Obsesja na punkcie diabła

(fot. Pedro Lastra / Unsplash)

Chrześcijanie posiadający obsesję na punkcie diabła wyrządzili i wyrządzają o wiele więcej szkód wierze, Kościołowi, innym ludziom i sobie samym niż ci, którzy zaprzeczają jego istnieniu.

Diabeł to niewątpliwie wspaniałe odkrycie. To doskonałe alibi, którym ludzie potrafią usprawiedliwić wszelkie zło i każdą perfidie ("To diabeł mnie skusił ..."). Ale już w II wieku przed Chrystusem, autor Księgi Syracha ostrzegał przed zrzucaniem na diabła odpowiedzialności za swoje własne czyny: "Każdy niegodziwy, kiedy przeklina szatana, sam siebie przeklina" (Syr 21, 27), zaś wielki Ojciec Kościoła, Orygenes, w pełnych ironii słowach stwierdził: "Oczywiście! gdyby nie było diabła, nikt by nie zgrzeszył" (O zasadach, III, 2,1).

Swój sukces diabeł zawdzięcza infantylnej legendzie, pochodzącej z apokryficznej Księgi tajemnic Henocha, która mocno zakorzeniła się w chrześcijaństwie pierwszych wieków podsycając wierzenia ludu. Jest to legenda na temat Lucyfera, przepięknego anioła ukaranego przez Boga za swoją pychę, który po upadku przemienił się w straszliwego wroga ludzkości.

W Biblii hebrajskiej terminem szatan (przeciwnik/wróg), tłumaczonym na język grecki słowem diabolos, określa się zarówno postacie symboliczne, jak też prawdziwych ludzi, jak na przykład Dawida, o którym Filistyni mówią: "Niech nie bierze z nami udziału w bitwie, gdyż mógłby się stać w walce naszym przeciwnikiem [hebr. szatan] (1 Sam 29,4). Jako figura symboliczna, "szatan" odgrywa ważną rolę w Księdze Hioba, gdzie słowo to jednak nie pełni roli imienia własnego, lecz używane jest na określenie funkcji oskarżyciela grzeszników będącego na służbie Boga. Szatan w Księdze Hioba nie jest wrogiem Boga, ale sumiennym urzędnikiem i dobrze wywiązującym się ze swych zadań pracownikiem, przynależy do Bożego dworu, przyjmowany jest na audiencji przez Boga na równi z innymi Synami Boga i Pan zwraca się do niego z wielką dobrocią ("I rzekł Bóg do szatana: «Skąd przychodzisz?»" - Hi 1,7). Szatan mówi Bogu, który szczyci się wiernością Hioba, że jest on wiernym i bogobojnym tylko dlatego, że wszystko w jego życiu układa się pomyśle. Bóg zatem przyzwala, aby przetestować wierność Hioba (Hi 1-2).

Funkcja szatana, oskarżyciela ludzi przed Bogiem, aby mógł On wymierzyć im zasłużoną karę, ostatecznie upada wraz z Jezusem, który objawia ludziom Boga innego niż Ten, jakiego przedstawiała religia: nie jest On tym, który nagradza dobrych, a karze niegodziwych. Bóg bowiem wszystkim i bezwarunkowo ofiarowuje swoją miłość: "On jest dobry dla niewdzięcznych i złych" (Łk 6, 35). Oto dlaczego Jezus, jako efekt swojego nauczania, może ogłosić: "Widziałem szatana, który spadł z nieba jak błyskawica" (Łk 10,18). Funkcja szatana, oskarżyciela ludzi, nie ma miejsca już u Boga, gdyż On nie karze, ale kocha grzeszników. Diabeł zostaje zatem oddalony z boskiego dworu: "Oskarżyciel braci naszych został strącony, ten, co dniem i nocą oskarża ich przed Bogiem naszym" (Ap 12, 10).

