Odklerykalizować ewangelizację

"Nowość" powinna dotyczyć podmiotów, które zajmują się ewangelizacją. Chodzi o świeckich, którzy na mocy otrzymanego chrztu są powołani do podejmowania dzieła ewangelizacji. Innymi słowy, ewangelizację trzeba odklerykalizować.

Dziś (8 marca) na Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie mieliśmy "Dies Academicus" (Dzień Akademicki), czyli dzień otwartych referatów i dyskusji, najpierw w ramach poszczególnych wydziałów, a potem w Aula Magna, w ramach sesji plenarnej. Jaki był temat wiodący? Nie, nie chodziło o kobiety w Kościele, choć wciąż obchodzony we Włoszech Dzień Kobiet mógłby coś takiego sugerować. Tematem "Dies Academicus" była nowa ewangelizacja.

DEON.PL POLECA

Ale czym właściwie jest ta "nowa ewangelizacja"? I dlaczego "nowa"? Mówi się czasami o pierwszej ewangelizacji i reewangelizacji. Czy nowa ewangelizacja jest po prostu tym samym, co reewangelizacja, czyli głoszeniem Ewangelii zeświecczonym społeczeństwom i narodom, które były kiedyś chrześcijańskie?

Przez wiele wieków funkcjonowało rozróżnienie na kraje chrześcijańskie i kraje misyjne. I tak na przykład Hiszpania, Francja, Włochy to były kraje chrześcijańskie, a cała Afryka była misyjna. Ksiądz z Polski, który wyjeżdżał do Kamerunu, nazywany był misjonarzem, bo jechał do kraju niechrześcijańskiego, ale już polski kapłan, który pracował we Francji, był po prostu księdzem, a nie misjonarzem. Ta terminologia używana jest do dziś, ale wydaje się być coraz mniej adekwatna. Tzw. kraje misyjne stały sie niekiedy bardziej chrześcijańskie niż tzw. kraje chrześcijańskie. Wielu afrykańskich chrześcijan nie lubi, kiedy ich kraje nazywa się misyjnymi.

Być może zbytnio szafowano przymiotnikiem "chrześcijański". Bo w jakim sensie można mówić o Europie, że w czasie I i II wojny światowej była chrześcijańska? Jakież to było chrześcijaństwo, skoro z taką łatwością przewalił się przez Europę nazizm i komunizm? Czy sam fakt, że w jakimś kraju stoją piękne gotyckie katedry jest wystarczający, aby nazwać go chrześcijańskim?

Niektórzy mówią, że lepiej mówić po prostu o ewangelizacji, która jest misją Kościoła w każdym pokoleniu i pod każdą szerokością geograficzną. Wszak nigdy nie jest tak, że w jakimś miejscu możemy powiedzieć - Oto teren w całości zewangelizowany. Ponadto, autentyczna ewangelizacja zawsze jest jakoś nowa, gdyż polega na wydobywaniu z Bożego skarbca rzeczy starych i nowych. Nie trzeba zatem używać retoryki, że ewangelizacja, na przykład, w Nigerii jest "stara", a w Belgii "nowa". Wszędzie bowiem Kościół ma misję ewangelizacyjną, która winna łączyć stare z nowym.

A zatem jeśli już używamy słowa "nowa" w odniesieniu do ewangelizacji, to należy je rozumieć nie tyle w znaczeniu terytorialnym, co w sensie obudzenia nowej gorliwości ewangelizacyjnej, a także podjęcia refleksji nad nowymi środkami, w tym nowym językiem, głoszenia Ewangelii. "Nowość" powinna także dotyczyć podmiotów, które zajmują się ewangelizacją. Chodzi o świeckich, którzy na mocy otrzymanego chrztu są powołani do podejmowania dzieła ewangelizacji. Innymi słowy, ewangelizację trzeba odklerykalizować.

Jeden z uczestników dyskusji na Gregorianie zaproponował mały zabieg gramatyczny, to znaczy, sugerował, by mówić "ewangelizacja nowa" zamiast "nowa ewangelizacja". Jego zdaniem przestawienie kolejności słów miałoby pomóc w wyrażeniu prawdy, że nie chodzi o jakąś "nową" ewangelizację, przeciwstawioną "starej" ewangelizacji, ale o nowy zapał i nowe środki.

Podczas sesji plenarnej "Dies Academicus" konferencję wygłosił abp Rino Fisichella, przewodniczący niedawno utworzonej Papieskiej Rady ds. Nowej Ewangelizacji. Niestety, arcybiskup nie podjął tematu, skąd potrzeba takiej Rady, skoro istnieje Kongregacja Ewangelizacji Narodów, która wraz z innymi dykasteriami watykańskimi jak: Papieska Rada ds. Kultury i Papieska Rada ds. Dialogu Międzyreligijnego, mogłaby zająć się tym, co nazywamy "nową ewangelizacją". W każdym razie, ciekawie zapowiada się Synod Biskupów o nowej ewangelizacji, który odbędzie się w październiku, na rozpoczęcie Roku Wiary, ogłoszonego przez Benedykta XVI. Warto będzie śledzić ten Synod z uwagą.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Odklerykalizować ewangelizację
Komentarze (63)
J
jabłko
16 marca 2012, 20:49
@logika A co to jest małżeństwo? Najkrótsza definicja: to związek jednego mężczyzny i jednej kobiety - wtedy mówimy o małżeństwie monogamicznym. Różnice mogą zachodzić tylko w tym sensie, że może być małżeństwo zawarte w formie cywilnej i małżeństwo zawarte w kościele (religijne). Jeśli ktoś zawarł małżeństwo sakramentalne w kościele, a potem rozwiódł się cywilnie, to  nadal jego małżeństwo sakramentalne trwa. Gdy taka osoba zawrze związek cywilny, to żyje w dwóch małżeństwach: z jedną żoną(mężem) w związku sakramentalnym, a z drugą żoną(mężem) w związku cywilnym. Zgadzam się, że formalnie to są różne związki małżeńskie, ale nie da się zaprzeczyć, że dana osoba ma DWÓCH mężów(żony). Jest bigamistą, choć nie w takim rozumieniu, że jednocześnie mieszka i żyje z dwiema żonami(mężami). Choć patrząc na tę sprawę "po katolicku" należałoby nazwać rzeczy po imieniu i powiedzieć, że dana osoba będąca w sakramentalnym związku małżeńskim, popełnia zdradę żyjąc z innym partnerem. Drugi, cywilny związek jest cudzołóstwem, a nie małżeństwem, a partner jest kochankiem, a nie mężem czy żoną. I wtedy nie byłoby problemu podwójnych małżeństw, czy bigamii. Ale to Kościół wymyślił nazwę "małżeństwo niesakramentalne", a teraz zdziwienie, że to przekłada się na takie a nie inne wnioski. To tak jakby ktoś kupił jedno jabłko, a drugie ukradł. Ile ma jabłek? "jabłko i gruszka nie dają dwóch wiśni" - jak najbardziej się z tym zgadzam :-)
L
logika
16 marca 2012, 17:54
@matematyka  ".... ktos ma jedna zone sakramentalna, i jedna zone cywilna, z ktora zyje i wychowuje dzieci. To sie nie sumuje, i nie mozna powiedziec, ze ma dwie zony. Sumowaloby sie wtedy, jesli slowo "malzenstwo" byloby uzywane jednoznacznie...." Już dzieci w zerówce wiedzą, że 1+1= 2 Zerowka nie wystarcza, aby pojac, ze 1 jest jednoznaczne i dlatego 1 plus 1 daje 2, ale jak malzenstwo ma dwa rozne znaczenia, to malzenstwo w jednym znaczeniu dodane do malzenstwa w innym znaczeniu nie daje dwoch malzenstw. Tak samo jak jablko i gruszka nie daja dwoch wisni.
