Na Moskwie świat się nie kończy

Mateusz Matyszkowicz

Najlepsze tematy to takie, które bolą. Niektórzy mówią, że dialog polsko-rosyjski jest bolesny. Ja proponuję większe wyzwanie.

W swoim ostatnim komentarzu na Deon.pl Janusz Poniewierski wyraził żal, że biskupi nie przygotowali dokumentu tłumaczącego wiernym sens dokumentu podpisanego z Cyrylem. Rzeczywiście, byłaby to dobra okazja do wytłumaczenia motywów - zwłaszcza, że przeciw porozumieniu z Cerkwią protestowało i protestuje wielu katolików. Zamiast zbywać ich milczeniem warto podjąć rozmowę. Gdyby - jak sugeruje red. Poniewierski - przesłanie biskupów zawierało także przywołanie konkretnych win, o których wspomina deklaracja, sytuacja byłaby o wiele lepsza.

Dlaczego biskupi jednak się na to nie zdecydowali? Po pierwsze, dlatego że zapewne i wśród nich nie ma w tej sprawie jednomyślności. Ogólnikowy charakter przyjętej deklaracji nie bierze się tylko z faktu, że powstał on w wyniku długotrwałych negocjacji z rosyjską Cerkwią, ale też dlatego, że i Kościół polski musiał wewnątrz siebie prowadzić trudną grę dyplomatyczną. Po drugie, Kościół musiał sobie zdawać sprawę z tego, że podpisanie deklaracji wzbudzi, z jednej strony, gwałtowne reakcje przeciwników porozumienia z Cerkwią, a z drugiej, nawet jeśli przesłanie będzie unikać jak ognia treści politycznych, za to podkreśli potrzebę sojuszu w obronie wartości, to i tak jego sens zostanie zawłaszczony przez mainstreamowych komentatorów, którzy użyją go jako pałki na prawicę. Kościół tej awantury nie chciał. Nawet czas podpisania tej deklaracji jest szczególny. Gdyby Kościół kierował się przyziemną polityką, porozumienie zostałoby przygotowane na kolanie w 2010 roku, podpisane i ogłoszone jako błogosławieństwo władzy duchownej dla świeckiej polityki po katastrofie Smoleńskiej. Kościół tej afery chciał uniknąć. Ale i tak się w nią wplątał.

Emocje stały się w pewnym momencie tak silne, że jakakolwiek argumentacja przestała być skuteczna. Nie napisałem wtedy nic na ten temat z jednego powodu: nie zdałoby się to na nic. A komentarz na temat polityki zagranicznej uprawianej przez episkopat zostałby odebrany jak rzucenie się na dogmaty wiary. To zresztą dość szczególne: łatwiej dziś atakować papieską nieomylność niż porozumienie podpisane przez episkopat.

DEON.PL POLECA

Teraz emocje są nieco słabsze, więc dorzucę swoje trzy grosze. Co zabolało mnie w porozumieniu z Cerkwią rosyjską? W nim samym niewiele. W kontekście - dużo.

Kiedy Radosław Sikorski ogłosił porzucenie polityki jagiellońskiej na rzecz piastowskiej, Polska odwróciła się od najbliższych wschodnich sąsiadów. Kurs na Zachód połączony został z dążeniem do wyeliminowania tzw. trudnych tematów z Rosją. Relacje z Litwą i Ukrainą zostały zastąpione zacieśnianiem więzów z Rosją. Dziś Kościół, już na innym niż polityczny, poziomie, mógłby tego błędu nie powtarzać. Dlaczego porozumienie z rosyjskim patriarchą jest traktowane jako sojusz ze wschodnim chrześcijaństwem? Cyryl jest niezwykle istotnym elementem prawosławnego świata, ale nie jedynym. A co z patriarchą kijowskim? Czy porozumiewając się wyłącznie z Cyrylem, nie wspieramy wielkoruskiej polityki, która dąży do pełnego podporządkowania ukraińskiego prawosławia Moskwie?

