O braku potrzeby zmiany formuł modlitewnych

Elżbieta Wiater

Kilkanaście lat temu Szymon Hołownia rozpoczął krucjatę o uwspółcześnienie języka kościelnego. Krucjata odniosła sukces i obecnie głoszone kazania oraz pisane przez instytucje kościelne dokumenty formułowane są bardziej bezpośrednio, a przez to nośnie.

Podobną krucjatę miał na myśli chyba Tomasz Niemirowski, pisząc swój tekst o potrzebie zmiany tłumaczeń formuł modlitewnych. Problem w tym, że o ile Hołownia komentował sferę, w której porusza się jako zawodowiec (właściwa forma komunikatu, jego czytelność i treściwość to cechy wymagane także w przypadku przekazu dziennikarskiego, nie tylko kazania czy listu episkopatu), to tekst Niemirowskiego wskazuje na to, że jakkolwiek ma dobre intencje i intuicje, brak mu wiedzy zarówno z zakresu teologii, jak i liturgiki. A zmiany w tych zakresach proponuje.

Pierwszym błędem, moim zdaniem jeszcze na poziomie przedzałożeń, jest uznanie formuły modlitewnej za identyczną pod względem charakteru i funkcji z kazaniem czy katechezą. Te służą mistagogii, czyli objaśnianiu znaków i treści zawartych w nauczaniu i liturgii Kościoła, w związku z tym mają być klarowne, nośne i maksymalnie zrozumiałe. Inaczej nie spełnią swojego zadania.

Formuła modlitewna także jest nośnikiem konkretnej treści, ale pełni też wobec niej funkcję normatywną, to znaczy nie tylko przekazuje pewną doktrynę, ale też kształtuje duchowość tego, kto się tą formułą posługuje, dostosowując tę duchowość do doktryny.

Domaganie się, żeby zmienić Modlitwę Pańską czy Pozdrowienie anielskie przypomina nieco wywieranie nacisku na prawników, żeby porzucili specyficzny język dokumentów prawnych, bo przecież nikt go nie rozumie. Tyle, że ten język gwarantuje precyzję zawartych w zapisach sformułowań i czasem wprowadzenie jednego przecinka zmienia znaczenie całego paragrafu.

Jest też aspekt, który współcześnie jest mało doceniany, ale to nie zmniejsza jego istotnego znaczenia: formuły, którymi się modlimy, zostały nam przekazane przez tradycję. Brzmią po staropolsku, ale to nadaje im ciężaru właściwego temu, co przechowywane jest przez pokolenia ze względu na swoją bezcenną wartość. Wskazują na bardzo ważny aspekt rytuału i modlitwy: stałość i tworzenie więzi. Zachowanie formuł danych nam przez przodków to wejście z nimi w relację; uznanie swoich korzeni i zgoda na to, by czerpane z nich doświadczenie przekazać dalej.

Oprócz tego zarzutu dotyczącego najbardziej ogólnego poziomu mam też kilka zastrzeżeń szczegółowych. Nie będę ich omawiać wszystkich, skupię się jedynie na najbardziej znaczących.

Nie wiem, czemu autor uparł się, żeby każde miejsce, gdzie w formułach występuje słowo "Ojciec" tłumaczyć tak, jakby było tam słowo "Abba". Szczególnie, że zarówno św. Mateusz, jak św. Łukasz przekazują, że na początku swojej modlitwy Jezus użył słowa "Pater" (chodzi mi o słowo greckie). Tego samego słowa użyli ojcowie obu soborów, którym zawdzięczamy nasze Credo.

Owszem, św. Paweł używa zwrotu: "Abba, Ojcze!" w Liście do Rzymian (Rz 8,15) i Liście do Galatów (Ga 4,6) na określenie modlitwy, do jakiej uzdalnia nas Duch, ale, po pierwsze, nigdzie tam nie jest napisane, że chodzi o Modlitwę Pańską, a pod drugie - sam Paweł przekłada to na słowo "Pater", którego użył Jezus, przekazując nam Modlitwę Pańską, sugerując w ten sposób, że to właśnie słowo jest bardziej podstawowe.

Jezus użył pojęcia "Abba" podczas modlitwy w Ogrójcu, ale tam także jest ono od razu przetłumaczone na "Ojcze" (por. Mk 14,36). Do tego dochodzi trudność w przekładzie pojęcia "abba". I nie da się jej, moim zdaniem, przekroczyć, bo związana jest z osobistym doświadczeniem modlącego się, a nie użytym do przekładu wyrazem. W końcu nawet tak zdrobniałe wyrażenie jak "mamusia" inaczej brzmi w ustach przedszkolaka, a inaczej wypowiada je mężczyzna mówiący o swojej nadaktywnej teściowej.

Tymczasem w zwrocie: "Ojcze", oprócz określenia relacji jest też duża doza szacunku. Współcześnie zwykle nie zwracamy się tak do swojego rodzica, ale zwrot ten w tej formule ma nam mówić raczej o naszej relacji do Boga niż o relacji do ziemskiego ojca.

Owszem, właściwe rozumienie tego pojęcia, jak i całej Modlitwy Pańskiej wymaga komentarza, ale komentarze do tej modlitwy były wygłaszane i pisane od początków Kościoła. I dam sobie rękę uciąć, że będą powstawać aż do paruzji. Głównie dlatego, że modlitwę tę trzeba umieścić w kontekście biblijnym, aby ją właściwie zrozumieć. Inaczej, bez względu żonglerkę słowami w przekładzie "Ojcze nasz", pozostanie ona nie do końca zrozumiała.

