdy w Kościele łacińskim wprowadzono obowiązkowy celibat księży. Nie płynęło to jednak z refleksji teologicznej nad urzędami kościelnymi, ale właśnie nad małżeństwem: wymagano od nich większej doskonałości niż od innych.

Zachód w rozumieniu jedności małżeństwa poszedł śladami Augustyna, Wschód - kontynuuje nastawienie eschatologiczne. Obie strony bronią jedności sakramentu: Zachód -zabraniając małżeństwa po rozwodzie, ale dopuszczając je dla wdowców, Wschód - uznając tylko jedno małżeństwo za sakramentalne na wieczność i traktując związek po rozwodzie lub po śmierci współmałżonka jako niesakramentalny, ale dopuszczalny z powodu ludzkiej słabości i błogosławiony rytem pokutnym. Od czasu św. Bazylego Wielkiego, biskupa i doktora Kościoła († ok. 378 r. ), w Kościele Wschodnim obowiązuje taki kanon:

"Kto porzuca żonę, z którą zawarł legalny związek małżeński, i bierze sobie inną, na mocy wyroku Pana (Mt 19, 9) podlega karze za cudzołóstwo. Nasi ojcowie ustalili, że winni takiego grzechu mają przez rok opłakiwać swą przewinę, przez dwa lata słuchać, przez trzy lata leżeć krzyżem, w siódmym roku asystować na zgromadzeniach wiernych, i dopiero wtedy mogą być dopuszczeni do ofiary, jeśli ze łzami okażą skruchę" (Bazyli Wielki, kanon 77, Synod In Trullo (691/692), kan. 87).

Nikt więc nie poddaje w wątpliwość, czy jest to cudzołóstwo czy nie, idzie tylko o wymiar należnej pokuty: czy ma być dożywotnia, czy czasowa. Według koncepcji eschatologicznej, w której chodzi nie tyle o zachowanie prawa, ile o zbawienie człowieka, kary są pojmowane jako służące poprawie, a kara dożywotnia żadnego czasu na życie po poprawie nie daje. Z Ewangelii w żaden sposób nie wynika, kto może przystępować do komunii, a kto nie - jest to sprawą Kościoła, który ustala warunki w zależności od czasu i miejsca.

Na Zachodzie można więc po kolei żyć w kilku sakramentalnych małżeństwach, na Wschodzie jest to niemożliwe, gdyż sakrament jest ważny na wieczność. Obie te tradycje (małą literą) należą do Tradycji pisanej wielką literą. Trudno orzec, czy rozwój dialogu ekumenicznego doprowadzi kiedyś do tego, że obie będą mogły się połączyć, bez oskarżeń o herezję. Widzieliśmy, że jest to ze wszech miar uprawnione, a św. Jan Paweł II wielokrotnie przekonywał, że tradycja zachowana w Kościele Prawosławnym jest tak samo apostolska jak ta w Kościele Katolickim i że są obie jak "dwa płuca Kościoła i Europy".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Małżeństwo w pierwszych wiekach
Komentarze (92)
K
Key
19 października 2014, 17:40
Artykuł już na początku zawiera błąd: przeciwstawia "czystość" małżeństwu. Z analogii należałoby zatem wnioskować, że małżeństwo jest "brudem".
A
anonim
20 października 2014, 03:46
Błędnie to odczytałeś. To współżycie seksualne uznawane było za źródło nieczystości, stąd powstrzymanie się od współżycia oznaczało zachowanie czystości. Ze względu na panujące przekonanie o rychłym nadejściu Chrystusa część wiernych uznawała za nie mające sensu zakorzenianie się w ziemskim życiu, jednakże "większość członków Kościoła żyła w rodzinach wychowując dzieci, bez względu na to, ilu świętych kaznodziejów zachęcałoby do życia w czystości". W stwierdzeniu tym nie chodzi o to, że większość żyła w nieczystości bo żyli w małżeństwach, lecz o to że żyli wychowując dzieci, a więc utrzymując współżycie seksualne będące źródłem nieczystości. Oczywiście utożsamianie współżycia seksualnego z nieczystością jest błędem. Jednak to nie autor czyni taki błąd. Jest to spuścizna językowa po dawnym powszechnym przekonaniu.
X
xyz
18 października 2014, 08:25
W artykule są kłamstwa historyczne napisane w celu przekonania czytelników do poparcia propozycji heretyka Kaspera.
A
anonim
18 października 2014, 09:07
Bluznąć to każdy może, ale konkrety to już przekraczają na ogół możliwości intelektualne...
X
xyz
18 października 2014, 09:20
Kto tu bluźni? Artykuł jest napisany jednostronnie. Wszystkie sobory Koscioła w starożytności powołując się na Pismo Święte i Tradycje Apostolską zabraniały rozwodnikom przyjmowania Ciała Chrystusa. Nauka Kościoła wszystkich wieków jest jasna i przejrzysta ale autor relatywizuje ją np. "Z Ewangelii w żaden sposób nie wynika, kto może przystępować do komunii, a kto nie - jest to sprawą Kościoła, który ustala warunki w zależności od czasu i miejsca."
A
anonim
18 października 2014, 10:40
Czytasz bez zrozumienia tego co czytasz... albo świadomie przekręcasz... Ja nie pisałem o bluźnieniu, napisałem o bluzganiu. Załóżmy że nie zrozumiałeś... Skoro twierdzisz że w artykule sa kłamstwa historyczne to podaj co jest tym kłamstwem, jaka jest prawda, potwierdzenie tego że to Ty podajesz prawdę. Nauka Kościoła wszystkich wieków jest jasna i przejrzysta ale autor relatywizuje ją np. "Z Ewangelii w żaden sposób nie wynika, kto może przystępować do komunii, a kto nie - jest to sprawą Kościoła, który ustala warunki w zależności od czasu i miejsca." --- I niby w jaki sposób autor zrelatywizował w powyższym przykładzie naukę Kościoła?
X
xyz
18 października 2014, 12:56
Oczywiście zadaje pytanie: Kto tu bluzga? Pomyliłem komentarz, przepraszam.
A
anonim
19 października 2014, 10:29
Pomyliłeś komentarz i przepraszasz, ale nadal nie podajesz co to za kłamstwa historyczne (rzekomo) były w tym artykule.
