O Mszy świętej z modlitwą o uzdrowienie

Zygmunt Kwiatkowski SJ

Msza jak Msza, a jednak inna. Czy to znaczy lepsza? Czy w ogóle można mówić, że jakaś Msza jest lepsza od jakiejś innej Mszy? Pewnie nie i pewnie tak, zależy, czy się mówi o jej istocie, czy też o warunkach i okolicznościach, w jakich jest odprawiana.

Olbrzymi parking przykościelny już drugi raz zapełnił się po brzegi. Pierwszy raz w niedzielę, drugi raz w poniedziałek. Rejestracje samochodów są miejscowe, ale sporo jest również tych z innych województw. Olbrzymi kościół jezuitów pęka w szwach. Duże ekrany pozwalają wszystkim śledzić teksty pieśni oraz widzieć to, co dzieje się w prezbiterium.

Msza święta z modlitwą o uzdrowienie odprawiana jest dwa razy, tylu jest chętnych. Dwie Msze odprawiane raz w miesiącu, trwa to już ponad 10 lat, a w ogóle "Msza o uzdrowienie" - jak ją się powszechnie nazywa - liczy już sobie ponad 20 lat, a jej powodzenie nie słabnie.

Warto powiedzieć, że ta Msza trwa ponad dwie i pół godziny, a po ludziach, którzy z niej wychodzą, nie widać zmęczenia. Przeciwnie, wierni są wyraźnie ożywieni i rozluźnieni.

DEON.PL POLECA

Od początku Mszy zwracała moją uwagę świetna muzyka i doskonały śpiew, tak doskonały, że uczestniczył w nim cały kościół.

Wzruszający był dla mnie zapał, z jakim niektórzy ludzie łączyli śpiew z dziecięcą niemal gestykulacją, oddając się mu z niekłamaną gorliwością wiary. Nie zauważyłem przy tym żadnej presji, zarówno ze strony animatorów jak i uczestników liturgii, by się w określony sposób zachowywać, by na przykład klaskać albo od klaskania się powstrzymać.

Każdy uczestniczył we wspólnej modlitwie tak, jak chciał, jak mu to było wygodne i nie był z tego powodu źle odbierany. To samo dotyczyło fenomenu modlitwy językami, który powoduje nieraz zamieszanie we wspólnocie modlitewnej. Ten rodzaj modlitwy, owszem, pojawił się w którymś momencie i znikł tak, jak przyszedł, czyli bardzo dyskretnie. Zauważyłem również, że bardzo dobrze były odbierane świadectwa, na które reagowano spontanicznymi oklaskami, tym głośniejszymi im świadectwo było bardziej ciekawe lub dramatyczne. Stanowiło ono okazję dla tego, kto je składał, do podziękowania Bogu za otrzymaną łaskę oraz podzielenia się swoją radością z zebranymi.

Momentem pełnym duchowej treści była modlitwa o uzdrowienie, której towarzyszyło nałożenie rąk na głowę lub ramiona osoby, za którą się modlono, oraz adoracja Najświętszego Sakramentu w formie procesji eucharystycznej połączonej z błogosławieństwem. Dopełnieniem tego obrazu były dla mnie liczne spowiedzi, których udzielało kilku księży.

Nasunęła mi się w związku z tą Mszą świętą refleksja, że mamy tutaj do czynienia z poważnym wydarzeniem religijnym, na które warto zwrócić uwagę, tym bardziej, że Msza ta nie jest promowana przez media - nie jest zatem ich tworem i nie im zawdzięcza swoje długie trwanie i rozwój.

Godnym podkreślenia jest również fakt, że pomimo swojej wyjątkowości, jeśli idzie o formę, Mszy towarzyszy spokojna aura autentycznej modlitwy, w której zachowana jest równowaga pomiędzy elementem emocjonalnym, a racjonalnym, a nawet intelektualnym, gdy mowa o wygłaszanych refleksjach, komentarzach i homilii.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

O Mszy świętej z modlitwą o uzdrowienie
Komentarze (42)
M
marios
17 października 2013, 11:59
Polecam takie msze z modlitwą o uzdrowienie i uwolnienie takie spotkania naprawdę pogłębiają wiarę i pozwalają odczuć obecność Pana Jezusa. Kiedy pierwszy raz przyjechałem na taką mszę do Gorzkowic(archidiecezja częstochowska) to normalnie nie wiedziałem co mam myśleć jak się zachować,kiedy usłyszałem te krzyki,płacze,szlochanie,uzdrowienia to nie chciałem wierzyć że coś takiego może mieć miejsce. Kiedy nastąpiła przerwa to chciałem uciec miałem strachi lęk w oczach. Potem jednak postanowiłem pojechać drugi raż ,treci,czwarty............ Teraz nie mam z tym żadnego problemu bo wiem że spotkam tam prawdziwie zmartwychwstałego Chrystusa.
A
Alex
12 października 2013, 22:54
Na takiej Mszy ( kościół Św. Józefa, Częstochowa) zostałam w ubiegłym roku, w marcu uwolniona z nałogu nikotynowego, zabrano też ode mnie skłonność do ezoteryki i innych złych skłonności. Bóg mnie poskładał na nowo, właśnie tam, chociaż żyłam w przekonaniu, że o mnie zapomniał. Nie zapomniał, czekał na mnie.. Jak tam jechałam byłam "niby chrześcijanką", niewiele mi brakowało do ateistki. Tym bardziej, że kilka lat tkwiłam w związku z ateistką. W latach wczesnej młodości przeczytałam nawet Biblię Szatana. W moim życiu było dużo zabawy, alkoholu, seks. Prowadziłam wiele lat byle jakie życie, kościół dla mnie był od święta. Miałam zupełnie inny światopogląd i tylko z powodu rodziny byłam wciąż oficjalnie katoliczką. Ta msza, ta noc,  z 17 na 18 marca pozwoliła mi narodzić się na nowo. Odzyskałam wiarę, spokój, a miałam wtedy bardzo trudne chwile w życiu zawodowym i osobisty. Zachęcam do takich mszy...mogą zmienić życie każdego nas....
