Siostra Chmielewska chce pomnika

(fot. PAP/Przemysław Piątkowski)

Siostra Małgorzata Chmielewska umieściła na swoim blogu oryginalny pomysł na postawienie pomnika ofiarom katastrofy pod Smoleńskiem. Proponuje, by pamięć tych, którzy zginęli, uczcić wybudowaniem hospicjum dla dzieci.

W składzie komitetu budowy pomnika widzi członków rodzin tragicznie zmarłych w katastrofie. Po kilku godzinach od opublikowania tekst trafił już do tysięcy osób na facebooku. Pojawia się pod nim coraz więcej komentarzy z poparciem tej inicjatywy, a nawet deklaracje wsparcia finansowego.

Na miejsce wybudowania pomnika-hospicjum proponuje siostra Chmielewska okolice Świątyni Opatrzności Bożej. „Niech krzyż niesiony przez chore dzieci i ich rodziny – pisze siostra – zjednoczy Polaków bez względu na ich przekonania”. Nadajmy naszej narodowej tragedii chrześcijański sens. Miłość i służba pokonują cierpienie a śmierć nie jest w stanie unicestwić życia, które ma sens.

DEON.PL POLECA

Może warto posłuchać tego proroczego głosu siostry, która całe swoje życie poświęca służbie w Katolickiej Wspólnocie Chleb Życia oraz żyje razem z siostrami i braćmi, którym się nie powiodło. Czy jej szlachetny pomysł ma szanse na powodzenie, czy jej proroczy głos dosłyszą walczący o krzyż i przeciw krzyżowi? „Wszystko można przekuć w dobro i pomoc” – czytamy w jednym z pierwszych komentarzy na blogu. Dużo łatwiej budować pomniki z kamienia niż z czynów ludzkich.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Siostra Chmielewska chce pomnika
Komentarze (11)
V
viktor
3 września 2010, 11:11
Potrzeba nam więcej takich proroczych głosów w wielu sprawach. Czy biskupi też czasem słuchają proroków?
CX
czesław x
2 września 2010, 21:24
Bardzo dobry pomysł, hospicjum posłuży ludziom. Nowoczesna i proludzka propozycja. Pozdrawiam i z całego serca popieram.
A
andrzej
1 września 2010, 16:20
 Wojtku, dzieki!!! jestes chrzescijanska podpora DEONu andrzejM
Zbyszek Kruszewski
1 września 2010, 15:37
Bardzo dobry pomysł. Wyrazy ogromnego szacunku dla Siostry.
Stanisław Miłosz
1 września 2010, 15:03
~s.Małgorzata Chmielewska Litości. Nic nie podpisywałam i nie uzywałam nigdzie słowa "koczowisko". Informacja na Onecie jest nieprawdziwa. Jedyny tekst dotyczący pomysłu pomnika jest na moim blogu. Pozdrawiam s.M Zatem za sugestię, że istnieje związek między wczorajszą akcją władz Warszawy oczyszczenia "koczowiska", a rzekomym apelem Siostry do ZDM - przepraszam Siostrę. Niestety zaufałem wiadomości Polskiej Agencji Prasowej opublikowanej na portalu Wiara.pl. Ta zaś jest niemal dosłownym cytatem artykułu Życia Warszawy pt. "<a href="http://www.zyciewarszawy.pl/artykul/509808.html">Serce zamiast kamienia"</a> z dnia 30 sierpnia autorstwa: Katarzyny Majewskiej, Natalii Bet i Roberta Biskupskiego. Mamy więc kolejny dowód na to jakich brudnych metod używa się w stosunku do wszystkich (a więc nie tylko tzw. "obrońców krzyża" z "koczowiska") którzy pragną i uważają za słuszne upamiętnie poległych w Smoleńsku pomnikiem przed Pałacem Namiestnikowskim.
1 września 2010, 13:58
P.S. Kiedy pisałam poniższy post, komentarz s. Chmielewskiej nie byl jeszcze widoczny...
1 września 2010, 13:56
Na blogu s. Chmielewskiej pojawiło się dziś sprostowanie, z którego wynika, że NIE PODPISYWAŁA ona żadnego listu dotyczącego usunięcia Krzyża, a jej głos w sprawie Krzyża pokrywa się z głosem Kościoła w osobie Arcybiskupa Nycza. Wspólnota s. Chmielewskiej nie prowadzi hospicjów dziecięcych ani nie jest w stanie dozorować ich budowy. Pomysł na upamiętnienie ofiar katastrofy smoleńskiej poprzez budowę żywego pomnika kto inny będzie w rezultacie realizował, jeśli on się przyjmie. Myślę, że żywy pomnik jest dużo cenniejszy od martwych monumentów. Hasło: hospicjum to też życie - nie jest gołosłowne. W hospicjum często nabierają sił ludzie przewlekle chorzy, których życie nie kończy się tak szybko, jak się niektórym wydaje. A przy okazji: jak ślepo wierzymy świeckim mediom, a nie wierzymy osobom zakonnym, duchownym. Sam autorytet s. Chmielewskiej, budowany przez lata ciężkiej pracy, powinien wystarczyć jako argument przeciwko sensacyjnym prasowym doniesieniom. 
