Naturalny porządek rzeczy

(fot. aj)

Sygnały mówiące o problemach z "męskim wymiarem wiary" i z funkcjonowaniem mężczyzn w Kościele pojawiają się od dawna. Czy zjawiska te mają związek ze zmianą podejścia do kobiet?

Chociaż ten rysunek pojawił się w sieci już jakiś czas temu, to jednak wciąż rozpala emocje i wywołuje zażarte dyskusje. Nic dziwnego. Te trzy usytuowane jeden na drugim parasole niosą bardzo dużo treści i jeszcze więcej możliwości jej odczytania oraz interpretacji.

Jedni dostrzegą w w tym obrazie graficzną wersję sformułowanej przez św. Augustyna zasady "Jeśli Bóg jest na pierwszym miejscu, wszystko jest na swoim miejscu" i będą w pełni ukontentowani tym, na co patrzą.

DEON.PL POLECA

Inni odnajdą tu zamiar podpierania osobą Bożego Syna Jezusa Chrystusa patriarchalnego modelu rodziny i błyskawicznie skontrują np. pochodzącą z lutego br. wypowiedzią papieża Franciszka, że nie można mówić, iż "kobieta jest do mycia naczyń". Możliwe są oczywiście jeszcze inne odczytania obrazka, ale te dwa wydają się szczególnie popularne.

Po co w ogóle upowszechniać tego typu ujęte w schemat (w sensie dosłownym) przekazy?

We współczesnym świecie (także w dzisiejszym Kościele) coraz częściej, gdy nie wiadomo, o co chodzi, tak naprawdę wcale nie chodzi o pieniądze. Rzecz idzie o coś znacznie istotniejszego. Chodzi o kwestie związane z istnieniem i funkcjonowaniem w społeczności ludzi różnych płci. O ich miejsce, znaczenie, rolę, pozycję, zadania, zakres możliwości i wpływu na rzeczywistość. Także w tej społeczności, jaką jest Kościół.

Nie trzeba być szczególnie spostrzegawczym, aby zauważyć, że w czasie pontyfikatu papieża Franciszka następują bardzo istotne zmiany dotyczące realnego wpływu kobiet na to, co się w Kościele powszechnym dzieje. Kobiety pełnią coraz więcej oficjalnych funkcji w Watykanie.

Czytelnym, medialnym symbolem może być nie tylko powołanie "żeńskiej konsulty" przy Papieskiej Radzie Kultury, ale także powierzenie hiszpańskiej dziennikarce Palomie Garcíi Ovejero stanowiska zastępcy dyrektora Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej (czyli faktycznie rzecznika prasowego Papieża). Takie rzeczy wcześniej się w Stolicy Apostolskiej nie zdarzały.

Ta widoczna gołym okiem "inwazja kobiecości" na szczytach Kościoła nie wszystkich zachwyca. Nie brak i takich katolików (płci obojga), którzy odbierają wyraźną zmianę nastawienia wobec kobiet w Kościele jako bardzo poważne zagrożenie dla dotychczasowego porządku, który sprawdzał się przez tysiąclecia.

Przeczuwając niebezpieczeństwo chaosu, nie tylko nerwowo reagują nawet na tak niewinne i niezwiązane z tym zjawiskiem informacje, jak ta o kanadyjskiej zakonnicy, która otrzymała zgodę na prowadzenie pogrzebu. Podejmują również rozmaite wysiłki, aby dotychczasowy stan rzeczy zachować i promować, sięgając po argumentację odwołującą się do wiary.

Łatwo skojarzyć, że budzący emocje rysunek wiąże się z pewnym zdaniem zawartym w Pierwszym liście św. Pawła do Koryntian. Brzmi ono: "Chciałbym, żebyście wiedzieli, że głową każdego mężczyzny jest Chrystus, mężczyzna zaś jest głową kobiety" (1 Kor 11,3).

U Apostoła Narodów można zresztą znaleźć wiele innych wskazówek dotyczących miejsca, zadań i zachowania zarówno mężczyzn, jak i kobiet w Kościele i w rodzinie. Są one w ogromnej mierze odzwierciedleniem ówczesnego stanu faktycznego, związanego z uwarunkowaniami zarówno religijnymi, jak i społecznymi. Problem w tym, że w kręgu cywilizacyjnym, w którym się aktualnie znajdujemy, społeczna pozycja kobiet uległa bardzo dużym zmianom i Pawłowe zalecenia trudno wprowadzać w życie w sensie literalnym.

