Pedofilia, sprawiedliwość, prewencja

(fot. pozek / flickr.com / CC BY)
KAI / drr

- Jeśli Kościół w Polsce na bieżąco będzie działał w duchu sprawiedliwości wobec ofiar i sprawców, podejmie pracę prewencyjną i spróbuje przekonać media, co Kościół w tym kierunku zamierza robić lub - jak wiem - już coś robi, wtedy rzetelnie podejdzie do problemu nadużyć seksualnych wśród ludzi Kościoła - uważa ks. prof. Hans Zollner SJ, dyrektor Instytutu Psychologii Papieskiego Uniwersytetu Gregoriańskiego w Rzymie.

W rozmowie z KAI prof. Zollner, który jest m. in. ekspertem w dziedzinie prewencji i przeciwdziałaniu nadużyciom seksualnym duchownych względem dzieci podkreśla, że Kościół zmierzając się z problemem pedofilii nie powinien się lękać, ale dobrze do niego przygotować. - Kościół ma swego Pana, który powiedział, że możemy zdać się na Niego. I dzięki temu możemy mieć odwagę uczciwego spojrzenia na nasze grzechy i zbrodnie oraz podejścia do nich w duchu sprawiedliwości, ale i miłosierdzia - powiedział.

DEON.PL POLECA

Krzysztof Tomasik, KAI: "Specyfika pomocy psychologicznej osobom duchownym i konsekrowanym z uwzględnieniem seksualności" - to temat szkolenia, jakie niedawno Ksiądz Profesor prowadził w Warszawie. Jedna z poruszonych kwestii dotyczyła nadużyć seksualnych względem nieletnich. Dlaczego akurat ten temat jest tak ważny dla duchownych?

Ks. prof. Hans Zollner: Temat jest ważny, gdyż to duchowni mają do czynienia z wieloma ludźmi, w tym z dziećmi i młodzieżą. Ważne jest także to, że Kościół, szczególnie księża, mają za zadanie przez swoje powołanie robić to, czego wymaga Ewangelia i postępować wg tego, czego chce od nas Jezus. A mówi On nam w Ewangelii św. Marka (9, 42): "Kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą, temu byłoby lepiej uwiązać kamień młyński u szyi i wrzucić go w morze". Jezus wyraźnie zwraca uwagę na szczególną troskę wobec małych. Każdy pojedynczy przypadek nadużycia wobec dziecka jest zły, a tym bardziej jest zły, gdy jego sprawcą jest ksiądz. Dlatego musimy zwracać szczególną uwagę i robić wszystko, aby nie dochodziło do takich przypadków. Jest to także ważny temat nie tylko, gdy chodzi o formację duchownych i o towarzyszenie im ze względu na opiekę nad dziećmi. Jest to temat dotyczący wszystkich, którzy mają do czynienia z dziećmi i młodymi ludźmi. Ponadto widzimy, że w krajach Europy Zachodniej, USA, Kanadzie - właściwie wszędzie - temat nadużyć seksualnych jest bolesny, poważny i wzbudza wielkie zainteresowanie.

Na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim odbyła się 5 lutego br. sesja podsumowująca ubiegłoroczną konferencję "Ku uzdrowieniu i odnowie", poświęconą problemowi pedofilii księży. Co i na ile na ile zmieniło się w tym aspekcie w Kościele?

Sesja, jaka miała miejsce 5 lutego odbyła się w rok po wspomnianym sympozjum z udziałem przedstawicieli episkopatów z całego świata, przełożonych generalnych zakonów i ekspertów. Jego tytuł - "Ku uzdrowieniu i odnowie" - został zaczerpnięty z jednego z papieskich listów. Zauważyliśmy, jak zmienił się punkt widzenia całego Kościoła, co do kwestii nadużyć seksualnych. Trzeba podkreślić, że pedofilia jest jedną z form nadużyć. W sensie ściśle psychiatrycznym chodzi o molestowanie dzieci przed wiekiem dojrzewania i jest to względnie mała część wszystkich form nadużyć. Jest to okropne nadużycie, ale ilościowo nie jest ono najliczniejsze. Inspiracją do zorganizowania sympozjum był "Okólnik do Konferencji Episkopatów w sprawie opracowania «Wytycznych» dotyczących sposobów postępowania w przypadku nadużyć seksualnych popełnionych przez duchownych wobec osób niepełnoletnich" wydany 16 maja 2011 r., przez Kongregację Nauki Wiary. Nakazała ona episkopatom całego świata przygotowanie w ciągu roku wytycznych w sprawie nadużyć seksualnych duchowieństwa wobec nieletnich. Sympozjum w 2012 miało pomóc zwłaszcza tym episkopatom, które z różnych powodów nie mogły sobie poradzić z tym tematem, bo albo nie pojawił się on wyraźnie w opinii publicznej ze względu na niewielką liczbę znanych przypadków, albo nie mógł się pojawić ze względów kulturowych np. w krajach Afryki, czy Azji.

