Marzenie o Komunii dla niekatolików
Jeszcze kilka dni temu nie ośmieliłbym się publicznie napisać o myśli, która nie daje mi spokoju od kilku lat. Jednak po tym, co powiedział brat Alois (przeor wspólnoty z Taize) zrobię to. Marzy mi się, żeby do Komunii mogli przystępować chrześcijanie, którzy nie są katolikami.
Do Taize i na Europejskie Spotkania Młodych jeżdżę od dziecka. To dla mnie bardzo ważne miejsce, które w dużym stopniu ukształtowało moją wrażliwość duchową i sposób myślenia o Kościele. To tam mogłem wielokrotnie przekonać się, że ekumeniczna otwartość jest czymś, co przynosi wspaniałe owoce.
Mocno zapadła mi w pamięć rozmowa ze znajomym protestantem, którą przeprowadziliśmy kilka lat temu w Taize. Dyskutowaliśmy na temat skuteczności różnych podejść do ekumenizmu. Mój rozmówca zadał w pewnym momencie bardzo ważne pytanie: dlaczego ludzie, którzy nie są katolikami, ale wierzą w realną obecność Chrystusa w Komunii, nie mogą jej przyjmować? Wspólnie doszliśmy do wniosku, że to jest chora sytuacja, która powinna się zmienić. Równocześnie stwierdziliśmy, że taki sposób myślenia może się wielu osobom nie spodobać i żartowaliśmy, że pewnie skończy się tak, że za głoszenie tego typu poglądów on zostanie wykluczony ze wspólnoty protestanckiej, a ja z katolickiej.
To pytanie jest fundamentalne dla osób, którym zależy na budowaniu jedności między chrześcijanami. Myślę, że marzenie o zjednoczeniu Kościoła może stać się realnością tylko i wyłącznie wtedy, jeśli będziemy do niego dążyć, opierając wszystkie swoje działania na mocy Boga. My, ludzie jesteśmy za słabi, zbyt wiele energii poświęcamy na analizowanie tego, kto i kiedy bardziej zawinił, a nasz dialog często jest mało owocny.
W trakcie wspomnianej już rozmowy doszliśmy do wniosku, że zjednoczenie będzie możliwe, jeśli poprosimy Chrystusa, żeby to On nas do tego doprowadził i pokazał nam, jak to zrobić. Mówiąc inaczej - przyjmowanie Komunii nie ma być punktem dojścia albo jakąś nagrodą dla tych, którzy przeszli już całą drogę, ale źródłem siły, który pozwoli nam realnie się zjednoczyć.
1 stycznia - w trakcie ostatniej wieczornej modlitwy na Europejskim Spotkaniu Młodych - brat Alois wypowiedział słowa, które budzą we mnie ogromną nadzieję. "Czy Kościoły, które kładą nacisk na to, że jedność wiary i zgoda na temat posługi kapłańskiej są koniecznym warunkiem, żeby wspólnie przyjmować komunię świętą, nie powinny przykładać tej samej wagi do zgody w braterskiej miłości? Czy nie powinny więc szerzej umożliwić przyjmowania eucharystii tym, którzy pragną jedności i wierzą w realną obecność Chrystusa w eucharystii? Eucharystia nie jest wyłącznie zwieńczeniem jedności, ale również drogą do jedności. Zgódźmy się na to, że idziemy naprzód drogą, której jeszcze nie znamy, a oparciem dla nas niech będą te słowa Izajasza: "Sprawię, że niewidomi pójdą po nieznanej drodze, powiodę ich ścieżkami, których nie znają". Zaufajmy Duchowi Świętemu, żeby poprowadził nas ścieżkami, których jeszcze nie znamy. Jego natchnienia przygotowują nas, byśmy się stawali wiarygodnymi świadkami komunii" (całe rozważanie można znaleźć tutaj).
Są ludzie, którzy taki sposób myślenia nazywają herezją, nakłanianiem do deprecjonowania Najświętszego Sakramentu i świętokradczego przyjmowania Komunii. Zdaję sobie sprawę, że ta idea będzie budzić wiele dyskusji i kontrowersji, ale równocześnie uważam, że ludzie Kościoła powinni poważnie zastanowić się, czy nie jest to najsensowniejsza droga do budowania realnej jedności wśród chrześcijan.
Skomentuj artykuł