Piotr wyszedł z łodzi...

Marek Inglot SJ

Piotr wyszedł z łodzi… na słowo Pana! To Pan mu powiedział: "Przyjdź! Przyjdź do Mnie". Piotr wychodzi z łodzi, bo Pan go woła do siebie.

W świetle tych ewangelicznych wydarzeń - burzy na jeziorze i Piotra kroczącego po jego wzburzonych falach (por. Mt 14, 22-33) - patrzę na wydarzenie rezygnacji Benedykta XVI z dalszego pełnienia posługi Biskupa Rzymu, Następcy Piotra. Nie mam wątpliwości, że Benedykt XVI - jak jego Poprzednik - usłyszał to samo w swym wydźwięku słowo. Po długim czasie modlitwy i refleksji, "rozważywszy po wielokroć rzecz w sumieniu przed Bogiem", doszedł do pewności, że taka jest wola Pana. Benedykt XVI wie, że to Pan go woła, i wie, że Pan wciąż jest pierwszy, a uczeń wciąż ma iść za Mistrzem i ma iść za Nim wszędzie. To dla niego determinujące: wola Pana. Nie to, czy ludzie będą go chwalić, czy krytykować.

Nie można nie widzieć podobieństw pomiędzy tamtym a obecnym wydarzeniem: łódź-Kościół pośród nawałnicy - ataków z zewnątrz. Wewnątrz łodzi także nie było spokojnie, był niepokój. I "pierwszy spośród Apostołów", który decyduje się na tak ryzykowny krok. I Jezus - Pan, który JEST w tej sytuacji…

Benedykt XVI również - jak Piotr kroczący po wodzie - stąpa po terenie, po który nikt dotąd nie wszedł, a więc nieznanym i niepewnym. Decyzja Papieża wymagała przede wszystkim zaufania Panu, a wraz z zaufaniem także ogromnej odwagi. Chodzi o krok, którego nikt do tej pory nie uczynił (przypadek Celestyna V jest zupełnie inny). Zaufania i odwagi tym większej, gdyż środowisko nie sprzyja i nie ułatwia takiego kroku. Podobnie jak wzburzone fale jeziora mogły tylko zniechęcić Piotra do wyjścia z łodzi… Zaryzykował, ufając Panu.

W kroczeniu za Jezusem uczeń musi, wcześniej czy później, podejmować kroki ryzykowne, aby wypełnić dzieło, które Pan mu powierzył do wypełnienia! Ktoś, kto się lęka, czyli ktoś, kto nie "wydoskonalił się w miłości" (1 J 4, 18b), nigdy nie zaryzykuje i nie zdecyduje się na nowość, do której Pan wzywa każdego. Nie zdecyduje się wejść na nowe drogi, na które Duch Jezusa chce nas wprowadzić.

Podobnie jak po wyjściu z łodzi, tak i po ogłoszeniu decyzji o abdykacji przeciwności z zewnątrz i niepokoje wewnątrz "łodzi" nie ustały. Może nawet wręcz się wzmogły. Benedykt XVI nie przelęknie się i nie zwątpi, choć - jak przyznaje - przeżywa ciężkie i trudne dni. Nie przelęknie się wobec przeciwności i nie zwątpi, bo zaufał Panu. A dzięki zaufaniu człowiek jest w stanie kroczyć po wodzie! Benedykt XVI nie ucierpi, bo sam Pan trzyma go za rękę. I łódź nie ucierpi, bo to sam Pan nią steruje.