Tryb użyty w przekładzie zwrotów: "przyjdź Królestwo Twoje!", "święć się Imię Twoje!" jest wiernym przekładem formy gramatycznej użytej w oryginale. Z ewentualnymi uwagami co do braku poprawności teologicznej i logicznej proszę kierować się do Autora tych słów.

Tak samo jest z przekładem: "I nie wódź nas na pokuszenie". Pod względem precyzji przekazu treści moim zdaniem rzeczywiście lepszy jest przekład BT, jednak dosłowne tłumaczenie jest takie, jakie mamy w obecnej wersji "Ojcze nasz".

Co do Pozdrowienia anielskiego, to ani "witaj", ani tym bardziej "dzień dobry" nie oddaje greckiego "chaire". I tu staropolskie "zdrowaś" jako życzenie dobra, sił najlepiej jeszcze oddaje znaczenie greckiego czasownika będącego właśnie życzeniem powodzenia, łaski. I moim zdaniem pozostaje nadal czytelne w przekazie, w końcu większość maili i listów nadal kończymy zwrotem: "pozdrawiam", które pochodzi od tego samego źródłosłowu.

W zwrocie "świętych obcowanie" nie tyle chodzi o ich wstawiennictwo, co dogmat o jedności Kościoła w jego trzech wymiarach: doczesnym, niebiańskim i oczyszczających się w czyśćcu. Po łacinie mowa tam o "communio sanctorum", wspólnocie zarówno złożonej ze świętych, jak i uczestniczących w tych samych świętych (darach), które zawdzięczamy Misterium Paschalnemu Chrystusa. I tu ponownie lepiej jest dołożyć objaśnienie, niż zmieniać formułę, która w teologii jest już pewnym pojęciem "technicznym".

Jeśli chodzi o Dekalog, to "nie będziesz" jest precyzyjnym przekładem hebrajskiego trybu użytego w tym miejscu. I jak widać po próbach zmiany tłumaczenia, jakie proponuje Niemirowski, zmienianie przekładu zaciera wartościową dwuznaczność tego zwrotu.

"Nie będziesz" ma zarówno formę nakazu, jak i obietnicy i to jest w pełni zgodne z kontekstem biblijnym. Wszelkie łamigłówki językowe w tym przypadku jedynie zaciemniają przekaz.

Na koniec dodam tylko, że nie da się stworzyć idealnego i trwałego przekładu formuł modlitewnych - należałoby go zmieniać co kilkanaście lat, bo język nieustannie ewoluuje. Mamy więc dwa wyjścia: nauczyć się ich w oryginale albo przyjąć formuły przekazane nam przez tradycję i wprowadzać w ich rozumienie przez mistagogię. Ta druga droga jest skutecznie przedeptana przez poprzednie pokolenia i, jak widać po rosnącej liczbie świętych, była skuteczna.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

