Obciach dla Jezusa

(fot. shutterstock.com)

Ola w czasie wesela podchodzi do kelnera, który ma kłopot z kolanem i pyta, czy może pomodlić się o uzdrowienie.

W Biblii jest napisane - "uzdrawiajcie chorych". Nie wstydzi się i traktuje to na serio, więc Bóg jej rękami robi dzisiaj cuda. Tak samo jak setki lat temu.

"Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych, wypędzajcie złe duchy! Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie!" (Mt 10,8) Brzmi jak kosmiczna rzeczywistość.

Są tacy, którzy bez znaków nie uwierzą. I tacy, którzy uwierzyli, że skoro Jezus kładł ręce na chorych i przywracał wzrok niewidomym, to oni też mogą. Jego mocą, nie swoją.

DEON.PL POLECA

Weselne możliwości Ducha Świętego

Na tym samym weselu przy stoliku siedzi chłopak. Obok niego leżą kule, ich właściciel ma kłopot z więzadłem krzyżowym tylnym (cierpi na to samo co kelner; podobno zbieg okoliczności to świeckie imię Ducha Świętego).

Chyba nie muszę pisać, co bez zastanowienia robi Ola. On od niechcenia zgadza się na modlitwę. Nie zwraca uwagi na jej słowa, ale po chwili pyta, czy to normalne, że czuje gorąco w kolanie. Ola wyjaśnia, że przy uzdrowieniu tak. Chłopak zachęcony do przechadzki bez wsparcia, wstaje i krzyczy, że noga już go nie boli. Do końca imprezy nie schodzi z parkietu.

Kelner nie może w to uwierzyć, twierdząc że zna skalę takiego bólu, bo sam miał podobny problem i długotrwała rehabilitacja nie przyniosła stuprocentowej poprawy. Zgadza się jednak na modlitwę. Przypadek?

Jezus w Galerii Krakowskiej

Franciszek motywuje, żeby ryzykować dla Boga: "Przyjaciele, Jezus jest Panem ryzyka, tego wychodzenia zawsze «poza» […]. Trzeba pójść na ulice, naśladując «szaleństwo» naszego Boga, który uczy nas spotykania Go w głodnym, spragnionym, nagim, chorym, w przyjacielu, który źle skończył, w więźniu, w uchodźcy i w imigrancie, w człowieku bliskim, który jest samotny".

Gotowych na takie szaleństwa jest tylu, że nie zmieszczą się w jednym tekście. Ludzie z Alphy odwiedzają więźniów. Jedzą z nimi kolację, piją herbatę, rozmawiają jak przyjaciele i mówią o Bogu, który ma moc zmiany nawet najbardziej beznadziejnych i poplątanych sytuacji. Ludzie z Sant’Egidio regularnie wychodzą na ulice, żeby spotykać się z głodnymi i bezdomnymi. Ola i Głos na Pustyni nie boją się zaczepiać nieznajomych na przykład w Galerii Krakowskiej, żeby zaproponować im nowe życie z Jezusem.

Szok przez miłosne zaskoczenia

Reakcje bywają różne. Są łzy, wzruszenie, czasem też szok z powodu miłości niby bez powodu. Są też niechęć, opór albo obojętność. Zuzia z Głosu na Pustyni mówi, że trzymają się Słowa - tego, że Jezus też tak robił - nie siedział w domu, tylko chodził i kochał, uzdrawiał i opowiadał o królestwie nie z tego świata. Dlatego ona nie chce ograniczać wiary do niedzielnej praktyki albo indywidualnej modlitwy (choć to dla niej sprawy kluczowe):

- Najtrudniej jest zrobić pierwszy krok, ale jak widzę, że Bóg jest wszechmocny i ponadnaturalny i że w ogóle nie chodzi o mnie, tylko o Niego, to chcę pokazywać to innym ludziom. Żeby wszyscy usłyszeli Ewangelię o mocy królestwa Bożego i żyli w obfitości.