Jak Kościoły lokalne zareagowały na wspomniany dokument Kongregacji Nauki Wiary?

Jak dotychczas episkopaty dobrze zareagowały. Ok. 80 proc. z nich opracowało i przysłało wytyczne. Najmniej dokumentów otrzymano z krajów afrykańskich. Ma to różne przyczyny, m. in. toczące się w nich wojny, ale również kulturowe, powodujące, że nie było dostrzegania nadużyć jako takich. Otrzymano wytyczne z prawie wszystkich krajów Europy, Ameryki Południowej i Północnej oraz z Australii i Oceanii. Sytuacja uległa zmianie, gdyż biskupi na całym świecie musieli podjąć refleksję na ten temat. 5 lutego br. przedstawiliśmy książkowe wydanie tekstów wszystkich wystąpień z sympozjum z 2012 r., w 12 językach. Jako pierwsze ukazało się wydanie w języku polskim przygotowane przez jezuickie Wydawnictwo WAM w Krakowie. Książka jest ważna dla biskupów i wszystkich odpowiedzialnych za kształcenie księży oraz dla wszystkich osób zajmujących się dziećmi i młodzieżą w Kościele, nauczycieli i wychowawców. W tych bardzo interesujących tekstach można znaleźć wiele na temat tego, co dzieje się w Kościele odnośnie nadużyć. Nie tylko tego, co zaczęło się w wczoraj, ale co niektóre organizacje robią na ten temat od lat, np. w USA, Kanadzie, Wielkiej Brytanii, Irlandii, gdzie od dawna funkcjonują specjalne programy kształcenia i prewencji. Wydanie książki w 12 językach - m. in. po słowacku, chorwacku, węgiersku, rumuńsku i ukraińsku - daje Kościołowi w tych krajach co najmniej pewien punkt odniesienia. Ponadto rozpoczęto cały szereg działań prewencyjnych. Małym wkładem Gregoriany w ten proces jest utworzenie Centrum Ochrony Dzieci z pomocą państwowego uniwersytetu w Ulm w Niemczech. Centrum ma swą siedzibę w Monachium.

Jakie cele stawia sobie Centrum?

Za pośrednictwem propozycji programu kształcenia na wysokim poziomie Centrum ma uwrażliwiać księży, diakonów, pracowników duszpasterskich na całym świecie na problematykę seksualnego wykorzystywania dzieci i młodzieży oraz wspierać lokalne programy prewencji. Dzięki oświatowej platformie internetowej osoby zaangażowane w duszpasterstwie mogą się dowiedzieć m. in., jak rozpoznać oznaki, że mogło dojść do nadużycia, jakie kroki należy podjąć w wypadku, gdy doszło do seksualnego molestowania, jak postępować ze sprawcą, jakie kroki prawne podjąć w ramach ustawodawstwa danego kraju, w ogóle, jak podejść do problemu. Także dużo się zmieniło w wielu Kościołach lokalnych i krajach pod tym względem, że zdobyto się na odwagę szczerego zmierzenia się z przeszłością, aby właściwie przepracować przypadki nadużyć i szczerze wyznać, że i u nas miały one miejsce. Jak zauważyła Kongregacja Nauki Wiary nie ma kraju na świecie, w którym nie doszłoby do nadużyć seksualnych wobec nieletnich. By uznać te fakty trzeba mieć odwagę i szczerość wg. słów Jezusa, że prawda nas wyzwoli. Musimy przyjrzeć się przeszłości, wysłuchać ofiar, pociągnąć do odpowiedzialności sprawców i zaproponować możliwą pomoc.

Kościół zerwał zmowę milczenia wokół "nadużyć seksualnych" i jest przykładem dla innych instytucji, jak radzić sobie z tym problemem.