W
wściekły_wariat
12 października 2013, 22:14
Do : Wsciekly_wariat A byles u lekarza? Moze to schizofrenia? ...Nie byłem i nie mam zamiaru, bo nie stać mnie na prywatną wizytę. A z NFZ'u to mnie potraktuje jak stereotypowego nieszczęśliwego biedaczka - pokiwa głową, zapisze jakieś mózgotrzepy w tabletkach na receptę i tyle. Albo od razu wyśle mnie do tworek na obserwację kilkutygodniową. Zacznijmy od tego, że do dyskomfortu a nawet załamania psychicznego przyczyniają się fatalne warunki życiowe, jak problemy finansowe. Ja właśnie od dziecka takie warunki mam, z chwilowymi zmianami na lepsze, przez co nie mogę żyć jak moi koledzy (którzy notabene nie są zamożni, tylko przeciętni ale nie mają takich problemów jak ja, mają o niebo lepiej). Teraz powolutku się to zmienia ale nadal jest ciężko. Proszę zobaczyć tutaj -> http://en.wikipedia.org/wiki/Maslow%27s_hierarchy_of_needs im mniej z tych potrzeb jest zaspokajanych, tym dany człowiek czuje się coraz mniej komfortowo. I to nie proateistyczne, prohedonistyczne pieprzenie wariata, tylko fakt. Sęk tkwi w życiu w godności i spokoju. Luksusy nie są potrzebne, bez tego można żyć, ale podstawowe potrzeby muszą być zapewnione. Wiara jest ważna, bardzo ważna. Sam to czuję, że lepiej mi gdy się pomodlę, i za siebie i innych ludzi. Ale gdy któryś rok z rzędu ma się nóż na gardle, nie jest wesoło. Dlatego rada dla Was ludzie: Ora et labora. Pamiętajcie o modlitwie, ale nie zaniedbujcie swoich prac. Walczcie o lepsze życie dla siebie i swoich bliskich, nie poddawajcie się presji społeczeństwa i zawistnych rzezimieszków.
M
mamaIzaaka
12 października 2013, 20:39
Do : Wsciekly_wariat A byles u lekarza? Moze to schizofrenia?
T
Tomek
12 października 2013, 20:03
@do kolegi niżej Zamiast odganiać demony modlitwą, zacznij się modlić całym sobą do Boga. A do kościoła to nie idziesz tylko po to żeby być, ale na spotkanie z Jezusem. Więc odrzuć te płytkie konwenanse, a popłyniesz w modlitwie. Poszukaj dobrego spowiednika, takiego który po spowiedzi się za ciebie pomodli jeszcze, jak by co to się upominaj o modlitwe. Znajdź też trzy osoby które się będą za ciebie modliły. Szukaj wstawiennictwa, także wstawiennictwa   Maryi, aniołów, świętych. Święci to nie są postacie na obrazkach, ale realni i skuteczni pomocnicy w trudnych sytuacjach. Trzymaj się.
W
wściekły_wariat
12 października 2013, 17:31
[...] Wiele razy podczas błąkania się po korytarzach liceum miałem czarne myśli że chciałbym być demonem i torturować ludzi w piekle, żeby w ten sposób zamanifestować swój zły stan duszy i psychiki. Wiedziałem że jakbym znalazł się w piekle, to byłby to mój koniec, ale nadal coś podsuwało mi myśli, ze byłbym tylko wyłącznie oddalonym od Boga renegatem pogrążonym w melancholii, ale nic poza tym nie groziłoby mi. No i byłbym supersilny i dominujący. Często nadal bluźnię w myślach, choćby w czasie modlitw. Nawet nie raz wydaje mi się, że to ja sam przeklinam na Boga, np. przekrecając słowa modlitwy tak, żeby była obraźliwa dla Boga i Jego Świętych. Czasem ten "inny" głos albo podszywa się pod moje mysli albo po prostu zaczyna mi narzucać swoje słowa - tego jeszcze nie umiem pozbyć się, mimo że latam od września niemalże codziennie do kościoła i się spowiadam, przyjmuje Eucharystię i zmawiam jedną część Różanća, Koronkę do Miłosierdzia Bożego, Anioł Pański i kilka innych modlitw. Czasem też wydaje mi się jakby rozmawiał z Bogiem i po niektórych odpowiedziach na moje pytania słyszę szyderczy śmiech w głowie, tak jakby ktoś mówił do mnie telepatycznie. Niby nie jestem niebezpieczny dla otoczenia, bo boję się z innymi bić - boję się konsekwencji. Ale dla siebie czasem jestem, jeśli długo się nie modlę lub nie próbuję się uspokoić. Nie chcę mieć napadów szału ani innych psychoz, ale nie chcę też latać dzień w dzień do kościoła jak jakiś zdewociały pomyleniec. Chcę wieść normalne spokojne życie. Ale i tak polecam Mszę Świętą z Modlitwą o Uzdrowienie. Tyle.