O
owieczka_
18 października 2014, 06:43
Z Ewangelii w żaden sposób nie wynika kto może przystępować do komunii, a kto nie. No cóż, to co będzie łatwiej Kościołowi zrobić, żeby zadowolić kard. Kaspera - przemianować ciężki grzech cudzołóstwa na lekki czy wyrzucić jeden z warunków sakramentu pokuty i pojednania mówiący o mocnym postanowieniu poprawy? No i kwestia samej pokuty, która ma przyjąć wg kard. Kaspera formę grzesznego pożycia, ot co - "grzech może być drogą do Boga" jak proponował tu niedawno o. Kramer.
&
<...>
16 października 2014, 23:58
prof. Robert de Mattei o raporcie synodalnym Poczucie grzechu jest wymazane; pojęcia dobra i zła - zniesione; prawo naturalne -  zdławione; wszelkie pozytywne odniesienia do takich wartości jak czystość czy skromność - wylądowały w archiwum. Wraz z raportem przedstawionym 13 października 2014 ojcom synodalnym przez kardynała Petera Erdo, w Kościele oficjalnie wybuchła rewolucja seksualna, ze wszelkimi niszczycielskimi konsekwencjami dla dusz i społeczeństwa... [url]http://www.cfnews.org/page88/files/c02b480cd1736500c84ddd931521b05f-280.html[/url]
K
kate
16 października 2014, 23:50
 Zachęty do dziewictwa i czystości rzutują jednak na wypowiedzi dotyczące małżeństwa i stąd w kontekście zachwalania dziewictwa jawi się ono jako doskonałość w najlepszym wypadku drugorzędna, gdy zaś mowa tylko o nim, przedstawia się je jako dar Boży i drogę zbawienia. Czy nie zauważa Ksiądz, że powiela stereotyp o jakimś dziwnym purytanizmie chrześcijan, co przeciez przeczy teologii: mnie zawsze uczono, że czystość rozumieją chrześcijanie eschatologicznie, a nie medycznie. Nie można podejmować decyzji o kapłaństwie, a tym bardziej o małżeństwie, jeśli nie dysponuje się cnotą czystości albo choćby jej świadomością. Inaczej może wogóle nie mówmy o sakramentach, które potrzebują transcendencji: inaczej to tylko teatr rytuałów. większość członków Kościoła żyła w rodzinach wychowując dzieci, bez względu na to, ilu świętych kaznodziejów zachęcałoby do życia w czystości. I tu mamy poplątanie z pomieszaniem: pierwsi chrześcijanie jako neofici oczywiście pochodzili z rodzin pogańskich, ba w tych rodzinach pozostawali, jak nauczanie św. Pawła im zezwalało, ale również to samo nauczanie św. Pawła mówiło im wyraźnie, że znajdują się w nowej rzeczywistości, gdzie nie ma "ani Żyda, ani poganina". Kontekst tego w jakich rodzajach związków pozostajemy nie ma się nijak do aspektu małżeństwa chrześcijańskiego. Jeśli jestem chrześcijaninem to realizuje cnoty chrześcijańskie i w takim aspekcie równiez realizuje swoje małżeństwo. Chyba, że udaję chrześcijanina, albo zgoła się nie nawróciłem. Wtedy rzeczywiście nic nie rozumiem z nauczania o czystości i tego nie realizuję. Ale wtedy chyba nie można mieć pretensji do kaznodziejstwa.
J
jas
16 października 2014, 19:40
Ojcowie synodalni ponownie spotkali się dzisiaj na sesji ogólnej i zapoznali z relacjami z obrad w dziesięciu grupach językowych. Relatorzy sygnalizowali poważne zastrzeżenia do relacji z pierwszego tygodnia obrad. Dotyczyły one wielu kwestii, takich jak nierozerwalność małżeństwa, konkubinaty czy związki homoseksualne. Podkreślano konieczność zachowania pełnej ciągłości z dotychczasowym nauczaniem Kościoła. Każda grupa przedstawiła na piśmie swe poprawki czy wręcz alternatywne wersje relatio. Na ich podstawie zostanie zredagowany dokument końcowy Synodu. Tekst pochodzi ze strony http://pl.radiovaticana.va/news/2014/10/16/synod_biskup%C3%B3w:_przedstawiono_sprawozdania_z_grup_j%C4%99zykowych_i/pol-831365 strony Radia Watykańskiego 
G
gnG
16 października 2014, 18:03
Ojcze Henryku! Proszę o więcej!
H
H
16 października 2014, 22:52
Więcej, ale czego? To nie koncert życzeń.
G
gnG
18 października 2014, 15:42
"Do czwartego wieku nie mówiono o sakramentalności małżeństwa w znaczeniu później ustalonym dogmatycznie." 2/Proszę o więcej - o dalszy ciąg ustalania dogmatycznego sakramentalności małżeństwa. 1/Proszę o więcej tak przejrzystych tekstów na temat historii Chrześcijaństwa.
A
atu
16 października 2014, 16:06
~wierny 13:50:28 | 2014-10-15 Papież Franciszek zachęcał w środę Polaków do tego, by od Jana Pawła II uczyli się “ewangelicznego radykalizmu". Podczas audiencji generalnej w Watykanie papież nawiązał do przypadającej w czwartek 36. rocznicy wyboru Karola Wojtyły na papieża. A na deonie jest tak z tą nauką Świętego jak powiedział abp Gądecki  Zawsze znajdzie się jakiś teolog lub teolog postmodenistyczny - papież Benedykt XVI pisał a takich naukowcach
PL
piotrek lat 44
16 października 2014, 13:55
Do wszuystkich krytykujących i oburzających się: Nie chcę być w kościele purystów którzy tutaj komentują i są bardziej sprawiedliwi niż sam Jezus i Bóg Ojciec, a wiedzą wiecej niż Duch Święty. Nie chcę takiego kościoła i takich ludzi. Wiem co myślicie, że pewnie jestescie tacy święci, że tylko wy możecie spożywać Ciało Pańskie i tylko wami cieszy sie Jezus i tylko na was patrzy z milością w  kościele jak idziecie w procesji do ołtarza. Gratulacje. Będziecie w niebie w samym salonie przy kominku wylegiwać się na puszystym dywanie. Przyjmujcie sami Jeusa wy przeczyste istoty ziemskie. To jest to o co chodzi w waszej ewangelii, pies drapał jawnogrzesznicę, i setną owcę i zagubioną drachmę a syna marnotrawnego konijcie w d... . Git.