Również w nauczaniu Kościoła kobieta jest dzisiaj inaczej postrzegana niż przed wiekami. To naturalny porządek rzeczy.

Sygnały mówiące o problemach z "męskim wymiarem wiary" i z funkcjonowaniem mężczyzn w Kościele pojawiają się od dawna. Czy zjawiska te mają związek ze zmianą podejścia do kobiet? Niektórzy twierdzą, że tak i ratunku upatrują w przywróceniu status quo ante (dawniejszego stanu rzeczy), może nawet w powrocie do przypisywanej cesarzowi Wilhelmowi II zasadzie "Kinder, Küche, Kirche" (dzieci, kuchnia, kościół).

Inni szukają sposobów na aktywizację mężczyzn w we wspólnocie Kościoła i wypracowanie wraz z nimi nowych form zaangażowania. To drugie jest z pewnością o wiele trudniejsze niż kolportowanie schematów "Naturalnego porządku w domu", ale - moim zdaniem - o wiele bardziej przyszłościowe i sensowne. I naturalne.

ks. Artur Stopka - dziennikarz, publicysta, twórca portalu wiara.pl; pracował m.in. w "Gościu Niedzielnym", radiu eM, KAI.

Dziennikarz, publicysta, twórca portalu wiara.pl; pracował m.in. w "Gościu Niedzielnym", radiu eM, KAI