M
matematyka
16 marca 2012, 14:29
 ".... ktos ma jedna zone sakramentalna, i jedna zone cywilna, z ktora zyje i wychowuje dzieci. To sie nie sumuje, i nie mozna powiedziec, ze ma dwie zony. Sumowaloby sie wtedy, jesli slowo "malzenstwo" byloby uzywane jednoznacznie...." Już dzieci w zerówce wiedzą, że 1+1= 2
14 marca 2012, 14:56
@prowosławie Rozwiązanie sredniowieczne to nic innego jak wypracowane w okresie średniowiecza. Wczesniej nawet wdowcom i wdowom nie udzialno ponownego błogosławiństwa. "co jest oczywiście niesprawiedliwe" Niesprawiedliwa jest zdrada, a czy wymaganie dochowania wierności jest niesprawiedliwe? Kościól katolicki domaga się wielu rzeczy "niesprawiedliwych i niewygodnych" wobec tych którzy nas, nienawidzą, okradają, chca naszego płaszcza. Czy jeśli Ty mnie oszukasz ja moge oszukać Ciebie?
P
prawosławie
14 marca 2012, 14:45
W prawosławiu strona zdradzana może domagać się rozwodu i ma prawo do ponownego małżeństwa  w kościele (cerkwi). Kościół prawosławny interpretuje w ten sposób tzw. "klauzulę Mateusza", że można oddalić żonę(męża), na wypadek dopuszczenia się przez niego nierządu(zdrady). Prawo do ponownego małżeństwa w ma tylko strona zdradzona. Nie jest to "rozwiązanie średniowieczne", ale oddanie sprawiedliwości pokrzywdzonej stronie, która nie może ponosić odpowiedzialności za zdradę i odejście współmałżonka. Kościół Katolicki każe stronie porzuconej żyć samotnie, co jest oczywiście niesprawiedliwe
14 marca 2012, 09:54
Znalazłem informacje nt. blogosławieństwa powtórnego związku w prawosławiu. Dotyczy ono tylko strony poszkodowanej i opiera sie na interpretacj słów Jezusa, które w katolicyzmie rozumiemy: Możesz oddalić żone tylko jeśli z nia cudzołożysz - tzn. nie jest przed Bogiem twoja żoną. Prawosławni rozumieją: jeśli twoja żona cudzołoży zrywa związek. To rozwiązanie średniowieczne, które wtedy pozwało porzuconej kobiecie udać sie pod opiekę innego mężczyzny i zyć w zgodzie z prawem kanonicznym. Ponowne błogosławieństwo ma charakter pokutny (pokajania). Ewangelizacja prowadzona przez świeckich powinna polegac na pokazywaniu miłości Boga wiekszej niż ludzka, złość, rana czy krzywda. Wielkim świadectwem jest samotność porzuconych małożonków przeżywana w wierności.
M
Maria.m
13 marca 2012, 16:03
Co oznacza określenie " nowy język głoszenia ewangelii " ? Św. Jakub Apostoł w Liście / 3. 3 /   naucza, że : " Zakładamy koniom wędzidła do pysków ,by nam były posłuszne..." bo wtedy możemy kierować  całym ciałem. Czy ten sposób myślenia Apostoła może dzisiaj jeszcze coś znaczyć  ?
13 marca 2012, 15:04
Kiedyś było tak, że małżeństwo było zawsze religijne a wspolnoty w miare zamknięte. Nie było małżeństw międzyreliginych. Stąd traktowanie małżeństwo = sakramentalne - nie wziali prawidziwgo slubu sa na kontrakcie cywilnym. Poniważ śwait trzeba opisywać adekwatnie do jego zmian i roznorodności - określenie malżeństwo sakramentalne jest obecnie najlepszym określeniem jaki emi przychodzi do głowy, wiadomo o co chodzi...
Jadwiga Krywult
13 marca 2012, 15:01
Oj Kingo to Ty napisałaś, że z nowym błogosławionym związkiem nie wszystko jest OK. Z nowym związkiem wszystko jest OK, a nie OK był rozpad poprzedniego małżeństwa.
B
bigamia
13 marca 2012, 14:56
Słowo "małżeństwo" powinno być używane jednoznacznie w Kościele, żeby nie mącić ludziom w głowach, że jeśli nie uda się małżeństwo sakramentalne, to można żyć w niesakramentalnym, a jak i ono się rozpadnie, to w kolejnym. Tak właśnie często mówią osoby, które się rozwiodły i zawarły nowe związki. Tu nie chodzi tylko o dystynkcje, czy czepianie się słówek, ale o fundamentalną zasadę, której Kościół powinien bronić, bo to według prawa kościelnego małżeństwo jest tylko jedno i nierozerwalne. Wszelkie odstępstwa od tej zasady, nawet tylko przez zmianę słownictwa, są niebezpieczne, bo za tym idą dalsze skutki, coraz liczniejsze rozwody też. A jeśli zaczniemy traktować związki niesakramentalne jak małżeństwa, to niestety, ale wychodzi na to że dana osoba ma jednak dwóch meżów i dwie żony, tylko że z jedną brała ślub, a z drugą mieszka. Wracając do tematu, to właśnie nowa ewangelizacja powinna wrócić do źródeł, czyli to tego, co Jezus mówił o małżeństwie - dwoje w jednym ciele ( a nie troje czy czworo)
13 marca 2012, 14:54
jak kościół prawosławny sobie z tym radzi? Przyjmuje do wiadomości, że pierwszego małżeństwa już nie ma i błogosławi drugie, podkreślając przy tym, że nie wszystko jest OK. Oj Kingo to Ty napisałaś, że z nowym błogosławionym związkiem nie wszystko jest OK. Ja zamieniłem nie OK. na niewłaściwy... Prosiłem o źródła. może jednak na cos się powołasz?  
Jadwiga Krywult
13 marca 2012, 14:51
W kwestii rozróznienia małżeństwa sakrametalnego i nieskaramentalnego ograniczyłaś się do propozycji "błogoslawiństwa drugich związków ze wskazaniem na ich niewłaściwość" i jak będziesz nazywać drugi pobłogosławiony a niewłaściwy związek???? To nie jest moja propozycja lecz praktyka Kościoła prawosławnego. Drugi związek jest małżeństwem, nie jest niewłaściwy jak mniemasz, małżonkowie mogą przyjmować Komunię, a nie tak jak w KK - ni pies ni wydra.