O braku potrzeby zmiany formuł modlitewnych
Komentarze (41)
A
A.W.M.
2 lutego 2014, 23:58
Pani Elżbieto, przecież obecne teksty raczej nie pochodzą z XIV wieku - też kiedyś były nowe i Kościół nie bał się ich wprowadzić. Słusznie krytykuje pani niektóre pomysły Tomasza Niemirowskiego, ale myśl główna, czyli odświeżenie tradycyjnych formów, jest jak najbardziej gosna poparcia! 
MR
Maciej Roszkowski
2 lutego 2014, 21:58
Nire wszystko co nowe jest dobre i nie wszystko co dobre jest nowe. Wprowadzając nowe formy językowe ryzykujemy pomieszanie języków. Za co to była kara? Jeśli ktoś nie rozumie archaizowanych tekstów, to niech się postara. Trochę własnego wysiłku proszę . Bóg ,wiara Kościół to nie supermarket, gdzie każdy ma dostać lizak w ulubionym kolorze papierka, bo robi łaskę, że kupuje, płaci, więc wymaga.
J
JAW
2 lutego 2014, 20:56
Nie szkodziłoby, gdyby były dwie formuły modlitw, stara -tradycyjna i nowa - współczesna. Niechby każdy miał coś dla siebie.
IT
infiltracja trwa
21 stycznia 2014, 00:24
Bardzo dużo modlitw, litanii zostało skróconych, przerobionych... i dalej się to czyni. Kim to liberalni chrześcijanie na usługach infiltracji ?????   Czy nam się to podoba czy też nie - a biada tym, którym się to nie podoba - Bóg jest Królem wszechświata; każda eliminacja tego Królestwa źle wróży tym, którzy ją wspierają. Monarchia boska jest podstawą, kamieniem węgielnym wszechświata. Alice von Hildebrand
OS
ohyda spustoszenia pędzi
21 stycznia 2014, 00:11
Prawda jest piękna i powinna być pokazywna tym, którzy karmieni są uprzedzeniami. Z drugiej strony, głoszenie Prawdy nie jest możliwe bez potępienia błędów. Bojaźń przed Bogiem jest początkiem mądrości, lecz dzisiaj nie widzimy już ciężkości religijnych, metafizycznych i etycznych błędów. Platon przypomina nam, że im wyższa prawda, tym bardziej powinniśmy się nią interesować, bardziej dokładnie powinniśmy ją poznawać. Nie ma znaczenia, gdy jestem w błędzie co do długości jelita cienkiego świni, ale jeśli jestem w błędzie co do Boga, ma to wielkie znaczenie. Współczesny człowiek nie tylko toleruje aberracje religijne, ale nie odbiera już ich jako trucizna dla ludzkiej duszy. Dzisiejsze kazania nieustanie powtarzają nam o tym jak Bóg kocha nas - i jest to oczywiście prawda! - ale słowa takie jak: grzech, Diabeł, Piekło są dzisiaj odrzucane. Dwóch księży, których znam zostali mocno skarceni przez swego biskupa za mówienie o wiecznym potępieniu, ponieważ "odpychają parafian od kościoła". Ilu księży ośmiela się dzisiaj grzmieć przeciwko aborcji, tej odrazie, która musi sprawiać szloch u aniołów? Ilu biskupów oświadcza, że "proaborcyjni" politycy nie mogą otrzymać Komunii świętej? Przywiązanie do życia ziemskiego, materialnego - dzisiejsze hasło polityków - nie jest chrześcijańską cnotą. Jeśli Jan XXIII byłby świadkiem tego wszystkiego, zapewne zapłakałby.
NT
nie tylko formuł zmiany
21 stycznia 2014, 00:04
Prawdą jest, że wielu katolików nie było właściwie pouczanych i prawdziwie nie rozumieli cudowności misterium Mszy św. Ale znowu trzeba zapytać: dlaczego musimy przechodzić z jednej skrajności w drugą, poprzez zrobienie ze Mszy jakiegoś środowiskowego spektaklu na kształt protestanckich "nabożenstw"? Dlaczego tak się stało, że wielkimi nakładami finansowymi zlikwidowano balaski, kiedy Sobór nawet nic nie wspominał o tej najbardziej godnej pożałowania innowacji, nie mówiąc o takim obrazoburczym zwyczaju eliminowania cennych prac artystycznych, malarstwa, rzeźb, które rzekomo "odwracały naszą uwagę". Powinno się poczytać o życiu św. Teresy z Avila, aby zdać sobie sprawę ze znaczenia chrześcijańskiej sztuki na życie religijne. Zarówno muzyka sakralna (zastąpiona dzisiaj przez "dzieła" artystycznego ubóstwa), jak i piękne rzeźby są niezbędne dla autentycznego katolicyzmu, które rozumie podstawową wagę sztuk wizualnych i muzyki w przekazie boskiego posłania.
NT
nie tylko formuł zmiany
21 stycznia 2014, 00:01
Jednym z przejrzystych celów Soboru była gwarancja, że język łaciński pozostanie językiem liturgicznym Kościoła. "Szersze użycie" języków narodowych było dozwolone tylko tam, gdzie zachodziła taka potrzeba ku większemu dobru wiernych., ale Sobór orzekł również, że: "użycie języka łacińskiego [...] ma być zachowane". Słowa Soboru są tak jasne, że można się tylko dziwić, jak zostało to radykalnie zreinterpretowane. Język łaciński, właśnie jako język martwy, gwarantuje ortodoksję. Języki narodowe zmieniają się i modlitwa w języku narodowym nie może dać nam tej gwarancji. Słowa zmieniają swoje znaczenie. Na przykład "dyskryminacja", która miała pozytywne znaczenie (jako inteligentna dystynkcja, rozróżnienie), stała się teraz brzydkim słowem. Dlaczego życzenia Soboru zostały tak bardzo zniekształcone? Dlaczego użycie łaciny stało się takim przekleństwem? Dlaczego nieustannie mówi się, że "Sobór Watykański II to i to nakazał", kiedy nie ma w takich stwierdzeniach cienia prawdy? Kto jest odpowiedzialny za uprowadzenie dokumentów soborowych i wypaczenie ich przesłania? Wierni są upoważnieni do zadawania takich pytań i, prędzej czy później, historia ukaże te odpowiedzi. Nie bądźmy zdziwieni, jeśli pewnego dnia odkryjemy, że Judasz dalej kontynuuje niszczenie Kościoła.