Również w Ewangeliach szatan odgrywa marginalną rolę i jako postać w działaniu pojawia się tylko w epizodzie kuszenia na pustyni (Mt 4, 1-11). Ewangeliści nie przedstawiają argumentacji dotyczącej istnienia diabła lub jego nieistnienia, lecz ukazują jedynie kim on jest. Podczas gdy Bóg jest Miłością i ofiarowuje się ludziom, aby obdarzyć ich wolnością, diabeł jest figurą władcy, który pragnie dominować nad człowiekiem i go sobie podporządkować. Dla Jezusa to przywódcy religijny mają "za ojca diabła", ponieważ dla własnych korzyści wykorzystują ludzi i kryjąc się za doktryną, tak jak ich ojciec szatan, kłamią i mordują (por. J 8, 44). Jezus słowem "szatan" nazywa także dwóch swoich uczniów, którzy dopuścili się zdrady: Piotra, który pragnie ingerować z Boży projekt zbawienia i w misję Jezusa ("Zejdź Mi z oczu, szatanie! Jesteś Mi zawadą, bo nie myślisz po Bożemu, lecz po ludzku" - Mt 16,23) i złodzieja Judasza ("«Jeden z was jest diabłem». Mówił zaś o Judaszu" - J 6, 70-71, 13,27).

We współczesnym potocznym języku, słowo "diabły" i "demony" są synonimami i oba te wyrażenia określają tę samą rzeczywistość. Starożytni autorzy rozróżniają jednak rzeczywistość określaną słowem "szatan" czy "diabeł", od tej wyrażanej słowem "demon". Ten ostatni termin formułuje się między III a II wiekiem przed Chrystusem, kiedy to Biblia została przetłumaczona z języka hebrajskiego na grecki. Tłumacze Pisma Świętego, reprezentujący rozwiniętą kulturę teologiczną, natknęli się na trudności związane z pozostałościami w tekście mitologii babilońskiej oddziaływującej na Żydów przez dwa stulecia, kiedy to Izrael był częścią imperium perskiego. Słowo "demon" użyto zatem w tłumaczeniach, aby określić wszelkie istoty pośrednie między bóstwem a człowiekiem, jak na przykład na określenie syren (pół kobiety i pół ptaki) lub satyrów (ikonograficzne przedstawienie diabła, jako pół kozy i pół człowieka, odnosi się właśnie do satyrów, w szczególności do przedstawień Fauna).

Pochodzenia demonów należałoby szukać w mitologicznym fragmencie z Księgi Rodzaju: "W owych czasach byli na ziemi olbrzymi; a także później, gdy synowie Boga zbliżyli się do córek człowieczych, te im rodziły dzieci. Byli to więc owi mocarze, mający sławę w owych dawnych czasach" (Rdz 6,4). Pisma apokryficzne z III i II wieku przed Chrystusem używały tego fragmentu, aby usprawiedliwić istnienie demonów, uważanych za owoc tego związku.

W czasach Jezusa wiara w demony rozwinęła się do tego stopnia, że w nocy zabroniono witać się z kimkolwiek z obawy, że może on być demonem (Sanh. 44) i każde zjawisko, przyczyn którego nie potrafiono wytłumaczyć, od depresji po padaczkę, od lunatyzmu po upojenie alkoholowe, było przypisywane działaniu demonów.

W Biblii hebrajskiej idea ludzi opętanych przez diabła jest nieobecna i nie natkniemy się na jakikolwiek przypadek opętania demonicznego. Podobnie w Nowym Testamencie nie ma przypadków ludzi, które posiadłby diabeł. Natkniemy się jedynie na sformułowania dotyczące osób, o których mówi się, że są w posiadaniu demonów, lecz określenie to ewangeliści odnoszą do doktryn i ideologii, które dobrowolnie zaakceptowane przez ludzi, sprawiają, że ludzie są wrogo nastawieni do nauczania Jezusa i nie przyjmują go. W stosunku do tych ludzi Jezus nie czyni żadnego obrzędu egzorcyzmu, lecz uwalnia ich mocą swego słowa: "Co to jest? Nowa jakaś nauka z mocą. Nawet duchom nieczystym rozkazuje i są mu posłuszne" (Mk 1, 27.39).

Dość dziwnym jest zatem fakt, że postać diabła, nieistotna w Piśmie Świętym, z czasem przybrała w życiu wierzących nieproporcjonalny wymiar i urosła do tego stopnia, że wydaje się, że wielu chrześcijan wierzy bardziej we wszechobecność i moc kusiciela, niż w Zbawiciela. Chrześcijanie posiadający obsesję na punkcie diabła wyrządzili i wyrządzają o wiele więcej szkód wierze, Kościołowi, innym ludziom i sobie samym niż ci, którzy zaprzeczają jego istnieniu. Wystarczy tylko pomyśleć o dziesiątkach tysięcy kobiet w przeszłości, torturowanych i spalonych żywcem, ponieważ uznano je za winne cielesnych relacji z diabłem lub też obecnie o ofiarach samozwańczym egzorcystów, którzy pod pretekstem uwolnienia od diabła poddają niewinne osoby różnorodnym formom psychicznej i fizycznej przemocy.

