Po co katolikowi państwo?

Jacek Gniadek SVD

Za kilka dni będą kolejne wybory. Tym razem do Parlamentu Europejskiego. I po raz kolejny w dyskusji przedwyborczej brakuje pytania: Po co katolikowi państwo? Po co Unia Europejska?

Czy świat może nie być podzielony na państwa? Trudno to sobie dzisiaj wyobrazić, gdyż nawet konferencje episkopatów są powoływane przez papieża na terenie danego kraju. Powstała nawet Komisja Konferencji Biskupów Unii Europejskiej. A jak teraz wygląda konferencja biskupów na Ukrainie bez Krymu? Kto w takim razie ustala granice konferencji? Watykan czy politycy? Wychodzi na to, że ci drudzy.

Powstaje pytanie, czy nie lepiej byłoby przed nazwą, np. Konferencja Episkopatu Polski, dodawać "tymczasowa"?  W końcu jest ona tylko po to, aby ułatwić biskupom pracę duszpasterską w granicach danego państwa, które w każdej chwili mogą ulec zmianie. To bardziej odpowiadałoby wizji Kościoła jako łodzi Chrystusowej, która w tym świecie jest miotana falami różnych przeciwieństw. Taka nazwa przypominałaby również wiernym, że Kościół jest widzialnym znakiem zbawienia, nie identyfikuje się z państwem i stoi w opozycji do świata, który swoje cele ogranicza tylko do ziemskiego wymiaru.

Zakładamy, że państwa istnieją. Ale czym jest państwo? Większość ludzi ład i postęp łączy nierozerwalnie z instytucją państwa. Dlaczego tak się dzieje? Nie wiem, skąd informacje o  świecie czerpie miliony ludzi, ale w zakonach prawie wszyscy oglądają wieczorne wiadomości. Wskazuje na to układ porządku dnia w domach zakonnych. Wieczorne nabożeństwo jest najczęściej o godzinie 18:30, później wspólna kolacja o 19:00, a po posiłku większość udaje się do salki telewizyjnej na rekreację. Podobnie jest w Zambii. "Ojcze Jacku! Wyłączyć telewizor? A skąd mam dowiedzieć się, co słychać na świecie i w kraju" -  mówi do mnie oburzona zambijska siostra, oglądająca program informacyjny na państwowym kanale telewizyjnym.

Dlaczego nie stawiamy odważnie pytania: Ile państwa w państwie? Domyślam się, dlaczego nie robi tego zdecydowana większość polityków. Nie wiem do końca, dlaczego takich pytań nie stawiają sobie ludzi przed wyborami. Ale chyba wiem, dlaczego o to nie pytają księża i osoby konsekrowane. W seminariach brakuje systematycznych wykładów z historii filozofii politycznej i dlatego liberalna koncepcja państwa (mam tu na myśli klasyczny liberalizm) pozostaje duchowieństwu nieznana i obca, a nawet często wroga.

Ale zajrzyjmy do źródeł. Według Ludwiga von Misesa (†1973), austriackiego ekonomisty i filozofa, społeczeństwo i państwo są najważniejszymi środ­kami służącymi ludziom do osiągnięcia celów zgodnych z ich potrze­bami. Państwo jest zasadniczo instytucją stworzoną w celu kon­trolowania, czy obywatele przestrzegają zasad pokojowych stosunków międzyludzkich. Rola państwa polega wyłącznie na ochronie życia, zdrowia, wolności i prywatnej własności przed przemocą i agresją. Państwo musi być tak ukonstytuowane, aby zakres jego praw zostawił jedno­stce największą możliwą wolność działania. Przez wolność autor "Ludzkiego działania" (Warszawa 2007) ro­zumie swobodę każdej jednostki do kierowania się własnymi celami i planami, które pozwalają na dobrowolną integrację społeczną po­przez kontrakt i wolną umowę w społeczeństwie opartym na podziale pracy i własności prywatnej.