X
xyz
16 października 2014, 14:03
Jak nie chcesz być w takim Kościele to złóż apostazje.
A
anonim
16 października 2014, 14:08
Jak wolisz być w Kościele w którym cudzołóstwo jest cnotą, a im kto więcej i ciężej grzeszy tym jest godniejszy podziwu i chwały, to droga wolna...
PL
piotrek lat 44
16 października 2014, 14:18
wiem wiem że droga wolna. zostaniecie tylko wy dobre i czyste istoty. Ja pójdę tam gdzie mówią: Gdzie jednak wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska Pozdrowienia bracia...;-)
G
go
16 października 2014, 15:10
Szczerze mówiąc nie bardzo wiem o co Ci chodzi... O to, że Jezusa w Eucharystii można przyjąc tylko w stanie łaski uświęcającej? No więc dobrze byłoby wiedziec, że choc Eucharystia jest największym i najwspanialszym darem Boga, jej przyjmowanie nie jest koniecznym warunkiem do zbawienia. Lepiej już tego nie robic niż robic to świętokradczo. Przez to ostatnie można sobie tylko zrobic wielką krzywdę. Dlatego tak naprawdę ci którzy chcą to umożliwic, robią tym biedakom tylko niedźwiedzią przysługę.
A
anonim
16 października 2014, 15:23
Rozlewająca się łaska to nie magia i jak ktoś zapiera się przy swoim grzeszeniu, to nic nie zdziała. Łaska wymaga nawrócenia. A z Twoją odrazą do nie grzeszenia i uwielbieniem dla wyzywania to nie bardzo to widzę. W moich wpisach nie znajdziesz nic z tego co z taką zapalczywością mi przypisujesz. To Ty delektujesz się wyzywaniem i ubliżaniem. I oznajmiając że nie chcesz "być w kościele purystów którzy tutaj komentują" sam sobie gotujesz taki, a nie inny los. Bo skoro teraz nie chcesz być  W TYM Kościele, to potem może okazać się że nie będziesz też chciał być w tym NIEBIE. I to będzie twoje piekło. Ale zauważ że wyłącznie na własne życzenie.
Ś
Świetne!!!
16 października 2014, 17:44
Purytanie -  na dywanie...  :) Bez jawnogrzesznic :( gnG
A
Agi
18 października 2014, 14:54
Jeśli tego potrzebujesz to możemy Cię biedaku pogłaskać. Tylko co to zmieni. Ale nie martw się Bóg jest miłosierny. A skoro masz już taki problem z tym małżeństwem to może wykaż się miłością chociaż do "purystów'. Czy tej Ci nie zabrakło?
A
Agi
18 października 2014, 14:56
Można by się nawet z Tobą zgodzić, gdybyś pomyślał jeszcze, żejest coś takieo jak zgorszenie...
;
;
18 października 2014, 21:04
Zgadzam się...
MV
mareepu voce
16 października 2014, 12:26
Nie wiem co zrobiłbym gdyby moja żona zostawiła mnie dla innego faceta, miała z nim dzieci. Ale wiem, że chociaż byłbym najsprawiedliwszy na świecie, to nigdy nie będę mógł powiedzieć: "Panie, jestem już godzien abyś przyszedł do mnie..." Jesteśmy wszyscy ludem w drodze, i na tej drodze KAŻDY potrzebuje pokarmu, każdy, kto chce iść drogą do Ojca.
O
oli
16 października 2014, 14:20
Jak Cię żona zostawi to ty będziesz godzien przyjmować Komunię sw. Ona nie będzie godna.
KK
Krzysztof Krajewski-Siuda
15 października 2014, 20:43
Do czystości powołany jest każdy, w różny sposób, w zależności od stanu. Ks. Pietras myli czystość ze wstrzemięźliwością. A to poważny błąd, tak jakby życie w małżeństwie było nieczyste. Vide zdanie "większość członków Kościoła żyła w rodzinach wychowując dzieci, bez względu na to, ilu świętych kaznodziejów zachęcałoby do życia w czystości." To jest kompromitujące! i wprowadza zamieszanie. 
15 października 2014, 19:13
Czyli jak, odrzucamy Tradycję, Sobory, nauczanie Papiezy i wracamy do korzeni chrześcijaństwa? Ze wszystkim, czy jedynie z elementami nam dziś pasujacymi?  Tyle tylko iż przy okazji odrzucamy działanie Ducha Świętego w Kosciele co zresztą zostało już kiedyś jasno i wyraźnie potępione.
A
andy
15 października 2014, 19:20
Korzenie Chrześcijaństwa to było odwracanie się od grzechu do Ewangelii, od tradycji pogańskich do chrześcijaństwa. To był proces, to się działo. Nie miesiąc, ani rok.
G
go
15 października 2014, 17:26
Ciekawy post, ale przyczepię się do jednej sprawy: "Z Ewangelii w żaden sposób nie wynika, kto może przystępować do komunii, a kto nie - jest to sprawą Kościoła, który ustala warunki w zależności od czasu i miejsca" Czyli jest to "sprawą Kościoła" w oderwaniu od Ewangelii? Jest w niej przecież wyraźnie napisane co jest grzechem. Jeśli to zdanie jest przygotowaniem gruntu pod "wyjaśnienia" dlaczego ludzie żyjący w grzechu mogą przyjmowac Jezusa w Eucharystii, to dziękuję, nie skorzystam.
T
tak
15 października 2014, 21:12
Rzeczywiście cytowane przez Ciebie zdanie jasno i precyzyjnie pokazuje, że jego Autor uważa, że to czy będziemy przyjmowali Ciało Chrystusa bedąc w stanie łaskmi uświęcającej czy będąc w stanie grzechu/grzechów ciężkich jest rzeczą do dyskusji. Pamietam , że kiedyś w USA rozmawiałem z facetem, który przyjął komunię św. a potem tonem usprawiedliwienia się powiedział, że przecież Apostołowie przyjmujacy komunię św. podczas ostatniej woeczerzy nie spowiadali sie wcześniej.