Są rozczarowania, jest obciach

Każda z osób, z którą rozmawiałam, mówi to samo. Że nie zawsze dzieją się cuda, mimo że chorzy tego pragną i mają nadzieję. Że ich motywacją nie jest oglądanie uzdrowień, ale przekazywanie ludziom miłości i Jezusa. Choć kiedy modlą się za kogoś, to nie ma takiej możliwości, żeby w rzeczywistości duchowej nic się nie wydarzyło.

Nie martwią się tak zwanym obciachem, bo wiedzą, że Jezus na krzyżu, mimo że był Bogiem wszechmocnym, nie bał się dla nas umrzeć. Przecież po ludzku przegrał i pozwolił się ośmieszyć. Więc położenie na kimś rąk i modlitwa nie są wyzwaniem, bo mają pewność, że wszystko i tak zależy od Boga.

Słowo pełne cudów

Zacheusz wspiął się na drzewo (to też mógł być obciach), żeby zobaczyć Jezusa. Piotr szedł po wodzie, dopóki nie zwątpił. Dawid tańczył przed Bogiem i nie martwił się tłumem. Uczniowie w chwili, kiedy mieli "pewność rybaków", że to się nie uda, posłuchali Jezusa i zarzucili sieci. Połów był obfity i niezapomniany. Na weselu w Kanie nie zabrakło wina, a niewidomy przejrzał po nałożeniu na oczy śliny pomieszanej z błotem.

Biblia pełna jest historii ludzi, którzy doświadczali nieziemskich rzeczy, bo uwierzyli Bogu. Ciekawe co nas powstrzymuje, żeby też tak żyć? Żeby posłuchać Franciszka i uwierzyć Jezusowi? On "mocą działającą w nas może zrobić nieskończenie więcej, niż prosimy czy rozumiemy" (Ef 3,20).

Możemy żyć tak samo jak Abraham, Judyta i Dawid. Jest w nas ten sam Duch, który wskrzesił Jezusa. To nie żart. Nasz Bóg jest Bogiem cudów i Jego królestwo objawia się w mocy.

PS: Tu możecie posłuchać czym jest modlitwa wstawiennicza i jak przyjąć Ducha Świętego

Dziękuję za rozmowy Oli i Zuzi ze wspólnoty Głos na Pustyni

Edyta Drozdowska - redaktorka DEON.pl, prowadzi dział Inteligentne Życie

z wykształcenia polonistka i pedagog, z pasji dziennikarka i trenerka. Ma w sercu jedność chrześcijan. Lubi życie w rytmie "magis", czyli dawanie z siebie więcej niż trzeba