W
wściekły_wariat
12 października 2013, 17:30
[...] Wtedy też zaczynam porzucać swoje ambicje, aby się uczyć i pracować nad sobą, aby być kiedyś uczciwym, wykształconym i zamożnym człowiekiem i po prostu mam wszystko gdzieś. Ja takie napady agresji miałem już kiedyś, bo pod koniec gimnazjum i na początku liceum miałem przez ponad rok depresję - czułem się samotny, niekochany i nielubiany, bo rzeczywiście, nigdy nie miałem oddanych przyjaciół i nadal nie mam, z tym że teraz mam lepiej bo mam perspektywy na przyszłość no i zacząłem wierzyć. Kiedyś też występowałem w filmach porno (z pełnoletnimi kobietami, zarówno ja jak i moje partnerki znaleźliśmy się tam z własnej woli) - w taki sposób straciłem prawictwo, przed kamerą - przez prawie dwa lata, ale porzuciłem to niedawno. Z przyczyn ekonomicznych oraz duchowych. Nagle zachciało mi się wierzyć, więc postanowiłem spróbować się nawrócić, ale też mało płacili i rzadko mnie brali do tych filmów - a żyć z czegoś trzeba, pieniądze na drzewach nie rosną. Powiem szczerze - jeśli mógłbym posiąść codziennie wiele takich pięknych i łatwych kobiet jakie występują w zagranicznych filmach porno i zarabiać więcej, nie wiem czy tak łatwo wyszedłbym z tej branży. Ale wciąż ciągnie mnie do seksu, chciałbym poromansować, choć jednak wolę żyć w czystości, modlić się i dbać o rozwój osobisty. Ale pokusa często bywa za silna. Często przed snem i nad ranem kiedy budzę się, zaczynam czuć rozdrażnienie, że nie mogę kochać się z piękną kobietą. Wkurwia mnie to niemiłosiernie. Seks przeplatany romantyzmem i perwersją to straszna broń diabłów przeciw ludzkości. Szczególnie jeśli owa nieczystość idzie w parze z pieniędzmi i władzą. Takiej dawki pokusy nie da się wytrzymać bez szczególnej opieki Boga. I tak mam szczęście że nigdy nie miałem zamiaru targnąć się na życie albo że nie zabiłem kogoś lub nie wszedłem w towarzystwo ćpunów i degeneratów - choć mam takich wśród dalszych znajomych. [...]
W
wściekły_wariat
12 października 2013, 17:28
Polecam od siebie Mszę Świętą z Modlitwą o Uzdrowienie. Byłem już dwa razy i jestem wyjątkowo zadowolony. Pierwszy raz to było gdzieś w czerwcu tego roku (2013 roku) i podczas Mszy prosiłem o łaskę spokoju duszy i umysłu - często z byle powodu wpadałem w furię. Tak naprawdę sam się w nią wpędzałem, np. myślami odbiegałem w sytuacje w których  jacyś moi znajomi (lub nieznajomi), zaczynają cwaniakować podczas rozmowy ze mną i chcą ode mnie coś wyłudzić, lub mnie wykorzystać albo przekabacić na bycie ich przydupasem. Wtedy to się zaczynało się. Wyobrażałem sobie że zaczynam odpierać ich cwaniackie argumenty swoimi, mocniejszymi, potem oni zaczyną używać na mnie przemocy psychicznej i fizycznej a ja sie bronię i zaczynam sam (!) stawiać wielu na raz opór i ostatecznie wygrywam z nimi, bijąc ich niemiłosiernie, czasem okradając "za karę", że chcieli mnie oszukać i zgnoić. Podczas takich napadów agresji zaczynam cały się spinać, zaciskać zęby, grymas agresji wykrzywiał mi twarz. Robiło mi się gorąco, czułem zwiększone tętno w klatce piersiowe, głowie i serce strasznie szybko mi łomotało. Poza tym zaciskałem wtedy pięści i mam ochotę na prawdę w coś uderzyć lub kogoś poturbować. Po tamtej mszy, kilka minut po wyjściu z parafii poczułem ulgę - niezwykly spokój w sercu, ulgę jak po masażu ciała i duszy. Czułem błogość i luz, miałem 100% pewność że jestem bezpieczny, zdrowy, że będę długo żył, dobrze zarabiał, miał pełną lodówkę - ogólnie że zawsze będzie w życiu mi dobrze. Po miesiącu znów to się zaczęło, ale tym razem już wiedziałem jak sobie z tym radzić - modlitwą, spowiedzią i Eucharystią. Co prawda w pewnym sensie jestem teraz jak "niewolnik", bo jeśli nie me mnie w kościele dłużej niż dwa dni to znów zaczynam być atakowany: wyuzdane fantazje erotyczne i pociąg do nieczystego seksu (marzę wtedy o orgiach itp.), oglądanie pornografii, napady agresji i zniechęcenie do modlitwy i chodzenia do kościoła. [...]
A
an
1 maja 2014, 22:25
Chodź dalej na Msze, często do spowiedzi, módl się, szczególnie na różańcu, polecam Nowennę Pompejańską, jeśli to możliwe porozmawiaj z księdzem, może nawet egzorcystą, powodzenia.
ZK
Zygmunt Kwiatkowski
10 października 2013, 23:04
Szkoda, ze nie umiemy wykorzystac szansy naszej roznorodnosci, tego ze posiadamy rozne zyciowe doswiadczenia, rozna wrazliwosc, rozne wychowanie.... Szkoda, ze nie potrafimy wykorzystac tej roznorodnosci aby wzbogacic sie wzajemnie rowniez tym co nas rozni. Szkoda, ze tak latwo i tak grubiansko negowana jest zasadnicza prawda o tym, ze drugi czlowiek, chociaz rozni sie ode mnie, jest przeciez czlowiekiem. Szkoda, ze nie daje sobie samemu szansy aby sie stac bardziej czlowiekiem. W ten sposob tracimy wszyscy.
A
Amandir
8 października 2013, 23:11
Najważniejsze jest, aby w modlitwie szukać Boga, a nie "fajerwerków". I myślę, że to całkiem dobrze może podsumować kilka poruszanych tu problemów :)
SS
szkoda słów.
8 października 2013, 21:33
Masz napisane wszystko jasno.Doradctwa swoje i swoje prawo zatrzymaj dla siebie.Trzymaj się tematu i nie prowokuj obłudniku.A ciebie i twoje brednie to mam gdzieś.Takim sposobem nie wrócisz watykanowi autorytetu,chociaż nigdy go nie miał.Co prawda , prawda jest bolesna .Pedofilii w kk nie udało się ukryć,a to dopiero początek.Życzę rychłego upadku .Przedstawienie się tu nie ma znaczenia ,każdy o tym wie gamoniu.