13 marca 2012, 14:09
Jak na razie w sprawie pieniędzy nie policzyłaś nic, nie wskazalaś nawet linku... W sprawie prawosławia też uciekłaś... W kwestii rozróznienia małżeństwa sakrametalnego i nieskaramentalnego ograniczyłaś się do propozycji "błogoslawiństwa drugich związków ze wskazaniem na ich niewłaściwość" i jak będziesz nazywać drugi pobłogosławiony a niewłaściwy związek????
Jadwiga Krywult
13 marca 2012, 13:35
Jasne, znacznie łatwiej jest pojąć tematy: żona sakramentalna, żona niesakramentalna i małżeństwo, którego nie było, choć było :))
13 marca 2012, 13:28
Kingo podaj źródła do wiedzy nt prawoslawia:-) Zobacz tez sytuację w prawosławiu po śmierci jednego z małżonków ;-) Nie wyciągaj nowych królików z kapelusza, zajmij się wreszcie podatkami :)) Kingo pogubiłaś wątki w sprawie pieniędzy... Podajesz przykład prawosławia bez podstawowej znajomości sytuacji sakramentu malżeństwa w prawoslawiu. Nie mieszajmy w głowach ludziom.  O ile łatwo mogą odniść się do towich problemów małżęństwem w katolicyzmie to podawanie przykładu prawosławia wprowadza tylko zamieszanie :-) stąd proszę o źródło, zktórego czerpiesz wiedzę.
Jadwiga Krywult
13 marca 2012, 12:50
Kingo podaj źródła do wiedzy nt prawoslawia:-) Zobacz tez sytuację w prawosławiu po śmierci jednego z małżonków ;-) Nie wyciągaj nowych królików z kapelusza, zajmij się wreszcie podatkami :))
13 marca 2012, 12:40
Dokładnie Kingo: kiedy mowimy, że sa małżeństwem sakramentalnym mówimy jednym sensie (przyjętego sakramentu), a kiedy mowim o małżeństwie cywilnym mówimy o faktycznym stanie prawnym, a kiedy mówimy jak mąż i żona mówimy z ich zachowaniach a nie stanie prawnym... Ks. Kowalczyk użył określenia 'rekolekcje dla małżeństw niesakramentalnych', a nie 'dla żyjących jak mąż i żona', więc nie męrkuj, lepiej licz te podatki :)) jak kościół prawosławny sobie z tym radzi? Przyjmuje do wiadomości, że pierwszego małżeństwa już nie ma i błogosławi drugie, podkreślając przy tym, że nie wszystko jest OK. A w czym problem Kingo? To sa trzy rozne sytuacje :-) - malżeństwo sakramentalne - małżeństwo nieskaramentalne - konkubinat (jak mąz z żona) A jaki masz problem z głoszenim rekolekcji skierowanych do grzeszących? Żyjących w malżeństwie niesakramentalnym? Kingo podaj źródła do wiedzy nt prawoslawia:-) Zobacz tez sytuację w prawosławiu po śmierci jednego z małżonków ;-)
DK
Dariusz Kowalczyk SJ
13 marca 2012, 12:37
@Kinga Ludzie ci są więc w jednym małżeństwie w sensie takim, a w drugim małżeństwie w sensie innym. Mają więc jedną żonę/męża w sensie takim, a drugą żonę/męża w sensie innym, czyli mają dwie żony/mężów (chyba żę zrobią hokus pokus i okaże się, że pierwszej żony/mężą nigdy nie mieli tylko nie wiadomo dlaczego ludzie na weselu byli). Popelnia pani prosty blad logiczny. Jesli moiwe, ze uzywam slowa "malzenstwo" w dwojakim sensie, to mozna powiedziec, ze ktos ma jedna zone sakramentalna, i jedna zone cywilna, z ktora zyje i wychowuje dzieci. To sie nie sumuje, i nie mozna powiedziec, ze ma dwie zony. Sumowaloby sie wtedy, jesli slowo "malzenstwo" byloby uzywane jednoznacznie.  A poza tym, to kwestia czysto jezykowa. Jesli komus dystynkcje sprawiaja problem, to niech mowi malzenstwo jedynie w odniesieniu do waznie zawartego malzenstwa sakramentalnego, a w przypadku zwiazku niesakramentalnego, nich mowi zwiazek niesakramentalny, para niesakramentalna. Doprawdy nie wiem, o co tu sie spierac... Chyba tylko po to, aby nie rozmawiac o meritum mojego tekstu, czyli o nowej ewangelizacji. 
Jadwiga Krywult
13 marca 2012, 12:30
Dokładnie Kingo: kiedy mowimy, że sa małżeństwem sakramentalnym mówimy jednym sensie (przyjętego sakramentu), a kiedy mowim o małżeństwie cywilnym mówimy o faktycznym stanie prawnym, a kiedy mówimy jak mąż i żona mówimy z ich zachowaniach a nie stanie prawnym... Ks. Kowalczyk użył określenia 'rekolekcje dla małżeństw niesakramentalnych', a nie 'dla żyjących jak mąż i żona', więc nie męrkuj, lepiej licz te podatki :)) jak kościół prawosławny sobie z tym radzi? Przyjmuje do wiadomości, że pierwszego małżeństwa już nie ma i błogosławi drugie, podkreślając przy tym, że nie wszystko jest OK.
13 marca 2012, 12:12
@bigamia? Zauważ, że mozna życ tylko w małżeństwie niesakramentalnym i nie być bigamistą. WW: że jest to pierwsze malżeństwo obu osób. Dla katolików taka sytuacja jest stanem grzechu... (poza sytuacjami jak w PRL najpierw cywilny za natępnego dnia czy za tydzień kościelny i potem mieszkamy razem) Nawet jeśli to drugi związek bigamia to nie jest tu dobre określenie - ani w sensie prawa cywilnego ani sakramentalnym nie masz dwu żon. To jest raczej cudzołóstwo... Dokładnie Kingo: kiedy mowimy, że sa małżeństwem sakramentalnym mówimy jednym sensie (przyjętego sakramentu), a kiedy mowim o małżeństwie cywilnym mówimy o faktycznym stanie prawnym, a kiedy mówimy jak mąż i żona mówimy z ich zachowaniach a nie stanie prawnym... Jak kościół prawosławny sobie z tym radzi?   
Jadwiga Krywult
13 marca 2012, 11:27
Ks. Kowalczyk napisał: "Tutaj wystarczy pojac, ze to samo slowo nie zawsze znaczy to samo. W innym sensie uzywamy slowa "malzenstwo" na wskazanie zwiazku sakramentu malzenstwa, a w innym, by wskazac stan faktyczny mieszkania razem i wychowywania dzieci" Ludzie ci są więc w jednym małżeństwie w sensie takim, a w drugim małżeństwie w sensie innym. Mają więc jedną żonę/męża w sensie takim, a drugą żonę/męża w sensie innym, czyli mają dwie żony/mężów (chyba żę zrobią hokus pokus i okaże się, że pierwszej żony/mężą nigdy nie mieli tylko nie wiadomo dlaczego ludzie na weselu byli). Kościół prawosławny lepiej sobie z tym radzi.
