Nie tylko niepewność

Szkoła JCE w Nowym Sączu, fot. Ks. Wojciech Bojanowski SJ

To prawda, że w wielu uczniach, rodzicach, nauczycielach i pracownikach szkoły jest lęk związany z rozpoczęciem roku szkolnego w trybie stacjonarnym. Ale nie tylko to. Jest także, a może przede wszystkim, nadzieja na stopniowe wracanie do normalności.

Niepewność – to słowo, które opisuje to, czuje wielu uczniów, rodziców, nauczycieli i pracowników szkoły na początku nowego roku szkolnego. Ta niepewność rozpoczęła się już w marcu: ile potrwa przerwa w tradycyjnej nauce? Jak zafunkcjonuje model zdalnego nauczania? Jak się uda zorganizować egzaminy? Czy dzieci wrócą do szkół po wakacjach? Jakie trudności będą mieli uczniowie z powrotem do szkoły po tak długiej przerwie? Jak bezpiecznie zorganizować naukę w modelu stacjonarnym? Co będzie, jeśli w szkole pojawią się zakażenia?

Niestety w obecnej sytuacji musimy się zgodzić na to, że nie ma idealnych rozwiązań. Z punktu widzenia ochrony przed koronawirusem, najbezpieczniejszym rozwiązaniem byłoby dalsze prowadzenie nauczania zdalnego. Ale ma ono też w naszym kontekście wiele minusów i miałoby negatywny wpływ nie tylko na poziom nauczania czy sytuację rodzin muszących zapewnić opiekę dzieciom, ale też i zdrowie psychiczne młodych ludzi pozostających przez tak długi czas w izolacji. Czy wybór tradycyjnego modelu nauczania jest dobrym rozwiązaniem i jakie skutki przyniesie, tego obecnie nie wiemy. Sytuację trzeba będzie badać na bieżąco. Poziom niepewności wzrasta też i z tego powodu, że odgórne wytyczne są bardzo ogólne i pozostawia się wiele do decyzji dyrektorom i samorządom, co sprawia, że przygotowanie poszczególnych szkół może być różne.

O przyczynach niepewności i elementach, które ją wzmacniają, mógłbym pisać długo… Jednak chciałbym się skupić także na czymś innym, popatrzeć na obecną sytuację od strony bardziej pozytywnej.

Czy pośród tej całej niepewności i trudnego kontekstu, w którym przyszło nam żyć, pracować i uczyć się, są jakieś szanse dla naszego szkolnictwa? Wierzę, że w obecnej sytuacji istnieją pewne okazje, które można dobrze wykorzystać. Jednak nie stanie się to automatycznie, musi być wykonana odpowiednia praca.

Po pierwsze, kluczem jest słowo odpowiedzialność. Aby jak najbardziej zminimalizować ryzyko zakażenia i rozprzestrzenienia się wirusa w szkole, cała wspólnota musi współpracować ze sobą. Wszyscy muszą się poczuć odpowiedzialni za szkołę i za siebie nawzajem: nauczyciele i pracownicy szkoły, uczniowie i rodzice. Im większa odpowiedzialność i stosowanie się do zasad obowiązujących na terenie szkoły, tym mniejsze ryzyko. Nie ma szans na stworzenie w pełni bezpiecznej szkoły, do której wirus nie będzie miał szans wejść. Ale jest możliwe stworzenie takich warunków, które będą chroniły przed masowymi zakażeniami. Skoro zalecenia „z góry” są dość ogólne, to ich uszczegółowieniem musi się zajmować każda szkoła w swoim kontekście. A następnie trzeba się tych zasad trzymać, co też będzie wyzwaniem, biorąc pod uwagę chociażby różne podejścia i opinie co do obecnej sytuacji.

Odpowiedzialność zaczyna się już przed wyjściem do szkoły, kiedy każdy musi sprawdzić, czy nie ma objawów infekcji górnych dróg oddechowych lub gorączki. Jeśli tak, trzeba zostać w domu. Może to stwarzać trudność szczególnie rodzicom, którzy będą musieli być gotowi do zapewnienia opieki dzieciom w takim przypadku. To zresztą jest zasada, która powinna obowiązywać zawsze, a nie tylko w czasie pandemii. Jednak doświadczenie pokazało, że niektórzy zbyt luźno do tego do tej pory podchodzili. Ta sytuacja, którą przeżywamy, może sprawić, że wszyscy w szkole poczują się bardziej za siebie odpowiedzialni. Ale to wymaga świadomego budowania takiego podejścia.

W Jezuickim Centrum Edukacji w Nowym Sączu, gdzie pracuję, mamy konkretne rozwiązania, o których społeczność szkolna została poinformowania przed rozpoczęciem roku szkolnego. Przez ostatni czas trwały intensywne prace organizacyjne, między innymi:

- przystosowanie planu lekcji, aby klasy miały w miarę możliwości przypisaną jedną salę lekcyjną i jak najmniej przemieszczały się po szkole.

- wyznaczenie ciągów komunikacyjnych i ich oznaczenie;

- montowanie dodatkowych dozowników z płynami do dezynfekcji rąk;

- wyznaczenie stref ucznia, rodzica (szczególnie dla klas I-III Szkoły Podstawowej – ta strefa już została przez kogoś nazwana „kiss and fly”) i interesanta.