Nie jest to nic nowego. Podobną koncepcję państwa mamy w katolickiej nauce społecznej. Wypracowała ona zasadę pomocniczości, która broni członków danej społeczności przed próbami totalitarnego kształtowania porządku społecznego. Zasadę tę sformułował Pius XI (†1939) w encyklice "Quadragesimo anno" (1931) jako najważniejsze prawo filozofii społecznej określającej istotę życia społecznego, która polega na poszanowaniu inicjatywy i wolności działania jednostek w stosunku do społeczności, a społeczności mniejszych w stosunku do większych. Ten pozytywny aspekt zasady pomocniczości odnajdujemy w myśli Misesa, który stwierdza, że wolność to sytuacja, w której przymus rządowy nie ogranicza swobody decyzji jednostek.

Widzimy więc, że państwo nie powinno wkraczać w sferę prawa jed­nostki do wyboru i działania. Z tego powodu własność prywatna jest dla Misesa wartością nienaruszalną, gdyż poza jej granicą rozciąga się jedynie sfera przymusu i przemocy. W grani­cach własności prywatnej jednostka jest niezależna od państwa. Taka koncepcja państwa jest dowartościowaniem osoby ludzkiej jako podmiotu działania, podobnie jak w przypadku zasady pomocniczości.

Richard J. Neuhaus (†2009 ) trafnie zauważył, że do istoty pomocniczości nie należy przekazywanie funkcji państwowych na niższe poziomy społeczeń­stwa, gdyż takie działanie opierałoby się na założeniu, że funkcje te w pierwszym rzędzie należą do państwa ("Biznes i Ewangelia", Poznań 1993). Pomoc ta nie może mieć nigdy charakteru permanentnego, lecz doraźny, aby jednostka lub grupa społeczna była w stanie osiągnąć samodzielnie własne cele i wykonać stojące przed nią zadania. Tym najniższym poziomem jest nie tyle jednostka, co  rodzina. To tutaj według św. Jana Pawła II (†2005) struktury pośrednie państwa mają swój początek  ("Centesimus annus", 13). Struktury te dostarczają jednostce wolną prze­strzeń i chronią ją przed anonimowymi siłami aparatu państwowego, który ma zawsze tendencje do przekształcania ludzi raczej w przed­mioty niż podmioty.

Na naszych oczach państwo coraz bardziej interweniuje w prywatność obywateli. Rządy kontrolują już nasze życie. Doprowadzi to w końcu do odebrania wolości jed­nostkom, a w konsekwencji rodzinom. Jak możemy temu zapobiec? Kiedyś Ronald Reagan (†2004) w przemówieniu na inaugurację swojej prezydentury w 1981 r. powiedział: "Rząd nie jest lekarstwem z tej prostej przyczyny, że to on stanowi problem". Nie chodzi więc o to, by zamienić rządzących, ale by ograniczyć funkcję rządu. Co możemy zrobić? Rządy mają zawsze tendencje do ograniczania ludzkiej wolności. Zgodnie z zasadą pomocniczości wróćmy do punktu wyjścia.

I have a dream. Pewnego dnia 50 tysięcy księży, zakonników i zakonnic wychodzi w sutannach i habitach na ulice Warszawy z okrzykami: "Nie chcemy ZUS-u. Sami damy sobie radę. Dajcie nam szanse spróbować. Naszym ubezpieczeniem nasi parafianie i wierni". Wiem. Tego jeszcze nie było w naszych czasach. Ale rzeczywistość nie jest naszym punktem odniesienia. Mamy ją kształtować i zmieniać.

Ks. Jacek Gniadek SVD - misjonarz ze Zgromadzenia Słowa Bożego, doktor teologii moralnej, obecnie ewangelizuje w Zambii. Publikuje na stronie www.jacekgniadek.com