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Obciach dla Jezusa
Komentarze (19)
Tomasz Śliwa
18 grudnia 2019, 19:58
Byłem na weselu na, którym doszło do "ozdrowienia" kolana. Przyznam, że byłem zaskoczony dlatego zrobiłem malutki re search. Tak się złożyło, że chore kolano należało do chłopaka mojej koleżanki, wypytałem się więc o wszystko co było i sprawa okazała się nie taka jak się wydawało. Diagnoza kolana była zrobiona przez lekarza na oko, nie wykonane zostało nawet USG. Moja znajoma, która studiowała wtedy medycynę powiedziała, że nawet gdyby było USG to nie jest ono wystarczająco miarodajne żeby osądzić czy wiązadła są w pełni zerwane. Na koniec najlepsze. Ból wrócił. Kolano nie zostało ozdrowione. Konkluzja? Chłopak był na weselu, popił co go znieczuliło i uwrażliwiło na sugestię. Lata indoktrynacji kościelnej pomogły i uwierzył, że ból zniknął. Na jego nieszczęście wiara nie wystarcza żeby wyleczyć urazy mechaniczne. Pozdrawiam.
E
Ewcia
12 września 2016, 12:33
Bardzo cieszę się z tych komentarzy, bo pokazują one, że są wśród nas jeszcze normalni ludzie, którzy opierają się duchowi tego świata. Charyzmatyczność nie jest niczym innym jak "duchem tego świata", który ma dla każdego "prosperity Gospel". Nic takiego nie zdarza się w pismach świętych, doktorów Kościoła i mistyków. Oczywiście, charyzmatycy mają też monopol na Ewangelię, z której wybierają to, co im pasuje. Jakoś rzadko słyszę u nich np. Hbr 12,4-11. Ruchy charyzmatyczne mają już parę latek, a jakoś o ich "własnych świętych" nic nie słychać - podklejają się tylko pod innych... Czyżby nie była to droga do świętości? Ten artykuł to protestanckie bzdury. "Możemy żyć tak samo jak Abraham, Judyta i Dawid. Jest w nas ten sam Duch, który wskrzesił Jezusa". To żyjcie tak samo jak święci! Pokażcie przemawiające do każdego świadectwo życia, bo póki co tylko w gębie jesteście mocni. Pokażcie wiarę Abrahama, która jest wiarą "mimo wszystko" (a nie tylko radosnym klaskaniem w łapki), męstwo Judyty i pokorę króla Dawida. A co do obecności Ducha Świętego w człowieku - to spokojnie.... Zapytajcie się ze szczerością, na ile wasze życie podobne jest do życia Pełnej Łaski? A jak osiągnęliście szczyty zakłamania, zapytajcie innych, nie-charyzmatyków. To wtedy pogadamy o tym, jakim jesteście mieszkaniem Ducha.
10 września 2016, 07:40
Czytam właśnie św. Teresę od Jezusa - to tzw. dr. kościoła i ma bardzo dużo wspólnego ze św. Ignacym. Można to spuentować tak: - wylewała wiele łez z powodu męki naszego Pana i Zbawiciela. To normalna reakcja na cierpienie kogoś najbliższego. Pytanie ile łez bólu wylewa przeciętny charyzmatyk (ale nie z powodu swoich słabości) na wspomnienie męki Chrystusa ? Dlaczego pytam ? Spróbuję wyjaśnić. Ano dlatego, że przeciętnym charyzmatyk - "cieszy się , że Jezus go zbawił a więc cieszy się, że Jezus cierpiał. To powiem tak - zacznij płakać z tego powodu, to może zrozumiesz, na czym polega empatia ? Empatia a więc, np. "Maryję miecz przeniknął". Czuliście kiedykolwiek "miecz boleści", np. na rozważaniu męki pańskiej ? No tak, już widzę te odpowiedzi :-) - Jezus powiedział do płaczących niewiast - "nie płaczcie na de mną, ale raczej nad swoimi synami............".   No i co z tym płaczem (żalem doskonałym) ? Ach idę do roboty, ale radośnie a na sercu znowu mi smutnawo, ale to już taka moja słabość :-).
8 września 2016, 08:26
"Nasz Bóg jest Bogiem cudów i Jego królestwo objawia się w mocy". Nasz Bóg jest Bogiem uniżenia i pokory i Jego królestwo objawia się w Krzyżu. Nasz Bóg nie jest Bogiem cukierków dla rozkapryszonych dzieci.  
KB
Kasia Brzez