Ponadto zadecydowano, że wszyscy będą musieli zasłaniać usta i nos na korytarzach szkoły. Jedynie w salach lekcyjnych nie ma takiego obowiązku. Wszyscy nauczyciele zostali przeszkoleni co do obowiązujących zasad. Teraz rozpoczynamy czas stosowania się do przyjętych reguł. Poczucie współodpowiedzialność jest tutaj kluczem. Jednocześnie nie kończy się poszukiwanie lepszych rozwiązań.

Obecna sytuacja pokaże także, jakich mamy liderów w szkołach. Wiele zależy od dyrektorów i ich zdolności do motywowania nauczycieli, uczniów i rodziców do dbania o szkołę jako wspólne dobro. Potrzebujemy osób, które będą potrafiły wsłuchiwać się w różne głosy, szanować opinie nauczycieli, rodziców i uczniów, wprowadzać nowe i kreatywne pomysły, jasno informować o przyjętych rozwiązaniach, a także przestrzegać egzekwowania zasad.

A co z samym procesem nauczania i życiem szkoły? Nauczanie zdalne wiele nam pokazało. Można powiedzieć, że pandemia pozwoliła docenić szkołę. Widzimy, że nie chodzi tylko o samą naukę, ale też i o relacje międzyludzkie i budowanie wspólnoty. Rolą szkoły jest nie tylko przygotowanie do zdania egzaminów i dostania się na studia czy zdobycia zawodu. Nagłe wyrwanie dzieci i młodzieży ze szkół sprawiło, że zobaczyliśmy, jak istotne jest budowanie dobrych relacji rówieśniczych i że szkoła ma w tym ważne zadanie do spełnienia. Powrót do normalnego trybu może wywołać lęk i niepewność u dzieci. Jednak strach pomyśleć, co by się stało, gdyby na przykład cały rok szkolny 2020-2021 odbywał się w formie zdalnej. Odbiłoby się to bardzo negatywnie na zdrowiu psychicznym wielu młodych ludzi, dla których szkoła stanowi podstawowe środowisko poznawania nowych kolegów i koleżanek oraz budowania relacji z rówieśnikami. Poza tym im dłuższy czas spędzany na nauczaniu zdalnym, tym trudniej byłoby wrócić do tradycyjnego trybu i ten stres u uczniów byłby jeszcze większy.

Choć okres nauczania zdalnego był niezwykle trudny pod względem organizacyjnym i dydaktycznym, to wierzę, że w tych szkołach, które podjęły wysiłek przestawienia się na ten tryb, przyniosło to dobre skutki w postaci wzrostu umiejętności nauczycieli i uczniów. W Jezuickim Centrum Edukacji w przeciągu kilku miesięcy nauczyliśmy się wielu nowych rzeczy, które mogą być przydatne także w nauczaniu w sali lekcyjnej. Liczymy się także i z tym, że szkoły w czasie tego roku będą musiały płynnie przechodzić pomiędzy różnymi trybami (tradycyjnym, hybrydowym i zdalnym), dlatego tak ważne jest dalsze rozwijanie kompetencji informatycznych wśród nauczycieli i uczniów, a także przygotowanie zaplecza technicznego szkoły.

Nauczanie zdalne w marcu wszystkich zaskoczyło, teraz nie jest już ono nowością, a szkoły miały czas na poszukiwanie odpowiednich rozwiązań. Wiele jednak zależy od poszczególnych szkół, ich dyrektorów i nauczycieli. Także i w tej kwestii jest mało odgórnych decyzji, co powoduje poszukiwanie rozwiązań lokalnych. W wielu szkołach mogą być one bardzo skuteczne i efektywne. W innych może ich zupełnie brakować. Negatywnym skutkiem pandemii w szkolnictwie będzie więc wzrost różnic w poziomie nauczania pomiędzy szkołami. Im dłużej pandemia będzie trwała i im częściej trzeba będzie przechodzić na tryb zdalny lub hybrydowy, tym bardziej to rozwarstwienie będzie się pogłębiało. Model stacjonarny nie powoduje aż tak mocnego wzrostu różnic pomiędzy szkołami. Tutaj pojawia się więc wniosek, że Ministerstwo Edukacji powinno rozwijać zaplecze informatyczne, szczególnie w tych miejscach, gdzie brakuje środków, a także wspierać dyrektorów i nauczycieli poprzez organizację praktycznych szkoleń, jak wykorzystywać nowoczesne narzędzia w edukacji. To pozwoliłoby niwelować różnice pomiędzy szkołami.

To prawda, że w wielu uczniach, rodzicach, nauczycielach i pracownikach szkoły jest lęk związany z rozpoczęciem roku szkolnego w trybie stacjonarnym. Ale nie tylko to. Jest także, a może przede wszystkim, nadzieja na stopniowe wracanie do normalności. Wielu czuje ulgę z powodu powrotu do szkoły. Ważne jest wsłuchiwanie się w te uczucia, towarzyszenie sobie nawzajem, wrażliwość na drugą osobę i budowanie współodpowiedzialności za społeczność szkolną.

 

Katecheta i duszpasterz. Pracuje obecnie w Jezuickim Centrum Edukacji i Parafii pw. Ducha Świętego w Nowym Sączu. Wcześniej pracował w jezuickich szkołach w Chicago i Santiago de Chile. Ukończył studia magisterskie metodą e-learningową na jezuickim Uniwersytecie Creighton w Stanach Zjednoczonych na kierunku “Educational Leadership”.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Nie tylko niepewność
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.