Ojcowie Polak i Augustyn o... ojcostwie

(fot. Kissimmee - The Heart of Florida/flickr.com)
Radio Watykańskie / drr

Bez iluzji i bez ideologicznych utopii idziemy z Chrystusem do ludzi, aby On przemienił świat – powiedział dziś wieczór przed rzymską procesją eucharystyczną Benedykt XVI. Nasz program rozpoczniemy do relacji z papieskiej Mszy w Boże Ciało. W tym roku uroczystość ta zbiegła się w czasie z dniem ojca. Z tej okazji o ojcostwie właśnie ks. Józef Polak SJ będzie rozmawiał z ks. Józefem Augustynem SJ.

[-polacco_2_20110623_210643.mp3-]

DEON.PL POLECA


Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Ojcowie Polak i Augustyn o... ojcostwie
Komentarze (22)
F
forum
5 lipca 2011, 11:46
W DUŻYCH OŚRODKACH O TAKĄ POMOC ŁATWIEJ, NATOMIAST NA WIELICH OBSZARACH(NP.DIEC.EŁCKA) JEST ONA NIEOSIĄGALNA. Są katolickie fora dla małżeństw w kryzysie - bardzo skuteczna pomoc, choć DORAŹNA. <a href="http://www.kryzys.org/viewtopic.php?p=131711#131711">http://www.kryzys.org/viewtopic.php?p=131711#131711</a>
Z
ZXC
5 lipca 2011, 00:02
JEŻELI KOŚCIÓŁ NIE DOPUSZCZA ROZWODÓW, TO BARDZIEJ POWINIEN UDZIELAĆ POMOCY RODZINOM, MAŁŻEŃSTWOM BY ROZPADU MAŁŻEŃSTWA MOŻNA BYŁO UNIKNĄĆ. W DUŻYCH OŚRODKACH O TAKĄ POMOC ŁATWIEJ, NATOMIAST NA WIELICH OBSZARACH(NP.DIEC.EŁCKA) JEST ONA NIEOSIĄGALNA.
CM
CO MAJĄ MYŚLEĆ PO?
4 lipca 2011, 23:40
<a href="http://www.rozwodprzemyslto.pl/zalozenia-kampanii/">http://www.rozwodprzemyslto.pl/zalozenia-kampanii/</a>
BD
brawo dla fundacji !!
4 lipca 2011, 12:35
FUNDACJA MAMY I TATY - nareszcie STOP ROZWODOM!!
FM
FUNDACJA MAMY I TATY
4 lipca 2011, 12:32
Postulujemy w przypadku małżeństw wychowujących małoletnie dzieci: 1) obowiązkowy przed złożeniem pozwu rozwodowego kurs uświadamiający skutki rozwodu dla dzieci; 2) obowiązkowe posiedzenie pojednawcze na co najmniej 6 miesięcy przed orzeczeniem rozwodu; 3) zakaz orzekania rozwodu w pierwszym roku od zawarcia małżeństwa; 4) obowiązkowy, roczny tzw. okres refleksji poprzedzający pierwszą rozprawę rozwodową. Domagamy się podjęcia systemowych badań oraz inicjatywy ustawodawczej realizującej wymienione postulaty.
SR
STOP ROZWODOM
4 lipca 2011, 12:29
<a href="http://www.rozwodprzemyslto.pl/petycja/">http://www.rozwodprzemyslto.pl/petycja/</a>
D
dotrzymajslowa.pl
4 lipca 2011, 12:26
Dla dziecka rozwód jest lekcją na całe życie. Uczy, że ludziom nie można ufać, że od problemów trzeba uciekać zamiast je rozwiązywać, że nie dotrzymuje się danego słowa, że miłość i wierność nie są możliwe... Ale nade wszystko, że nie zasłużyło, by mieć szczęśliwą i pełną rodzinę. Zapraszamy do odwiedzenia strony: <a href="http://www.rozwodprzemyslto.pl">www.rozwodprzemyslto.pl</a>
&T
"Mamo, tato, co zrobiłam
4 lipca 2011, 12:22
W Kościele nie ma rozwodów, "Statystyki rozwodów wskazują, że liczba rozwodów w Polsce stale wzrasta..... <a href="http://www.youtube.com/watch?v=4mfrc776wcg&feature=related">http://www.youtube.com/watch?v=4mfrc776wcg&feature=related</a>
Ż
żona
25 czerwca 2011, 22:48