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Naturalny porządek rzeczy
Komentarze (19)
4 stycznia 2018, 04:13
Przypominam że: Bez względu na wszystkie możliwe kręgi kulturowe i zmiany pozycji społecznych natura kobiety i mężczyzny się nie zmienia i prawo się nie zmienia. Gdyby natura stworzenia zmieniała się, prawo Boże przestałoby by być sprawiedliwością na koniec Księże Arturze "Wy jesteście solą dla ziemi. Lecz jeśli sól utraci swój smak, czymże ją posolić? Na nic się już nie przyda, chyba na wyrzucenie i podeptanie przez ludzi."
4 stycznia 2018, 04:11
Przypominam że: ... kard. Hlond "[...]W formułce ślubu opuszczono ślubowanie posłu- ; szeństwa ze strony młodej pani. Stało się to dla dostosowania się do Rytuału rzymskiego, który te‐go ślubowania nie zna wychodząc z założenia, że obie strony przy ślubie biorą na siebie jednakie obowiązki małżeńskie. Nie znaczy to, że żona prze‐staje być uległa mężowi. „Mulieres viris suis sub- ditae sint" św. Pawła (w liście do Efez 5. 22) po‐zostaje nadal w mocy. Ale Kościół św. nie widzi powodu, żeby żony tę uległość miały aż ślubować."
4 stycznia 2018, 04:10
Przypominam że: ...W Piśmie Świętym Bóg 23 razy mówi o posłuszeństwie kobiety wobec męża ..."Zaprawdę. bowiem powiadam wam: Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie, aż się wszystko spełni"
4 stycznia 2018, 04:07
"U Apostoła Narodów można zresztą znaleźć wiele innych wskazówek dotyczących miejsca, zadań i zachowania zarówno mężczyzn, jak i kobiet w Kościele i w rodzinie. Są one w ogromnej mierze odzwierciedleniem ówczesnego stanu faktycznego, związanego z uwarunkowaniami zarówno religijnymi, jak i społecznymi. Problem w tym, że w kręgu cywilizacyjnym, w którym się aktualnie znajdujemy, społeczna pozycja kobiet uległa bardzo dużym zmianom i Pawłowe zalecenia trudno wprowadzać w życie w sensie literalnym." Zręczna manipulacja, można by pomyśleć że mamy do czynienia jedynie z "Pawłowymi zaleceniami" a nie z Pismem Świętym czyli Słowem Bożym. Podążając za tą logiką;  Słowo Boże "trudno wprowadzać w życie w sensie literalnym" czy dobrze rozumiem Księże Arturze? A może Pismo Święte nie jest już Słowem Bożym? Tudzież Święty Paweł został wreszcie z Niego wykluczony? Zapewne papierz Franciszek coś powiedział...
O
Oriana
13 sierpnia 2017, 22:03
Z Ewangelii znamy piękną scenę rozmowy Jezusa z kobietą przy studni, budziło to zdziwienie ówczesnych ludzi, że Jezus rozmawia z kobietą, w dodatku z Samarytanką. Okazuje się, że nadal znajdują się tacy, którzy rysują obrazki takie jak powyższy, mimo że jako chrześcijanie powinni wiedzieć, że Jezus rozmawiał bezpośrednio nie tylko z tą Samarytanką, ale z wieloma kobietami.  Natomiast dla dobra rodziny mąż i żona powinni znajdować się pod tym samym parasolem i trzymać rączkę w zależności od sytuacji jedno lub drugie, bo w życiu różnie bywa i najlepiej jest, jeżeli małżonkowie mogą liczyć na wzajemne wsparcie w każdej sytuacji. Zawsze może się przeciez zdarzyć, że jedno z nich nie będzie mogło zapewniać bytu i ochrony rodzinie, wtedy zrobi to drugie: mąż lub żona i nie będzie pretensji lub frustracji, że wykonuje się nie swoją rolę lub że nie spełnia się swojej roli.  
13 sierpnia 2017, 21:10
Bardzo dziwny jest ten obrazek, bo z niego wynika, że mąż pełni w domu także funkcje kapłańskie, w imieniu swojej rodziny chwali Boga i jest szafarzem łask. Gdyby zamienić Jezusa Chrystusa na boga Dzeusa, to bardzo trafnie by oddawał strukturę społeczną i religijną antycznej Grecji, a nie XXI-wiecznej katolickiej Polski.
13 sierpnia 2017, 20:25