M
misjoanarz
8 października 2013, 21:18
Ok. zgodzę się istnieje "glosolalia" i św. Paweł nie zakazuje jej używania, jednak mówi, żeby robić to "po cichu". Sam należę do takiej wspólnoty charyzmatycznej i kiedyś zdziwiłem się, glosolalia przeszła z poziomu głośnego do "mruczenia pod nosem" :-). No pewnie, że tak można, czemu nie ,wszak i dzieci niemówiące chwalą Boga :-). No ale często przy tym powstaje zamieszanie, które nie jest dobre. Dla mnie osobiście zamieszanie wywołuje rozproszenia i nie mogę się skupić na modlitwie. Ok. to tylko jeden charyzmat a co z innymi ? No tutaj to już jest skomplikowanie, ponieważ istnieją przypadki uzdrowień w sposób naturalny. Prawdopodobnie większość uzdrowień w Lurdes jest takimi, co oczywiścnie nie znaczy, że należ zaprzestać tam jeździć. No i kolejny wniosek, pewnie, że można przychodzić na modlitwę o uwolnienie i uzdrowienie na mszę z jakimś charyzmatykiem, jednak powinna się zapalać jakaś lampka ostrzegawcza, gdy no właśnie nagle zaczynamy się nudzić na zwykłej mszy św. Każda msza św. jest piękna i każdą należy szanować, no a sprawa z "przynudzającym księdzem" to chyba inna kwestia. Zresztą nudzić się można również modlitwą charzymatyczną. Ponadto tutaj nie chodzi o modlitwę ale o szukanie Chrystusa, no i tego życzę wszystkim charyzmatykom :-). Pozdrawiam i chyba już tutaj się wyłączę, bo ile można "automatycznie pisać" :) (żartuję, ale piszę szybko i pewnie tekstów nawaliłbym tutaj od groma :) ). pozdrawiam
A
Amandir
8 października 2013, 20:55
Panowie, skończcie to, proszę. Niech komentarze chociaż na tym forum będą na poziomie. @misjonarz A charyzmaty nie są wyłącznie podrabiane. Ja osobiście modlitwę językami słyszałem kilka razy w życiu (o ile była autentyczna, oczywiście ;) ). Raz mówił ksiądz prowadzący modlitwę. Innym razem ksiądz i dwie inne osoby. Z tego co wiem, to jedna z nich mówiła w starohebrajskim, druga nie wie, a księdza o podrabianie nie podejrzewam. Co nie zmienia faktu, że nie należy wywoływać "presji", jak również nie należy próbować wymuszać czegokolwiek na Bogu. Dar to również odpowiedzialność.
M
misjonarz
8 października 2013, 20:26
Tak nie "wycofujesz się", to prosze powtórzyć owe obraźliwe słowa przed sądem. Jednak tego nie zrobisz bo boisz się sprawy wyraźnej, czyli zniesławiania. Były tutaj wyraźne zniesławienie i pomówienia. Ok. nie chcę Cię tutaj, bo nie piszesz na temat, więc przytoczę: Zagrożony karą grzywny albo karą ograniczenia wolności na podstawie art. 216 § 1 Kodeksu karnego. Sprawca podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo karze pozbawienia wolności do 1 roku, jeżeli znieważa inną osobę za pomocą środków masowego przekazu (§ 2). W razie skazania za zniewagę za pomocą środków masowego przekazu sąd może orzec nawiązkę na rzecz pokrzywdzonego, Polskiego Czerwonego Krzyża albo na inny cel społeczny wskazany przez pokrzywdzonego (§ 4). Jeżeli zniewagę wywołało wyzywające się zachowanie pokrzywdzonego albo jeżeli pokrzywdzony odpowiedział naruszeniem nietykalności cielesnej lub zniewagą wzajemną, sąd może odstąpić od wymierzenia kary (§ 3).
SS
Szkoda słów
8 października 2013, 20:12
Ja piszę wyrażnie i nie próbuję motać.A wy na pytanie ,,ile to jesy 2 dodać 2 zaczynacie od powstania liczydeł,,Na te wasze brednie to nie można powiedzieć nic łagodniejszego.A przeszłość wasza jest haniebna po dzień dzisiejszy.I nigdy nie pogodzę się z waszą obłudą ,hipokryzją itd .To wy sami robicie sobie taki wizerunek.Wszedłeś w dyskusję to ją masz.Niedługo zostaniecie sami czego wam życzę.Z niczego nie wycofuję się  i jestem oburzony zwyrodnialczymi wypowiedziami waszego guru michalika i zniesmaczony wami.J nie rozmywaj bzdurnymi  pytaniami tematu.Nie pisz o obrażaniu bo gdybym w tym przypadku napisał odwrotnie to byłaby obraza tych słów.Sami się obrażacie.Życzę wam szybkiego upadku ,moraliści.
M
misjonarz
8 października 2013, 19:42
Jeszcze raz - przed sądem też tak powiesz ? Prosze odpowiedzieć na proste pytanie. Ponadto wątek jest o czymś innym, jeżeli kolego, który wstydzisz się nawet "swojego pseudo" nie rozumiesz o co chodzi, to nie pisz "off topu". Jeżeli nie rozumiesz prostego pytania, to sam sobie odpowiedz, po co tu piszesz ? No a wogóle jaki masz cel tego oskarżania ? Czym się kierujesz ?, pragniesz uszczęśliwiać kogokolwiek ? Tak ma to wyglądać ? Jeszcze dużo pytań mógłbym ułożyć, bo jeżeli ktoś ewidentnie zachowuje się w sposób prostacki, to trzeba pytać dlaczego ? Dlaczego więc nas obrażasz, co chcesz osiągnąć ?
SS
Szkoda słów.