Mniejsza o mnie. Pewien zwykły zakonnik mówił tak: "warto być księdzem, żeby uratować/nawrócić/pomóc - choćby jedną osobę" Warto być terapeutą/doradcą, by uratować/pomóc/uzdrowić - choćby jedno małżeństwo.  
T
terapeutka
25 czerwca 2011, 20:49
"Wiesz, nie wiem, czy jesteś terapeutką, ale nigdy nie doradzaj rozwodów nikomu". ... czemu z Pani z Ciebie niedowiarek...
Ż
żona
25 czerwca 2011, 20:44
Wiesz, nie wiem, czy jesteś terapeutką, ale nigdy nie doradzaj rozwodów nikomu. Nie czyń drugiemu co Tobie niemiłe - stare dobre przyslowie.
Ż
żona
25 czerwca 2011, 20:43
Właśnie: Kościół dopuszcza separację. Dopiero teraz o tym piszesz. I dobrze.
T
terapeutka
25 czerwca 2011, 20:39
W Kościele nie ma rozwodów, ale w społeczeństwie są. Ale i Kościół dopuszcza separacje, kiedy ludzie nie umieją z sobą zyć. I Kościół o tym dobrze wie, bo prowadzi duszpasterstwo dla rozwiedzionych. Zaden uczciwy terapeuta, także niewierzący, (ja jestem wierząca) też nie doradza rozwodów tam, gdzie nie zachodzi konieczność.  "Statystyki rozwodów wskazują, że liczba rozwodów w Polsce stale wzrasta, a zatem temat i związane z nim problemy są bardzo aktualne. Według danych przedstawionych przez Główny Urząd Statystyczny w roku 2006 rozwiodło się około 72 tysiące par małżeńskich, podczas gdy w roku 2005 było ich prawie 68 tysięcy. W roku 2006 – średnio – na 1000 istniejących małżeństw 8 zostało rozwiązanych na drodze sądowej, w roku 2004 niespełna 5,4. Z tego wynika, że w roku 2006 współczynnik rozwodów wyniósł 1,9 %. W miastach intensywność jest prawie trzykrotnie wyższa niż na wsi".  
Ż
żona
25 czerwca 2011, 20:26
ps. Sam Pan Bóg mówi poprzez Stary Testament: "Nienawidzę bowiem rozwodów (mówi Jahwe, Bóg Izraela) i każdego, kto szatę swoją plami krzywdą - mówi Jahwe Zastępów. Strzeżcie tedy własnego życia i nie bądźcie wiarołomcami!" (Ml 2, 16)
Ż
żona
25 czerwca 2011, 20:24
Dla przypomnienia: ""Jakie są najcięższe grzechy godzące w sakrament małżeństwa? Są to: cudzołóstwo; poligamia ponieważ jest przeciwna równej godności i miłości małżeńskiej, która jest jedyna i wyłączna; odrzucenie płodności, które pozbawia życie małżeńskie dziecka, najwspanialszego daru małżeństwa; rozwód, który sprzeciwia się nierozerwalności." (Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego 347)
Ż
żona
25 czerwca 2011, 20:22
Terapeutko, nie wiem, czy jesteś terapeutką. Ps. czy wiesz, że w Kościele Katolickim nie ma rozwodów? Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne." (KKK 2384)
T
terapeutka
25 czerwca 2011, 19:34
"Nie ma rozwodów zrobionych w szacunku". Są.   Jestem terapeutką i bylam swiadkiem takich rozwodów, ludzie nie muszą się nienawidzieć, nawet jeżeli się rozchodzą.
Ż
żona
25 czerwca 2011, 17:21
Jeszcze raz powtórzę: nie ma rozwodów zrobionych w szacunku (słowa ojca). Nie istnieją takowe. Okupione są cierpieniem (zwłaszcza, albo przede wszystkim dzieci), wzajemną krzywdą, poniżaniem się, oskarżaniem, zabijaniem wzajemnej godności. Chyba, że rozwód (ale takich nie ma!) jest za obopólną zgodą.
K
kirk
24 czerwca 2011, 13:05