"Zbawienną moc Kościoła, która przyczynia się do zachowania społeczeństwa i najlepszego w nim rządu, odczuwa także z konieczności społeczność domowa, która jest początkiem wszelkiego państwa i rządu. Wiecie, Czcigodni Bracia, że słuszną podstawę tej społeczności, zgodnie z wymogami prawa naturalnego, stanowi nierozerwalna więź mężczyzny i kobiety oraz uzupełniające ją wzajemne prawa i obowiązki rodziców i dzieci oraz panów i służby. Wiecie także, że jedność tę rozbija dowolność socjalizmu, jeśli bowiem usunie się społeczną siłę religijnego małżeństwa, to nieuchronnie ulega osłabieniu władza ojca nad dzieckiem oraz dzieci wobec rodziców. To czcigodne dla wszystkich małżeństwo (Hbr 13,4), które na samym początku świata zostało ustanowione przez Boga dla rozmnożenia i zachowania gatunku ludzkiego i określone jako nierozdzielne, zostało jeszcze bardziej wzmocnione i uświęcone przez Chrystusa, który nadał mu godność Sakramentu i pragnął, by było ono postacią Jego związku z Kościołem. Dlatego zgodnie ze słowami Apostoła (Ef 5,23) tak jak Chrystus jest głową Kościoła, tak też mąż jest głową żony i jak Kościół jest podległy Chrystusowi, który dopełnia go najczystszą i wieczną miłością, tak też godzi się, by żony były podległe swoim mężom, doznając od nich wiernego i stałego uczucia miłości" (Leon XIII Quod Apostolici Muneris)
Zbigniew Ściubak
13 sierpnia 2017, 15:54
4. Sygnały mówiące o problemach z "męskim wymiarem wiary" oraz za deonem: Często mówi się, że Kościół w Polsce ma twarz kobiety, a mężczyźni dawno oddali w nim pola. Oczywiście, że tak. To naturalne. Przecież w 1929 roku np. dekretem kard. Augusta Hlonda, Kościół w Polsce zmienił treść przysięgi małżeńskiej, usuwając z niej przyżeczene posłuszeństwa żony mężowi. Zmieniono w w ten sposób fundament konstrukcji życia społecznego. Kościół zdecydował się na równouprawnienie kobiet, oczywiście poza swoim własnym kręgiem. Poddano w wątpliwość i w zasadzie zniszczono w ten sposób dawną pozycję i rolę mężczyzny i wszystko co się z nią wiązało. Mężczyźni tak naprawdę nic specyficznie dla siebie nie znajdują w Kościele. Gimanstyka z "aktywizowaniem roli mężczyzn w kościele" tylko unaocznia wypchnięcie ich, wskutek w/w zmiany. 5. Inni szukają sposobów na aktywizację mężczyzn w we wspólnocie Kościoła /co jest/ o wiele bardziej przyszłościowe i sensowne. I naturalne. Cóż za nonsens i głupota. Przecież naturalne, to są takie rzeczy, które NIE WYMAGAJĄ aktywizowania ani podejmowania specjalnych akcji, bo się pojawiają i istnieją w sposób NATURALNY. Naturalny jest dajmy na to pociąg mężczyzn do kobiet. Nie trzeba podejmować się AKTYWIZOWANIA ich w tym zakresie. Oczywiście, te nienaturalne działania mogą być przyszłościowe i sensowne, szczególnie dla tych, co je prowadzą. Wszystko zależy od koniunktury i zewnętrznych zachęt. 6. Pawłowe zalecenia trudno wprowadzać w życie w sensie literalnym. Ostra manipulacja ale każdy sposób jest dobry by dowieść swego zdania. Nie chodzi przecież by mężczyzna LITERALNIE był głową kobiety, bo by go nie udźwignęła. To jest niemożliwe i nikt przy zdrowych zmysłach nie chce LITERALNEGO wprowadzania tych zaleceń, ale przenośnego. Chodzi o zwykłą praktykę życia małżeńskiego, która miała miejsce do 1929roku.
Zbigniew Ściubak
13 sierpnia 2017, 15:38
Bardzo mętny i pokrętny tekst. 1. Ta widoczna gołym okiem "inwazja kobiecości"... Określenie użyte bez uzasadnienia w faktach. Inwazja oznacza zmasowane działania zmieniające stan rzeczy. Zatem, gdyby połowa biskupów i połowa księży była kobietami, można by mówić o inwazji kobiecości. Gdy dokładnie 100% biskupów i 100% księży jest mężczyznami, stosowanie tego określenia nosi ślady braku rozsądku lub manipulowania. 2. Problem w tym, że w kręgu cywilizacyjnym, w którym się aktualnie znajdujemy, społeczna pozycja kobiet uległa bardzo dużym zmianom To żaden problem. Wystarczy przyznać, że nauka Kościoła na temat, jak żyć, na temat ról społecznych itd, wynika i jest pochodną AKTUALNEJ sytuacji społecznej w kręgu cywilizacyjnym, w którym Kościół się znajduje. Dawniej sytuacja była taka, że mężczyzna był inaczej traktowany niż kobieta, więc Kościół nauczał, że taka jest wola Boża. Teraz sytuacja jest inna, więc Kościół naucza czego innego niż dawniej. To przecież żaden problem. 3. Również w nauczaniu Kościoła kobieta jest dzisiaj inaczej postrzegana niż przed wiekami. To naturalny porządek rzeczy. Oczywiście. Naturalnym porządkiem rzeczy jest, że Kościół w miarę upływu czasu INACZEJ postrzega ludzi i ich role oraz powinności. To co teraz nam mówi, jest aktualne teraz, ale napewno przyjdzie taki dzień, gdy ta nauka zostanie uznana przez Kościół za niewłaściwą, bo jak informuje Autor naturalny porządek rzeczy polega na ZMIANIE POSTRZEGANIA przez Kościół ludzi i ich ról życiowych.