A
AmTer
15 października 2014, 16:43
Tak sobie myślę czytając artykuły o zaadaptowaniu praktyk innych "Kościołów", że Kościół katolicki stał się ofiarą politycznej poprawności - nie narzuconej, ale dobrowolnie przyjętej. Przez lata mówiono tylko o tym, co różne denominacje chrześcijańskie łączy. Kościół prawosławny nazywano siostrzanym. Nawet denominacje protestanckie nazywano Kościołami, choć z teologicznego punktu widzenia wcale nimi nie są. Ostatnio doszło nawet do tego, że nawet pastorów protestanckich tytułuje się w mediach typu KAI "ksiądz". To już zupełne wypaczenie. Trzeba nazywać rzeczy po imieniu. Przez lata, nie mówiono o tym, że teologia małżeństwa u prawosławnych jest inna niż w Kk i inna jest ich praktyka. Nie mówiąc już o różnicach z protestantami, którzy nawet niekiedy negują zmartwychwstanie Chrystusa. Te przemilczenia miały swój cel - ekumenizm. Ale do prawdziwego zbliżenia nie doszło. Zmieniono tylko język na politycznie poprawny. Trudno się teraz dziwić, że na synodzie sami biskupi są zaskoczeni, że taka jest teologia i praktyka małżeństwa u prawosławnych. To zaskoczenie jest wykorzystywane teraz do przeforsowania pewnych zmian w duchu negacji nauczania Kk, a tak naprawdę samej Ewangelii i planu bożego wobec człowieka.
A
AmTer
15 października 2014, 16:41
"Nikt więc nie poddaje w wątpliwość, czy jest to cudzołóstwo czy nie, idzie tylko o wymiar należnej pokuty: czy ma być dożywotnia, czy czasowa. Według koncepcji eschatologicznej, w której chodzi nie tyle o zachowanie prawa, ile o zbawienie człowieka, kary są pojmowane jako służące poprawie, a kara dożywotnia żadnego czasu na życie po poprawie nie daje." Pomieszanie z poplątaniem. Grzech cudzołóstwa ma miejsce wtedy, gdy ktoś współżyje nie z własną żoną. Czy naprawdę Ojciec sądzi, że jakieś siedmioletnie czary mary zrobią z aktu cudzołożnego akt czystej miłości??? Nie zrobią i akty takie pozostaną aktami cudzołożnymi. A swoją drogą sprawa siedmioletniej pokuty dla rozwiedzionych jest godna rozważenia. Dzisiaj właściwie wystarczy powstrzymać się od współżycia w nowym związku, żeby być dopuszczonym do komunii, co się nijak ma do wyrządzonego zła.  Wszyscy tak lubią powoływać się na pierwszych chrześcijan, warto więc rozważyć i taką pokutę, oprócz oczywiście powstrzymania się od współżycia.
S
strada
15 października 2014, 16:55
Co ojciec sądzie, to nie wiemy. Ojciec opisuje praktyki i teologie Kościoła Pierwotnego. Czytaj ze zrozumieniem
O
olo
15 października 2014, 17:28
Nie do końca. Ojciec wyraża też swoje opinie.
jazmig jazmig
15 października 2014, 16:31
Gdy nie wiadomo o co chodzi, chodzi o pieniądze. Niemieccy purpuraci masowo tracą wiernych i wydaje im się, że schlebiając wiernym spowodują zatrzymanie tego zjawiska. Jednakże także luteranie i inny protestanci tracą wiernych jeszcze szybciej, zatem naśladowanie ich nie ma sensu. Kościół ma głosić Słowo Boże, a nie opowiadać wiernym miłe androny. Św. PaweL przestrzega: kto spożywa chleb lub pije kielich Pański niegodnie, winny będzie Ciała i Krwi Pańskiej. 28 Niech przeto człowiek baczy na siebie samego, spożywając ten chleb i pijąc z tego kielicha. 29 Kto bowiem spożywa i pije nie zważając na Ciało [Pańskie], wyrok sobie spożywa i pije.
Paweł Tatrocki
15 października 2014, 14:35
Pytanie więc do o. Pietrasa jest następujące: czy człowiek w grzechu ciężkim może przystępować do komunii i jak się ma to do Tradycji Kościoła. Drugie pytanie jest takie: czy można zmienić ciężkość grzechu cudzołóstwa na lekki, aby w ten sposób umożliwić osobom pozostającym z związkach niesakramentalnych przystępowanie do komunii. Trzecie pytanie to czy można znieść cudzołóstwo jako grzech w ogóle wbrew temu co mówi Pismo Święte, które potępia rozpustę.
S
strada
15 października 2014, 16:58
To pytanie powinno być zadane Ojcom Kościoła, bo w artykule są opisane ich praktyki
O
olo
15 października 2014, 17:41
Można postawic jedno pytanie zamiast tych trzech. Czy patrząc z dzisiejszego puntu widzenia Jezus jednak nie był za mało "miłosierny"? Są tacy którzy już odpowiedzieli na to twierdząco. Życ spokojnie w grzechu i oczekiwac Bożego miłosierdzia, to jest recepta na dzisiejsze czasy. Szkoda, że w Kościele są tacy którzy mamią ludzi tą receptą.
Paweł Tatrocki
15 października 2014, 20:13
Nie do końca Ojców Kościoła skoro ojciec Pietras stwierdza, że w Piśmie Świętym nie ma nigdzie podanych wymogów przystępowania do komunii świętej, która to sprawa należy do Kościoła, który w zależności od warunków miejsca i czasu ustala kto może do komuni przystąpić a kto nie. Pytanie więc jest zasadne: czy synod może zanegować 2000 lat tradycji, nauczanie Ojców Kościoła, nauczania zwykłego w imię otwartości na świat. Moim zdaniem zrobiłby źle, nie od tego jest, a od zapełniania Kościołów jest Duch Święty a nie papież z biskupami. Papież razem z biskupami ma trzymać się wiernie nauki Kościoła, a to, że nie ma wiernych to już nie od nich tylko zależy i powinni przed tym faktem stanąć w pokorze. Może Duch Święty chce, aby Kościół się skurczył do małych rozmiarów i przeszedł w jakość a nie w ilość i będzie oczekiwał na łaskę tegoż Ducha, która przejawi się we wzbudzeniu biskupów na miarę pierwszych Apostołów lub jeszcze świętszych? Ale cóż, jestem tylko zwyczajnym wiernym i nie do mnie należy określanie kierunku nauczania Kościoła, ani tym bardziej pouczanie kogokolwiek. Trzeba zaufać Duchowi Świętemu, że nie da zbłądzić Kościołowi.
