Masakra muzułmanów w Kościele Chrystusa
Ojciec z synem, którzy zaledwie kilka miesięcy wcześniej uszli z życiem z innej sytuacji, zostali pochowani jako pierwsi. W ataku zginęła żona, która zginęła, gdy chciała bronić męża. Zginęli dziadkowie i wnuki, matki i przyjaciele. Czy jako ci, którzy określają siebie uczniami Chrystusa, jesteśmy w stanie coś dla nich zrobić?
"Christchurch" - pobożni anglikańscy kolonizatorzy Nowej Zelandii uznali za stosowne nadać taką nazwę osadzie w grudniu 1850 roku. Przypadek czy nie, to właśnie w "Kościele Chrystusa" miał miejsce najkrwawszy w historii kraju atak terrorystyczny.
W masakrze życie straciło 50 osób, rannych zostało kolejnych 50.
Zbrodnia, która uderza również w chrześcijan
Zbrodniarz z Christchurch, podobnie jak inni terroryści, uderzył w samo serce przesłania Jezusa - przesłania powszechnego braterstwa wszystkich ludzi. Co więcej, zabił tych, do których nienawiść służy różnej maści politykom do zdobywania wpływu, manipulowania ludźmi i straszenia zachodnich społeczeństw. Badania (link: s. 16) wskazują, że - niezależnie od preferencji politycznych - Polacy nadal największą niechęć czują wobec muzułmanów oraz uchodźców.
Tą nienawiścią karmił się terrorysta z Christchurch. Sądzę, że słusznie premier Nowej Zelandii, Jacinda Ardern, nie wymienia nawet jego imienia, skazując manifest zbrodniarza i jego samego na zapomnienie. Co więcej, ogłosiła, że azan - muzułmańskie wezwanie do modlitwy - będzie transmitowane na żywo we wszystkich państwowych mediach, a w urzędach ogłoszone zostaną dwie minuty ciszy na cześć ofiar oraz by wyrazić wsparcie dla wspólnoty muzułmańskiej.
Kondolencje złożył również papież Franciszek, abp Stanisław Gądecki (w imieniu polskiego episkopatu), jak również prezydent Andrzej Duda czy szef Rady Europejskiej Donald Tusk.
Co możemy zrobić?
Czy to jednak wystarczy? Gdy patrzę na media społecznościowe moich żyjących w Polsce sióstr i braci wyznających islam, widzę, jak zaczęli się obawiać. Jak skarżą się na krzywe spojrzenia, wulgaryzmy kierowane w ich stronę, wykluczenie. Od piątku nieustannie tli się we mnie pytanie - co mogę dla nich zrobić?
Nie chcę, by bali się tu żyć. By odczuwali nieustanny stres i niepokój, gdy ktoś na nich spojrzy.
Oto moje konkretne propozycje:
1. Osobiste wsparcie
Przede wszystkim więc warto wysłać słowa wsparcia, napisać coś miłego na Facebooku ("jak się czujesz?" wystarczy) - to mogą być bardzo proste słowa zapewniające o solidarności i modlitwie za ofiary zamachu.
Zastukaj do sąsiadów, którzy wyznają islam, przynieś im kwiaty, kup czekoladę, zaproś na herbatę i powiedz, że nie są sami. Wysłuchaj ich. Pracując ze społecznością muzułmańską od kilku lat, zapewniam, że każda z tych osób miała przykre doświadczenia w komunikacji miejskiej, niewydolnych urzędach, miejscu pracy czy po prostu - na ulicy.
2. Organizacja wydarzenia
Napisz do znajomych z parafii czy wspólnoty. Zorganizujcie wspólną modlitwę lub odwiedźcie meczet w swoim mieście (znajduje się w każdym większym mieście Polski i, oczywiście, mamy dwa piękne meczety na wschodzie kraju, w tym jeden zawdzięczamy Janowi III Sobieskiemu).
Możesz skorzystać z materiałów, które przygotowaliśmy na "Wieczór solidarności z krakowską wspólnotą muzułmańską". Mamy specjalne zaproszenia - kartki, które będziemy rozdawać pod Centrum Muzułmańskim przed modlitwą piątkową. Chcesz dołączyć? Potrzebujesz pomocy w organizacji? Napisz do mnie.