13 sierpnia 2017, 19:24
"naturalny porządek rzeczy polega na ZMIANIE POSTRZEGANIA przez Kościół ludzi i ich ról życiowych? A więc źródłem naturalnego porządku rzeczy jest ludzka jaźń...?
Zbigniew Ściubak
13 sierpnia 2017, 20:58
@stos Dawniej się mawiało "aluzju nie poniał". Przecież ja rozwinąłem tylko konsekwentnie stanowisko autora tekstu. Wg tego stanowiska, naturalny porządek rzeczy polega na ZMIANIE postrzegania. Co jest źródłem ZMIANY postrzegania? Aktualne otoczenie społeczno ekonomiczne.
13 sierpnia 2017, 22:10
Dawniej się mawiało-prymat bazy nad nadbudową
KJ
k jar
13 sierpnia 2017, 15:32
Schemat bardzo feudalny i daleki od chrześcijaństwa: żona nie ma bezpośredniego przystępu do Boga tylko musi liczyć ewentualnie na to co spłynie na nią za pośrednictwem męża. Również zafałszowuje rzeczywistość duchową,gdyż infantylnie ukazuje jakby istniene pararelnych pokładów duchowości: racjonalną i sentymentalną (uczuciową) - dwie części parasola, które jakoby są u kobiet mniejsze niż u mężczyzn, tak jakby mężczyźni mieli większą duchową świadomość niż kobiety. Bliższe prawdy jest istnienie równoległe pod poszczególnymi częściami parasola kobiet i mężczyzn, których duchowość na trwałe jak rączka została rozdzielona:ani mężczyzna nie moze zgłębić duchowości kobiet,ani kobiety mężczyzn.Jedynie Bóg może to zjednoczyć
Zbigniew Ściubak
13 sierpnia 2017, 16:09
Jasne. Dlatego kobiety (ta równoległość) powinny być równoległe we wszyskich obszarach, gdzie tego pragną. Odmawianie im godności kapłańskich tę równoległość jakby nieco narusza.
KJ
k jar
13 sierpnia 2017, 16:41
Duchowość kobieca nie potrzebuje kapłaństwa.Głosy niektórych kobiet odnośnie takich potrzeb są raczej desperackim wołaniem zauważcie nas.Zaraz przecież takie kobiety ubierają się w kostium duchowości mężczyzn,a to stoi w wyraźnej opozycji do ich własnych potrzeb.
Zbigniew Ściubak
13 sierpnia 2017, 21:01
To nie jest fair, gdy mężczyzna mówi czego potrzebuje albo nie potrzebuje duchowość kobieca. Może pozwolić kobietom wyrażać, czego potrzebuje albo nie potrzebuje ich duchowość? Po prostu stworzyć im możliwości zajmowania stanowisk w kościele i się okaże czego potrzebuje "duchowość kobieca". Np. wśród pracowników zajmujących się czyszczeniem kanałów kobiet jest niewiele, bo ich duchowość tego nie potrzebuje, za to wśród nauczycieli lub pielęgniarzy jest już nieźle, bo ich duchowość tego porzebuje. To czemu Pan chce określać potrzeby czyjejś duchowości? I czy ma Pan po temu kompetencje?
KJ
k jar
14 sierpnia 2017, 06:40
Jestem kobietą i co Pan moze mówić jako mężczyzna o mojej duchowości?Ja nic o Pana i mężczyzn duchowości nie mogę powiedzieć,bo nie jestem mężczyzną.Mogę jedynie powiedzieć o władzy,jaką mężczyźni narzucili kobietom w zakresie duchowości:kobiety mają mieć takie widzenie świata i Boga, jakie im mężczyźni zaproponują,mają tak a nie inaczej widzieć Kościół i świat, mają takie a nie inne role przyjmować i realizować w świecie,bo mężczyźni tego sobie życzą i tak chcą widzieć miejsce kobiet.To,że pomimo tej niesprawiedliwości nie ma jeszcze wojen między płaciami,to tylko wynik tego,że dla kobiet te wartości, które są istotne dla mężczyzn jak władza nie odgrywają żadnej roli. Kobiety po prostu machnęły na męski świat ręką już wieki temu, a te które chcą być jak mężczyźni robią to i to z satysfakcjonującą przyjemnością okręcając sobie mężczyzn wokół palców
Zbigniew Ściubak
14 sierpnia 2017, 08:06
Przepraszam. Nie wiedziałem, że mam do czynienia z kobietą. Mój błąd. Pani wpis - rewelacyjny, wspaniały, sztandarowy! Dobrze, że został opublikowany!
13 sierpnia 2017, 10:55
Kolejny żenujący objaw degrengolady w Kościele. To nie Kościół ma dostosować się do świata,lecz świat do Kościoła. Zaprezentowana tu postawa to potwierdzenie kapitulanckiej linii. Każda społeczność by być sprawnie zarządzana musi mieć swą głowę. Dzisiejsza noworodzina to twór - potwór głowy pozbawiony. Dostosowywać się do tego oznacza przyjąć na siebie odpowiedzialność za szkody jakie kobieta i mężczyzna ponoszą na swych duszach w wyniku rewolucji obyczajowej. Ludzkie miłosierdzie nigdy nie wyprze prawdy.