Potrzebujemy w Kościele "pojednanej różnorodności"

(fot. chemin-neuf.pl)

Kościół potrzebuje reformy, odnowienia, już od pierwszych dni swojego istnienia, aż po ostatni, kiedy już nie będzie potrzebny w tej formie, bo zajaśnieje Królestwo Boże w całej pełni.

Już dwa lata mijają od jubileuszowego roku 2017, kiedy to chrześcijanie przeżywali 500-lecie Reformacji i 50-lecie Katolickiej Odnowy Charyzmatycznej. Trochę się mówiło o tym również w naszym kraju, choć pewnie nie tak dużo, żeby zmierzyć wpływ tych rzeczywistości na Kościół rzymskokatolicki w Polsce. Jednak krok po kroku idzie naprzód otwarcie charyzmatyczne, które spotyka się nie tylko wewnątrz grup Odnowy Charyzmatycznej, ale ogarnia ono inne wspólnoty, również wspólnoty zakonne lub wspólnoty parafialne.

Wielu katolików w Polsce nie boi się zwracać bezpośrednio do Boga, wierzy w to, że Bóg przychodzi z konkretnym światłem, pozwalającym na rozeznanie Jego woli oraz z darami uwolnienia i uzdrowienia. Wielu też rozumie potrzebę zaangażowania całego człowieka włącznie z jego ciałem i uczuciami, jednocześnie nie wpadając w tani sentymentalizm.

Niedawno obchodziliśmy Tydzień Biblijny. Może nie był jakoś bardzo szeroko komentowany, a jednak też można zauważyć, że czymś normalnym staje się to, że katolik bierze do ręki Pismo Święte, że modli się ze Słowem Bożym, że rozumie konieczność karmienia wiary przez słuchanie Słowa. Nie czeka na to, że tylko jakiś mistyk, ewentualnie ksiądz, będzie pośrednikiem wszelkich łask, ale szuka bezpośredniej, osobistej relacji z Bogiem. Z drugiej strony zdarza się też, że niektórzy przechodzą w stronę uznania, że w ogóle wystarczą sami sobie w relacji z Bogiem i uznają za zbędny Kościół i jego Urząd Nauczycielski.

DEON.PL POLECA


Chętnie nawet stworzyliby sobie własny kościół od początku, szczególnie teraz, kiedy sporo krąży argumentów dla tych, którzy chcieliby udowadniać zepsucie i bezsens instytucji Kościoła. I niektórzy idą tą drogą. Na co z kolei podnoszą się obrońcy instytucji, tradycji, i, jak wierzą, Boga samego i przestrzegają przed protestantyzacją, pentekostalizacją.

Jak to możliwe, żeby Bóg uzdrawiał w odpowiedzi na modlitwę prostych ludzi, może nawet młodego świeckiego chłopaka? Jak to możliwe, żeby Bóg działał pośród ludzi, którzy nie podpisują się pod wszystkimi naszymi dogmatami lub zgłaszają zastrzeżenia do drogich nam form pobożności? Czy można być chrześcijaninem, nie modląc się do Maryi? Czy ten Kościół rzymskokatolicki nie przypomina za bardzo wspólnot protestanckich albo zielonoświątkowych? W efekcie tych dyskusji pobożny polski katolik może zadać sobie pytania, czy Nowa Pięćdziesiątnica w Polsce jest możliwa i czy inne wyznania są dla niego zagrożeniem, czy też może sam Duch Święty potrafi się nimi posłużyć i również katolicy mogą się uczyć wielu rzeczy od chrześcijan niekatolików?

Kościół potrzebuje reformy, odnowienia, już od pierwszych dni swojego istnienia, aż po ostatni, kiedy już nie będzie potrzebny w tej formie, bo zajaśnieje Królestwo Boże w całej pełni. Kościół w drodze pokonuje różne zakręty, jako rzeczywistość złożona ze słabych grzeszników, ale budowana na Jezusie Chrystusie, w mocy Ducha Świętego, musi oczyszczać się, nawracać na życie tą łaską, która została złożona w jego ręce. Wobec nagłaśnianych skandali aż trudno uwierzyć, żeby Bóg chciał posługiwać się takim słabym narzędziem.