B
bigamia?
13 marca 2012, 11:26
Wygląda na to, że mają jednak po dwie żony, lub dwóch mężów: jednego sakramentalnego i drugiego niesakramentalnego - oczywiście w rozumieniu Kościoła, bo według prawa cywilnego mężem czy żoną jest tylko ten ostatni małżonek. Według Kościoła ten pierwszy, sakramentalny związek nadal istnieje (chociażby teoretycznie), a drugi, niesakramentalny isnieje faktycznie i jest akceptowany przez Kościół (jeśli trwa długo i są dzieci ). Ojciec Jacek Salij nazwał kiedyś powtórny związezk katolików po rozwodzie po prostu bigamią - i tak to wygląda.
13 marca 2012, 11:09
Rozbijasz się o słowa. Z punktu widzenia naszej wiary, mają jedną żonę/męża. W znaczeniu cywilno-prawnym mają jedną żonę/męża i jedną eks-żonę/eks-męża. Nie wiem czy słowa, czy uczucia... Określenie "małżeństwo nieskaramentalne" doskonale opisuje sytuację: - zyja jako mąż i żona dla ludzi i państwa (społeczeństwa) - dla Boga (o katolikach): żyja jak mąż z żoną nie bedąc nimi to co innego niz konkubinat - nie mamy ślubu ale mieszkamy razem bo nam dobrze z tym dziś to co innego niż kochankowie - nie mamy ślubu ale wspołżyjemy jak mamy ochotę
13 marca 2012, 10:58
Czyli mają po dwie żony i dwóch mężów, zgodnie z tym, co napisał ks. Kowalczyk. Rozbijasz się o słowa. Z punktu widzenia naszej wiary, mają jedną żonę/męża. W znaczeniu cywilno-prawnym mają jedną żonę/męża i jedną eks-żonę/eks-męża.
Jadwiga Krywult
13 marca 2012, 10:31
Czyli mają po dwie żony i dwóch mężów, zgodnie z tym, co napisał ks. Kowalczyk.
13 marca 2012, 09:58
Jeśli są sakramentalnym małżeństwem to jest to związek nierozerwalny i trwa na zawsze. Jeśli natomiast maja nowy ślub cywilny - to są w trwałym (na ludzka miarę) związku, trwającym do rozwiązania  - i to stawi dla nich przeszkodę (trwającą) w dostepie do sakramentów. Natomiast jak wszyscy grzesznicy mogą się modlić...
Jadwiga Krywult
13 marca 2012, 09:39
"Małżeństwo – kulturowo akceptowany i prawnie regulowany, dobrowolny, trwały związek kobiety (żony) i mężczyzny (męża), zwanych małżonkami." Jeżeli mąż i żona po ślubie kościelnym byli razem rok, a potem się rozwiedli i 30 lat są w nowych związkach, to które związki są trwałe i są małżeństwem ? Oczywiście można zastosować wspaniałą sztuczkę, że tego pierwszego małżeństwa wcale nie było.
13 marca 2012, 09:07
"Małżeństwo – kulturowo akceptowany i prawnie regulowany, dobrowolny, trwały związek kobiety (żony) i mężczyzny (męża), zwanych małżonkami." Małżeństwo istnieje równiez poza katolicyzmem i istniało na długo przed Chrystusem. Jeśli ktoś nie jest katolikiem nie możesz mu mówić, że nie jest małżonkiem bo nie ma ślubu kościelnego. Jeśli jest katolikiem, to możesz mu powiedzieć: dla oczu ludzi żyjecie jako mąz i żona, dla Boga - nie. Sakrementem jest w Kosciele katolickim, prawosławnym i anglikańskim. Dlaczego rekolekcje dla "małżeństw niesakramentalnych", bo to dosyc specyficzna sytuacja "trwałego" pogmatwania sobie życia. Sa w trwałych, prawnie wiążacych związkach, ale zyją w grzechu - więc potrzebują nawrócenia.  Czy należy budowac dla nich oddzielne grupy? A to zależy od celu i środków działania tej grupy... 
EJ
ewangelizować jak Jezus
13 marca 2012, 07:24
Wrócić do niezakłamanej ewangelizacji; niech mowa wasza będzie: tak - tak, a nie - nie. Małżeństwo jest jedno, sakramentalne w Kościele, a faktyczne życie z osobą nie będącą małżonkiem jest grzechem, a nie małżeństwem. Niebezpiecznie zaciera się różnica pomiędzy małżeństwem sakramentalnym, a niesakramentalnym. Następnym krokiem będzie uznanie małżeństw homoseksualnych, bo ktoś powie, że to też "małżeństwo", tylko że  to samo słowo nie zawsze znaczy to samo
M
Maria.m
12 marca 2012, 20:46
Czy słowo " mąż "  i słowo  " żona"   jest  łatwo  zdefiniować  ? Co tak naprawde one oznaczają? Pamiętam , że JP2  nauczał, że szukając prawdy trzeba iść pod prąd w górę rzeki. Ale możemy dotrzeć do żródła z woda czystą  albo do żródła z wodą zatrutą. Co może  zatruć czyste żródło naszej wiary ? Dziękuje za pobłogosławioną niedziele.!! 
12 marca 2012, 20:37
@konkubinat no to u nas jest prawie tak samo :-) jak zawierają związek cywilny to sa małżeństwem w rozumieniu prawa cywilnego jak zawrą związek konkordatowy to są małżeństwem sakramentalnym i cywilnym jak nie wezmą ślubu zgodnie z prawem cywilnym to żyja w konkubinacie - mimo śłubu kościelnego
K
konkubinat
12 marca 2012, 20:25
Nie znam się na hinduistach i ich religii. W rozumieniu prawa cywilnego pewnie są małżeństwem, ale czy są małżeństwem wedle ich wiary to nie wiem.
12 marca 2012, 20:19
 @konkubinat Jeśli dwoje hinduistów bierze ślub cywilny to sa małżeństwem czy nie?
K
konkubinat
12 marca 2012, 20:12
Do T7HRR Jezus odpowiedział Samarytance mniej więcej tak: "ten, którego masz, nie jest twoim mężem". To jasna odpowiedź, bo dzisiaj duchowni powiedzieliby prawdopodobnie, że "ten, z którym mieszkasz, jest twoim męzem niesakramentalnym". Widać zasadniczą różnicę pomiędzy słowami Jezusa, a obecnym stanowiskiem duchownych
DK
Dariusz Kowalczyk SJ
12 marca 2012, 19:48
W związku z odpowiedzią O. D.Kowalczyka mam pytanie: .Jeśli ktoś zył w małżeństwie sakramentalnym, a potem rozwiódł się i zawarł ponowne małżeństwo cywilne(niesakramentalne) to czy to oznacza, że żyje w dwóch związkach małzeńskich? (ma dwie żony, lub dwóch mężów)? Nie! To nijak tego nie oznacza. Tutaj wystarczy pojac, ze to samo slowo nie zawsze znaczy to samo. W innym sensie uzywamy slowa "malzenstwo" na wskazanie zwiazku sakramentu malzenstwa, a w innym, by wskazac stan faktyczny mieszkania razem i wychowywania dzieci.