8 września 2016, 11:47
Jezus umarł, by zmartwychwstać. Bóg jest Bogiem żywych, nie umarłych. Cieszymy się nadzieją życia w Królestwie Bożym, którego namiastkę czujemy już teraz. Święty Paweł mówi, że gdyby Jezus nie zmartwychwstał, daremna byłaby nasza wiara. Dobra nowina jest o naszym zmartwychwstaniu i życiu wiecznym w cieniu Bożych skrzydeł. Wierzę w Boga, dla którego wszystko jest możliwe, bo jest wszechmocny, a jego miłość do mnie jest przeogromna i nie mieści się w głowie, sercu ani gdziekolwiek człowiekowi. Dlatego tak, "Bóg jest Bogiem cudów i Jego królestwo objawia się w mocy".
8 września 2016, 12:29
I naprawia PCL, ACL, bez konieczności operacji ? A co z tym, że chodzenie z uszkodzonym ACL (nie dającym odczuć bólowych) grozi endoprotezą ? Wyjaśniam :-), bo wiem, że nie będzie się komuś chciało wysilać o tym PCL ACL. Zerwane więzadła krzyżowe przednie i tylne powodują tzw. niestabilność kolana, ale człowiek może nauczyć się chodzić z nimi tak aby kolano nie "uciekało", i to nie boli, lecz grozi taką degradacją stawu, i później, tylko endoproteza. A więc dlaczego taki charyzmatyk nie odeśle delikwenta do odpowiedniego ortopedy (aby zrobił rekonstrukcję więzadła), tylko go będzie "mamił" lub "emocjonalnie buzował", aby nie czuł bólu ? Dlaczego pewnie "charyzmani" (również od braci odłączonych), tak często patrzą, tylko na to, czy ktoś kuleje lub nie ? Co im się w tym nie podoba i dlaczego od razu wyrokują lub stawiają diagnozy ? Kto ich do tego upoważnił ? To woła o swoistą "pomstę do nieba", bo jeżeli ktoś nie będzie odpowiednio leczył, np kolan lub bioder, to czeka go inwalidztwo.  Pytanie :-), a jak widzę wielu ludzi, którzy mają jakieś dolegliwości ortopedyczne w aquaparku, to mam zacząć za nimi "biegać" i pytać - mogę się o pana, pania pomodlić ? A jak, gość wypada z rury (zjeżdzalni) i zaczyna się topić, to najpierw mam go spytać ( a mogę ci pomóc modlitwą ?) a potem mam działać przez wyciągnięcie go z wody ? A jak opatruję ranę poszkodowanego, który zgłasza się do mnie z różnymi krwotokami, to najpierw mam pytać go - "czy wierzysz, że modlitwa może cię uzdrowić"  ? Tak mam czynić ? Dlaczego pytam ? - ano dlatego, iż gdybym miał myślenie przeciętnego charyzmatyka, to żadnemu człowiekowi w potrzebie bym nie pomógł. Jeszcze jedno pytanie - jak spotykam na basenie ludzi z wytatuwanymi: diabłami, pentagramami i innym dziwactwami, to nad każdym mam się modlić o uwolnienie ? 
8 września 2016, 12:36
A co z różnymi dziećmi, noszącymi ubranka z tzw. "hello kitty" ? Co z ludźmi noszącymi tzw. "pierścień atlantów" ? Akurat, co do tego ostatniego, mam swoją teorię, ale jak takiego człowieka przekonać, że błądzi ? Taki gość jest święcie przekonany, że ten amulet daje mu: szczęście, zdrowie, powodzenie, etc,etc. Za każdym takim gościem, mam w aquaparku gonić i pytać - "mogę się za Ciebie pomodlić" ? Ooo a co to wogóle znaczy owe "pomodlić" ? A tak sobie pytam, ale "pomodlić", składa się z "po" i "modlić". Co innego "modlić się z kogoś szczerze a co innego swoiste "pomodlić". Ooo i jeszcze jedno :-), to swoiste "ciepło w ciele". No a jak w aqua jest średnio 30 st. C a czasem 32 i bym się nad takimi gostkami modlił, to nie będę odczuwać tego "ciepła" ? Skąd takie "ciepło", będzie pochodzić ?   No skończę, moim ulubionym :-), mam pytać dalej ? :-).
8 września 2016, 19:54
"Bóg jest Bogiem żywych, nie umarłych" Chybiony kontekst.
MP
Marek Pawłowski
8 września 2016, 23:02