I wreszcie wielki nieobecny tego dialogu, czyli wierna papieżowi Cerkiew grecko-katolicka. Świat prawosławnych Słowian jest wielki i różnorodny i to z nim powinniśmy podjąć dialog, którego Rosjanie byliby jednym z uczestników.

Niektórzy pytają, co powinno być następnym krokiem po podpisaniu porozumienia. Niech to będzie wielkie spotkanie zachodniego chrześcijaństwa ze wschodnim, na które zostaną zaproszeni patriarchowie kościołów autokefalicznych. Wtedy można rozmawiać o wspólnym froncie walki z cywilizacją śmierci i można też mówić o ciemnych kartach naszej historii. Z Rosjanami, Ukraińcami, Grekami, Rumunami, Bułgarami i tymi wszystkimi, którzy mieszkają w środkowej, wschodniej i południowej części Europy. Powiecie, że to niemożliwe, bo patriarcha Kijowa nie zgodzi się na to. A zapytaliście, dlaczego? Może więc tym bardziej warto spróbować.

W każdym razie na Moskwie świat się nie kończy. A już Wschód na pewno.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Na Moskwie świat się nie kończy
Komentarze (11)
UK
u Królowej musi mąż sprawiedl
4 września 2012, 11:59
KTOI  SIE  OBAWIAŁ  KRÓLOWEJ  POLSKI ? ano, POPRAWNY  POLITYCZNIE OSTATNI KRÓL STANISŁAW AUGUST PONIATOWSKI (1764 – 1795). Ostatni król Polski nie był nigdy na Jasnej Górze. Nadto smutno zapisał się w historii nie tylko narodu, ale i Sanktuarium. To on odebrał klasztorowi uposażenie na utrzymanie fortecy, którą ostatecznie kazał oddać Moskalom.    
M
M.
2 września 2012, 18:30
Niefortunne okoliczności dla tego porozumienia. Episkopat dał ciała, a ekipa  rządząca, cała lewica, liebrałowie i palikotowcy zacierają ręce i zbierają plon. Dlaczego nie? Skoro Kościół nie potrafi zrobić czegoś we właściwym czasie i we właściwy sposób. Zapomnijmy o tym i powrócmy do tego w innych okolicznościach.
A
AK-owiec
2 września 2012, 17:23
Niech każda matka której syna zamordowano strzałem w tył głowy powie oprawcom przebaczam, niech każdy żołnierz AK głodzony w strasznych warunkach powie NKWD przebaczam wam sowieci, niech każda kobieta zgwałcona grupowo w ramach wyzwalania przez sowietów i NKWD powie tym bezwzględnym oprawcom przebaczam, niech każde dziecko pozbawione mamy i taty, bite i poniewierane powie przebaczam. Ale co z tego... SĄ RACHUNKI KRZYWD, KTÓRA ŻADNE KŁAMSTWO I UKRYWANIE NIE PRZEKREŚLI !
J
janusz.poniewierski
2 września 2012, 13:57
"Gdyby - jak sugeruje red. Poniewierski - przesłanie biskupów zawierało także przywołanie konkretnych win, o których wspomina deklaracja, sytuacja byłaby o wiele lepsza. Dlaczego biskupi jednak się na to nie zdecydowali?"  Tytułem wyjaśnienia: w moim tekście, przywołanym przez p. Matyszkowicza, wyrażam żal, że biskupi polscy nie napisali listu pasterskiego nt. "Wspólnego przesłania do narodów", w którym mogliby kilka spraw - niezrozumiałych, jak widać, dla polskich katolików - wyjaśnić. Ten nieistniejący (a postulowany przeze mnie) list p. Matyszkowicz nazywa (w pierwszym akapicie) "przesłaniem biskupów", przez co niektórzy czytelnicy mogą odnieść wrażenie, że chodziło mi o dokument podpisany w sierpniu przez patriarchę Cyryla I i abp. Józefa Michalika. PROSTUJĘ zatem: w tekście NIE CHODZIŁO mi o krytykę "Wspólnego przesłania", które uważam za dokument historyczny.     