12 marca 2012, 19:28
 @konkubinat A co Jezus powiedział Samrytance przy studni?
K
konkubinat
12 marca 2012, 18:35
W związku z odpowiedzią o.D.Kowalczyka mam pytanie: .Jeśli ktoś zył w małżeństwie sakramentalnym, a potem rozwiódł się i zawarł ponowne małżeństwo cywilne(niesakramentalne) to czy to oznacza, że żyje w dwóch związkach małzeńskich?(sakramentalnym i niesakramentalnym) i ma dwie żony, lub dwóch mężów?
K
konkubinat
12 marca 2012, 18:33
W związku z odpowiedzią O. D.Kowalczyka mam pytanie: .Jeśli ktoś zył w małżeństwie sakramentalnym, a potem rozwiódł się i zawarł ponowne małżeństwo cywilne(niesakramentalne) to czy to oznacza, że żyje w dwóch związkach małzeńskich? (ma dwie żony, lub dwóch mężów)?
DK
Dariusz Kowalczyk SJ
12 marca 2012, 16:12
"..rekolekcje dla studentów, dla poszukujących, dla małżeństw niesakramentalnych, dla chorych..." co to są "małzeństwa niesakramentalne", bo nie pojmuję? W Kościele małżeństwo jest Sakramentem. A jeśli nie ma sakramentu , to nie ma też małżeństwa, tylko konkubinat. @konkubinat Malzenstwa niesakramantalne, to to samo, co pary lub zwiazki niesakramentalne. W Kosciele malzenstwo jest zawarte, albo nie jest - to oczywiste. Tym niemniej w zyciu nie widze powodow, by np. zwiazek cywilny, z trojgiem dzieci, ktory trwa 20 lat, nie nazwac malzenstwem niesakramentalnym.  Bo konkubinat to jeszcze cos innego. Jest to zwiazek nieformalny takze wobec prawa panstwowego. 
12 marca 2012, 15:10
 Po pierwsze wymaga otwartości, umiejętności przyznania się do wiary... Przyznanie się do osobistej wiary jest decydujące... i postawa łączenie życia i wiary... Wtedy nie trzeba poruszać tematu wiary, sami pytają.  Wokół mnie nawracaja się Ci ludzie, którzy sami (?) chcą, Ci którym tylko odpowiadałem na pytania - a nie Ci których próbowałem przekonać...
11 marca 2012, 16:52
Do o. Kowalczyka, tak, tylko nie każdy mieszka w dużym mieście, sporo ludzi na wsiach i małych miasteczkach. Tam często poziom rekolekcji parafialnych jest żenujący. Te nauki stanowe jak w systemie feudalnym. Czym się różni chrześcijaństwo mężczyzn od kobiet? Powielamy od lat te same schematy. Wszyscy wychodzą z kościoła i mają poczucie, że "załatwili" wielkopostny obowiązek. I tyle z tego. Do miesięcznika ,,W drodze" dołączona jest płyta z ,,Rekolekcjami dla zabieganych"głoszonymi przez Dominikanów
K
konkubinat
11 marca 2012, 15:36
"..rekolekcje dla studentów, dla poszukujących, dla małżeństw niesakramentalnych, dla chorych..." co to są "małzeństwa niesakramentalne", bo nie pojmuję? W Kościele małżeństwo jest Sakramentem. A jeśli nie ma sakramentu , to nie ma też małżeństwa, tylko konkubinat.
11 marca 2012, 14:20
@Dariusz Kowalczyk SJ Chodzi o to, zeby chciec i umiec zaprosic na takie czy inne rekolekcje kogos oddalonego, ale poszukujacego. Tu tez jest rola swieckich. Tu pełna zgoda. To rzeczywiście powinno być troską świeckich. A nie jest łatwe z dwóch powodów. Po pierwsze wymaga otwartości, umiejętności przyznania się do wiary i poruszenia tematu wiary w gronie religijne obojętnym, lub niechętnym religii. Po drugie wymaga od zapraszającego umiejętności zachęcenia. Przekazania, że wiara jest ważna, że nawrócenie jest możliwe i potrzebne. W takim obojętnym/niechętnym środowisku to nie lada wyzwanie. I nierozerwalnie zależy od tego, o czym pisałam na początku - od postawy determinacji szukania Boga w życiu codziennym.
DK
Dariusz Kowalczyk SJ
11 marca 2012, 10:19
@parafianin Przeciez nie twierdze, ze tu i owdzie rekolekcje nie bywaja slabe. Twierdze natomiast, ze jest wiele swietnych lub po prostu dobrych propozycji. Nie tylko w duzych miastach, choc tam przede wszystkim. Poza tym w rekolekcjach chodzi przede wszystkim o to, by miec dobrego ducha i gotowosc do nawrocenia. Wtedy nawet przecietne kazanie moze przyniesc duze owoce. Co do nauk stanowych, to rzeczywiscie tradycyjny podzial. Nie problem jednak w "stanowosci". Dobre rekolekcje stanowe sa po prostu dobre, a slabe rekolekcje nie-stanowe sa po prostu slabe. Pomysl rekolekcji stanowych opiera sie o realne roznice miedzy mezczyznami i kobietami. Osobiscie nigdy takich rekolekcji nie glosilem, a byloby to ciekawe doswiadczenie.
P
parafianin
11 marca 2012, 09:48
Do o. Kowalczyka, tak, tylko nie każdy mieszka w dużym mieście, sporo ludzi na wsiach i małych miasteczkach. Tam często poziom rekolekcji parafialnych jest żenujący. Te nauki stanowe jak w systemie feudalnym. Czym się różni chrześcijaństwo mężczyzn od kobiet? Powielamy od lat te same schematy. Wszyscy wychodzą z kościoła i mają poczucie, że "załatwili" wielkopostny obowiązek. I tyle z tego.