SP
szukać PRAWDY
19 stycznia 2014, 13:23
Inaczej natomiast postępują ci, którzy nie chcą zniszczyć Kościoła jako takiego, to znaczy dążą nie do jego likwidacji, lecz chcą go przekształcić w coś, co jest z gruntu sprzeczne z jego sensem i istotą. To ci którzy chcą uczynić z Kościoła Chrystusowego czysto humanitarną wspólnotę, którzy pozbawiają go jego nadprzyrodzonego charakteru  chcą go zsekularyzować i pozbawić świętości. Konspirują oni wraz z wrogami Kościoła pod hasłami reformy  postępu dostosowania do nowoczesnego człowieka.  s. 9 Dziś tytuł Koń trojański w Mieście Boga nie odpowiada już sytuacji w Kościele świętym. Wrogowie ukryci w koniu trojańskim wyszli z niego, a działania niszczycielskie są w pełnym toku. Zaraza ma charakter postępujący: od prawie niezauważalnych błędów i zafałszowań ducha Chrystusa i Kościoła świętego aż po jaskrawe herezje i bluźnierstwa.  s. 5 Gdy pomyślimy o pluralizmie u Rahnera  o zaprzeczaniu nieśmiertelności duszy, o negowaniu różnic między ciałem a duszą u Schillebeckxa, o odrzuceniu Boga transcendentnego u Marletha, o twierdzeniu Gregory Bauma  iż Bóg objawia się jako duch czasów  o negowaniu nieomylności Kościoła w kwestiach wiary i moralności u Künga oraz o wielu innych tezach - wówczas objawi się nam w przerażającej wyrazistości postępujące spustoszenie winnicy. Przerażające  że wszyscy ci teologowie nie niepokojeni nadal nauczają  wykładają  deklarują się jako katolicy  a także dlatego  że nie są ani usuwani ze stanowisk  ani suspendowani  ani oficjalnie potępiani. Nieodpowiedzialne postępowanie w dziedzinie teologii nie ma podminować Kościoła  a stopniowo - go zniszczyć? Dietrich von Hildebrand  /wikicytaty/
DA
dzięki, autorko
19 stycznia 2014, 13:06
 Na koniec dodam tylko, że nie da się stworzyć idealnego i trwałego przekładu formuł modlitewnych - należałoby go zmieniać co kilkanaście lat, bo język nieustannie ewoluuje. Mamy więc dwa wyjścia: nauczyć się ich w oryginale albo przyjąć formuły przekazane nam przez tradycję i wprowadzać w ich rozumienie przez mistagogię. Ta druga droga jest skutecznie przedeptana przez poprzednie pokolenia i, jak widać po rosnącej liczbie świętych, była skuteczna. "Zasadniczą cechą prawdziwego Kościoła jest właśnie to, że w odróżnieniu od czysto ludzkich instytucji i wspólnot pozostaje on zawsze jeden i ten sam pod względem wiary, której strzeże. Tożsamość Kościoła katakumb z Kościołem Soboru Nicejskiego, Kościoła Soboru Trydenckiego z Kościołem obu Soborów Watykańskich świadczy o tym, iż jest on instytucją Boską. Kościół jutra, który miałby zastąpić Kościół dnia wczorajszego, byłby sprzeczny z samą naturą Kościoła. Ten, kogo idea Kościoła zmieniającego się porusza bardziej niż wspaniała tożsamość i stałość Kościoła utracił sensus supernaturalis i pokazuje, że nie kocha już Kościoła". "Dla katolika niezbywalnym wstępnym warunkiem rzeczywistego i owocnego dialogu ze światem jest absolutne poddanie się Chrystusowi i nieugięte trwanie przy Bożej prawdzie, objawionej przezeń i wyrażonej w dogmatach świętego Kościoła katolickiego. O tych, którym brak tej absolutnej wiary i zaangażowania, trzeba stanowczo stwierdzić, że nie są ani zdolni, ani powołani do tego, by podejmować dialog w imieniu Kościoła. Źródło: s. 272 "Koń trojański w mieście Boga" s.294 Dietrich von Hildebrand (1889–1977) – niemiecki filozof i teolog katolicki.  
TM
też mi autorytet
19 stycznia 2014, 12:50
Kilkanaście lat temu Szymon Hołownia rozpoczął krucjatę o uwspółcześnienie języka kościelnego. Kim jest Szymon Hołownia wobec filozofów i teologów, świadków historii Koscioła Józefa Ratzingera oraz dr Dietricha von Hildebranda i jego żony Alice ??? c e l e b r y t e m   bardzo poprawnym politycznie jest Szymon Hołownia.
TM
trolle max inteligencja
19 stycznia 2014, 12:42
Mnie wrecz razi slowo "niewiasta" zamiast " kobieta".We wszystkich jezykach swiata mowi sie "Blogoslawiona miedzy kobietami" a po polsku nie.Niewiasta znaczy przeciez te ,ktora nie wie!Czyli kogos o malej inteligencji, a przeciez o  Maryji  nie mozna tego powiedziec,wrecz ja to slowo obraza!Ja ,kiedy odmawiam te modlitwe uzywam slowa "kobieta". .... tak może mówić tylko troll na umowie-zleceniu. No bo kto inny byłby taki płochy. Jaka praca taka kiedyś będzie płaca.