8 października 2013, 19:28
Słowa użyte przeze mnie powinny być dla was komplementami.A to co tu piszesz to ciągły wasz bełkot .Ośmieszacie się sami.Wasza bezczelność , chamstwo itd nie ma granic.Michalika też należy nazwać zwyrodnialcem ( nie mam łagodniejszego słowa ) za dzisiejszą wypowiedz.Już wam wszystkim w tych ........waszych łbach się pokręciło.Wstyd!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
M
misjonarz
8 października 2013, 19:10
Ja do kolego "szkoda słów. A dlaczego nie możemy bronić naszego Boga, jeżeli jest atakowany ? Ok. no dobrze pytanie za 100 pkt. załóżmy, że jesteśmy w sądzie i masz prawo głosu, przed sądem też nazwiesz nas: "jełopami, bezczelnymi typami, zwyrodnialcami, baranami" ? Ok i jacy jeszcze jesteśmy ?, proszę kontnynuować, bo mało tych epitetów. Prosze nie siać tu pomówień, jeżeli nie masz dowodów, że ktoś kogoś "gwałcił". Natomiast ja właśnie myślę i proszę mi nie odbierać prawa do tego. Nie jestem dla Ciebie "gościem" i proszę się nie wyrażać publicznie wulgarnie, bo z pewnością są na to odpowiednie paragrafy. Ja nikogo nie znieważam, ale próbuję odpierać zarzuty, które są niesprawiedliwe. Co ja myślę to jest moja sprawa, z pewnością są to myśli, które właśnie są przemyślane o czym świadczy tak gwałtowna reakcja na moje odpowiedzi. Natomiast określenia "to tylko eliminacja słabyszych", jest jak najbardziej logiczna z punktu widzenia ateisty a zwłaszcza ewolucjonisty a przecież większość jest takich. Mógłbym zadać też proste pytanie "kto Cię upoważnił ?, do mówienia publicznie o czymś o czym nie masz zielonego pojęcia i nie masz dowodów" (chodzi mi o te przypadki pedofiilii). Jednak dyskusja z osobami, które sieją tylko nienawiść słowna nie ma sensu a pewnie można by do takiego zachowania dodać określenia "zaburzeń osobowości".
SS
Szkoda słów.
8 października 2013, 17:56
Do ,,misjonasz,, i  jemu podobnych.Dlaczego wy jołopy  póbujecie tłumaczy wszystko i wszystkich jeżeli nie jest po waszej myśli .Nawet tego swojego boga ,kto was do tego upoważnił .Jak się nie wstydzicie i nie boicie.Bezczelne typy.Dzisiaj jeden z waszych zwyrodnialców powiedział ,że za waszą pedofilię odpowiedzialne są  same  dzieci i ich rodzice.Dajecie spragnionym dzieciom ,,MIŁOŚć,, To ochydne.Kto cię baranie upoważnił  do objaśniania zamiarów i działalności boga.I co , ten dobry bóg patrzy jak czarny zwyrodnialec GWAŁCI DZIECI  i myśli ,,Przyjdziesz to odpowiesz za to,,Myślisz gościu ,że ktokolwiek wierzy w te banialuki.
M
misjonarz
8 października 2013, 17:30
A czemu się tak boimy modlitwy charyzmatycznej , poczawszy od biskupów a skończywszy na świeckich? ... Czemu się boimy ? Ach bo doskonale wiemy, kto w tych "charzymatach", lub pseudocharyzmatach "macza palce". Wiemy, a nawet odczuwamy, że nadmierne nakręcanie emocjonalne prowadzi szybko drogą do wypalenia, lub co gorsza do odejścia od wspólnoty KRK. Takich odejść jest dużo i są one masowe a pewnie pojedynczych przypadków jest drugie tyle co tych masowych. Tak więc zdajemy sobie sprawę, że "charyzmania" prowadzi do podziałów a kim jest ten "który dzieli" ? Odpowiedź jest prosta - to szatan mąci i dzieli i podrabia różne charyzmaty a głównie "glosolalię". To inna kwestia ale w Polskim kościele raczej nie ma prawdziwego daru języków, a jeżeli jest to proszę mi go przedstawić, tylko niech ten języka ma strukturę gramatyczną istniejącego języka. Glosolalia to jest takie "mruczenie" kogo popadnie a czemu to ma służyć ? - odpowiadam, że "najstarsi górale nie wiedzą". Natomiast św. Paweł nazywał wspólnotową glosolalię - "szaleństwem" i co ciekawe to są w stanie określić to poganie. A więc, jeżeli jest glosolalia, to proszę zapytać pogan co o tym sądzą a wyjdzie prawda. Dziwne trochę ale tak pisał o tym św. Paweł, "że gdy wejdą poganie i wszyscy zaczną naraz mówić językami, to określą to mianem szaleństwa" i w tym przypadku poganie powiedzą prawdę. No i jest problem a jak go rozwiązać, no to już mówiłem - "najstarsi górale nie wiedzą". 
M
misjonarz
8 października 2013, 16:51
Tomek co ty piszesz.Z tą śmiercią Chrystysa to nie było tak jak piszą o ile coś takiego było.A cóż znaczy taka śmierć w porównaniu do śmierci dzieci w Afryce z głodu.Taka śmierć trwa nie kilka godzin ale tygodni.No i co 2 sekundu tam z glodu umiera dzieciaczek.!!!! Tylko zachodzi pytanie, dlaczego te dzieci umierają ?. Oczywiście nie jest prosto odpowiedzieć, bo to są różne przyczyny, ale na pewno przyczyną główną są wojny i nienawiść, obojętność i przekonanie "są inni". Z pewnością zaś nie jest odpowiedzialny za to Stwórca. Można by oczywiście zadać różne pytania na ten temat, ale np. "czy Ty tym się przejmujesz" ?, próbujesz jakoś pomoagać tym dzieciom - materialnie i duchowo ?, a może to tylko takie słow wytrych "umierają a więc Bóg jest niesprawiedliwy" ? Natomiast śmierć Jezusa była całkowicie niesprawiedliwa a właściwie umarł za to, że czynił dobro. No właśnie dobro jest niekochane, natomiast zło stawiane na piedestale. Zło dochodzi np. do władzy i powstają problemy. Wogóle pytanie ze strony ateisty jest źle zadane, bo tak naprawde oni patrzą na taką śmierć wyłącznie z przyzmatu biologii i to oni właśnie mówią, że "nic się nie stało", że to "tylko eliminacja słabszych, nieprzystosowanych". Chrześcijaństwo tak nie mówi, każdy człowiek ma prawo do życia i szcześcia, każdy jest równy, kochany i chciany. To "miłość jest niechciana i niekochana, odrzucana" i dlatego odrzuca się Chrystusa i później są z tego różne problemy.