Przełożył Kasper M. Kaproń OFM

Alberto Maggi OSM − włoski serwita, pisarz katolicki, biblista, brat zakonny. Od 1995 prowadzi wraz z Ricardo Pérezem OSM Centrum Studiów Biblijnych "Giovanni Vannucci" w Montefano. Tekst ukazał się na stronie illibraio.it
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Obsesja na punkcie diabła
Komentarze (12)
P
Piotr
27 marca 2019, 13:29
jak mówiła moja babcia... hulaj dusza, diabła nie ma!
TS
Tomasz Szałanda
20 marca 2019, 07:34
Sporzenie Autora na demonologię Nowego Testamentu nader wyraziście wpisuje się w "Pożegnanie z diabłem" Herberta Haaga, i ma niewiele wspólnego z interpetacją Biblii w Kościele. Owszem, wiele osób w Kościele ma na punkcie diabła obsesje, Autor jednak idzie w skrajnie drugą stronę. W przypadku biblisty formułowane tezy podważają moje zaufanie do Jego orotodoksji.
JK
Jacek K
20 marca 2019, 00:17
Przy Jezusie żaden diabeł niestraszny... Szkoda czasu na zajmowanie się tym kurczakiem z obciętą głową. Jezus nasz mistrz i nauczyciel pokonał szatana raz na zawsze!
19 marca 2019, 21:59
co za farmozoniaste artykuły smaruje ten portal... autor wymyśla sobie jakichś 'lewych' chrześcijan z demonicznymi schizami a potem ich "ścina", że tak nie wolno, przy okazji stara się wsączyć jad, że niewiara w demona nie jest taka zła, fe...
Andrzej Ak
19 marca 2019, 20:23
Pana Alberto posłałbym na dokształcenie na służbie u kilku egzorcystów. Być może gdyby On poczuł na swoim ciele osobowe zło oraz usłyszał co zło wie o nim, to być może by się nawrócił z niewiedzy. Doprawdy chylę czoła przed ludźmi, którzy stają w obronie ludzi zniewolonych przez zło, szczególnie małych dzieci. Małe dziewczynki w wieku 8-12 lat potrafią przewartościować świat 4-rem osiłkom 80-120 kg masy ciała. Dopiero 6 takich dało radę małej dziewczynce, a czasami nie dają i wzywają właśnie egzorcystów, bo jest problem pod "dwójką" (izolatka nr 2 - "psychiatryk"). Nie piszę tego bo to gdzieś obejrzałem lecz widziałem przyjaciela po takiej "batalii", długo się zbierał po takim doświadczeniu. Ludzka psychika przy takim ekstremalnym przeżyciu po prostu wysiada. Wysiada na kilka dni, kilka tygodni lub kilka miesięcy. Każdy z nas ma inną psychikę i każdy to przeżyje inaczej. Być może dlatego Bóg z ogromną starannością dobiera doświadczenia kontaktu z upadłymi dla każdego z nas z osobna. Jednych takie doświadczenia mobilizują w modlitwach, a innych potrafią zniszczyć, załamać. Pomimo wielu zapewnień o mitach i legendach, upadli istnieją i działają 24h na dobę, czy my się modlimy czy nie oni pracują nad każdym z nas by nas w coś wplątać, by nas wprowadzić w jakiś labirynt chciwości, potrzeb, pychy lub władzy. Istotą każdego z labiryntów jest doprowadzenie człowieka do "ściany", czyli sytuacji bez wyjścia. Wówczas to zło ukazuje jedyny „słuszny wybór,” którym czasem jest aborcja, innym razem eutanazja jeszcze innym zabójstwo, a jeszcze innym samobójstwo.
Andrzej Ak
19 marca 2019, 20:23
