Nie wiem, więc nie sądzę

Anna Sosnowska

Po czym poznać pedofila? Po tym, jak mu z oczu patrzy. Po tym, czy trzęsą mu się ręce, kiedy zaprzecza oskarżeniom wysuwanym przeciwko niemu. Niezawodna w tym względzie okazuje się również osobista intuicja, która bez cienia wątpliwości podpowiada: on na pewno jest winny.

Proste, prawda? Do sformułowania takiej właśnie tezy skłoniły mnie komentarze internautów po piątkowym wywiadzie udzielonym w TVP Info przez ks. Wojciecha Gila (wszyscy od dawna doskonale wiemy, kto to jest i jak wygląda). Właściwie powinnam coś doprecyzować: pisząc o internautach mam na myśli moich facebookowych znajomych i ich znajomych, czyli środowisko, w którym stężenie chrześcijaństwa osiąga poziom zdecydowanie wyższy niż średnia krajowa.

Zanim jednak wskoczymy na obszar związany z wiarą, zatrzymajmy się przez chwilę na poziomie czysto, że tak powiem, ludzkim. Jak mogę orzec o winie kogoś, kogo znam jedynie ze zdjęć prasowych, z kim nie zamieniłem w życiu ani słowa, wobec kogo - co o wiele ważniejsze - materiał dowodowy jest dopiero badany i są podstawy, by twierdzić, że może został spreparowany? Kiedy śledzę wszystkie doniesienia na temat ks. Gila to wydaje mi się, że jedynym mądrym - i sprawiedliwym! - komentarzem w całej sytuacji są słowa: "NIE WIEM".

Tymczasem łatwość, z jaką przychodzi nam wydawać wyrok w tej sprawie napawa przerażeniem i mam poważną wątpliwość, czy wystarczającym usprawiedliwieniem takiego zachowania może być uznawanie pedofilii za rzecz straszną i zbrodniczą (choć taką w istocie jest i nad tym akurat nie ma co dyskutować). Chrześcijanie w takich sytuacjach mają wytyczne jasno zapisane w Ewangelii: "Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni. Bo takim sądem, jakim sądzicie, i was osądzą; i taką miarą, jaką wy mierzycie, wam odmierzą" (Mt 7, 12).

Tym, którzy jeszcze nie widzieli, polecam, a nawet zalecam duński film "Polowanie", który w zeszłym roku zdobył w Cannes główną Nagrodę Jury Ekumenicznego oraz Złotą Palmę dla najlepszego aktora. Ta historia doskonale, bez znieczulenia i bez uproszczeń pokazuje dramat różnych osób uwikłanych w oskarżenie  o pedofilię - domniemanego zbrodniarza, rzekomo skrzywdzonej dziewczynki, jej rodziny oraz społeczności, w której wszyscy do tej pory żyli w zgodnej symbiozie. Ten film pozwala spojrzeć na całą sprawę trochę szerzej i powstrzymuje przed natychmiastowym osądzeniem i skazaniem kogoś, kto de facto nie został jeszcze osądzony.

Wszystko, co do tej pory napisałam, dotyczy sytuacji, kiedy NIE WIEMY, czy faktycznie osoba oskarżona o pedofilię dopuściła się takich czynów. A co zrobić wtedy, kiedy nie ma już żadnych wątpliwości odnośnie jej winy? Osądzając takiego człowieka warto wziąć pod uwagę coś, o czym w moim przekonaniu mówi się za mało: pedofilia, oprócz tego, że jest draństwem, zbrodnią, złamaniem komuś życia jest również poważnym i niewyleczalnym do końca zaburzeniem psychicznym, mającym różne przyczyny - także tę, że oprawca sam był w dzieciństwie molestowany.