P
posoborowie
15 października 2014, 13:56
1) nie ma "sakramentów prawosławnych". Nie istnieje "prawosławny sakrament małżeństwa", "mariawicki sakrament bierzmowania" ani "luterański sakrament chrztu". Wszystkie bez wyjątku sakramenty, o ile są sprawowane ważnie (z zachowaniem formy, materii i intencji oraz przez wymaganego szafarza sakramentu), są katolickie. Ważnie sprawowany chrzest włącza zawsze do Kościoła katolickiego. Innego Kościoła nie ma, co publicznie i uroczyście wyznajemy w każdą niedzielę. 2) pobłogosławienie pary żyjącej w jawnym grzechu ciężkim przez duchownego chrześcijańskiego to zwyczajne wymierzenie siarczystego policzka Panu Jezusowi.  3) podobnie zezwolenie cudzołożnikom na przystępowanie do sakramentów świętych to nic innego jak urzędowa zgoda na świętokradztwo czyli na bezczeszczenie Najświętszego Sakramentu.
F
Fabian
15 października 2014, 14:01
Brawo!  W końcu ktoś to napisał jak jest Prawda. 
F
Fabian
15 października 2014, 14:09
Brawo! W końcu ktoś napisał jaka jest Prawda.
D
Dex
15 października 2014, 14:14
Bzdyrny komentarz
S
strada
15 października 2014, 16:59
Krytyka Ojców Kościoła? No, no....
O
olo
15 października 2014, 17:43
yyyy... Ojców Kościoła?? Co to za bzdury strada?
G
go
15 października 2014, 17:44
Hehehe, aleś się wysilił.
S
strada
15 października 2014, 18:25
A wiesz kto to są Ojcowie Kościoła?
O
olo
15 października 2014, 19:28
Uhm, za to nie wiem kto tu ich krytykuje.
R
Robert
16 października 2014, 10:05
nie do końca masz rację - w innych Kościołach chrześcijańskich też są Sakramenty, i są uznawanane przez nasz Kościół Katolicki jako ważnie przyjęte na mocy porozumień, np. Chrzest, Bierzmowanie w Kościele Prawosławnym jest ważny w naszym, nie trzeba ich ponownie przyjmować. 
J
JSzydlo
15 października 2014, 13:53
Myślę, że to dosyć istotny głos w dyskuji. Polecam się zapoznać. http://dominikanie.pl/2014/10/kardynal-schonborn-czemu-mowimy-tylko-o-rozwiedzionych/
S
stan
15 października 2014, 19:33
Dokładnie to samo myślę i odczuwam co kardynał. Także polecam.
W
wierny
15 października 2014, 13:50
Papież Franciszek zachęcał w środę Polaków do tego, by od Jana Pawła II uczyli się “ewangelicznego radykalizmu". Podczas audiencji generalnej w Watykanie papież nawiązał do przypadającej w czwartek 36. rocznicy wyboru Karola Wojtyły na papieża. A na deonie jest tak z tą nauką Świętego jak powiedział abp Gądecki 
N
no
15 października 2014, 13:21
Kramer sam hucpiarz od adopcji i chęci zdrady zakonu zawsze wie kogo popierać i co bronic. Widać nic nie postudiował dzieł najwybitniejszego teologa od stuleci Ratzingera (i ci co się znaja piszą że doktora Kościoła na 3 tysiąclecie) bo by nie udawał albo rzeczywiście nie wie że sama wiedza historyczna (różne teologie i filozofie też) niekoniecznie poszukuje prawdy i Boga. Deonowi jezuici jako dysydenci coraz bardziej lansują styl Wyborczej (ostatnio pupilem zamiast Lemańskiego stał się Piórkowski) a sami są jak ZNAK i PAX w stosunku do Prymasa Tycsiąćlecia
M
mM.
15 października 2014, 12:05
Czy ktoś bardziej zaznajomiony w temacie mógłby mi wykazać różnicę w przyjmowaniu komuni duchowej, którą podobno zaleca Kościół rozwodnikom w ponownych małż. a Komunią fizyczną? Czy to sie nie wyklucza, jesli nie to dlaczego? Nie pytam zaczepnie, naprawdę chcę zrozumieć co to jest duchowa Komunia
O
olik
15 października 2014, 12:18
Jeśli ktoś żyje w ciężkim grzechu (cudzołóstwo) to nie ma moralnego prawa do przyjmowania Komunii duchowej, tak samo jak nie ma prawa do Komunii 'fizycznej'. (nawiasem mówiąc Pan Jezus nigdzie nie mówił o komunii "duchowej". )
S
strada
15 października 2014, 17:03
Ten sam Pan Jezus jadał i pijał z grzesznikami (ciężkimi). Ku oburzeniu faryzeuszy
O
olo
15 października 2014, 17:49
Wzywając ich do nawrócenia. Czy myślenie tak bardzo boli? Grzech niszczy człowieka jak nic innego, dlatego Pan Jezus Przyszedł do grzeszników, żeby przestali grzeszyc, a nie po to żeby ich klepac po plecach i puszczac oko, że w sumie jest ok.
I
iv
15 października 2014, 23:27
Co kolejny piszący to ma lepszy pomysł. "Zmień swoje życie..." A co w sytuacji kiedy drugi zwiazek jest rodziną? Ciekawe - czy pozostawienie ojca albo matki dzieci z drugiego związku nie będzie grzechem? Co z dziećmi w takiej sytuacji? Uwielbiam dyskusje ludzi, którzy nawet nie potrafią wyobrazić sobie jakiejś sytuacji ale wszystko o niej wiedzą. Są sytuacjie kiedy nie ma dobrych rozwiazań. I to jest cierpienie. Cierpienie, na które wielu nie narzeka, nie dopimina się komunii, jakichś praw dodatkowych, tego że jakiś synod coś zmieni. Dobrze byłoby przynajmniej towarzyszyć ludziom w tym cierpieniu. A może wesprzeć w trwaniu przy Bogu. Nikt od was nie oczekuje litości, zrozumienia, rozczulania się. Wystarczy, że przestaniecie nas poniżać i odmawiać dostępu do Pana Boga (jak np. ktoś pisał o komunii duchowej) dlatego, że jesteśmy grzeszni.