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Po co katolikowi państwo?
Komentarze (37)
Z
ZUsia
22 maja 2014, 13:40
mam lepsze pytanie: po co katolikowi kościół?
22 maja 2014, 13:49
Nie moge się powstrzymać od udzielenia odpowiedzi ;-) Żeby po dachem, w godnych warunkach modlić się wspólnie i sprawować Liturgię.
22 maja 2014, 15:44
mam lepsze pytanie: NAPIĘCIE rośnie, składanie literek zakończone sukcesem, zrozumieliśmy zapowiedź!... po co katolikowi kościół? Łeeeeeeeee, miało być lepsze...  Nie. Nie pojedziesz jak tramwaj.
U
Usia
22 maja 2014, 15:58
jak jest niepraktykujący a wierzący to już do niczego ;-)
A
Amelia
21 maja 2014, 13:33
Ankieta na temat portali katolickich w sieci! Krótka i anonimowa, bardzo proszę o wypełnienie! Z góry dziekuję :) http://www.ebadania.pl/c4b527f287040c41
PW
P Wyrzykowski
21 maja 2014, 01:20
Bardzo dobry i potrzebny artykuł! Nie dajmy się zwieść statolatrii lansowanej przez polityków, urzędników etc. Po to Bóg dał nam wolną wolę, byśmy to my decydowali o sobie, a nie ktoś, dla kogo jesteśmy tylko cyferką w statystyce.
L
leszek
20 maja 2014, 21:28
Wywody autora są straszliwie abstrakcyjnie, nie wiadomo do czego się odnoszą. Bóg stworzył cżłowieka jako indywidualną osobę, ale także zaszczepił w ludziach potrzebę życia we wspólnocie, życia społecznego. Państwo jest taką wspólnotą, życie społeczne wymaga odpowiedniej organizacji, muszą być także ludzie, którzy sprawują władzę, Bóg jest wszechmocny. ale nie zatrzymuje dla siebie wszelkiej władzy,  Ale państwa stworzyli ludzie, a nie Bóg. Nie ma jakiegoś idealnego państwa czy ustroju, pragnieniem człowieka powinno być życie w Raju stworzonym przez Boga, a nie budowa "raju" na Ziem, nie ma sensu przykładanie religijnych znaczeń do instytucji państwa. Państwo jest zasadne i ma sens jeśli troszczy się o dobro wspólne i robi to za pomocą godziwych środków. We wszystkim musi byc umiar. Złe jest państwo nadmiernie ingerujące w życie jednostki i druga skrajność, państwo umywające od wszystkiego ręce i ograniczające się tylko do kilku funkcji. 
G
gora92
21 maja 2014, 02:07
ale Pan Bóg powiedział , że ludzie mają sobie nawzajem pomagać, a nie że jednym ludziom mają być odebrane pieniądze pod przymusem, a następnie za pomocą aparatu państwowego  - który przy okazji je marnotrawi - dawane innym , według jakichś dziwnych zasad ( zazwyczaj dostaje ten kto najgłośniej krzyczy , a nie ten który najbardziej potrzebuje )
L
leszek
21 maja 2014, 10:56
Państwo żeby funkcjonować musi mieć środki. Nie wiem jak u kolegi z myśleniem ekonomicznym, ale w realnej gospodarce pieniądze nie rosną na drzewach. Jeśli państwowy urzędnik ma wziąć kilka tysięcy złotych pensji, to ktoś musi te kilka tysięcy złotych wpłacić. 
G
gora92
21 maja 2014, 17:06
Nie wiem jak u Pana z czytaniem ze zrozumieniem, ale mi chodziło o redystrubucje czyli zarządzanie cudzymi pieniędzmi przez urzędników i rozdawanie ich innym ludziom. Finansowanie samych urzędników to oczywiście inna sprawa - muszą być opłacani z podatków - możliwie jak najmniejszych , z czego wynika że urzędników powinno być  także jak najmniej. Wydawanie cudzych pieniędzy na cudze potrzeby powinno zostać jak najbardziej ograniczone , bo jest najmniej celowe i oszczędne. Natomiast jeżli państwo ma istnieć nie da się wyeliminować wydawania cudzych pieniędzy na własne potrzeby - czyli finansowania urzędników.