Przede wszystkim masz być roztropnym. Jezus wyrażnie przestrzega by nie rzucać pereł przed wieprze. Nie masz latać za każdym delikwentem i narzucać się: a mozę Pana uzdrowię. Większość tych "charyzmanów" jak ich określasz to ludzie oferujący modlitwę nad dana osobą. Czy ktos czuje ciepło, poprawę czy cokolwiek innego to rzecz drugorzędna. Ważne by przyjał Jezusa za swojego Pana i Zbawcę. Ponadto Jezus wyrażnie mówił uzdrowionym: idź i pokaż się kapłanom. Nie spotkałem "charyzmana" ( co za fajne słowo, no nie?), który by nie odsyłał na badanie u lekarza.
MP
Marek Pawłowski
8 września 2016, 23:03
Oj chyba nie mr. Stos.
9 września 2016, 00:04
Jasny dzień zmartwychwstania poprzedza ciemna noc konania. Te rzeczywistości są dla chrześcijanina nierozdzielne tym bardziej iż znajdują przełożenie na jego życie duchowe, gdzie należy umrzeć dla świata. Insynuacje sugerujące zatrzymywanie się jakoby jedynie na męce i śmierci Naszego Pana są w rzeczywistości niczym innym jak odwróceniem się od przyjęcia w codziennym życiu krzyża i pójściem na skróty drogą szeroką i przestronną. Nasz Pan powiedział zaś,że ścieżka zbawienia jest ścieżką wąską. Ziarno zanim wzejdzie musi wpierw obumrzeć. Wielu jest dziś niestety takich, którzy już widzą siebie w pełnym rozkwicie. Takie chrześcijaństwo, pozornie radosne i optymistyczne jest w rzeczywistości puste bo zapomniało o kondycji natury ludzkiej. 
MP
Marek Pawłowski
9 września 2016, 08:52
W takim razie po co Jezus uzdrawiał? Dlaczego na koniec Ewangelii św. Marka kazał głosić Dobrą Nowinę i uzdrawiać, wypedzać demony? Wiara to nie rzeczywistość statyczna, cierpiętnictwo i oczekiwanie jakiejs poprawy w bliżej nieokreślonej rzeczywistości w zaświatach. Jezus mówił, że dzisiaj przyszło do was Królestwo Boze. 
F
Filip
9 września 2016, 09:48
To chyba ten sam Bóg :) Sprawdź :)
F
Filip
9 września 2016, 09:50
Pytaj tylko odpowiedniej osoby (Jezusa)
10 września 2016, 23:26
"Jezus mówił", no wiele mówił a nie mówił również - "biada", albo "jeszcze jutro zażądają twojej duszy od Ciebie" ? No a nie mówił - "będą was przed namiestników i sędziów wydawać, sądzić, biczować i krzyżować" ? No mówił, wiele nieprzyjemnych spraw, np. o zburzeniu Jerozolimy i prześladowaniach. Inna sprawa :-), ooo tak, św. Piotr miał wiele charyzmatów, ale dlaczego owych nie używał, albo je ograniczał w prześladowaniach za cesarza Nerona ? Ilu Chrześcijan, również tych pouzdrawianych, zginęło śmiercią męczęńską ? Odpowiem :-), ale było ich miliony !!! i to nie tylko za Nerona, ale aż do IV wieku lub nawet później. A co to wtedy nie było ludzi, którzy mieli te wszystkie dary nadzywczajne ? Odpowiem :-) - byli !!! ale byli to ludzie wybrani a nie pierwszy lepszy z brzegu, tzw. "nowonarodzony". Tu jest problem, iż sądzi się, że każdy "nowonarodzony", może "dokonywać tych dzieł co Jezus". To nie prawda, bo z reguły do "tych dzieł", trzeba się przygować a nawet jeżeli one już się ujawniają, to nie są podstawą wiary w Jezusa. Mówiło o tym wielu świętych i mistyków a byli to ludzie prawdziwie natchnieni przez Boga. W obecnych czasach, mamy mnóstwo fałszywych proroków, którzy to "uznają Jezusa za Pana i zbawiciela", jednocześnie, np. szydząc, drwiąc, kpiąc a nawet swoiście profanując np. Najświętszy Sakrament (np. bo oni profanują wszystkie sakramenty). No i nie dotyczy to tylko braci protestantów, ale tysięcy byłych katolików, którym nagle przestawiło się w głowach, bo "odkryli żywą wiarę". Dam przykład, ale jeden taki "nawrócony Zielonoświątkowiec" - o, jaki to on nawrócony ale jego ulubiony temat, to "udowodnić katolikom ich bałwochwalstwo". No i tak "udawadnia", już z 15 lat ? No będzie tyle i z tego "udawadniania" - ma: depresję, rozwalony zbór w Chełmnie, prawie rozbitą rodzinę, bankructwo jego tzw. "firmy szkoleniowej".  