O
Oza
16 października 2014, 23:39
Pozostawienie dzieci z 2go związku nie jest grzechem. Przysięga składana jest 1-szej żonie. Dzieciom przysięgi sie nie składa. Obowiazek bycia ojcem należy wypełniać jak najlepiej, jednak nie zmienia to faktu przysięgi. Cierpią dzieci nie tylko z 2giego ale i z 1szego małżeństwa więc sie zastanówcie zanim zaczniecie sypiać z kimś kto nie jest waszym małżonkiem. I zostawcie Kościół w spokoju, nie potrzebny wam był jak szliście za pokusą.
A
Antek
15 października 2014, 10:56
nie wierzylem jak czytałem ten artukuł, że to pisał Jezuita. Zawsze mam do Was szacunek ze względu na Waszą długoletnią formacje intelektualną..ale to lekkie przegięcie i zbyt szeroko zostały otwarte drzwi "nowoczesności myślenia". I wcale nie mającej nic wspólnego z Tradycją - przez wielkie  "T". A czy św. Jan Paweł II oddychał też tym płucem tradycji prawosławia? bo chyba nie rozumiem do końca intencji końcówki tego tekstu. Albo wolałbym nie zrozumieć..
Grzegorz Kramer SJ
15 października 2014, 12:08
Antek, ale co w tym artykule jest tak strasznego? Odnieś się proszę do jego treści, nie do swoich odczuć. 
N
no
15 października 2014, 13:36
Kramer jak to hucpiarz od zdrady - nie widzi manipulacji nauczaniem Świętego Jana Pawła II . Wybiera się z nauczania to co pasuje i tym manipuluje do potwierdzania swoich wywodów ? Jak w Wyborczej i TVN
G
gogol
15 października 2014, 15:17
Ten tekst pisał "profesor belwederski" z dziedziny patrystki. Cóż, jeśli rzeczywistość nie zgadza się z faktami... tym gorzej dla rzeczywistości?
A
AmTer
15 października 2014, 16:47
Oczywiście słowo "straszne" jest nacechowane emocjonalnie i ma zbagatelizować problem. A dotyczy on sprawy podstawowej - czy biskupi w tym papież, mają prawo zmienić nauczanie Chrystusa w sprawie nierozerwalności małżeństwa. Coś takiego zrobił co prawda Mojżesz, ale Chrystus go sprostował. Drugim problemem jest opowiedzenie się o. Pietrasa za takim podejściem. Trzecim problemem jest fakt zarzucania Kk podejścia prawniczego do małżeństwa. A to po prostu nieprawda, bo w PŚ jest mowa, że małżonkowie będą jednym ciałem - jednym ciałem a nie jedną duszą. Jezus sam wyjaśnia, że w niebie "ani żenić się nie będą, ani za mąż wychodzić". Czwartym, że artykuł, w większej części niezły, jest niepowiązany z tezą główną, wytłuszczoną na potrzeby czytelnika. Teza z niego zupełnie nie wynika, choć to jest sugerowane. To jest chwyt erystyczny, a nie rzetelna dyskusja. Do wykazania prawdy wystarczą rzetelne argumenty, do uzasadnienia nieprawdy nie.
S
strada
15 października 2014, 17:04
To poczytaj wypowiedzi Jana Pawł II. To jego termin
S
strada
15 października 2014, 17:07
Może Antek boi sie własnych myśli po przeczytaniu tego artykułu. Czegoś się tam dowiedział i nijak mu sie to w głowie zmieścić nie może.... Dlatego najlepiej jest walnąc wtedy jezuitę.
W
Wojciech
15 października 2014, 10:45
To naprawdę tragiczne czytać o argumentach w stylu  "to przecież tylko dokument roboczy" albo ta wiwiesekcja historii (jakże zmiennej) małżeństwa sprowadzająca się do wytłuszczenia, że tak naprawdę każdy w swoim sumieniu  (już widzę te decyzje Koscioła w "zależnosci od czasu i miejsca") zadecyduje czy ma prawo przystepować do komunii czy nie - to jednak taki lisi język - lub jak kto woli - znana juz taktyka salami. A co jutro stanie się jezuicką agendą ? Zajęcia praktyczne z teologii wyzwolenia w każdej parafii ? Wykłady z praktyki jogi w Kosciele pierwotnym ? Idee Wielkiego Wschodu obecne w chrzescijańskiej orientacji "Ku Wschodowi " ?
15 października 2014, 10:33
c.d. Z kolei jeśli chodzi o homoseksualizm, to znajdowałem wyłącznie bardzo negatywne sformułowania, dotyczące obrzydliwości, grzechów sodomskich, zrównanych z kazirodczymi. Ani jednego usprawiedliwienia, najmniejszej próby zrozumienia. Jeśli ktoś jednak zna takowe, będę wdzięczny za przytoczenie, może znów się czegoś nauczę:) Wniosek jaki mi się nasuwa po takim spojrzeniu z lotu ptaka, całościowo. Bóg chce idealnego rozwiązania w przypadku związków heteroseksualnych, ale jest jakoś tam wyrozumiały dla ludzkich słabości w tym względzie, że może niestety nastąpić taki rozdział wzajemnego pożycia małżonków, że nie mogą dalej tworzyć dobrego Bożego związku. Tymczasem żadnych wyjątków dla osób homoseksualnych. Możemy pewne rzeczy tylko tolerować, jak to jest napisane w KKK. Ale gdyby Kościół zatwierdził  sakramentalne małżeństwa homoseksualne, to waliłbym w głową w mur, żeby dojść, dlaczego aż tak bardzo nie mogę zrozumieć Pisma Św. Nie wiem, czy bym sobie tej swojej główki, może gdzieś tam nieco przyciasnej, nie rozwalił przy tym... W najbliższym nam katolikom prawosławiu podoba mi się, że jest tam ta pokuta. Nikt nie mówi, że wyjątkowe dopuszczenie w związku z … ma być z palca. Oj, nie. Mocniej reglamentowane. Ileś czasu pokuty bardziej też przyczyniłoby się do tego, że to drugie małżeństwo byłoby już ostatnim. Albo zanim by się doczekali końca pokuty, znów by się rozpadło, zanim mogliby uczestniczyć w pełni życia sakramentalnego, jeśli są tak nie stali... A tak, czy inaczej rozwijać przede wszystkim całą mocą duszpasterstwa rodzin, bo rodziny coraz gorzej sobie radzą, gdy jako nauczycieli i doradców mają tylko znajomych, którzy: „Nie męcz się, zostaw tego … tą...”. A nie daj Boże doradcy z świata mediów, filmów, seriali, o wymianie na  nowszy model... Tylko, że oni mają teraz największy czas dostępu i siłę przekazu do ludzi, niestety...