JL
język lustrem duszy
19 stycznia 2014, 12:37
Człowiek sie nie zmienił, ale jego jezyk tak. Dlatego nie można do niego mówić archaizmami, których nie rozumie. ... człowieczy język zmienił się i to tak bardzo, jak jego właściciel, który oderwał się od piękna natury ziemii, którą Bóg uczynił jemu poddaną. Bóg dał człowiekowi ziemię czystą, nieskażoną, która miała go wyżywić, odziać, uszczęśliwić, dowartościować pracą. To co człek czyni z ziemią  i talentami, którymi Bóg go obdarzył, jak to człowiek zamienia lub zakopuje talenty.... to język człowieczy jest tego wyrazem. Człowiek współczesny chciałby aby Kościół zmieniał się ze współczesnym światem, aby Bóg zmieniał poglądy. Oczywiście, jest też dobro,  które nie jest takie krzykliwe i język, który umie chwalić Boga, i tęsknić do piękna i dobra, które Bóg stworzył. Pycha ludzka jak i mowa nie ma granic. Nikt tak jak Bóg nie jest nowoczesny, nikt tak ak Bóg nie jest mądry, miłosierny, doskonały. Nie ma nic piękniejszego nad język, który chwali Boga i szanuje człowieka. Bóg panuje nad wszystkimi wiekami, narodami, znając prawdziwą historię. Bóg jest tak piękny, dobry i miłosierny, nie pęta nas w niczym, dał nam   w o l n ą   w o l ę    ale nie powiedział macie to co wybieracie. Bóg w swym Miłosierdziu dał nam Jedynego Syna, który umęczony zamordowany przez pychę straszliwą ludzką znieważony przez język okrutny i plugawy, do ostatniej kropli Krwi walczył za człowieka i zwyciężył na Krzyżu. Dla dobra twojego człowieku, prochu marny - który jesteś mamiony przez księcia tego świata, który zbuntował się Bogu, który nienawidzi i gardzi człowiekiem - to świat i język ma dostosować się do Kościoła Chrystusowego. Ps. niewiasto - nie pasuje do kobiety wampa, kobiety rozwiązłej, celebrytki, genderystki, skrajnej feministki...do kobiety, która popełnia aborcję....
S
szperacz
19 stycznia 2014, 11:04
W tekstach liturgicznych posługiwanie się archaicznym językiem czyni - wbrew pozorom - przekaz bardziej czytelnym, słowa stają się neutralne, gdyż są pozbawione współczesnych niusansów znaczeniowych. charakterystycznych dla codziennego, potocznego języka.
S
szperacz
19 stycznia 2014, 10:52
Poza tym, to jak przełożyć np. "O niewiasto, jak wielka jest twoja wiara". "O kobieto ... ' ? Przecież to by zabrzmiało humorystycznie, bo "kobieto" (w wołaczu) wyraża często irytację, złość ("Kobieto ! Zrozum wreszcie, że ...")
19 stycznia 2014, 10:13
 nie można do niego mówić archaizmami, których nie rozumie. ... Przeczytaj uważnie tekst i komentarze. Jak człowiek nie rozumie to niech sięwysili i zrozumie. Wtedy to nie będzie dla niego archaizm. Proste? Proste.
.
.
19 stycznia 2014, 09:58
Mnie wrecz razi slowo "niewiasta" zamiast " kobieta".We wszystkich jezykach swiata mowi sie "Blogoslawiona miedzy kobietami" a po polsku nie.Niewiasta znaczy przeciez te ,ktora nie wie!Czyli kogos o malej inteligencji, a przeciez o  Maryji  nie mozna tego powiedziec,wrecz ja to slowo obraza!Ja ,kiedy odmawiam te modlitwe uzywam slowa "kobieta". ... Słowo "kobieta" jeszcze niedawno, wiele pań odbierało jako obelgę. Oznaczało ono proste kobiety ze wsi, czy z ludu, jak kto woli.
.
.
19 stycznia 2014, 09:56
Dietrich von Hildebrand "Spustoszona winnica" tłum.Jan Klejnot  Był jednym z największych intelektualistów katolickich minionego stulecia. Papież Pius XII nazywał go Doktorem Kościoła XX wieku, Hitler ogłosił wrogiem numer jeden narodowego socjalizmu, dla Benedykta XVI zaś Dietrich von Hildebrand – bo o nim wszak mowa – to jedna z najwybitniejszych postaci naszych czasów. Wg autora Spustoszonej winnicy, u źródła wielu problemów nękających Kościół w drugiej połowie XX w. stał mit nowoczesnego człowieka, czyli pełne pychy a jednocześnie naiwności przekonanie (którego ułudzie dało się zwieść także wielu pasterzy Kościoła), iż człowiek XX wieku tak radykalnie się zmienił, że należy mu przedstawiać Objawienie Chrystusowe nowym językiem i używając nowych sformułowań. ... Człowiek sie nie zmienił, ale jego jezyk tak. Dlatego nie można do niego mówić archaizmami, których nie rozumie.
.
.
19 stycznia 2014, 09:53
Trzeba naprawdę chorej wyobrazni , żeby Hołowni przypisywać poprawę jakości kazań w polskim Kościele...
WC
warto czytać doświadcz. teolog
18 stycznia 2014, 23:52