Nasze doświadczenia np. w Afryce wskazują na to wyraźnie. W ramach Centrum Ochrony Dzieci współpracujemy z dwoma diecezjami w Afryce, które stały się absolutnie przykładami w takich kwestiach, jak przestrzeganie praw dziecka, kobiet i ofiar. W tym aspekcie o wiele długości wyprzedzają one inne środowiska społeczne. Również w Niemczech Kościół katolicki jest jedyną społeczną instytucją, która tak rygorystycznie podeszła do kwestii nadużyć. Każda diecezja wyznaczyła osobę odpowiedzialną za ochronę dzieci przed nadużyciami. Do tej osoby ofiary nadużyć mogą się zgłaszać, znaleźć poradę. Oczywiście, mogą przyjść nie tylko ofiary nadużyte przez duchownych. Tam spotkają wykwalifikowane osoby, które właściwie podejdą do nich i znajdą odpowiednie środki, aby pomóc poszkodowanym. Ponadto w aspekcie nadużyć Kościół stara się kształcić, szkolić osoby z innych środowisk społecznych - w szkołach, stowarzyszeniach muzycznych, psychoterapeutycznych i medycznych. Nie twierdzę, że Kościół jest dla wszystkich wzorem, ale przynajmniej wyraźnie próbuje coś robić w dziedzinie, w której Kościół ewangelicki i inne Kościoły nie podjęły jak dotychczas żadnych kroków. Można więc powiedzieć, że Kościół katolicki nie tylko odrabia swoje zadanie domowe, ale że można się jeszcze od niego czegoś uczyć.

W porównaniu z innymi środowiskami kwestia nadużyć w Kościele jest zjawiskiem o niewielkiej skali. Dlaczego jest nadal mocnym instrumentem dyskredytowania Kościoła?

Istnieją środowiska zainteresowane dyskredytowaniem Kościoła i to trzeba z realizmem widzieć. Z drugiej jednak strony trzeba uznać, że niestety mamy niewiele pewnych danych statystycznych, na podstawie których można powiedzieć, że Kościół prezentuje się lepiej niż inne środowiska. Statystycznie rzecz biorąc przypadków nadużyć seksualnych wśród księży prawdopodobnie nie jest mniej niż w reszcie społeczeństwa, niż w innych środowiskach. Faktu, że mamy do czynienia z próbami dyskredytowania Kościoła nie można wykorzystywać do bagatelizowania nadużyć przez wskazywanie na innych, np. na rodziny. Jest prawdą, że do nadużyć dochodzi najczęściej w rodzinach, szczególnie ze strony ojca wobec córki lub syna, czy ze strony matki wobec syna, ale nie można używać tego argumentu, aby się nie konfrontować z faktami we własnych szeregach. Niestety do przypadków molestowania seksualnego dochodzi również w Kościele.

Czy i na ile nadużycia wpłynęły na odejścia wiernych od Kościoła katolickiego?

Na przykładzie Niemiec możemy zobaczyć, że po wybuchu skandalu nadużyć seksualnych w lutym i marcu 2010 r. wzrosła liczba wystąpień z Kościoła. Nie były to miliony, ani bardzo wielkie liczby. Wielu ludzi mówiło sobie: Kościół głosi wysokie wymagania etyczne a tu jego księża dopuszczają się takich czynów stojących w całkowitej sprzeczności z jego nauczaniem. Z drugiej strony interesujące jest także to, że w tym czasie także wiele wystąpień odnotowano w Kościele ewangelickim i nie jest jasne, jakie były tego przyczyny.

Ksiądz pedofil to zawsze łakomy kąsek. Jak Kościół powinien medialnie radzić sobie z tym problemem?

Z jednej strony sprawca, czy jest nim ksiądz pedofil, czy ktoś inny, musi mieć gwarancję, że będą respektowane przysługujące mu prawa zgodnie z ustawodawstwem danego kraju i z godnością osoby. Do momentu wydania wyroku skazującego należy z taką osobą tak postępować jak z każdym obywatelem. Ogólnie mówiąc, Kościół powinien działać aktywnie i w sposób pozytywny zajmować się problemem nadużyć we własnych szeregach i umiejętnie się z tym obchodzić w społeczeństwie. To znaczy, powinien postępować dalekowzrocznie i czynić, co w jego mocy, aby jak najlepiej radzić sobie z tym problemem. Przede wszystkim osoby odpowiedzialne muszą znać dokładnie przypadki pedofilii, aby móc powiedzieć, że tu i w takim czasie to się wydarzyło, tak, aby nie było sytuacji, że każdy kto przyjdzie będzie mógł anonimowo wrzucić coś do jednego worka bądź też poda liczby, które zupełnie nie odpowiadają rzeczywistości. Albo powie też, że Kościół nie troszczy się o ofiary nadużyć, albo ksiądz za seksualne nadużycia został przeniesiony z jednej parafii na drugą. Jeśli Kościół dobrze odrobi swoje zadanie domowe wtedy nie stanie się łatwym łupem dla prasy. Stanie się łatwym łupem dla prasy wtedy, gdy będzie w szoku i nie będzie dobrze przygotowany, jeśli będzie musiał się przyznać, że wiedział o tym, a nie zrobił tego, co powinien uczynić.