Świadomość tego stawia przed nami i naszym chrześcijaństwem ogromne wyzwanie. Bo z jednej strony doskonale zdajemy sobie sprawę z ogromnego dramatu zafundowanego dzieciom-ofiarom, mamy głębokie poczucie, że stała się rzecz straszna, która nigdy nie powinna była się wydarzyć, zrobilibyśmy wszystko, by dzieci przed czymś takim ustrzec. A z drugiej strony mamy do czynienia z oprawcą niekiedy nawet nieświadomym tego, że robi coś złego, z oprawcą, którego ukształtowały często niezależne od niego okoliczności.

Kiedyś na kazaniu jeden ksiądz zapytał, jakbyśmy zareagowali, gdyby okazało się, że Dobry Łotr, pierwszy święty Kościoła kanonizowany przez samego Jezusa, dopuścił się za życia czynów pedofilskich? No właśnie, jak byśmy zareagowali?

Cieszę się, kiedy Kościół sprawy związane z przypadkami pedofilii rozwiązuje szybko, jednoznacznie, udzielając właściwej pomocy ofiarom. Ale marzy mi się, żeby kiedyś na konferencji prasowej zobaczyć oskarżonego o pedofilię księdza (i tak w tych sytuacjach mamy dostęp do jego danych), przy którym ramię w ramię stanie jego biskup albo przełożony. A jeśli okaże się, że zarzuty wobec kapłana były słuszne, to troska Kościoła nie zakończy się "jedynie" na usunięciu go ze stanu duchownego. Najłatwiej byłoby kogoś takiego po prostu "wypluć" z Kościoła i mieć spokój, ale czy to jest - w świetle tego, co napisałam o pedofilii jako poważnym zaburzeniu - działanie zgodne z tym, czego uczy nas Jezus?