A
andrzej
2 września 2012, 12:42
"Gdyby - jak sugeruje red. Poniewierski - przesłanie biskupów zawierało także przywołanie konkretnych win, o których wspomina deklaracja, sytuacja byłaby o wiele lepsza. Dlaczego biskupi jednak się na to nie zdecydowali?" BO WÓWCZAS TEGO NIESZCZĘSNEGO "POJEDNANIA" BY NIE BYŁO (!), gdyż: a) pomijając intencje obu stron, w tym Cyryla przede wszystkim; jego status i rola (w tym cerkwi ogólnie) w Rosji, specyficzne umocowanie i wyraźne zależności polityczne tam występujące, b) nie ma żadnej symetrii tych win po obu stronach. I do tego nie trzeba jakiejś wybitnej znajomości historii. Była by to raczej wyliczanka win rosyjskich, c) wtedy te winy trzeba by przyjąć i do nich się przyznać, d) i na tym właśnie kończy się możliwość "pojednania". I tak też powinno się stać ! Natomiast jeśli - jak się obecnie twierdzi - miała by to być jakaś długa droga rozpoczynająca dopiero pojednanie, wówczas we WSPÓLNYM PRZESŁANIU DO NARODÓW POLSKI I ROSJI trzeba było dokładnie to wyartykułować i na tym się (zgodnie z prawdą) zatrzymać, wskazując jednoznacznie na wyłączną intencjonalność tego przesłania z podaniem np. precyzyjnych kryteriów tego procesu i działań jakie zostaną podjęte na tej długiej drodze, a sam dokument powinien być np. WEZWANIEM, a nie przesłaniem! Proszę także zwrócić uwagę na sam tytuł tego dokumentu i porównać z tytułem; "ORĘDZIE BISKUPÓW POLSKICH DO ICH NIEMIECKICH BRACI W CHRYSTUSOWYM URZĘDZIE PASTERSKIM" - występuje tutaj (już w tytule!) ewidentne jego upolitycznienie: przesłanie do "narodów" ! I właśnie dlatego obecnie podstawowe pytanie brzmi: dlaczego tak się stało ? Odpowiedź na nie obarcza przede wszystkim Episkopat Polski, a różne konstatacje i domysły długo rodzić będą kolejne zgorszenia, zamieszanie i podziały. Za to wszystkim sygnatariuszom tego "przesłania" bardzo dziękujemy. Polityczny charakter tego "orędzia" jest zatrważająco oczywisty
M
marco
2 września 2012, 12:21
"WSPÓLNE PRZESŁANIE DO NARODÓW POLSKI I ROSJI" - ZATRUTY OWOC KOLEGIALNOŚCI BISKUPÓW. SŁUCHAJMY CO MÓWI DO NAS PAPIEŻ ! Benedykt XVI przestrzegł POLAKÓW przed "kompromisem ze złem i kłamstwem" Podczas audiencji generalnej 29.08 w Castel Gandolfo Benedykt XVI wezwał Polaków, by trwali przy Bogu i wystrzegali się „kompromisu ze złem i kłamstwem”. Papież apelował o wierność dobru i prawdzie. "Prawda jest prawdą, i nie ma tu miejsca na kompromisy". Zwracając się do Polaków Benedykt XVI powiedział: „Moi drodzy, męczeństwo św. Jana Chrzciciela, które dziś wspominamy, uświadamia nam, że wiara budowana na więzi z Bogiem uzdalnia człowieka do dochowania wierności dobru i prawdzie nawet za cenę wyrzeczenia i ofiary. Jak Jan trwajmy przy Bogu na modlitwie, aby kompromis ze złem i kłamstwem tego świata nie fałszował naszego życia. Niech Bóg wam błogosławi!”.  