L
leszek
21 maja 2014, 18:10
Zacnemu koledze życzę dużo zdrowia, żeby nie musiał nigdy korzystać z publicznej służby zdrowia, oczywiście życzę także aby młodo i zdrowo umarł i nie musiał korzystać z systemu emerytalnego, nie miał dzieci i nie musiał ich posyłać do publicznego systemu edukacji, siedział w domu i nigdy nie musiał korzystać z publicznego transportu, nie padł ofiarą złodzieja czy oszusta i nigdy nie musiał korzystać z pomocy państwego systemu ścigania i sprawiedliwości. I w ogóle życzę szanownemu koledze zdrowia, szczęścia i pomyślności we wszystkim. 
K
konkwi
23 maja 2014, 03:57
A ja życzę Panu Leszkowi by czasem zaczął myślec poza pewnymi ramami którymi nauczono go w szkole. Publiczna służba zdrowia, edukacja, system emerytalny i inne usługi publiczne wcale darmowe nie są i wszyscy płacimy na to nie małe pieniądze. Usługi te są oczywiście przepłacone bo prosze sobie przeliczyc ile pieniędzy oddajemy państwu w róznorakich podatkach a jaka jest ich jakość. Gdyby państwo nie zabierało tych pieniędzy pod przymusem moglbysmy sami decydować za nasze pieniądze gdzie będziemy się leczyć, gdzie poślemy nasze dziecko do szkoły i gdzie się ubezpieczymy. Obecny system jest bardzo nie efektywny, jest po prostu beznadziejny i trzeba to zmienić. Zacznijmy byc wolni i decydujmy sami za siebie a nie oddajemy się w ręce polityków by decydowali za nas.
L
leszek
23 maja 2014, 11:40
Kolego drogi, ja nigdzie nie napisałem że to jest za darmo, więc dyskutujesz z własnymi wyobrażeniami a nie ze mną. Ale bardzo się cieszę, że udało się jednak uzgodnić, że istnieje jakieś państwo, to państwo jednak świadczy jakieś serwisy na rzecz obywateli i dobra wspólnego i oczywiście, że musi miec do tego źródło finansowania, bo pieniądze nie rosną na drzewach. Natomiast koszt i jakość tych serwisów to zupełnie inna sprawa. Ale do tych spraw trzeba przykładac miary praktyczne i realistyczne, a nie ideologiczno-metafizyczne. Trzeba takze myślec w kategoriach dobra wspólnego,  społecznego, a społeczeństwo nie składa się z młodych, zdrowych i bogatych, ale takze ze starych, chorych i biednych.
WD
Wujek Dobra Rara, Mistrz Ciętej
20 maja 2014, 20:08
Państwo jak państwo. Po co katolikowi kuria? ;-)
A
a
20 maja 2014, 19:58
A Pan Jezus powiedzial torche trawestuje: oddajcie Bogu co boskie, a Cesarzowi co cesarskie.
A
a
20 maja 2014, 19:55
Sz. P. artykul jest b. niebezpieczny. Wole postawic nastepujace pytanie czy kosciol moze zyc bez panstwa. Stawiam teze, ze nie a w momencie kiedy jest w trudniejszej sytuacji a nie ukrywajmy kosciow w Polscie jest w trudnej sytuacji jakiegos przewartosciowania to rzuca sie poprzez takie artykuly do gardla panstwowcom dlatego ze na panstwie zeruje, mam prawo do takiej tezy i zadaje pytanie - to dlaczego pytam w Polsce nie rzadzi episkopat np. z siedziba w Kamerunie pieknym panstwie. Jesli jestescie tacy ponadnarodowi z 2000 lat tradycji a i tak masa malych episkopatow etc. Artykul przeczy zdrowemu rozsadkowi, autor sam sobie zaprzecza. To jest artykul anarchistyczny jakiegos belkotliwego abnegata, ktory nie rozumie tego co czyta podpierajac sie wyrwanymi z kontekstu cytatami. Pojawia sie na dodatek przed wyborami do europarlamentu. Zlikwidujmy