DK
Dariusz Kowalczyk SJ
11 marca 2012, 09:44
Obecnie w wielkim poście odbywają się w parafiach rekolekcje wielkopostne. Od nastu już lat nie chodzę na rekolekcje parafialne. Nie mogę już słuchać tego samego poobracanego na wszystkie możliwe sposoby. Zaś w kazaniach rekolekcyjnych najważniejszy jest wstęp, propozycja przyprowadzenia kogoś bliskiego sąsiada. Jak słyszałem takie hasła od razu przerywałem dalsze słuchanie. Nie chcę Was chwalić (strona Deon), ale jak dotychczas prezentujecie poziom naprawdę bardzo dobry. Bardzo chętnie czytam Wasze artykuły, dla mnie to znacznie bardziej wartościowe jak pospolite kazania podczas rekolekcji. Co do Nowej Ewangelizacji, to powiem tylko, że ludzie, którzy się formują w ten sposób są nowym zaczynem dla wiary w Europie. @Artur z daleka Dzieki za mile slowa wobec Deonu. Ale z ta radykalna krytyka "pospolitych kazan podczas rekolekcji", to bym jednak sie powstrzymal. Nie dlatego, ze sam bede glosil w Wielkim Tygodniu rekolekcje w archikatedrze gdanskiej, ale dlatego, e naprawde kazdego roku mamy wiele dobrych propozycji rekolekcyjnych. Otwieram tygodnik "Idziemy" i widze spis roznych propozycji w Warszawie: dla studentow, dla poszukujacych, dla malzenstw niesakramentalnych, dla chorych, dla lekarzy, rekolekcje z msza w rycie trydenckim, dla zolnierzy i pracownikow wojska. Pewno nie brakuje slabo prowadzonych rekolekcji, ale w skali calej Polski rekolekcje wielkopostne to duzy, pozytywny wysilek Kosciola i proponowalbym miec wobec niego wiecej szacunku. Internet nie zastapi obecnosci w realu. 
!
!
11 marca 2012, 09:13
Mario to wykorzystuję sekty, właśnie ten brak a zarazem potrzebę ciepła i miłości w naszym życiu. Mario dziękuję za życzenia, kawę rzeczywiście mają wyborną:-) Błogosławionej niedzieli. !
M
Maria.m
10 marca 2012, 22:21
Bóg nas zapewnił  Słowem  pewnym, że będziemy sądzeni z miłości. Cóż złego jest w tym ,że człowiek otoczony ciepłymi uczuciami odpłaca swymi ciepłymi uczuciami. Myśle że "misja"  o.D. K.  w pięknym Rzymie  jest głebsza niż można myśleć czytając artykuł. Życze powodzenia ! / i spokojnego picia capuccino. bo jest tam doskonałe/ 
!
!
10 marca 2012, 21:38
Panie Jerzy jeśli przyjrzy się Pan historii Neokatechumenatu bliżej, to jeden wniosek można wysnuć. Dzieło nie jest pochodzenia ludzkiego, tylko jest to przekaz mistyczny. Człowiek by tego nie wymyślił i czasowo nie mógł sprawdzić. A więc jest jakiś mistyk i co się dzieje dalej. Ano nie spotkałam się z tym aby to doświadczenie mistyczne zostało poddane weryfikacji Kościoła. I tu jest problem. Neoni żeby zostać zatwierdzeni ominęli procedury, ale czy to jest zachowanie zgodne z wolą Bożą. Proszę samemu ocenić czy takie działanie jest godziwe i czy nadal takie dzieło można nazywać Bożym. Proszę popatrzeć na Św. Faustynie i Bł. Ks. Sopoćko. Nie udawali że sami to wymyślili. A przecież mogli, bo wtedy poszłoby łatwiej, ale nie , oni cierpliwie poddali się władzy kościelnej, a dalej działał już Bóg.   A konsekwencje to brak szacunku dla Jezusa w Eucharystii, dla Krzyża, dla człowieka i jego uczuć oraz podejrzane praktyki sekciarskiej manipulacji . Proszę popatrzeć na historię Rodzin Nazaretańskich. A O. Kowalczyk to też dla mnie ofiara takiego działania. Rzucony do obcego kraju w poczuciu wyobcowania i samotności trafia do ludzi którzy otoczą tak jak w sektach ciepłem, miłością, zainteresowaniem i jeszcze nakarmią porządnie nie jak w akademickiej stołówce w obcym kraju, gdzie nawet makaronu nie potrafią dogotować. ... I człowiek załatwiony. Ale proszę zobaczyć Pan Bóg nie zostawił go samego. Ile osób ostrzegało go już tu na Deonie. Nie może powiedzieć nie wiedziałem. Może powiedzieć nie sprawdziłem, bo tak mi było wygodnie, lub bo jezuitów też prześladowano. Ale Święty Ignacy trzymał z Kościołem, a nie manipulował. Być może sam założyciel Neonów jest ofiarą swoich kombinacji, jak tu zrobić żeby było dobrze. A tu trzeba nie na własną rękę, tylko z Panem Bogiem i Kościołem. Jeżeli Pan Bóg rozpoczyna jakieś dzieło, to trzeba Mu pozwolić dalej je prowadzić.  
DK
Dariusz Kowalczyk SJ
10 marca 2012, 08:25
@Jerzy_Tarnopolski Neokatechumenat ma złą legendę, moim zdaniem całkiem niesłuszne. Uważam, że jest to krzywdząca miejska legenda. A propos zlej, czy czarnej legendy w ogole, to mozna zauwazyc, ze w Kosciele, jak ktos chce robic cos wiecej, w sposob nowy, i osiaga sukcesy, to zaraz znajda sie zyczliwi, ktorzy probuja dorobic mu jakas gebe tworzac wlasnie czarna legende. Najlepszym przykladem sa tutaj  jezuici, ktorzy w XVI, XVII wieku rzeczywiscie podjeli imponujaca "nowa ewangelizacje". Dzis czarna legenda ciesza sie np. Opus Dei, czy tez wlasnie Neokatechumenat.  Ale coz! Psy szczekaja, a karawana nowej ewangelizacji idzie dalej.
AZ
Artur z daleka
9 marca 2012, 20:57
Obecnie w wielkim poście odbywają się w parafiach rekolekcje wielkopostne. Od nastu już lat nie chodzę na rekolekcje parafialne. Nie mogę już słuchać tego samego poobracanego na wszystkie możliwe sposoby. Zaś w kazaniach rekolekcyjnych najważniejszy jest wstęp, propozycja przyprowadzenia kogoś bliskiego sąsiada. Jak słyszałem takie hasła od razu przerywałem dalsze słuchanie. Nie chcę Was chwalić (strona Deon), ale jak dotychczas prezentujecie poziom naprawdę bardzo dobry. Bardzo chętnie czytam Wasze artykuły, dla mnie to znacznie bardziej wartościowe jak pospolite kazania podczas rekolekcji. Co do Nowej Ewangelizacji, to powiem tylko, że ludzie, którzy się formują w ten sposób są nowym zaczynem dla wiary w Europie.
9 marca 2012, 19:46
  Neokatechumenat ma złą legendę, moim zdaniem całkiem niesłuszne. Uważam, że jest to krzywdząca miejska legenda. Oczywiście moge się mylić, ale według mojej najlepszej wiedzy owoce Drogi są bardzo budujące i całym sercem jestem za ta metodą ewangelizacyjną. Jeśli ktoś ma jakieś poważne zarzuty względem Neo to proszę o więcej szczegółowej informacji na forum.
!
!