MT
Myśl trzeżwo.
8 października 2013, 14:13
A cóż znaczy śmierć jakiegoś Jezusa  w porównaniu do śmierci chorego na nowotwór i to tam gdzie nie ma medycyny.A nawet gdzie jest??
Ś
Śmierć.
8 października 2013, 14:07
Tomek co ty piszesz.Z tą śmiercią Chrystysa to nie było tak jak piszą o ile coś takiego było.A cóż znaczy taka śmierć w porównaniu do śmierci dzieci w Afryce z głodu.Taka śmierć trwa nie kilka godzin ale tygodni.No i co 2 sekundu tam z glodu umiera dzieciaczek.!!!!
T
Tomek
7 października 2013, 22:19
A czemu się tak boimy modlitwy charyzmatycznej , poczawszy od biskupów a skończywszy na świeckich? Bo często wyłazi z nas to co grzeszne  niedoskonałe, a czego nie dostrzegamy, albo nie chcemy zauważyć, odrzucić, z czymś się uporać. Lepiej robić dobrą mine i udawać pobożnych niż zmierzyć się z samym sobą i odrzucić zło. Więc dobrze że się uginają nogi, robi się gorąco i dreszcze, łamie się głos a nawet wyłażą wstydliwe rzeczy, choć nikt nikogo nie stygmatyzuje i nie wytyka palcem, ale zainteresowany dobrze wie że o niego chodzi.... No ale jak ktoś nie chce to bedzie udawał, krytykował, generalizował, uciekał. Pan Bóg na siłe cie nie wezmie, On szanuje twoją wolę. Twoj wybór, czy zachowujesz pozornie dobre samopoczucie, zimną twarz i pozorny dobrostan, czy pozwolisz Mu działać, cie oczyszczać, oddajesz mu się bez reszty, nawet jeśli to powoduje spoczynki w Duchu Świętym czy inne spektakularne wydarzenia?  
T
Tomek
7 października 2013, 22:04
@misjonarz nie chce się wymądrzać, ale taka refleksja... Tak Chrystus cierpiał, należna jest powaga, zgoda, ale....Chrystus umarł raz, w Wielki Piątek, gdzie notabene nie ma Mszy Św., ale Zmartwychwstał i dlatego czcimy niedziele i śpiewamy radosne Alleluja i Swięty Święty. Msza Św jest po to by wiebic Boga, a nie na niej płakać i śpiewać Dobry Jezu a nasz Panie...jak nie trzeba... Kto po co przychodzi i na co liczy na Mszy Św z modlitwą o uzdrowienie, to zależy w dużej mierze od niego samego. Jeśli ktoś wchodzi i mówi że mu się nie podoba, to niech się zastanowi dlaczego się nie umie modlić z wszystkimi, albo co z nim jest nie tak, co nosi w sobie ,  że czuje się nieswojo A Msza z modlitwą o uzrowienie jest inna z kilku powodów: 1) wiemy po co przyszliśmy, chce się nam modlić 2)kapłani jak i świeccy lepiej przygotowani duchowo 3)jestesmy w potrzebie, wiec szczerze wołamy do Boga 4)jest często ofiarowana, za wszystkich, którzy w niej uczestniczą 5) przynosimy czesto w sercach innych na modlitwe 6) dzięki atmosferze zauważamy innych obok w kościele 7)my chcemy, my się modlimy, to i Duch Święty daje o sobie znać, zatem bywa że się dzieeejeee...
M
matka
7 października 2013, 16:16
Nie chodziło mi zupełnie o celebrę Mszy swiętej, która jak najbardziej powinna być pełna powagi. Absolutnie nie uznaję żadnych "szopek", czy udziwnień podczas Mszy. Chodzi tylko o niedobry zwyczaj zastępowania kazania, listami biskupów. Kazanie wygłoszone przez księdza jest zawsze dużo lepsze, niż odczytany monotonnie list. Taka jest prawda
E
Ezdrasz
7 października 2013, 15:51
Jest jedna sprawa, która powoduje, że Msze z posługą uzdrawiania traktuję z ograniczonym zaufaniem: słowo poznania odnośnie uzdrowień fizycznych. Mój sceptycyzm budzi fakt, że to słowo jest skierowane prawie zawsze ogólnie, np: "Pan uzdrawia osoby chore na astmę oskrzelową, chore zatoki ... " W tak dużej populacji wiernych zawsze znajdzie się ktoś, komu się dane schorzenie akurat poprawiło, także z przyczyn naturalnych. By moja wiara w nadnaturalną/cudowną interwencję Boga po takich zdarzeniach rosła słowo poznania animatorów musiało by być bardziej konkretne, np:"jest tu mężczyzna lat 27 od 10 tygodni mający zdiagnozowany nowotwór gardła - Pan Cię uzdrawia" - inaczej trudno wierzyć w prawdziwość charyzmatu animatorów ...