"Odwagi! To Ja jestem, nie bójcie się!"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Piotr wyszedł z łodzi...
Komentarze (18)
SC
S. C.
3 marca 2013, 22:33
Wielkie dzięki Ojcu za pięknie ukazaną odwagę Papieża Benaedykta XVI. Któż z nas nie doświadczył tego w życiu, że taka czy inna nasza decyzja będzie skrytykowana. Dla mnie Ojciec Święty zawsze będzie wzorem w podejmowaniu bardzo trudnych i odważnych decyzji- podziwiam go i chciałbym Go naśladować.
BI
B i H
3 marca 2013, 21:41
I dla każdego z nas Bóg swej ziezmierzonej dobroci i miłości wybrał najdoskonalszą drogę. Czy jesteśmy zawsze gotowi, aby po tej drodze kroczyć? Bogu niech będą dzięki za posługę Papieża Benedykta XVI. Modlitwą obejmujemy również ojca Marka Inglota.
:
:)
2 marca 2013, 07:55
Panie Zbyszku wierzy pan w sprawy nad przyrodzone, to znaczy jakie. W co pan tak naprawdę wierzy - nie pytam w kogo. Razinger nie mógł zrobić porządku bo był tylko kardynałem, a Papież Benedykt XVI ile mógł tyle zrobił. a nawet więcej. Quo vadis jest fabułą napisaną z mentalnośćią religijną swiata ludzi współczesnych pisarzowi. A jeśli chodzi panu o głębię wiary ta jest nie zmienna. Piotr odchodząc z rzymu nie uciekał, proszono go by się ratował. I usuchał. Potem zawrócił. Współczesny Piotr tez nie ucieka. Poprosił o pomoc, aby ją otrzymać musiał usunąć się wcień , zejść z tronu i wędrować po falach . Benedykt XVI nie zszedł z krzyża, wręcz przeciwnie właśnie teraz czuje jego ciężar. Chyba nie wiele pan rozumie z tego co się dzieje. Jan Paweł II Pokazał, że można trwać pomimo cierpienia i starości. Nie trzeba wstydzić się ani jednego, ani drugiego. Benedykt XVI nie zaprzecza temu, mówi tylko, czasami trzeba ustąpić by wzmocnić. Nie trzeba się bać. Najważniejsza w tym wszystkim jest wiara i zaufanie Bogu. Dla mnie pontyfikat Benedykta XVI był szczery,przejzysty, i bardzo, ale to bardzo oddany głoszeniu słowa Bożego. Wiedział by pan o tym gdyby wierzył pan w Boga Jedynego a nie w sprawy nadprzyrodzone.
MK
Małgorzata Krzysztoń
1 marca 2013, 22:10
Przeczytajmy tan artykuł za parę lat. Dla mnie zbyt patetyczny.
Z
Zbyszek
1 marca 2013, 16:14
Odpowiedz dla Sz. Sasza z Kijowa. Moja wiara dotyczy spraw Nadprzyrodzonych co nie wyklucza mojego przekonania i zyczenia aby instytucje Kosciola (w tym Kuria rzymska) byly przejzyste, szczere i oddane gloszeniu Slowa Bozego. I co wiecej, chcialbym sie mylic w mojej ocenie Kurii rzymskiej. Opinia dziennikarzy i politykòw moga byc nawet interesujace ale dla mnie nigdy te opinie nie byly i nie sa wiazace. A to prosze przyjac na wiare (przez male "w"). 
K
katolik
1 marca 2013, 14:08
Współczuję im wszystkim, bo: "Wszyscy bowiem musimy stanąć przed trybunałem Chrystusa, aby każdy otrzymał zapłatę za uczynki dokonane w ciele, złe lub dobre." 2Kor 5: 10 Dlatego polecam rady praktyczne jak uniknąć piekła. Kto chce skorzystać niech skorzysta a kto nie, to jego sprawa. http://tradycja-2007.blog.onet.pl/
SZ
Sasza z Kijowa
1 marca 2013, 11:33
Panie Zbyszku, z całym szacunkiem... czego ty piszesz takie dyrdymoły. Co ty wiesz na temat tych nieporządków w Kurii. Po prostu powtarzasz jak papuga za dziennikarzami, którzy żerują teraz na Benedykcie. Posłuchaj z WIARA, co mówił Papież żegnając się z wiernymi.... Ten artykuł jest tez pisany z wiarą. Ty zaś uprawiasz tutaj politykę i to nijak pasuje to tego artykułu.  
Z
Zbyszek
1 marca 2013, 11:22
Dopiero po owocach poznamy czy to byla dobra decyzja czy zla dla Kosciola. Na pewno ta decyzja sprzeciwia sie mentalnosci i religijnosci zawartej w powiesci "Quo vadis?" jak i specyficznje poboznosci lansowanej przez ostatnie lata pontyfikatu Wojtyly: "Nie schodzi sie z krzyza!". Wolalbym jednak aby Razinger najpierw zrobil porzadki w Kurii rzymskiej a potem sobie spokojnie odszedl do czego mial prawo.