Wiemy, jaka była skala pedofilii w Stanach Zjednoczonych, Niemczech a nie wiemy jak to wygląda w Polsce i Europie Wschodniej. W opublikowanej w niedawno w Polsce książce "Lękajcie się. Ofiary pedofilii w Kościele mówią", jej autor stawia tezę, że nie dość, że polskie media milczą nt. problemu wykorzystywania nieletnich przez duchownych, to jeszcze Kościół w Polsce zupełnie nie dostrzega tego problemu. Przy całej dyskusyjności tej publikacji zawierającej wiele błędów to jednak problem jest. Co Ksiądz Profesor radziłby Kościołowi w Polsce? Jak powinien zareagować na problem nadużyć?

Nie mogę udzielać żadnych rad Kościołowi w Polsce. Mogę tylko powiedzieć o tym, jakie doświadczenia w tym aspekcie ma Kościół w Niemczech. Na ich podstawie można powiedzieć, że popełniono te same błędy, jakie 10 lat wcześniej popełniono w Irlandii, a jeszcze wcześniej w Stanach Zjednoczonych itd. Przede wszystkim milczenie o tym, albo mówienie, że u nas takich przypadków nie było i nie ma. Ktokolwiek ma do czynienia z tą problematyką wie dobrze, że tak nie jest. Potrzebna jest szczerość i uczciwość. W ostatnich dwóch, trzech latach podróżowałem po krajach Europy Środkowej i Wschodniej i zawsze słyszałem, że nie było tam przypadków nadużyć, bo gdyby były to komuniści zrobiliby wokół tego wielką wrzawę. To nieprawda. Dlaczego tego nie zrobili tego nie wiem. Mogę tylko przypuszczać. Podobnie jest z pytaniem, dlaczego media na ten temat wiele nie mówiły? Mamy polityków, grupy społeczne, które nie mają żadnego interesu, aby publicznie zajmować się tematem nadużyć seksualnych, a to z tego powodu, że ludzie mediów, polityki czy finansów dopuścili się również nadużyć seksualnych. Dlatego też nie mają żadnego interesu, aby media intensywnie zajmowały się tym tematem. Z perspektywy niemieckich doświadczeń można powiedzieć, że trzeba się przygotować a nie lękać, czyli przeciwnie do tego, co autor wspomnianej książki sugeruje już w tytule. Kościół ma swego Pana, który powiedział, że możemy zdać się na Niego. I dzięki temu możemy mieć odwagę uczciwego spojrzenia na nasze grzechy i zbrodnie oraz podejścia do nich w duchu sprawiedliwości, ale i miłosierdzia. Dlatego możemy też dobrze przygotować się na reakcję mediów. Śledziłem, co na temat nadużyć pisano, w książkach, artykułach w Niemczech na przestrzeni lat 2002-2010 i w sumie nie wiadomo, co doprowadziło, że temat ten akurat w 2010 r. eksplodował w mediach. Jeśli Kościół w Polsce dobrze się przygotuje to nie musi dojść do medialnej eksplozji, czyli jeśli na bieżąco będzie działał w duchu sprawiedliwości wobec ofiar i sprawców, podejmie pracę prewencyjną i spróbuje przekonać media, co Kościół w tym kierunku zamierza robić lub - jak wiem - już coś robi. Szczególnie w kraju, w którym praca tego typu jest mało znana.

W kontekście nadużyć seksualnych ważna jest też formacja osób duchownych...

Oczywiście. Ważne jest w średniej i długoterminowej perspektywie, jakich księży kształcimy, kim ma być kapłan przyszłości. Czy i jak zwracamy we formacji uwagę na potrzeby emocjonalne i afektywne, na to jak obchodzić się ze swoją seksualnością, kruchością, jaką przekazujemy wiedzę, aby dobrze sobie radzić z tymi wyzwaniami, z granicami własnej wytrzymałości, z oczekiwaniami innych wynikającymi z funkcji itp. Na te pytania musimy sobie odpowiedzieć, aby wiarygodnie żyć Ewangelią i wiedzieć, czego oczekuje od nas Pan Bóg.