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Nie wiem, więc nie sądzę
Komentarze (13)
W
wr
10 października 2013, 08:39
Słusznie postawione pytanie też mam wrażenie, że niezależnie od poglądu na sprawę abp Wesołowskiego i ks. Gila, opinia publiczna już wydała wyrok. Ale tak jak p. Sosnowska pisze to przede wszystkim dewiacja, rodzaj zaburzenia i chyba na tym należy się skupić. Pytanie jak dalece pedofil może panować nad swoim popędem, jak to mierzyć i jak osądzić?
L
leszek
8 października 2013, 19:03
Oskarżenie przeciwko księdz Gilowi jest bardzo mocne i jeśli te zarzuty zostaną podtrzymane w sądzie, to trudno sobie wyobrazić inny wyrok niż skazujący. Jeśli ks. Gil ma jakieś argumenty na swoją obronę, to powinien je przedstawić władzom Dominikany, a nie opowiadać coś w polskiej telewizji. Takie wywiady nie mają żadnego znaczenia. Jakie psychologizowanie na podstawie telewizora to nie wiadomo czy się śmiać czy płakać. Wypowiedzi, "dobrze mu z oczu patrzy", "ręce mu nie drżą", "mówi spokojnie i z godnością" - od takich metod orzekania o winie to w Europie zaczęto odchodzić w XII/XIII wieku. Zamiast patrzyć komuś głęboko w oczy zaczęto ustalać winę na podstawie dokumentów pisanych i zeznań świadków. 
8 października 2013, 12:35
Dobry no i niełatwy tekst, napisany ciekawym językiem - z jednym zastrzeżeniem. Radykalne decyzje i bezwzględność konsekwencji z usunięciem ze stanu duchownego włącznie są moim zdaniem całkowicie uzasadnione i nie jest to żadne "wyplucie". Schizofreników leczy się, a to coś znacznie poważniejszego niż zaburzenie psychiczne. Czytałam kilka lat temu wstrząsający artykuł o pedofilii zawierający m.in. opis rozmowy z mężczyzną, który z pełną świadomością tego, że ma chorą seksualność, zgłosił się do stosownej placówki na terapię. Postanowił też, że jeśli kiedykolwiek zrobi krzywdę jakiemuś dziecku, co nigdy wcześniej nie miało miejsca, popełni samobójstwo. Czyli można - to oczywiście odnosi się do terapii i wstrzemięźliwości, nie do tego dramatycznego postanowienia. Nie wiem, na ile takie terapie są skuteczne, ale przynajmniej pozostaje się pod opieką specjalisty. Poza tym autorka znakomicie ujęła temat. Dorzucę jeszcze jedną perełkę. [url]http://niezalezna.pl/46875-goracy-serial-skandal-w-kosciele[/url]
A
an
8 października 2013, 11:57
Dobry Łotr jak by nie było poniósł bardzo surową karę za to co zrobił (szkoda, ze nie wiemy co to było), karę śmierci na krzyżu. I przyjął ją jako sprawiedliwą. Pan Jezus nie wybawił go od tej kary, tylko nagrodził jego postawę wobec własnej winy i wiarę. Brak kary to jest coś czego bardzo brakuje w przypadku pedofili księży. Nawet jeśli teraz postawa Kościoła wobec nich zmienia się to jednak za nami są lata ich ukrywania. Takie słowa z ambony o Dobrym Łotrze są manipulacją. Chyba, że jest to zdanie wyjęte z kontekstu. 
A
aka
8 października 2013, 10:59
Nie wiem, nie wiem, nie wiem! Ale coś mi tu w tych doniesieniach z Dominikany "śmierdzi". Niby wszystko świadczy przeciwko księdzu, ale to są relacje prasowe. Polecam felieton Małgorzaty Ziętkiewicz "Wolne media" w "Idziemy". 
C
Cierpliwa
8 października 2013, 01:07
@ leszek To jest tylko oskarżenie. Ks. Gil mówił w wywiadzie, że jego dom był otwarty, także wtedy, gdy przez miesiące go nie było. Co najmniej kilka osób miało klucze do domu, nawet do sejfu. Świadków można szantażować, nastraszyć lub kupić. Podrzucić takie dowody jak stringi, wgrać nagrania to dla gangu, który ma na garnuszku ludzi władzy, policjantów, żaden problem. Polska prokuratura już zapowiedziała, że nasi informatycy chcą zbadać komputer. Kiedy nagrania tam się pojawiły, czy nie przesłano ich za pomocą specjalnego programu, który instaluje filmy bez wiedzy użytkownika. Na tym etapie prac wiemy za mało, żeby wydawać sąd. A jeśli ksiądz nie ufa tamtemu systemowi i sądom, to może ma powody. Nie znam Dominikany ale czy polskie sądy za komuny wydawały słuszne wyroki? A teraz?
L
leszek
8 października 2013, 00:06