cz II Celem osobowego zła jest doprowadzenie człowieka do upadku tak wielkiego, aby po śmierci jego ciała posiąść jego duszę już na zawsze. Potem zbierają takie dusze i budują z nich różne "konstrukcje" coś na wzór miażdżących klatek lub  parasoli chroniących upadłych przed cierpieniami, które biją ze źródeł wymiarów w których oni egzystują. Bardzo trudno opisać z sensem to co ja tam widziałem i czasami widuję. Czasami jest to seria obrazów, którą zrozumiem dopiero po kilku miesiącach lub nawet latach. Dodam iż takie doświadczenia pojawiają się zwykle gdy składane modlitwy do Boga dotyczą kogoś z tych co są już tam wplecieni w "pracujący" system królestw upadłych. Wówczas któryś z nich doznaje jakiejś szkody i się wnerwia. Straszenia to ich główna metoda perswazji i wcale nie są to jakieś tam słowa rzucane na wiatr, lecz potrafią to być realne zagrożenia i szkody. Dzisiaj już nie potrafię pojąć jak się może czuć człowiek bez ochrony Pana Jezusa, zarówno człowiek żyjący tu na ziemi jak i tam w wielu różnych wymiarach. Pan Jezus jest dla absolutnie  WSZYSTKIM,  a bez Pana jesteśmy absolutnie "niczym". Trzymajmy się Pana blisko i dbajmy ze wszelkich sił o jak najlepsze z Nim relacje.
WR
Wow Ras
22 marca 2019, 11:15
Czy nie naoglądałes się za dużo horrorów/thrilerów/noir ?
MarzenaD Kowalska
19 marca 2019, 18:26
C.S. Lewis "Listy starego diabła do młodego" "Istnieją dwa równe i przeciwne sobie błędy, które mogą być popełnione przez ludzkość odnośnie demonów. Pierwszy, to niewiara w ich istnienie. Drugi, to wierzyć i być aż zanadto i niezdrowo nimi zainteresowanym." "Zabawne jest, jak śmiertelnicy stale wyobrażają nas sobie jako tych, którzy wtłaczają im coś w głowę; w rzeczywistości najlepszą robotę wykonujemy wtedy, gdy pewnych rzeczy nie dopuszczamy do ich świadomości." "Diabeł popiera wszystkie skrajności z wyjątkiem skrajnego poddania się Bogu." I tak na koniec: "Nigdzie kuszenie nasze nie przynosi tak dobrych wyników, jak kuszenie u samych stopni ołtarza."
WR
Wow Ras
22 marca 2019, 11:22
"(...) Drugi, to wierzyć i być aż zanadto i niezdrowo nimi zainteresowanym." Boję się tych ludzi, którzy za każdym zakrętem widzą demona. Wprowadzają oni taką atmosferę, jakby człowiek nie miał być wolny i nie mógł cieszyć się wolnością - darem Bożym, tylko w każdej godzinie ma być napięty, bo demon czyha. Poddanie się Bożej miłości, uznanie Bożej obecności i bliskości (mieszka we mnie) pozwala cieszyć sie życiem, bez permanentnej musztry.
S
Szymon
19 marca 2019, 13:13
Mówi się, że jeden z największych sukcesów diabła to przekonanie ludzi o jego nieistnieniu. Fakt, że obsesja na jego punkcie jest szkodliwa, ale czy bardziej od zaprzeczania jego istnieniu to już nie byłbym taki pewny.
Piotr Stanibor
19 marca 2019, 11:16
Skąd się wzięła obsesja na punkcie diabła? W średniowieczu wystawiano tysiące obrazów pokazujących kotły z rozgrzaną smołą i brzydali dźgających widłami nagich nieszczęśników. Wizje piekła i diabłów są częstym motywem wielu objawień prywatnych, które rozpowszechnia się w ramach katechizacji. Do jednych z obecnie najpopularniejszych należą wizję Anny Emmerich i kanonizowanej w 2000 przez JP2 Faustyny Kowalskiej. Wąż z Edenu, diabeł, szatan, demony - to wszystko w ciągu historii Kościoła spleciono w jedno, do tego jeszcze doszło wiązanie tych bytów z piekłem jako miejscem wiecznego potępienia i nieskończonych cierpień, zarówno duchowych jak i fizycznych. To wszystko ma odzwierciedlenie w literze Katechizmu Kościoła Katolickiego.
20 marca 2019, 21:45
Jak ktoś "czarno widzi", czyli ma depresję lub melancholiczny nastrój, lub temperament, to chociażby setki razy przeczytał  "Bóg jest miłością i miłosierdziem", to i tak nie uwierzy, nie wspominając, iż nie zrozumie o co chodzi ?