http://pl.radiovaticana.va/Articolo.asp?c=616737 Prałat Mikołaj Bux (liturgista i sakramentolog, konsultor Kongregacji Nauki Wiary i Urzędu Papieskich Celebracji Liturgicznych) - o niebezpieczeństwach kolegializmu: „Istnieje poważne ryzyko — nie od dziś — że niektóre konferencje episkopatów spróbują stać się czymś w rodzaju alter ego Stolicy Piotrowej, zapominając o tym, że nie są instytucjami pochodzącymi z Bożego ustanowienia. Konferencje są tymi instytucjami Kościoła, które posiadają wszelkie ograniczenia instytucji stworzonych przez ludzi. Nawet władza pojedynczego biskupa nie może być podważona przez konferencję episkopatu. Ale dziś właśnie widzimy powolne pozbawianie władzy pojedynczego biskupa przez konferencje. Instytucje niemające władzy doktrynalnej coraz częściej uczestniczą w formułowaniu poglądów sprzecznych z autorytetem biskupa Rzymu, bez którego nie istnieje żadna z instytucji kolegialnych".
AN
Artur Nowicki
2 września 2012, 11:11
Z komentowanego tekstu przebrzmiewa wyraźny dźwiek niezadowolenia z powodu zaistnienia komentowanego zdarzenia. Autor pomija precyzje w analizie okoliczności powstania,wskazania autorów oraz adresatów. Szuka zaś w okolicznościach w tej sprawie drugorzędnych uzasadnienia do kontestacji. To jest tak jak gdyby szukano punktu krytycznego w ralacji Kościoła Rzymsko-Katolickiego do Prawosławia. Stolica Piotrowa próbuje prowadzić dialog z prawosławiem od lat. Bardzo trudny dialog z obu stron. To w pracach Stolicy Piotrowej należy upatrywać nadzieji na pojednanie z prawosławiem . My możemy na szczeblu partykularnym pomagać. Nie podzielam więc tonu ani , jeśli to dobrze odczytuje, kontestacji wyrażonej przez autora. O komentowanej sprawie  wyrażono wiele ciekawych opinii. Jedna z tych , z którą się zgadzam pochodzi od red. Marka Zająca / 35 nr TP / i brzmi tak : Otóż w podpisanym przez patriarchę Moskwy i Wszechrusi oraz przewdoniczącego Episkopatu " Wspólnym przesłaniu do narodów Polski i Rosji" nie ma absoltunie nic ,co chociażby o milimetr wyrastało poza ewangeliczny imperatyw pojednania.Dokumnet jest utrzymany w stylistyce apelu do konkretnych wiernych,którzy sobie nawzajem powinni wybaczać i prosić o wybaczenie.Wątpliwości historyczne pozostawiono do rozstrzygnięcia historykom,kulturę-twórcom,działalność społeczną -organizacjom pozarządowym,politykę-politykom. Kościół katolicki zrobił to,co do Kościoła należało. Ba-zrobił to, co przesądza, że może nazywać się Jezusowym". I na tym w ocenach w należy się skupiać. Na odniesiniu do woli Pana Naszego Jezusa Chrystusa.
P
pytanie
1 września 2012, 20:37
Pytanie do abp. Józefa Michalika Ekscelencjo, czy 9 bm. we wszystkich cerkwiach podległych Cyrylowi I też będzie czytane przesłanie podpisane na Zamku Królewski w Warszawie? A jeżeli nie, to dlaczego? Pytanie to zadałem dlatego, gdyż z listu, który dostałem od jednego z księży pracującego w Rosji, wynika, iż tamtejsza Cerkiew nie tylko, że nie planuje odczytania przesłania w swoich świątyniach, ale i do tej pory w ogóle nie poinformowała wiernych o jego podpisaniu. http://www.isakowicz.pl/index.php?page=news&kid=8&nid=6672