9 marca 2012, 19:14
Neokatechumenat organizuje rekolekcje aby pozyskać nowych ludzi, a że ktoś przy okazji skorzysta ze spowiedzi. To nie jest ewangelizacja tylko manipulacja, aby się rozpleniać i uzależniać od siebie poranionych ludzi.
DK
Dariusz Kowalczyk SJ
9 marca 2012, 15:59
@m0cna Ale czy to nie jest tak, że taka ewangelizacja trafia do zewangelizowanych? Kto przyjdzie na rekolekcje w parafii? Parafianie i to ci zaangażowani, gorliwsi. Wlasnie w tym czasie swieccy z mojej wspolnoty neokatechumenalnej (plus jeden kaplan) glosza katechezy w jednej z rzymskich parafii. Wczesniej zrobili akcje zapraszania na rozne sposoby ludzi (plakaty, ulotki, bezposrednie spotkania itp). Chodzi na nie juz od ponad miesiaca ok. 30 osob. Byc moze powstanie nowa wspolnota. W ramach tych katechez byla liturgia pokutna. Jedna z osob, ktore spowiadalem, nie byla u spowiedzi prawie 20 lat. Chodzi o to, zeby chciec i umiec zaprosic na takie czy inne rekolekcje kogos oddalonego, ale poszukujacego. Tu tez jest rola swieckich. Sa rekolekcje dla wiernych praktykujacych. Sa tez rekolekcje bardziej ewangelizacyjne, nastawione na tych troche lub bardzo oddalonych. Ale bywa tak, ze ktos oddalony skorzysta z propozycji dla praktykujacych, albo ktos praktykujacy odkryje cos dla siebie w rekolekcjach ewangelizacyjnych.  
DK
Dariusz Kowalczyk SJ
9 marca 2012, 15:58
@mocna Ale czy to nie jest tak, że taka ewangelizacja trafia do zewangelizowanych? Kto przyjdzie na rekolekcje w parafii? Parafianie i to ci zaangażowani, gorliwsi. Wlasnie w tym czasie swieccy z mojej wspolnoty neokatechumenalnej glosza katechezy w jednej z rzymskich parafii. Wczesniej zrobili akcje zapraszania na rozne sposoby ludzi (plakaty, ulotki, bezposrednie spotkania itp). Chodzi na nie juz od ponad miesiaca ok. 30 osob. Byc moze powstanie nowa wspolnota. W ramach tych katechez byla liturgia pokutna. Jedna z osob, ktore spowiadalem, nie byla u spowiedzi prawie 20 lat. Chodzi o to, zeby chciec i umiec zaprosic na takie czy inne rekolekcje kogos oddalonego, ale poszukujacego. Tu tez jest rola swieckich. Sa rekolekcje dla wiernych praktykujacych. Sa tez rekolekcje bardziej ewangelizacyjne, nastawione na tych troche lub bardzo oddalonych. Ale bywa tak, ze ktos oddalony skorzysta z propozycji dla praktykujacych, albo ktos praktykujacy odkryje cos dla siebie w rekolekcjach ewangelizacyjnych.  
9 marca 2012, 14:48
Codzienne zycie, praca, rodzina, spotkania towarzyskie, to oczywiscie naturalny teren zaangazowania swieckich w ewangelizacje. Ale piszac tekst mialem na mysli cos wiecej. Wlasnie chodzi o to, aby nie bylo tak, ze rekolekcje, to moga glosic jedynie ksieza, a swieccy, to niech ogranicza sie do dobrego swiadectwa w pracy. Swieccy sa potrzebni rowniez w bezposrednim przepowiadaniu, gloszeniu Ewangelii. Przyklady takiego zaangazowania swieckich daja nam nowe ruchy katolickie np. Odnowa w Duchu Swietym, Neokatechumenat... Skutecznym srodkiem jest tworzennie ekip ewangelizujacych, w ktorych sa duchowni i swieccy. Taka ekipa sa np. Mocni w Duchu z jezuickiego osrodka w Lodzi, ktorzy daja regularne rekolekcje w parafiach i kosciolach. @Autor: Ale czy to nie jest tak, że taka ewangelizacja trafia do zewangelizowanych? Kto przyjdzie na rekolekcje w parafii? Parafianie i to ci zaangażowani, gorliwsi. Oczywiście takie rekolekcje są potrzebne, bo zaangażowani parafianie też potrzebują formacji, okazji do modlitwy, świadectwa. Ale mam wyczucie, że w nowej ewangelizacji chodzi raczej o dotarcie do tych, którzy z własnej inicjatywy nie przyjdą słuchać głoszenia, bo nie odkrywają w sobie takich potrzeb. Nie wiem też na ile rozmaite happeningi "na mieście" są w stanie trafić do agnostyków. Mimo wszystko stawiałabym na tą drogę oddziaływania bezpośredniego w relacji z drugą osobą, w różnych codziennych (świeckich) sytuacjach. Chociaż... tak na gorąco myślę, faktycznie ten aspekt bycia widzialnym w świecie (pokazanie, że jest nas wielu wierzących i mamy takie i takie wartości) też jest ważny...
9 marca 2012, 14:02
Cieszę się że są takie miejsca w Polsce, o których ojciec mówi, gdzie świeccy w klasycznym tego słowa rozumieniu biorą udział w ewangelizacji. Mam nadzieję, że będzie więcej takich inicjatyw, bo jak sam ojciec wspominał są tacy proboszczowie, którzy stracili cały zapał i praktycznie nie robią nic, a co gorsza nie pozwalają innym nic zrobić (bo nie wyjdzie, bo ludzie nie przyjdą, bo już było). To chyba niezdrowa sytuacja, kiedy poziomem głoszenia Dobrej Nowiny w parafii bardziej martwią się świeckie osoby niż duszpasterz.
DK
Dariusz Kowalczyk SJ
9 marca 2012, 12:19
@m0cna Mnie osobiście trochę przeszkadza termin "ewangelizacja". Jak ktoś mi mówi, że mam ewangelizować, to w pierwszym momencie budzi to we mnie konsternację: czy mam zacząć wygłaszać kazania? Nauki? Rozpocząć jakąs spektakularną akcję? To od czego warto może zacząć, to pokazać ludziom, tym już zaangażowanym w Kościele, w jaki sposób przełożyć wezwanie do nowej ewangelizacji na praktykę. Pokazać jak ona się realizuje w prostych postawach w codzienności. Bo skoro głosić Ewangelię, to inaczej głosić Dobrą Nowinę o Królestwie Bożym, a Królestwo Boże oznacza nic innego jak obecność Boga, to de facto ewangelizacja polegać będzie na tym, by samemu widzieć Boga w codziennych zajęciach, zdarzenaich, spotkaniach i w następstwie pokazywać Boga innym. I tego dostrzegania Boga (dobra) trzeba się uczyć. Codzienne zycie, praca, rodzina, spotkania towarzyskie, to oczywiscie naturalny teren  zaangazowania swieckich w ewangelizacje. Ale piszac tekst mialem na mysli cos wiecej. Wlasnie chodzi o to, aby nie bylo tak, ze rekolekcje, to moga glosic jedynie ksieza, a swieccy, to niech ogranicza sie do dobrego swiadectwa w pracy. Swieccy sa potrzebni rowniez w bezposrednim przepowiadaniu, gloszeniu Ewangelii. Przyklady takiego zaangazowania swieckich daja nam nowe ruchy katolickie np. Odnowa w Duchu Swietym, Neokatechumenat... Skutecznym srodkiem jest tworzennie ekip ewangelizujacych, w ktorych sa duchowni i swieccy. Taka ekipa sa np. Mocni w Duchu z jezuickiego osrodka w Lodzi, ktorzy daja regularne rekolekcje w parafiach i kosciolach.