Jak zapobiegać ewentualnym nadużyciom w przyszłości w kręgach kościelnych i w społeczeństwie?

Przede wszystkim zainteresowanie tym tematem cały czas wzrasta. Jeszcze przed 20, 30 laty nikt się tym tematem w Europie nie interesował. Obecnie mówi się o tym w mediach oraz społeczeństwo w o wiele większym stopniu tym się zajmuje. Dzieci jest coraz mniej i dlatego stają się coraz bardziej cenne i dlatego pewnie pragnie się im zapewnić lepszą ochronę. W Indiach żyje ok. 160 mln dzieci, czyli prawdopodobnie więcej niż młodych mieszkańców w całej Europie i, jak mówią oficjalne statystyki, 50 proc. z nich jest seksualnie wykorzystywanych. Jest ich tyle, że troska o nie jest powszechna. Chrześcijanie w tym kraju są niewielką mniejszością. Należy chronić dzieci, dbać o ich prawa, tak jak tego chce od Kościoła Chrystus. Dzieci są istotami uprzywilejowanymi przez Jezusa. Najmniejsi i bezbronni są tymi, których Pan stawia na pierwszym miejscu, dlatego naszym zadaniem jest szczególna troska o nich. Ponadto ważne jest, abyśmy posiadali dobre wytyczne i wiedzieli jak mamy postępować, gdy dojdzie do seksualnego nadużycia, gdy doszło do niego w przeszłości; byśmy mieli możliwość udzielenia odpowiedniej pomocy w postaci poradnictwa i terapii. Lepiej jest zainwestować wiele w prewencję niż później w naprawianie błędów i zaniedbań. Jeśli kandydaci na nauczycieli i księży otrzymają pomoc, aby zauważyć u siebie ryzyko czy tendencję do nieodpowiednich zachowań i będą wiedzieć, że nie mogą wykonywać swojego zawodu i powołania, to możemy mieć nadzieję, że będzie coraz mniej przypadków nadużyć seksualnych także w Kościele katolickim.