SO
Syme on
7 października 2013, 15:27
Proszę Pani, to jest dosyć skomplikowana sprawa, bo co to znaczy "msza święta" ? Odpowiem cytatem św. s. Fuastyny - "ofiara !", a więc msza św. jest tą samą ofiarą, którą dał z siebie Jezus na Golgocie. Tak więc Jezus tak samo cierpi, jak na Golgocie, czyli jest wyszydzony, opluty, zmaltretowany i konający a Pani chce się z tego cieszyć ? Jest Pani w stanie cieszyć się z tego, że ktoś cierpi ? Na pewno nie, a wiec w czasie mszy św. potrzebne jest skupienie i powaga, co oczywiście nie musi oznaczać, że musimy mieć zamknięte usta i śpiewać pieśni wyłącznie pogrzebowe, bo przecież Jezus oprócz męki, również zmartwychwstał. Jednak robienie "szopek" na mszy świętej jest nie na miejscu i do niczego nie prowadzi, wyłącznie do przyzywyczajenia a później (no właśnie - do ziewania na zwykłej mszy świętej). Zgadzam się, że przyzwyczajanie się do pewnego sposobu prowadzenia Mszy może nauczyć ludzi wartościowania Eucharystii wg własnego uznania, a nie obiektywnego podejścia przez fakt tego co dzieje się na ołtarzu podczas każdej. Wszak nawet ofiara sprawowana niegodnie jest ważna. Mam jednak pytanie. Czy istotą Golgoty była miłość Boga do człowieka, czy raczej chęć pozostawienia go z wiecznym poczuciem winy? Utrzymanie powagi czy zachowanie szacunku to kwestia postawy moralnej, a nie oprawy. Msze z modlitwą o uzdrowienie są wyraźnie nazwane, trudno trafić na nie z przypadku, a jeżeli jednak całkiem przypadkiem się to zdarzy to może warto się zastanowić: Czy to Ty Panie mnie tu przyprowadziłeś? 
D
dona
7 października 2013, 14:30
Oczywiscie,ze Msza Sw.moze bardzo roznic sie, a szkoda!W duzej mierze zalezy to od kaplana.W mojej parafii Msze sa odprawiane przez naszego proboszcza tak aby bylo szybko i bezdusznie,dlatego wczoraj pojechalam do pobliskiej parafii na Msze Sw.Bylo cudownie!Byla to msza dla mlodziezy,chlopcy i dziewczyny grali na ruznych instrumentach,pieknie tez spiewali,ksiadz mowil "ludzkim glosem",a nie zajezdzal archaizmem,duzo tez bylo humoru w jego slowach ,po prostu radowalismy sie z tego,ze jestesmy tam razem aby spotkac sie z Bogiem!Wracalam do domu jak na skrzydlach!Przypomnialam sobie fragmant z Ewangelii ,fragment z drogi do Emaus,kiedy apostolowie po spotkaniu z Panem,ktory wyjasnial im pisma a potem znikl, powiedzieli:"czy nie palaly nam serca kiedy z nami mowil?"Wlasnie tak sie czulam po spotkaniu z Panem na wczorajszej Eucharystii.
M
misjonarz
7 października 2013, 14:10
Czy niedzielne Msze swięte nie mogą wyglądać po części tak, jak te z modlitwą o uzdrowienie? Zamiast tego wierni są zmuszeni - jak dziś - wysłuchać listu biskupów na pasjonujący temat - obchody dnia papieskiego. Po powrocie z kościoła syn-nastolatek stwierdził: "Nigdy nie słucham listów biskupów. Są nudne. Wyłaczam się." Pytam więc: dlaczego traci się taką okazję, jak niedzielna Msza swieta, i zamiast pociągać ludzi do Boga, prowokuje się ich do drzemki i zniechęca??? Czy ksieża mają obowiązek czytania takich listów, czy też to zależy od decyzji proboszcza? Proszę Pani, to jest dosyć skomplikowana sprawa, bo co to znaczy "msza święta" ? Odpowiem cytatem św. s. Fuastyny - "ofiara !", a więc msza św. jest tą samą ofiarą, którą dał z siebie Jezus na Golgocie. Tak więc Jezus tak samo cierpi, jak na Golgocie, czyli jest wyszydzony, opluty, zmaltretowany i konający a Pani chce się z tego cieszyć ? Jest Pani w stanie cieszyć się z tego, że ktoś cierpi ? Na pewno nie, a wiec w czasie mszy św. potrzebne jest skupienie i powaga, co oczywiście nie musi oznaczać, że musimy mieć zamknięte usta i śpiewać pieśni wyłącznie pogrzebowe, bo przecież Jezus oprócz męki, również zmartwychwstał. Jednak robienie "szopek" na mszy świętej jest nie na miejscu i do niczego nie prowadzi, wyłącznie do przyzywyczajenia a później (no właśnie - do ziewania na zwykłej mszy świętej). Jednak istnieje problem - jak wytłumaczyć to ludziom ? i czy nakręcanie emocjonalne wystarczy aby zatrzymać ludzi w kościele i na mszach św. Nie wystarczy, myślę, że ludzie powinni sobie uświadamiać, że "OFIARA" to miłość - bo "z nich zaś najważniejsza jest miłość" (1 Kor. 13.13). Istnieje więc pytanie, czy my kochamy ofiarę mszy św. ? Pytanie trudne, odpowiem za siebie - mam na niej mnóstwo rozproszeń, ale kocham mszę św a za komunią św. tęsknię i jej pragnę. Czy my mamy takie piękne pragnienia ? Pragnienie Boga to jest miłość. ...
S
sylwia
6 października 2013, 21:27
Do Anity. Zatrudnić pisze się przez u a nie ó.
A
Adam
6 października 2013, 15:41
Do ZZZZZZ.. Nie wiem, jakie masz wykształcenie, ale komputerowe na pewno na poziomie zerówki, bo nie znasz zasad edycji tekstu. Jedno sobie wykazaliśmy. Poza tym ja jestem rzeczywiście przykładem skuteczności modlitwy, czyli obecnie modnej "mizerykordyny". Mam tylko tytuł mgr inż. mechanika i dość duże doświadczenie zawodowe. Jestem podobno dość oczytany z różnych dziedzin, nie tylko zawodowej, ale np. o różnych systemach wierzeń, aż do tych najbardziej pierwotnych. Jestem otwarty na newsy, ale nie na "postęp", który lansują obecnie "antymoherowcy". Ten Twój "postęp" to dla mnie najczystsza forma fobii.
A
Artur.S.