9 marca 2012, 11:32
 Myślę że większe zaangażowanie świeckich w ewangelizację to proces nieuchronny podobnie jak zbliżenie duchownych ze świeckimi na zasadzie prawdziwego! braterstwa a co za tym idzie stworzenie prawdziwie jednego Kościoła zarówno dla świeckich jak i duchownych .Owszem jest wielu duchownych którzy już nie traktują świeckich z wyższością ale myślę że jest tu jeszcze wiele do zrobienia tylko za deklarackjami , nicjatywami i różnymi komisjami muszą w końcu iść konkretne działania ,myślę że jednym z pozytywnych przykładów może tu być Neokatechumenat
DK
Dariusz Kowalczyk SJ
9 marca 2012, 10:05
@Jerzy_Tarnopolski Często jednak na poziomie parafii szczególnie diecezjalnych w Polsce brakuje ochoty kleru do współpracy ze świeckimi którzy mogliby dużo wnieść do zycia parafii. Nie chcę generalizować żeby kogos nie skrzywdzić, ale to jest przykład mojej rodzimej parafii gdzie istnieje jedynie dosyć zachowawcze SRK oraz Koło Róż Różańcowych. W tygodniu na mszy są 2 do 10 osób, z reguły starszych. Młodzież i ludzie przed 50. pojawiają się rzadko. I pewnie to się pogłębi jeśli się do nich nie dotrze. W końcu ludzie poprzestaną na Święconce jako największym święcie w roku. Proboszcz nie tworzy warunków mogących przyciągać ludzi do kościoła i jest mocno zachowawczy, a naprawde parafia ma akurat warunki i środki o których podejrzewam marzy 90% parafii w polsce. Miejmy nadzieję, że w końcu te dyskusje przeniosą się z Watykanu na poziom diecezji i parafii zanim będzie późno. Że zacznie sie brać przykład z prafii które autentycznie żyją a takie też przecież oczywiście w Polsce są. W tekscie wspomnialem o gorliwosci. Co zrobic, jesli jakis kaplan (proboszcz) po prostu nie jest gorliwy?! Nie chce mu sie. Zrobi to, co trzeba - takie parafialne minimum. Nie ma ochoty na jakies grupy swieckich, jakies nowe inicjatywy, bo to zzera czas i sily. Woli wieczorem poczytac ksiazke, poogladac telewizje, posiedziec z przyjaciolmu na dobrej kolacji. Brakuje gorliwosci, czyli brakuje otwarcia na Ducha, ktory jest gorliwoscia. Mozemy rozne madre rzeczy mowic i pisac, no ale potem chodzi o to, aby ten konkretny kaplan w konkretnym kosciele mial gorliwosc... A jak nie ma?
9 marca 2012, 09:56
Mnie osobiście trochę przeszkadza termin "ewangelizacja". Jak ktoś mi mówi, że mam ewangelizować, to w pierwszym momencie budzi to we mnie konsternację: czy mam zacząć wygłaszać kazania? Nauki? Rozpocząć jakąs spektakularną akcję? To od czego warto może zacząć, to pokazać ludziom, tym już zaangażowanym w Kościele, w jaki sposób przełożyć wezwanie do nowej ewangelizacji na praktykę. Pokazać jak ona się realizuje w prostych postawach w codzienności. Bo skoro głosić Ewangelię, to inaczej głosić Dobrą Nowinę o Królestwie Bożym, a Królestwo Boże oznacza nic innego jak obecność Boga, to de facto ewangelizacja polegać będzie na tym, by samemu widzieć Boga w codziennych zajęciach, zdarzenaich, spotkaniach i w następstwie pokazywać Boga innym. I tego dostrzegania Boga (dobra) trzeba się uczyć. Wydaje mi się że chodzi min. oto żeby poprzez zobaczenie Boga w nas inni zobaczyli Boga w sobie więc muszą Go zobaczyć w nas w naszym codziennym życiu w prozaicznych sytuacjach, to moim zdaniem podstawa ewangelizacji .
9 marca 2012, 09:09
Mnie osobiście trochę przeszkadza termin "ewangelizacja". Jak ktoś mi mówi, że mam ewangelizować, to w pierwszym momencie budzi to we mnie konsternację: czy mam zacząć wygłaszać kazania? Nauki? Rozpocząć jakąs spektakularną akcję? To od czego warto może zacząć, to pokazać ludziom, tym już zaangażowanym w Kościele, w jaki sposób przełożyć wezwanie do nowej ewangelizacji na praktykę. Pokazać jak ona się realizuje w prostych postawach w codzienności. Bo skoro głosić Ewangelię, to inaczej głosić Dobrą Nowinę o Królestwie Bożym, a Królestwo Boże oznacza nic innego jak obecność Boga, to de facto ewangelizacja polegać będzie na tym, by samemu widzieć Boga w codziennych zajęciach, zdarzenaich, spotkaniach i w następstwie pokazywać Boga innym. I tego dostrzegania Boga (dobra) trzeba się uczyć.
8 marca 2012, 18:28
Dziekuję za tekst. Rzeczywiście, to Europa potrzebuje dziś nowej ewangelizacji. Świetnie, że jest Droga, Opus Dei czy mocna u nas ale rozwijająca się dobrze w Niemczech Odnowa. Często jednak na poziomie parafii szczególnie diecezjalnych w Polsce  brakuje ochoty kleru do współpracy ze świeckimi którzy mogliby dużo wnieść do zycia parafii. Nie chcę  generalizować żeby kogos nie skrzywdzić, ale to jest przykład mojej rodzimej parafii gdzie istnieje jedynie dosyć zachowawcze SRK oraz Koło Róż Różańcowych. W tygodniu na mszy są 2 do 10 osób, z reguły starszych. Młodzież i ludzie przed 50. pojawiają się rzadko. I pewnie to się pogłębi jeśli się do nich nie dotrze. W końcu ludzie poprzestaną na Święconce jako największym święcie w roku. Proboszcz  nie tworzy warunków mogących przyciągać ludzi do kościoła i jest mocno zachowawczy, a naprawde parafia ma akurat warunki i środki o których podejrzewam marzy 90% parafii w polsce. Miejmy nadzieję, że w końcu te dyskusje przeniosą się z Watykanu na poziom diecezji i parafii zanim będzie późno. Że zacznie sie brać przykład z prafii które autentycznie żyją a takie też przecież oczywiście w Polsce są.