Ks. prof. Hans Zollner jest wicerektorem do spraw akademickich i dziekanem Instytutu Psychologii Papieskiego Uniwersytetu Gregoriańskiego w Rzymie. W latach 2010-2011 był członkiem naukowej grupy roboczej przy "Okrągłym Stole" w sprawie nadużyć seksualnych wobec dzieci zorganizowanym przez rząd RFN. Przewodniczył też komitetowi organizacyjnemu międzynarodowego sympozjum dla biskupów i wyższych przełożonych zakonnych pt. "Ku Uzdrowieniu i Odnowie", które odbyło się w lutym 2012 r na Uniwersytecie Gregoriańskim. W języku polskim dostępne są materiały z tego sympozjum wydane przez WAM pt. "Ku uzdrowieniu i odnowie" oraz książka jego współautorstwa pt. "Kościół a pedofilia".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Pedofilia, sprawiedliwość, prewencja
Komentarze (19)
27 lipca 2019, 17:02
Nazywam sie Andrzej Budziski, jestem dr. Teologii Moralnej i od wielu lat pracuję jako nauczyciel religii. W związku z szerzącym się zagrożeniem idei LGBT napisałem książkę pod tytułem „Lesbian, gay, bisexual, Trans … błazny króla”, to próba odpowiedzi na definicję naukową homoseksualizmu, według której jest on naturalnym wariantem ludzkich zachowań, polegającym na sentymentalnym i/lub seksualnym przyciąganiu osób tej samej płci”. „Naturalny wariant”. Według tak sformułowanej definicji homoseksualizmu stawiam pytanie: Naturalny wariant, ale według jakiej matury? Tej przed grzechem pierworodnym zgodnej z wolą Bożą? Czy tej po grzechu pierworodnym skażonej przez grzech i manipulację szatana? Odpowiedzi na te pytania znajdują się w Piśmie Świętym, a w szczególności w Księdze Rodzaju w opisie stworzenia, który ukazuje w sposób jasny i niepodważalny prawdę o naturze człowieka, jako mężczyzny i kobiety, i ich seksualność stworzonych na obraz i podobieństwo Boga. Książkę można nabyć w wersji drukowanej i elektronicznej http://www.andrzejbudzinski.com/
O
oburzony
28 lutego 2013, 13:14
@dybdyb Nie jestem pewien co do tego naginania. Trudno jednak wymagać od biskupów łamania tajemnicy spowiedzi. Jeśli ksiądz pedofil wyznawał swój grzech, to nie mógł być zgłoszony przez biskupa na policję. Takie śledztwo musiało pozostać tajemnicą, jak również przyczyny suspendowania, czy nawet przeniesienia do stanu świeckiego. Co innego, gdyby to pokrzywdzony lub jego rodzice poszli na policję. Wszczęcie procedury przez hierarchę musiało odbyć się zgodnie z możliwościami hierarchów. Jeśli chodzi o dochodzenie praw ze strony dzieci pokrzywdzonych przez nauczycieli, czy nawet - badanie nauczycieli pod kątem pedofilii, to nie słyszałem o takich procedurach w polskich szkołach. Policja podejmuje działania dopiero po popełnieniu przestępstwa. Tymczasem taka procedura może zapobiegać popełnieniu przestępstwa, jeśli wykryje się u nauczyciela skłonność do pedofilii. Tą samą funkcję częściowo pełniło Crimen Sollicitationis, które pozwalało biskupowi odizolować księdza od dzieci, zanim popełnił przestępstwo. Jeśli chodzi o gejów, to sądzę, że ta cała kampania jest im na rękę. Za 20 lat obłudnie stwierdzą, że pedofilia była w Kościele i stąd nie jest to naganne moralnie.
D
dybdyb
28 lutego 2013, 11:55
O ile dobrze rozumiem, kontrowersje wokół Crimen Sollicitationis polegają na tym, że Kościół karał pedofilów na własną rękę, nie informując o tym organów ścigania. Tłumaczył to koniecznością zachowania tajemnicy spowiedzi, którą jednak pozwalał sobie trochę naginać na potrzeby wewnętrznego śledztwa. Jest to pewien konflikt interesów. Jednak wydaje mi się, że wewnętrzne rozstrzygnięcie sprawy jest niewystarczające - podejrzani powinni trafiać przed polski sąd, dzięki czemu np. ofiary mogłyby liczyć na jakieś odszkodowanie, a pedofile lądowaliby w więzieniu, a nie w innej parafii. Nie wiem, czy MEN ma wewnętrzne procedury karania przestępców, ale też nie widzę takiej potrzeby - przecież nauczyciele trafiają zupełnie normalnie przed sąd, jak każdy obywatel. O ile oczywiście uda się wykryć przestępstwo. Jeśli chodzi o drugą część zdania, to nawiązywałem do wypowiedzi ks. Oko, który zauważa, że 40% pedofilów to geje i to im należałoby się szczególnie przyglądnąć.
O
oburzony
28 lutego 2013, 10:30
przepraszam za ortografa, "opiniom", oczywiście
O
oburzony
28 lutego 2013, 10:26