panstwo - to jest teza artykulu. Tylko czy ten pan w ogole wie o czym mowi. Znacznie wyzej cenie wypowiedzi Jana P. II tez teologa, ktorego ojciec ostatecznie byl na sluzbie panstwa. Gdyby w artykule postawiono teze, ze panstwo powinno np. zapewniac swobodny przeplyw kapitalu i strzec tego jak oka, przeplywu mysli (np.  media), tylko jak to zrobic. A tak puszcza wodze fantazji i miesza w glowach cwiercinteligentom przed wyborami. Ide o zaklad, ze okaze sie niedlugo iz Autor  ma powiazania z innymi lewicujacymi ksiezmi np. ks. Sowa. Pamietajcie Panstwo, ze tego typu lewicowcy z tego zyja to jest ich sposob na egzystencje i czerpia z tego moralne i materialne korzysci.
F
franek
21 maja 2014, 10:35
Dużo piszesz a żadnych nie używasz argumentów tylko epitety i oskarżenia. Uzasadnij choć trochę swoje tezy.
A
a
22 maja 2014, 20:39
A taka mam oto propozycje, Ty mi odpowiesz na pytanie co to znaczy argument oraz na pytanie co to jest zaden argument. Pozniej jeszcze o cos zapytam i rozpoczniemy dyskusje. Na deonie wypowiada sie mniej wiecej 95%ach kawiat cwiercinteligencji katolickiej z duzym odsetkiem idiotow peoskich. Ide o zaklad, ze jestes wsrod pozostalych.
W
Witek
22 maja 2014, 22:41
Praca Autora na Czarnym Lądzie chyba wiele tłumaczy. Do dzisiaj, wiele plemion nie dorosło do współtworzenia państwa.
jazmig jazmig
20 maja 2014, 17:29
Ja rozumiem, że wielu czytelników Deona bulwersują teksty o. Jacka, ale tych ludzi opisał już poeta w utworsze "Ptaszki w klatce": "Czegóż płaczesz? - staremu mówił czyżyk młody - Masz teraz lepsze w klatce niż w polu wygody". "Tyś w niej zrodzon - rzekł stary - przeto ci wybaczę; Jam był wolny, dziś w klatce - i dlatego płaczę". Nie wiem, czy o. Jacek był wolny, ale on przynajmniej potrafi sobie tę wolność wyobrazić, a wielu komentatorów jego tekstów tego nie potrafi. Nie każdy ma bowiem duszę niewolnika.
A
a
20 maja 2014, 20:05
Sz. P. mowi Pan o wolnosci do czy o wolnosci od. Cos Panu sie na starosc pomieszalo za przeproszeniem. Pana tekst switnie wpisuje sie w naiwana logike artykulu, jest dowodem jak mozna wykorzystac genialny cytat do podparcia slabej logiki.
PW
Profesor Wilczur
20 maja 2014, 15:10
Ojciec Gniadek należy do skrajnej, choć niezbyt groźnej, sekty misesowców. Jedynym "źródłem" jest dla niego Mises, już Hayek to herezjarcha, zaś chłopcy z Chicago to groźni socjaliści. Myślę, że powinien się on zastanowić kogo właściwie głosi - Misesa czy Chrystusa. Mam nadzieję, że ojciec Gniadek ma jakichś zwierzchników, może zainteresowali by się oni problemem. Za mniejsze sprawy daje się w Polsce zakaz wypowiedzi duchownym. Chciałbym jeszcze zwrócić uwagę na to co o własności prywatnej pisał Pius XI w "Quadrogesimo Anno". Zdaniem papieża chrześcijaniin nie może swobodnie dysponować swoim dochodem. Może wydawać na swoje i rodziny utrzymanie tyle ile się  godzi przy jego statusie społecznym, wszystko co więcej winno być obrócone na tworzenie miejsc pracy lub dzialalność charytatywną. Takie ciekawe refleksje znajdują sie w tej encyklice. Różnie można sądzić o tym jak Pius XI poradził sobie z problemem własności prywatnej. Jedno jest pewne rozumiał, że leseferyzm nie jest rozwiązaniem zgodnym z tradycją chrzescijańską.
jazmig jazmig
20 maja 2014, 17:21