Osobiście nie rozumiem ludzi, którzy obraz świata sobie budują na podstawie wywiadu w telewizji czy filmu obejrzanego w kinie. Na mnie większe wrażenie by zrobiło, gdyby ksiądz Gil te poglądy wyraził przed władzami Dominikany, a nie w polskim kanale telewizyjnym.  Jeśli ksiądz Gil został niesłusznie posądzony, to na pewno wyrządzona mu została krzywda. Ale oskarżenie jest oparte na mocnych podstawach. A trzeba pamiętac, jaką ogromną krzywdą jest przemoc seksualna wobec dzieci. Ksiądz Gil się broni w polskiej telewizji, ale jak mają się bronić dzieci przed przemocą ? Chrystus jest po stronie pokrzywdzonych, a nie krzywdzicieli. Ja zaś chcę naśladować Chrystusa. 
J
jonasz
7 października 2013, 23:55
Film polowanie świetny. Kto nie widział niech obejrzy bo jest a propos. I to bardzo...
A
ames
7 października 2013, 23:39
Myślę @leszek, że autorce chodziło o przedwczesne osądzanie i z tym się z nią zgadzam. Nawet jeśli są mocne dowody, to jak sam powiedziałeś postępowanie jest wszczęte, a nie zakończone. Niestety lubimy często osądzić kogoś zanim zrobi to sąd i co gorsza nie jest to tylko przypadłość mediów, które na hasło "ksiądz pedofil" rzucają wszystkie swoje siły, żeby być pierwszym i mieć sensację. Moim zdaniem generalnie nie powinno się osądzać kogokolwiek bez względu na to, czy coś "wiem", czy "nie wiem". Oczywiście trzeba nazwać rzeczy po imieniu i je jasno potępić. Ale potępić te rzeczy, a nie człowieka. Bo niestety często mylimy SĄD z OSĄDEM albo OCENIANIEM. Sąd bym zostawił sędziom (zwłaszcza Bogu), a lepiej będzie się pomodlić za tego księdza, niż go już osądzać. Aha no i polecam też ten film "Polowanie", bo daje do myślenia w takich sytuacjach i świetnie pokazuje, to co Pan Jezus miał chyba na myśli mówiąc o "nie sądzeniu".
L
leszek
7 października 2013, 23:01
Ksiądz Gil może być winny i może byc niewinny. Ale jeśli są zeznania dzieci przeciwko księdzu i znaleziono zdjęcia pedofilskie na komputerze to takie oskarżenia są bardzo mocne, a w każdym kraju na świecie, nie tylko na Dominikanie, wszczęto by postępowanie. Za oskarżeniem przecież stoja oficjalne władze Dominikany, a kroki formalne wszczęto po kilku miesiącach śledztwa.  Pani Redaktor może oczywiście głosić "NIE WIEM", ale oskarżenie księdza Gila jest oparte na równie mocnych podstawach, co wszelkie oskarżenia tego typu, w każdej sprawie można powiedzieć NIE WIEM i co to ma szczególnego znaczyć ? Jeśli ksiądz Gil czuje się niewinnym to powinien wrócić na Dominikanę i tam się bronić przez niesłusznymi oskarżeniami. Wygłaszanie oświadczeń w polskiej telewizji niczego do tego nie wnosi i nie ma żadnego znaczenia.
J
jonasz
7 października 2013, 21:38
af masz rację. wszyscy się chyba w sprawie ks. WOjciecha G. zapędzili i Ci co go już skazali i ci co traktują tę sprawę jako "atak na Kościół"
A
A.F.
7 października 2013, 20:54
Pamiętam z czasów mojej pracy w seminarium duchownym przypadek afery pedofilskiej, w którą okazał się być zamieszany jeden z kleryków, mój student. Nie chciało mi się w to wierzyć. Który?! Przecież znam chłopaków jak własnych synów! Gdyby ktoś mi kazał wtedy zrobić "listę podejrzanych" według tego, jak ich osądzam, nie wiem, który byłby na czele. Chyba żaden. Ale ten, który okazał się pedofilem, byłby na końcu tej listy. Spokojny, rozmodlony, poczciwy - można rzec, wzór wszelkich cnót. To mnie nauczyło nie osądzać ludzi, "bo człowiek patrzy na to, co widoczne dla oczu, Pan natomiast patrzy na serce" (1 Sm 16,7)
K
konwalia
7 października 2013, 18:13
Moje intuicje i odczucia po wysłuchaniu ks. Gila są takie: - człowiek stworzony do misji na takich terenach ,kochający misje i swoje powołanie - zaprawiony do trudnych warunków , świetnie  rozumiejący mentalność ludzi tam żyjących.(o mentalności i życiu ludzi w krajach Ameryki Południowej pisał m.in.R.Kapuściński w książce "Chrystus z karabinem"). - wielki, zwalisty ale "muchy by nie skrzywdził"  -dzielny , odważny ale  "bezbronny" wobec oskarżeń innych ludzi  - jak dla mnie mąż ( chciałoby się powiedzieć woj) godny zaufania, dający poczucie pewności, bezpieczeństwa - szczery, prawdziwy góral i michalita - wykorzystano jego dobroć, oskarżono, bo nie przymykał oczu na to czego od niego oczekiwano Takie są moje odczucia i intuicje po wysłuchaniu tego człowieka  w TV info , w piątek, 4 października 2013r