Dietrich von Hildebrand "Spustoszona winnica" tłum.Jan Klejnot  Był jednym z największych intelektualistów katolickich minionego stulecia. Papież Pius XII nazywał go Doktorem Kościoła XX wieku, Hitler ogłosił wrogiem numer jeden narodowego socjalizmu, dla Benedykta XVI zaś Dietrich von Hildebrand – bo o nim wszak mowa – to jedna z najwybitniejszych postaci naszych czasów. Wg autora Spustoszonej winnicy, u źródła wielu problemów nękających Kościół w drugiej połowie XX w. stał mit nowoczesnego człowieka, czyli pełne pychy a jednocześnie naiwności przekonanie (którego ułudzie dało się zwieść także wielu pasterzy Kościoła), iż człowiek XX wieku tak radykalnie się zmienił, że należy mu przedstawiać Objawienie Chrystusowe nowym językiem i używając nowych sformułowań.
TZ
teolog z autorytetem
18 stycznia 2014, 23:44
O Dietrichu von Hildebrandzie filozofie i teologu katolickim: Jako filozof uważał, że właściwym zadaniem filozofa wierzącego jest zawsze szukać prawdy obiektywnej w bezpośrednim kontakcie z doświadczeniem, a więc z tym, co jest i co jest nam dane w różnych sposobach doświadczenia. Wg niego oznacza to, że filozof musi wyjść poza uznawane systemy, poza uznawane i wyznawane światopoglądy, a także poza dążenia i upodobania swego czasu, zwłaszcza poza modne poglądy. Filozofowi niczego nie wolno bezkrytycznie przyjmować i uznawać za prawdę ani niczego z góry odrzucać. Dlatego też nic dziwnego, że Dietrich von Hildebrand w okresie pochopnego negowania tradycji i uznawania nowatorskich teorii «na targowisku opinii publicznej» (Heidegger) wystąpił w obronie prawdziwego znaczenia tradycji i prawd absolutnie pewnych. ks. prof. dr hab. Antoni Siemianowski  Posłowie w: Dietrich von Hildebrand, "Przemienienie w Chrystusie" Osobiście jestem przekonany, że gdy kiedyś w przyszłości zostanie napisana intelektualna historia Kościoła katolickiego dwudziestego wieku, Dietrich von Hildebrand będzie uznany za jedną z najwybitniejszych postaci naszych czasów. Joseph Ratzinger w przedmowie do książki o mężu Dietrichu Alice von Hildebrand, "Dusza lwa" Dietrich von Hildebrand to dwudziestowieczny Doktor Kościoła.  Pius XII
18 stycznia 2014, 23:29
@szperacz, "Niewiasta" nie pochodzi od słowo "osoba co nic nie wie", to anegdota.  ... Wychodzi na to, że miałem słuszną intuicję;) Dzięki
S
szperacz
18 stycznia 2014, 23:00
"Niewiasta" nie pochodzi od słowo "osoba co nic nie wie", to anegdota. Niewiasta to staropolska forma współcześnego słowa "kobieta". Zalecam lekturę: [url]http://lukaszrokicki.pl/2013/07/15/kobieta-niewiasta-bialoglowa-dziewka-itp-czyli-o-okresleniach-plci-pieknej-w-polszczyznie/[/url]
18 stycznia 2014, 16:08
dona, "Niewiasta" niekoniecznie musi oznaczać "głupsza", jak sugerujesz. Może też oznaczać, "nieobwieszczoną", czyli tajemniczą przez swą wyjątkową godność. Nie zmianiać, ale nadawaćwłaściwe znaczenie... Piękno to dzieło Boga, ale Bóg też przeznaczył wszystkim swoim dziełom właściwe miejsce. Niektórych miejscem jest tajemnica. Nie tuszowanie a misterium. Świętość wymaga takiej tajemnicy, intymności. A ciało jest światynią Ducha Świętego. Żeby nie spowszedniało skromne  sukienki itd, to nie żaden taliban, ale coś, co ma głębokie znaczenie, pozywne znaczenie, wyrażające wyjątkową godność kobiety. To taki przypominacz o tej godności. A człowiek łatwiej zapamiętuje jeśli ma takie materialne, zewnętrzne przypominacze. Dlatego są one taki ważne. Nie oznacza ją wcale formalizmu, czyli lekceważenia treści, ale wręcz przeciwnie, pomagają podtrzymywać to właściwe znaczenie. Niestety ktoś "wylał dziecko z kąpielą" i uznał, przejawem pogardy dla kobiety są wymogi dotyczące ubioru w tradycyjnych społecznościach. Wg mnie jest wręcz przeciwnie, wymogi te były podtrzymywane przede wszystkim przez kobiety, bo wyrażały ich godność, czego symbolem możę sięstać  walka bł. Karoliny Kózkówny nawet o chustkę, której nie pozwoliła sobie wyrwać, czy św. Perpetui i Felicyty, które  w obliczy śmierci wstydziły się obnażenia i próbowały je ukryć. Dziś nam brakuje takiej wrażliwości, bo ktoś palnął bzdurę, że byłą ona wynikiem pogardy dla ciała. Nawet jeśli jakieś grupy tak takie formy skromności odbierały, to nie znaczy, że wszyscy: http://modamistyczna.blogspot.com/ http://misjakultura.blogspot.com/ Kłaniam się:)
D
dona
18 stycznia 2014, 15:55
Mnie wrecz razi slowo "niewiasta" zamiast " kobieta".We wszystkich jezykach swiata mowi sie "Blogoslawiona miedzy kobietami" a po polsku nie.Niewiasta znaczy przeciez te ,ktora nie wie!Czyli kogos o malej inteligencji, a przeciez o  Maryji  nie mozna tego powiedziec,wrecz ja to slowo obraza!Ja ,kiedy odmawiam te modlitwe uzywam slowa "kobieta".
D
dona
18 stycznia 2014, 15:54