Może wydawać na swoje i rodziny utrzymanie tyle ile się  godzi przy jego statusie społecznym, wszystko co więcej winno być obrócone na tworzenie miejsc pracy lub dzialalność charytatywną. Jeżeli coś takiego napisał papież, to niedobrze o nim świadczy, bo kto wie, ile się godzi przy danym statusie społecznym? Jeżeli ktoś zainwestował swoje pieniądze w jakąś produkcję i ma na tyle duże zyski, że dobrze płaci pracownikom, rodzina ma zapewniony dobrobyt, a resztę pieniędzy lokuje w banku lub na giełdzie, to w ten sposób przyczynia się do tworzenia miejsc pracy, bo banki udzielają kredytów na rozwinięcie działalności gospodarczej. Moim zdaniem nie jest zadaniem religii narzucanie wiernym, co mają robić ze swoją własnością. W Ewangeliach nie ma żadnych tego rodzaju żądań. Wrawdzie Jezus doradził pewnemu bogatemu młodzieńcowi, żeby on sprzedał swój majątek, pieniądze rozdał biednym, a następnie przyłączył poszedł razem z Nim, ale tę decyzję pozostawił młodzieńcowi, a nie głosił, iż to władza państwowa ma dzielić dochody ludzi, pozostawiając im tyle, ile jej zdaniem im się należy.
PW
Profesor Wilczur
20 maja 2014, 23:08
W polskim tłumaczeniu użyte jest pojęcie "wymogi stanu". Miarodajny jest tekst łaciński. Wywody Piusa XI mają słabe strony, ale intuicje papieża były prawdziwie chrześcijańskie. Wydaje się, że przypadek  bogatego młodzieńca nie był odosobniony, taką samą propozycję usłyszeli najpewniej apostołowie. Hipoteza, że jednym Jezus nakazywał rozdać cały majątek a innym swym uczniom tego nie nakazywał brzmi niezbyt rozsądnie. Albo Jezus mowił poważnie, albo był żartownisem jak p. Korwin - Mikke. Zauważmy, że Dzieje apostolskie wyraźnie wspominają, że chrześcijanie oddawali apostołom cały majątek, ci zaś dzielili go wedle potrzeb między wiernych. Kto nie oddał całego majątku, kończył jak Ananiasz i Safira. Był to pewnego rodzaju przymus...
20 maja 2014, 23:17
Kara nie dotyczyła nie oddania całego majątku a udawania, że oddali wszystko.
20 maja 2014, 10:32
Własność prywatna - oczywiście tak. jej ochrona - oczywiście tak. ale teza "własność prywatna jest wartością nienaruszalną" - to absolutyzowanie jest bardzo niebezpieczne. Stawia własność przed człowiekiem, odwrotnie niż nauczanie Kościoła, systuacja człowieka pozwala (czasem) naruszyć własność prywatną. I są tu przypadki skrajne (kradzież w obliczu głodu) jak i mniej skrajne: parcelacje majątków (w krajach kapitalistycznych!).
MM
Marek M. Bernaciak
20 maja 2014, 12:13
Co ty człowieku bredzisz? Własność prywatna jest podstawą istnienia cywilizowanego społeczeństwa! Likwidacja własności prywatnej zaczyna się właśnie od stwierdzenia "nie absolutyzujmy własności prywatnej" - czyli można rabować, grabić i zabierać, w imię "nieabsolutyzowania" własności prywatnej? Czyli Dekalog do kosza? To może kolega jest za "nieabsolutyzowaniem" zabijania oraz za wolnością seksualną? Ach... kolega może jest koleżanką... chowa się za nickiem, żeby "nieabsolutyzowano" jego głupot?
20 maja 2014, 12:24
Może mniej ad personam, a więcej ad intellegentia? Może warto się zastanowić nad tym, co pisze adwersarz, zanim zmiesza się go z błotem? To tak po chrześcijańsku, powiedzieć bratu "raka"? Nieabsolutyzowanie zabijania? Bardzo proszę: zabójstwo w obronie, zabójstwo na wojnie, kara śmierci. Nieabsolutyzowanie własności prywatnej? Bardzo proszę - kradzież w celu nakarmienia głodnego dziecka. Nie mieszałbym tu "wolności seksualnej", bo nikt nic wcześniej o tym nie pisał.