E
Elya
1 marca 2013, 09:11
@Czarku, tutuł komentarza brzmi:  Piotr wyszedł  z łodzi...    pobudzając do głębszej  reflesji w bliskości Pisma Świętego, Słowa Bożego. Twój wpis świadczy o tym, gdyż piszesz, jak przez pierwsze wrażenie dochodzisz do tego, że przyrównania do świeckich dziennikarzy, które automatycznie wcisnęło się  do głowy nie jest właściwym; piszesz "ustanowił na Piotrze Swój Kościół..." Tak, Piotr zostawił łódź rybacką i poszedł za Jezusem... To Jezus wie co jest najlepsze dla Kościoła, nie my ludzie, żyjący w określonym czasie.  A Benedykt XVI jest od 20:00 wczoraj emerytowanym Papieżem Rzymskim. Nie przestał być papieżem, ale przestał dzierżyć ster kierowania Kościołem i  Państwem Watykańskim w świecie. Swoim życiem i swimi decyzjami dał piękne świadectwo na oczach całego świata ("piękno pieczęcią prawdy").   Duchem mocny, ale  ciałem kruchy, z każdym rokiem coraz kruchszy,  rozpoznał, że dla dobra Kościoła jego miejsce w  klasztorze, gdzie w inny - zakryty sposób będzie mógł być owocny; pozostając  w szacunku  i posłuszeństwie  wobec nowego papieża... Serce dziękuje, za Benedykta XVI, za jego miłość, mądrość... Pozdrawiam :-)
C
Czarek
1 marca 2013, 04:46
Dobry tekst. Jednak jak przeczytałem tytuł, to myślałem, że autor popełnił ten sam błąd co dziennikarze świeccy. Nie można przecież mówić, że Papież opuścił "łódź Piotrową", ponieważ akurat to pojęcie symbolizuje Kościół - a Benedykt XVI nie wystąpił z Kościoła... Na marginiesie dodam, ze ewangeliczny fragment wskazuje, że to Jezus najpierw wsiadł do łodzi Piotra i nauczał, a następnie ustanowił na Piotrze Swój Kościół... wszyscy jesteśmy w tej samej łodzi Piotra, w której jest Jezus i naucza. 
:
:)
1 marca 2013, 02:25
Piękne.
V
vega
28 lutego 2013, 14:21
Ja też!:)
A
asiap
28 lutego 2013, 13:08
Przesyłam dalej - przez Twitter - ten budujący i prawdziwie chrześcijański komentarz. Pozdrawiam serdecznie :) <a href="https://twitter.com/JoannaPotok">asiap</a>
B
Barbara
28 lutego 2013, 13:06
Myślę, że łatwo zapominamy, patrząc na ludzi "na świeczniku" o ich osobistej relacji z Bogiem i o tym, że to właśnie ta relacja jest (czy powinna) być dla każdego najważniejsza. I tym każdy z nas winien się kierować. Piotr wszedł na te fale, by iść w stronę swego Pana, który oczywiście jest także Panem innych, ale to akurat nie może być w osobistej realcji z Bogiem na pierwszym planie. Dość łatwo nam jednak jest domagać się od tego, kto pełni jakąkolwiek posługę, by to ona właśnie, ta posługa, była jego największą wartością. I stąd się biorą nieporozumienia a może raczej niezrozumienie.
M
maria
28 lutego 2013, 12:18
Wspaniały tekst! Bardzo trafnie ujęte to ważne wydarzenie. Dziękuję, bo mnie też pomoże odpierać ataki czy spekulacje "watykanistów" i innych dobrze "poinformowanych".
E
Elya
28 lutego 2013, 10:15
Nie podobają mi się spekulacje mediów i różnej maści komentatorów dlatego ten ojca komentarz, krótki, esencjonalny - z tym co ważne,  przyjmuję z wdzięcznością.
F
feniks
28 lutego 2013, 09:45
Nareszcie jakiś ludzki głos w kwestii abdykacji JŚ Papieża! Teraz pozostaje się tylko usilnie modlić i światło Ducha Świetego za uczestników konklawe, by wybrali godnego następcę. Serdecznie pozdrawiam feniks
.
.
28 lutego 2013, 09:36
Ojcze Marku! Dzięki za głeboki komentarz, dotykający sedna sprawy, nawiązujący też do tego co sam Ojciec św. mówił o tej ważnej i nowatorskiej decyzji. Bardzo poruszające i wymowne było wczoraj - na audiencji nie tylko to co mówił Benedykt XVI, ale też ogromny pokój, jaki mozna było u niego dostrzec, pokój ucznia, który daje się prowadzić Mistrzowi, bo przecież 'łódź nie jest nasza', ale należy do Pana. Dzięki i buon lavoro. j.