A
anonim
15 października 2014, 20:30
[...] jeśli chodzi o homoseksualizm, to znajdowałem wyłącznie bardzo negatywne sformułowania, dotyczące obrzydliwości, grzechów sodomskich, zrównanych z kazirodczymi. Ani jednego usprawiedliwienia, najmniejszej próby zrozumienia. Jeśli ktoś jednak zna takowe, będę wdzięczny za przytoczenie, może znów się czegoś nauczę:) --- Coś Ci się pomieszało. Jakiego usprawiedliwienia oczekujesz dla grzechów? I dlaczego tylko dla homoseksualnych, a nie również chocy dla pedofili? NIE MA usprawiedliwienia dla żadnych grzechów. Więc nie dziw się że nie znajdujesz takowego. [...] rozwijać przede wszystkim całą mocą duszpasterstwa rodzin, --- Te rozwijanie duszpasterstwa rodzin/małżeństw najprościej i najszybciej byłoby zrobić wprowadzając to zamiast prowadzenia działalności politycznej w kościołach.
15 października 2014, 10:32
W nawiązaniu do artykułu warto też uwzględnić ogólną postawę Jezusa do różnych tematów. Kiedy nasz Pan mocno się wnerwiał? Kupcy w świątyni, faryzeusze... Ile razy mówił: „biada”, na jakie sytuacje? Tymczasem choćby sprawę dopuszczenia rozwodów przez Mojżesza nie skomentował: „O, przeklęci, nagięli prawo pod siebie, zaprawdę powiadam wam, biada im!”. Tylko (Mr 10, 5-6): „Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych napisał wam to przykazanie. Lecz na początku...”. Nie ma posłania do piekła, gdzie będzie płacz i zgrzytanie zębami. Ale wskazał idealne rozwiązanie, o które powinniśmy jako Kościół walczyć z całych sił. A w szczególnych przypadkach, dobrze zbadanych i na pewno uzasadnionych, czy współczesny Mojżesz przekazując słowa Boga na dany czas nie powiedziałby: „Przez wzgląd na... (można wymienić sporo spraw, które powodują, że tak się sypią małżeństwa, w trudnych, poplątanych czasach współczesności?). A zwróćmy też uwagę, że Jezus nie potępił w czambuł wyjątków Mojżeszowych, które zaistniały ze względu na ludzkie słabości, gdy właśnie wprowadzono ostre prawo, choćby kamieniowania cudzołożników. Dalej – jak rozumieć przy połączeniu w jedno ciało faktu, że mężczyźni potrafili mieć po kilka żon? Skoro z pierwszą połączył się w jedno ciało, to jak uznać następne? A czy dzieci od każdej mamy nie powinny mieć też jednego ojca dla siebie, a nie wspólnego dla np. kilkudziesięciu od różnych matek? To była dopiero jazda, która dziś jest nie do zaakceptowania, według mnie nie powinna mieć miejsca. Podejście do Samarytanki, gdy powiedział jej: (J 4,17-18): „Dobrze powiedziałaś: Nie mam męża. Miałaś bowiem pięciu mężów, a ten, którego masz teraz, nie jest twoim mężem”. Czy Jezus na to: „O, biada Tobie, grobie pobielany, bo nie dość, że sama już kroczysz wprost do piekła, to pociągnęłaś za sobą jeszcze innych”? Albo: „Musisz wrócić do swego pierwszego mężczyzny, nie ma innego wyjścia, jak chcesz wejść do Królestwa Bożego”? c.d.n.
H
Hastatus
15 października 2014, 11:21
"A w szczególnych przypadkach, dobrze zbadanych i na pewno uzasadnionych, czy współczesny Mojżesz przekazując słowa Boga na dany czas nie powiedziałby: „Przez wzgląd na ..." Współczesny Mojżesz to niby Franciszek? Jezus sprostował Prawo wykrzywione przez Mojżesza pod wpływem presji społecznej. Powiedział też, że współżycie z porzuconą jest cudzołóstwem. Zauważ, że Jezus nie "wysyła do piekła", jak to określasz, ani zabójców, ani cudzołożników, ani złodziei, ani krzywoprzysięzców, ani ... Mówi jednak o karze ognia piekielnego. Celem Jezusa było wypełnienie Prawa, ale nie tego literalnego, a tego danego przez Boga. Jest to wola Ojca, a nie rzecz do dyskusji i przegłosowania. To dotyczy także małżeństwa, które w pierwotnym bożym zamiarze jest nierozerwalne. My mamy naśladować Chrystusa, nie Mojżesza. Stary Testament się skończył, a rozpoczęła się era mesjańska, czyli chrześcijaństwo. A tu widzę chęć powrotu do religii mojżeszowej. Mt 7 21 i nast: Nie każdy, który Mi mówi: "Panie, Panie!", wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie. Wielu powie Mi w owym dniu: "Panie, Panie, czy nie prorokowaliśmy mocą Twego imienia, i nie wyrzucaliśmy złych duchów mocą Twego imienia, i nie czyniliśmy wielu cudów mocą Twego imienia?" Wtedy oświadczę im: "Nigdy was nie znałem. Odejdźcie ode Mnie wy, którzy dopuszczacie się nieprawości!" A co do rzekomego braku mocnych słów, to przeczytaj przypowieść o uczcie i wyrzuceniu w ciemności biesiadnika bez szaty. To dotyczy komunii, także tej dla cudzołożników.