A jednak wierzymy, że On się nie wycofuje, nawet kiedy ludzie okazują się niewierni. Chcielibyśmy być zaimpregnowani na zło tego świata, okopać się i bezpiecznie mieszkać w wysokiej zamkowej wieży. Tylko że wtedy właśnie przestajemy być tym, czym Bóg chce nas mieć: wspólnotą w drodze, Jego Ciałem dla zbawienia tego świata. Mamy prawo się różnić w Kościele, bo sam Duch Święty jest sprawcą różnorodności. On też ma tę szczególną moc, by jednoczyć to, co różne, by czynić "pojednaną różnorodność", jak często mawia się w środowiskach ekumenicznych. Kościół katolicki, ceniąc wysoko jedność Ciała i ciągłość Tradycji, często z pewnym oporem uznaje wartość różnorodności, bojąc się rozproszenia i podziału. A jednak widzimy, że już św. Paweł w odniesieniu do wspólnot pierwotnego Kościoła, podkreślał różnorodność posług, charyzmatów, przy jednoczesnym wołaniu o jedność.

Oddajmy głos papieżowi Franciszkowi, który dwa lata temu, podczas Jubileuszu katolickiej Odnowy charyzmatycznej, na spotkaniu w Rzymie, na Circo Massimo 3 czerwca 2017 tak mówił:

"Ten sam Duch tworzy różnorodność i jedność, kształtując w ten sposób lud nowy, zróżnicowany i zjednoczony: Kościół powszechny. Najpierw z wyobraźnią i nieprzewidywalnością tworzy różnorodność. W każdym czasie sprawia rzeczywiście rozkwit nowych i różnych charyzmatów. Następnie ten sam Duch dokonuje jedności: łączy, zbiera, na nowo tworzy harmonię: "Swoją obecnością i swoim działaniem łączy w jedności duchy, różne i odrębne między sobą" (CYRYL ALEKSANDRYJSKI, Komentarz do Ewangelii świętego Jana XI, 11). Tak aby była jedność prawdziwa, według Boga, która nie oznacza jednolitości, ale jedność w różnicy.

Aby tego dokonać warto, byśmy starali się wystrzegać dwóch często powtarzających się pokus. Pierwszą nich jest do dążenie do różnorodności bez jedności. Dzieje się tak, kiedy chcemy się wyróżnić, kiedy tworzone są koalicje i partie, gdy dochodzi do usztywnienia stanowisk wykluczających, do zamknięcia się w swoich partykularyzmach, być może uważając siebie za lepszych, lub tych, którzy zawsze mają rację. Wówczas wybiera się część, a nie całość, przynależność do tego czy innego kręgu, bardziej niż przynależność do Kościoła. Stajemy się "fanami" danej części, zamiast być braćmi i siostrami w tym samym Duchu; bardziej chrześcijanami "prawicowymi lub lewicowymi", niż Jezusa; nieugiętymi stróżami przeszłości lub awangardystami przyszłości bardziej, niż pokornymi i wdzięcznymi dziećmi Kościoła. W ten sposób mamy do czynienia z różnorodnością bez jedności. Przeciwną pokusą jest natomiast dążenie do jedności bez różnorodności. Jednak w ten sposób jedność staje się jednolitością, obowiązkiem czynienia wszystkiego razem i wszystkiego w ten sam sposób, myśląc wszyscy zawsze w ten sam sposób. Tak jedność staje się w końcu uniformizacją i nie ma już wolności. Ale, jak mówi Paweł, "gdzie jest Duch Pański - tam wolność" (2 Kor 3,17). "

***

Zachęcamy do wspólnej refleksji nad tymi sprawami już w najbliższy weekend 24-26 maja w Łodzi. Wspólnota Chemin Neuf, we współpracy z Zespołem ds. Nowej Ewangelizacji KEP i Polską Radą Ekumeniczną, proponuje weekend formacji ekumenicznej "DUCH ŚWIĘTY - DUCH POJEDNANEJ RÓŻNORODNOŚCI".

Wraz ze wspaniałymi gośćmi, w Łodzi, zastanowimy się, jak to jest z tym działaniem Ducha Świętego w sercach chrześcijan podzielonych między sobą. Dotyczy to każdego, bo podziały między wierzącymi w Jezusa są zaprzeczeniem Jego dzieła i misji Kościoła.