K
knop
1 września 2012, 19:37
"Gdyby - jak sugeruje red. Poniewierski - przesłanie biskupów zawierało także przywołanie konkretnych win, o których wspomina deklaracja, sytuacja byłaby o wiele lepsza. Dlaczego biskupi jednak się na to nie zdecydowali?" BO WÓWCZAS TEGO NIESZCZĘSNEGO "POJEDNANIA" BY NIE BYŁO (!), gdyż: a) pomijając intencje obu stron, w tym Cyryla przede wszystkim; jego status i rola (w tym cerkwi ogólnie) w Rosji, specyficzne umocowanie i wyraźne zależności polityczne tam występujące, b) nie ma żadnej symetrii tych win po obu stronach. I do tego nie trzeba jakiejś wybitnej znajomości historii. Była by to raczej wyliczanka win rosyjskich, c) wtedy te winy trzeba by przyjąć i do nich się przyznać, d) i na tym właśnie kończy się możliwość "pojednania". I tak też powinno się stać ! Natomiast jeśli - jak się obecnie twierdzi - miała by to być jakaś długa droga rozpoczynająca dopiero pojednanie, wówczas we WSPÓLNYM PRZESŁANIU DO NARODÓW POLSKI I ROSJI trzeba było dokładnie to wyartykułować i na tym się (zgodnie z prawdą) zatrzymać, wskazując jednoznacznie na wyłączną intencjonalność tego przesłania z podaniem np. precyzyjnych kryteriów tego procesu i działań jakie zostaną podjęte na tej długiej drodze, a sam dokument powinien być np. WEZWANIEM, a nie przesłaniem! Proszę także zwrócić uwagę na sam tytuł tego dokumentu i porównać z tytułem; "ORĘDZIE BISKUPÓW POLSKICH DO ICH NIEMIECKICH BRACI W CHRYSTUSOWYM URZĘDZIE PASTERSKIM" - występuje tutaj (już w tytule!) ewidentne jego upolitycznienie: przesłanie do "narodów" ! I właśnie dlatego obecnie podstawowe pytanie brzmi: dlaczego tak się stało ? Odpowiedź na nie obarcza przede wszystkim Episkopat Polski, a różne konstatacje i domysły długo rodzić będą kolejne zgorszenia, zamieszanie i podziały. Za to wszystkim sygnatariuszom tego "przesłania" bardzo dziękujemy.
T
tak
1 września 2012, 14:55
Bardzo mądry tekst. W pełni się zgadzam. Uważam obecny stan sprawy za ogromną niezręczność, wręcz afront dla pozostałhych kościołów prawosławnych. Kompletnie nie rozumiem kryteriów wytypowania cerkwi moskiewskiej jako najważniejszej. Nie jest to kryterium sąsiedztwa, ani znaczenia religijnego... Zatem czego? Jestem coraz bardziej zdezorientowany. Podobnie jak inni uważam, że to nie da dobrego owocu.
jazmig jazmig
1 września 2012, 14:30
 Podzielam opinię autora tego tekstu. Cerkiew moskiewska została potraktowana przez polskich biskupów tak, jakby była reprezentantem wszystkich prawosławnych chrześcijan, a tak przecież nie jest. Nie jest to też Kościół wschodni o największej liczbie wiernych, ponieważ wbrew opowiadanym andronom, ogromna większość Rosjan to ludzie niewierzący. Zachowanie oficjeli Cerkwi moskiewskiej wobec katolików również nie uzasadnia traktowania jej w sposób wyjątkowy. Jeżeli polski KK pragnie być prekursorem w pojednaniu Polaków i Rosjan, to wcześniej powinien wyjaśnić problemy, które członkowie Cerkwi moskiewskiej sprawiają katolickim księżom w Rosji.