6 października 2013, 15:38
Do ,,Mendoza 2,, Zgadzam się ale to nie jest najważniejsze.A ten Twój  wpis to próba odwrócenia  uwagi od  tematu .Tu należy uczulić ludzi i dzieci na tych zwyrodnialców w czarnych sukienkach!!A te Wasze klepania w kółko tych bzdurnych regółek (modłów) nikomu jeszcze nie pomogło i nie pomoże.Tym sposobem klechy wyłudzają pieniądze od tych biedaków ,którzy już na nic nie liczą tylko na cud, nieświadomie pogarszając sobie byt.I to tu są oszukiwani i ubodzy we wszystko owieczunie.
MB
Małgorzata Bilska
6 października 2013, 13:55
Bardzo ciekawy wątek. Mam co prawda dokładnie przeciwne doświadczenia z modlitwą o uzdrowienie, na którą trafiłam mając przekonanie, że to zwykła, uroczysta msza w parafii. Tymczasem nagle znalazłam się wśród ludzi ze wspólnot charyzmatycznych z całej diecezji. Zaczęły się dziać dziwne rzeczy, na które zupełnie nie byłam przygotowana. Nikomu nie życzę takich niespodzianek.           Dzięki za ten tekst, napisałam do Ojca maila :-). Ale jestem też bardzo ciekawa doświadczeń i opinii czytelników w tym temacie, który pewnie dopiero się zaczyna.                      Pozdrawiam - Małgorzata Bilska
M
matka
6 października 2013, 13:24
Czy niedzielne Msze swięte nie mogą wyglądać po części tak, jak te z modlitwą o uzdrowienie? Zamiast tego wierni są zmuszeni - jak dziś - wysłuchać listu biskupów na pasjonujący temat - obchody dnia papieskiego.  Po powrocie z kościoła syn-nastolatek stwierdził: "Nigdy nie słucham listów biskupów. Są nudne. Wyłaczam się." Pytam więc: dlaczego traci się taką okazję, jak niedzielna Msza swieta, i zamiast pociągać ludzi do Boga, prowokuje się ich do drzemki i zniechęca??? Czy ksieża mają obowiązek czytania takich listów, czy też to zależy od decyzji proboszcza?
M
mendoza2
6 października 2013, 12:45
Tak jest ,tylko moherowe berety są mądre i bogate duchowo.Zwłaszcza te ze wschodniej polski i wyznawcy kaczyńskiego (KALKSTEJNA).No i oczywiście są wykształcone ,co drugi ma podstawowe.No i oczywiście wierzący w cuda,cudaków,egzorcyzmy.Wasze otumanione muzgi nie zauważyły ,że to już 21 wiek.Życzę rozumu i zdrowia.Bogobojne owieczki i barany ale czarni boga się nie boją.Straszą nim was.Jak w cyrku. ...mózg pisze się poprawnie przez u zamknięte braciszku lub siostrzyczko..
MB
Maria Biedka
6 października 2013, 12:43
To "ZNAK CZASU" - szkoda, że większość uczestników nastawia się na fizyczne uzdrowienie, a niektórzy szukają nawet sensacji. Warto pamiętać, że bardzo często choroba jest skutkiem nieprzebaczenia, noszonej w sercu zazdrości, zawiści, pragnienia zemsty itp. Dlatego potrzeba najpierw duchowego uzdrowienia i o to najbardziej chodzi w modlitwach o uzdrowienie. Chętnie z nich korzystam, aby umacniać się w wierze, nadziei i miłości, a także doskonalić modlitwę. Maria
Z
ZZZZZZ..
6 października 2013, 12:27
Tak jest ,tylko moherowe berety są mądre i bogate duchowo.Zwłaszcza te ze wschodniej polski i wyznawcy kaczyńskiego (KALKSTEJNA).No i oczywiście są wykształcone ,co drugi ma podstawowe.No i oczywiście wierzący w cuda,cudaków,egzorcyzmy.Wasze otumanione muzgi nie zauważyły ,że to już 21 wiek.Życzę rozumu i zdrowia.Bogobojne owieczki i barany ale czarni boga się nie boją.Straszą nim was.Jak w cyrku.
A
Adam
6 października 2013, 11:47
Anito! To nie ble, ble, ale prawda, że refleksja nad sobą, ukierunkowane odpowiednio myślenie o swoim zdrowiu, na przykład przez modlitwy o zdrowie, uzdrowienie przynosi efekty, może nie natychmiastowe, ale trwałe. Im głębsza jest wiara w skuteczność modlitwy, tym jej skuteczność jest większa. Wiem coś o tym, bo na OIOM'ie po dość poważnej operacji (~8% śmiertelności tej operacji wg statystyki - dla mojego przedziału wiekowego) miałem "przeszmuglowany" różaniec i modliłem się na nim. Nie myślałem wtedy o tzw głupstwach, tylko koncentrowałem się na modlitwie. Efekt? czułem się znacznie lepiej, niż młodsi ode mnie, którzy byli razem ze mną operowani na to samo.
A
Anita/
6 października 2013, 11:25
Ble ,ble ,ble,to może już zamknąć uczelnie medyczne a zatródnić  tych czarnych szarlatanów.Tylko do kogo prowadzić chore dzieci .Do nich ?Oni tylko na to czekają.Zboczki i cudaki !!!
A
Ania
6 października 2013, 09:39
Na Msze Św.z modlitwą o uzdrowienie do kościoła Jezuitów w Łodzi jeżdżę z Opola od kilkunastu lat-najpierw z rodzicami jako nastolatka, teraz jako dorosła osoba z własną rodziną. Wzruszenie i ogromna radość które towarzyszą mi podczas Eucharystii nie dadzą się z niczym porównać - otwarcie się na działanie Ducha Św. zawsze skutkuje owocami, niezawsze spektakularnymi, ale nikt nie wyjdzie z kościoła na Sienkiewicza nie dotknięty przez Żywego Jezusa! Zespół muzyczny Mocni w Duchu porywa do modlitwy wspaniałą  muzyką i tekstami .Jeśli nie mogę uczestniczyć osobiśćie we mszy Św. włączam tv internetową (www.dobremedia.org) i łączę się duchowo z uczestniczącymi we Mszy. Zapraszam wszystkich i gorąco polecam!!!