Po więcej informacji o weekendzie oraz formularz zapisu odsyłamy na stronę ekumenizm.chemin-neuf.pl

o. Adam Strojny - ksiądz katolicki we Wspólnocie Chemin Neuf, doktor teologii ze specjalizacją w zakresie eklezjologii i ekumenizmu

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Potrzebujemy w Kościele "pojednanej różnorodności"
Komentarze (5)
Andrzej Ak
23 maja 2019, 19:54
@strzelec514 Wiele życiowych dróg prowadzi do Boga. I tak jedni będą siadywać coNiedziele w ławkach i chyba też wejdą. Inni będą zjeżdżać cały świat (ziemię) w szerz i w zdłuż szukając Boga i chyba też wejdą. Jeszcze inni będą prorokować, czynić cuda, leczyć i uzdrawiać mocą Boga i też wejdą. Jak wiele jest tych innych? Nie wiem, wiem tylko tyle, że Bóg Ojciec jest Stwórcą i ma "wielowymiarową" naturę. Co to oznacza? Wybaczcie ale nie potrafię tej świadomości płynącej z Darów Boga precyzyjnie objaśnić słowami, gdyż dotyczy to natury Ducha Doskonałego, a nie żadnego bytu materialnego świata w którym my żyjemy. I ten Wspaniały Bóg stworzył ten świat i jego część powierzył nam, takim malutkim istotom. We wszechświecie jesteśmy mniejsi od mrówki, a Dary które nam Bóg przygotował są wielkości Galaktyki. Ile z tego dostaniemy, to się jeszcze okaże. Jednak póki mamy to życie warto ze wszystkich sił trzymać się blisko Boga i starać się choć czasami bardziej zbliżać do Niego. Oznacza to wedle św Teresy z Avila wchodzić w dalsze mieszkania naszej duszy, a tym samym zbliżać się ku całkowitemu zjednoczeniu z Bogiem (w 7 mieszkaniu duszy), które możemy osiągnąć w przyszłym życiu wiecznym. Kościół Świętych jest właśnie takim wymiarem ducha.
23 maja 2019, 19:30
Wspólnoty charyzmatyczne, odnowy, wylanie Ducha Swiętego, cudowne uzdrowienia, potrzeba reformowania Kościoła Chrystusowego - aż się boję czy czegoś nie przegapiłem w życiu. Czy jestem katolikiem takim samym, gdy przed dziesięcioleciami z dziecięcą ufnością przystępowałem do I Komunii Swiętej, znając Dekalog, i podstawowe prawdy wiary. Znając swoje codzienne powinności wobec bliskich mi ludzi. Wiedząc, że Pan Bóg za dobre uczynki wynagradza, a za złe karze. Ufając, że Pismo święte pochodzi od Boga, bo jest niezmienne - mimo, że mijają wieki i tysiąclecia. Jezus wyjaśniał Pismo w przenośniach, przypowieściach, by było zrozumiałe dla prostych ludzi. I ciągle wydaje mi się, że wiara jest bardzo prosta, a w Popielec posypano mi głowę popiołem, ze słowami: Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię.  Boję sie, że czytając bardzo filozoficzne wywody uczonych w Piśmie, nie robię postępu, nie przyswajam ani nowinek, ani rewelacji katocelebrytów, i nie reformuję się.
WR
Wow Ras
24 maja 2019, 13:44
niczego nie bój się, tu nie chodzi o "zaliczanie" określonych sposobów komunikacji z Bogiem/trwania w Bogu. Najważniejsze aby kochać Boga, bliźniego i siebie, a robi się to na różne sposoby :)
Andrzej Ak
22 maja 2019, 19:28
Trudno się nie zgodzić z przesłaniem tego artykułu. Jest jednak fundament wiary o której bardzo niewielu ma pojęcie. Jest on szkicowany w poniższym materiale: [url]https://www.youtube.com/watch?v=3XF1ydRlYyk[/url] I chcoć z niektórymi kwestiami żaden Katolik się nie zgodzi to całość przekazu niesie informacje, których uwięzione oczy (w otaczającym nas świecie materii) większości z nas wogóle nie potrafią dostrzec. Chrześcijanizm to dopiero wstęp do tego do czego zostaliśmy powołani. Warto też i temu poświęcić trochę czasu i nad tym się o wiele głębiej zastanowić, bo nam ucieka czas, którego nie da się kiedyś odzyskać.
Andrzej Ak
22 maja 2019, 19:40
Dodam, iż w żadnym stopniu nie twierdzę, iż istnieje jakakolwiek potrzeba uciekania od Kościoła Świętego lub naszego Pana Jezusa. Zwracam jedynie uwagę na głębię, głębię wiary, którą każdy z nas powinien sam odkryć we własnym życiu i wraz z naszym Panem uczyć się po niej żeglować.