SC
s.Małgorzata Chmielewska
1 września 2010, 13:45
Litości. Nic nie podpisywałam i nie uzywałam nigdzie słowa "koczowisko". Informacja na Onecie jest nieprawdziwa. Jedyny tekst dotyczący pomysłu pomnika jest na moim blogu. Pozdrawiam s.M
G
grzegorz
1 września 2010, 08:44
Nauczmy się stawiać pomniki z dobrych czynów. Ufundujmy stypendia dla ubogich dzieci. Zbudujmy szpital. Wyjdźmy naprzeciw osobom marginalizowanym. Jaki ma sens bronienie dwóch drewnianych belek - bo krzyżem one nie są jeśli nie nada im się głębokiego sensu naszym postępowaniem.
A
Aragorn
1 września 2010, 07:07
Pomoc w budowie hospicjum jest potrzebna. We wpisie na blogu Małgorzaty Chmielewskiej nie ma postulatu, by hospicjum dziecięce było pomnikiem jedynym tragedii smoleńskiej. Poparcie jej inicjatywy powinno iść zupełnie niezależnym torem od upamiętnienia wydarzeń smoleńskich przed pałacem prezydenckim. Gdyby jednak hospicjum miało być pomnikiem jedynym, wymowa jego byłaby dramatycznie pesymistyczna... byłoby to pogłębianie traumy narodowej. Dzieciom trzeba pomóc, jest to obowiązek państwa i społeczeństwa, ale nie wolno wykorzystywać ich osobistego dramatu do uciszenia opozycji politycznej, do zamiatania pod dywan nierozliczonej hańby smoleńskiej. Trzeba rozróżniać. Pomóc wybudować hospicjum. Upamiętnić smoleńskie wypadki przed pałacem prezdenckim godnie i uczciwie. Dochodzić o nich prawdy.
Stanisław Miłosz
1 września 2010, 02:26
Rzućmy trochę światła na tło "tego proroczego głosu siostry, która całe swoje życie poświęca służbie"PAP: Siostra Chmielewska niedawno podpisała list do Zarządu Dróg Miejskich, by usunął krzyż. "Hospicjum to znakomity pomysł. Sprawa jednoczyłaby społeczeństwo. Może zlikwidowano by to koczowisko" - pyta. Najpierw terminologia. Otóż koczowisko, to wg s. Chmielewskiej to miejsce po drugiej stronie Krakowskiego Przedmieścia naprzeciwko krzyża, oddzielone od niego potrójną linią półtorametrowej wysokości blaszanych barier, koczowisko to to miejsce w którym czuwają i modlą się (w porze Apelu Jasnogórskiego wspomagani przez ks. Małkowskiego, jednego z kapelanów Solidarności) ci co pragną - właśnie w tym miejscu co stoi zaaresztowany krzyż - upamiętnienia pomnikiem poległych w Smoleńsku. A teraz do rzeczy. Otóż pragnienie s. Chmielewskiej zostało przez p. prezydent Gronkiewicz-Waltz po części już spełnione. Wczoraj o świcie warszawscy śmieciarze, wsparci przez kilkudzesięciu funkcjonariuszy, sprzątneli koczowisko. Zgarnęli do kubłów i śmieciarek pozostawione tam przez ludzi krzyże, obrazki święte, fotografie, kartki, znicze i flagi narodowe. I wywieźli w nieznane miejsce, zapewne na wysypisko. Potem przez kilkanaście godzin uzbrojeni w paralizatory, gaz i pały funkcjonariusze strzegli miejsca koczowiska przed powtórnym zanieczyszczeniem krzyżami i innymi dewocjonaliami, m.in. grożąc brudasom mandatami. Być może to ulewny ciągły deszcz spowodował odstąpienie funkcjonariuszy od czynności chronienia od zanieczyszczenia, a gdy już deszcz ustanie, wysuszą buty i onuce, to wrócą strzec ładu i porządku. By Europa się nie śmiała - z nieporadności namiestniczej władzy w stosunku do krzyżowego terroru grupki oszołomów, ciemniaków i ksenofobów szczutych przez faszystowskie Prawo i Sprawiedliwość i jego tubę - Radio Maryja. Więcej tam: <a href="http://wobroniekrzyza.wordpress.com/">W obronie krzyża</a>