W
Warszawiak
15 października 2014, 10:17
Niewiarygodne , a jedna prawdziwe: po Deonie, Was (jezuitów) doprawdy można sie bać , moze jakie odwiedziny np św Escrivy by sie Wam przydały ....
M
Maria
15 października 2014, 09:37
Zabawne... zdaje się, że miłośnicy frondy pl komentarze wpisują na deon-ie, a miłośnicy deonu piszą na frondzie... Tylko gdzie w tym wszystkim jest miłość i wzajemny szacunek? ...ech moi Bracia Chrześcijanie.......
H
Hastatus
15 października 2014, 09:45
Nie ma miłości bez Prawdy. Miłość to nie zakłamana nibyharmonia. Do miłości należy powiedzenie prawdy, sprostowanie, pouczenie, ...
H
Hastatus
15 października 2014, 09:21
"Z Ewangelii w żaden sposób nie wynika, kto może przystępować do komunii, a kto nie - jest to sprawą Kościoła, który ustala warunki w zależności od czasu i miejsca." To jest oczywiście nieprawda. Ach ci jezuici. Czy cały, w większej części słuszny artykuł, został napisany tylko poto, żeby przemycić i uzasadnić nieprawdę??? O godnym przystępowaniu do komunii mówi św. Paweł: "Dlatego też kto spożywa chleb lub pije kielich Pański niegodnie, winny będzie Ciała i Krwi Pańskiej". A w ewangeliach, jeśli już tylko do czterech ewangelii się ograniczymy, są zawarte jasne słowa, żeby nikt na Sądzie się niewiedzą nie wymawiał [Mt 22, 11-13]: Wszedł król, żeby się przypatrzyć biesiadnikom, i zauważył tam człowieka, nie ubranego w strój weselny. Rzekł do niego: "Przyjacielu, jakże tu wszedłeś nie mając stroju weselnego?" Lecz on oniemiał. Wtedy król rzekł sługom: "Zwiążcie mu ręce i nogi i wyrzućcie go na zewnątrz, w ciemności! Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów". Tę przypowieść powtarzają inne ewangelie.
H
Hastatus
15 października 2014, 09:25
Strój weselny i godne spożywanie odpowiadają stanowi łaski uświęcającej.
SZ
Sebastian z Wrocławia
15 października 2014, 09:12
W artykule są kłamstwa historyczne. Polecam lekture książek o Kazimierza Lubowickiego OMI tam wszystko jest wyjaśnione precyzyjnie jak to było w starożytności.
N
nk
15 października 2014, 10:10
Czy mógłbyś podać dokładne namiary? Dzięki
Grzegorz Kramer SJ
15 października 2014, 11:03
Bracie, komu jak komu, ale Pietrasowi nie zarzucaj proszę nie znajomości starożytności Kościoła. 
F
Fabian
15 października 2014, 11:32
Zgoda. Zna on doskonale starożytność Kościoła. Celowo wprowadza czytelników w błąd aby ich przekonać do poparcia propozycji kardynała-heretyka Waltera Kaspera. Podobne fałszowanie historii w tej sprawie było już we Włoszech w latach 70.
Grzegorz Kramer SJ
15 października 2014, 12:10
Fabian, zarzucasz Henrykowi Pietrasowi, Deonowi, że siedzą w biurze i ustalaję celowo strategię kłamliwą? Naprawdę w to wierzysz?
F
Fabian
15 października 2014, 12:16
Chcecie przekonać swoich czytelników, że propozycje kard. Kaspera mają pewne uzasadnienie w historii Kościoła. Nie ukrywajmy jesteście w większości zwolennikami propozycji kardynałów Marxa, Kaspera, Lehmanna.
Grzegorz Kramer SJ
15 października 2014, 12:49
ironia: dobrze, że w końcu ktoś mi uświadomił kogo zwolennikiem jestem. Od 20 lat myślałem, że Jezusa, a tu patrz - wchodzisz na FORUM i ktoś Ci wykłada kawę na ławę:-)
F
Fabian
15 października 2014, 12:55
Prawda zawsze boli.
Grzegorz Kramer SJ
15 października 2014, 15:33
Ta "prawda" mnie nie boli, ta mnie śmieszy Bracie.
F
Fabian
15 października 2014, 16:31
Ćwicz się w pokorze
T
tak
15 października 2014, 21:32
Mnie jakoś nie śmieszy, tylko porzeraża.
Nie łudźcie się
16 października 2014, 17:46
.
N
nk
15 października 2014, 09:06
  Mk 12,18-27 18 Przyszli do Niego również saduceusze, którzy mówią, że nie ma zmartwychwstania, i postawili Mu pytanie: 19 "Nauczycielu, Mojżesz napisał nam tak: "Jeśli umrze czyjś brat i zostawi żonę, a nie zrodził dziecka, niech tę żonę weźmie jego brat i wzbudzi potomstwo swojemu bratu". 20 Otóż było siedmiu braci. Pierwszy wziął żonę i nie wydawszy potomstwa, umarł. 21 Wziął ją drugi i umarł, nie zostawiwszy potomstwa; tak samo trzeci; 22 i siedmiu nie wydało potomstwa. Wreszcie po wszystkich umarła i kobieta. 23 Kiedy więc wstaną przy zmartwychwstaniu, którego z nich będzie żoną? Przecież siedmiu miało ją za żonę". 24 Jezus im rzekł: "Czy nie dlatego błądzicie, że nie rozumiecie Pisma ani mocy Boga? 25 Przecież kiedy zmartwychwstaną, ani się nie żenią, ani za mąż nie wychodzą, lecz są jak aniołowie w niebie. 26 Czy o tym, że umarli zmartwychwstają, nie czytaliście w księdze Mojżesza, tam w związku z krzakiem, jak Bóg powiedział do niego: "Ja, Bóg Abrahama, Bóg Izaaka, Bóg Jakuba"? 27 Nie jest Bogiem umarłych, lecz żyjących. Bardzo się mylicie". Z tego fragmentu wcale nie wynika, jakoby małżeństwo trwało w wieczności.