Jeśli zdecydujesz się na taki gest solidarności, pamiętaj o tym, że warto zaprosić nie tylko lokalną społeczność muzułmanów, ale również poinformować o tym lokalne władze świeckie i kościelne.
3. Modlitwa za ofiary
Jeśli wolisz nie angażować się w bezpośrednie relacje i działania, odpowiedz na apel papieża i pomódl się za ofiary zamachu w Christchurch. Ale módl się też o pojednanie i pokój między ludźmi różnych religii.
Szukaj pokoju w sercu Tego, który przyniósł nam pokój i mówił: "Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili".
Dlaczego piszę o muzułmanach?
Wiem, że pod tym postem znajdą się komentarze pod tytułem "a co z prześladowanymi chrześcijanami?", "dlaczego nie piszesz, że muzułmanie mordują chrześcijan?" lub "bronisz bałwochwalców, masz krew na rękach".
Na bloga, którego prowadzę z żoną, od czasu do czasu przychodzą również pogróżki, których nie chcę tu powtarzać, aby nie stwarzać osobom nienawidzącym innych kolejnej przestrzeni do ekspresji.
Po pierwsze więc - na DEON.pl piszemy wiele o prześladowanych chrześcijanach, o tym, co dzieje się w Chinach, Pakistanie, na Bliskim Wschodzie, w krajach Afryki. Piszemy również o tym, jak chrześcijan prześladują kraje europejskie: tylko dlatego, że są uchodźcami. Po zamachu na muzułmanów trzeba również temu wydarzeniu poświęcić uwagę.
Po drugie - przemoc motywowana religijnie jest obecna w każdym wyznaniu. Czy dlatego zbrodniarza z Christchurch powinniśmy nazywać "chrześcijaninem" (lub wyznającym inną religię)? Dlaczego zatem mam nazywać terrorystów z ISIS "muzułmanami"? Bo zabijając ludzi, krzyczą po arabsku "Bóg jest wielki"? Należy szukać powodów dla zamachu - nie zaprzeczam temu, że w wielu przypadkach jest nim przede wszystkim fanatyzm religijny, w tym dżihadyzm. Ale podkreślanie religijnej motywacji zafałszowuje obraz sytuacji.
Po trzecie - jak zauważył kiedyś papież Franciszek, nie jesteśmy skłonni każdego sprawcy-katolika opisywać jako "katolicki terrorysta" czy "katolicki zbrodniarz". I nie powinniśmy, podobnie jak ze zbrodniarzami wyznającymi islam. To nie w religii bowiem, ale w nienawiści i ignorancji tkwi przyczyna aktów przemocy (pamiętaj, że największą liczbę ofiar "muzułmańskich" terrorystów stanowią sami muzułmanie).
Po czwarte - pamiętaj, że muzułmanie i muzułmanki są dziećmi Boga. Nie są "bałwochwalcami", "poganami" - Kościół naucza, że wierzymy w tego samego Boga. Muzułmanie to wyznający wiarę w Jedynego Boga (ar. Allah). To 44-letni Khalid i jego 16-letni syn Hamza, którzy kilka miesięcy temu uciekli z Syrii. To 25-letnia Ansi, która dopiero skończyła studia i rok temu wyszła za Abdula. Chciała wrócić do Indii po zakończeniu studiów. To 65-letnia Linda, który od dawna służyła każdemu, kto zjawił się w meczecie.
Pamiętaj o tym, że muzułmanie to konkretni ludzie. Podobnie jak we wspólnotach katolickich, także wśród muzułmanów znajdą się osoby, które nienawidzą, które nie potrafią kochać, które dokonały zbrodni. Tak jak katolicy jednak nie stanowią oni jednej masy, do której można wrzucić wszystkich.
Dlatego powstrzymanie się od niesprawiedliwych, generalizujących ocen jest jedną z rzeczy, którą możesz zrobić, by powstrzymać przemoc i budować pokój.
Karol Wilczyński - redaktor portalu DEON.pl. Prowadzi projekt "Przyjąć przybysza". Współtwórca islamistablog.pl oraz inicjatywy Rethinking Refugees. Pisał reportaże z Syrii w 2017 roku
Skomentuj artykuł