Mnie wrecz razi slowo "niewiasta" zamiast " kobieta".We wszystkich jezykach swiata mowi sie "Blogoslawiona miedzy kobietami" a po polsku nie.Niewiasta znaczy przeciez te ,ktora nie wie!Czyli kogos o malej inteligencji, a przeciez o  Maryji  nie mozna tego powiedziec,wrecz ja to slowo obraza!Ja ,kiedy odmawiam te modlitwe uzywam slowa "kobieta".
D
dona
18 stycznia 2014, 15:53
Mnie wrecz razi slowo "niewiasta" zamiast " kobieta".We wszystkich jezykach swiata mowi sie "Blogoslawiona miedzy kobietami" a po polsku nie.Niewiasta znaczy przeciez te ,ktora nie wie!Czyli kogos o malej inteligencji, a przeciez o  Maryji  nie mozna tego powiedziec,wrecz ja to slowo obraza!Ja ,kiedy odmawiam te modlitwe uzywam slowa "kobieta".
D
dona
18 stycznia 2014, 15:52
Mnie wrecz razi slowo "niewiasta" zamiast " kobieta".We wszystkich jezykach swiata mowi sie "Blogoslawiona miedzy kobietami" a po polsku nie.Niewiasta znaczy przeciez te ,ktora nie wie!Czyli kogos o malej inteligencji, a przeciez o  Maryji  nie mozna tego powiedziec,wrecz ja to slowo obraza!Ja ,kiedy odmawiam te modlitwe uzywam slowa "kobieta".
D
dona
18 stycznia 2014, 15:50
Mnie wrecz razi slowo "niewiasta" zamiast " kobieta".We wszystkich jezykach swiata mowi sie "Blogoslawiona miedzy kobietami" a po polsku nie.Niewiasta znaczy przeciez te ,ktora nie wie!Czyli kogos o malej inteligencji, a przeciez o  Maryji  nie mozna tego powiedziec,wrecz ja to slowo obraza!Ja ,kiedy odmawiam te modlitwe uzywam slowa "kobieta".
A
Anka
18 stycznia 2014, 13:43
Jeśli chodzi o słowo "zdrowaś", to nie jest ono tłumaczeniem greckiego 'haire', lecz łacińskiego 'ave'. Greckie 'haire' należy tłumaczyć raczej 'raduj się' - tak zresztą tłumaczy się je na język rosyjski czy ukraiński...
J
John
18 stycznia 2014, 13:08
Jeśli chodzi o wspomnianego o Knotza, to jego panseksualizm już dawno przekroczył zdrowe granice. Wpisują się one oczywiście doskonale w dokonującą się właśnie rewolucję seksualną i seksualizację całego społeczeństwa. Jednak mieszanie teologii z seksuologią jest nie do przyjęcia.  Trzeba jednak o tym zacząć pisać, a nie chować głowę w piasek, bo szkody będą ogromne. A tak w nawiązaniu do wspomnianego w komentarzach artykułu polemizującego z podejściem Knotza, gdzie on jest??? Czyżby go usunięto z Deonu? Czyżby CENZURA na Deonie? To był bardzo przyjazny artykuł wskazujący na coraz bardziej rozprzestrzeniającą się się patologię. Można rozpowszechniać błędy, ale nie wolno ich prostować?
18 stycznia 2014, 12:45
Ważny jest sposób przedstawienia swojego zdania       ... Zgadzam się. tylko, że to oskarżenie o pustość formy, o formalizm, jest często niesłuszne, i jest błędem strony oskarżającej. Bo to, zęktoś nie podkreśla za każdym razem że ważna jest osoba to nie znaczy, że tak nie twierdzi. Starałem sięo tym napisać tutaj : http://misjakultura.blogspot.com/2014/01/odwoac-niesuszna-krytyke-czy-forma-bya.html Pozdrawiam
G
gość
18 stycznia 2014, 12:37
Do niektórych komentujących: Ważny jest sposób przedstawienia swojego zdania na jakiś temat i nie mam tu na myśli meritum bo nie wszyscy jesteśmy znawcami prezentowanych zagadnień i  czasem piszemy raczej o swoich intuicjach na dany temat. Po sposobie mówienia, pisania i  przekazywania swojego punktu widzenia widać od razu stosunek piszącego do innych osób. Cel,motywacje, intencje "widać" w komentarzach jak na dłoni a różnić można się naprawdę pięknie. Przede wszystkim należy z szacuniekm potraktować interlokutora i jego słowa.Ułatwi to porozumienie się. Zupiełnie odmienny punkt widzenia problemu czy zagadnienia łatwiej zrozumieć i przyjąć  lub odrzucić  gdy kierujemy się  istotą zagadnienia a nie subiektywnymi ocenami  kogoś. Ktos próbował kiedyś pisemnie wyjaśnić jakiś problem z pewnym tradycjonalistą .W odpowiedzi zaraz na początku kapłan zastrzegł się że udziela odpowiedzi  gdyż najważniejsza jest dla niego czystość wiary. Wrażenie po tych słowach było takie że bardziej interesują go formuły a nie czlowiek który pragnie je zrozumieć. Gdyby napisał że wyjaśnia bo ważne jest dla niego dobro drugiego czlowieka od razu wyjaśniłby wszystko:)   Człowiek  jest drogą Kościoła jak uczył Jan Pawel II.      
18 stycznia 2014, 11:28
BArdzo dobry artykuł. Przedstawione w nim argumenty są jednocześnie argumentami za starymi formami liturgicznymi: orientacją, Krzyżem na środku, zwróceniem się kapłana wraz z ludem ku Krzyżowi,  ku wschodowi, ku Chrustusowi, łaciną, balaskami, itd... POwinny byćone normatywne nie tylko dla "Mszy Świętej Trydenckiej", ale i dla Novus Ordo Missae"
J
John
18 stycznia 2014, 11:22