Wbrew obiegowym opinią Kościół od lat starał się walczyć z pedofilią. W innym wątku, innemu dyskutującemu, który napisał, że "hierarchia od wieków ukrywała pedofili", wskazałem, że sądy biskupie w średniowieczu skazywały za to, co obecnie określamy mianem pedofilii - i to pomimo faktu, że 12 czy 14-letnie dziewczęta wychodziły wówczas za mąż. Tymczasem Crimen Sollicitationis, o którym piszesz, to nie "zamiatanie". To procedury postępowania z podejrzanymi o przestępstwa seksualne. Zapewniano im anonimowość, która wynika z zasad Sakramentu Pokuty. To zrozumiałe. Ale ta procedura służyła do karania, jej celem było ukaranie winnego, a nie "zamiecenie". Właściwie to szokujące, że MEN nie stworzył instrukcji postępowania z nauczycielem podejrzanym o pedofilię. Czy na pewno nie ma takich instrukcji? To prawdopodobnie stąd tyle przypadków pedofilii w szkołach - dopóki policja się nie dowie, niczym nie muszą się przejmować.   Drugiej części zdania nie rozumiem.
D
dybdyb
28 lutego 2013, 10:00
@oburzony No, to "zamiatanie" nie jest zupełnie bezpodstawnym zarzutem - Kościół to jest instytucja hierarchiczna, która (co prawda - dawno temu) odgórnie wydawała takie instrukcje jak np. crimen sollicitationis. A np. MEN takich instrukcji nie tworzył (chyba?). Ani nie ma instytucji zrzeszających wszystkich rodziców czy homoseksualistów, które starałyby się pedofilię ukrywać. Prawdą jest, że Kościół w wielu krajach z pedofilią się całkiem nieźle rozliczył. Myślę, że jest to godne podziwu. Teraz wystarczy, korzystając z doświadczenia innych krajów, przeprowadzić tę procedurę w Polsce. Raczej będzie o wiele prościej, bo wygląda na to, że skala problemu jest mniejsza. I problem z głowy.
O
oburzony
27 lutego 2013, 18:38
Ponury żart, dobrze oddający rzeczywistość i podejście "zatroskanych o zamiatanie": "Rozmawia dwóch dziennikarzy: - Wiesz, wczoraj przyszła do mnie kolejna kobieta, która chciała, żebym nakręcił reportaż o jakimś nauczycielu, który molestował jej córkę w szkole. - Znowu o nauczycielu? Szkoda czasu. Ksiądz - to by był temat."
D
dybdyb
27 lutego 2013, 16:18
@pg Akurat w tym przypadku rady wrogów są takie same jak przyjaciół. Poza tym: to chyba oczywiste, że "Wyborcza" jednak o coś zabiega. Na pewno o pieniądze - w końcu to biznes. Poza tym walczy o pewne wartości (np. wolność jednostki), które czasem nie pokrywają się z wartościami Kościoła Katolickiego, a czasem tak. A w tym przypadku - na to wygląda - cel jest wspólny (ukarać winnych, zapobiec przyszłym krzywdom).
O
oburzony
27 lutego 2013, 16:09
@Effa Zamiatanie???? Kościół jako jedyny rozliczył się - choćby częściowo - z tym problemem. Nasze szkoły, system edukacji - jakoś się nie rozliczyły! Kto tu zamiata? Przytoczyłem Ci statystyki. Czemu w kontekście pedofili automatycznie przywoływani są księża, podczas gdy powinni być przywoływani nauczyciele, krewni, psychologowie, którzy mają kontakt z dziećmi? Zawinił cygan, powiesili kowala? To oszustwo i oczernianie - i Ty przykładasz do tego rękę!
P
pg
27 lutego 2013, 15:56
"Gdyby polski Kościół zastosował się do tych rad, to "Wyborcza" nie mogłaby się już do niczego przyczepić. :) To jest dokładnie to, o co oni zabiegają." @dybdyb Myślę,że się mylisz. "Wyborcza" o nic nie zabiega. Ona chce się przyczepić i wyolbrzymić. Jak nie w tej sprawie to w innej. Oni naprawdę nie mają dobrych intencji. Kościół powinien tą sprawe załatwić, ale w zadnym wypadku nie powinien słuchać rad "Wyborczej". Nie słucha się rad swoich wrogów.
ML
Myślący logicznie
27 lutego 2013, 14:43
Posty "Myslącego logicznie" zostały usunięte z tego forum.Dlaczego?
AC
Anna Cepeniuk
27 lutego 2013, 14:40
~Oburzony - Nie uważam, że poruszanie tego tematu w Kościele ( w Polsce) jest głęboko niesprawiedliwe. Uważam, że głęboko niesprawiedliwe jest "zamiatanie sprawy pod dywan".... i nie udzielanie pomocy osobom pokrzywdzonym, a branie w obronę krzywdzicieli.... To, ze statyki mówią że niebezpieczeństwo w innych miejscach, czy krajach jest inne, nie oznacza, że w Kościele nie ma problemu, więc zajmijmy się innymi...... a Kościół zostawmy, bo gdzie indziej jest gorzej........ Znane metody i techniki.... tyle, ze używane w niewłaściwym celu........ mało tego dają poczucie bezkarności sprawcom, którzy chronieni przez biskupa pełnia funkcje i nawet awansują w Kościele...... Dla mnie jest to po prostu oburzające.... i tyle