10 września 2016, 23:27
Noo, tyle biedy se chłopina narobił, ale dalej "udawadnia, że Bóg ukarze nas (szczególnie tych katolików), za ich bałwochwalstwo. Na dzisiaj już tyle i powiem, tylko - dobranoc :-).
7 września 2016, 22:45
Już nie dzisiaj :-), ale będę ostro dyskutował :-), no bo jak nie dyskutować, jeżeli była mowa o "pcl". Co prawda ja miałem robiony ACL i do końca nie wiem w czym tkwi różnica między tym dwoma urazami kolana, ale mogę przynajmniej się domyślać :-). No tak, bo zerwany ACL nie boli, wogóle nie boli, nawet można z nim biegać, ja przebiegłem 10 km i to pod górę na śliskim asfalcie przy zerwanym ACL. To, że nie boli wcale nie oznacza, że nie zaboli :-) a jak już zaboli to idzie się "skichać". Czemu to piszę ? Ano temu, że pytanie i odpowiedź - "nie boli cię już kolano", "nie boli" jest zwodnicza, jeżeli nie powiedzieć głupia i głupie jest stwierdzanie, że ktoś kogoś uzdrowił a ACL lub PCL już nie boli. Zresztą tak samo jest z innymi przypadkami chorób, np. wczesne stadium raka nie boli a z doświadczenia (co prawda przykrego) wiem, że jeden z najzłośliwszych raków (rak jajnika), też może nie boleć. To, że nie boli, nie znaczy, że nie jest śmiertelny. Ok, na razie tyle :-), ale miałem takie doświadczenie - podeszła do mnie na dworcu pani i mówi, że "pomodli się o moje kolano", no i panią przegoniłem - "na trzy światy" :-) :-) :-), specjalnie się śmieję, ale sama uciekła i Chwała Bogu, po co mnie miała werbować do sekty ?   No i zaraz tu się zejdą Ci wszyscy "moi wrogowie", począwszy od "janka" a skończywszy na "jankopodobnych" :-). p.s. Zacznijcie charzymatycy z takich ,wyrzucać złe duchy, to może więcej się przyczynicie do dobra ? a na pewno uchronicie, niejedną duszę, przed zwiedzeniem penatakostalnym. p.s. nr. 2 :-) (już widzę te oburzenia :-) ), ale osobiście wyrzuciłem z opętanego, złego - złego ducha, wyłącznie przez internet :-). No i co wy na to charyzmatycy ? 
F
Filip
9 września 2016, 09:47
No, jak to co. Witamy w klubie :)
12 września 2016, 19:44
No tak, tylko, że ja najpierw sprawę rozeznaję (czasem trwa to bardzo długo) a potem odmawiam modlitwę o uwolnienie, a że spotykam opętanych, to już taki "mój los" :-). Natomiast co do uwolnienie chłopaka przez internet, to kontrowersyjne, ale on opisywał, że ma symptomy mocnego dręczenia duchoweg lub nawet opętania, np - cyt z pamięci - "w nocy przeszedł mnie prąd, twarz wygięła się w nieznośnym grymasie, chciałem krzyczeć, muszę iść do spowiedzi, egzorcysty lub pschiatry". Wcześniej ten sam chłopak, chwalił się, że: "słucham Behamota, on mnie uspokaja", lub (znowu cyt. niedosłownie). "wy nie wiecie kim jest szatan i nie wiecie jak on działa i nie wiecie, że to potężnych archanioł, który był najwyższy", albo - "szatan też będzie zbawiony". Jednocześnie bardzo wiele bluzg wylewał na: kościół: przede wszystkim chierarchię, ale też na wiernych. To mnie najwięcej wkurzyło i wypisałem mu na blogu modlitwę o uwolnienie i dziwnym trafem, nagle Bartosz się uspokoił, jednocześnie, nagle - "szuka Boga" (inna sprawa, że może być to tzw. szukanie po omacku, ale przynajmniej szuka). No i co ty na to ? No tak, można "odbić piłeczkę", ale dlaczego nasz "deonowy janek" (tak go "ochrzciłem"), miał coś takiego, że Boga Jahwe - nazywał szatanem, odrzucając lub swoiście reinterpretując Stary Testament. No i co, taki gość nie może być "mocno dręczony" lub nawet "opętany" ? Zablokowali mu konto, no to się przetransformował na inny "nick" i dalej udawadnia i sieje swoje wynalazki teologiczne. Z takiego trza "to coś wyrzucić", bo wydaje mi się, że już nie jedną duszę tutaj zwiódł.