Oj, ojoj... slowa ojca Józefa: \\\"Jeżeli się rozwodzą musi się to być jednak w szacunku...\\\" Nie ma rozwodów zrobionych w szacunku. Rozwód jest zawsze traumą, gwałtem na wartościach i zabójstwem miłości. Byly, sa i beda rozwody, byly sa i beda traumy, a zabojstwo milosci jest abstrakcyjnym wyrazeniem i skrotem mysli. Pewnosc zawsze - nie zawsze jedynie swoim pogladem. Absolutne idealizowanie zycia tzn pozbawianie go zwiazku z rzeczywistoscia, a co za tym idzie ludzkimi problemami od a do z nie jest wzorem. Takze zwiazek malzenski, nawet sakramentalny nie jest absolutem, nie jest czyms co ma byc utrzymane za kazda cene, wazniejszym niz czlowiek. Niejeden rozwod w niektorych przypadkach moze byc lepszym rozwiazaniem dla malzonkow i dla rodziny niz pozostanie w zwiazku. Wcale nie oznacza to znowu, aby nie popasc w skrajnosc, popieranie rozwodow czy tez zachete. I tutaj zachowuje sie zdrowy rozsadek. Patrzenie jedynie przez wlasne szkielko i wlasne doswiadczenia, ewentualnie swojego otoczenia, by pozniej ze swoich przemyslen tworzyc uniwersalne prawdy bywa zazwyczaj krzywdzace, a przede wszystkim nietrafne, bo nieobejmuje wielu innych przypadkow. Zwiazek sakramentalny, ktory nazywamy malzenstwem gdy staje sie w naszym mysleniu wazniejszy niz osoby, ktore w nim (za cene nawet nieszczescia rodzinnego trzeba ten zwiazek ocalic) staje sie karykatura samego siebie, formalnie ocalimy widzialny znak tego, czego juz tam moze nie byc.
Ż
żona
24 czerwca 2011, 11:14
Traumą, gwałtem na wartościach TAK ale czy zabójstwem miłości - jeżeli dochodzi do rozwodu to mówimy o miłośc ? Wydaje mi się, że z miłości to się jeszcze nikt nie rozwiódł. Pozdrawiam Domagający się rozwodu zabija miłość w drugiej osobie. Polecam tekst: ,,Każdy rozwód ma w sobie coś z zabójstwa. Rozwód to zabicie miłości -- chorej zwykle, czasem bardzo chorej, czasem -- biorąc pod ludzku -- beznadziejnie chorej. Oczywiście, że zabicie chorego byłoby najprostszym i najskuteczniejszym sposobem usunięcia choroby -- tylko czy najlepszym? Czy w ogóle dobrym? Jeśli nawet nie ma nadziei (znów tylko po ludzku mówię, bo przecież Pan Bóg w sprawach tak istotnie dotyczących naszego duchowego dobra chętnie czyni cuda: jeśli tylko się o nie ubiegamy) na pełne uzdrowienie, to czyż wynika stąd, że leczenie nie ma sensu? Nie mówmy zaś pośpiesznie nawet o bardzo skłóconym małżeństwie, że ich miłość już umarła. Miłość to coś duchowego, dlatego nie umiera łatwo, ostatecznie umiera dopiero w piekle." Jacek Salij OP <a href="http://mateusz.pl/ksiazki/js-sd/Js-sd_38.htm">http://mateusz.pl/ksiazki/js-sd/Js-sd_38.htm</a>
K
Kasia
24 czerwca 2011, 10:45
Traumą, gwałtem na wartościach  TAK ale czy zabójstwem miłości - jeżeli dochodzi do rozwodu to mówimy o miłośc ? Wydaje mi się, że z miłości to się jeszcze nikt nie rozwiódł. Pozdrawiam
Ż
żona
24 czerwca 2011, 09:14
Oj, ojoj... slowa ojca Józefa: "Jeżeli się rozwodzą musi się to być jednak w szacunku..." Nie ma rozwodów zrobionych w szacunku. Rozwód jest zawsze traumą, gwałtem na wartościach i zabójstwem miłości.