D
dybdyb
27 lutego 2013, 12:44
Gdyby polski Kościół zastosował się do tych rad, to "Wyborcza" nie mogłaby się już do niczego przyczepić. :) To jest dokładnie to, o co oni zabiegają.
O
oburzony
27 lutego 2013, 11:44
@Effa Pozwól, że powtórzę swój komentarz, zamieszczony pod innym artykułem tego typu: Niestety, ale wchodzenie w ten temat to wchodzenie na bardzo kruchy lód. Z pewnością Autorka (chodziło o <a href="http://www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/komentarze/art,1043,pedofilia-w-polskim-kosciele.html">p. E. Kusz</a>) zna raport Charol Shakeshaft, który mówi o tym, że szansa, iż dziecko padnie ofiarą pedofila - nauczyciela jest 100 razy większe niż prawdopodobieństwo, że padnie ofiarą pedofila - duchownego. Niemniej wszyscy rozprawiają o pedofilii wśród duchownych, a nikt nie zajmuje się tematem pedofilii wśród kadry nauczycielskiej. Co jest najbardziej szokujące, największe jest prawdopodobieństwo, że  dziecko padnie ofiarą pedofila w domu - niekoniecznie chodzi tu o rodziców. Ponadto, nawet jeśli taki przypadek (molestowania dziecka przez nauczyciela) wyjdzie na jaw, to zgodnie z raportem C. Shakeshaft, tylko 1% nauczycieli traci pracę. W Polsce nie prowadzono takich badań, ale w Polsce żyją ludzie tego samego gatunku, co ludzie w USA, więc statystyki będą podobne. Na tej podstawie uważam nawet poruszanie tematu pedofilii w Kościele za głęboko niesprawiedliwe. Oczywiście, ofiary pedofilii powinny być otoczone dyskretną opieką ze strony psychologa, a pedofile - poddawani obowiązkowej kastracji chemicznej, niezależnie od ich zawodu, ale to nie w Kościele należy szukać pedofilii. Poza tym problemy należy rozwiązywać, a nie rozprawiać o nich w nieskończoność. Zwłaszcza, jeśli ta dyskusja to zwykłe oczernianie.
KP
Krzysztof P
27 lutego 2013, 10:41
Wszystko jest ważne ale UMYKA NAM BÓG w tych dyskusjach. Prawie jestem przekonany, że celem nagonki pedofilskiej jest odsunięcie księży od wychowania dzieci w TOŻSAMOŚCI RELIGIJNEJ. Widzę to we własnej parafii jak to działa. Księża BOJĄ się pracować z dziećmi i młodzierzą. Rodzice często już sami przestali to robić. Nasze dzieci wychowują: telewizja, YouTube, głupkowate i puste portale. Dzieci stają się obecnie konsumentami. A kościół ze swoją nauką staje w poprzek ich dążeniom mówiąc o umiarkowaniu, pokorze, wstrzemięźliwości.
NP
no proszę
26 lutego 2013, 21:01
Homopropaganda w edukacji pielęgniarek Pielęgniarki i położne będą nauczane teorii gender. Po interwencji Kampanii Przeciwko Homofobii w nowym programie kursów znalazły się kwestie „tożsamości płciowej” i różnic między „płcią biologiczną” i „kulturową”. [url]http://www.pch24.pl/homopropaganda-w-edukacji-pielegniarek,12791,i.html[/url]
B
bober
26 lutego 2013, 20:02
Tak Effa ma rację. jej wpisy sa zawsze takie wyważone, pełne zaangażowania,zawsze staje w obronie prawdy, popiera bardzo duchownych na deonie a nie tych tam ... co wiadomo co moga robić. Jeżeli pisze że wie o molestowaniu to na pewno tak jest. Ja jej zawsze wierze i ufam że inni tez sie w końcu do niej przekonają. Jak dobrze że komentuje na deonie...
AC
Anna Cepeniuk
26 lutego 2013, 19:09
~Jazming - może wypowiadaj się we własnym imieniu..... Znawcą jesteś, czy badania jakieś robiłeś? A o zmolestowanych dziewczynach w duszpasterstwie nic Ci nie wiadomo? Tylko szkoły i domy dziecka są miejscem takich nadużyć? Jesli wg Ciebie problem molestowania nie dotyczy nas również........... to niewiele wiesz w tym zakresie........
jazmig jazmig
26 lutego 2013, 18:53
Ks Zollner ma jakąś wiedzę o Europie Zachodniej, ale nikła o krajach postkomunistycznych. W Polsce i innych tego rodzaju krajach było mało przypadków księży pedofili z dwóch powodów: 1. Nie istniały żadne szkoły, domy dziecka itp. prowadzone przez męskie instytucje kościelne. Było trochę domów dziecka, prowadzonych przez zakonnice. 2. W Polsce nie wyświęcano na księży homoseksualistów, którzy w  większości są sprawcami czynów pdefilskich oraz molestowania nieletnich. Polski KK powninien się zmierzyć z problemem homoseksualizmy w szereegach duchowieństwa, bo to może kiedyś wybuchnąć i zaszkodzić tak, jak w innych krajach pedofilia.