jazmig jazmig
20 maja 2014, 17:13
systuacja człowieka pozwala (czasem) naruszyć własność prywatną. I są tu przypadki skrajne (kradzież w obliczu głodu) jak i mniej skrajne: parcelacje majątków (w krajach kapitalistycznych!). Każdy grzech jest zawsze złem, naawet kradzież w obliczu głodu. Gdy złodziej będzie miał już jak naprawić swój grzech, to powinien go naprawić. Parcelacji majątków w krajach kapitalistycznych nie ma, to jest zjawisko typowe dla krajów socjalistycznych i w dłuższym przedziale czasu kończy się powszechną biedą społeczeństwa, w którym stosuje się tego rodzaju kradzieże. Kto nie wierzy, niech prześledzi historię dawnej Rodezji, a obecnie Zimbabwe, skoro historia PRL jest dla niego za trudna.
MM
Marek M. Bernaciak
20 maja 2014, 18:58
Nazwijmy rzeczy po imieniu, a zmienią się w oka mgnieniu... jak gada bzdury, to nazywajmy bzdury bzdurami. Facet gada jak komunista, to wystarczy wskazać. Nawrócić musi się sam.
Jack French
20 maja 2014, 20:49
"Każdy grzech jest zawsze złem, naawet kradzież w obliczu głodu." -co przez to rozumiesz? Uważasz, że zabicie osoby, która właśnie ma zabić osobę niewinną jest grzechem i złem?
20 maja 2014, 21:07
Mam nadzieję, że stosuje Pan ten schemat również wobec siebie, na przykład gdy jakiś inny kierowca powie Panu, od serca, ale, jak Pan to określił, po imieniu - "jak jeździsz, baranie" ;)
20 maja 2014, 21:15
Życie ludzkie jest bezcenne i nie można go zestawiać z prawem własności. Kto ratuje ludzkie życie, nie może być pociągnięty do odpowiedzialności, nawet wobec naszego, ułomnego prawa. Trudno mi nawet zrozumieć, jak możesz nazwać cżłowieka, ratującego czyjeś życie "złodziejem". To tak, jakbyś nazwał kogoś, kto prowadząc masaż serca, połamał żebra ratowanemu - bandytą.
20 maja 2014, 21:16
Przy czym, co do reszty uwag na temat "państwa" - pełna zgoda.
20 maja 2014, 22:41
oj jazmig... Wolisz jaśniejsze sformułowanie - Kradzież jedzenia w obliczu bezpośredniej groźby śmierci z głodu? I mówisz tu o grzechu? Nie było parcelacji w krajach kapitalistycznych? A to proponuję, na początek, poczytać historię Polski (1919-1939). I może wtedy bedziesz wiedział dlaczego taką parcelację wpisałem ją na przeciwnym biegunie naruszania prawa własności.
20 maja 2014, 22:55
W zasadzie forma wypowiedzi nie kwalifikuje jej do potraktowania poważnie. Ale ja jestem optymistą, więc warto próbować. Kościół nie absolutuzuje własności prywatnej: "Siódme przykazanie zabrania kradzieży, która polega na przywłaszczeniu dobra drugiego człowieka wbrew racjonalnej woli właściciela. Nie mamy do czynienia z kradzieżą, jeśli przyzwolenie może być domniemane lub jeśli jego odmowa byłaby sprzeczna z rozumem i z powszechnym przeznaczeniem dóbr. Ma to miejsce w przypadku nagłej i oczywistej konieczności, gdy jedynym środkiem zapobiegającym pilnym i podstawowym potrzebom (pożywienie, mieszkanie, odzież...) jest przejęcie dóbr drugiego człowieka i skorzystanie z nich (Sobór Watykański II, konst. Gaudium et spes, 69)." (KKK 2408)
20 maja 2014, 22:58
Szanowny Panie... pojachał Pan... za daleko. Chyba niepotrzebnie potraktowałem Pana poprzedni wpis merytorycznie. Ale i tak polecam lekturę Katechizmu KK.