Nie rozumiem krytyki tego niezłego artykułu. Jest on polemiczny, ale w dobrym rzeczowym tonie. Autorka nie znęca się nad propozycjami zmian. A mogłaby. Zacytujmy np.: - Słowo "zdrowaś" jest przywitaniem. Ale nikt dziś tak nikogo nie wita. Nie mówi się też na przywitanie: "bądź pozdrowiony". Lepsza byłaby forma: "witaj", czy nawet: "dzień dobry". Nie rozumiem krytyki tego ciekawego artykułu. Jest on polemiczny, ale w dobrym, rzeczowym tonie. Autorka nie znęca się nad propozycjami zmian. A mogłaby. Np. - Słowo "zdrowaś" jest przywitaniem. Ale nikt dziś tak nikogo nie wita. Nie mówi się też na przywitanie: "bądź pozdrowiony". Lepsza byłaby forma: "witaj", czy nawet: "dzień dobry". Można by autora tego pomysłu zapytać, czy przypadkiem nie powinien, chcąc być konsekwentnym, zaproponować dwóch form modlitwy Zdrowaś Maryjo. Jednej na dzień: Dzień dobry, Maryio,... A drugiej na wieczór: Dobry wieczór, Maryjo, ...
P
Paulus
18 stycznia 2014, 09:30
Świetne wyjaśnienie. Wielkie dzięki dla autorki za precyzyjne, systematyce i rzeczowe omówienie pomysłów pana Niemirowskiego. Wiele się z tego artykułu dowiedziałem. A jeśli chodzi o krytykę w rodzaju: "Wydaje mi się, że takie forum publiczne jak Deon nie jest odpowiednim miejscem, na wytykanie komuś błędów prosto w "monitor"." To trzeba zauważyć, że artykuł napisany nie jest osobistym poglądem, który można w cztery oczy z kimś omówić. Taki artykuł staje się publiczny i zaczyna żyć własnym życiem. Jeśli zawiera istotne błędy, jak w omawianym przypadku, to te błędy mogą przejąć inni. Błędy pojawiające się w przestrzeni publicznej należy publicznie prostować. Wyjaśnianie pani Wiater było na pewno bardzo potrzebne. Myślę też, że nie tylko mi pozwoliło głębiej zrozumieć sprawę. I za to dziękuję.
!
!
18 stycznia 2014, 07:23
Wydaje mi się, że takie forum publiczne jak Deon nie jest odpowiednim miejscem, na wytykanie komuś błędów prosto w "monitor".  ... Oczywista racja. Czas wprowadzić komentarze niepubliczne wyłącznie do wiadomości autora tekstu.
?
?
17 stycznia 2014, 20:27
Z całym szacukiem do autorki tego tekstu, która oczywiście wg mnie ma wiele racji (także uważam, że taka potrzeba jest zbędna, choć oczywiście to kwestia gustu poniekąd), zauważam pewną złą tendencję na tym portalu... Wydaje mi się, że takie forum publiczne jak Deon nie jest odpowiednim miejscem, na wytykanie komuś błędów prosto w "monitor". Podobnie sprawa się miała z niedawno opublikowanym tekstem ojca Janusza Pydy OP o seksie. Artykuł był rewelacyjny, ale wytykanie "błędów" ojcowi Knotzowi raczej niesmaczne. W końcu była to subiektywna ocena. Rozumiem, każdy ma swoje zdanie. Ale przecież można je wypowiedzieć bez zbędnego komentowania tekstów innych autorów i wyliczania omylności.  że co?
K
Klaudia
17 stycznia 2014, 20:20
Z całym szacukiem do autorki tego tekstu, która oczywiście wg mnie ma wiele racji (także uważam, że taka potrzeba jest zbędna, choć oczywiście to kwestia gustu poniekąd), zauważam pewną złą tendencję na tym portalu... Wydaje mi się, że takie forum publiczne jak Deon nie jest odpowiednim miejscem, na wytykanie komuś błędów prosto w "monitor". Podobnie sprawa się miała z niedawno opublikowanym tekstem ojca Janusza Pydy OP o seksie. Artykuł był rewelacyjny, ale wytykanie "błędów" ojcowi Knotzowi raczej niesmaczne. W końcu była to subiektywna ocena. Rozumiem, każdy ma swoje zdanie. Ale przecież można je wypowiedzieć bez zbędnego komentowania tekstów innych autorów i wyliczania omylności. 
D
drohiczyn
17 stycznia 2014, 20:19
Pani Elżbieto Wiater. Serdeczne Bóg zapłać, wspaniały tekst. Dziękuję i jak juz zostało powiedziane pozdrawiam :)
M
m.
17 stycznia 2014, 18:57
Pan Niemirowski "nie musi być on znawcą tematu , pisze bo tak czuje. Przecież wyraźnie napisał że komisja teologów,polonistow, językoznawców i liturgistów wybrałaby i ustaliła najlepsze formuły modlitwy"... Własnie, nie jest znawcą tematu a Pani Wiater jest. I własnie jako znawca tematu, teolog, się tu wypowiada. Więc w czym problem komentującego powyżej?
G
gość
17 stycznia 2014, 18:16
".. tekst Niemirowskiego wskazuje na to, że jakkolwiek ma dobre intencje i intuicje, brak mu wiedzy zarówno z zakresu teologii, jak i liturgiki. A zmiany w tych zakresach proponuje" Przecież każdy chrześcijanin może proponować zmiany jeżeli ma takie natchnienie ,w dobrej wierze. To jest jego propozycja , nie musi być on znawcą tematu , pisze bo tak czuje. Przecież wyraźnie napisał że komisja teologów,polonistow, językoznawców i liturgistów wybrałaby i ustaliła najlepsze formuły modlitwy jeżeli powstałaby taka inicjatywa w polskim Kościele. Oddaje problem w ręce specjalistów a sam ten problem tylko nazywa i objaśnia na stronie deonu. Cieszy mnie,że  portal Deon material przyjął i go zamieścił.